CytatMężczyźnie nie mówi się połowy tego, co powinien wiedzieć, i ani słowa na temat, na który chciałby coś wiedzieć.
Współczesny świat nie jest życzliwy dla męskości. W mniej lub bardziej zakamuflowany sposób hejtuje się mężczyzn, obarcza się ich winą za całe zło, jakie kiedykolwiek przytrafiło się ludzkości. Umniejsza się lub wręcz pomija męskie zasługi, to wszystko, co panowie zrobili i robią na rzecz społeczeństwa. Mężczyzna traktowany jest jak człowiek gorszej kategorii, którego sprowadza się do roli kogoś niewolniczo pracującego na rzecz utrzymania na wskroś chorego systemu.
System ten polega na tym, że nie docenia się wkładu, a przecenia tych, którzy bezwysiłkowo czerpią z jego działania korzyści. W systemie tym kultywuje się roszczeniowość, bezproduktywność i lenistwo, a karze się za wysiłki. To, co określa się obalaniem patriarchatu, jest wywracaniem świata wartości do góry nogami. Mężczyzna jest ostatnim człowiekiem, który w tym systemie zasługuje na szacunek, uznanie potrzeb, respektowanie praw czy przyznanie jakichkolwiek, choćby marginalny przywilejów w zamian za angażowane wysiłki i ponoszoną odpowiedzialność. Krótko mówiąc w wyniku działania ideologicznej propagandy krzewionej przy pomocy środków masowego przekazu, mężczyźni zostali zepchnięci na margines uwagi, troski, jakiegokolwiek zaopiekowania. Nic dziwnego, że popełniają samobójstwa osiem razy częściej niż kobiety, żyją niemal dekadę krócej i znacznie częściej cierpią na choroby cywilizacyjne takie jak chroniczna samotność czy różnorakie nałogi. Warunki nie do zniesienia obfitują stanami nie do wytrzymania.
Na domiar złego wymagania stawiane mężczyznom nie maleją, ale rosną. Dokręca im się śrubę do granic możliwości. Mają być wszechstronnie utalentowani, bezgranicznie poświęcający się, bez reszty oddani sprawom innych za cenę swojego komfortu, zdrowia, a nawet życia w obliczu zagrożenia. Stanowią mięso armatnie nie tylko w stanie wojny, ale także w codziennej walce o przetrwanie, którą prowadzimy jako ogół i jednostki. W obliczu tej tyleż fatalnej, co pogarszającej się sytuacji, nasuwa się pytanie, jak sobie radzić. A jest to pytanie, które powinno być priorytetowe dla każdego mężczyzny z osobna i dla całej męskiej populacji, która stoi w cieniu nadużycia, zagrożenia i rozpaczy.
Społeczeństwo oczekuje, że mężczyzna położy się w kałuży brudnej roboty, aby mogło po nim przejść nie plamiąc sobie nogawek - potem natomiast nie okazuje mu wdzięczności, nie docenia go, nie da mu ciepłego posiłku, lecz śmieje się z niego i z pogardą pluje mu w twarz absurdalnie obarczając go winą za to, że spadł deszcz i kałuża powstała. Społeczeństwo spodziewa się, że mężczyzna jeszcze za to wszystko przeprosi, podziękuję, a na koniec poprosi o więcej.
Każdy mężczyzna przed podjęciem wysiłków i zaangażowaniem w przedsięwzięcie na rzecz innych, powinien najpierw ustalić, co otrzyma w zamian. Nie usłyszawszy przekonujących argumentów, lepiej by zaniechał działania. W wielu wypadkach nie dostanie nic – nawet docenienia dobrym słowem czy gestem, bo trud uznaje się za jego psi obowiązek. Dopóki jest powszechne przyzwolenie na pozbawione umiaru eksploatowanie, proceder nadużywania mężczyzn nie ustanie. Należy nauczyć się stawiać warunki, mieć oczekiwania i szanować swój czas, swoje wysiłki. Inaczej skończy się w maszynce do mielenia mięsa, która dla mężczyzn nie ma żadnej litości.
Życie mężczyzny stało się światu obojętne w stopniu dalece wykraczającym poza najśmielsze oczekiwania fantastów o najbardziej wybujałej wyobraźni, a sytuacja ta w sposób ciągły ulega pogorszeniu. Nie dla każdego jest to jasne, ponieważ proceder ten rozgrywa się przy równoległym zakłamywaniu rzeczywistości i konsekwentnym wdrażaniu pogłębiających się podwójnych standardów. Działania te są możliwe, ponieważ stosowane metody mają charakter makiaweliczny – manipulancko, to jest okrężną drogą, wpaja się mężczyznom przekonania, które wywierają na nich presję bez presji zewnętrznej, odśrodkowo. To rodzaj niewidzialnego zagrożenia. Programuje się mężczyzn tak, by żyli lekceważąc własne wartości i potrzeby. By własnym kosztem robili dobrze innym – zapominając o sobie w możliwie największym stopniu.
