Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

psycholog Rafał Marcin Olszak

Administrator
  • Zawartość

    1186
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    115

Wszystko napisane przez psycholog Rafał Marcin Olszak

  1. Psychologia mediów stara się niekiedy udzielić odpowiedzi na pytanie, dlaczego media kłamią. Zwykle czynią to w celu wspierania określanych grup interesów (w tym grupy własnej), z czego w taki czy inny sposób w perspektywie czasu mogą uzyskać korzyści (prawne, finansowe, wizerunkowe). Nie bez znaczenia jest również fakt, że kłamstwo jest w wielu wypadkach bezkarne. Prawo prasowe wymaga głębokiej reformy. Dopiero kary bezwzględnego więzienia za kłamstwa mogą skłonić dziennikarzy do zaniechania takich praktyk. Powinny też być krańcowo wysokie kary finansowe (na poziomie nie niższym niż 30% rocznego dochodu) dla mediów, które dopuszczają się takich działań, zaś radiu i telewizji musi grozić utrata koncesji za kłamanie. Aktualnie konsekwencje kłamania mediów bywają w wielu wypadkach żadne lub nikłe, więc okłamywanie społeczeństwa odbywa się w najlepsze. Wysokie kary miałyby działanie prewencyjne, każdy dziennikarz zastanowiłby się poważnie przed publikacją kłamstwa, gdyby musiał liczyć się z bardzo dolegliwymi następstwami takiego postępowania. Media miały chronić przed nierzetelnymi politykami, a kto ochroni nas przed mediami? Obecne rozwiązania prawne, mające bronić społeczeństwo przed kłamstwem w mediach, ocenić należy jako dalece niewystarczające. Gdyby były odpowiednio skuteczne, nie słyszelibyśmy o kłamstwach mediów tak często. Powstają wręcz programy telewizyjne i pomniejsze inicjatywy skupiające się na przykładach kłamstw, manipulacji, nierzetelnych publikacji medialnych. Dobitnie pokazuje to, jaka jest kondycja prawdy w mediach, którym obecnie nigdy nie można ufać. Czy media stoją jeszcze po stronie prawdy, czy już tylko po stronie grup interesów? Mówi się o zapaści polskiego dziennikarstwa. O tym, że zamiast prezentować rzetelne treści, coraz częściej odbiorców naraża się na kontakt z materiałami pozostawiającymi wiele do życzenie – utworzonymi naprędce, niskim kosztem lub na potrzeby wspierania jakiejś ideologicznej linii programowej albo partii politycznej. Wskazuje się też powszechność fragmentacji przekazu jak również szalenie wybiórczy dobór tematów, omijanie wątków niewygodnych, nieprzystających do tego, co dla danej korporacji medialnej mogłoby być korzystne. Polacy chcą prawdy od mediów, ale często nie mają jak tego skutecznie egzekwować. Prawo prasowe musi zostać zmienione, reforma jest absolutnie niezbędna i pilna, więc powinna być sprawą priorytetową. Każdy dzień zwłoki naraża społeczeństwo na kłamstwa medialne, co stanowi realne zagrożenie dla demokracji. Człowiek źle poinformowany może podejmować niesłuszne decyzje między innymi podczas wyborów. Reforma prawa prasowego jest szczególnie ważna również z powodu rozprzestrzeniających się ideologii pogardy i nienawiści ze względu na płeć i nasilania się działań tub propagandowych, które je szerzą przy jednoczesnym zakłamywaniu rzeczywistości, stosowaniu kultury anulowania i skandalizacji w celu zwalczania każdego, kto ośmiela się protestować. Siła kłamstwa bywa przemożna i fatalna w skutkach. To trzeba zobaczyć: Przeczytaj też: skandalizacja jako narzędzie zwalczania oponentów ideologii inżynieria społeczna w mediach Natalia Janoszek w ogniu krytyki Krzysztofa Stanowskiego walka o równouprawnienie a marketing feminizm kontra reszta świata SKOCZ DO: Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>
  2. „Miłość. Wydanie drugie.” Taki napis mógłby znajdować się na okładce publikacji o następnej szansie, jaką niektóre pary sobie dają, gdy po rozstaniu postanawiają zejść się. Wprawdzie mówi się, że historia lubi się powtarzać, ale nie jest to przesądzone. Lekcje rzetelnie odrobione dają nadzieję na to, że pojednanie zapoczątkuje lepszy kierunek rozwoju znajomości. Bolesny, a nawet wyjątkowo dolegliwy czas rozłąki bywa niezbędny do głębokiej refleksji i konstruktywnej zadumy. Nie zawsze udaje się zdroworozsądkowo analizować stan rzecz na bieżąco, kiedy w człowieku buzują silne emocje powodowane przewlekłą burzą. Oczywiście, koncepcja schodzenia się wzbudzać może kontrowersje, zwłaszcza gdy w relacji była przemoc i toksyna, ale nie każde pojednanie jest skazane na niepowodzenie. Zdarza się, że coś musi zostać odłączone i tym samym przestać działać, by dało się to potem naprawić. Z separacji, a nawet rozłąki wyniknąć może dodatkowa motywacja do starań, ponieważ jej źródłem jest tęsknota, a niekiedy także uzmysłowienie sobie własnych błędów, gdy spogląda się na sprawę z dużego dystansu. Patrząc na sytuację z lotu ptaka, można zauważyć wyjścia, które wcześniej umykały percepcji. Nie znaczy to wszystko, że odnowa jest sprawą łatwą jak wzięcie szybkiego prysznica. Odstąpienie od siebie na pewien czas nie ma mocy magicznego uzdrawiania urazów czy rozwiązywania nierozstrzygniętych kwestii. Zwykle jednak stają się one bardziej widoczne i uchwytne wtedy, kiedy już mijają zawroty głowy powodowane walką o to, w którą stronę kręcić ma się karuzela zdarzeń. Jednymi i drugimi łatwiej wtedy zaopiekować się właściwie. Bywa, że pary chcą tego samego, ale w inny sposób, więc każde ciągnie w swoją stronę. Twardy reset może postawić system na nowo i przyczynić się do tego, że zaczną też podzielać perspektywę w kontekście rozwiązań. Wtedy może powstać „Miłość. Wydanie drugie. Rozdział pierwszy: karuzela okiełznana.” SKOCZ DO: Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>
  3. Bywa, że ktoś z naszego życia odchodzi, ale nie znika. Skrajnym tego przykładem nie jest wbrew pozorom zawód miłosny, lecz nagła śmierć ukochanej osoby. Jak w filmie, duchem pozostaje z nami, choć fizycznie już obok nas nie przebywa. Towarzyszy wtenczas człowiekowi osobliwy stan, jak wtedy, gdy ma do czynienia ze zjawiskiem bez reszty niepojętym. Symboliczny koniec żałoby nie oznacza, że zostaje ona oddelegowana z serca na stałe. Powraca jak źle zaadresowana korespondencja, która zamiast do spokoju, trafia do biblioteki ze wspomnieniami, więc zwrotka przychodzi z przejmującym załącznikiem przeszłości. Umysł nie jest już czystą kartą albowiem z marginesów spoglądają dygresje. Można siłować się ze zjawą bez końca pozostając z nią w zapaśniczym uścisku. Da się też powierzyć jej klucze do tego, co jest mentalnym odpowiednikiem domu, i zachęcać do wizyt bez zaproszenia. Oba rozwiązania zatrzaskiwałyby nas w tym, czego nie ma, więc i nas mogłoby bez ukochanej osoby poniekąd ubywać. Przeszłość nie opuszcza nas póki my jej nie opuszczamy. Kiedy spada na nas doświadczenie wymagające heroicznej gorliwości w koncentrowaniu się na życiu takim, jakie nam zostało, grunt to nie ustawać w staraniach. Rany opatrywać, kiedy krwawią, blizny nosić dumnie, zaś o nowe jutro walczyć bez wytchnienia wszak demony przeszłości nie zadzierają ze zwycięzcami.
