Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

psycholog Agnieszka Janczewska

Terapeuta
  • Zawartość

    38
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Wszystko napisane przez psycholog Agnieszka Janczewska

  1. To już pytanie, które wiele osób coraz częściej zadaje na początku procesu terapeutycznego. Obecny świat czyli ludzie w nim żyjący, od kilku lat z całą pewnością oczekują głównie efektów – żyją szybko, dużo pracują, liczą środki finansowe, myślą o dobrach materialnych, o tym, by z pracy były efekty, by z relacji z innymi były efekty, by ich życie było efektem ich starań. Tylko to wszystko najlepiej ma nastąpić równocześnie, a już jak stanie się bardzo szybko, czyli wszystko w jednym czasie, dom, rodzina, przyjaciele, praca, zdrowie to czują, że są efekty. Oczywiście ten pęd za materialnymi potrzebami i idealistycznymi relacjami powoduje, że ludzie bardzo chorują na choroby z zakresu psychiatrii i inne somatyczne. Wobec tego bardzo źle się czują i są zmuszeni niejednokrotnie udać się na terapię, ponieważ tempo ich życia i chęci realizacji tylu osiągnięć w krótkim czasie powoduje, że psychika ludzka nie radzi sobie z takimi oczekiwaniami. I ciało zaczyna chorować ze zmęczenia, często wycieńczenia. Co więcej jak osoba rozpoczyna terapię, to już nawet na pierwszej konsultacji lub drugiej pyta o to kiedy będą efekty terapii! To tylko świadczy o tym, że nawet w przypadku zdrowienia ludzie również chcą szybkich i łatwych sposobów. A te jak z pewnością wiemy zawsze będą krótkoterminowe lub bezowocne. Jeżeli życie danej osoby koncentruje się na osiąganiu celów i pragnień zbyt szybko, to i w terapii oczekują tego samego. A proces terapii byłby sprzeczny, gdyby podążał za kierunkiem myślenia osoby. Terapia nie byłaby skuteczna, gdyby terapeuta zgodził się „pójść” za tokiem myślenia osoby. Bo przecież jeżeli ktoś koncentruje się na szybkości życia, to terapia ma raczej polegać na wdrożeniu spowolnienia, zatrzymania, złapania oddechu, nabrania sił. W związku z tym terapia nie ma być szybkim procesem, ponieważ w tym przypadku będzie całkowicie askuteczna. Należy zatem zanim rozpocznie się pierwszą konsultację do terapii przemyśleć i rozsądnie rozważyć, czy jesteśmy w stanie wytrwać w terapii dłużej niż krócej. To znaczy, jeżeli chcemy, by były efekty po kilku sesjach, a problemy są naprawdę poważne, to uczciwie trzeba spojrzeć na realność jaką proponuje terapia. Sama terapia jest procesem, w którym osoba żyjąca w „biegu”, chcąca „odhaczać” kolejne inwestycje, plany, może choć na chwilę się zatrzymać, pomyśleć o tym, co jest dla niej tak naprawdę ważne. Przecież wątek materialny – czyli tak zwany efekt nie jest możliwy do zobaczenia, zmaterializowania w przypadku oddziaływań z zakresy psychologii i psychoterapii. Jeżeli ktoś pracuje wiele godzin, to na jego koncie bankowym pojawią się pieniądze. Z terapią jest inaczej, tego jakie zmiany zachodzą w tym procesie, nie można zmierzyć, czy zobaczyć w ten sposób – materialnie. Nie da się ujrzeć jaki efekt odniosła rozmowa z psychoterapeutą, nawet już pierwsza, to trzeba poczuć i doświadczyć – nie będzie to doznanie w postaci produktu – jakościowe tak rozumiane, tylko emocjonalnie. To będzie taki efekt, że pierwszy raz w życiu najczęściej zdecydowaliśmy się powiedzieć komuś o ważnych losach swojego życia, o problemach. Tego jaką jest to wartością nie da się ocenić na skali matematycznej. To czego doświadcza się podczas procesu terapeutycznego nie można w żaden sposób technicznie obliczyć, przeliczyć, by ujrzeć efekt. Wszystko co dzieje się podczas sesji terapii dzieje się na tak zwanym polu nieświadomym, czyli w przestrzeni umysłu, która nazywa się nieświadomością. Jej nie widać, nie jest „namacalna”, dlatego efekty też takie nie będą. To co zostało zapisane w nieświadomości ludzkiej dzięki rozmowie z terapeutą zostaje tam na zawsze. Spotkanie i rozmowa z terapeutą nawet jedna jest już ogromną zmianą, krokiem naprzód, efektem, którego do tej pory nie było. Chęć rozpoczęcia pracy nad sobą jest wielkim osiągnięciem samym w sobie. Tak niewiele osób ma tego świadomość. Zatem rozliczanie terapeuty z tego ile już objawów i problemów pomógł rozwiązać jest nieadekwatne do rodzaju i specyfiki relacji psychoterapeutycznej. Raczej należy się na chwilę zatrzymać w tej relacji, zobaczyć jak wyglądać może dobra, zdrowa rozmowa, być po prostu otwartym i koncentrować się na „tu i teraz” czyli na spontanicznej naturalnej rozmowie z drugim człowiekiem - specjalistom, nie zaaranżowanej, nie przygotowanej, po prostu spróbować być obecnym rozmawiając. Zaleca się nie koncentrowanie na efekcie czy wyniku końcowym, ponieważ to nie są zawody. Właśnie chodzi o zwolnienie i zobaczenie tego, jak bardzo się chce przyspieszać, nawet w terapii. Świadomość tego jak funkcjonujemy i jak wygląda nasze życie jest najważniejsza. Czyli sam fakt bycia w terapii, uczenia się siebie, poznawania też kim tak naprawdę jestem, czego pragnę, jakie osoby chcę mieć wokół siebie, co chce robić w życiu jest kluczowe. Należy o tym zatem rozmawiać, ale nie z natychmiastowym nastawieniem, że odpowiedzi, rozwiązania, a już najlepiej uzdrowienie i natychmiastowa poprawa samopoczucia pojawią się w tak krótkim czasie. Przecież nawet jeżeli ktoś już ma na konie pieniądze o które tak bardzo się starał i chce wybudować z nich dom (to teraz takie najpopularniejsze marzenia), to od razu nie ma możliwości by w nim zamieszkać. Wymaga to czasu i to w zależności od jakości materiałów i stylu budynku zupełnie indywidualnego. Na ogół budowa domu trwa o wiele dłużej niż się planuje na początku i jest bardziej finansowo i emocjonalnie obciążająca niż się zakłada wstępnie. Dlatego w takim metaforycznym porównaniu, tym bardziej nie warto oczekiwać, że umysł, który potrzebuje zmian natychmiast ukształtuje się tak jak my tego chcemy. Zaleca się zatem, by osoby, które wiedzą o sobie, że nie są w stanie wytrwać dłużej w terapii niż kilka sesji, nie podejmowały jej, ponieważ ich wysokie oczekiwania spowodują, że będą obwiniać terapeutę i mieć złe zdanie na temat terapii. Podczas pierwszych trzech konsultacji lub nawet i pierwszej zostaje podjęta zatem decyzja, czy osoba chce i jest w stanie wytrwać w procesie terapii dlatego, że ciekawi ją jak ta praca może jej pomóc po prostu i jest zainteresowana bardziej, co może przynieść taki rodzaj pracy wewnętrznej, a efekty i tak się pojawią. Każda sesja, czy każda konsultacja jest już naprawdę wyjściem z dotychczasowych schematów, czyli zmianą, sama próba podjęcia szukania pomocy to już bardzo wiele. Często osoby o tym zapominają. Podsumowując sprawy dotyczące psychiki człowieka to jeden z najbardziej wrażliwych, prywatnych i poruszających obszarów zarezerwowanych wyłącznie dla istoty ludzkiej, pośpiech w tych sprawach nigdy nie jest wskazany. Nie powinno się poganiać umysłu i serca jeżeli się pragnie by były sprzymierzeńcem. A zatem cierpliwość i ciekawość jako cnoty ludzkie, a przede wszystkim zaufanie do terapeuty w tym, że wie jak prawidłowo prowadzić daną osobę jest kwintesencją procesu terapii. Dobrze jest też pamiętać o tym, że to aktywność konkretnej osoby sprzyja zmianom, nie terapeuty, zatem odpowiedzialność za większą część procesu terapeutycznego jak uczą wieloletnie praktyki psychologii i psychoterapii zależy głównie od osoby, która podjęła terapię. To ona wprowadza zmiany, to ona pracuje nad efektami, to ona jest ostatecznym jakby producentem tego wszystkiego czego pragnie. Terapeuta tylko pomaga wyznaczać osobie jej upragniony kierunek, ale nie może nic zrobić za drugą osobę – w tym przypadku odpowiedzialność leży nie po stronie terapeuty. Dlatego też efekty zależą od sprawczości osoby, czyli tego, czy wdraża omawiane i ustalane zagadnienia, wskazówki które są poruszane w trakcie głębokiego (dłużej trwającego) procesu terapeutycznego. Najlepiej tak jak w większości spraw, które dzieją się w życiu, wystarczy z otwartym sercem podążać w nieznane i z czasem obserwować wszystko co piękne pojawia się, dzięki wytrwałości, zaangażowaniu, nieugiętości i pozytywnemu nastawieniu. Agnieszka Janczewska - psycholog, psychoterapeuta SKOCZ DO: Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>
  2. Ludzie czują, że się relaksują, gdy siadają w fotelu z filiżanką herbaty lub kawy, drinka lub papierosem, czytając gazetę czy włączając telewizor. Ale to w rzeczywistości jest zaledwie czuciowym odwróceniem uwagi - dywersją sensoryczną. Współczesne badania nad snem wykazały, że takie zachowanie (przez wiele osób postrzegane jako raj na ziemi) bardzo rzadko niwelują oznaki stresu. Prawdziwy relaks to doświadczenie wykraczające daleko poza to wszystko. Dla absolutnego relaksu należy zachować całkowitą świadomość. Początkiem medytacji jest relaksacja" ~~ Sri Swami Satyananda Saraswati Relaksacja – Joga Nidra - jest rodzajem ćwiczenia polegającego na utrzymywaniu całkowitej pasywności. Czasami jest porównywana do wewnętrznej podróży, która polega na obserwacji i doświadczaniu tego wszystkiego, co w danej chwili pojawia się w obrębie ciała, umysłu. Podstawowym jej celem jest uzyskanie stanu przeciwnego napięciu, tj. stanu rozluźnienia, dobrego samopoczucia i integracji. Stan integracji dla wielu może być ważnym i oczekiwanym etapem w rozwoju indywidualnym i może być rozumiany jako stan wewnętrznego spokoju, równowagi i dystansu do otaczającej rzeczywistości. Relaksacja w praktykach jogi nazywana jest jogą nidrą, co oznacza "jogę snu psychicznego". Sen psychiczny w ujęciu jogi to próba kontrolowanego wycofania się ze świata wrażeń. Nie chodzi tu o całkowite odcięcie się od tego, co znajduje się na zewnątrz człowieka, ale doświadczanie stanu na granicy zewnętrzności i świata psychicznego. Relaksacja czy medytacja to jedne ze skutecznych metod zapobiegania skutkom stresu, lęku. Metody te są nakierowane na maksymalne zrelaksowanie ćwiczącego i zapobieganie stanom chorobowym wynikającym z silnych napięć nerwowych i mięśniowych. Dodatkowo dzięki regularnym sesjom, pomagają pozbyć się nadmiernego napięcia psychicznego, łagodzą objawy nerwic, dolegliwości psychosomatycznych, pomagają przy nadpobudliwości, regulują poziom hormonów we krwi oraz łagodzą problemy ze strony układu nerwowego (neurologiczne). Joga nidra - relaksacja w połączeniu z elementami medytacji idealnie sprawdza się jako metoda relaksacji po ciężkim, stresującym dniu lub tygodniu pracy. Systematyczne ćwiczenia regulują rytm serca i pracę układy hormonalnego oraz układu odpornościowego. Nie istnieją przeciwwskazania do stosowania powyższych metod relaksacji. Nie ma też żadnych niepożądanych skutków ubocznych. Podstawowe ćwiczenia relaksacyjne są proste i możliwe do zastosowania po nabytych umiejętnościach w warunkach domowych. Co daje regularna praktyka relaksacji w skrócie: większą odporność na stres, lęk, pozwala nabrać psychicznej odporności co pomaga radzić sobie z wyzwaniami dnia codziennego, otwarcie, rozluźnienie i wzmocnienie ciała, otwarcie płuc i klatki piersiowej zmęczonej (przez co zamkniętej) ciągłą pracą przed biurkiem czy komputerem oraz dotlenienie całego organizmu, rozluźnienie w umyśle, większą pewność siebie i spokój wewnętrzny, kreatywne, szybsze, bardziej skupione myślenie, zwiększa radość życia i poczucie wewnętrznego szczęścia. Podczas trwania relaksacji: • Serce zwalnia i uspokaja swój rytm • Oddech staje się wolniejszy i głębszy • Obniża się ciśnienie krwi • Mięśnie są rozluźnione • Zwiększa się przepływ krwi do mózgu • Poprawia się trawienie • Obniżają się poziomy hormonów stresu (adrenalina, kortyzol) oraz cukru we krwi • Poprawia się koncentracja, nastrój i jakość snu • Zmniejsza się ogólne zmęczenie Powiedz do siebie dziś : wierzę w to, że potrafię uspokoić swój umysł i dostrzec piękno otaczającej mnie rzeczywistości… Wierzę w to, że największe piękno jest wewnątrz, a każda zmiana zaczyna się od małego kroku. Agnieszka Janczewska psycholog, psychoterapeuta, nauczyciel jogi i medytacji
  3. „Uważając własne ciało i umysł za laboratorium, sprawdź, czy potrafisz stosować te różnorodne techniki. Zaangażuj się więc w dokładne badania funkcjonowania własnego umysłu i przekonaj się, czy możesz wywołać w sobie pozytywne zmiany”. Dalajlama XIV Medytacja jest metodą, która inicjuje proces pasywnej uważności. To wewnętrzna podróż, która polega na obserwacji i doświadczaniu tego wszystkiego, co w danej chwili pojawia się w obrębie zmysłu wzroku, słuchu, odczuwania. Przynosi pełen relaks, przy zachowaniu stanu całkowitej świadomości i bezruchu. Skupiając się na procesie medytacji następuje przerwanie nieustannego ciągu myśli przepływających przez umysł, głębokie rozluźnienie, zmniejszenie niepokoju lub eliminacja objawów z ciała. Korzyści z regularnego praktykowania medytacji to między innymi udoskonalenie zdolności do jasnego myślenia, zwiększenie się wrażliwości zmysłów, wyostrzenie świadomości i poszerzenie procesu myślenia. Jest to bardzo potrzebne w momentach gdy doświadczamy silnych, zalewających emocji, myśli, by móc spojrzeć z pozycji obserwatora, nieco z zewnątrz na siebie, czy stany, których doświadczamy, co w efekcie osłabia dominujące w danym momencie objawy. Dzięki medytacji stabilizują się emocje, co pozwala na większą kontrolę swoich stanów emocjonalnych, czyli mamy wpływ na to, by poprawić swój stan, lub samopoczucie. Często podczas regularnej praktyki na „powierzchni wglądu” (czyli w momencie trwania medytacji) pojawiają się odpowiedzi i rozwiązania niektórych problemów. Te umiejętności są niezwykle przydatne w procesie terapeutycznym. Szereg badań naukowych potwierdza, że medytację można z dużym powodzeniem włączyć do terapii, zwiększając w ten sposób jej skuteczność. Na medytację wystarczy już poświęcić kilka minut dziennie (10 minut), by doświadczyć jej skutków. Medytacja pozwala dostrzec nowe oraz inne niż dotychczas perspektywy, czy możliwości rozwiązania sytuacji problemowej, zdrowotnej. Największe i najszybsze efekty medytacji to uspokojenie i zdolność do skupienia uwagi. Gdy medytację łączy się z tradycyjnymi nurtami terapii, postęp na ogół dokonuje się szybciej, a osoba podczas terapii odczuwa większy komfort. Powszechnie wiadomo już, że medytacja zapewnia wiele korzyści zdrowotnych, liczne badania potwierdzają, że może ona być użytecznym instrumentem terapeutycznym w przebiegu obniżania poziomu stresu, leczeniu depresji, lęku, większość badań ma bardzo obiecujące wyniki. W skutecznej psychoterapii dociera się do głębokich sfer umysłu, co w dużym stopniu zmienia życie. Medytacja natomiast angażuje zarówno serce jak i umysł. Dzięki temu doświadczenia towarzyszące medytacji w o wiele szybszy sposób są w stanie skontaktować nas z emocjami i uczuciami oraz indywidualnym potencjałem tkwiącym w każdej jednostce, co ma ogromny wpływ na zmiany chorobowe, poczucie szczęścia czy dobrobytu. Najważniejsze jest to, że medytacja jest przede wszystkim doświadczeniem tak cenionym, że uważa się je za sztukę tworzenia siebie. Jedną z terapeutycznych zasług medytacji jest również zdyscyplinowanie umysłu – zarządzanie umysłem. W zdyscyplinowany sposób odbywa się nauka właściwego kierowania oddechem, ruchami ciała, myślami i działaniami, napięciem i odprężeniem, co daje panowanie nad umysłem. Podstawowym i ostatecznym celem medytacji jest to, że gdy nauczymy się kontrolować umysł i ciało możemy zapanować nad własnym życiem, zdrowiem, aby nim odpowiednio pokierować. Nie da się skoncentrować umysłu, mówiąc sobie po prostu: „będę miał pusty i czysty umysł, wolny od zmartwień i niepokojów”. Umysł zawsze będzie szukał sobie myśli, na której mógłby się skupić i będzie szybko przeskakiwał od jednej myśli do drugiej. Medytacja przeciwdziała tej skłonności umysłu, podsuwając prostą jedną myśl lub w trakcie dłuższej praktyki kilka myśli na których mógłby się skupić. Dzięki temu rozpraszające myśli jakby stopniowo zaczynają niknąć, rozpraszać się, nie obezwładniać, wygasać. Podsumowując medytacja ułatwia rozwój wewnętrznej przemiany, jest praktyczną i łatwą metodą zapewnienia wielu korzyści zdrowotnych, nie tylko zdrowia umysłowego. Techniki medytacji można stosować samodzielnie po nauce od wykwalifikowanego terapeuty w różnych sytuacjach. Agnieszka Janczewska psycholog, psychoterapeuta nauczyciel Hatha Yogi i medytacji