Istotnym aspektem tak zwanego kryzysu męskości jest nieustanne nadwątlanie szacunku do mężczyzn. W praktyce to ciągłe kwestionowanie męskich preferencji i potrzeb, dewaluowanie oraz uciszanie mężczyzn, jak również dyskryminacja pod pozorem walki o prawa innych, rzekomo uciśnionych grup. Przybrało to postać festiwalu kłamstw i marginalizacji lub wypaczania faktów, by pasowały do narracji wymierzonej w rzekomy patriarchat. W efekcie mamy do czynienia ze zjawiskiem odwróconej bańki spekulacyjnej - zmienia się percepcję męskości tak, aby była oglądana jak przez coś w rodzaju kuriozalnego szkła pomniejszającego. Nienawiść ta przybrała już taką postać, że postuluje się ograniczanie praw wyborczych mężczyznom, czy nawet zredukowanie ich populacji o 90%. Rynek matrymonialny i towarzyski, z perspektywy mężczyzny, to farsa - teatrzyk, na którym przydzielono mu rolę robaka mającego przepraszać, że żyje, i z szerokim uśmiechem na twarzy oddawać cały swój majątek we władanie kogoś, kto bez żadnych konsekwencji może go okłamywać, zdradzać, pomawiać i ranić. Rynek zawodowy to przestrzeń, w której coraz mniej liczą się kompetencje, a coraz bardziej tak zwana różnorodność bez względu na konsekwencje. Utopia przypominająca konstelację urojeń staje się rzeczywistością społeczną za cenę godności i życia mężczyzn.
Mężczyźni potrzebują odnowienia tradycji uczestnictwa w grupach. Jest zbyt wiele samotnych wilków, a za mało sfor. Nie da się skutecznie sprzeciwić ideologicznej machinie i propagandowej nagonce, gdy działa się w pojedynkę. Nie ma się też jak bronić, kiedy trafia się na celownik i zmasowane ataki fanatyków ideologicznych i ogłupionych mas. Panowie muszą trzymać się razem, stać za sobą murem, wspólnie odkłamywać rzeczywistość, odpierać cenzurę męskości i kulturę anulowania mężczyzn, oraz rozbrajać system nienawiści, który jest wymierzony w ich godność.
Od zarania dziejów to mężczyzna stał na straży porządku społecznego. Niestety, współcześnie mężczyźni opuścili gardę, przestali trzymać ramę, więc giną jeden po drugim lub zasilają zagrodę baranów, które wykorzystuje się póki żyją. Niech każdy sam sobie odpowie, ile jeszcze zamierza znosić upokorzeń, by zasłużyć na uznanie go prawdziwym mężczyzną wedle współczesnej definicji barana? Ile jeszcze wytrzyma zanim przejrzy na oczy i dostrzeże, że bieżące funkcjonowanie jest dla niego i jego braci realnym zagrożeniem? Co współczesny mężczyzna ma z tego życia? Obawiam się, że odpowiedź na ostatnie pytanie jest wyjątkowo przygnębiająca, a w każdym razie jest taką dla zdecydowanie zbyt wielu mężczyzn.
Dawniej mężczyźni tworzyli zwarte plemiona zdolne do samoobrony. Dzisiaj męska społeczność bywa straszliwie rozproszona. Wyjątek stanowią osoby zgromadzone wokół różnych przestrzeni w Internecie. Nie jest to mało i wiele mogą takie ugrupowania zdziałać, ale nic nie zastąpi realnych spotkań, interakcji w świecie rzeczywistym, gdyż mężczyźni budują przyjaźnie głównie poprzez wspólne działania prowadzone ramię w ramię. Warto starać się o to, by do tego typu okazji w realnym świecie dochodziło, bo wzmacnia to więzi, integruje i z reguły stanowi źródło znacznie trwalszych znajomości, niż te wyłącznie wirtualne. Bez solidarnych oddziaływań, trudno będzie naruszyć struktury destrukcyjnego systemu i zmienić toksyczne dla mężczyzn środowisko kształtowane przez propagatorów nienawistnej ideologii.