  4. Podobno popularność w aplikacjach randkowych zyskuje opis prezentowany w kobiecych profilach, o treści: „I am looking for a bad boy with good heart”. Tu i tam bywam pytany o zdanie na ten temat – zwłaszcza przez panów, którzy nie widzą w tym logiki, dopatrują się niekonsekwencji i próby połączenia cech wykluczających się. Czy te wymagania są sprzeczne? I tak i nie, to zależy jak na to spojrzeć. Jung głosił, że wskazane jest, aby człowiek zintegrował swój cień czyli ciemną stronę osobowości. Wyhodował sobie kły. Bez tego osoba może być bezbronna w obliczu zagrożeń, które czyhają na nas w świecie. Być może cytowane hasło wyraża też tęsknotę za samcem niedającym sobie w kaszę dmuchać. O takiego dzisiaj coraz trudniej, bo na masową skale mężczyźni miękną bezustannie zachęcani do przestrajania swojej emocjonalności na kobiecą, co tylko przysparza im problemów, gdyż przestają być spójni i w zgodzie ze sobą. Z drugiej strony, faktycznie jest w tym trochę niekonsekwencji, która może wyrażać naiwność. Łobuz niby kocha najbardziej, ale czy rzeczywiście? Siebie na pewno. A innych? Możliwe, że też, ale czy jest to tylko jedna kobieta zamiast wianuszka pań? Niech każdy oceni sam, czy omawiane pragnienie jest realistyczne czy raczej stanowi rodzaj fantazji o najlepszym gladiatorze, który ma taki myk, że choć roznosi go testosteron, kocha tylko jedną damę. Tak czy inaczej, każdemu życzę takiego jednorożca, na jakiego zasługuje. Warto zobaczyć:
  5. Ktoś kiedyś stwierdził, że jest w życiu coś niezręcznego, bo to rodzaj daru, o który nie prosiło się, a jednak go dostało, co stwarza nie tylko możliwości, ale też nakłada na człowieka niemałą odpowiedzialność. Faktycznie, własną egzystencją można przyczyniać się do poprawy jakości życia innych lub wprost przeciwnie, kondycję cudzego losu pogarszać. Nasuwa się pytanie, gdzie zdrowa troska o siebie kończy się i zaczyna nadużycie innej osoby? Przeanalizujmy to na przykładzie wyznaczania granic w kontekście relacji. Intencją związku jest wzajemne zaspokajanie potrzeb i w miarę możliwości wspólne wzrastanie. Raźniej jest nam też, gdy mierzymy się z przeciwnościami, mając po swojej stronie kogoś zaufanego, komu możemy wyjawić ciężar, jaki niesiemy przeżywając jakiś emocjonalny ból. Zdarza się jednak, że jego źródłem nie są okoliczności zewnętrzne, lecz ukochana osoba. To jej właśnie potrzebujemy niekiedy wyznaczyć granicę, aby ustał nasz dyskomfort. Może do tego dojść choćby wtedy, kiedy mamy uzasadnione wrażenie, że przeinwestowujemy albowiem w związku brakuje harmonijnego uzupełniania się i aprobowanej przez obie strony równowagi. Rzecz w tym, że bywa to kwestią dyskusyjną, bo nie da się po prostu położyć zaangażowania na wadze, by sprawdzić, czy rozkłada się proporcjonalnie. Czy po pracy mąż powinien partycypować w obowiązkach domowych, skoro rodzina utrzymuje się z jego pensji, czy raczej zajmowanie się domem winno leżeć po stronie tego, kto budżetu nie zasila? Niejedna para mierzy się z tym dylematem. I z wieloma innymi. Niektóre docierają się i wypracowują konsensus, a inne spierają się bez końca. Gdzie powinna przebiegać granica? Czy można to stwierdzić arbitralnie, bo istnieje uniwersalny klucz? Nie, ale każda para może wypracować własną normę, którą będzie stosować w określonym kontekście. Ważne, by sytuacje sporne nie były traktowane jak pretekst do okazania partnerowi dezaprobaty, do zawstydzania go czy wpędzania w poczucie winy bądź manipulowania nim. Sytuacja sporna jest okazją do wyznaczania granic, a to jest dojrzałą formą troski o posiadanie dobrej jakościowo relacji. Bywa, że odmienności stanowisk są głębokie, różnice charakterów nie do pogodzenia. Jeśli w toku komunikacji zostaje to obnażone, taka sytuacja także bywa przydatna. Zdarza się, że drogi rozchodzą się i pewnych granic nie da się ustalić satysfakcjonująco, gdyż ludzie nie są ze sobą kompatybilni. W rezultacie każde idzie w swoją stronę i może trafić na kogoś, z kim zdoła ułożyć sobie życie. Może jednak okazać się też, że początkowa niezgoda zaowocuje dotarciem się, powstaniem granicy, i w tym sensie zbliży ludzi do siebie, bo będą podzielać ideę, określone wartości. Niezgoda może, ale nie musi poróżnić – bywa rozgrzewką przed porozumieniem, które będzie spajać związek. Wyznaczanie granic można nazwać pielęgnowaniem relacji. Jeśli odbywa się przy dobrych chęciach obu stron, w bezpiecznej, empatycznej atmosferze. Nie musimy postrzegać konfliktu i wyznaczania granic jak przejmującej perspektywy, ponieważ bywa to zaproszeniem do troski o ważne wartości, poczucie bezpieczeństwa i właściwe zaopiekowanie wszystkich zaangażowanych. Są ludzie mający opory przed komunikowaniem sprzeciwu, obawiający się wyznaczać granice, przeświadczeni, że powinni poświęcać się bez reszty, byle ocalić relację. Te osoby wpadają niekiedy w pułapkę bezkonfliktowości i idą na zbyt daleko idące ustępstwa, a czasami zaczynają skrajnie przeinwestowywać lub wręcz padają ofiarą poważnych nadużyć. Warto zrewidować swoje podejście do granic – nie tylko je respektować, ale wręcz polubić, a ich wyznaczanie z zapałem brać za świadectwo dobrej woli, przejaw dojrzałego nastawienia. Chcącemu nie dzieje się krzywda – świadoma zgoda na określone granice wyraża, że osoba aprobuje sytuację, ustalone warunki, i bierze odpowiedzialność za swoje położenie. Można wtedy skupiać się bardziej na możliwościach, jakie stwarza związek, zamiast marnować siłę i czas na trawienie goryczy z powodu okoliczności niepoukładanych. Ma się też poczucie bezpieczeństwa z dwóch względów. Po pierwsze, wynika ono z poczucia, że znane są nasze granice. Po drugie, wiemy czego nie robić, by komuś nie przysparzać zbędnego stresu i cierpienia, więc stąpamy pewnie, a nie jak po cienkim lodzie. Możliwości i odpowiedzialność dopełniają się zamiast stać w opozycji. Warto obejrzeć: SKOCZ DO: Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>
  6. „Mięsień nieużywany zanika” - mawiają niektórzy w sytuacji, gdy warto podkreślić znaczenie takiego bądź innego treningu. Jeśli nie podejmujemy świadomych wysiłków, aby rozwijało się coś, na czym nam zależy, trudno spodziewać się, że nastąpi progres. Dotyczy to nie tylko ćwiczeń na siłowni, ale także tak zwanej siły spokoju, stoickiej postawy w obliczu przeciwności losu i życiowych zawirowań. Mówiąc kolokwialnie, to trzymanie gardy, by nie trafił nas szlag od tego, co ma miejsce. Odnajdowanie w sobie pokory pozwalającej na niezwruszoność w okolicznościach, które mogą nami wstrząsnąć, to umiejętność. Jest ona ściśle związana z radykalną akceptacją czyli wybieraniem takiego podejścia do sprawy, które sprzyja zachowaniu harmonii, utrzymaniu się na nogach, kiedy lądujemy w klatce i niczym wojownik MMA konfrontujemy się z mocnymi zawodnikami takimi jak niefortunne okoliczności, ludzka perfidia czy presja, jaką narzucają nam nasze własne zakłócone przez silne emocje zapatrywania. Radykalne akceptowanie nie wyklucza wykorzystania wpływu, który mamy, ale pozwala znosić lepiej to, czego kontrolować nie zdołamy. Jeśliby kogoś te zagadnienia interesowały, zachęcam do zapoznania się z moim podcastem, który jest im poświęcony:
  7. Wśród wielu mamideł współczesnego świata, wybitnie upiornym jest reklama alkoholu. Przedstawia się nam go jako niezastąpionego towarzysza najlepszych zabaw. Jako lekarstwo na smutki. Jako doktora leczącego złamane serce. Te i inne iluzje trzymają człowieka na mentalnej smyczy. Nic dziwnego, że tylu ludzi jest w szponach nałogu. Pod wpływem choroby, która pozbawia dzieci kochających rodziców, dewastuje ich dzieciństwa, rozbija małżeństwa, rujnuje rodziny, powoduje fatalne wypadki pozbawiające kogoś osób najdroższych, ogółem przyczynia się do niezliczonych tragedii i traum. Nie jest alkohol niewinną igraszką, lecz kroplą z oka samego diabła, która spłynęła po jego licu wtenczas, gdy śmiał się do łez na myśl o nadchodzącym upadku człowieka.
  8. Niedawno transpłciowa modelka została miss Holandii. Uznano też w nieodległej przeszłości, że tylko biologiczne kobiety będą mogły otrzymać tytuł miss Włoch, ponieważ organizator konkursu wykluczył udział osób transpłciowych. Natomiast transpłciowa kobieta wygrała trzy tenisowe mistrzostwa Stanów Zjednoczonych, co nie spodobało się niektórym sportowcom domagającym się zawodów tylko dla kobiet od urodzenia. Wywołało to liczne dyskusje, a zwłaszcza powrót do pierwotnego, aktualnie kwestionowanego m.in. przez feminizm pojęcia płci. Czyżby obowiązujący od tysięcy lat standard nie był taki zły? Nie wiem czy jest znany Wam termin „transrasowość”, ale to zjawisko także może doprowadzić do interesujących rozmów, ponieważ polega na tym, że na przykład osoba mająca białych biologicznych rodziców (przepraszam, rodzica A i rodzica B, bo tak zdaje się należy dzisiaj o tym mówić, aby nie napytać sobie biedy), uważa się za człowieka rasy niebiałej. Istnieje też termin „transabled” odnoszący się do osób, które są zdrowe, a identyfikują się jako ludzie z niepełnosprawością. Krzywo na to patrzą niektóre osoby faktycznie poruszające się na wózku, bo inaczej nie są w stanie. Zastanawiam się, czy środowiska propagujące pewne punkty widzenia i tym samym pojęcia, zastanawiają się nad ich konsekwencjami. Obawiam się, że czasami więcej osób cierpi, doświadcza niesprawiedliwości i ma poczucie krzywdy, niż cierpiałoby wówczas, gdyby niektórych wizji jednak nie urzeczywistniać, a tak zwana walka z wykluczeniem paradoksalnie prowadzi do wykluczania, ale niech każdy podda to własnej refleksji.
