Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

turkuć_podjadek

Użytkownik
  • Zawartość

    280
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    35

Wszystko napisane przez turkuć_podjadek

  1. Następnym razem jak rodzice zapytają czy masz chłopaka, zapytaj: a chcielibyście żebym miała? Jeśli powiedzą, że tak, powiedz: a no to mam:)
  2. Hej. Mój ojciec zapił się na śmierć, gdy miałem 16 lat, i praktycznie też nie miałem z nim kontaktu przez jego ostatnie 2 lata. Jakiś tam dach nad głową miał, ale nie były to dobre warunki. Nasi ojcowie byli chorzy, przede wszystkim chorzy emocjonalnie, duchowo, osobowościowo. Swoje życie uznali za porażkę i udrękę, nie widzieli w nim sensu i nadziei. Alkohol natomiast był ukojeniem tego cierpienia. Nie mogli zrezygnować z picia, bo ból trzeźwej rzeczywistości był nie do zniesienia. Jedynym wyjściem była porządna psychoterapia i terapia odwykowa, ale żeby przez nie przejść, trzeba chcieć. Twój próbował się leczyć, ale czy to była jego wewnętrzna, przemyślana decyzja, czy poszedł tam pod naciskiem otoczenia? Mój nawet nie próbował się leczyć, wszystko mu zwisało, biegł tylko do mety, i dobiegł. Ty swojemu ojcu też nie mogłaś pomóc, tak to już jest z alkoholikami. Cała wina leży po jego stronie, sam wybrał swoją drogę, z której nie potrafił/nie chciał zejść. Pewnego dnia zaczął pić, bo nie mógł znieść swoich przykrych uczuć: lęku, winy, wstydu, złości... Nie idź w jego ślady, nie utrzymuj w sobie poczucia winy, bo zatruje Ci to życie. Weź odpowiedzialność za swoje uczucia, bądź spokojna, niewinna, dojrzalsza i mądrzejsza od ojca. Pozdrawiam
  3. Cześć. Wygląda na to, że nie wyleczyłaś się ze swojej nerwicy, a potrzeba zdobywania nowych facetów nie jest głównym problemem, ale tylko neurotycznym sposobem na złagodzenie swoich lęków. Jedni uciekają w używki, inni w pracę albo hazard, a jeszcze inni w seks. Także... chyba wiesz co powinnaś zrobić?
  4. Cześć. Współczuję utraconej dziecięcej niewinności. Dosyć szybko stałaś się ofiarą problemów swoich rodziców, którzy nie potrafili należycie o Ciebie zadbać. Zamiast zatroszczyć się o Twoje uczucia i obdarzyć miłością, obarczali Cię swoimi problemami, które próbowali wynagrodzić pieniędzmi. Do dzisiaj nosisz w sobie różne emocje z tego okresu, które nie znalazły ujścia i się w Tobie gniotą. Super, że planujesz terapię, bo jeśli trafisz na dobrego terapeutę, to na pewno ogromnie Ci pomoże. Jeśli dobrze przetrawisz swoje uczucia, i jeśli Twój partner będzie tym odpowiednim, którego nie będziesz miała ochoty zdradzać, tak jak Twoja matka ojca, to wszystko będzie w jak najlepszym porządku:) Ale do tego musisz dojść w swoim tempie, bez pośpiechu.
  5. Hej. Takie zachowanie partnera absolutnie nie jest normalne i żadnej miłości w tym nie ma. Z drugiej strony z Tobą też może być coś nie tak, bo drugi raz wpakowałaś się w toksyczny związek. Całe szczęście, że jesteś młoda i w obszarze związków zmarnowałaś tylko kilka lat. Wychowywałaś się w pełnej, szczęśliwej i kochającej rodzinie? Jeśli nie, prawdopodobnie to jest przyczyną błądzenia w życiu. Mówisz, że czujesz się przy tym chłopaku bezwartościowa; a czy sama uważasz się za osobę wartościową? Możesz powiedzieć, że kochasz siebie taką, jaka jesteś? Jeśli głównego źródła miłości będziesz szukała "na zewnątrz", to jeszcze nie raz dostaniesz ostro po dupie. Pozdrawiam
  6. No ja poświęciłem te 15 minut i daję znać, że chcę się dowiedzieć jakie będą wyniki badania
  7. Cześć. Nie zamierzasz chyba z własnej woli spędzić reszty życia w miejscu, które ci nie odpowiada? Nie duś tego w sobie, bo wewnętrzny konflikt będzie się powiększał, a wraz z nim twoje nieprzyjemne objawy. Porozmawiaj o tym na spokojnie i szczerze ze swoją żoną, a później z rodzicami. Powinni okazać wyrozumiałość i pomóc w znalezieniu odpowiedniego miejsca na dom.