Mamy do czynienia z katastrofalną asymetrią w kontekście tego, ile mężczyźni robią na rzecz społeczeństwa, a ile od tego społeczeństwa otrzymują w zamian. Jest sprawą oczywistą, że tak dalej być nie może. Mężczyźni desperacko potrzebują zwrócenia się ku własnym sprawom. Niestety, obecnie trwają w mylnym przeświadczeniu, że muszą robić jeszcze więcej dla innych, by w końcu zasłużyć na szacunek. Takie myślenie to dosłownie śmiertelna pułapka. Dół na dnie którego czekają: dalsze nadużycia, depresja, nałogi. Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że mężczyzna zdradził samego siebie, o sobie zapomniał w imię ideałów, które nie rezonują z tym, co dla niego tak naprawdę dobre, choć na takie wygląda, taką nosi maskę. Ta maskarada, ten osobliwy bal maskowy, na którym w przebraniu pożytku grasuje bezwzględny wyzysk, trwa w najlepsze, bo mężczyźni dali się zwieść pozorom.
Kolejną odtrutką jest lepsze radzenie sobie z własnym libido. Wielu mężczyzn pompuje swoje zasoby w chory system. W taki czy inny sposób zasila chorobę – na potęgę obdarzając uwagą i angażując środki w obcowanie z kobiecą golizną. Konsumując treści, na których gardzące nimi i traktujące ich jak żywe bankomaty osoby zarabiają niebotyczne kwoty. Jak kobiety mają mężczyzn szanować, jeśli za widok skrawka ciała mężczyzna gotów jest zaprzedać duszę diabłu? Dlaczego miałyby kobiety mężczyzn szanować, jeśli sami siebie nie szanują? Mężczyzna stał się źródłem wirtualnych i prawdziwych monet, generatorem monetyzowanych wyświetleń, więc pogarda do niego wzrasta, jest bowiem tylko narzędziem. To samo dotyczy chorego systemu prawnego, który zmusza mężczyzn do utrzymywania ludzi, którzy są mu obcy a nawet są wobec niego wrodzy, ale tym akurat powinni zająć się politycy. Niestety, nie zajmowali się tym nawet premierzy, choć niektórzy sami padli potem ofiarą patologicznych mechanizmów niszczenia mężczyzn, które obecnie są aktywne, co dotyczy zwłaszcza ojców.
Podsumowując, od systemu, który jest chory, mężczyzna w pierwszej kolejności powinien odstąpić, oddalić się na bezpieczną odległość. Powinien przestać go konserwować i zasilać swoją uwagą i ciężko wypracowanymi zasobami. Musi zerwać łącza, przez które z jego krwiobiegu jak wampir ten system wysysa energię życiową. Potem przegrupować się i ten system zmienić. Nie będzie to jednak możliwe, jeśli trwać będzie na to wszystko przyzwolenie i mężczyźni nie zakopią dawnych urazów, wzajemnych pretensji i nie zjednoczą się w imię realizacji tego wspólnego celu. Jeśli ktoś nie chce angażować się w to dzieło, niech przynajmniej tego nie utrudnia. Żyje radośnie jako wolna jednostka wylogowana z chorego matrixa i tym samym niech go nie wzmacnia. Jeśli jesteś mężczyzną po 40-tce i zapuściłeś w naszym kręgu kulturowym korzenie, pracuj na grono sprawdzonych przyjaciół i niech to będzie dla ciebie priorytetem; rozważaj znalezienie partnerki życiowej z innych regionów świata. Jeśli jesteś mężczyzną przed 30-tką, pilnie ucz się języków obcych, staraj o to, by móc pracować zdalnie lub bądź specjalistą i uciekaj z tego kręgu kulturowego jak najprędzej, gdyż życie w miejscu, gdzie statystyczny mężczyzna traktowany jest jak człowiek najgorszej kategorii, stanowi realne zagrożenie dla twojego dobrostanu, zdrowia. Jako swoją destynację docelową, rozpatruj ciepłe kraje, z dużo liczbą słonecznych dni, miejsca z dala od obszarów opanowanych przez nienawiść i pogardę do płci męskiej.
Wbrew temu, co głosi propaganda, męskość nie jest toksyczna lecz normalna i zdrowa. Poczucie własnej wartości mężczyzn jest nadwątlane systemowo, lecz proceder ten jest skuteczny tylko o tyle, o ile mężczyzna daje na to przyzwolenie i naraża się na to bo nie ma oparcia w innych ludziach podobnych sobie. Mężczyzna też człowiek. Ma prawo do godności, własnych potrzeb i szacunku. My, mężczyźni, mamy prawo brać pod uwagę własne dobro zamiast nieustannie zadowalać innych w zamian za mglistą szansę zaznania szczypty czułości. Mężczyzna obchodzący się ze sobą niedbale i wymieniający godność za dotyk jest skazany na doświadczenie upodlenia.
Szanujmy się.
Odkłamujmy rzeczywistość.
Stójmy za sobą murem.
Nie zasilajmy chorego systemu lecz go zmieniajmy.
Bez tego, wszystkich nas czeka kryzys męskości czyli, nazywając rzeczy po imieniu, los niegodziwy.
SKOCZ DO:
Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>
Recommended Comments
There are no comments to display.
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.