  9. Kultura anulowania wstępuje na coraz wyższy poziom obłędu i cenzury ideologicznej. Kolejny raz podejmuje się działania na rzecz oddzielenia autora od jego dzieła. Autorka książki została wykasowana z wystawy o Harrym Potterze z amerykańskiego Muzeum Popkultury w Seattle. Kierownik projektu Chris Moore, który jest osobą transpłciową, wyjaśnił we wpisie na stronie instytucji, że autorka serii książek została usunięta z uwagi na jej (jego zdaniem) „supernienawistne i wykluczające poglądy”. Muzeum skrytykowało również wykreowany przez pisarkę świat Harry’ego Pottera, w którym występują wyłącznie biali bohaterowie. Dwukrotny laureat Oscara, Tom Hanks oznajmił swego czasu, że zbojkotowałby książki, które są przepisywane, aby nie urazić „nowoczesnej wrażliwości”. Aktor został zapytany podczas wywiadu radiowego, czy popiera cenzurę problematycznego języka w utworach Roalda Dahla i Agathy Christie. Jak zwraca uwagę portal ilgiornale.it, w swoim "obserwatorium szaleństwa poprawności politycznej" - "oczywiście nikt nie uważa, że walki o prawa obywatelskie są złe, ale mamy do czynienia z czymś zupełnie innym. Rezultatami kultury anulowania są cenzura, autocenzura, ograniczenie wolności wypowiedzi i wykładniczy wzrost aroganckiej ignorancji." Przypomnijmy, że niedawno „Królowa Kleopatra”, film (ponoć) dokumentalny od Netflixa, wzbudzał kontrowersje. Najwyższa Rada Starożytności otwarcie określiła nowy dokument mianem rażącego błędu historycznego, oskarżyła twórców o próbę zakłamywania dziedzictwa historycznego Egiptu. Powód? Anulowano jeden wizerunek Kleopatry i zastąpiono go innym, przystającym do ideologicznego ducha naszych czasów. Czy nam się to podoba, czy nie, wszyscy musimy być gotowi na to, że cokolwiek zrobimy, stworzymy, możemy później być świadkami oddzielania autora od dzieła lub modyfikowania tego pod kątem linii ideologicznej. To nie jest scenariusz filmu science fiction, lecz coś, co rozgrywa się na naszych oczach - nasza twórczość a nawet historia nie są bezpieczne. Podobnie jak wolność słowa, poglądów. Zagrożenie jest realne i strach pomyśleć, do czego to może doprowadzić, jeśli nie zostanie zduszone w zarodku. Pozostawianie tylko tego, co przystaje do ideologii, z anulowaniem i cenzurą reszty, godzi w wartości demokratyczne, ale uchodzi płazem podmiotom, które to stosują, bo rzekomo walczą o dobro podobnież marginalizowanych grup. Na koniec cytat: "Czym jest cancel (unieważnienie) z perspektywy osób, które stały się jego celem? Jest to niezwykle trudne doświadczenie wykluczenia, stygmatyzacji, osamotnienia, zastraszenia i utraty poczucia bezpieczeństwa. Nazwałabym je zupełnie nieludzkim, gdyby nie fakt, że to ludzie – ci krzyczący o prawach człowieka – zgotowali je innym ludziom. W imię swoich szczytnych idei, w zemście, w przekonaniu o własnej słuszności i wierząc, że nie tylko można, a nawet czasem trzeba krzywdzić – wojownicy sprawiedliwości społecznej (ang. Social Justice Warriors, w skrócie SJW) oddają się ekstazie wspólnego palenia na stosie wyznaczonych do usunięcia celów." - Kaya Szulczewska
  10. Dziś skupimy się na temacie, który jest nie tylko często bagatelizowany, ale również dotyka wielu osób na całym świecie - dysmorfofobia, znana także jako cielesne zaburzenie dysmorficzne. Dysmorfofobia to stan psychiczny, który charakteryzuje się obsesyjnym myśleniem o wyglądzie własnego ciała. Osoby cierpiące na to zaburzenie doświadczają stałego i przeważnie nieuzasadnionego przekonania, że ich ciało jest zdeformowane, brzydkie lub odrażające. Co więcej, często nie potrafią widzieć siebie w sposób realistyczny, co prowadzi do ogromnego cierpienia emocjonalnego. Jednym z najtrudniejszych aspektów dysmorfofobii jest to, że ludzie dotknięci tym zaburzeniem zazwyczaj ukrywają swoje lęki i obawy. Boją się, że inni ich nie zrozumieją, a wręcz ich wyśmieją, dlatego trudno jest im się otworzyć na pomoc. Niestety, to sprawia, że wielu z nich pozostaje w samotności z własnymi myślami i emocjami. Dysmorfofobia nie jest jedynie zwykłym niezadowoleniem z wyglądu, ale rzeczywistym problemem zdrowia psychicznego. W skrajnych przypadkach może prowadzić do izolacji społecznej, depresji i myśli samobójczych. Dlatego tak ważne jest, aby zdawać sobie sprawę, że to nie tylko "kapryśne narzekanie", ale poważna kwestia, która wymaga wsparcia i zrozumienia. Jeśli macie wrażenie, że ktoś z Waszych bliskich może cierpieć na dysmorfofobię, postarajcie się być dla nich empatycznymi i wspierającymi. Upewnijcie ich, że nie są sami, i zachęćcie do skonsultowania się z profesjonalnym specjalistą. Psychoterapia, zwłaszcza oparta na terapii poznawczo-behawioralnej, może okazać się skutecznym narzędziem w radzeniu sobie z tym zaburzeniem. Warto również podkreślić, że media społecznościowe i standardy piękna, które często są nierealistyczne, mogą pogłębiać problemy z dysmorfofobią. Wszyscy jesteśmy różni, a to, co czyni nas pięknymi, to nasza indywidualność. Dysmorfofobia to temat ważny i niełatwy, ale wiedza i zrozumienie są kluczem do walki z tym zaburzeniem. Pamiętajmy, że każdy z nas jest wartościowy niezależnie od tego, jak wyglądamy. Rozmawiajmy na ten temat, szukajmy pomocy dla siebie i innych oraz starajmy się zmienić społeczne postrzeganie wyglądu. Dzięki temu możemy wspólnie stworzyć bardziej wspierającą i akceptującą rzeczywistość dla wszystkich. Dysmorfofobia - leczenie Leczenie dysmorfofobii zwykle jest kompleksowe i zazwyczaj wymaga współpracy z doświadczonym specjalistą, takim jak psychoterapeuta, psychiatra, psycholog kliniczny. Oto kilka głównych podejść terapeutycznych, które są wykorzystywane w leczeniu dysmorfofobii. Terapia poznawczo-behawioralna jest jedną z najczęściej stosowanych terapii w leczeniu. Pomaga zmieniać myśli, uczucia i zachowania związane z obsesjami na temat wyglądu. Terapeuci mogą pomóc pacjentom w identyfikacji irracjonalnych przekonań na temat swojego ciała, a także nauczyć, jak zmieniać myślenie na bardziej realistyczne i pozytywne. Ekspozycja polega na kontrolowanym narażaniu pacjenta na obiekty, sytuacje lub myśli, które wywołują lęki i niepokój związane z wyglądem. Celem jest zmniejszenie reakcji lękowych i obsesyjnych myśli w odpowiedzi na te bodźce. W niektórych przypadkach psychiatrzy mogą przepisać leki przeciwdepresyjne, takie jak selektywne inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny (SSRI), które mogą pomóc w zarządzaniu objawami, takimi jak lęki i depresja. Udział w grupie terapeutycznej może być pomocny, ponieważ osoby mogą dzielić się swoimi doświadczeniami i wsparciem, co może zmniejszyć poczucie izolacji. Leczenie często rozpoczyna się od zrozumienia tego zaburzenia i jego wpływu na życie. Edukacja na temat tej dolegliwości może pomóc zrozumieć, że człowiek nie jest osamotniony w swoich doświadczeniach i że istnieją skuteczne metody radzenia sobie. Ważne jest, aby pamiętać, że każdy jest inny, a pomoc psychologiczna powinna być dostosowana do indywidualnych potrzeb i sytuacji pacjenta. Leczenie może być długotrwałe, ale odpowiednie wsparcie i terapia mogą pomóc znacznie poprawić jakość życia i zmniejszyć cierpienie związane z tym zaburzeniem. Czego najczęściej dotyczy dysmorfofobia Chociaż osoby z dysmorfofobią mogą martwić się o dowolną część swojego ciała, istnieją pewne obszary, które są częściej dotknięte tym zaburzeniem. Są to często obszary uważane za istotne dla atrakcyjności fizycznej, takie jak: Twarz: Skupianie się na detalach twarzy, takich jak nos, oczy, usta, czoło, broda czy skóra. Osoby mogą przekonane być, że mają poważne defekty w tych obszarach, które są niewidoczne dla innych. Włosy: Zmartwienia związane z objętością, gęstością, kolorem lub stanem włosów mogą być powszechne u osób z dysmorfofobią. Skóra: Może to obejmować obszary skóry odbierane jako nieprawidłowe, takie jak trądzik, blizny, przebarwienia czy zmarszczki. Sylwetka: Dysmorfofobia prowadzić do obsesyjnego skupiania się na konkretnej części ciała, takiej jak brzuch, biodra, pośladki, nogi, rozmiar czy kształt biustu. Genitalia: Osoby z dysmorfofobią mogą również przejawiać zaniepokojenie dotyczące wyglądu swoich genitaliów. W badaniach przeprowadzonych pod kierownictwem dr Katharine Philips z udziałem ponad 500 chorych ustalono, na jakich częściach ciała koncentruje się ich uwaga. Są to: skóra (73%), włosy (56%), nos (37%), waga (22%), brzuch (22%), piersi/brodawki (21%), oczy (20%), uda (20%), zęby (20%), nogi (ogólnie) (18%), budowa ciała/struktura kości (16%), twarz (14%), rozmiar/kształt twarzy (12%), wargi (12%), pośladki (12%), podbródek (11%), brwi (11%), biodra (11%), uszy (9%). Dysmorfofobia a operacje plastyczne, zabiegi medycyny estetycznej Generalnie operacja plastyczna nie jest lekarstwem na dysmorfofobię, ponieważ jest