  4. Nurt terapeutyczny w którym się szkoliłam przez ponad jedenaście lat, to terapia Ericksonowska. Jest ona głównie związana z pozytywnym podejściem do wielu spraw, doświadczeń życiowych i chorób. To co zawdzięczam nauce w tej szkole psychoterapii to właśnie koncentracja na próbie spojrzenia nawet na najtrudniejsze przeżycia człowieka związane z jego życiem osobistym, zawodowym czy zdrowotnym z perspektywy zobaczenia zasobów dobrych i wzmacniających. Oznacza to jakby potocznie ujmując „wyciągnięcie lekcji” na przyszłość z konkretnego zdarzenia, czy objawu chorobowego w celu poradzenia sobie z nim lub umiejętności akceptacji tego z czym przyszło żyć, ale nie w negatywny destrukcyjny sposób. Ponieważ w życiu zawsze mamy do wyboru dwie drogi, tą mroczną, ciemną, która nie zawiedzie nas z pewnością do poprawy jakości naszego życia, lub tą jasną, pełną nadziei na dobre chwile, zmiany w naszym życiu. Podejście to również tyczy się głównie poprawy funkcjonowania i jakości życia u ludzi, którzy doświadczają między innymi nerwicy, zaburzeń lękowych, psychosomatycznych objawów, depresji i innych kategorii diagnostycznych. Jeżeli patrzymy na wszystkie niedogodności i dolegliwości związane z wyżej wymienionymi jednostkami chorobowymi wyłącznie w sposób negatywny, to droga do wyzdrowienia wydłuży się. Jest jasną i oczywistą sprawą to, że nikt nie chce cierpieć, doświadczać bólu, nieprzyjemnych stanów czy objawów, każdy chce być zdrowy i czuć się dobrze. Nie chodzi o to, by umniejszać czyjeś zmagania z problemem i to, że w ogóle dotyczy go takie czy inne zaburzenie. To wtedy byłby mechanizm wyparcia – czyli kolokwialnie mówiąc „udawanie, że problem nie istnieje”. Osoba zatem doświadcza np. nieprzyjemnych stanów kołatania serca, zawrotów głowy, podwyższonego ciśnienia, bezsenności, lęków i obaw, ataków paniki, dyskomfortu w ciele, dolegliwości somatycznych i od tego momentu istotne jest w jaki sposób na nie reaguje. Można zacząć od poszukiwania pomocy specjalistycznej, czytać i zdobywać wiedzę na ten temat, rozmawiać z bliskimi, znajomymi. Ludzie radzą sobie na różne sposoby. Najważniejsze jest jednak to, by zacząć od nastawienia do tego co nas spotyka, czyli z tym z czym przyszło nam się zmierzyć. Uczyłam się zatem, że każdą nawet najtrudniejszą sprawę można pozytywnie przeformułować, by żyło się lepiej. Jak to się ma dziać w przypadku lęku? Lęk jest szczególną, bardzo ważną, powszechną i specyficzną emocją. Prawie wszystkie osoby, które doświadczają lęku wypowiadają się o objawach bardzo negatywnie, często z ogromną uciążliwością w życiu, niechęcią do codziennego funkcjonowania przez objawy, niecierpliwością do tego, by jak najszybciej lęk odszedł w zapomnienie. Prawie nigdy w czasie całej mojej drogi zawodowej nie usłyszałam słów, które miałyby również pozytywną wartość. A przecież natura emocji podaje, że emocje mają zawsze dwa bieguny. Przyjrzyjmy się zatem tutaj temu drugiemu – pozytywnemu aspektowi emocji lęku, który nie jest zbyt często doceniany. Jako terapeuta ericksonowski jestem nauczona, że jedną z metod leczenia lęku jest rozpatrywanie go w kategoriach leku. To znaczy, jeżeli spróbujemy spojrzeć na lęk jako lek czyli lekarstwo, rozwiązanie to sytuacja naszego zdrowia może się diametralnie zmienić. Jak to się dzieje? Zastanów się, co dzięki temu, że odczuwasz konkretny stan lęku może się zmienić w Twoim życiu? Przecież główną funkcją lęku jest informowanie Ciebie o tym, że coś bardzo ważnego zostało pominięte lub usunięte z Twojego życia, a zastąpione niekorzystnym zamiennikiem. Jeżeli doświadczasz lęku to znaczy, że Twoje potrzeby, pragnienia, cele nie są w pełni zrealizowane, że oddalasz się od nich bardziej niż przybliżasz. Lęk jakby „przemawia” do Ciebie poprzez objawy, byś na chwilę się zatrzymał, zastanowił, pomyślał. Może coś wymaga zmiany w sposobie myślenia, możliwe, że osoby wokół Ciebie nie traktują Ciebie tak jak tego pragniesz, być może praca jaką wykonujesz nie zaspokaja Twoich aspiracji. A najważniejsze - to może lęk gdyby mógł mówić to powiedziałby, zadbaj o siebie, zatroszcz się o siebie, pomyśl o sobie w pierwszej kolejności, nie o innych, zacznij więcej odpoczywać, relaksować się, spędzać miło czas, pozwól sobie na radość, uśmiech. Jak by to było, gdyby lęk mógł mówić w ten sposób wprost, zamiast dostarczać Ci tych wszystkich nieprzyjemnych i nieakceptowanych przez Ciebie dolegliwości. Podsumowując bardzo ważne jest w zmaganiu się z różnymi lękami zmiana patrzenia i spostrzegania - czyli zmiana tak zwanych zniekształceń poznawczych w procesie myślenia. Gdy spojrzymy na lęk przyjaźniej, jako najlepszego nauczyciela życiowego, dobrego sprzymierzeńca we własnym rozwoju emocjonalnym, psychicznym wtedy nie tylko niemiłe objawy związane z lękiem będą doświadczane. Lęk pełni mnóstwo wartościowych funkcji w układzie fizjologicznym, hormonalnym, psychicznym, kwestia jest tylko taka, czy my dalej dobrze z tego skorzystamy. Dlatego też lęk może stać się lekiem dla tych, którzy nie będą się koncentrować wyłącznie na jego uciążliwych doznaniach. Ci którzy skoncentrują swoją uwagę i świadomość głównie na tym jaką naukę można wynieść z doznań lękowych zyskają wiele, a przede wszystkim drogę do szybkiego uzdrowienia. Zaleca się zatem, by na lęk patrzeć w kategoriach leku, lęk to nie tylko lęk, ale też lek na to co wywołuje lęk. Obserwuj zatem siebie uważniej i bardziej wnikliwie ale nie tylko poprzez konkretne trudne objawy, ale również poprzez to, o czym one świadczyć mogą, jaką wiedzę, doświadczenie i jaką dobrą i pożądaną zmianę mogą przynieść w przyszłości. Ponieważ w ostatecznym efekcie lęk zaniknie, a pozostanie tylko lekiem do całkowitego uzdrowienia. Agnieszka Janczewska Psychoterapeuta psycholog pedagog
  5. Zdrowie, to cenny nabytek – zdobywany ciężka pracą, stan równowagi ciała i umysłu. Niemal każdy „parający” się dziedzinami medycyny na co dzień naocznie się przekonuje, iż umysł, emocje i ciało odgrywają główną rolę w zmaganiu się z problemami natury psychicznej, a prawdopodobnie we wszystkich chorobach w ogóle. Jednakże nadal jeszcze nie istnieje wystarczająca liczba miejsc, żeby takie „odkrycia” wykorzystywać. Znajdujemy się aktualnie na etapie przejściowym, lekarze próbują powoli łączyć rzeczywistość psychosomatyczną z którą maja do czynienia w swojej pracy klinicznej. Leczenie „całego człowieka” czyli nie tylko jego ciała, ale też umysłu jako całości, wciąż pozostaje w wielu przypadkach kwestią przyszłości dla medycyny molekularnej, fizykalnej. Pewne ślady, przeżycia, doświadczenia życiowe, wpisane i zapamiętane przez ciało i umysł odgrywają kluczową rolę w zdrowiu i chorobie. Na poziomie komórkowym, nerwowym i nieświadomym, są zapisem doświadczeń, które stają się istotną częścią nawet ludzkich tkanek. Są to na ogół traumatyczne historie, rozczarowania etc. Radosne i przynoszące satysfakcję doświadczenia życiowe również oddziałują i są utrwalone w ciele człowieka, w jego pamięci, wspomnieniach, przynosząc poprawę samopoczucia, uznane są przez procesy świadome ludzkiego umysłu jako naturalny stan, nie powodują zazwyczaj stanów chorobowych. Jednak często bywa tak, że osoba, jej losy, środowisko, historia pochodzenia, aktualna sytuacja życiowa nie „tworzy jakby” tych potencjalnie prozdrowotnych zasobów z uwagi na pojawiające się indywidualne życiowe zmagania o konotacji i energii nie sprzyjającej zdrowiu. Dlatego by stworzyć pozytywne i dobre wzorce w swoim ciele i umyśle należy je wykreować z pomocą psychoterapeuty w postaci zasobów, z których i do których będzie możliwy dostęp przez cały czas. To taka przestrzeń siły, z której można następnie korzystać i czerpać w momentach kłopotów, nagłych, nieoczekiwanych zmian, silnych emocji. I tutaj pomocą służy psychoterapia. Poprzez odpowiednie ćwiczenia oddechowe, pracę z ciałem, z emocjami, umysłem, które to zapiszą się jak nawyk, jak rutyna, jak przyzwyczajenie, automatycznie i prozdrowotnie będą oddziaływać i uzupełniać ciało i umysł w optymistyczną, pogodną, radosną, rozluźniającą, korzystną dla zdrowia żywotność, usuwając skutecznie zaistniałe objawy, czy zmiany chorobowe. Całościowa terapeutyczna „praca nad sobą” wymaga wysiłku, praktyki, pracy i regularności, treningów, tak jak w przypadku każdej aktywności związanej z rozwojem ciała. Co więcej siła i trwałość wypracowanych samodzielnie pożądanych, dobrych i korzystnych dla zdrowia ciała i umysłu wzorców jest zazwyczaj długotrwała i stabilna. Nie jest to fragmentaryczny proces leczenia, lecz całościowy. Strategię tą można porównać w metaforycznym aspekcie jako usunięcie problemu z korzeniami, a nie jedynie doraźne zaleczenie najwidoczniejszych objawów, które z czasem zaczynają zazwyczaj odrastać. „Blizna” na ciele, czy w pamięci pozbawiona wszelkich sił witalnych, nie wpływa już szkodliwie na codzienne życie i funkcjonowanie człowieka. Uwolnienie się od niemocy fizycznej, psychicznej i rozproszenia umysłowego jest zdrowiem. Agnieszka Janczewska psychoterapeuta, psycholog
  6. To najczęściej zadawane pytanie podczas pierwszej wstępnej konsultacji do psychoterapii. Na ogół w większości nurtów terapeutycznych trzy pierwsze konsultacje mają służyć do podjęcia decyzji zarówno ze strony osoby zainteresowanej jak i terapeuty, czy podejmują razem współpracę by rozpocząć proces psychoterapii. Tak obydwie strony, ponieważ terapeuta nie zawsze może podjąć się terapii wybranej osoby, jest to związane z kilkoma czynnikami, np. z jego kompetencjami, kwalifikacjami, wybraną ścieżką specjalizacji oraz innymi zasadami, etycznymi i moralnymi lub własnymi osobistymi. Zatem terapeuta może odmówić podjęcia się procesu terapii danej osoby i wtedy polecić specjalistę, który pomoże najlepiej w danym zagadnieniu z którym zgłasza się osoba. Następnie osoba zainteresowana terapią – możemy na potrzeby tego artykułu użyć nazwy klient, już po pierwszej konsultacji a na pewno po trzech wie, czy chce dalej pracować z danym terapeutą. Klienci mają przeróżne własne oczekiwania i potrzeby względem terapii i terapeutów, dlatego czasami może się zdarzyć iż już po pierwszej konsultacji nie podejmują kontynuacji. Bywa też tak, że w ciągu trzech konsultacji na których ustalane są zasady terapii również klient może nie być w stanie ustanowić tak zwanego kontraktu terapeutycznego, czyli zobowiązać się do procesu terapii z innych powodów, np. nie chce uczestniczyć w regularnej terapii, był tylko ciekaw jak wygląda rozmowa z terapeutą, nie ma możliwości finansowych, technicznych lub innych. A zatem gdy już zarówno terapeuta jak i klient ustalą, że wyruszają we wspólną podróż w kierunku odkrywania skarbów swojej osobowości i psychiki w celu rozwiązania problemu czy ważnej sprawy, wtedy zaczynają się sesje terapeutyczne. Brzmi to bardzo górnolotnie – ponieważ raz usłyszałam od jednej Pani „przecież to zwykła rozmowa”...tak - dodałam - „taka, która działa cuda”. Proszę więc nie sądzić, że sesje terapeutyczne to jakaś niezwykła forma oddziaływań terapeutycznych – oczywiście jest całkowicie niezwykła, ale też zwyczajna w swej prostocie. Rozmowa terapeutyczna, udowodniona tysiącami lat doświadczeń poprzednich pokoleń i setkami badań naukowych w przeszłości oraz aktualnie ma uzdrawiającą moc, mówiąc w dużym skrócie. Czyli rzeczywiście sesja terapeutyczna – to „zwykła rozmowa”, ale jest ona całkowicie inna od tej którą zna się z relacji z przyjaciółmi, znajomymi, rodziną, partnerem. Jest całkowicie odmienna dlatego, że jest to rozmowa ze specjalistom, który przez lata całe uczył się i wyszkolił w tym jak prowadzić tego typu rozmowę, jak ukierunkowywać klienta, jakie pytania zadawać, jakie wskazówki polecać, jak się odnosić, jak zwracać, by to wpłynęło na uzyskanie pożądanych efektów. Wielokrotnie słyszymy przecież, że osoby, które są z nami związane emocjonalnie czyli rodzina, znajomi próbują mówiąc kolokwialnie „doradzać-wszystko będzie dobrze, weź się w garść, samo przejdzie”, ale to nigdy nie pomoże i nie pomaga. Jasne jest to, że chcą pomóc, chcą jak najlepiej, ale na tym niestety nie polega udzielanie pomocy. Tylko profesjonalista wie jak dostosować tok rozmowy do indywidualnej sprawy z którą się zgłasza klient i tylko profesjonalista wie jak może pomóc w tym wyjątkowym przypadku. Także sesja terapii to rozmowa, na początku zazwyczaj bardzo ogólna – jest formą wywiadu, by terapeuta mógł poznać osobę, dowiedzieć się o jej życiu, doświadczeniach, rodzinie i sprawie z którą się zgłasza. O tego typu zagadnieniach naprawdę można długo rozmawiać i są to tematy właściwie najważniejsze, często spowodowały aktualny stan. Są to też bardzo prywatne i intymne zagadnienia, o których zazwyczaj i najczęściej nie rozmawia się i niektórzy po prostu nie rozmawiają z nikim. Dlatego też już sam fakt otworzenia się i zaufania terapeucie – który jest neutralnym obserwatorem patrzącym bez silnych emocji tak jak bliskie osoby, może z tej pozycji zobaczyć cały problem. Dzięki temu, że zawód ten jest uregulowany poprzez całkowitą tajemnicę zawodową wiele osób może w końcu powiedzieć o najtrudniejszych kwestiach ze swego życia, którymi nigdy z nikim nie podzieli się. To już wpływa bardzo silnie na poczucie ulgi, uwolnienia, zrzucenia ciężaru, poczucia że ktoś nas słucha, nie ocenia, możemy podzielić się trudem i uzyskać wsparcie, pomoc. Te elementy zawarte w sesji terapeutycznej są już ogromnym krokiem ku zmianie – ot ot taka zwykła rozmowa. Bardzo ważne jest zatem i należy to wiedzieć przed rozpoczęciem terapii, że tyle ile trwa sesja, to najlepiej tyle też powinno trwać „mówienie” przez klienta. Dlaczego? Wiele osób jest zdziwiona - „ale ja myślałem, że to Pani będzie mówić”. Terapia to proces aktywności klienta – nie terapeuty. Gdyby to był wykład profesora psychologii – to tak jak najbardziej. Na terapii klient mówi i teraz im więcej tym lepiej. Najważniejsze jest zatem ZAANGAŻOWANIE w proces terapii po stronie osoby, która ją podejmuje. Już wiemy, że podstawowym czynnikiem leczącym jest mówienie, więc dlatego to po pierwsze. Po drugie, im więcej terapeuta wie na temat klienta, tym szybciej i skuteczniej może dobrać dalszy bieg pracy terapeutycznej (rozmowy:) do jego problemu. Przecież w momencie kiedy klient opowiada o swoim życiu i sprawach, objawach, to w tym czasie z punktu technicznego po stronie terapeuty zachodzi mnóstwo procesów. Psychoterapeuta nie słucha tylko tego co mówi klient, jednocześnie dokonuje analiz, hipotez, wniosków i planuje dalszy proces pracy, myśli o odpowiednich metodach i oddziaływaniach do tego o czym słyszy. I to wszystko się dzieje w jednej chwili. Dlatego jak mówi podstawowa zasada życia, tyle ile dajemy tyle otrzymujemy – im więcej mówimy podczas sesji psychoterapii tym więcej uzyskamy tak zwanych „zwrotów” od psychoterapeuty, tym terapia będzie trwała krócej i efekty nastąpią w szybszym czasie. Należy zatem w miarę możliwości być otwartym na proces komunikacji czyli mówienia o sobie, ponieważ dodatkowo dzięki sesjom psychoterapii uczymy się społecznej wymiany werbalnej poprzez słowa, otwierania się wewnętrznie na drugą osobę, to oprócz chęci uzyskania zmiany w życiu uczy również przede wszystkim tego jak w przyszłości prawidłowo porozumiewać się z innymi, rodziną, partnerem, pracownikami etc. Co więcej udowodnione jest i potwierdzone wielorakimi badaniami naukowymi i doświadczeniem w pracy, że mówienie w obecności psychoterapeuty o swoich emocjach, przeżyciach, uczuciach i doświadczeniach, słabościach, ale i radościach, sukcesach, szczęściu, powoduje zmiany fizjologiczne w ciele i w umyśle (mózgu). Czyli następuje wtedy uzdrowienie z wielu chorób psychosomatycznych, depresji i objawów lękowych. Zachęcam zatem do rozmowy z psychoterapeutą czyli sesji psychoterapii, która jak mawia wielu, działa cuda. Zapraszam serdecznie, Agnieszka Janczewska psychoterapeuta psycholog pedagog
  7. „Banie się”, czyli strach jest uwarunkowany biologicznie i ewolucyjnie. W różnego typu sytuacjach zagrażających życiu w przeszłości przodkowie nasi odczuwali strach. Strach ten pozwalał im unikać sytuacji zagrożenia życia i zdrowia, a zatem z tego punktu widzenia pełnił właściwie swoją funkcję. Gdyby wtedy przodek nie odczuwał strachu, czyli potocznie mówiąc nie bał się, jego życie pewnie nie trwało by zbyt długo. A zatem strach pełnił i pełni nadal bardzo ważną funkcję w przetrwaniu jednostki. W aktualnym społeczeństwie jest mnóstwo bodźców i sytuacji w których trzeba „skorzystać” z emocji strachu, gdy przechodzimy przez ruchliwą ulicę odczuwamy tą emocję po to, by rozglądać się na nadjeżdżające samochody, gdy przebywamy w miejscach, które wiadomo, że mogą budzić zagrożenie naturalnie wzbudzane jest uczucie strachu, by być ostrożnym, zadbać o swoje zdrowie i życie lub bliskich. Jest zatem bardzo dużo sytuacji w których należy się bać i to „banie się” jest oznaką zdrowia natury ludzkiej właściwie zaprogramowanej. Przecież gdyby nie zostało wykształcone poczucie bania się, to rasa ludzka z pewnością nie przetrwałaby. Zatem należy i trzeba się bać. To uczucie trwa zazwyczaj bardzo krótko i przeznaczone jest do konkretnych sytuacji, zdarzeń. Gdy w rodzinie pochodzenia miały miejsce lub aktualnie dzieją się zdarzenia, przez które odczuwamy strach, jest to również adekwatna reakcja do sytuacji, nie jest oznaką choroby, zaburzenia. Jeżeli ktoś przekracza nasze granice, powoduje, że odczuwamy nieprzyjemny stan to uczucie strachu jakby podpowiada nam, że należy nie przebywać w tym miejscu, otoczeniu zbyt długo, że jest to niekorzystne. Gdyby zatem chcieć całkowicie pozbyć się tego ważnego sygnału bania się, życie człowieka raczej nie wyglądało by konstruktywnie i prawidłowo, ponieważ godziłby się na wszystko nawet to, czego może wcale nie chce i nie miałby kontroli nad swoim życiem. Strach zatem i poczucie strachu – społecznie nazywanie baniem się pełni jedną z najważniejszych funkcji w systemie umysłu ludzkiego. I wszystko z biologicznego, fizjologicznego i psychologicznego punktu widzenia jest w porządku do czasu, gdy strach nie trwa zbyt długo, czyli nie przechodzi w fazę długoterminową. To znaczy, w sytuacji gdy nie istnieje już zagrożenie strach znika, jeżeli tak się nie dzieje, to oznacza, że przerodził się w lęk. Jeżeli jesteśmy na tym etapie, to już nie tylko odczuwamy niepokój w sytuacjach zagrożenia życia i zdrowia, które rzeczywiście i realnie mają miejsce, tylko również w momentach, gdy nic nam nie zagraża. Wtedy to można powiedzieć, że zaczynamy kierować się lękiem – już się nie boimy zwyczajnie, tylko kierujemy lękiem. A to ogromna różnica. Na czym polega? W zdarzeniach, które nie mają podstaw do tego by się bać, następuje odczuwanie lęku. Lęk ten pojawia się i znika, osoba nie jest w stanie często umiejscowić w czasie i danej sytuacji tego poczucia. Ma wrażenie, że „przecież wszystko jest w porządku”, a lęk nie ustępuje, pojawia się o różnych porach dnia i nocy. Wtedy to jest informacja, że ta emocja nie służy już by chronić osobę, tylko zaczęła działać przeciw osobie. Ponieważ często z powodu kierowania się lękiem w różnych sytuacjach życiowych bywa, że osoba jest nawet niezdolna do codziennego funkcjonowania. Upatruje zagrożenia w sytuacjach, które nie mają takich podstaw oraz w relacjach, które aktualnie nie mogą budzić żadnych zastrzeżeń. Należy przede wszystkim zdać sobie sprawę z faktu, że to ogromna różnica. Można się bać i to jest w porządku, należy okazywać i czuć strach, bo jest to oznaką zdrowia psychicznego, ale gdy jest to już silne i kierujące życiem poczucie lęku należy sobie uświadomić, że to z pewnością nie jest oznaka równowagi psychicznej. Wobec tego w ramach ćwiczenia terapeutycznego spróbuj w swojej codzienności, najlepiej każdego dnia rozpoznać, kiedy są momenty gdy się boisz, a kiedy występuje lęk - który nie ma realistycznego podłoża. Obserwuj swoje doznania w możliwie każdym momencie w ciągu dnia, gdy tylko się pojawiają. Wtedy zdasz sobie sprawę z tego, jaki schemat funkcjonowania jest najczęściej nasilony u Ciebie. Czy jest więcej lęku, czy może po prostu strachu. Jeżeli jest to strach w krótkich chwilach, to pozwól mu być, zaakceptuj jego istnienie, poczekaj aż po chwili gdy nie ma potrzeby by już był wywołany zakończył się i przejdź do codziennych czynności. Jeżeli jest akurat w danym momencie więcej lęku, zastanów się, czy rzeczywiście aktualna sytuacja w której jesteś wymaga aż tak silnego utworzenia mechanizmu reakcji lęku, czy może ten lęk raczej jest nieadekwatny do sytuacji i czy rzeczywiście należy tak silnie reagować w danym momencie. To co też pomaga, to trochę takie „odsunięcie się”, wyjście z danej sytuacji, relacji i spojrzenie z pozycji obserwatora – to znaczy, gdy nie jesteśmy tak blisko czyli emocjonalnie złączeni z osobą bądź danym doświadczeniem uczucie lęku na ogół się zmniejsza, ponieważ z dalszej perspektywy możemy właśnie dostrzec, że to dane zdarzenie rzeczywiście nie potrzebuje aż tak silnego uczucia nieadekwatnego lecz podstawowej ewolucyjnej natury uczuć, która nie oddziałuje w sposób negatywny na osobę. To co może również pomóc to dokonanie takiej wizualizacji, gdy będziemy o kilka kroków dalej, spojrzenie w ten sposób, że jak w kinie czy teatrze odgrywane są dane role i scenariusz, to Ty jako aktor bierzesz udział w jakimś przedstawieniu, które jest wyreżyserowane, ale za niedługo, za chwilę nastąpi „stop klatka” i cały spektakl zakończy się. Nie ma zatem potrzeby by uruchamiać tak silne uczucie obezwładniającego lęku. Może wystarczy tylko strach, delikatny, właściwy, prowadzący do dobrych wyborów i kierunków. Agnieszka Janczewska psycholog, psychoterapeuta
