FOMO to skrót od angielskiego słowa Fear of Missing out, czyli strachu przed pozbawieniem dostępu do informacji, odłączeniem, poczuciem, że coś nas ominie. W czasach serwisów społecznościowych problem ten stał się bardzo aktualny i stanowi przedmiot rozważań psychologów.
Jak wynika z raportu (Jupowicz-Ginalska A. i in., FOMO – lęk przed odłączeniem – raport z badań), aktualnie około 27 mln osób w Polsce korzysta z internetu. Według wyników badań około 16 proc. z nich to osoby wysoko sfomizowane, zaś 65 proc. zalicza się do średnio sfomizowanych. Tylko 19 proc. użytkowników ma niski wskaźnik FOMO. Dane te wskazują na istnienie ogromnego problemu jakim jest konieczność bycia ciągle online.
Do najczęstszych objawów FOMO należy obawa, automatyczna kompulsywna reakcja niepokoju i napięcia w sytuacji niemożności skorzystania z dostępu do portali społecznościowych. Osoby często korzystają z telefonu, już od wczesnych godzin porannych, zaraz po obudzeniu, podczas śniadania, spaceru z psem, podróży do pracy/szkoły i tak kolejno przez cały dzień stojąc w kolejce po zakupy, aż do samych godzin nocnych. Ciągle chcą być na bieżąco, przeglądając posty innych ludzi i sami dzielą się swoimi zdjęciami, komentarzami, wideo. Osoby posiadają również co najmniej kilka kont na różnych portalach. By mieć do nich dostęp codziennie potrzebują na to mnóstwo czasu. Niektórzy korzystają z powodu potrzeby własnej autoprezentacji, by przyglądać się innym, jeszcze inni z powodu poczucia samotności, pustki, braku umiejętności zorganizowania aktywnie dnia.
Prawie 40 % badanych potwierdziło, że czuje się w wielkim niepokoju i lęku jeżeli nie może przejrzeć mediów społecznościowych, a co piąta osoba z tego powodu doświadcza nudności, zawrotów głowy, bólów brzucha, zwiększonej potliwości, ogólnej nerwowości i napięcia.
Korzystanie z tak dużej ilości informacji dostępnych na portalach powoduje również poważny problem z samooceną i poczuciem własnej wartości. Zazdrość, porównywanie, konfrontowanie oczekiwań wobec własnego życia z życiem innych osób to bardzo bolesne doświadczenie dla wielu nadwrażliwych osób. Wiadomo bowiem, że większość danych, postów, zdjęć, filmów, rozmów, wywiadów etc. jest wykonana „na pokaz” czyli w celu zaprezentowania się w jak najlepszej sytuacji, miejscu, w otoczeniu ładnych osób.
Życie na ogół wygląda zupełnie inaczej niż w mediach społecznościowych. To tak jakby wstawiać w internecie wszystko co idealne czyli nierealistyczne. A na co dzień przecież każdego dotyczą sprawy, obowiązki, złe nastroje i inne choroby, problemy. Wiara w to, że innym się ciągle powodzi, czy są nieustannie szczęśliwi, zawsze w pełni zdrowi nie jest z reguły prawdą, a my terapeuci gabinetów z całą pewnością to potwierdzamy. Zbyt często oglądanie, słuchanie ludzi, którzy są cały czas uśmiechnięci, umalowani, zjawiskowo ubrani, wpływa na zniekształcenie obrazu rzeczywistości. Potęguje to również proces rywalizacji i stawania do konkurencji na „najlepsze życie”. W konsekwencji powoduje to spadek nastroju i negację swojej osoby, ponieważ te cele są nierealne i niemożliwe do osiągnięcia. A życie z całą pewnością może być najlepsze, ale poza siecią, bez ciągłej koncentracji na portalach społecznościowych.
Jeżeli przebywasz zbyt długo w internecie to omija Cię radość z tego jak naprawdę wygląda życie i co ma do zaoferowania. Nie sposób wydobyć realnego piękna przyrody i natury nawet za pomocą przepięknych zdjęć. Nie ma możliwości przekazać stanu emocji w danej chwili tylko w postaci nagrania wideo lub emotikonki.
To wszystko co dzieję się wewnątrz Ciebie „jest na żywo” i szczęśliwie nigdy nie da się odzwierciedlić tych doznań poprzez internet - emocje się po prostu czuje i to generalna różnica w porównaniu z tym, gdy tylko się o nich pisze, je pokazuje czy o nich mówi. To człowiek sam w sobie jest wartością i to się nie zmieni.
Zasadnicze pytanie jakie należy sobie zadać, to czy chcesz żyć w świecie realnym, czy wirtualnym? Czy chcesz wierzyć temu, co widzisz na portalach, czy wolisz doświadczać cudu życia w przestrzeni rzeczywistej? Najważniejsze jest to, by telefon czy komputer nie zdominował Twojej codzienności. Jeżeli wykonujesz pracę i musisz z niego korzystać lub potrzebujesz wykonać ważną czynność, to też jest w porządku. Chodzi bardziej o to, by być mniej FOMO, a bardziej JOMO.
JOMO – czyli Joy of Missing Out (ang.), to radość z wyłączenia się, pomijania nieustannie napływających komunikatów, rezygnacji z ciągłego śledzenia znajomych. Jak sama nazwa wskazuje, polega na świadomej rezygnacji z bycia na bieżąco ze wszystkimi aktualnościami, jakie pojawiają się w serwisach społecznościowych i wykorzystaniu tego czasu na inne aktywności. Dzięki temu zamiast sprawdzać co u innych, możesz spędzić więcej czasu z bliskimi, rozwijać pasje, zainteresowania, przebywać na świeżym powietrzu, dbać o ciało fizyczne poprzez zdrowy ruch, pożywny spokojny posiłek, albo nauczyć się nowych umiejętności.
Która wersja jest bliższa Twojemu sercu? Czego bardziej potrzebuje Twoje ciało? W jaki sposób i na jakiej zasadzie chcesz celebrować swoje życie? Wolisz wybrać Fomo czy Jomo?
Recommended Comments
There are no comments to display.
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.