to problem psychologiczny, a nie czysto anatomiczny. W niektórych przypadkach, gdy określona wada lub obsesyjnie analizowany obszar ciała rzeczywiście wygląda tak, że inni ludzie także zwracają na to uwagę, albo jest źródłem ogromnego cierpienia bo utrudnia funkcjonowanie codzienne, operacja plastyczna może w pewnej mierze pomóc poprawić pewne aspekty wyglądu i tym samym zmniejszyć stres; nie oznacza to jednak, że sam zabieg wyeliminuje dysmorfofobię - obsesyjne myśli mogą zacząć koncentrować się na innych partiach ciała. Podkreślmy, obsesyjne myśli nie znikają, lecz zmienia się to, co jest ich wątkiem przewodnim. Operacja plastyczna może także czasami nawet pogorszyć sprawę - osoba może zacząć koncentrować się na bliznach, nienaturalności wyglądu lub znaleźć inny nieadekwatny powód zadręczania się, związany z urodą zoperowanego obszaru ciała. Bywa też, że efekty operacji postrzegane są jako dalece niewystarczające i człowiek dalej dręczy się, że źle wygląda - dodatkowo uprzykrzają mu życie myśli typu "nawet operacja plastyczna mi nie pomogła". Niestety, bardzo trudno odwieść osobę od pomysłu zastosowania medycyny estetycznej i nawet wysokie ryzyko z tym związane, ludzi nie zniechęca. Ideę skorzystania z zabiegów lub operacji należy skonsultować ze swoim lekarzem psychiatrą bądź psychologiem jak również z więcej niż jednym lekarzem czy specjalistą medycyny estetycznej, a przed tymi specjalistami pod żadnym pozorem nie należy ukrywać podejrzenia lub diagnozy dysmorfofobii. Zaznaczmy ponownie i dobitnie, operacja plastyczna nie leczy z dysmorfofobii. Nierzadko zapoczątkowuje natomiast historię wielu zabiegów, które jeden po drugim nie przynoszą ulgi, więc zmieniają się w niekończącą się opowieść o modyfikowaniu wyglądu. Bywa, że skutki są tragicznie. SKOCZ DO: Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>
  11. Masz dość toksycznych aplikacji randkowych i dziwacznych randek? Jesteś singielką lub singlem, a zarazem osobą dorosłą, gotową na relację? Masz odwagę aby wykonać testy psychologiczne, które pozwolą cię lepiej poznać? Spróbuj swoich sił w nieodpłatnym eksperymencie randkowym prowadzonym przeze mnie. Jestem psychologiem, który ustali Twój profil psychologiczny i postara się znaleźć dla Ciebie właściwego człowieka do pary. Więcej informacji można znaleźć w poniższym materiale na YouTube: To nie jest biuro matrymonialne, ani portal randkowy. To niezależny eksperyment randkowy czyli projekt, który nie ma żadnego związku z jakimikolwiek aplikacjami randkowymi lub towarzyskimi. Udział jest nieodpłatny. O tym, jak odbywa się nabór do eksperymentu i jak uzyskać formularz zgłoszeniowy, dowiedzieć można się z powyższego materiału. TAKE MY HEART - EKSPERYMENT RANDKOWY Jak to działa? Zgłaszasz się pisząc na e-mail podany w powyższym filmie i otrzymujesz dalsze instrukcje, między innymi testy i formularze do wypełnienia. Kiedy odeślesz pakiet potrzebnych materiałów, zostaną przeanalizowane pod kątem psychologicznym z nadzieją na możliwość znalezienia dla Ciebie potencjalnie odpowiedniej osoby. Z wybranymi uczestnikami psycholog przeprowadzi dodatkowo rozmowę telefoniczną. Zgłoszenia do pierwszej edycji można nadsyłać do końca sierpnia 2023 roku. Wszystkie informacje, przesyłane w ramach eksperymentu, objęte są tajemnicą zawodową psychologa a w ramach podsumowania przedstawione zostaną tylko ogólne statystyki (np. odnośnie liczby zgłoszeń czy najczęstszych oczekiwań). EKSPERYMENT ZOSTAŁ ZAKOŃCZONY
  12. Warto wyłonić priorytetowe wartości, którymi na danym etapie życia kierujemy się. I na nich koncentrować się, aby podołać temu wyzwaniu, być w zgodzie ze sobą. Oto popularne wartości, którymi kierują się ludzie. 1. AKCEPTACJA – budowanie takich relacji z ludźmi, w których czujesz się w pełni akceptowany; pragnienie otaczania się ludźmi, których akceptujesz na głębokim poziomie 2. ATRAKCYJNOŚĆ – budowanie interpersonalnej i fizycznej atrakcyjności, by wzbudzać podziw w oczach innych ludzi i samemu czuć się pięknym 3. AUTENTYCZNOŚĆ – funkcjonowanie w taki sposób, by pozostawać w zgodzie ze sobą, własnym sumieniem, swoimi opiniami 4. AUTONOMIA – funkcjonowanie w taki sposób, który zapewnia niezależność, samodzielność, suwerenność, możliwość swobodnego działania, wolność 5. BEZPIECZEŃSTWO – poczucie pewności, zabezpieczenia, ochrony, braku zagrożeń 6. BIEGŁOŚĆ – zwiększanie kwalifikacji, rozwój kariery bądź określonych umiejętności, zdobywanie kolejnych szczebli wtajemniczenia 7. BOGACTWO – materializm, posiadanie dużej ilości pieniędzy i dóbr oraz prowadzenie wystawnego życia, opływanie w dostatki 8. BYCIE KOCHANYM – pragnienie doświadczania miłości lub uwielbienia 9. CIEKAWOŚĆ – dociekliwość, zgłębianie tajemnic, uczenie się lub odkrywanie nowych rzeczy, zwiedzanie, badanie, poznawanie nowości 10. CNOTA – egzystowanie ściśle według określonych norm, moralne, czyste i jak najdoskonalsze życie 11. DUCHOWOŚĆ – duchowy rozwój, być może religijność lub kontemplacja, medytacja, uduchowienie 12. EKOLOGIA – życie w zgodzie ze środowiskiem, troska o harmonię z naturalnym otoczeniem 13. EKSCYTACJA – doświadczanie silnych emocji, egzystencja pełna mocnych wrażeń 14. INTELIGENCJA – troska o bystrość umysłu, biegłość intelektualną, sprawność i przejrzystość myślenia, przywiązanie do logiki 15. MUZYKA – taniec, słuchanie lub tworzenie muzyki 16. ODPOWIEDZIALNOŚĆ – pełnienie odpowiedzialnych funkcji 17. OSIĄGNIĘCIA – odnoszenie sukcesów, zdobywanie wyróżnień, triumfowanie 18. PASJE – silne przywiązanie do hobby, zamiłowań, przedmiotów lub grup ludzi 19. PATRIOTYZM – działanie na rzecz ojczyzny i służba dla państwa, celebrowanie narodowych świat 20. PIĘKNO – obcowanie z tym, co piękne, docenianie estetyki, czynienie swojego otoczenia ładniejszym, kontemplacja sztuki bądź jej tworzenie 21. POCZUCIE HUMORU – radość, rozbawianie, upodobanie do tego, co zabawne 22. POKORA – skromność, niechęć do wyróżniania się z tłumu, pragnienie pozostawania w cieniu, niechęć do zwracania na siebie uwagi 23. POPULARNOŚĆ – pragnienie bycia lubianym przez wielu ludzi i rozpoznawalnym, bycia gwiazdą, celebrytą 24. PROSTOTA – docenienie prostego życia i braku zbędnych komplikacji, minimalizm lub ascetyczne życie 25. PRZYJEMNOŚĆ – hedonizm, dążenie do przyjemnych doświadczeń 26. PRZYNALEŻNOŚĆ – chęć bycia częścią większej zbiorowości 27. PRZYWÓDZTWO – stawanie na czele, zarządzanie, bycie liderem, szefem, kierownikiem lub przywódcą duchowym 28. RODZINA – posiadanie wspaniałej rodziny, troska o więzi krwi, dbałość o więzi rodzinne i bliskie związki 29. ROMANTYZM – przeżywanie pięknej miłości i romantycznych chwil, pielęgnowanie wspomnień, zbieranie pamiątek i zdjęć upamiętniających chwile, do których ma się sentyment 30. RYZYKO – bycie na krawędzi, przeżywanie ekstremalnych doświadczeń, podejmowanie ryzykownych decyzji 31. SAMOWIEDZA – dążenie do głębokiego rozumienia siebie 32.SEKSUALNOŚĆ – prowadzenie aktywnego i satysfakcjonującego życia seksualnego 33. SPRAWIEDLIWOŚĆ – praworządność, równość, równe prawa, bycie uczciwym, dążenie do sprawiedliwego traktowania ludzi 34. SPRAWNOŚĆ FIZYCZNA – bycie krzepkim, silnym, zwinnym, sprawnym 35.SZCZODROŚĆ – praca na rzecz innych, dzielenie się z innymi, działalność charytatywna 36. TOLERANCJA – działania na rzecz poszanowania różnorodności ludzi, ich postaw i poglądów 37. TRADYCJA – przywiązanie do wzorców, które mają długą historię 38. TROSKLIWOŚĆ – niesienie pomocy innym, dodawanie otuchy, wspieranie 39. UMIARKOWANIE – szukanie kompromisów, drogi środka, równowagi, oraz unikanie skrajności 40. WŁADZA – kontrolowanie otoczenia i innych ludzi 41. WSPÓŁPRACA – chęć uczestniczenia w zespole, grach zespołowych, wspólnych przedsięwzięciach z udziałem innych 42. WYGODA – pragnienie komfortowego, lekkiego życia 43. WYZWANIA – podejmowanie trudnych zadań, duże aspiracje w zakresie mierzenie się z poważnymi problemami 44. ZAANGAŻOWANIE – realizowanie długoterminowych planów i branie na siebie odpowiedzialności na długi czas 45. ZABAWA – rozrywka, oddawanie się rozrywkom i czerpanie z tego przyjemności 46. ZACIEKŁOŚĆ – mściwość, dążenie do karania za złe uczynki, destrukcyjność, chęć upokarzania i niszczenia innych 47. ZASŁUGI – chęć czynienia rzeczy, które są znaczącym wkładem w dobro ogólne, pragnienie zapisania się na kartach historii 48. ZDROWIE – pragnienie prowadzenia zdrowego trybu życia, promocja zdrowia, praca na rzecz uzdrawiania
  13. Witam, użył Pan w tekście sformułowania "normalne życie". Domyślam się, że ma Pan zatem jakieś wyobrażenie życia, które chciałby wieść. Czy mógłby Pan w 3 punktach napisać, co by to miało być, czego teraz Panu brakuje? Wtedy mógłbym bardziej precyzyjnie odnieść się, operując na konkretach a nie wypowiadając się na poziomie ogólności.