  8. Dzisiaj wiemy, że człowiek nie może funkcjonować nie oddziałując jednocześnie na innych ludzi oraz, że to oddziaływanie może być bardzo głębokie i obejmować czynności i zmiany fizjologiczne. Świadomość, że doznaje się od innych troski i dbałości (lub odwrotnego poczucia) wywołuje w organizmie odpowiadające zmiany biochemiczne. Uczucie, które jest odpowiedzią na jakość wzajemnego oddziaływania, pociąga za sobą adekwatną ilość skutków „nerwowych i hormonalnych”. I nie są to odległe, czy abstrakcyjne kwestie filozoficzne, lecz konkretne, mierzalne, naukowe reakcje fizjologiczne zachodzące w organizmie/ciele człowieka. Często się ich nie docenia, bywa, że umyka uwadze praktykujących lekarzy, czy naukowców z innych dziedzin. Jeśli traktuje się kogoś z życzliwością, dobrocią to taka osoba potrafi wytworzyć korzystniejszą ogólną atmosferę dla swojego zdrowia i życia. Zdrowie jest często zjawiskiem ponadjednostkowym, a jego źródło znajduje się również na zewnątrz nas samych, w relacjach z innymi. Te pola wzajemnie są ze sobą powiązane. W psychologii i psychoterapii oraz pokrewnych dziedzinach medycyny zajmujących się holistycznym leczeniem, zwraca się szczególną uwagę na interakcje między ludźmi. Mając na uwadze wiedzę, praktykę, dowody jaki szkodliwy lub prozdrowotny wpływ mają na całościowe funkcjonowanie człowieka jego relacje partnerskie, rodzinne, zawodowe spoglądamy jako specjaliści na otoczenie w jakim żyje człowiek, będąc świadomymi dynamiki interakcji i jej wpływu na zdrowie i kondycję psychiczną. Teraz, gdy jest czas, możesz się zatrzymać, rozejrzeć, poobserwować, zauważyć lub poczuć rodzaj relacji w twoim najbliższym otoczeniu, jakość tych relacji i ich wpływ na twoje zdrowie i samopoczucie. Jest właśnie teraz dobry moment, by być uważnym na to, może coś wymaga zmian, może nie, może więcej bliskości, może oddalenia. Czasami rozmowy, czasami milczenia, często oddechu lub wydechu, sprawdzaj, jak to jest u Ciebie w Twojej przestrzeni życia, to dobry czas na zastanowienia... mgr Agnieszka Janczewska psychoterapeuta psycholog
  9. Gdy w społeczności danego kraju lub na świecie pojawiają się informacje w mediach społecznościowych lub mass mediach o zagrożeniu zdrowia i życia ludzkiego u wielu osób następuje silna potrzeba kontroli tych zasłyszanych czy zobaczonych zdarzeń. W ciągu ostatnich trzech lata można już śmiało powiedzieć, że wyłoniła się w psychologii współczesna nowa kategoria diagnostyczna lęku. Doomscrolling (ang.) czyli ciągłe, kompulsywne przeglądanie telefonu lub komputera i czytanie, słuchanie negatywnych wiadomości. Przecież jeżeli docierają do Ciebie z różnych miejsc, czy relacji negatywne, niepewne informacje, to z racjonalnego punktu widzenia raczej należy ograniczać ich dostęp do minimum, a nie potęgować ten proces zasiewania tragicznych, dramatycznych wiadomości. Według niedawnego badania na temat Doomscrollingu, (opublikowanego w Technology, Mind and Behavior) to kompulsywne zjawisko ciągłego wyszukiwania informacji, może początkowo być niewinną czynnością. Jednak istnieje ryzyko szybkiego przekształcenia się w nawykowy, samonapędzający się wzorzec, który kradnie nie tylko czas, ale także radość życia i powoduje nasilenie wielu chorób. Badanie pokazuje, że lęk, niepewność, neurotyzm i utrata samokontroli mogą skłaniać osoby do udziału w tym zachowaniu i pogłębiać aktualny stan. Przecież jak wiadomo z dziedziny psychologii wpływu społecznego te dane, które podają telewizja i media społecznościowe są bardzo skrupulatnie, dokładnie długo przygotowywane zanim trafią do odbiorcy. Specjaliści perswazji za pomocą wielu technik wywierania wpływu na ludzi podprogowo - czyli poza udziałem Twojej świadomości planują w jaki sposób przekaz ma wzbudzać adekwatne emocje by zwielokrotnić sprzedaż czy oglądalność. Przecież w aktualnych czasach do instytucji zajmujących się środkami masowego przekazu z powodu oglądalności trafiają tryliony dochodów finansowych. To ich praca, nie mam na myśli negacji tego, ale zadaj sobie pytanie właśnie może dziś, czy Tobie to służy? Jeżeli jesteś osobą nadwrażliwą, ze skłonnością do silnego przeżywania sytuacji i zdarzeń, do bezgranicznego zaufania i wiary w to co zostaje Ci przekazane, jeżeli nie masz zazwyczaj swojego zdania w jakiejś sprawie, lub doświadczasz objawów lęku uogólnionego lub ataków paniki, czy scrollowanie w celu poszukiwania informacji na tematy negatywne pomoże, czy zaszkodzi jeszcze bardziej? Jeżeli Twój niepokój nasila się po zasłyszanej danej informacji, to raczej zaleca się zdrowe „odcięcie” od dopływu większej ilości wiadomości w tej sprawie, a nie pogłębianie procesu i zaczytywanie czy słuchanie kolejnych zagrożeń, niepotwierdzonych faktów. Czy nie sądzisz, że jeżeli rzeczywiście wydarzy się lub ma się wydarzyć bardzo poważna i zagrażająca Tobie lub bliskim sytuacja, to nie zostaniesz o tym powiadomiony? Na pewno ktoś Cię o tym poinformuje, tak jak poprzez telefonię komórkową przychodzą powiadomienia sms o zmianach pogody, smogu, zagrożeniu wichurą, bądź wirusem i podają po prostu byś najlepiej „pozostał w domu”. To z wielkim prawdopodobieństwem gdyby miała wydarzyć się realna groźba utraty życia to gdziekolwiek nie pójdziesz i z kimkolwiek się nie spotkasz i tak to usłyszysz, czy chcesz, czy nie. Będzie głośno, zostaniesz poinformowany/a. Reszta to tak zwany szum psychologiczny, pobudzenie emocji słuchacza w celach sprzedażowych. Warto zatem zadać sobie pytanie szczególnie w tych współczesnych czasach, gdzie internet i telewizory wielkości ściany w salonie są tak wszechogarniające, czy to na pewno dobra droga do zdrowia - oglądanie, scrollowanie trudnych, dramatycznych, nieprzyjemnych wiadomości? Dla osób, które zmagały się już wcześniej z objawami lęku, nerwicy, objawami somatycznymi, nie zaleca się korzystania z mass mediów poza koniecznymi sytuacjami. Udowodniono bowiem, iż korzystanie z danych dostępnych w sieci i telewizji powoduje pogłębianie się niepokoju, paniki, ogólnego stanu psychofizycznego w ciele. Proponuję raczej przebywanie w miejscach gdzie widzi i obserwuje się dobre zdarzenia, piękne obrazy i widoki, miłe sytuacje, korzystne relacje, słucha przyjemnej kojącej muzyki i pozytywnych wspierających słów od osób prawdziwych, wykwalifikowanych, kompetentnych, służących pomocą bezwarunkowo. Zaobserwuj siebie już dziś, czy dotyczy Ciebie doomscrolling czyli częste przeglądanie stron internetowych, forum, wiadomości, „apek, fejsbuka, instagrama” itp. w celu poszukiwania informacji na temat konkretnego zdarzenia, sprawy, dyskusji. Jeżeli tak jest, to może dobry czas, by zastąpić tą wdrukowaną już i wyuczoną czynność pozytywnymi chwilami spędzonymi bez telefonu i komputera w życiodajnych miejscach pełnych witalności i dobrych jakości, które dodają siły i energii i uwalniają od poczucia niepewności, napięcia, niewiadomej. To co wiadomo na pewno to to, że spokojny i niezachwiany umysł o wiele lepiej radzi sobie w sytuacjach zmian społeczno -politycznych i innych czynników zewnętrznych czy losowych. Wszystkiego dobrego, mgr Agnieszka Janczewska psycholog, psychoterapeuta
  10. Psychoterapia – według źródeł słownikowych to stosowanie metod psychologicznych, zwłaszcza opartych na regularnym kontakcie międzyludzkim, w celu pomocy osobom zmagającym się z różnorodnymi problemami. Psychoterapia służy poprawie dobrostanu i zdrowia psychicznego, rozwojowi relacji i umiejętności społecznych, może dotyczyć zmiany lub radzenia sobie z dokuczliwymi zachowaniami, przekonaniami, obsesjami, myślami lub emocjami. Techniki psychoterapeutyczne są oparte na dowodach naukowych jako metody leczenia określonych zaburzeń psychicznych. Psychoterapia polega na regularnych spotkaniach klienta lub grupy klientów z jednym lub kilkoma terapeutami. Wspólną cechą psychoterapii jest stosowanie metod psychologicznych, w odróżnieniu od leczenia psychiatrycznego, zorientowanego na oddziaływania farmakologiczne. Psychoterapia i medycyna mogą się nawzajem efektywnie uzupełniać. Zasady dostępu do zawodu psychoterapeuty są dosyć mocno ograniczone i zależą od danego kraju i jego wymogów, które musi spełnić kandydat. Psychoterapeutą może zostać osoba wyłącznie po studiach wyższych związanych z obszarem medycznym (psycholog, pedagog, pielęgniarka, lekarz, fizjoterapeuta itp). Czyli jeżeli ktoś ukończył dajmy na to studia z zakresu nauk matematycznych, nie będzie mógł prawdopodobnie uzyskać możliwości podjęcia studiów z zakresu psychoterapii. Jest od tego jeden wyjątek, w wybranych sytuacjach, osoba jeżeli twierdzi, że ma wiedzę z zakresu psychologii może zdać specjalnie przygotowany egzamin z tego kierunku, jeżeli wybrana szkoła psychoterapii udzieli takiego warunku. Poza tym, by móc wykonywać zawód psychoterapeuty, trzeba spełnić oczywiście po ukończeniu szkoły psychoterapii, która trwa minimum cztery lata mnóstwo innych wytycznych. Psychoterapeuta jest obowiązany ukończyć lub być w trakcie superwizji – czyli jest to nadzór pracy psychoterapeuty, który trwa na ogół przez wiele lat, a i może trwać do końca wykonywania zawodu. Wyróżniamy superwizję indywidualną i grupową. Czyli albo indywidualna praca z superwizorem - wyższym wykształceniem i praktyką certyfikowanym terapeutą lub superwizja grupowa z tymże superwizorem oraz innymi terapeutami na tym samym mniej więcej etapie doświadczeń zawodowych. Oprócz tego psychoterapeuta ma obowiązek ukończyć minimum kilka lat, najmniej powyżej pięciu psychoterapię własną i ewentualnie grupową. Poza ukończonym kursem psychoterapii nadal ma obowiązek szkolić się regularnie, a liczba godzin szkoleń dodatkowych, która uprawnia go do rzetelnej pracy to ponad 3000. Podsumowując psychoterapeuta to osoba, której nauka trwa przez cały czas pracy zawodowej. A zatem jeżeli ktoś już trafia do psychoterapeuty, który spełnia te wymogi z całą pewnością może czuć, że ten specjalista ma wiedzę jak służyć psychoterapią innym. Należy pamiętać, że tak jak sam proces nauki dla psychoterapeuty jest bardzo bardzo długi, tak też i psychoterapia nie jest zazwyczaj zbyt krótkoterminowym procesem. Mam na myśli to, iż niektóre osoby mogą mieć takie pragnienie lub przekonanie, że kilka sesji terapeutycznych pomoże w rozwiązaniu problemów. Zazwyczaj kilka sesji na pewno nie. I dobrze to wiedzieć, by nie czuć się rozczarowanym i nie mieć żalu do psychoterapeuty. Dlatego też właściwie w każdym nurcie terapeutycznym dobrze jest ustalić na pierwszych trzech konsultacjach, jak długo może trwać proces terapii w danym indywidualnym przypadku. Kolejna kwestia, która jest kluczowa, to to czy chcemy w ogóle podjąć psychoterapię. Są różne sytuacje i potrzeby w zależności od konkretnych osób, niektórzy potrzebują jednorazowej konsultacji, inni kilku, ale większość osób, która jest świadoma tego iż zmiany wymagają dłuższego procesu terapii wybiera regularność czyli psychoterapię właśnie na dłuższy czas, czyli większą ilość sesji liczoną poprzez miesiące lub lata. Warto też od razu o tym rozmawiać na tych początkowych sesjach, by przede wszystkim terapeuta miał tą świadomość, ponieważ adekwatnie do rodzaju pomocy dostosowuje techniki i metody pracy, jest to zatem bardzo ważne. Często niezadowolenie osób wynika właśnie z tego faktu, że zarówno cel osoby jak i terapeuty są sprzeczne, czyli np. ktoś chce odbyć kilka sesji, szybkich i krótkich, by otrzymać jednorazowe wskazówki, a terapeuta sądzi, że to ma być proces terapii i bieg rozmowy ustala zupełnie inaczej. Wtedy to często może zdarzyć się, że ktoś mówi – ale nie tego oczekiwałem, chciałem jednorazowej porady, a tego nie otrzymałem. Zatem pamiętajmy, by o tym rozmawiać na początku. Psychoterapia jest przede wszystkim w moim rozumieniu procesem wewnętrznej przemiany do tego stopnia, że jeżeli odbywa się ją regularnie – w nurcie w którym pracuję raz w tygodniu, to nie ma możliwości, by nie nastąpiły widoczne zmiany. Psychoterapia przy dłuższym czasie trwania i zaangażowania, motywacji naprawdę może przynieść takie efekty jakich nawet nie spodziewamy się na początku. Rzetelnie i uczciwie mogę powiedzieć po ponad 11 latach pracy w obszarze każdej jednostki chorobowej związanej ze zdrowiem psychicznym, że psychoterapia zmienia życie i człowieka. Piszę o tym, ponieważ najczęściej pojawiającym się pytaniem na początku procesu jest pytanie o to, czy psychoterapia w ogóle pomaga, czy ma sens, czy warto ją zaczynać? W związku z tym, że z tym zawodem jest związana całkowita tajemnica zawodowa nie możemy przytoczyć osób, którym psychoterapia uratowała życie lub zmieniła dotychczasowe w radosne, zdrowe i dobre. Ale już coraz więcej osób również publicznie nie boi się mówić otwarcie o tym, jak bardzo terapia im pomogła i że warto ją podejmować. Tak naprawdę wiemy, my jako terapeuci, że już coraz częściej za wieloma sukcesami zawodowymi, osób publicznych - czy to w mass mediach, czy prywatnie oraz za wieloma uzdrowieniami stoi właśnie psychoterapia. Nie są to marketingowe slogany, tylko realne fakty o których właściwie w tych czasach można również przeczytać na wielu forach, czy stronach internetowych, gdzie osoby dzielą się anonimowo (lub podając swoje dane) swoim doświadczeniem terapeutycznym. Należy o tym dalej pisać i mówić, ponieważ głównym celem psychoterapeuty – w moim mniemaniu jest chęć pomocy innym, ponieważ można żyć w równowadze zdrowotnej, szczęściu i poczuciu spełnienia, a psychoterapia jest środkiem do uzyskania tych pragnień i celów. Każdemu terapeucie w moim poczuciu po prostu powinno zależeć na tym i tak rozumiem ten zawód, by jak najwięcej ludzi czuło się coraz lepiej i coraz zdrowiej, odnajdywało spokój i spełnienie w życiu. Tego życzę nadal sobie i wszystkim zainteresowanym psychoterapią. Zapraszam serdecznie Agnieszka Janczewska psychoterapeuta
