Jump to content
  • Pinned

    Kiedy pojawią się pierwsze efekty terapii - psycholog online

              To już pytanie, które wiele osób coraz częściej zadaje na początku procesu terapeutycznego. Obecny świat czyli ludzie w nim żyjący, od kilku lat z całą pewnością oczekują głównie efektów – żyją szybko, dużo pracują, liczą środki finansowe, myślą o dobrach materialnych, o tym, by z pracy były efekty, by z relacji z innymi były efekty, by ich życie było efektem ich starań. Tylko to wszystko najlepiej ma nastąpić równocześnie, a już jak stanie się bardzo szybko, czyli wszystko w jednym czasie, dom, rodzina, przyjaciele, praca, zdrowie to czują, że są efekty. Oczywiście ten pęd za materialnymi potrzebami i idealistycznymi relacjami powoduje, że ludzie bardzo chorują na choroby z zakresu psychiatrii i inne somatyczne. Wobec tego bardzo źle się czują i są zmuszeni niejednokrotnie udać się na terapię, ponieważ tempo ich życia i chęci realizacji tylu osiągnięć w krótkim czasie powoduje, że psychika ludzka nie radzi sobie z takimi oczekiwaniami. I ciało zaczyna chorować ze zmęczenia, często wycieńczenia.

    Co więcej jak osoba rozpoczyna terapię, to już nawet na pierwszej konsultacji lub drugiej pyta o to kiedy będą efekty terapii! To tylko świadczy o tym, że nawet w przypadku zdrowienia ludzie również chcą szybkich i łatwych sposobów. A te jak z pewnością wiemy zawsze będą krótkoterminowe lub bezowocne. Jeżeli życie danej osoby koncentruje się na osiąganiu celów i pragnień zbyt szybko, to i w terapii oczekują tego samego. A proces terapii byłby sprzeczny, gdyby podążał za kierunkiem myślenia osoby. Terapia nie byłaby skuteczna, gdyby terapeuta zgodził się „pójść” za tokiem myślenia osoby. Bo przecież jeżeli ktoś koncentruje się na szybkości życia, to terapia ma raczej polegać na wdrożeniu spowolnienia, zatrzymania, złapania oddechu, nabrania sił.

    W związku z tym terapia nie ma być szybkim procesem, ponieważ w tym przypadku będzie całkowicie askuteczna. Należy zatem zanim rozpocznie się pierwszą konsultację do terapii przemyśleć i rozsądnie rozważyć, czy jesteśmy w stanie wytrwać w terapii dłużej niż krócej. To znaczy, jeżeli chcemy, by były efekty po kilku sesjach, a problemy są naprawdę poważne, to uczciwie trzeba spojrzeć na realność jaką proponuje terapia. Sama terapia jest procesem, w którym osoba żyjąca w „biegu”, chcąca „odhaczać” kolejne inwestycje, plany, może choć na chwilę się zatrzymać, pomyśleć o tym, co jest dla niej tak naprawdę ważne. Przecież wątek materialny – czyli tak zwany efekt nie jest możliwy do zobaczenia, zmaterializowania w przypadku oddziaływań z zakresy psychologii i psychoterapii. Jeżeli ktoś pracuje wiele godzin, to na jego koncie bankowym pojawią się pieniądze.

    Z terapią jest inaczej, tego jakie zmiany zachodzą w tym procesie, nie można zmierzyć, czy zobaczyć w ten sposób – materialnie. Nie da się ujrzeć jaki efekt odniosła rozmowa z psychoterapeutą, nawet już pierwsza, to trzeba poczuć i doświadczyć – nie będzie to doznanie w postaci produktu – jakościowe tak rozumiane, tylko emocjonalnie. To będzie taki efekt, że pierwszy raz w życiu najczęściej zdecydowaliśmy się powiedzieć komuś o ważnych losach swojego życia, o problemach. Tego jaką jest to wartością nie da się ocenić na skali matematycznej. To czego doświadcza się podczas procesu terapeutycznego nie można w żaden sposób technicznie obliczyć, przeliczyć, by ujrzeć efekt. Wszystko co dzieje się podczas sesji terapii dzieje się na tak zwanym polu nieświadomym, czyli w przestrzeni umysłu, która nazywa się nieświadomością. Jej nie widać, nie jest „namacalna”, dlatego efekty też takie nie będą. To co zostało zapisane w nieświadomości ludzkiej dzięki rozmowie z terapeutą zostaje tam na zawsze.