  14. Współczesny świat nie jest życzliwy dla męskości. W mniej lub bardziej zakamuflowany sposób hejtuje się mężczyzn, obarcza się ich winą za całe zło, jakie kiedykolwiek przytrafiło się ludzkości. Umniejsza się lub wręcz pomija męskie zasługi, to wszystko, co panowie zrobili i robią na rzecz społeczeństwa. Mężczyzna traktowany jest jak człowiek gorszej kategorii, którego sprowadza się do roli kogoś niewolniczo pracującego na rzecz utrzymania na wskroś chorego systemu. System ten polega na tym, że nie docenia się wkładu, a przecenia tych, którzy bezwysiłkowo czerpią z jego działania korzyści. W systemie tym kultywuje się roszczeniowość, bezproduktywność i lenistwo, a karze się za wysiłki. To, co określa się obalaniem patriarchatu, jest wywracaniem świata wartości do góry nogami. Mężczyzna jest ostatnim człowiekiem, który w tym systemie zasługuje na szacunek, uznanie potrzeb, respektowanie praw czy przyznanie jakichkolwiek, choćby marginalny przywilejów w zamian za angażowane wysiłki i ponoszoną odpowiedzialność. Krótko mówiąc w wyniku działania ideologicznej propagandy krzewionej przy pomocy środków masowego przekazu, mężczyźni zostali zepchnięci na margines uwagi, troski, jakiegokolwiek zaopiekowania. Nic dziwnego, że popełniają samobójstwa osiem razy częściej niż kobiety, żyją niemal dekadę krócej i znacznie częściej cierpią na choroby cywilizacyjne takie jak chroniczna samotność czy różnorakie nałogi. Warunki nie do zniesienia obfitują stanami nie do wytrzymania. Na domiar złego wymagania stawiane mężczyznom nie maleją, ale rosną. Dokręca im się śrubę do granic możliwości. Mają być wszechstronnie utalentowani, bezgranicznie poświęcający się, bez reszty oddani sprawom innych za cenę swojego komfortu, zdrowia, a nawet życia w obliczu zagrożenia. Stanowią mięso armatnie nie tylko w stanie wojny, ale także w codziennej walce o przetrwanie, którą prowadzimy jako ogół i jednostki. W obliczu tej tyleż fatalnej, co pogarszającej się sytuacji, nasuwa się pytanie, jak sobie radzić. A jest to pytanie, które powinno być priorytetowe dla każdego mężczyzny z osobna i dla całej męskiej populacji, która stoi w cieniu nadużycia, zagrożenia i rozpaczy. Społeczeństwo oczekuje, że mężczyzna położy się w kałuży brudnej roboty, aby mogło po nim przejść nie plamiąc sobie nogawek - potem natomiast nie okazuje mu wdzięczności, nie docenia go, nie da mu ciepłego posiłku, lecz śmieje się z niego i z pogardą pluje mu w twarz absurdalnie obarczając go winą za to, że spadł deszcz i kałuża powstała. Społeczeństwo spodziewa się, że mężczyzna jeszcze za to wszystko przeprosi, podziękuję, a na koniec poprosi o więcej. Każdy mężczyzna przed podjęciem wysiłków i zaangażowaniem w przedsięwzięcie na rzecz innych, powinien najpierw ustalić, co otrzyma w zamian. Nie usłyszawszy przekonujących argumentów, lepiej by zaniechał działania. W wielu wypadkach nie dostanie nic – nawet docenienia dobrym słowem czy gestem, bo trud uznaje się za jego psi obowiązek. Dopóki jest powszechne przyzwolenie na pozbawione umiaru eksploatowanie, proceder nadużywania mężczyzn nie ustanie. Należy nauczyć się stawiać warunki, mieć oczekiwania i szanować swój czas, swoje wysiłki. Inaczej skończy się w maszynce do mielenia mięsa, która dla mężczyzn nie ma żadnej litości. Życie mężczyzny stało się światu obojętne w stopniu dalece wykraczającym poza najśmielsze oczekiwania fantastów o najbardziej wybujałej wyobraźni, a sytuacja ta w sposób ciągły ulega pogorszeniu. Nie dla każdego jest to jasne, ponieważ proceder ten rozgrywa się przy równoległym zakłamywaniu rzeczywistości i konsekwentnym wdrażaniu pogłębiających się podwójnych standardów. Działania te są możliwe, ponieważ stosowane metody mają charakter makiaweliczny – manipulancko, to jest okrężną drogą, wpaja się mężczyznom przekonania, które wywierają na nich presję bez presji zewnętrznej, odśrodkowo. To rodzaj niewidzialnego zagrożenia. Programuje się mężczyzn tak, by żyli lekceważąc własne wartości i potrzeby. By własnym kosztem robili dobrze innym – zapominając o sobie w możliwie największym stopniu. Istotnym aspektem tak zwanego kryzysu męskości jest nieustanne nadwątlanie szacunku do mężczyzn. W praktyce to ciągłe kwestionowanie męskich preferencji i potrzeb, dewaluowanie oraz uciszanie mężczyzn, jak również dyskryminacja pod pozorem walki o prawa innych, rzekomo uciśnionych grup. Przybrało to postać festiwalu kłamstw i marginalizacji lub wypaczania faktów, by pasowały do narracji wymierzonej w rzekomy patriarchat. W efekcie mamy do czynienia ze zjawiskiem odwróconej bańki spekulacyjnej - zmienia się percepcję męskości tak, aby była oglądana jak przez coś w rodzaju kuriozalnego szkła pomniejszającego. Nienawiść ta przybrała już taką postać, że postuluje się ograniczanie praw wyborczych mężczyznom, czy nawet zredukowanie ich populacji o 90%. Rynek matrymonialny i towarzyski, z perspektywy mężczyzny, to farsa - teatrzyk, na którym przydzielono mu rolę robaka mającego przepraszać, że żyje, i z szerokim uśmiechem na twarzy oddawać cały swój majątek we władanie kogoś, kto bez żadnych konsekwencji może go okłamywać, zdradzać, pomawiać i ranić. Rynek zawodowy to przestrzeń, w której coraz mniej liczą się kompetencje, a coraz bardziej tak zwana różnorodność bez względu na konsekwencje. Utopia przypominająca konstelację urojeń staje się rzeczywistością społeczną za cenę godności i życia mężczyzn. Mężczyźni potrzebują odnowienia tradycji uczestnictwa w grupach. Jest zbyt wiele samotnych wilków, a za mało sfor. Nie da się skutecznie sprzeciwić ideologicznej machinie i propagandowej nagonce, gdy działa się w pojedynkę. Nie ma się też jak bronić, kiedy trafia się na celownik i zmasowane ataki fanatyków ideologicznych i ogłupionych mas. Panowie muszą trzymać się razem, stać za sobą murem, wspólnie odkłamywać rzeczywistość, odpierać cenzurę męskości i kulturę anulowania mężczyzn, oraz rozbrajać system nienawiści, który jest wymierzony w ich godność. Od zarania dziejów to mężczyzna stał na straży porządku społecznego. Niestety, współcześnie mężczyźni opuścili gardę, przestali trzymać ramę, więc giną jeden po drugim lub zasilają zagrodę baranów, które wykorzystuje się póki żyją. Niech każdy sam sobie odpowie, ile jeszcze zamierza znosić upokorzeń, by zasłużyć na uznanie go prawdziwym mężczyzną wedle współczesnej definicji barana? Ile jeszcze wytrzyma zanim przejrzy na oczy i dostrzeże, że bieżące funkcjonowanie jest dla niego i jego braci realnym zagrożeniem? Co współczesny mężczyzna ma z tego życia? Obawiam się, że