  11. Czas i cisza, to dziś najbardziej luksusowe dobra! (cyt. Tom Ford) W książce pod tytułem „Cisza. Opowieść o tym, dlaczego straciliśmy umiejętność przebywania w ciszy i jak ją odzyskać”, można przeczytać iż: Cisza (…) to przenikanie do środka tego, czym się zajmujesz. Doświadczenie bez zbędnych myśli. Cieszenie się chwilą, nawet tą zwyczajną. Bardzo często u wielu osób w życiu oraz w przebiegu objawów lękowych, ataków paniki, fobii, objawów z ciała – psychosomatycznych, itd. osoby nie zawsze wiedzą jak sobie radzić. Podają często, że by rozproszyć doświadczenia związane z dolegliwościami słuchają głośno muzyki, rozmawiają z kimś przez telefon, oglądają telewizję, skrolują po internecie. A przecież wiadomo, że przy stanach pobudzenia, napięcia, nerwowości, przyspieszonego bicia serca i szeregu innych objawów w przebiegu całościowego zespołu lękowego, należy raczej dążyć do wyciszenia umysłu i ciała. Udowodniono bowiem, że osoby, które prowadzą spokojny tryb życia zarówno pod względem aktywności w ciągu dnia, jak i w atmosferze ciszy rzadziej zapadają na lęk uogólniony, objawy lękowo-depresyjne, ataki paniki, objawy psychosomatyczne, czy tak zwaną „nerwicę”. W aktualnym świecie dominuje właśnie pośpiech i hałas. Hałas na ulicach, hałas w miejscach pracy, hałas w domu rodzinnym, „hałas w umyśle” poprzez natłok myśli. Dostęp do hałasu jest szeroki i ogólnie powszechny. Dlatego należy stwierdzić, że w aktualnych czasach to cisza jest najwyższym i najbardziej wartościowym dobrem. Wszechobecny internet i mass media, media społecznościowe, relacje społeczne, tworzą tak zwany w psychologii szum - ciągłą stymulację, nadmiar bodźców, zbyt dużą ilość informacji, obciążenie zmysłów i ogólne zmęczenie, wyczerpanie ciała i umysłu. A kiedy ciało i umysł ma odpocząć? Czy istnieje przestrzeń na to, by pobyć w ciągu dnia chociaż na chwilę w ciszy, by się zregenerować, nabrać sił? Dobrze jest zadać sobie pytanie jak często przebywasz w ciszy? Może uświadomisz sobie częściej, że cisza jest ukojeniem, regeneracją, czynnikiem leczącym i uzdrawiającym w przebiegu problemów z którymi się zmagasz. Co więcej, zauważ w większości miejsc w których się znajdujesz ludzie mówią nieustannie, bez przerwy, sądząc, że komunikacja jest ważnym procesem rozwoju człowieka. Może i byłaby w tym część prawdy, ale tylko wtedy gdy jest adekwatnie zrównoważona ciszą. Zastanów się ile godzin w ciągu dnia mówisz, a ile przebywasz w strefie bez słów? Spróbuj doświadczyć jak możesz czerpać siłę z ciszy każdego dnia, nawet jeżeli Twój grafik jest napięty. Ustal sobie przykładowo, że o wybranej porze dnia, przez 15 minut do pół godziny nie mówisz do nikogo, nie rozmawiasz. Po tym czasie zaobserwuj jak się czujesz. Gdy przedłużysz tą praktykę to Twój stan emocjonalny związany z doznawanymi dolegliwościami ulegnie zmianie. Jeżeli zaczniesz regularnie stosować praktykę ciszy i wydłużać ją w wolniejsze dni, to szybko zauważysz poprawę jakości zdrowia. Wydawać się może, że to takie proste i oczywiste rozwiązanie, uczyć się przebywać więcej w ciszy. Pewnie trudno jest uwierzyć niektórym osobom, że to skuteczna metoda lecznicza. Ale już od co najmniej kilku lat wiadomo, iż praktyki tak zwanych odosobnień i medytacji nie tylko na ścieżce jogi są naturalnym procesem oczyszczania umysłu i ciała z nadmiaru doznań doczesnego świata. Ludzie częściej organizują wyjazdy do miejsc w których panuje cisza, gdzie kontempluje się i zażywa spokoju od zgiełku i nadmiaru wrażeń zmysłowych. Coraz większe grono osób korzysta z warsztatów i nauk bycia w ciszy z samym sobą. Jest już szczęśliwie grono ludzi świadomych tego, że umysł nie będzie w stanie zbyt długo funkcjonować w zdrowiu w ciągłej stymulacji. Ci, którzy z braku ciszy w swoim życiu doznają objawów chorobowych wiedzą z doświadczenia, że cisza uwalnia wiele napięć, rozluźnia, powoduje odprężenie, ogólną poprawę samopoczucia i wzmocnienie witalności całego ciała. Co więcej jak podaje Phil Bosmans „W ciszy Twoje serce znajdzie odpowiedzi, których rozum znaleźć nie potrafi”. W silnym pobudzeniu, przerażeniu, ogólnym złym stanie, gdy dzieje się coś trudnego w życiu osoby, prawie niemożliwe jest znalezienie rozwiązań wielu spraw. Najczęściej dopiero w chwili, gdy jakby odsuniesz się dalej w przestrzeni, zarówno mentalnie jak i fizycznie z danej sytuacji, wyciszysz się i uspokoisz, zaznasz ciszy, wówczas szybciej pojawią się racjonalne odpowiedzi co do sytuacji problemowej. Kontempluj i praktykuj ciszę, obserwując jak zmienia się Twoje ciało i umysł. Dodatkowo, jeżeli masz trudność w relacji osobistej z partnerem, rodzicem, przyjacielem, szefem itp., zaleca się raczej wdrożyć metodę milczenia niż dopuszczania do potoku słów, a ostatecznie do kłótni, awantury. Gdy chcesz wyrazić swoje emocje, uczucia, zdanie, opinię, a druga osoba Ci to uniemożliwia, raczej zalecane jest wycofanie się z tej komunikacji i świadome skupienie na procesie milczenia. Pomyśl czasem, że w wielu sytuacjach często najmądrzejszą odpowiedzią jest milczenie. Możesz zadać sobie pytanie, czy zawsze należy wszystko wyjaśniać? Czy czasem nie warto po prostu słuchać głosu swojego serca i z szeroko otwartymi oczami spojrzeć na to czego doświadczasz, w ciszy. W ciszy usłysz siebie. Wiersz Ryszarda Kapuścińskiego ujmuje całość piękna i wyjątkowości Ciszy: Słowa staniały. Rozmnożyły się, a straciły na wartości. Są wszędzie. Jest ich za dużo. Mrowią się, kłębią, dręczą jak chmary natarczywych much. Ogłuszają. Tęsknimy więc za ciszą. Za milczeniem. Za wędrówką przez pola. Przez łąki. Przez las, który szumi, ale nie ględzi, nie plecie, nie tokuje. Agnieszka Janczewska dyplomowany psycholog, psychoterapeuta, nauczyciel jogi i medytacji
  12. Jest wiele osób, które mówią iż bardzo często w swoim życiu codziennym koncentrują się głównie na przyszłości. To znaczy ich proces myślowy jakby przenosi się w wymiar przyszłości czyli do tak zwanej progresji w czasie na poziomie umysłu. Przejawia się to najczęściej za pomocą myślenia o tym co może się wydarzyć, jak rozwiążą się sytuacje problemowe, czy objawy chorobowe ustąpią lub pogłębią się etc. Uwaga i świadomość osób jest wtedy bliżej tego co ma się wydarzyć w przyszłości. W związku z tym, że osoba nie jest w stanie przewidzieć jak ułożą się dane losy ludzkie czy życiowe „zapętla” się w procesie poznawczego myślenia za pomocą którego i tak nie pojawią się odpowiedzi na pytania co się wydarzy i kiedy. Po prostu indywidualny umysł tej jednostki nie ma takiej zdolności. A zatem niepokój, czy lęk pogłębia się przy takiej niewiadomej, a częste myślenie w ten sposób czyli za pomocą takiego schematu myślowego o przyszłości powoduje zazwyczaj nasilenie stanów lękowych, symptomów, itp. Od kilku lat w Polsce zagościła jedna z zagranicznych metod pracy wspierających proces terapeutyczny czy rozwoju wewnętrznego, osobistego zwana Mindfulness. Z języka angielskiego słowo to tłumaczymy jako UWAŻNOŚĆ. Od czasu nowej mody technik mindfulness powstało wiele warsztatów i technik do radzenia sobie w różnych problemach natury psychologicznej. Czy tą metodę pracy można wykorzystać również w terapii? Jak najbardziej. Metodę tą rozumiem i spożytkowuję indywidualnie w pracy z klientami łącząc ją ze swoim terapeutycznym nurtem. Zacznijmy od krótkiego ćwiczenia: spróbuj przez chwilę być uważny/a na to co teraz się pojawia w Twoim otoczeniu. Gdzie aktualnie się znajdujesz? Co to za miejsce? Jak często w nim przebywasz? Jak się tutaj czujesz? Czy jesteś sam/a czy towarzyszą Ci inne osoby? Jak się teraz czujesz? Co dokładnie robisz – zaobserwuj, szczegół po szczególe, po kolei, bardzo dokładnie obserwuj swoje czynności, uczucia, myśli. Bądź aktywnym obserwatorem w „tu i teraz” i koncentruj się tylko na danej chwili. Gdy myśli „odpływają” do przeszłości lub przyszłości powracaj uważnością do „tu i teraz” czyli do czasu teraźniejszego. W codzienności gdy jest wiele spraw, obowiązków, zadań często zapominamy o tym jak ważne jest zatrzymanie się, regeneracja umysłu, katalepsja czyli pobycie w bezruchu. Gdy ciało i umysł w codziennej rutynie podążają za automatycznym i wyuczonym schematem funkcjonowania trudno być uważnym i świadomym swoich stanów, uczuć, emocji. W następstwie powoduje to z czasem wiele problemów natury psychologicznej takich jak objawy lęku, psychosomatyczne, depresja. Jeżeli chcesz zapobiegać powstawaniu wyżej wymienionym diagnozom lub jak już wystąpią radzić sobie samodzielnie, należy zacząć od treningu uważności. Samo słowo mindfulness również możemy tłumaczyć jako przepełniony, zapełniony umysł. Najczęściej pojawia się w umyśle natłok myśli, zmartwień, niepokojów, nierozwiązane sprawy, objawy chorobowe i szereg innych. Kiedy następuje koncentracja tylko na tych myślach występuje zazwyczaj tak zwane zamknięte koło procesu myślowego z którego często trudno się wydostać, ponieważ myśli i obawy nie mają końca. Uważność jest wielką pomocą w takich stanach. Jak ją zastosować? Zaczynając od początku dnia staraj się być uważną/ym na to jakie wykonujesz czynności i w jaki sposób, obserwuj siebie, powracaj uwagą do tego co właśnie robisz. W wielu artykułach i książkach na temat uważności powtarza się najprostszy przykład, iż zaczynamy praktykę od samego rana - czy gdy myjesz zęby, to myślisz o tym co masz za chwilę do zrobienie, czy jesteś obecny/a przy myciu zębów? To taki trywialny przykład, ale bardzo prosto oddaje sens tego w jaki sposób można być uważnym. Bo przecież jeżeli myślisz o myciu zębów, to żadna inna myśl wtedy nie pojawi się w Twoim umyśle. Dlatego techniki uważności są tak skuteczne. Kolejno gdy jesz śniadanie, albo je przygotowujesz, czy robisz to z uważnością na każdy szczegół, smak, odruch. Gdy szykujesz się do wyjścia to jesteś obecny/a w przygotowaniu się, czy myśli są już w przyszłości w miejscu które masz odwiedzić za godzinę? Cała sztuka i efektywność pracy z tą metodą polega na tym, by w ciągu całego dnia powracać do obserwacji siebie czyli uważności, świadomości. Nawet jeżeli jesteś w pracy i wykonujesz swoje zadania, to przecież w myślach możesz robić to uważnie czyli z koncentracją na siebie, na swoje zachowanie, ton głosu, odczucia. To wszystko pozwala i pomaga wyrwać się z myśli o zabarwieniu negatywnego niepokoju czy niepewności. Ponieważ jedyne co jest pewne to chwila obecna, teraźniejsza, na nią masz wpływ i dobrze jest częściej być tego świadomym i uważnym na wszystko co wykonujesz w danej chwili, to bardzo pomaga w uwolnieniu się od poczucia tego co nieznane i niepewne. Pewne jest to co tu i teraz, na to masz wpływ i rób to co robisz, ale z całą świadomością tylko na tym. Gdy myśli odbiegają do przeszłości lub przyszłości powracasz jak w każdej nauce nowego doświadczenia do kontynuacji uważności w danym momencie. Sprawdź jak ta technika może pomóc Tobie. Trening czyni mistrza, efekty nie pojawią się natychmiast, ale każda regularność przynosi pożądane zmiany. Bądź zatem najczęściej jak to możliwe w teraźniejszej chwili z pełną świadomością i zaangażowaniem i sprawdzaj jak zmienia się stan Twojego umysłu i ciała. Powodzenia. autor: Agnieszka Janczewska psycholog, psychoterapeuta, pedagog, nauczyciel jogi i medytacji
  13. Spokojny umysł przynosi wewnętrzną siłę i pewność siebie, więc jest to bardzo ważne dla dobrego zdrowia. Oddech świadomie prowadzony jest narzędziem do zatrzymania poruszeń umysłu. Praca z oddechem (pranayama) - czyli wybrane techniki oddechowe, pozwalają zyskać ważną w życiu umiejętność uwalniania napięć i rozluźniania. Wiele osób żyje w napięciu z czasem stan ten może się pogłębić i utrwalić dając objawy w ciele, powodując różne choroby. Celem treningu oddechowego jest uzyskanie stanu głębokiego odprężenia fizycznego i psychicznego. Regularna praca z oddechem pozwala w znacznym stopniu zniwelować negatywne skutki napięć i zregenerować utracone siły witalne. Oddech właściwie ukierunkowany wpływa bardzo korzystnie na zmiany fizjologiczne oraz regulację i pracę poszczególnych narządów w ciele. Trening oddechu to metoda kontaktu umysłu z ciałem pozwalająca nauczyć się samodzielnego wyciszania, osadzania się w "tu i teraz", odpuszczania presji nakładanej przez oczekiwania i przekonania. Techniki oddechowe regenerują ciało i układ nerwowy, przywracając kontakt z samym sobą, z tym co ważne, końcowym efektem jest głęboko regenerujące odprężenie, uwolnienie z niepokoju, dolegliwości, objawów w ciele. Oddech świadomie prowadzony działa na wszystkie aspekty osoby : fizyczny, witalny, psychiczny, emocjonalny. Jest środkiem do równoważenia i harmonizacji umysłu i emocji. Pranayama czyli właściwa praca z oddechem zaczyna działać już na zewnętrzny aspekt osobowości, na ciało i stan emocjonalny, psychiczny. Oddech działa na poziomie mentalnym i emocjonalnym w ten sposób, że łagodzi lub całkowicie niweluje podczas trwania sesji objawy lękowe, somatyzacyjne. Przy regularnej praktyce obserwuje się ogromne zmiany na poziomie personalnym, już po pierwszej praktyce oddechu prowadzonego osoba uzyskuje natychmiastowy efekt w postaci wyciszenia, uspokojenia, spowolnienia akcji serca i tętna. Gdy osoba zapamięta po sesji rodzaj i kierunek oddechu może w każdej sytuacji interwencyjnie poprowadzić wyciszający i łagodzący oddech. Nie ma przeciwwskazań, by tak długo prowadzić oddech do momentu eliminacji najtrudniejszych objawów lękowych, bólowych, innych. Pranayama czyli właściwa technika oddechu przedstawia sprawdzoną metodę radzenia sobie z szerokim spektrum zaburzeń od lęku po zaburzenia psychosomatyczne, natręctwa, depresję oraz inne. Zarządzanie oddechem daje fizyczne i psychiczne oczyszczenie, wzmocnienie co jest jednym z najważniejszych osiągnięć tej techniki. Praca z oddechem zapewnia - najważniejsze rezultaty w przypadku regularnej praktyki: - równowagę w układzie nerwowym i hormonalnym, która ma bezpośredni wpływ na wszystkie inne układy i narządy organizmu, - kontrolowanie umysłu, czyli zarządzanie swoim stanem w przypadku pojawiających się objawów, stanów psychicznych, - wzmocnienie organizmu i poprawę zdrowia, - uwolnienie napięć psychicznych, radząc sobie z nimi na poziomie fizycznym, działając somato-psychicznie poprzez ciało na umysł, - regularna praktyka utrzymuje ciało fizyczne w optymalnym stanie i sprzyja zdrowiu nawet w niezdrowym ciele, - uśpiony potencjał zostaje uwolniony i doświadczany jest jako zwiększona pewność we wszystkich dziedzinach życia. Prosty przykład pracy z oddechem: Praktykujemy w pozycji relaksacyjnej (shavasana) leżąc na plecach lub ze skrzyżowanymi nogami w pozycji medytacyjnej lub na krześle z oparciem plecy są wyprostowane. Obserwuj swój naturalny, spontaniczny oddech, nie manipuluj przy oddechu, nie spowalniaj go, nie przyspieszaj, nie ma być zbyt napięty, wysiłkowy, lub spowolniony po prostu obserwuj swój oddech taki jaki jest naturalny, niech przepływa swobodnie przez obydwa nozdrza, usta są zamknięte. Oddech jest cichy, tylko Ty słyszysz swój oddech, osoba, która siedzi obok nie słyszy Twojego oddechu – to jest wewnętrzny psychiczny oddech. Rozpocznij liczenie w myślach (mentalnie) wdech – liczysz jeden, wydech liczysz dwa, wdech liczysz jeden, wydech liczysz dwa. Koncentruj się tylko na wdechu i wydechu oraz liczeniu wdechu i wydechu. Jeżeli jakiekolwiek myśli pojawiają się lub emocje, dolegliwości, powracaj swoją uważnością do oddechu i do liczenia wdechu i wydechu : WDECH 1 WYDECH 2, WDECH 1 WYDECH 2 Tylko tyle, nic więcej, kontynuuj od 3 do 10 minut. Możesz obserwować swój oddech licząc w myślach – czyli prowadzić tą technikę oddechu zawsze wtedy kiedy potrzebujesz w trudnej sytuacji lub wieczorem przed zaśnięciem, w ciągu dnia przy wykonywaniu codziennych czynności. Przy regularnej praktyce zaobserwuj zmiany w swoim samopoczuciu. autor: Agnieszka Janczewska psycholog, psychoterapeuta, pedagog, nauczyciel jogi i medytacji
  14. Czasami dostęp do psychoterapeuty przyjmującego w gabinecie bywa utrudniony. Przeszkodą może być odległość od miejsca zamieszkania, częste podróże, nieregularny tryb pracy, wiele osób nigdy nie zdecyduje się na umówienie ze specjalistą w gabinecie z wielu powodów, ostatecznie również osoby mieszkające za granicą mają kłopot ze znalezieniem profesjonalnej, w języku polskim oraz odpowiednio płatnej terapii w kraju w którym przebywają. Takie trudności mogą spowodować przerwanie lub brak chęci podjęcia ciągłości procesu terapeutycznego. Na szczęście dziś można temu zaradzić, wybierając psychoterapeutę online. Terapia online zapewnia całkowitą dyskrecję i bezpieczeństwo. Sesje odbywają się za pomocą zabezpieczonego systemu służącego do wideo rozmów. Wystarczy wybrać termin w kalendarzu, poczekać na wiadomość e-mail i rozpocząć terapię przez internet. Jest nadal spora grupa osób, która zadaje podczas konsultacji psychologicznej, psychoterapeutycznej pytanie, czy terapia online może pomóc? Odpowiedź brzmi twierdząco. Czym różni się psychoterapia online od tradycyjnej terapii w gabinecie? Tak naprawdę jedyną różnicą jest to, że osoby znajdują się w dwóch różnych miejscach, każdy po swojej stronie kamery. Dobre łącze internetowe zapewni jakość dźwięku i obrazu, dzięki czemu komunikacja będzie tak samo dobra, jak w trakcie spotkania na żywo. Istotne jest także, by spotkania z psychoterapeutą przez internet były traktowane tak samo poważnie, jak tradycyjne sesje w gabinecie. By w pełni móc skorzystać z sesji, warto na czas jej trwania znaleźć miejsce wyciszone i oddalone od innych, tak, aby nic nie zakłócało spokoju potrzebnego do terapii. Efektywność formy terapii online została potwierdzona licznymi badaniami, a także setkami/tysiącami zadowolonych klientów, którzy z takiego rodzaju pomocy korzystali i korzystają nadal. Obecnie technologia pozwala na komunikację niewiele różniącą się od tej tradycyjnej. Dzięki niej możemy obserwować mimikę drugiej osoby, widzieć jej gesty, utrzymywać kontakt wzrokowy, wszystko odbywa się w czasie bieżącym. Relacja między klientem a psychoterapeutą nawiązana podczas terapii jest tak samo głęboka i ważna, jak ta nawiązana podczas spotkań w rzeczywistości. Do połączenia online najlepiej wybrać spokojne, ciche miejsce, które zapewnia pełną prywatność. Najczęściej osoby łączą się ze specjalistą z domu, jednak część potrafi rozmawiać z samochodu, biura lub innego miejsca. Ważne jest, aby mieć dobre połączenie internetowe z dostępem do kamery i mikrofonu wewnątrz lub na zewnątrz urządzenia. Może to być komputer, laptop i zazwyczaj po prostu telefon. Nie ma także przeszkód, by terapię odbyć w innym miejscu niż dom – jest to bardzo indywidualna kwestia niektórzy wolą w kawiarni, na spacerze w ciepłe dni, czy też innym spokojnym miejscu, gdzie można się skupić, pozbierać myśli, pobyć sam na sam z psychoterapeutą. Coraz większa liczba osób również chętnie korzysta z rozmów bez włączonej kamery, które uwalniają z napięcia i podwyższonego poczucia stresu podczas początkowej konsultacji z terapeutą. Gdy kamera jest wyłączona, osoby doświadczają mniejszego niepokoju przed oceną, rozpoznaniem, które jest dla nich ważnym aspektem. Zazwyczaj jest tak, że podczas konsultacji/psychoterapii online osoby są bardziej otwarte, chętniej i łatwiej mówią o trudach życia z którymi się zmagają, nawet więcej i bardziej szczegółowo niż podczas konsultacji w gabinecie stacjonarnym. Ich lęk zmniejsza się, niepokój co do wypowiedzenia bardzo prywatnych spraw jest dużo niższy. Czują się bezpieczniej i pewniej w relacji terapeutycznej. Efekty pracy jak pokazuje doświadczenie są skuteczne i bardzo zadowalające. Tak naprawdę najważniejsze jest rozpoczęcie samej pracy z terapeutą, usłyszałam podczas jednej sesji „cieszę się że w końcu zdecydowałam się na terapię, jestem już spokojniejsza po tej pierwszej konsultacji, ponieważ zaczęłam pracować nad tym, by poprawić jakość mojego życia.” Dokładnie - jest to samo sedno, już ostateczna forma wybranego komunikatora nie jest aż tak priorytetowa jak sam fakt, że nie jesteśmy sami ze swoim problemem, że cokolwiek się zadzieje, jest wsparcie w osobie terapeuty, jeśli od teraz pojawi się w życiu osoby problem, wiadomo co robić, ponieważ podczas rozmów z terapeutą jest to omawiane. O skuteczności terapii decyduje zatem nie forma terapii czyli stacjonarna lub online, tylko to, że mieliśmy odwagę poprosić o pomoc specjalistę i od teraz, gdy przyjdzie trudniejszy moment możemy go skonsultować, omówić, znaleźć rozwiązanie, by objawy choroby minimalizowały się, a dni w których pojawiają się kłopoty były coraz rzadsze, a ostatecznie dzięki terapii możesz pozwolić sobie żyć spokojnie w codzienności. Zapraszam serdecznie do wstępnej konsultacji terapeutycznej online, Agnieszka Janczewska.
