To już pytanie, które wiele osób coraz częściej zadaje na początku procesu terapeutycznego. Obecny świat czyli ludzie w nim żyjący, od kilku lat z całą pewnością oczekują głównie efektów – żyją szybko, dużo pracują, liczą środki finansowe, myślą o dobrach materialnych, o tym, by z pracy były efekty, by z relacji z innymi były efekty, by ich życie było efektem ich starań. Tylko to wszystko najlepiej ma nastąpić równocześnie, a już jak stanie się bardzo szybko, czyli wszystko w jednym czasie, dom, rodzina, przyjaciele, praca, zdrowie to czują, że są efekty. Oczywiście ten pęd za materialnymi potrzebami i idealistycznymi relacjami powoduje, że ludzie bardzo chorują na choroby z zakresu psychiatrii i inne somatyczne. Wobec tego bardzo źle się czują i są zmuszeni niejednokrotnie udać się na terapię, ponieważ tempo ich życia i chęci realizacji tylu osiągnięć w krótkim czasie powoduje, że psychika ludzka nie radzi sobie z takimi oczekiwaniami. I ciało zaczyna chorować ze zmęczenia, często wycieńczenia.
Co więcej jak osoba rozpoczyna terapię, to już nawet na pierwszej konsultacji lub drugiej pyta o to kiedy będą efekty terapii! To tylko świadczy o tym, że nawet w przypadku zdrowienia ludzie również chcą szybkich i łatwych sposobów. A te jak z pewnością wiemy zawsze będą krótkoterminowe lub bezowocne. Jeżeli życie danej osoby koncentruje się na osiąganiu celów i pragnień zbyt szybko, to i w terapii oczekują tego samego. A proces terapii byłby sprzeczny, gdyby podążał za kierunkiem myślenia osoby. Terapia nie byłaby skuteczna, gdyby terapeuta zgodził się „pójść” za tokiem myślenia osoby. Bo przecież jeżeli ktoś koncentruje się na szybkości życia, to terapia ma raczej polegać na wdrożeniu spowolnienia, zatrzymania, złapania oddechu, nabrania sił.
W związku z tym terapia nie ma być szybkim procesem, ponieważ w tym przypadku będzie całkowicie askuteczna. Należy zatem zanim rozpocznie się pierwszą konsultację do terapii przemyśleć i rozsądnie rozważyć, czy jesteśmy w stanie wytrwać w terapii dłużej niż krócej. To znaczy, jeżeli chcemy, by były efekty po kilku sesjach, a problemy są naprawdę poważne, to uczciwie trzeba spojrzeć na realność jaką proponuje terapia. Sama terapia jest procesem, w którym osoba żyjąca w „biegu”, chcąca „odhaczać” kolejne inwestycje, plany, może choć na chwilę się zatrzymać, pomyśleć o tym, co jest dla niej tak naprawdę ważne. Przecież wątek materialny – czyli tak zwany efekt nie jest możliwy do zobaczenia, zmaterializowania w przypadku oddziaływań z zakresy psychologii i psychoterapii. Jeżeli ktoś pracuje wiele godzin, to na jego koncie bankowym pojawią się pieniądze.
Z terapią jest inaczej, tego jakie zmiany zachodzą w tym procesie, nie można zmierzyć, czy zobaczyć w ten sposób – materialnie. Nie da się ujrzeć jaki efekt odniosła rozmowa z psychoterapeutą, nawet już pierwsza, to trzeba poczuć i doświadczyć – nie będzie to doznanie w postaci produktu – jakościowe tak rozumiane, tylko emocjonalnie. To będzie taki efekt, że pierwszy raz w życiu najczęściej zdecydowaliśmy się powiedzieć komuś o ważnych losach swojego życia, o problemach. Tego jaką jest to wartością nie da się ocenić na skali matematycznej. To czego doświadcza się podczas procesu terapeutycznego nie można w żaden sposób technicznie obliczyć, przeliczyć, by ujrzeć efekt. Wszystko co dzieje się podczas sesji terapii dzieje się na tak zwanym polu nieświadomym, czyli w przestrzeni umysłu, która nazywa się nieświadomością. Jej nie widać, nie jest „namacalna”, dlatego efekty też takie nie będą. To co zostało zapisane w nieświadomości ludzkiej dzięki rozmowie z terapeutą zostaje tam na zawsze.