    Spotkanie i rozmowa z terapeutą nawet jedna jest już ogromną zmianą, krokiem naprzód, efektem, którego do tej pory nie było. Chęć rozpoczęcia pracy nad sobą jest wielkim osiągnięciem samym w sobie. Tak niewiele osób ma tego świadomość. Zatem rozliczanie terapeuty z tego ile już objawów i problemów pomógł rozwiązać jest nieadekwatne do rodzaju i specyfiki relacji psychoterapeutycznej. Raczej należy się na chwilę zatrzymać w tej relacji, zobaczyć jak wyglądać może dobra, zdrowa rozmowa, być po prostu otwartym i koncentrować się na „tu i teraz” czyli na spontanicznej naturalnej rozmowie z drugim człowiekiem - specjalistom, nie zaaranżowanej, nie przygotowanej, po prostu spróbować być obecnym rozmawiając. Zaleca się nie koncentrowanie na efekcie czy wyniku końcowym, ponieważ to nie są zawody. Właśnie chodzi o zwolnienie i zobaczenie tego, jak bardzo się chce przyspieszać, nawet w terapii. Świadomość tego jak funkcjonujemy i jak wygląda nasze życie jest najważniejsza.

    Czyli sam fakt bycia w terapii, uczenia się siebie, poznawania też kim tak naprawdę jestem, czego pragnę, jakie osoby chcę mieć wokół siebie, co chce robić w życiu jest kluczowe. Należy o tym zatem rozmawiać, ale nie z natychmiastowym nastawieniem, że odpowiedzi, rozwiązania, a już najlepiej uzdrowienie i natychmiastowa poprawa samopoczucia pojawią się w tak krótkim czasie. Przecież nawet jeżeli ktoś już ma na konie pieniądze o które tak bardzo się starał i chce wybudować z nich dom (to teraz takie najpopularniejsze marzenia), to od razu nie ma możliwości by w nim zamieszkać. Wymaga to czasu i to w zależności od jakości materiałów i stylu budynku zupełnie indywidualnego. Na ogół budowa domu trwa o wiele dłużej niż się planuje na początku i jest bardziej finansowo i emocjonalnie obciążająca niż się zakłada wstępnie. Dlatego w takim metaforycznym porównaniu, tym bardziej nie warto oczekiwać, że umysł, który potrzebuje zmian natychmiast ukształtuje się tak jak my tego chcemy.

    Zaleca się zatem, by osoby, które wiedzą o sobie, że nie są w stanie wytrwać dłużej w terapii niż kilka sesji, nie podejmowały jej, ponieważ ich wysokie oczekiwania spowodują, że będą obwiniać terapeutę i mieć złe zdanie na temat terapii. Podczas pierwszych trzech konsultacji lub nawet i pierwszej zostaje podjęta zatem decyzja, czy osoba chce i jest w stanie wytrwać w procesie terapii dlatego, że ciekawi ją jak ta praca może jej pomóc po prostu i jest zainteresowana bardziej, co może przynieść taki rodzaj pracy wewnętrznej, a efekty i tak się pojawią. Każda sesja, czy każda konsultacja jest już naprawdę wyjściem z dotychczasowych schematów, czyli zmianą, sama próba podjęcia szukania pomocy to już bardzo wiele. Często osoby o tym zapominają.

    Podsumowując sprawy dotyczące psychiki człowieka to jeden z najbardziej wrażliwych, prywatnych i poruszających obszarów zarezerwowanych wyłącznie dla istoty ludzkiej, pośpiech w tych sprawach nigdy nie jest wskazany. Nie powinno się poganiać umysłu i serca jeżeli się pragnie by były sprzymierzeńcem. A zatem cierpliwość i ciekawość jako cnoty ludzkie, a przede wszystkim zaufanie do terapeuty w tym, że wie jak prawidłowo prowadzić daną osobę jest kwintesencją procesu terapii.

    Dobrze jest też pamiętać o tym, że to aktywność konkretnej osoby sprzyja zmianom, nie terapeuty, zatem odpowiedzialność za większą część procesu terapeutycznego jak uczą wieloletnie praktyki psychologii i psychoterapii zależy głównie od osoby, która podjęła terapię. To ona wprowadza zmiany, to ona pracuje nad efektami, to ona jest ostatecznym jakby producentem tego wszystkiego czego pragnie. Terapeuta tylko pomaga wyznaczać osobie jej upragniony kierunek, ale nie może nic zrobić za drugą osobę – w tym przypadku odpowiedzialność leży nie po stronie terapeuty. Dlatego też efekty zależą od sprawczości osoby, czyli tego, czy wdraża omawiane i ustalane zagadnienia, wskazówki które są poruszane w trakcie głębokiego (dłużej trwającego) procesu terapeutycznego. Najlepiej tak jak w większości spraw, które dzieją się w życiu, wystarczy z otwartym sercem podążać w nieznane i z czasem obserwować wszystko co piękne pojawia się, dzięki wytrwałości, zaangażowaniu, nieugiętości i pozytywnemu nastawieniu.