  15. Z całą pewnością jest to jedno z pierwszych pytań, które pojawia się u osób zainteresowanych pomocą psychoterapeutyczną czy psychologiczną. Tam gdzieś w środku wewnętrznie czują, że tak, z całą pewnością, ale te zawahania na ogół jak pokazuje doświadczenie zawodowe trwają bardzo długo. A to z reguły pogłębia jeszcze objawy, sytuację, problem, w tego typu sprawach czas nie jest sprzymierzeńcem, to znaczy im dłużej zwlekamy z podjęciem terapii, tym często objawy, skłonności, sytuacja problemowa staje się coraz trudniejsza. Przez wiele lat ogromna liczba osób korzystająca z terapii sama mówiła i nadal mówi o tym, że czekali z rozpoczęciem terapii tak długo – na ogół kilka lat. A gdyby pomyśleć jaki cenny jest czas i jak wielkie ma znaczenie w życiu, ile można byłoby już zrobić i być teraz w tym miejscu w którym się chce. Często osoby te mówią „gdybym tylko zaczęła terapię wcześniej”, „moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej, gdybym nie czekał tak długo z podjęciem terapii”. No cóż, jak powiadają mądrzy nauczyciele – wszystko dzieje się w swoim czasie i tylko wtedy kiedy jest gotowość, więc nie cofajmy się już do tych zaprzeszłych decyzji. Najważniejsze, że ostatecznie osoby decydują się jednak podjąć terapię, jak pokazuje wieloletnia praca zawodowa jest to w sytuacjach, gdy problem lub choroba naprawdę jest już tak mocno uciążliwa, że osoby nie znajdują innych rozwiązań. Często bliscy z rodziny też stawiają ultimatum, lub radzą by ktoś podjął specjalistyczną pomoc. Zakładając, że terapia trwa zazwyczaj dłużej niż nam się wydaje na początku, z decyzją o podjęciu terapii też działa zasada im szybciej tym lepiej. Ale też lepiej późno niż wcale. W aktualnych czasach terapia jest bardzo szeroko dostępna, istnieje tak wiele jej form i nurtów oraz sposobów pracy nad sobą, pracy wewnętrznej. Właściwie to nie wiadomo gdzie ją rozpocząć tak wielki jest zakres usług. Zatem w porównaniu do odległych czasów, nawet na przestrzeni kilku lat, obecnie psychoterapia jest szeroko dostępna, online, w gabinecie, tekstowa, e-mail, głosowa, praca z ciałem, relaksacja, praca z oddechem, medytacja, kategorii i zakresu jest „od wyboru do koloru”. Wszystkie te wymienione służą rozwiązaniu sytuacji problemowej. W związku z tym dostępność jest i to duża, gdziekolwiek jesteśmy, pytanie tylko czy ja potrzebuję terapii? Dla mnie jako psychoterapeuty odpowiedź na to pytanie jest retoryczna, ale ja kształcę się ponad 16 lat w tym zawodzie. Postaram się jak najkrócej i najprościej wyjaśnić co mam na myśli. Tak moim zdaniem terapia jest dla każdego. Są jednak osoby, które nie potrzebują terapii, jak usłyszałam od autorytetu psychoterapii w Polsce wybitnego profesora, ale takich osób jest jak pokazują najnowsze badania około 10 % całej populacji planety. I teraz jeszcze trzeba się zastanowić nad jednym faktem, oni „nie potrzebują terapii” czyli ich stan nie jest na tyle trudny, by musieli korzystać z terapii, natomiast jest szereg osób, również w tej grupie, które chcą po prostu korzystać z terapii. I tutaj powoli zbliżamy się do sedna. Tak naprawdę terapia nadal mimo iż już współczesne czasy trwają długo jest uznawana za leczenie osób psychicznie chorych. Co jest podstawowym błędem w myśleniu społecznym, dlatego nadal osoby zastanawiają się czy podejmować terapię, przecież czują i wiedzą, że w większości nie są chore psychicznie, nie muszą przebywać w szpitalu psychiatrycznym itp. Co zatem z ogromną liczbą świadomych, oczytanych, chętnych szukania rozwoju w swoim życiu osób? Tak jak ja rozumiem terapię, którą prowadzę, to jest ona właśnie z korzyścią największą dla owych osób. Jakich? Dla osób które chcą poprawić jakość swojego życia, dla tych którzy chcą rozwijać się finansowo, zawodowo, dla tych, które chcą mieć lepsze relacje z rodziną, przyjaciółmi, partnerem, dziećmi, ze sobą, dla tych, którzy chcą więcej się uśmiechać, czuć częściej radość i szczęście. Kolejno dla tych którzy chcą mieć więcej czasu wolnego, odpoczynku, możliwości korzystania z uroków życia. Terapia idąc dalej pozwala spełniać marzenia, realizować swoje plany, poprawiać jakość zdrowia, odżywiania, jak widać powyżej, jest tak naprawdę procesem całościowym. Gdy zadajesz sobie pytanie, czy ja potrzebuję terapii?, odpowiedz też na kilka pytań pomocniczych: - czy jak wstajesz rano cieszysz się, że masz możliwość wykorzystania tego dnia w pełni, tak jak tego pragniesz? - czy w ciągu dnia odczuwasz radość z wykonywanych zadań, czynności, chwil? - czy myśli które pojawiają się w twoim umyśle są zazwyczaj wspierające, pozytywne, łagodne, życzliwe w stosunku do siebie i innych? - czy czujesz się dobrze, nie chorujesz, nie odczuwasz objawów symptomów z ciała? - czy otoczenie w którym przebywasz, twój dom to jest spokojne miejsce? -czy praca którą wykonujesz daje ci satysfakcję i odpowiednie wynagrodzenie”? - czy relacja rodzinna, partnerska, z dzieckiem, znajomymi sprawia ci dużo przyjemności? - czy realizujesz swoje pragnienia, spełniasz cele życiowe lub plany? - czy masz czas wolny, spędzasz go na łonie natury, czy odpoczywasz konstruktywnie w ciszy i zdrowych miejscach jak las, góry, morze, łąki, ogród? - czy czujesz że życie Twoje ma głęboki sens i jesteś wdzięczny, że możesz z niego korzystać? Jeżeli na większość pytań odpowiedziałaś/eś/ tak, to oznacza, że psychoterapia nie jest obowiązkowa:) natomiast zapewniam, że zawsze można czuć się jeszcze lepiej, zdrowiej, czuć jeszcze większą radość, szczęście, miłość, bywać i przebywać w miejscach które nastrajają każdego dnia wielką dobrą energią. To znaczy, że zawsze jest nad czym pracować, słyszę często od moich nauczycieli, że do końca dni warto się rozwijać i dążyć do tego, by być jak najlepszą wersją siebie. Dlatego tak, uważam, że terapia jest dla Ciebie i dla mnie i dla wszystkich innych osób, które pragną zaznać metaforycznie to ujmując „nieba na ziemi”. Zapraszam serdecznie osoby chętne do podjęcia psychoterapii, Agnieszka Janczewska
  16. FOMO to skrót od angielskiego słowa Fear of Missing out, czyli strachu przed pozbawieniem dostępu do informacji, odłączeniem, poczuciem, że coś nas ominie. W czasach serwisów społecznościowych problem ten stał się bardzo aktualny i stanowi przedmiot rozważań psychologów. Jak wynika z raportu (Jupowicz-Ginalska A. i in., FOMO – lęk przed odłączeniem – raport z badań), aktualnie około 27 mln osób w Polsce korzysta z internetu. Według wyników badań około 16 proc. z nich to osoby wysoko sfomizowane, zaś 65 proc. zalicza się do średnio sfomizowanych. Tylko 19 proc. użytkowników ma niski wskaźnik FOMO. Dane te wskazują na istnienie ogromnego problemu jakim jest konieczność bycia ciągle online. Do najczęstszych objawów FOMO należy obawa, automatyczna kompulsywna reakcja niepokoju i napięcia w sytuacji niemożności skorzystania z dostępu do portali społecznościowych. Osoby często korzystają z telefonu, już od wczesnych godzin porannych, zaraz po obudzeniu, podczas śniadania, spaceru z psem, podróży do pracy/szkoły i tak kolejno przez cały dzień stojąc w kolejce po zakupy, aż do samych godzin nocnych. Ciągle chcą być na bieżąco, przeglądając posty innych ludzi i sami dzielą się swoimi zdjęciami, komentarzami, wideo. Osoby posiadają również co najmniej kilka kont na różnych portalach. By mieć do nich dostęp codziennie potrzebują na to mnóstwo czasu. Niektórzy korzystają z powodu potrzeby własnej autoprezentacji, by przyglądać się innym, jeszcze inni z powodu poczucia samotności, pustki, braku umiejętności zorganizowania aktywnie dnia. Prawie 40 % badanych potwierdziło, że czuje się w wielkim niepokoju i lęku jeżeli nie może przejrzeć mediów społecznościowych, a co piąta osoba z tego powodu doświadcza nudności, zawrotów głowy, bólów brzucha, zwiększonej potliwości, ogólnej nerwowości i napięcia. Korzystanie z tak dużej ilości informacji dostępnych na portalach powoduje również poważny problem z samooceną i poczuciem własnej wartości. Zazdrość, porównywanie, konfrontowanie oczekiwań wobec własnego życia z życiem innych osób to bardzo bolesne doświadczenie dla wielu nadwrażliwych osób. Wiadomo bowiem, że większość danych, postów, zdjęć, filmów, rozmów, wywiadów etc. jest wykonana „na pokaz” czyli w celu zaprezentowania się w jak najlepszej sytuacji, miejscu, w otoczeniu ładnych osób. Życie na ogół wygląda zupełnie inaczej niż w mediach społecznościowych. To tak jakby wstawiać w internecie wszystko co idealne czyli nierealistyczne. A na co dzień przecież każdego dotyczą sprawy, obowiązki, złe nastroje i inne choroby, problemy. Wiara w to, że innym się ciągle powodzi, czy są nieustannie szczęśliwi, zawsze w pełni zdrowi nie jest z reguły prawdą, a my terapeuci gabinetów z całą pewnością to potwierdzamy. Zbyt często oglądanie, słuchanie ludzi, którzy są cały czas uśmiechnięci, umalowani, zjawiskowo ubrani, wpływa na zniekształcenie obrazu rzeczywistości. Potęguje to również proces rywalizacji i stawania do konkurencji na „najlepsze życie”. W konsekwencji powoduje to spadek nastroju i negację swojej osoby, ponieważ te cele są nierealne i niemożliwe do osiągnięcia. A życie z całą pewnością może być najlepsze, ale poza siecią, bez ciągłej koncentracji na portalach społecznościowych. Jeżeli przebywasz zbyt długo w internecie to omija Cię radość z tego jak naprawdę wygląda życie i co ma do zaoferowania. Nie sposób wydobyć realnego piękna przyrody i natury nawet za pomocą przepięknych zdjęć. Nie ma możliwości przekazać stanu emocji w danej chwili tylko w postaci nagrania wideo lub emotikonki. To wszystko co dzieję się wewnątrz Ciebie „jest na żywo” i szczęśliwie nigdy nie da się odzwierciedlić tych doznań poprzez internet - emocje się po prostu czuje i to generalna różnica w porównaniu z tym, gdy tylko się o nich pisze, je pokazuje czy o nich mówi. To człowiek sam w sobie jest wartością i to się nie zmieni. Zasadnicze pytanie jakie należy sobie zadać, to czy chcesz żyć w świecie realnym, czy wirtualnym? Czy chcesz wierzyć temu, co widzisz na portalach, czy wolisz doświadczać cudu życia w przestrzeni rzeczywistej? Najważniejsze jest to, by telefon czy komputer nie zdominował Twojej codzienności. Jeżeli wykonujesz pracę i musisz z niego korzystać lub potrzebujesz wykonać ważną czynność, to też jest w porządku. Chodzi bardziej o to, by być mniej FOMO, a bardziej JOMO. JOMO – czyli Joy of Missing Out (ang.), to radość z wyłączenia się, pomijania nieustannie napływających komunikatów, rezygnacji z ciągłego śledzenia znajomych. Jak sama nazwa wskazuje, polega na świadomej rezygnacji z bycia na bieżąco ze wszystkimi aktualnościami, jakie pojawiają się w serwisach społecznościowych i wykorzystaniu tego czasu na inne aktywności. Dzięki temu zamiast sprawdzać co u innych, możesz spędzić więcej czasu z bliskimi, rozwijać pasje, zainteresowania, przebywać na świeżym powietrzu, dbać o ciało fizyczne poprzez zdrowy ruch, pożywny spokojny posiłek, albo nauczyć się nowych umiejętności. Która wersja jest bliższa Twojemu sercu? Czego bardziej potrzebuje Twoje ciało? W jaki sposób i na jakiej zasadzie chcesz celebrować swoje życie? Wolisz wybrać Fomo czy Jomo?