odpowiedź na ostatnie pytanie jest wyjątkowo przygnębiająca, a w każdym razie jest taką dla zdecydowanie zbyt wielu mężczyzn. Dawniej mężczyźni tworzyli zwarte plemiona zdolne do samoobrony. Dzisiaj męska społeczność bywa straszliwie rozproszona. Wyjątek stanowią osoby zgromadzone wokół różnych przestrzeni w Internecie. Nie jest to mało i wiele mogą takie ugrupowania zdziałać, ale nic nie zastąpi realnych spotkań, interakcji w świecie rzeczywistym, gdyż mężczyźni budują przyjaźnie głównie poprzez wspólne działania prowadzone ramię w ramię. Warto starać się o to, by do tego typu okazji w realnym świecie dochodziło, bo wzmacnia to więzi, integruje i z reguły stanowi źródło znacznie trwalszych znajomości, niż te wyłącznie wirtualne. Bez solidarnych oddziaływań, trudno będzie naruszyć struktury destrukcyjnego systemu i zmienić toksyczne dla mężczyzn środowisko kształtowane przez propagatorów nienawistnej ideologii. Mamy do czynienia z katastrofalną asymetrią w kontekście tego, ile mężczyźni robią na rzecz społeczeństwa, a ile od tego społeczeństwa otrzymują w zamian. Jest sprawą oczywistą, że tak dalej być nie może. Mężczyźni desperacko potrzebują zwrócenia się ku własnym sprawom. Niestety, obecnie trwają w mylnym przeświadczeniu, że muszą robić jeszcze więcej dla innych, by w końcu zasłużyć na szacunek. Takie myślenie to dosłownie śmiertelna pułapka. Dół na dnie którego czekają: dalsze nadużycia, depresja, nałogi. Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że mężczyzna zdradził samego siebie, o sobie zapomniał w imię ideałów, które nie rezonują z tym, co dla niego tak naprawdę dobre, choć na takie wygląda, taką nosi maskę. Ta maskarada, ten osobliwy bal maskowy, na którym w przebraniu pożytku grasuje bezwzględny wyzysk, trwa w najlepsze, bo mężczyźni dali się zwieść pozorom. Kolejną odtrutką jest lepsze radzenie sobie z własnym libido. Wielu mężczyzn pompuje swoje zasoby w chory system. W taki czy inny sposób zasila chorobę – na potęgę obdarzając uwagą i angażując środki w obcowanie z kobiecą golizną. Konsumując treści, na których gardzące nimi i traktujące ich jak żywe bankomaty osoby zarabiają niebotyczne kwoty. Jak kobiety mają mężczyzn szanować, jeśli za widok skrawka ciała mężczyzna gotów jest zaprzedać duszę diabłu? Dlaczego miałyby kobiety mężczyzn szanować, jeśli sami siebie nie szanują? Mężczyzna stał się źródłem wirtualnych i prawdziwych monet, generatorem monetyzowanych wyświetleń, więc pogarda do niego wzrasta, jest bowiem tylko narzędziem. To samo dotyczy chorego systemu prawnego, który zmusza mężczyzn do utrzymywania ludzi, którzy są mu obcy a nawet są wobec niego wrodzy, ale tym akurat powinni zająć się politycy. Niestety, nie zajmowali się tym nawet premierzy, choć niektórzy sami padli potem ofiarą patologicznych mechanizmów niszczenia mężczyzn, które obecnie są aktywne, co dotyczy zwłaszcza ojców. Podsumowując, od systemu, który jest chory, mężczyzna w pierwszej kolejności powinien odstąpić, oddalić się na bezpieczną odległość. Powinien przestać go konserwować i zasilać swoją uwagą i ciężko wypracowanymi zasobami. Musi zerwać łącza, przez które z jego krwiobiegu jak wampir ten system wysysa energię życiową. Potem przegrupować się i ten system zmienić. Nie będzie to jednak możliwe, jeśli trwać będzie na to wszystko przyzwolenie i mężczyźni nie zakopią dawnych urazów, wzajemnych pretensji i nie zjednoczą się w imię realizacji tego wspólnego celu. Jeśli ktoś nie chce angażować się w to dzieło, niech przynajmniej tego nie utrudnia. Żyje radośnie jako wolna jednostka wylogowana z chorego matrixa i tym samym niech go nie wzmacnia. Jeśli jesteś mężczyzną po 40-tce i zapuściłeś w naszym kręgu kulturowym korzenie, pracuj na grono sprawdzonych przyjaciół i niech to będzie dla ciebie priorytetem; rozważaj znalezienie partnerki życiowej z innych regionów świata. Jeśli jesteś mężczyzną przed 30-tką, pilnie ucz się języków obcych, staraj o to, by móc pracować zdalnie lub bądź specjalistą i uciekaj z tego kręgu kulturowego jak najprędzej, gdyż życie w miejscu, gdzie statystyczny mężczyzna traktowany jest jak człowiek najgorszej kategorii, stanowi realne zagrożenie dla twojego dobrostanu, zdrowia. Jako swoją destynację docelową, rozpatruj ciepłe kraje, z dużo liczbą słonecznych dni, miejsca z dala od obszarów opanowanych przez nienawiść i pogardę do płci męskiej. Wbrew temu, co głosi propaganda, męskość nie jest toksyczna lecz normalna i zdrowa. Poczucie własnej wartości mężczyzn jest nadwątlane systemowo, lecz proceder ten jest skuteczny tylko o tyle, o ile mężczyzna daje na to przyzwolenie i naraża się na to bo nie ma oparcia w innych ludziach podobnych sobie. Mężczyzna też człowiek. Ma prawo do godności, własnych potrzeb i szacunku. My, mężczyźni, mamy prawo brać pod uwagę własne dobro zamiast nieustannie zadowalać innych w zamian za mglistą szansę zaznania szczypty czułości. Mężczyzna obchodzący się ze sobą niedbale i wymieniający godność za dotyk jest skazany na doświadczenie upodlenia. Szanujmy się. Odkłamujmy rzeczywistość. Stójmy za sobą murem. Nie zasilajmy chorego systemu lecz go zmieniajmy. Bez tego, wszystkich nas czeka kryzys męskości czyli, nazywając rzeczy po imieniu, los niegodziwy. SKOCZ DO: Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>
  15. Witam, warto podejmować świadomy wysiłek aby unikać zaangażowania w niezręczne sytuacje, niejako je omijać, trzymać się z dala od grona osób snujących intrygi, plotkujących. Ponadto, istotne jest rozwijanie umiejętności komunikacyjnych, asertywności i w razie potrzeby sygnalizowanie, że nie życzymy sobie jakiegoś traktowania. Dodatkowo, warto skupiać się na swoich obowiązkach i pozytywnych aspektach własnej pracy. Nie zajmować się myśleniem o tym, co może w ludziach rozczarowywać, lecz na innych kwestiach i sprawach. Swoje tajemnice, życie osobiste raczej zachowywać dla siebie, nie być zbyt wylewnym jeśli nie ma się absolutnej pewności i silnego zaufania do człowieka, z którym rozmawia się, a nawet wtedy nie zwierzać się ze wszystkiego, zwłaszcza, jeśli nie ma to żadnego sensu, praktycznego pożytku z tego nie ma. Nie mamy kontroli nad tym, co myślą inni i czy plotkują, ale możemy nauczyć się mieć do tego duży, zdrowy dystans. Ludziska gadają, często plotą trzy po trzy, trzeba to radykalnie zaakceptować (przyjąć do wiadomości) i żyć dalej w zgodzie ze sobą, nie biorąc tego do siebie, nie będąc tym nadmiernie przejętym. Takiej postawie sprzyja wysokie poczucie własnej wartości, którego rozwijaniem także warto zainteresować się.