     

    Agnieszka Janczewska

    psycholog, psychoterapeuta




    User Feedback

    Recommended Comments

    There are no comments to display.



    Join the conversation

    You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

    Guest
    Add a comment...

    ×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

      Only 75 emoji are allowed.

    ×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

    ×   Your previous content has been restored.   Clear editor

    ×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


  • Who's Online   1 Member, 0 Anonymous, 8 Guests (See full list)

  • PODCASTY.jpg

  • Polski psycholog online - Psychoterapia przez Skype Wielka Brytania, Norwegia, Niemcy, Hiszpania

  • Psycholog online

  • Psycholog przez Skype  |  Darmowa porada przez forum
    Gabinet Ocal Siebie to internetowa klinika psychologiczna, w której panuje ciepła, rodzinna atmosfera. Więcej... 

    psycholog Rafał Marcin Olszak



  • Forum psychologiczne

    • Dziękuję za odzew, z rodzicami ciężka sprawa bo z drugiej strony przyzwyczaiłam się trochę do tej strefy komfortu życia z nimi i jak taka gotująca się żaba powoli sama zaczęłam zapominać co było nie tak w naszej relacji. Do psychologa chodzę ale niestety praktycznie uzależniłam się od tego a jednocześnie przestałam wyciągać z sesji praktyczne wnioski. Ale może faktycznie to nie jest najlepszy pomysł żeby teraz przestać. 
    • Może dziwnie napisałem. Napewno bądź pod konsultacją psychologa.
    • Hej, mam takie pytanie może ktoś mnie oświeci? po 8 letnim związku z dużo starszym partnerem (17lat) rozstaliśmy się bo uważałam że nie nadaje się on na ojca. Po 30 różnych randkach z rówieśnikami ja mam 39 lat poznałam ciekawego chłopaka, jako ze nie ukrywam że moim celem jest posiadanie dziecko zapytałam go o to wprost żeby potem nie było niedomówień, odpowiedział że "nie wyklucza" po jakim miesiącu okazało się że w wieku 30+ poddał się wazektomii. Po tej informacji zablokował mnie na wszystkich możliwych komunikatorach jednak udało mi się go odszukać i ponownie jesteśmy razem. Teraz okazuje się że jest romantykiem, pedantem, obiecuje mi invitro lub odwrócenie wazektomii. Mój były z którym mam sporadyczny kontakt twierdzi że coś się tu nie klei i obecnych chłopak coś kombinuje. Czy jest sens walczyć o nową znajomość? Czy mogę mu ufać po kłamstwie w sprawie która jest dla mnie kluczowa? Dodatkowo boję się że jednak zaufam i będę żałowała mam DDA :(   
    • Idź do psychologa, 2 razy w miesiącu chociaż. Rozmawiaj. Znajdź sobie znajomych, przyjaciół. Osób przy których czujesz się dobrze. Utrzymuj kontakt. Pracuj, znajdź pracę. Nie musi być ciężka, taka żebyś się w miare w niej dobrze czuła. Praca jest bardzo ważna. Pamiętaj, musisz mieć pieniądze. Z rodzicami utrzymuj zdawkowy kontakt jeżeli są toksyczni i źle się przy nich czujesz lub jeżeli Cię ranią. Tylko jakieś kilka informacji. Myśl o tym aby się wyprowadzić, kupić mieszkanie, wybudować dom. Skupiaj się na tym żeby się dorobić czegoś. Leki bierz, ale schodź z dawek jak tylko możesz. Pozdrawiam! Sam cierpię na bardzo silną nerwice i depresje... Stań się też trochę taką cwaniarą, myśl o sobie! Nie bój się komuś coś odpowiedzieć, jak ktoś Cię bardzo wkurzy.
    • Nawet nie wiem, od czego zacząć. Jeszcze nie słyszałem, żeby ktoś miał to samo, co ja. Wolałbym nie pisać o tym na publicznym forum, ale nie pozostaje mi wiele innych możliwości. Kiedy miałem jakieś 12 lub 13 lat, byłem w 7. klasie podstawówki, zaczęli mi się podobać chłopcy. Dziewczyny właściwie nigdy mnie nie pociągały. Przez kolejne parę lat nic się w sumie nie działo w związku z tym. Oszukiwałem siebie, wmawiałem sobie, że jest inaczej albo że coś się zmieni i po prostu mocno unikałem myślenia o tym temacie. Ale wreszcie po długim czasie doszedłem do stanu, w którym już wiedziałem, jak jest i przestałem wierzyć, że cokolwiek jeszcze będzie inaczej, i jakieś 3 miesiące temu przyznałem przed samym sobą, że jestem gejem. Nie było to jakieś łatwe, ale po jakimś miesiącu już się