  17. "Największy błąd w leczeniu ciała ludzkiego polega na tym, że lekarze nie znają całości. Żadna część nie będzie zdrowa, dopóki całość nie będzie zdrowa." Platon Duże grono osób w przeciągu kilku ostatnich lat doświadcza objawów psychosomatycznych nie mając często o tym świadomości. Objawy psychosomatyczne są to wszelkiego typu symptomy, dolegliwości, odczucia z ciała, które z reguły nie należą do najprzyjemniejszych. Mogą to być odczucia z przewodu pokarmowego lub jelitowe, ból żołądka, biegunki, wzdęcia, problemy skórne, bóle głowy, „kołatanie serca”, wysokie tętno i ciśnienie krwi, podwyższony poziom cukru, częste infekcje, nawet gorączka, bóle mięśni i stawów. Wszelkiego rodzaju problemy kardiologiczne, ginekologiczne i neurologiczne. Dlatego w pierwszej kolejności lekarz powinien wykluczyć wyłącznie czynnik medyczny, który powoduje daną dolegliwość, chorobę. Gdy badania diagnostyczne i obrazowe potwierdzą, że nie ma zagrożenia życia oraz że choroba nie jest przewlekła, a konieczność operacji nie zachodzi, należy wtedy wziąć pod uwagę poziom psychosomatyczny ciała. Większość osób doświadcza w następstwie objawów psychosomatycznych. Jak to się dzieje? Na ogół pierwsze sygnały osłabienie, omdlenie, zawroty głowy, drętwienie kończyn, bóle głowy, drażliwość na światło, ogólna niechęć, napięcie mięśnia serca, skurcze jelit bywają dla osoby zwykłym somatycznym stanem, uważają wtedy, „że samo przyszło, samo przejdzie”. A każdy objaw w ciele pojawia się jednak z ważnego powodu i jeżeli zaistniał to znaczy, że jest w tym głęboki sens i z psychoterapeutycznego punktu widzenia należy się nim zająć. „Nic samo nie przyszło i nie przejdzie”. Jeżeli symptomy powtarzają się co jakiś czas, czyli nie była to jedna sytuacja, a wręcz przeciwnie nasilają się i trwają nawet chronicznie (często) czy kilka lat, rozpoznajemy objawy psychosomatyczne. Czyli utrwalone, nie jednorazowe sygnały z ciała, powtarzalne, nieprzyjemne, często utrudniające codzienne funkcjonowanie, które w konsekwencji wymagają konsultacji i nawet leczenia specjalistycznego. Dlatego niezwykle ważne jest, by już przy pierwszych doznaniach być dla siebie lekarzem pierwszej pomocy i nie bagatelizować sytuacji bólowej, dyskomfortu, częstych infekcji, obniżenia odporności, wzrostu ciśnienia i przyspieszenia bicia serca, uczucia ogólnego niepokoju czy to w klatce piersiowej lub napięcia w całym ciele. Przy pierwszych sygnałach należy już rozpocząć konsultację z psychoterapeutą. Ale jak pokazuje praktyka kliniczna rzadko nadal się tak dzieje. Lekarze podczas kontrolnych konsultacji ciągle jeszcze rzadko informują, że podłożem problemów w ciele może być psychika ludzka. Nadal zbyt mało lekarzy specjalistów kieruje na leczenie właściwe czyli terapeutyczne. Choć w ostatnich kilku latach słyszy się czasami, że lekarz również uświadomi pacjenta, iż jego problem rozwiązany może być w gabinecie specjalisty psychosomatyki czyli psychologa lub psychoterapeuty z doświadczeniem w pracy z indywidualnymi objawami. Osoby, które mają skłonność do reagowania lękiem w różnych sytuacjach życiowych są szczególnie narażone w następstwie na wykształcenie się i pogłębienie psychosomatyki w ciele. Dzieje się tak dlatego, że przedłużający się stan niepokoju, lęku, ataków paniki, napięcia związanego z obawami różnego typu spowoduje niejako ostatecznie adekwatny objaw w ciele. Jeżeli na przykład bardzo długo borykasz się z silną obawą, powiedzmy na przykład finansową, martwisz się, że zabraknie Ci pieniędzy, że nie starczy na opłaty, że stracisz pracę. Jeśli nie podejmiesz kroków w tym celu, by wyjść jak najszybciej z tego procesu myślenia, to gdy nadal ten natłok myśli będzie się kumulował, zarażając Cię jakby jeszcze głębszym lękiem, ciało może sobie nie poradzić. Co to znaczy? Ciało tak jak i umysł ma swoje granice. Takie by służyć dobrze w codzienności, ale i chronić i bronić przed przekraczaniem ludzkich możliwości. Często osoby nie są świadome ile ich ciało i indywidualny umysł „może znieść”, gdy pojawiają się problemy natury życiowej. Przecież ciało i umysł nie są w stanie pomieścić wszystkich zdarzeń, doświadczeń czy nawet dramatów, które dzieją się w życiu. Pewne po prostu są ponad ludzkie siły. I wtedy należy skorzystać ze wsparcia terapeuty lub przerwać ciąg dziejących się zdarzeń jeżeli oczywiście jest to możliwe. Ponieważ po przekroczeniu „granicy wytrzymałości” następuje metaforycznie rzecz ujmując jakby taka blokada – jest to mechanizm obronny, który ma informować Ciebie o tym, że jeżeli dana sytuacja niekorzystna się przedłuży, to nie jest zdrowe i dobre dla Twojego organizmu. Zatem tak ważne jest by zacząć uczyć się słuchać swojego ciała, nasłuchiwać z uważnością, obserwować je, „co chce przekazać, co chce powiedzieć”, ponieważ często w nadmiarze obowiązków i zadań, zamartwianiu się i w obawach zapomina się, że człowiek jest istotą z ograniczeniami, nie jest ani perfekcyjny ani idealny i wobec tego jego ciało i umysł też. Ale jednak istota ludzka jest jakby doskonale stworzona w tym sensie, że dzięki mechanizmom obronnym w ciele, informuje o tym, że może to dobry czas na zatrzymanie, odpoczynek, zajęcie się sobą, zatroszczenie o swoje zdrowie i samopoczucie. Wyobraź sobie, gdyby nie pojawiały się informacje ze strony ciała w postaci bólu, niedogodności, dyskomfortu, choroby, nie byłbyś nawet świadom, że to co się dzieje w Twoim życiu wymaga pewnej poprawy. Bycie w nieświadomości co do tego jak prowadzisz swoje życie jest raczej niebezpieczne, ponieważ w konsekwencji jak wiadomo może powodować wiele nieuleczalnych, a nawet śmiertelnych chorób. Wobec tego, dopóki jesteś na etapie, że masz wpływ na swoje zdrowie i życie, to zgodnie z zasadą im szybciej tym lepiej, albo skontaktuj się z terapeutą jeżeli nie wiesz jak wprowadzić prozdrowotne zmiany w swoje życie, albo samodzielnie zacznij małymi krokami pracować nad tym co wymaga poprawy, by każdego dnia bez wyjątku czuć się dobrze, zdrowo i w pełni sił. Niech Twoje ciało stanie się dla Ciebie najlepszym przyjacielem i lekarzem pierwszego kontaktu. Słuchaj go uważnie jak najczęściej możesz, ciało zawsze wie lepiej i podpowie Ci w którym kierunku dobrze jest dla Ciebie podążać, a która droga będzie ze szkodą dla Twojej całości jako osoby. Wsłuchuj się uważnie w mądrość swojego ciała i podziękuj za cenne i często ratujące życie podpowiedzi, podszepty, wskazówki. Specjalista psychosomatyki i pracy z ciałem Agnieszka Janczewska
  18. Dzisiaj jestem szczęśliwy, że obudziłem się, żyję, mam cenne ludzkie życie, nie zamierzam go zmarnować. Zamierzam użyć całej swojej energii, żeby się rozwijać, otworzyć swoje serce na innych. Zamierzam mieć życzliwe myśli wobec siebie i innych, nie zamierzam odczuwać gniewu, ani myśleć źle o sobie i innych. Dalajlama XIV Dziękuję, to magiczne słowo, które czasami może zdziałać cuda. Okazywanie sobie wdzięczności i innym osobom ma silny związek z łagodzeniem stanów lękowych. Jak to w ogóle możliwe ktoś zapyta? Choć dla osób, które interesują się swoim rozwojem wewnętrznym, pogłębiają wiedzę, są oczytane w aspektach zdrowia emocji oraz swoich objawów chorobowych czy dolegliwości wiedzą, że od kliku lat szczęśliwie jest moda na wdzięczność. Oby ta moda przetrwała jak najdłużej, ponieważ z psychologicznego punktu widzenia, to w jaki sposób funkcjonujesz w swojej codzienności ma duży wpływ na cechy lęku. Wdzięczność może nie tylko obniżać poziom lęku w danej chwili, ale przy dłuższej regularnej praktyce obserwuje się efekty zmian w zmniejszeniu się poczucia lęku. Jak to się dzieje? To w jaki sposób myślisz o sobie i okolicznościach zewnętrznych wpływa na podwyższenie lub obniżenie ataków paniki, fobii, zespołu lęku uogólnionego. Jeżeli w sposób negatywny reagujesz na sytuacje i doświadczenia, które pojawiają się w Twoim życiu, to objawy lękowe będą się nasilać. Jeśli jednak pomimo dyskomfortu związanego z Twoimi indywidualnymi dolegliwościami lękowymi spróbujesz zmienić nieco perspektywę i spojrzeć bardziej pozytywnie na to czego doświadczasz, będzie Ci lżej oraz łatwiej i szybciej przejdziesz przez epizody silnego lęku. Oczywiste jest, że nikt nie chce cierpieć i czuć się źle, przychodzą momenty kiedy nie wiesz jak sobie poradzić z tym co Ci dolega, co przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu. Jasne jest to, że wtedy najtrudniej skoncentrować się, czy skupić swoją uwagę na dobrych i wspierających jakościach. Ale ostatecznie wiadomo, że to główna droga ratunku z opresji lęku, bowiem pogłębienie stanu prowadzi tylko do „zamkniętego koła kolejnych lęków”. Spróbuj zatem już teraz, zanim jeszcze nie doświadczasz przykrych dla Ciebie stanów, wykonaj ćwiczenie terapeutyczne pod tytułem WDZIĘCZNOPIS. Załóż wybrany przez siebie dziennik, zeszyt, notes i każdego dnia zapisz za co możesz być wdzięczna/y. Pomyśli ktoś, że to takie powierzchowne ćwiczenie. Nie, ponieważ udowodniono wielokrotnie w badaniach z zakresu psychologii społecznej, że to w jaki sposób widzimy swoją rzeczywistość i reagujemy na nią silnie oddziałuje na stany i cechy lęku. Zatem jeżeli nie lubisz pisać, możesz w myślach równie skutecznie wykonywać tą pracę mentalną. Pomyśl przez chwilę - czy jest coś za co możesz podziękować, ogólnie, niezależnie od rodzaju wiary, wyznania, przekonań, jest to neutralne zadanie. Od początku dnia spróbuj przywoływać w myślach poczucie wdzięczności zaczynając od najprostszych czynności, na przykład od tego, że wstałaś/eś dziś, żyjesz, możesz skorzystać z kolejnego dnia, nawet jeżeli nie zawsze dobrze się czujesz, skupiaj raczej uwagę na tym z czym Ci jest dobrze, za co możesz podziękować, poczuć wdzięczność. Może za osoby, które są w pobliżu, albo za posiłek, odzież Twoją ulubioną którą zakładasz, pracę którą wykonujesz, lub za pewne inne sprawy w ciągu dnia. Zrób jakby przegląd całego dnia, czy chcesz podziękować za możliwość doświadczania słońca, powiewu wiatru, świeżego powietrza podczas pobytu na spacerze. Powiedz sobie dziękuję Ci za...w myślach do siebie i tutaj wpisz lub zwróć uwagę za co chcesz sobie dziś podziękować. Za pyszny i zdrowy obiad który przyrządziłaś lub otrzymałaś od kogoś, za bliską Ci osobę, z pomoc i wsparcie, za to, że nic Ci nie brakuje, a że czasami nie masz wszystkiego, to podziękować możesz za to co jest możliwe dla Ciebie. Udowodniono, że sposób w jaki dziękujemy sobie i innym za drobne, niewielkie sprawy dnia powszedniego poprawia jakość stanu umysłu, nastroju oraz objawów z ciała, uspokaja, wycisza i daje nadzieję na lepsze dni. Rozejrzyj się wokół Ciebie na mieszkanie czy dom w którym przebywasz, czy lubisz te pomieszczenia i chcesz za nie podziękować. Za to jaka/jaki jesteś jako osoba, za Twoje indywidualne zdolności, umiejętności. Jest tyle aspektów za które można podziękować, że lista będzie bardzo długa. Wdzięcznopis najlepiej zacząć od pierwszych myśli które się pojawiają, a z każdym dniem na ogół przybędą kolejne i kolejne wdzięczności. W ten sposób pomagasz sobie zrównoważyć poziom lęku, a w ostateczności jeżeli systematycznie przeprowadzisz to zalecenie, to nawet możesz zmniejszyć nadmiarem wdzięczności lęk do minimum, w danej chwili. Siła słowa dziękuję jest wielka. Zobacz, czy działa też u Ciebie. Jest to darmowe, dostępne bez recepty, wspierające lekarstwo w najtrudniejszych momentach lękowych, złego samopoczucia, zaburzeń czy chorób. Poszerza Twoje horyzonty myślowe w kierunku pozytywnych reakcji i stanów psychicznych, a przede wszystkim wzmacnia Ciebie jako osobę. Przy dłuższej pracy wewnętrznej z wdzięcznością zauważysz jak Twoja siła jakby rośnie, ponieważ gdy realnie spojrzysz na to co posiadasz i jaką jesteś wartościową osobą, to negatywne stany mogą zacząć się minimalizować. Trzy razy dziennie spróbuj powiedzieć w myślach lub w słowach Dziękuję, Dziękuję, Dziękuję. Najtrudniej będzie pewnie tym osobom, które sądzą, że dziękowanie za trud życia i ból czy cierpienie związane z chorobą lub doświadczeniami przeszłości jest irracjonalne. Nic bardziej mylnego. Wiadomo bowiem z badań obrazowych mózgu, iż myśl pozytywna która przewodzi system nerwowy jest w stanie zmieniać anatomię mózgu i tworzyć adekwatne neurony. Myśl negatywna natomiast powoduje fizjologiczne zmiany w mózgu, które wywołują niekorzystne objawy. W tych czasach badania nad psychoneurologią mózgu są dostępne i coraz częściej upowszechniane. Więc jeżeli i tak już Twój stan nie jest najlepszy, to gdy dodatkowo wytwarzasz negatywną myśl, wtedy raczej pogłębiasz swój stan. Dlatego tak ważne jest, by koncentrować się na tym co dobre, za co warto być wdzięcznym. Sprawdź na własnym doświadczeniu. Zawsze lepiej spróbować nowych dodatkowych sposobów wspierających aktualny stan emocjonalny, niż pozostawać w trudnych symptomach i dotychczasowych schematach myślenia. Powodzenia.
  19. Strach przed okazywaniem emocji często towarzyszy osobom zmagającym się z objawami lękowymi, nerwicowymi, psychosomatycznymi i nie tylko. Jest głównym podłożem objawów, dolegliwości, ataków paniki, lęku uogólnionego. Większa część osób nie ma świadomości, że na ogół za tak silnymi symptomami lękowymi i panicznymi stoi właśnie na ogół po prostu naturalny strach i obawa przed okazywaniem emocji. Lęk jest już według terminologii psychologicznej utrwalonym stanem, czyli trwa dłuższy czas lub nawet chronicznie. Strach i obawa jest biologicznie uwarunkowanym ważnym i prozdrowotnym procesem. Chroni nas w wielu ważnych momentach i doświadczeniach w życiu, wtedy szczególnie gdy informuje nas o zagrożeniu, o nie szanowaniu naszych granic, o braku troski w stosunku do siebie. Wtedy poprzez różnego rodzaju sygnały zdrowotne - niepokój, zawroty głowy, nudności, przyspieszone bicie serca itp., jakby „przemawia”, że aktualna sytuacja nie jest dla nas prozdrowotna, komfortowa, korzystna i należy możliwie jak najszybciej dokonać zmiany w tym zakresie. Jeżeli z wielu różnych powodów nie jesteśmy w stanie dokonać natychmiastowych zmian, ponieważ np. jest to praca, związek, rodzina, w których przypadku z dnia na dzień nie możemy tak po prostu sprawić, by funkcjonowały z korzyścią dla naszego zdrowia i dobrego samopoczucia, to strach, obawa przerodzić się może w lęk. Wtedy to częściej i dłużej odczuwamy albo objawy, albo niepokój, które nie są przyjemne, ponieważ nadal ciało daje nam sygnały, że nie została rozwiązana sytuacja problemowa. Gdy taki stan będzie się utrzymywał, może się nasilać i dodatkowo pojawiają się z reguły objawy psychosomatyczne – choroby oraz ataki paniki. Za te wszystkie doznania odpowiadają głównie emocje. Czyli należy najpierw spojrzeć na lęk jako strach przed okazywaniem emocji. Co to znaczy? Na przykład, gdy w pracy szef nie traktuje nas z szacunkiem i godnością, to pojawiają się pierwsze emocje (tak wynika z naturalnej konstytucji psychiki człowieka i dotyczy wszystkich bez wyjątku), są to na ogół smutek, rozczarowanie, żal. Odczuwamy je w środku – „wewnątrz siebie” i wszystko jest w porządku dopóki po prostu je przeżywamy, czyli np. płaczemy, jesteśmy przygnębieni, zamyśleni, spowolniali do momentu aż te emocje po prostu miną. Według badań, emocja utrzymuje się 1,5 minuty w umyśle, jeżeli jej nie zatrzymujemy, czyli nie kontynuujemy koncentracji na niej, przepływa naturalnie dalej, zanika. Ale w sytuacji kiedy zaczynamy nad nią rozważać, np. o tym w jaki sposób nas potraktował szef, zadawać sobie pytania dlaczego, powoli też czuć niechęć do niego itp. to zmieniamy już stan na zupełnie inny. Wtedy nie podążamy w kierunku okazywania emocji, tylko oceny innej osoby lub poczucia bycia ofiarą. Prawdopodobieństwo, że emocja przejdzie i poczujemy się lepiej wydłuża się. Dlatego też tak ważne jest, by nie bać się okazywania emocji. Ktoś powie, ale jak to, mam się rozpłakać przed szefem? Psychologia podaje następująco – jeżeli w danym momencie tak właśnie się czujesz, to tak. Wtedy „nie blokujemy„ tych emocji, one mogą naturalnie wypływać, a w związku z tym uniemożliwiają rozwój silnego lęku później. Jak to się dzieje? Jeżeli wielokrotnie w różnych sytuacjach życiowych, gdy odczuwamy emocje np. jeszcze innego typu, straty, żałoby, niechęci, bezsilności, a nie okazujemy ich, to w dłuższej perspektywie pojawią się objawy lękowe. Dzieje się tak, dlatego, że silna kumulacja nie wyrażonych emocji powoduje po prostu utworzenie się mechanizmu funkcjonowania z wybranymi emocjami, które zaliczają się do kategorii lęku/nerwicy/chorób psychosomatycznych. Metaforycznie to ujmując ten lęk jakby tworzy się z tych wszystkich nie wyrażonych emocji. Oczywiście jak większość osób mówi i słyszy się często spowodowane jest to głównie strachem przed oceną ze strony właśnie szefa, współpracowników lub innych osób. To powstrzymywanie się przed okazywaniem emocji kierowane jest strachem, że ktoś uzna nas cytuję słowa usłyszane od wielu - za „wrażliwych, nie radzących sobie, słabych”. Pamiętam ze studiów psychologicznych jedną z ważniejszych teorii emocji, że z emocjami ludzkimi się nie dyskutuje – to znaczy są jakie są, po prostu, naturalne i spontaniczne. Nie można dyskutować, podważać, oceniać i analizować emocji innych ludzi, można je po prostu uszanować lub nie. Jeżeli ktoś coś czuje, to tak jest. Nasuwa to w takim razie pytanie, co jest ważniejsze? Czy zdrowie, dobre samopoczucie, życie, czy strach przed okazywaniem emocji. Jeżeli ten strach trwa zbyt długo jest przyczyną znanych nam zaburzeń, lęku uogólnionego, ataku paniki, nerwicy, objawów psychosomatycznych, natręctw. Na razie tutaj oczywiście rozważamy teoretyczne zagadnienie, by przejść do praktyki i nauczyć się bez obaw i z pewnością siebie, przekonaniem mówić i wyrażać emocje. Do tego potrzeba praktyki i nabytych we wcześniejszym życiu umiejętności. Jeżeli ktoś nie miał możliwości uczenia się poprzez obserwację od swoich bliskich, rodziny pochodzenia prawidłowych wzorców, to nie ma ich wiele niestety w swoich zasobach. Gdy osoba w przeszłości nie mogła swobodnie wyrażać emocji, to ten proces uwalniania emocji został „zablokowany” - dlatego powstała choroba. Wobec tego, na szczęście wszystkiego można się nauczyć, nawyki i wzorce zmienić, ale w tym przypadku potrzebny jest specjalista psychoterapii, który pomoże ukierunkować osobę i pomóc jej najpierw zacząć mówić o emocjach, następnie bezpiecznie bez oceny je przeżyć, zaakceptować, a kolejno nauczyć się i próbować zacząć je bardziej pewnie okazywać w różnych sytuacjach społecznych. Już poprzez samą relację z terapeutą mamy możliwość nauczyć się mówić i okazywać emocje, przecież czymże innym jest właśnie proces terapeutyczny. Zatem nie bez powodu uważa się od początków powstania nauki psychologii, że relacja z terapeutą jest sytuacją modelującą – to znaczy uczymy się najpierw w bezpiecznej przestrzeni z terapeutą wyrażać emocje, mówić o nich i mieć poczucie, że to jest w porządku, ponieważ terapeuta nigdy nie ocenia i nie neguje tego co czuje dana osoba (mówię o moim modelu pracy). Poprzez to doświadczenie terapeutyczne następnie wynosimy wnioski i naukę do tego, by później kontynuować to doświadczenie w relacji z innymi, czyli śmielej i odważniej reagować emocjami w sytuacjach życiowych. Podsumowując okazywanie emocji jest procesem zdrowia i świadczy o właściwym funkcjonowaniu jednostki.