  16. Uczuciowe zawirowania podobne są do zmian pogodowych. Nie bez powodu mawia się przecież, że ktoś ma pogodę ducha lub jest jej pozbawiony. Bywa, że mamy okazję powiedzieć „adios amor”, czas na „adelante” czyli trzeba iść dalej. Może wydawać się wtedy, że nasze słońce zachodzi na zawsze i coś w nas gaśnie bezpowrotnie. Traci się rozsądną perspektywę, zapominając, że kiedy czerwona tarcza niknie za horyzontem, daje nam możliwości. Można mieć nadzieję, nie tylko na widok gwiazd i obecność księżyca, ale nadejście nowego dnia, kolejnego poranka, który będzie nie mniej zachwycający. Niewykluczone, że będzie zapierał dech w piersiach bardziej, niż poprzedni. Warto więc pamiętać i radykalnie akceptować, że w życiu po odpływach nadciągają przypływy. I być człowiekiem wielkiej wiary, mając nadzieję, że surfowanie po wysokich falach jeszcze nas czeka. Wersja wideo materiału: Niestety, nasz umysł bywa nieskory do przyjęcia takiej perspektywy. Niekiedy snuje narracje wyzute z optymizmu. Gorliwie nas przekonuje, że przeżywamy osobisty koniec świata. Tymczasem jest to fałszywy alarm. Emocjonalne sztormy nie muszą zatopić dobra, które nas czeka, jeśli tylko wciąż będziemy się go spodziewać zamiast odprawiać nad swoim losem żałobne rytuały. Wbrew pozorom świat nie kończy się tam, gdzie zaczyna się zmiana. Łatwiej to pojąć, kiedy uznamy jej prawo do zaprowadzania nowych porządków, ilekroć tego wymaga sytuacja życiowa. Osiągnięcie tej dozy psychicznej elastyczności możliwe jest wtedy, gdy zdobywamy się na otwartość na nowe doświadczenia zamiast protestować, jak dziecko tupać nogą i rwać włosy z głowy. Mimo romantycznych wyobrażeń i niewątpliwej potęgi miłości, pozostaje ona wartością umykającą naszym oczekiwaniom. Bywa, że serce staje w obliczu niepogody, więc wiatr rozwiewa to, co chcielibyśmy mieć na zawsze. Niech to nie będzie powodem do popadania w apatię czy rezygnację – choć na trwałość uczucia nie ma gwarancji, otwarte i gotowe do działania serce niech pozostaje na posterunku. Jeślibyśmy obawiali się wiatru lub nieracjonalnie ufali, że nadejść o nie może, skazywalibyśmy się na życie uwięzieni w schronie lub pękali pod naporem nawet najmniejszego podmuchu. Kiedy trwa tornado zawodu miłosnego, w oku cyklonu czeka spokój i jest to zarazem najlepsze miejsce dla serca. Gdyby było zbyt płochliwe, opuściłoby bezpieczną pozycję i z przerażenia wdało w niebezpieczne zawirowania. Czasami głęboko przejęty, katastrofalnie roztrzęsiony umysł desperacko szuka ukojenia. Pośpiech zaprowadza go tam, gdzie czekają kolejne osobliwe zjawiska pogodowe. Pustynna fatamorgana czyli złudne rozwiązania takie jak alkohol. Burze z piorunami czyli zawierane w szaleńczym tempie nowe znajomości tyleż nagłe, co nieroztropne i zgubne. Powodzie w oceanach łez, które zamiast oddawać nasz żal, wsączają go głębiej, kiedy w płaczu nie ma umiaru i od płaczu nie ma odskoczni. Trzęsienia ziemi, kiedy w człowieka wstępuje żądza destrukcji, przemożna chęć zemsty, odwetu lub zniszczenia wszystkiego, co kojarzy mu się ze źródłem cierpienia. Nie tędy droga i nie do tego nas powołano, byśmy realizowali te scenariusze spod znaku goryczy. Zamiast szukać metod i okazji do wyrażania zgorzknienia, lepiej przeczekać tornado ze spokojem, jaki panuje w oku cyklonu. Zawód miłosny wyda się mniej dotkliwy, kiedy spojrzymy na życie z lotu ptaka. Widząc koleje losu z tak odległej perspektywy, mamy szansę zrewidować niegdyś przejawiane postawy, zmienić kryteria doboru partnera lub ustalić nowe priorytety. Patrząc na swoje życie z wysokości możemy dostrzec mapę, a dzięki temu łatwiej będzie nawigować tak, by unikać obszarów obfitujących w niepogodę. Ten rodzaj odrabiania lekcji bywa nieoceniony, bo czyni nas mniej podatnymi na znane już i nowe zagrożenia - do poprzednich podobne. Natomiast kiedy lekcje są nieodrobione, historia lubi się powtarzać i łatwo wpaść z deszczu pod rynnę. Akceptacja zmiany jako nieodłącznej części życia orientuje nas w opozycji do tego rodzaju nieszczęść, więc tego się trzymajmy. SKOCZ DO: Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>
  17. Toksyczny związek często jest jak sekta: następują tam procesy bliźniaczo podobne do prania mózgu. Ofiara urabiana jest na wiele, często bardzo niewinnych, subtelnych sposobów, a kiedy to już nastąpi, także metodami mniej wysublimowanymi a nawet ordynarnie. Mówiąc kolokwialnie, dzień po dniu, często miesiącami lub latami robi się z człowieka wariata. Nie w sposób całościowy, lecz kontekstowo: w kontekście funkcjonowania w bliskiej relacji. Mówiłem o tym podcaście „fazy toksycznego związku” i pisałem w książce „toksyczny związek ocal siebie”. Dzisiaj porozmawiamy o tym, jakie motywy i wzorce postępowania charakteryzują toksycznym mężczyzn i toksyczne kobiety. Zastrzegam jednak, że w jednostkowych przypadkach może zdarzyć się, że to kobieta zazna tego, czego zwykle zaznają mężczyźni od pań, i odwrotnie facet zazna tego, czego zwykle panie zaznają od mężczyzn. To tyle tytułem wstępu, przejdźmy do konkretów. Materiał w formie podcastu: Jak widać na załączonym obrazku, najbardziej charakterystyczne dla interakcji z toksycznym mężczyzną jest to, że próbuje on kobietę zamknąć w mentalnej klatce lub trzymać na mentalnej smyczy. Kraty w tym więzieniu to jego oczekiwania. Chce regulować w jak największym stopniu jak najwięcej obszarów jej szeroko pojmowanego funkcjonowania. Chce rządzić tym, jak wygląda, jak zachowuje się, jaka jest, co jej wolno, z czego nie. Toksyczny mężczyzna przede wszystkim chce rządzić, zdominować swoją partnerkę i podporządkować swoim wizjom. Chce móc ingerować w jej życie tak mocno, jak to tylko możliwe. Chce ją zarówno pod względem wizualnym jak i mentalnym ukształtować tak, aby spełniała jego częstokroć wydumane oczekiwania. Nie traktuje jej podmiotowo, lecz przedmiotowo – chce aby była narzędziem zaspokajania jego pragnienia dominacji i spełniała swoje funkcje doskonale dopasowując się do jego potrzeb, zachcianek, widzimisię. Mimo przeczących temu deklaracji, sprowadza ją do roli użytkowej, traktuje jak sprzęt AGD, jak narzędzie zamiast traktować jak wolną istotę ludzką o własnych wartościach, predyspozycjach, unikatowych cechach. Ma nie być indywidualnością lecz odzwierciedleniem jego męskich zachcianek. Ma być materializacją tego, co siedzi w głowie narcystycznego mężczyzny, w szufladzie pod tytułem „wymarzona wizytówka i partnerka”. Podsumowując, esencją relacji z toksycznym facetem jest prowadzone w sposób ciągły tresowanie, kształtowanie i podporządkowywanie jego woli, by kobieta stała się żywą wersją tego, czego on chce. Jak widać na kolejnym załączonym obrazku, najbardziej typowe dla interakcji z toksyczną kobietą jest snucie przez nią takiej narracji miłosnej, która sprawia, że mężczyzna zostaje sprowadzony do roli sługusa, kogoś, kto dźwiga los kobiety na swoich barkach. Często zresztą nie tylko jej los, ale także jej rodziny, a w skrajnych wypadkach byłych partnerów czy tak zwanych przyjaciół. Ta strategia urabiania i prania mózgu mężczyźnie żeruje na męskim romantyzmie, na opacznie pojmowanej rycerskości. W imię miłości mężczyzna ma poświęcać się, dawać się eksploatować aż do wyczerpania zapasów, kiedy stanie się pod każdym względem ruiną lub zginie, a zatem zostanie zastąpiony. Facet dostaje w najlepszym razie, podkreślam, w najlepszym razie głodowe racje troski, czułości, seksu, więc przeinwestowuje w stopniu katastrofalnym. Jest żywym bankomatem, prawie niewolnikiem, parobkiem, szoferem. Uprzedmiotowienie ma zatem tutaj zasadniczo inny charakter, ale także nieuchronnie następuje. Osoba jest traktowana jak studnia, z której czerpie się korzyści, jak przedmiot do używania i to w takim stopniu, aż zatrze się silnik. Warto obejrzeć: SKOCZ DO: Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>