jakoś pogodziłem z tym, że moje życie będzie wyglądać inaczej i raczej zaakceptowałem to, jak jest. Tyle że później jeszcze zorientowałem się o paru innych rzeczach. Po ukończeniu podstawówki poszedłem do technikum (jestem teraz w 2. klasie), w którym ponad 90% osób stanowią chłopcy (jestem przekonany, że nie ma to żadnego związku z tym, że jestem gejem, nie sugerowałem się tymi liczbami wybierając szkołę, a od kiedy tam chodzę nic się nie zmieniło w porównaniu z tym, jak miałem w podstawówce). A z jakiegoś powodu nigdy nie miałem żadnych crushy, nie pamiętam, żebym doświadczył czegokolwiek romantycznego. A podobno wiedziałbym, jeśli coś takiego by nastąpiło. Podobały mi się oczywiście niektóre osoby, dalej podoba mi się jeden kolega z klasy, ale nigdy nie miałem takich sytuacji, że cały czas myślałem o jakiejś osobie, nie miałem żadnych uczuć takich jak "motylki", nie czułem potrzeby bycia cały czas przy kimś, w ogóle nigdy nie czułem niczego nadzwyczajnego do kogoś. Niby powinienem się cieszyć, bo zakochanie się w heteroseksualnym chłopaku to pewnie nic przyjemnego, ale po prostu martwię się o siebie. Mając 16 lat nie wydaje mi się, że to normalne, że w ogóle jeszcze tego nie doświadczyłem. Jeszcze dziwniejsze jest to, że właściwie w ogóle mi się nie wydaje, że z dziewczynami rozmawia mi się jakoś łatwiej niż z chłopakami. Strasznie rzadko mam jakiś kontakt z dziewczynami, bo jestem cholernie aspołeczny i żadnej nie mam w klasie, ale mimo tego to jest strasznie dziwne, patrząc na to, że jestem gejem. W ogóle nie mogę zrozumieć samego siebie. Czuje się, jakby mój mózg był jakiś zepsuty jeśli chodzi o te sprawy. Zastanawiałem się, czy to nie dlatego, że po prostu jestem strasznie zamknięty w sobie. W realu dobrze znam się właściwie z jedną osobą spoza rodziny, czyli z kolegą który chodził ze mną do podstawówki i dalej chodzi ze mną do technikum, poza tym gadam czasami (ale niewiele) z dwiema innymi osobami z klasy, a mój najgłębszy kontakt to przyjaciel z internetu z zagranicy. Czuje się intelektualnie inny od innych, mam specyficzne zainteresowania, jestem spokojniejszy, brakuje mi tematów do rozmów. Tyle że nie chcę znowu sobie niczego wmawiać, osoby parę lat młodsze zakochują się w osobach które ledwo znają, nawet, jeśli w ogóle tego nie chcą. Cały czas mam te myśli na temat wszystkiego, co tutaj napisałem i po prostu samego siebie nie rozumiem. Kiedy próbuję się czegoś dowiedzieć z internetu tylko się frustruję, bo albo znajduję sprzeczne informacje albo takie, do których w ogóle nie mogę się w żaden sposób odnosić. Próbowałem po prostu przestać i dać sobie trochę czasu, ale nie do końca potrafię. Jednego dnia myślę, że pewnie nie jestem jedyną osobą która ma 16 lat i nie ma crushy, a ja mam tylko dziwną "fazę" (naprawdę wolałbym w to wierzyć), drugiego dnia myślę, że jestem nienormalny i w moim życiu już nic się nie zmieni. Może po prostu niepotrzebnie się martwię głupotami bo wszystko ze mną w porządku, może jest dokładnie na odwrót. Moje myśli nigdzie dalej nie zmierzają, nie robię w tym żadnego "progresu", czuję, że to trwa za długo i właściwie jestem z tym sam. Rodzice oczywiście niczego nie wiedzą i wolałbym, żeby tak pozostało. Kiedy myślę o tym, jak by to było być w związku z chłopakiem wydaje mi się, że to jest ta rzecz, której mi brakuje w życiu, mogę też jakoś sobie wyobrażać, jak to jest kochać kogoś, tyle że w rzeczywistości po prostu nie czułem tego do żadnej konkretnej osoby. Też ciężko mi sobie wyobrazić, że mogę spotkać jakąś osobę i naprawdę się zakochać, bo to się nigdy nie działo i nie wiem, co musiałaby mieć w sobie, czego inni nie mieli. Boję się po prostu, że jestem aromantyczny i to się nigdy nie stanie. Jeśli to prawda, to już naprawdę nie wiem, co zrobić ze swoim życiem. To jest pewnie absurdalny problem, ale naprawdę nie wiem, co robić i co o tym myśleć
  • PODCASTY.jpg

     

     

     

  • Blogs

×
×
  • Create New...

Important Information

Używając strony akceptuje się Terms of Use, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.