  20. Jeżeli chcemy pozbyć się lęku, to na początku warto ustanowić cel do pracy z lękiem. Co to znaczy? Celem jest oczywiście to, by pozbyć się lęku, jak oczekuje większość osób, jak najbardziej, natomiast cel w terapii lęku sam w sobie jest jednak bardzo indywidualną kwestią. W pierwszej kolejności należy zastanowić się, co może być potencjalnym źródłem lęku. Pomyśl przez chwilę, kiedy najczęściej odczuwasz lęk lub atak paniki, złe samopoczucie itp. Po pierwsze skoncentruj się nad tym w jakim miejscu? Czy to może jest praca? Czy gdy jesteś w pracy pojawiają się nasilone objawy lęku, albo przed pójściem do pracy lub po powrocie. Czy masz wrażenie, że ten zawód, który wykonujesz, lub to miejsce w którym pracujesz nie służy Ci? Zastanów się, czy może jest tam coś, co wymaga zmiany, by Twoje samopoczucie i zdrowie tak bardzo na tym nie cierpiało i by objawy nerwicy, paniki nie nasilały się gdy tam przebywasz. Jeżeli czujesz, że Twoje objawy i problemy lękowe mogą być związane właśnie z tym miejscem, to już połowa sukcesu – ponieważ został ustalony cel do pracy nad obniżeniem lęku w sytuacjach zawodowych. Wiadomo, że „porzucenie” pracy z dnia na dzień nie jest terapeutycznym rozwiązaniem do radzenia sobie z uogólnionymi lękami, nerwicami, natomiast już wiesz od czego zacząć, a dalej z pomocą terapeuty znaleźć najlepsze rozwiązanie. Po drugie skoncentruj się nad tym czy lęk dotyczy konkretnej osoby lub osób? Czy to w rodzinie pochodzenia, relacji partnerskiej, sąsiedzkiej, koleżeńskiej, współpracowników itp. Często te właśnie relacje powodują najsilniejsze emocje, co prowadzić może do ataków paniki, odczuwania silnego lęku, dolegliwości somatycznych. Zastanów się, czy w ostatnim czasie, któraś z Twoich bliskich relacji nie wywołała pobudzenia, zaniepokojenia, podenerwowania, napięcia, smutku, żalu? A jeżeli nie odnajdujesz takich uczuć w aktualnych relacjach, czy może w przeszłości przypominasz sobie pewne doświadczenia, sytuacje, zdarzenia, które nadal wzbudzają lęk, niepokój, powodują silne emocje, złe samopoczucie? Na co dzień z reguły nie ma zbyt wiele czasu, by zagłębiać się w „swój świat wewnętrzny” w nadmiarze obowiązków i codziennych spraw, a lęk jest tylko sygnałem, że warto chwilę dłużej poprzyglądać się swojemu aktualnemu i przeszłemu życiu. Po trzecie spróbuj przywołać w pamięci, kiedy pierwszy raz pojawiła się reakcja lękowa, atak paniki, zawroty głowy, kołatanie serca itd. Postaraj się umiejscowić w czasie początek doznania tych objawów, od czego się zaczęło. Kiedy to było, w którym roku, jaki czas temu. Na ogół osoby, które poszukują pomocy zgłaszają się z nasilonymi już przez dłuższy czas problemami natury lękowej lub nerwicy, dlatego tak ważne jest, by uświadomić sobie, że nie jest to tylko aktualny problem zdrowotny, być może trwa on dłuższy czas. Dzięki temu może wykazanie życzliwości i wyrozumiałości co do swojego stanu pomoże już od razu osłabić choć na chwilę to poczucie strachu, dzięki świadomości, że wytrwało się w tym stanie dłuższy czas i szczęśliwie nic zagrażającego życiu do tej pory z powodu lęku nie nastąpiło. Po czwarte i chyba najważniejsze jest to, by pomyśleć nad tym, za jaki czas chcesz by ten objaw, dolegliwość, problem, sprawa rozwiązała się, za jaki czas chcesz, by lęk został uzdrowiony, a ataki paniki nie pojawiały się? Dla wielu osób już samo to pytanie wydaje się być abstrakcyjne, ponieważ często nie wierzą, że wyleczenie jest możliwe, a co dopiero jeszcze ustalenie jego terminu? Dlatego zakładając, że uzdrowienie nastąpi, jak sądzisz kiedy? Ile czasu może zająć w Twoim indywidualnym problemie? To pytanie jest kluczowe w przypadku chęci poprawy swojego zdrowia i samopoczucia, ponieważ na zasadzie samospełniającego się proroctwa może zdziałać cuda. Dobrze wiemy, że nasz mózg działa na poziomie świadomym i nieświadomym na zasadzie programowania, to znaczy, mamy wpływ na to jak się czujemy i jak możemy się czuć. Jeżeli stany niepokoju utrzymują się długo i powodują problemy ze zdrowiem z pewnością poprawa nie nastąpi natychmiast, ale należy realnie oszacować czas, kiedy zmiana stanu nastąpi, ma to przeważający wpływ na sam ostateczny efekt w uwolnieniu się od sytuacji problemowej. Jeżeli już odpowiemy sobie na te wszystkie pytania, a dodatkowo jesteśmy w procesie terapii, to zarówno terapeuta będzie miał bardzo dokładny obraz tego w jaki sposób dalej skutecznie prowadzić proces terapeutyczny . A Tobie odpowiedź na te pytania pomoże w dalszym rozwoju i świadomości tego, jak wygląda Twoje życie i co jest dla Ciebie ważne, jakie są Twoje potrzeby, co Ci służy, a co nie. Wtedy też znajdziesz odpowiedź na pytanie w jakim kierunku dalej podążać, by lęku nie nasilać, tylko pracować raczej nad jego minimalizacją i eliminacją. Zawsze kiedy robisz więcej tego co Ci służy, co lubisz, co Cię wzmacnia to dobry kierunek. Gdy przebywasz w towarzystwie osób, które ubogacają Twoje życie, wspierają i motywują to najlepsza droga do zdrowia. Gdy wierzysz w siebie i w to, że wyzdrowienie jest możliwe w określonym czasie to najlepszy rodzaj myślenia. Te cele są warunkiem do tego, by zacząć skuteczną pracę z lękiem.
  21. No właśnie, dlaczego? To chyba ulubione pytanie większości osób korzystających z terapii DLACZEGO? Gdy je zadajemy, to raczej utrudniamy sobie rozwiązanie problemu, znalezienie odpowiedzi. Lepiej zacząć od strony psychologicznej, czyli zamiast pytać psychoterapeutę dlaczego, możemy wspólnie zastanowić się jaki jest mechanizm psychologiczny funkcjonowania człowieka, który sprawia, że tak trudno jest mu mówić innym o swoich uczuciach. Od wieku niemowlęcego wiemy, że dzieci nie robią nic innego, tylko wyrażają uczucia w dzień, w nocy, praktycznie niewiele mają przerw w wyrażaniu uczuć, dlatego rodzice są zazwyczaj bardzo przemęczeni:) Dziecko nie obawia się wyrażania swoich uczuć, nie myśli o tym, to sprawa oczywista. Jego mózg szczęśliwie na tym etapie jeszcze nie jest na tyle rozwinięty, by zdawać sobie z tego świadomość. Także rodzice mniej lub bardziej starają się radzić sobie z uczuciami małych niemowląt. Z czasem gdy dziecko wchodzi w wiek dziecięcy, również śmiało i odważnie wyraża uczucia, krzyczy, płacze, tupie, rzuca, mówi nie lubię cię, oddawaj moje zabawki itd. Do momentu, aż rodzic nie zwróci mu uwagi - „że tak nie można”. Wiedza z zakresu psychologii i psychoterapii jasno wskazuje, że należy pozwalać dzieciom wyrażać wszystkie uczucia, to pozwoli, by w kolejnych etapach rozwojowych dzieci były zdrowe. Szereg licznych rzetelnych badań od lat potwierdza, że gdy nie mówimy o uczuciach, nie wyrażamy ich, to powoduje wiele chorób znajdujących się na listach WHO (Światowej Organizacji Zdrowia), ICD czy DSM (klasyfikacje chorób psychicznych w Polsce i na świecie). Wszystko jest w porządku do momentu, gdy ktoś, kto wychowuje dziecko nie zabroni mu mówić o uczuciach, wyrażać ich poprzez ekspresję, czyli też zachowanie. Z wiekiem niestety zazwyczaj następuje osłabienie i zmniejszenie się ilości mówionych uczuć, już tak śmiało jak we wcześniejszych etapach rozwojowych nie mówimy społecznie kocham cię, lubię cię, fajne jest życie, wszystko jest super i kolorowe, czy git. A już w dorosłym życiu, naprawdę rzadko można usłyszeć pozytywne formy uczuć skierowane w stosunku do innych osób. I to wydaje się być największą bolączką społeczną. Ponieważ jak wiadomo, idąc za słynnym psychologiem społecznym Aronsonem, człowiek, czy chce czy nie, jest istotą społeczną, a zatem, jeżeli nie będzie dzielić się uczuciami z innymi, to jego funkcjonowanie społeczne może nie być dla niego osobiście zbyt satysfakcjonujące. Oczywiście wiele osób może powiedzieć, czy pomyśleć, że mówienie o uczuciach, to naturalna sprawa, przecież wśród rodziny najbliższej czy w związku mówienie i okazywanie sobie uczuć jest naturalnym i częstym procesem. Psychoterapeuci pracujący w gabinetach mają trochę inną wiedzę na ten temat. Słyszymy wielokrotnie raczej, że osoby boją się powiedzieć właśnie najbliższym członkom rodziny o swoich uczuciach, a co dopiero w relacjach społecznych, w pracy, ze znajomymi, czy nawet obcymi osobami w różnych sytuacjach. Osoby uczestniczące w terapii często i wielokrotnie powtarzają, że tylko tutaj czyli w obecności terapeuty są w stanie „otworzyć się” i powiedzieć co czują, niejednokrotnie obawiają się wyznać swoje uczucia partnerowi, matce, ojcu, bratu, pracownikom itp. Na ogół obawa ta jest związana z poczuciem odrzucenia, braku akceptacji, nawet wyśmiania - to znaczy obawiają się braku odwzajemnienia uczuć, zakończenia relacji, uznania za niedojrzałe, zbyt sentymentalne, romantyczne, infantylne itd. A przecież jak inaczej budować trwałą, stabilną relację z zobowiązaniem inaczej niż na uczuciach i rozmowach o nich. W związku z tym, że to już chyba cywilizacyjna choroba w nie rozmawianiu o uczuciach, powoduje rozpad co trzeciego związku i lawinę rozwodów oraz w konsekwencji lęk przed zawieraniem w ogóle relacji partnerskich. W gabinetach terapeutycznych brakuje wolnych miejsc na terapię par, tak jest ich wiele, a tak bardzo trudno im rozmawiać o uczuciach nawet w tej chronionej przestrzeni ze specjalistą, że z reguły nie są w stanie wytrwać kilkunastu sesji w terapii, by rozważać uczuciowość obojga. Zatem przybliżmy się do pytania dlaczego? Dlaczego to takie trudne? By mówić kocham cię, jestem szczęśliwa, dobrze mi z tobą, dziękuję, przepraszam, popełniłem błąd. Jeżeli w rodzinie naszego pochodzenia nie mogliśmy obserwować pozytywnych wzorców reagowania wzajemnie na siebie rodziców, lub innych członków rodziny, dziadków, wujków, to powielamy ich schemat relacji interpersonalnych. Jeśli oni nie okazywali sobie bliskości w pozytywnym wymiarze i nie mówili do siebie z szacunkiem i życzliwie o wszystkich swoich uczuciach, to prawdopodobieństwo podobnego postępowania w aktualnych osobistych związkach będzie bardzo spójne z tym zaprzeszłym zapamiętanym wzorcem. Dodatkowo od wielu lat mass media, media społecznościowe raczej uczą społeczeństwo, że należy pisać (mówić) negatywne komentarze, nieprzyjemne zwroty, a miłe słowa i pozytywne wsparcie zdarza się nieco o wiele rzadziej. Konsekwencje jakie mogą być społecznie już coraz bardziej są widoczne, gdzie obecne czasy są nazywane „czasami nienawiści”. Dlatego należy zaczynać od siebie. Nie mamy wpływu na to, co postanowią i jak zachowają się inni. Spróbujmy w swoim środowisku pracować nad poprawą relacji i atmosfery poprzez mówienie innym o uczuciach. Podam klasyczny przykład z sesji terapeutycznej, ale dotyczy to wielu osób. Mąż (można wstawić żona) wraca z pracy, wściekły, odburkuje coś, podnosi głos, jest niezadowolony, wszystko go drażni. Gdy żona pyta co się stało, odpowiada a nic wielkiego, problemy w pracy. I na ogół nie kontynuuje dalej tematu, mimo iż żona dopytuje, a za kilka godzin lub dzień, dwa, wybucha kłótnia, awantura o jak to mówią niektórzy „ przesoloną zupę”. A zupa niczemu nie winna, tylko problemy w pracy męża. I teraz gdyby mąż miał zasoby i umiejętności i doświadczenie życiowe, by usiąść z żoną i opowiedzieć jej wszystko dokładnie co wydarzyło się w pracy, przeżyć to czyli okazać całą ekspresję emocji konstruktywnych oczywiście, czyli poczucie wstydu, skrzywdzenia, niesprawiedliwości itd., to kłótnia w tej relacji nie pojawiłaby się. Dlatego tak ważne jest mówienie innym o uczuciach, ponieważ nikt nie wie jak w danym momencie czuje się druga osoba, dopóki ta tego nie powie. Nie należy obawiać się oceny tego jak się czujemy, tylko pozwolić sobie na powiedzenie z czym jest trudno, by poczuć się lżej, zaznać ulgi, a następnie znaleźć rozwiązanie sytuacji problemowej. W takiej wersji rozmowy o uczuciach są tylko dobre zakończenia, pogłębi się wzajemna relacja, umocni związek, zaufanie, poczucie bezpieczeństwa, osoba poczuje wsparcie i zrozumienie. Podsumowując mówienie o uczuciach nie tylko w relacjach partnerskich, ale rodzinnych, przyjacielskich, zawodowych, sąsiedzkich itp. jest niezwykle istotne w budowaniu właściwych i zdrowych relacji społecznych wokół siebie. Mówienie o uczuciach oznacza, że osoba jest dojrzała emocjonalnie, uczciwa, prawdziwa i radzi sobie z rzeczywistością. Mówienie o uczuciach daje siłę i poczucie sprawstwa w sytuacjach, które będą miały miejsce w przyszłości, ponieważ pozwala rozwiązać wiele spraw oraz dążyć do upragnionych celów. A zatem warto zapamiętać, że ta osoba, która nie obawia się i świadomie oraz adekwatnie do sytuacji mówi jak się czuje jest uznana za osobę zdrową psychicznie - według kanonów i wiedzy z zakresu psychologii i psychoterapii. Jeżeli ktoś czuje, że chce nauczyć się dobrze komunikować, to może skorzystać z procesu psychoterapii, który jest jedną z podstawowych i głównych metod nabywania wiedzy, doświadczenia na temat komunikacji z innymi i inteligencji emocjonalnej czyli dziedziny zajmującej się wyrażaniem emocji i uczuć. Zapraszam serdecznie.
  22. Wśród społeczeństwa panuje powszechne przekonanie, iż osoba, która płacze jest cytuję „słaba psychicznie, nie radzi sobie, potrzebuje pomocy, ma problemy emocjonalne, jest niestabilna i chwiejna, jest chora psychicznie, wrażliwa itd”. Myślenie tego typu jest błędne i niewłaściwe. Z psychologicznego i psychoterapeutycznego punktu widzenia jako specjaliści wiemy, że jest dokładnie odwrotnie, a płacz pełni najważniejszą funkcję regulującą równowagę zdrowia psychicznego. To społeczne i rozpowszechnione negowanie okazywania emocji i uczuć za pomocą płaczu powstało na potrzeby mass mediów i mediów społecznościowych. Od kilku już lat propaguje się ciągły uśmiech, pokazywanie siebie i swojej rodziny w sytuacjach radosnych, szczęśliwych, często fałszywych, „sfotoszopowanych”. A zazwyczaj rzeczywistość wygląda inaczej. Ludzie ulegają iluzji podprogowego i manipulacyjnego przekazu w mediach, by przedstawiać siebie tylko jako osoby idealne, nie mające problemów, radzące sobie doskonale, posiadające wiele i ogólnie wspaniale się czujące. Czyli jest to nakłanianie do wprowadzania w swoje życie mechanizmu zaprzeczenia. Życie jest zmienne, w wielu przypadkach nie zależy od człowieka, bywają momenty trudne, dramatyczne, smutne, pełne żalu i smutku. W życiu każdego człowieka zdarzają się straty, słabości, choroby, problemy. Jak można zaprzeczać tak oczywistemu faktowi, który po prostu wypływa z ewolucyjnej, biologicznej, fizjologicznej i psychologicznej struktury i konstytucji człowieka. Czy nie wydaje Ci się podejrzane, gdy ktoś mówi, że zawsze jest szczęśliwy, w pełni zdrowy i „że życie go nie dotyczy”. Jedno co jest pewne, to z całą pewnością to, że życie dotyczy nas wszystkich - bez wyjątku. Gdy w codziennym funkcjonowaniu indywidualnej jednostki pojawiają się niespodziewane lub bolesne, przykre, trudne doświadczenia naturalną, właściwą i adekwatną reakcją jest płacz. Jeżeli osoba płacze, to znak, że jest zdrowa. Kiedyś przeczytałam mądry cytat, który brzmiał mniej więcej tak „gdy ktoś płacze, to jest jeszcze szansa”. Szansa na zmianę, szansa na dobre życie, szansa na znalezienie rozwiązań, na spełnianie pragnień, na radzenie sobie z wyzwaniami życia. Gdy osoba płacze bardzo rzadko lub prawie wcale, należy to zauważyć i skonsultować się z psychologiem bądź psychoterapeutą, ponieważ jest to informacja, że emocje zostały wyparte do nieświadomości i mogą powodować poważne choroby i zmiany osobowości. A zatem jeżeli ktoś płacze, to dobry znak. Łzy pełnią jedną z najważniejszych funkcji w naturze ludzkiej. Powodują ulgę, uwolnienie napięć, spowolnienie akcji serca, obniżenie ciśnienia krwi, wyciszenie, uspokojenie, a przede wszystkim za najbliższy czas odnalezienie rozwiązań i zazwyczaj zakończenie sytuacji problemowej. Łzy są niedocenione przez człowieka i zbyt często negowane, osoby nawet przepraszają za to, że płaczą, bądź się wstydzą. A specjalista psychoterapeuta wie bardzo dobrze, że tylko płacz jest podstawową i właściwie jedyną drogą do uzdrowienia i uwolnienia z doświadczeń, przeżyć. Często w procesie rozwoju wewnętrznego czyli pracy nad sobą osoby używają stwierdzenia, że „trzeba coś przepracować” tak, dokładnie. A to przepracowanie nie oznacza nic innego jak konstruktywne i prozdrowotne okazywanie emocji i uczuć za pomocą płaczu. Łzy nie mają negatywnych skutków, ani konsekwencji, nie obciążają ciała, rozluźniają je, oczyszczają zatoki, układ oddechowy, odciążają serce i umysł. Powodują po czasie uczucie „katharsis” czyli właśnie zamknięcie danego tematu, relacji, sytuacji, zakończenie analiz i przeżywań w tym obszarze – przepracowanie tego z czym się zmagały do tej pory. Jeżeli zależy Ci na tym, byś mógł radzić sobie z losami zewnętrznego świata, które Ciebie dotyczą, to warto zadać sobie pytanie, jak często płaczesz? Czy jesteś w ogóle w stanie czuć smutek, czy masz dostęp do emocji żalu, pustki, rozczarowania, zawodu? Jeżeli zaobserwujesz, że nie możesz wyrazić tych emocji adekwatnie czyli poprzez płacz, to może trzeba skonsultować się z terapeutą, by dowiedzieć się, co zaburzyło proces naturalnej regulacji emocji za pomocą łez. Warto zapamiętać, że łzy pełnią najważniejszą funkcję oczyszczającą dla ciała i umysłu, są zdrowe, właściwe, kojące, powodują rozładowanie wewnętrznych skumulowanych nadmiarów wrażeń, doznań. Oczywiście jeżeli specjalista uzna, że płacz trwa zbyt długo i uniemożliwia codzienne funkcjonowanie zaleci adekwatną formę terapii. Natomiast jeżeli taka sytuacja nie dotyczy Ciebie, spróbuj otworzyć się na możliwość zaznania terapeutycznej funkcji łez - leku, który jest darmowy, bez recepty, dostępny zawsze kiedy potrzebujesz i niezwykle skuteczny w tym by prowadzić zdrowe, dobre i pełne życie.