  18. Świat współczesnych związków jest na tyle skomplikowany, że można się w tym pogubić. Trudno zliczyć wszystkie statusy związkowe: to skomplikowane, przyjaciele z bonusami, situationship czyli na czas dopóki kontekst temu sprzyja i tak dalej. Dzisiaj pomówmy o delusionship. Materiał w formie podcastu: Człowiek ma bujną wyobraźnię. Czasem coś sobie dopowiada. Nierzadko snuje fantazje. Bywa, że karmi się lub wręcz żyje złudzeniami. Czyni go to podatnym na zjawisko współcześnie określane terminem delusionship. To coś, jak związkowa fatamorgana, czy też rodzaj wierzenia, że głębia i relacja jest tam, gdzie nie ma jej wcale lub wprawdzie istnieje znajomość, ale płytka bądź z kończącym się terminem ważności. Osoba może też żyć wspomnieniami, łudząc się, że miłość trwa choć u drugiego człowieka już rozeszła się po kościach, minęła. Delusionship może występować także w relacji z osobą narcystyczną lub z toksykiem. Ta druga strona nie obdarza kogoś uczuciem, ale stwarza takie pozory, więc ofiara żyje nadzieją, wyobrażeniami o wielkiem miłości. Niekiedy te złudzenia to marzenie o tym, że ktoś się zmieni, wreszcie obdarzy kogoś uczuciem, przejrzy na oczy i doceni starania, wysiłki, postawę, więc pokocha całym sercem. Tymczasem dla kogoś relacja może mieć wyłącznie charakter przejściowy, może być czymś na przeczekanie aż nie znajdzie się ktoś lepszy. Bywa, że ludzie zawierają znajomości z braku laku, na wakacje żeby mieć z kim wyjechać, pobyć, pouprawiać trochę seksu i dobrze się bawić lub zapewnić sobie finansowe wsparcie. Ktoś taki z góry wie, że nic więcej z tego nie będzie, ale nie wyprowadza drugiej osoby z błędu albo nawet w ten błąd ją wpędza, bo ją to bawi lub stanowi źródło korzyści. Wtedy iluzja związku pogłębia się, zakochanie u kogoś wzmaga się i tak oto trwa związek niczym fatamorgana, jak złudzenie optyczne, coś jak iluzja. Delusionship może też mieć bardziej fantastyczny charakter i przypominać wręcz słodkie marzenie. Bywa, że ludzie dostrzegają słane do nich sygnały tam, gdzie wcale ich nie było lub miały zaledwie rozrywkowy charakter, były elementem niewinnych figli w postaci pozbawionego znaczenia flirtu. Jeśli ktoś chłonie takie sygnały, pomija resztę, dokonuje więc bardzo selektywnej percepcji, może źle połączyć kropki. Zadrzuć się w kimś bez wzajemności i jednocześnie wierzyć, że ta wzajemność istnieje lub jest tylko kwestią czasu. Miło jest poczarować się, że jakaś piękna i wspaniała osoba chce nas i ignorować fakt, że nie wykazuje nami zainteresowania. Oczywiście ta przyjemność trwa do czasu aż nastąpi bolesna konfrontacja z rzeczywistością. Zanim to jednak nastąpi, człowiek fantazjuje sobie rozkosznie, że ktoś atrakcyjny ma go na oku, że z nim flirtuje. Delusionship może mieć dość mroczny charakter. Potrafi przekształcić się w stalking. Jeśli bowiem ktoś sobie uroi, że jest przez kogoś kochany czy pożądany, ale osoba ta nie potrafi do siebie tej prawdy dopuścić, może naprzykrzać się komuś. Chodzić za kimś. Wypisywać do tej osoby. Z czasem w stalkerze może narosnąć ogromne poczucie zawodu, rozczarowania i krzywdy z powodu uznania, że druga osoba nie doceniła miłości, pokrewieństwa dusz, karmicznej więzi. Człowiek z zaburzeniami osobowości może nawet przyjąć, że jest ofiarą tej sytuacji wyciągając takie wnioski na podstawie tego, co wywnioskował z własnych urojonych wizji. Najpowszechniejszym przykładem delusionship jest jednak sytuacja, kiedy brakuje symetrii w uczuciowym zaangażowaniu. Dla jednej strony znajomość jest tylko romansem, przelotną miłostką lub hedonistyczną przyjemnostką, a dla drugiej okazją do otwarcia się i poważnego zaangażowania. Trudno przyjąć do wiadomości, że nie jest się kochanym w porównywalnym stopniu, zwłaszcza wtedy, gdy ma się klapki na oczach i samemu kocha się kogoś bez pamięci. Wtedy związek iluzoryczny trwa w najlepsze i często kończy się rozczarowaniem, stanowi relację wysokiego ryzyka, że wystąpi uraz, przeinwestowywanie lub przekształci się w toksynę. Pamiętajmy zatem, by twardo stąpać po ziemi, oceniać realistycznie uczuciowe zaangażowanie drugiego człowieka oceniając jego czyny, gesty a nie deklaracje, słowa. Nie bądźmy delulu - kimś, kto żyje złudzeniami związkowymi. Warto posłuchać: SKOCZ DO: Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>
  19. Toksyczny związek, toksyczna relacja - fazy toksycznego związku omawia psycholog Rafał Olszak OcalSiebie. Psychologia bez cenzury. Podcast: SKOCZ DO: Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>
  20. Kiedy ostatnio ze stuprocentową lekkością oddychałeś pełną piersią? Kiedy bez odwlekania a z chęcią przystępowałeś do realizacji zaplanowanych zadań? Kiedy czułeś wewnętrzną harmonię bez jakiegokolwiek niepokoju, który próbowałby ci to zakłócić? Kiedy, nie licząc specjalnych okazji, doświadczałeś nastroju, który na skali do dziesięciu oceniłbyś na dziesiątkę? Ludzie boją się zadawać sobie takie pytania, bo mogę być niekomfortowe, ale monitorowanie swojego stanu pozwala ustalić, czy wszystko jest w porządku. To ważne jak sprawdzenie ilości paliwa przed wyruszeniem w podróż. Zwłaszcza, gdy zmierzamy do konkretnych celów, a nie tylko dryfujemy przez życie, błądząc w chaosie, zagubieni, marnujący czas. Więcej w podcaście: SKOCZ DO: Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>
  21. Człowiek znajduje w człowieku to, czego wprawdzie nie jest pozbawiony, ale doświadczać sam z siebie nie może. A najnieszczęśliwsza samotność to ta, która wynika z braku wyboru, więc inną być nie zdoła. Czasami można usłyszeć siebie dopiero wtedy, kiedy mówimy do kogoś. Mając taką możliwość, a z niej nie korzystając, nie cierpimy jak wówczas, gdy jesteśmy jej pozbawieni. Więcej w podcaście: SKOCZ DO: Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>
  22. Czasami ludzie pytają psychologa, czy ktoś jest toksyczny. Cień podejrzeń pada na partnera życiowego, rodzica, współpracownika lub rodzeństwo. Nie ma nic złego w zasięgnięciu opinii kogoś postronnego, ale jeszcze ważniejsze jest pytanie, które człowiek może zadać sobie. Zapytajmy siebie, jak czujemy się w czyimś towarzystwie. Czy to jest odczucie komfortowe? Czy nasz poziom energii, zapał do działania wzrasta, a to co robimy jest dla nas pożyteczne? Czy jesteśmy traktowani fair? A może raczej czujemy się gorsi, mniej ważni, wykorzystywani, a nasza witalność maleje jakbyśmy przebywali z emocjonalnym wampirem? Ciąg dalszy w podcaście: SKOCZ DO: Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>
  23. Jeśli mężczyzna będzie tego potrzebował, może skorzystać z pomocy psychologicznej. Skoro nastąpiło rozstanie z tak poważnych przyczyn, lepiej dać temu spokój, gdyż byłoby to niejako wchodzenie między ojca a syna, co już na zawsze stawiałoby Panią w niezręcznym położeniu i naznaczałoby znajomość wyjątkowym piętnem. Ta relacja wydaje się na tyle kłopotliwa, niepoprawna, że nie zalecam jej "naprawiania" gdyż w nadmiernym stopniu ingeruje w więzi rodzinne, porządek rodziny mężczyzny, wywracając to wszystko do góry nogami. Pewne sprawy nie są do pogodzenia.
  24. Tak, zgodnie z terminami podanymi na stronie z ofertą, udzielamy odpowiedzi. Proszę o cierpliwość.
  25. Człowiek z sercem zbolałym z tęsknoty, opatruje rany wspomnieniami. Mimo żałoby, orientuje się w stronę światła. Otwiera albumy pełne fotografii, które przedstawiają szczęśliwe chwile. Patrzy na rozpromienione twarze, szerokie uśmiechy, na błyszczące z radości oczy, i wierzy, że głęboki sens utraconej miłości pozostaje żywy. Jego obecność nigdy go nie opuszcza. Bogactwo bywa postrzegane jako zbiór materialnych dóbr, ale można także rozumieć je zupełnie inaczej. To nie diamenty, złoto czy luksusy definiują pojęcie szczytowej formy życia. Bogactwo jest tym, co nosimy w sercu, a nie na ramionach czy w portfelu. Trudno to pojąć, kiedy przymiera się głodem, ale okazuje się, że bywamy na to ślepi nawet wtedy, gdy mamy zaspokojone przyziemne potrzeby. Strata, choć wyciska gorzkie łzy, miewa moc otwierania oczu na to, co najważniejsze. Żałoba bywa bolesnym sygnałem, alarmem nieznoszącym sprzeciwu, który wprawia nas w stan najwyższej gotowości. Na przekór wszystkiemu, domaga się nowych znaczeń, żądając odpowiedzi na pytania, które nie były stawiane. Chce abyśmy odkryli to, co nie było określone, bo stało w cieniu zjawisk pozornie ważniejszych. Ludzie cenią sławę, władzę, liczą banknoty i kolekcjonują rzeczy, myśląc, że w ten sposób zaspokoją apetyt na szczęście. W rezultacie nie tylko pozostają niespełnieni, ale głodnieją o wiele bardziej. Tam, dokąd wiedzie ta żądza zdobyczy, traci się to, czego nie da się odzyskać. Marnując czas, który został im dany, pozbawiają się tego, czym szczęście dałoby się zbudować. Wbrew pozorom, nie trzeba być wybitnym architektem, by wznieść bezpieczne schronienie, w którym mieszkałyby kojące wspomnienia. Istotą rzeczy jest tyleż cierpliwe, co uważne – stawianie cegieł z właściwą intencją. Szczęściu nie są potrzebne pałace, lecz odwzajemnione uśmiechy, serdeczne objęcia, wspólne wzruszenia i kroki stawiane w dobrym towarzystwie. Niczym nie zastąpimy obecności i nic jej nie wyręcza. Pytanie człowieka zbolałego, o jego niewymowne cierpienie, jest zagadką mijającą się z celem. Pytać należy raczej o to, z jakich złudzeń go ono wybudziło. A co z tymi, których budzić bardziej nie trzeba? Osoba mająca oparcie w sobie, bogata w wewnętrzne schronienie, z doświadczenia krzywdy zaznanej od losu, ratowana może być czarnymi różami. Cierpliwością dla łez, uznaniem dla siły z jaką dźwiga rozpacz, respektem dla odwagi w zasilaniu każdym oddechem tego, co w człowieku najważniejsze. Gotowości serca, które pomimo urazu pozostaje otwarte, i tężyzny umysłu zdolnego do postulowania rozwoju. Bolesna strata uczy pokory wobec chaosu wskazując drogę w przeciwnym kierunku. Kiedy los w nas uderza, pierwszy dźwięk bywa nieznośny, ale echo, jeśli wysłuchamy go mądrze, miewa melodię, przy której wbrew wszystkiemu wzrastamy.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.