Spotkanie i rozmowa z terapeutą nawet jedna jest już ogromną zmianą, krokiem naprzód, efektem, którego do tej pory nie było. Chęć rozpoczęcia pracy nad sobą jest wielkim osiągnięciem samym w sobie. Tak niewiele osób ma tego świadomość. Zatem rozliczanie terapeuty z tego ile już objawów i problemów pomógł rozwiązać jest nieadekwatne do rodzaju i specyfiki relacji psychoterapeutycznej. Raczej należy się na chwilę zatrzymać w tej relacji, zobaczyć jak wyglądać może dobra, zdrowa rozmowa, być po prostu otwartym i koncentrować się na „tu i teraz” czyli na spontanicznej naturalnej rozmowie z drugim człowiekiem - specjalistom, nie zaaranżowanej, nie przygotowanej, po prostu spróbować być obecnym rozmawiając. Zaleca się nie koncentrowanie na efekcie czy wyniku końcowym, ponieważ to nie są zawody. Właśnie chodzi o zwolnienie i zobaczenie tego, jak bardzo się chce przyspieszać, nawet w terapii. Świadomość tego jak funkcjonujemy i jak wygląda nasze życie jest najważniejsza.
Czyli sam fakt bycia w terapii, uczenia się siebie, poznawania też kim tak naprawdę jestem, czego pragnę, jakie osoby chcę mieć wokół siebie, co chce robić w życiu jest kluczowe. Należy o tym zatem rozmawiać, ale nie z natychmiastowym nastawieniem, że odpowiedzi, rozwiązania, a już najlepiej uzdrowienie i natychmiastowa poprawa samopoczucia pojawią się w tak krótkim czasie. Przecież nawet jeżeli ktoś już ma na konie pieniądze o które tak bardzo się starał i chce wybudować z nich dom (to teraz takie najpopularniejsze marzenia), to od razu nie ma możliwości by w nim zamieszkać. Wymaga to czasu i to w zależności od jakości materiałów i stylu budynku zupełnie indywidualnego. Na ogół budowa domu trwa o wiele dłużej niż się planuje na początku i jest bardziej finansowo i emocjonalnie obciążająca niż się zakłada wstępnie. Dlatego w takim metaforycznym porównaniu, tym bardziej nie warto oczekiwać, że umysł, który potrzebuje zmian natychmiast ukształtuje się tak jak my tego chcemy.
Zaleca się zatem, by osoby, które wiedzą o sobie, że nie są w stanie wytrwać dłużej w terapii niż kilka sesji, nie podejmowały jej, ponieważ ich wysokie oczekiwania spowodują, że będą obwiniać terapeutę i mieć złe zdanie na temat terapii. Podczas pierwszych trzech konsultacji lub nawet i pierwszej zostaje podjęta zatem decyzja, czy osoba chce i jest w stanie wytrwać w procesie terapii dlatego, że ciekawi ją jak ta praca może jej pomóc po prostu i jest zainteresowana bardziej, co może przynieść taki rodzaj pracy wewnętrznej, a efekty i tak się pojawią. Każda sesja, czy każda konsultacja jest już naprawdę wyjściem z dotychczasowych schematów, czyli zmianą, sama próba podjęcia szukania pomocy to już bardzo wiele. Często osoby o tym zapominają.
Podsumowując sprawy dotyczące psychiki człowieka to jeden z najbardziej wrażliwych, prywatnych i poruszających obszarów zarezerwowanych wyłącznie dla istoty ludzkiej, pośpiech w tych sprawach nigdy nie jest wskazany. Nie powinno się poganiać umysłu i serca jeżeli się pragnie by były sprzymierzeńcem. A zatem cierpliwość i ciekawość jako cnoty ludzkie, a przede wszystkim zaufanie do terapeuty w tym, że wie jak prawidłowo prowadzić daną osobę jest kwintesencją procesu terapii.
Dobrze jest też pamiętać o tym, że to aktywność konkretnej osoby sprzyja zmianom, nie terapeuty, zatem odpowiedzialność za większą część procesu terapeutycznego jak uczą wieloletnie praktyki psychologii i psychoterapii zależy głównie od osoby, która podjęła terapię. To ona wprowadza zmiany, to ona pracuje nad efektami, to ona jest ostatecznym jakby producentem tego wszystkiego czego pragnie. Terapeuta tylko pomaga wyznaczać osobie jej upragniony kierunek, ale nie może nic zrobić za drugą osobę – w tym przypadku odpowiedzialność leży nie po stronie terapeuty. Dlatego też efekty zależą od sprawczości osoby, czyli tego, czy wdraża omawiane i ustalane zagadnienia, wskazówki które są poruszane w trakcie głębokiego (dłużej trwającego) procesu terapeutycznego. Najlepiej tak jak w większości spraw, które dzieją się w życiu, wystarczy z otwartym sercem podążać w nieznane i z czasem obserwować wszystko co piękne pojawia się, dzięki wytrwałości, zaangażowaniu, nieugiętości i pozytywnemu nastawieniu.
Agnieszka Janczewska - psycholog, psychoterapeuta
SKOCZ DO:
Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>
Recommended Comments
There are no comments to display.
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.