  23. Czy czasami zastanawiasz się nad tym co myślisz na swój temat, jak mówisz do siebie w myślach lub werbalnie, „jak żyjesz ze sobą”. To w jaki sposób mówisz o sobie innym lub w wewnętrznym dialogu, to jak myślisz o sobie w osobistej introspekcji i to w jaki sposób żyjesz w codzienności może dać Ci ważną informację na temat tego, czy żyjesz w przyjaźni ze sobą. Ktoś może być zaskoczony tym zagadnieniem, ponieważ zazwyczaj ludzie przyjaźnią się z innymi, jednak z psychologicznego i psychoterapeutycznego punktu widzenia, to w jakiej relacji jesteś ze swoim wewnętrznym „ja” ma ogromne znaczenie w przebiegu chorób psychicznych, stanów emocjonalnych i innych problemów ze zdrowiem lub osobistych. Warto zatem zatrzymać się na chwilę i spróbować zaobserwować, zastanowić się w pierwszej kolejności nad tym co myślę na swój temat? Jakie mam zdanie o sobie? Czy lubię siebie? Czy spędzanie czasu tylko ze sobą jest przyjemne? Te pytania są bardzo istotne, ponieważ to co myślisz na swój temat ma ogromne znaczenie w funkcjonowaniu codziennym oraz w relacjach z innymi. Pomyśl zatem przez chwilę, czy jesteś dla siebie życzliwy/a, miła/y, czy doceniasz siebie, chwalisz, dodajesz samodzielnie otuchy. Gdy pojawiają się kłopoty lub trudności, zazwyczaj wolisz negować siebie, oceniać negatywnie, czuć winę? Dobrze jest sprawdzić, których cech tworzysz więcej w swoim obrazie osobowości. Może dominują raczej te, które umniejszają Twoją wartość, zalety, zasoby, umiejętności lub wręcz przeciwnie może jesteś zdecydowana/y, że to czego dokonujesz w życiu jest wartościowe i dobre? Z całą pewnością jeżeli chcesz nawiązać zdrową, dobrą i właściwą przyjaźń czyli relację ze sobą, pomocne będą zdecydowanie wszystkie myśli wspierające, budujące, dodające siły, podwyższające wiarę w siebie i swoje możliwości. Pozytywne myśli które tworzysz na swój temat są jakby taką skarbnicą siły i mocy, w przyszłości będzie można je wykorzystać w sytuacjach, które nie zawsze układają się w życiu tak jak zaplanujesz. Wtedy możesz sięgnąć to „kuferka” zebranych w myślach pozytywnie zbudowanych zasobów na swój temat i samodzielnie w bliskiej przyjaźni ze sobą wesprzeć się i znaleźć rozwiązania sytuacji problemowej. Natomiast jeżeli „kuferek” jest pusty lub wypełniony przeważnie negacją Twojej osoby, to gdy pojawią się problemy życiowe, Twój stan może się nawet pogłębić w kierunku negatywnym, ponieważ nie będzie dodatkowych możliwości by się wzmocnić poprzez dobre myślenie na swój temat czyli nadzieję i wiarę w to, że masz w sobie możliwości do poradzenia sobie z tym co Cię spotyka. Drugą bardzo ważna kwestią jest to w jaki sposób mówisz do siebie w myślach, jak mówisz o sobie innym, w ich towarzystwie. Jeżeli bywa, iż nie zawsze używasz kojących, miłych, przyjaznych słów w stosunku do siebie - nie jest to oznaką zawiązania przyjaźni ze sobą. Mówienie w myślach często zdarza się w sytuacji gdy jesteś sam/a ze sobą. Zastanawiasz się nad pewną sytuacją lub doświadczeniem. Sprawdź, zauważ jak wtedy słownie odnosisz się do siebie, co mówisz? Czy na przykład jest to dialog pod tytułem „zaneguj siebie”: źle, niewłaściwie, niewystarczająco, czyli wszystko na nie. Być może przeważa dialog „wesprzyj siebie” czyli jest właściwie, dobrze, wystarczająco, okej. To w jaki sposób mówisz do siebie w myślach kreuje Twój stosunek do siebie i będzie miało wpływ na to co wydarza się w życiu. Analogicznie tak jak w procesie tworzenia myśli, słowa mają wielką moc urzeczywistniania. To znaczy, że bardzo istotne jest, by mówić do siebie i o sobie w dobry, spokojny, przyjazny, troskliwy sposób. Forma wewnętrznego dialogu ze sobą dodaje w sytuacjach wyzwań i niespodziewanych zdarzeń adekwatnie siły do wytrwania w trudzie, bądź osłabia dodatkowo układ nerwowy, zaburza spokój i równowagę, gdy zwroty są nieprzyjemne, nieprzyjazne. Możesz zadać sobie dzisiaj pytanie w jaki sposób od tej pory wolisz odnosić się do siebie w myślach oraz słowach? Czy chcesz budować siłę i dobrą energię w sobie na przyszłość by móc pewnie stawić czoła zewnętrznemu biegowi życia? Czy chcesz zaprzyjaźnić się ze sobą, by w momencie zwątpienia, trudności i problemów bardziej wierzyć w siebie mieć nadzieję i siłę, determinację do sprostania wyzwaniom? Jeżeli tak, to warto rozpocząć wewnętrzną pracę nad sobą w budowaniu i zawieraniu przyjaźni z osobą, która zawsze będzie Ci najbliższą i jedyną, bez której Twoje życie jest niemożliwe. A tą osobą jesteś Ty. Zachęcam do przyjacielskiej relacji ze swoim „ja”. Taka przyjaźń jest trwała, uczciwa, stabilna i niezmienna, na zawsze.
  24. Od wielu już lat szczęśliwie coraz głośniej i więcej mówi się społecznie i w mediach społecznościowych, mass mediach, że to w jaki sposób funkcjonuje ciało fizyczne ma niebagatelny wpływ na psychikę ludzką. Często z początkiem każdego roku osoby zatem postanawiają, że tym razem to już na pewno zaczną dbać o sferę fizycznego ciała, ustalają postanowienie by zapisać się na wybrane formy pracy z ciałem, do klubu fitness, studia jogi, na siłownię itd. Zazwyczaj jak wiemy, zapał do regularności i kontynuacji tychże postanowień w połowie marca często dobiega końca. Mimo iż właśnie tym bardziej w okresie wiosennym można rozpocząć praktyki na świeżym powietrzu i kontynuować je aż do późnej jesieni. Każda praktyka ciała fizycznego związana z uaktywnieniem mięśni, stawów jest prozdrowotna. Chodzi przede wszystkim o pracę z ciałem rozumianą w ten sposób, że podczas wykonywania dajmy na to ćwiczeń rozciągających nie nadwyrężamy się, nie wykonujemy ich wysiłkowo, w napięciu, nie powodujemy bólu, dyskomfortu. Przecież tak naprawdę osoby często rezygnują z technik wzmacniania ciała z powodu zakwasów, nieprzyjemnych odczuć i wycieńczenia związanego z nadmiernym wysiłkiem fizycznym. Chodzi zatem o to, by ćwiczyć/praktykować/trenować tak, by to stało się przyjemnością, a nie przykrym doznaniem, wtedy motywacja i chęć do dalszej kontynuacji automatycznie stanie się większa i bardziej długotrwała. Wybierz zatem dla siebie to, co z uwagi na Twoją indywidualną konstytucję ciała, historię ciała, jego możliwości będzie najlepsze – to znaczy taką praktykę pracy z ciałem, która nie obciąży zbyt mocno, nie powoduje kontuzji i raczej podwyższa witalność ciała, a nie obniża poprzez nadmiarowy wysiłek. W aktualnych czasach do wyboru jest bardzo dużo aktywności w różnych miejscach. Należy jednak przed decyzją co do odpowiedniego nauczyciela czy centrum z kwalifikacjami zastanowić się nad tym co dla mnie osobiście będzie najbardziej korzystne i czego potrzebuje moje indywidualne ciało. To znaczy, jeżeli Twój codzienny tryb pracy to głównie pozycja siedząca, to spokojnie możesz wybierać bardziej aktywne formy wzmacniania ciała, natomiast jeżeli pracujesz fizycznie lub masz dużo obowiązków w ciągu dnia, to zaleca się raczej mniej inwazyjne ingerencje w przeciążone już ciało poprzez styl życia. Do wyboru są najpopularniejsze w ostatnich latach dla osób chcących pobudzić swoje ciało z uwagi na monotonny i siedzący tryb życia: rower, hulajnoga, deskorolka, rolki, nordic walking, wycieczki górskie, taniec, joga, jazda konna, tenis, kajaki, windsurfing, narty, możesz tutaj wstawić inne swoje ulubione zajęcia. Są to podstawowe, bezpieczne, wspierające zarówno psychikę jak i ciało metody równoważące, nie przesilające organizmu ludzkiego, które z całą pewnością można stosować regularnie i chętnie, nie powodują efektów odwrotnych od zamierzonego, czyli nadwyrężeń i braku motywacji do ich kontynuacji. Można je praktykować nawet codziennie, ponieważ są optymalne dla ciała i umysłu i stymulują prawidłowo zdrowy rozwój. Dla osób, w których życiu panuje nadmiar bodźców, zadań, relacji, dominują silne emocje, problemy życiowe, zdrowotne, zalecane są metody i praktyki wyciszające i spowalniające tempo pracy ciała i umysłu. Należą do nich uwalniające napięcia spokojne i odprężające jogasany, medytacja, praca z oddechem, relaksacja, masaż, basen, sauna, spacery lub inne które znasz i wiesz, że najlepiej wtedy Tobie służą. To w jaki sposób funkcjonuje ciało człowieka ma ogromny wpływ na stany emocjonalne, nastroje oraz choroby psychiczne. Udowodniono bowiem iż osoby, które aktywnie pracują nad poprawą jakości swojego ciała rzadziej zapadają na cechy depresji, objawy lękowe czy psychosomatyczne. Mają wyższe poczucie własnej wartości, bardziej lubią swoje ciało, podobają się sobie, chętniej nawiązują relacje z innymi, ich poziom odporności jest o wiele wyższy, rzadziej zapadają na infekcje. Zatem ujmując całościowo istotę ludzką - bardzo ważne jest by równocześnie pracować nad poprawą kondycji psychicznej i fizycznej. Jest to podstawą zdrowia i dobrego samopoczucia. Pomyśl dziś choć przez chwilę o sobie, wypisz lub zaplanuj, o jakich aktywnościach myślałaś/eś od dłuższego czasu, może teraz to dobry moment, by rozpocząć chociaż jedną, najlepiej na świeżym powietrzu gdy pogoda na to pozwala. Zadbaj o swoje ciało i umysł, a odwdzięczą się zdrowiem i dobrym samopoczuciem.
  25. W ostatnich kilku latach skala problemów z zajściem w ciąże bardzo mocno się pogłębia. Stan taki nazywany jest społecznie i dosyć nieprzyjemnie bezpłodnością. Jednak jako terapeuta pracujący z parami z ponad jedenastoletnim doświadczeniem wiem, że nie we wszystkich przypadkach jedyny czynnik to medycznie stwierdzona niemożność zapłodnienia. W przypadku par u których lekarz nie potwierdzi rzetelnymi wielorakimi badaniami diagnostycznymi i obrazowymi u obydwu osób czyli i kobiety i mężczyzny, że ich ciała mają utrudniony proces zapłodnienia z powodów natury medycznej, zleci rozpoczęcie psychoterapii. Wielu osobom nawet samodzielnie nigdy by nie przyszła taka myśl, na szczęście coraz więcej lekarzy ma świadomość tego, iż przecież człowiek nie składa się tylko z ciała fizycznego, ale też i umysłu, który zawiaduje i zarządza całym organizmem ludzkim. A zatem w wielu problemach, kłopotach z zajściem w ciążę należy również podjąć kontakt z terapeutą, by dowiedzieć się, co może być psychologicznym aspektem tego typu problemu u obojga. Do tańca trzeba dwojga, a zatem nigdy nie należy kierować uwagi tylko na jedną osobę w związku, a dwie. I to jest podstawowa wiedza psychoterapeutyczna o której nie mówi się zbyt często i rzadko można przeczytać fachowe wypowiedzi, badania, opinie specjalistyczne. To co się dzieje w umyśle przyszłych rodziców, to jak żyją, jak wyglądają ich wzajemne relacje, ich relacje z rodziną pochodzenia, dieta, styl życia, rodzaj reakcji emocjonalnych, poziom stresu i napięcia, kondycja fizyczna, giętkość i witalność ciała, odpoczynek, relaks, czas wolny lub wiele godzin pracy zawodowej, niepewna sytuacja zawodowa, problemy finansowe, zdrowotne - to tylko nieliczne z następstw problemów z zajściem w ciąże. Co więcej spora grupa młodych osób, która jest bardzo ambitna, perfekcyjna, lubi kontrolować świat i otaczającą rzeczywistość, chce też zaplanować, a najlepiej dokładnie obliczyć czas poczęcia dziecka. Większość wiedzy, mądrości i doświadczenia pokazuje, że nie zawsze to co chcemy spełnia się w życiu. Człowiek naprawdę nie ma aż tak wielkiego wpływu na procesy, które dzieją się wokół niego. Oczywiście może planować, stawiać sobie cele, marzenia na przykład by dziecko urodziło się „przed 35 rokiem życia” - to już takie popularne archaiczne stereotypy, ale to wcale nie znaczy, że tak się stanie. Wtedy pojawiają się poważne stany zmian nastroju, zachwianie równowagi emocjonalnej, często objawy lęku i stany depresyjne. Wielu rodziców, mimo iż są młodzi to znaczy, nie przekroczyli na przykład 40 roku życia, funkcjonują pod presją czasu. A tak intymne kwestie jak zapłodnienie i poczęcie istoty ludzkiej wymaga raczej spokoju, braku pośpiechu, presji. Wiadomo, że pary które zachodzą w ciążę szybko to te spontaniczne i bez nadmiernej ambicji czy kontroli zewnętrznej, po prostu zdają się na czas i zaufanie do matki natury. Nie negują siebie i tego, że w wyznaczonym czasie nie rodzi się dziecko. Po prostu są zrównoważeni, cierpliwi, spokojni, otwarci na to jak będzie. Nie poganiają się nie pospieszają i ostatecznie nie mają na tym punkcie obsesji. Większość par podejmuje jednak konsultacje specjalistyczne, ponieważ ma świadomość, że nie tylko do przyjścia na świat dziecka trzeba będzie spełnić warunki biologicznego zdrowia, ale też psychologicznego. Zresztą już w aktualnych czasach wiedza ludzi jest coraz większa i wiadomo, że przed zajściem w ciąże warto pracować nad sobą i nie tylko wtedy gdy ta ciąża nie odbywa się w wybranym czasie. Świadomość, że rodzicielstwo to największe wyzwanie ludzkości jest najważniejsza. Należy zatem nabyć umiejętności na temat sposobów radzenia sobie z emocjami, uczuciami, frustracjami, smutkiem, żalem gdy poczęcie nie następuje oraz poszukiwać sposobów rozwiązania problemu, który znajduje się na podłożu psychosomatycznym oraz w relacji tejże pary. Osoby w pełni zdrowe zarówno na poziomie somatycznym i psychosomatycznym nie mają większych kłopotów z zajściem w ciąże. A zatem jeżeli obserwujesz w swojej relacji iż czas do zajścia w ciąże nie jest taki jak zaplanowaliście razem, może warto poza objawami natury biologicznej uwarunkowanymi w ciele zająć się też podłożem psychologicznych czynników uniemożliwiających samodzielne i naturalne urodzenie dziecka. Jak wiadomo jest przecież szerokie grono osób, które nie czuje jeszcze na dany moment pełnej gotowości na poziomie nieświadomym do bycia rodzicami, mają pewne obawy, nie są przekonane w pełni, że tego chcą, myślą o sobie, „że może nie będą dobrymi rodzicami, nie są pewni czy to już odpowiedni moment, chcą jeszcze spełnić inne plany i pragnienia” - to wszystko cytaty z sesji, ale presja społeczna i rodzinna jest tak silna, że jakby przymuszają się, by spełnić też oczekiwania osób z zewnątrz lub nie poczuć się „gorzej” od innych ponieważ na przykład cyt. „kuzynki, sąsiadki, mają już trójkę dzieci”. Trzeba zawsze pamiętać, że każdy jest całkowicie indywidualną istotą, ma inne potrzeby, pragnienia, wartości, plany i cele na życie. Nie należy w żadnych kwestiach, a szczególnie w tak ważnych jak pozostanie rodzicem kierować się chwilowym afektem lub oczekiwaniami innych osób. Lepiej wtedy zajrzeć w głąb siebie, rozpocząć wewnętrzną pracę nad sobą, by dotrzeć do momentu gdy wszystkie rozwiązania i odpowiedzi odnośnie kwestii rodzicielstwa pojawią się. Ale wszystko zawsze się dzieje w swoim tempie i swoim czasie, nic na siłę i w pośpiechu. Zwolnij zatem choć na chwilę, zatrzymaj się tym bardziej, jeżeli Twój plan i partnera na razie nie został jeszcze zrealizowany tak jak to zaplanowaliście. Do dobrego i zdrowego poczęcia potrzebna jest stabilna i właściwa sytuacja medyczna, psychologiczna i społeczna obojga przyszłych rodziców.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.