  8. Żeby się czegoś nauczyć, trzeba to praktykować. Jeśli chcesz czuć się dobrze sama ze sobą, musisz przełamać swoje lęki, maksymalnie się uspokoić i wsłuchać się w to, co wtedy się pojawia. Musisz spojrzeć swoim demonom prosto w oczy, zobaczyć czym tak naprawdę są, a wtedy one zaczną znikać. Jeśli sama nie dasz rady, możesz poprosić o pomoc osobę, która zna się trochę na psychice i emocjach, i będzie ci towarzyszyć, wspierać cię w tym procesie, jednak główną robotę i tak będziesz musiała wykonać sama.
  9. Cześć. Sprawę, którą tutaj przedstawiłaś, zaliczyłbym do kategorii: "problemy średnio bolesne i stosunkowo łatwe do wyleczenia". Średnio bolesne, bo nie jest to ból tak wysoki, żeby paraliżował normalne funkcjonowanie, ale też nie jest na tyle mały, żeby można było z nim żyć na 100% (czy tam chociaż na 90). A stosunkowo łatwy do wyleczenia, bo wyglądasz na ogarniętą, dobrze zorientowaną w sytuacji i potrafiącą sobie poradzić kobietę. Podpinam się pod Twoje podejrzenia matki o zazdrość. Bardziej obrazowo porównałbym ją do jakiegoś zombie, żywego trupa zarażonego wirusem, który przejmuje kontrolę, zmienia człowieka i zmusza go do pożerania innych, żeby zaspokoić swój chory głód, albo przynajmniej do pogryzienia i zainfekowania, żeby było mu raźniej. Jakaś tam szansa na jej wyleczenie jest, ale przede wszystkim musisz myśleć o sobie, o swoim zdrowiu, życiu i samopoczuciu. Jeśli czujesz, że lepiej jest zerwać z matką kontakt, to rób to z pełnym przekonaniem, szczerze przedstawiając swoje motywy. Życie jest jakie jest, niektórzy mają obu kochających rodziców, niektórzy mają rodziców niekochających albo jednego rodzica alkoholika, a inni są zupełnie sami. Ale najfajniejsze w życiu jest to, że jak by nie było, zawsze można pogodzić się rzeczywistością i zająć się tym, co dobre, przyjemne i pożyteczne.
  10. Cięższy okres w życiu nie powinien wywoływać takich objawów. Myślę, że masz już jakiś "ciężar" w głowie, który sam nie zniknie, a może - tak jak mówisz- rozwinąć się w coś gorszego. Czy na chwilę obecną to jest coś poważnego, nie wiem, i nikt na podstawie kilku zdań nie będzie wiedział.
  11. Witam, witam. Chciałbym pomóc, ale na podstawie kilku twoich zdań nie jestem w stanie napisać posta, który w magiczny sposób przegoniłby twoje lęki. Do tego potrzebna jest relacja z osobą, która poda ci dłoń i pomoże przejść przez te mroczne obszary i wyprowadzi na słoneczko szczęśliwości. Z tego co wiem bardzo trudno jest od razu trafić na porządnego psychologa/psychoterapeutę. Zastanów się dlaczego nie jesteś do niej przekonany, bo albo jest niekompetentna i nie radzi sobie należycie, albo, ewentualnie, wzbudza w tobie jakieś blokujące i odpychające uczucia, które nie są zależne od niej. Jeśli jest do kitu, to trzeba szukać dalej, do skutku.
  12. Cały problem w tym, że nie poznajesz siebie, nie znasz wszystkich części siebie, a jeśli ich nie znasz, to nie masz nad nimi kontroli. Kiedy to wszystko się zaczęło, te stresy? Co takiego się wtedy wydarzyło?
  13. O matko, ale wielkie litery Cześć. Twój problem nie dotyczy tego jak zakończyć związek, bo na to odpowiedź jest prosta, oczywista i logiczna - wystarczy szczerze powiedzieć, że jesteś z nim nieszczęśliwa, zdecydowałaś się odejść i tyle. Pytanie, jakie powinnaś sobie zadać, brzmi: "Dlaczego pozwalam tak się traktować?" Dlaczego piszesz o sobie "bylekto" Dlaczego dałaś się stłamsić? Dlaczego znosisz agresywne ataki psychiczne i fizyczne? Takie zachowania składają się na cechy osobowości masochistycznej. Żeby wyzdrowieć musisz zrozumieć wiele rzeczy o samej sobie, które teraz są ukryte, ale sterują twoim życiem i trzymają cię przypartą do muru. Prawdopodobnie sama sobie z tym nie poradzisz i będziesz musiała sięgnąć po pomoc jakiejś mądrej i dobrej osoby, najlepiej psychoterapeuty. Popracujesz nad swoimi przekonaniami, uczuciami, zbudujesz szacunek do samej, pewność siebie i wszystko będzie dobrze.
  14. Siemasz. Ta dziewczyna kieruje się instynktem i emocjami, a nie rozsądkiem, co ogólnie można uznać za coś normalnego u kobiet, a tym bardziej u młodych. Na pewno znasz to głupie powiedzenie "łobuz kocha najbardziej". Chodzi w tym o to, że łobuz dostarcza więcej wrażeń, bardziej działa na prymitywne instynkty kobiet i wzbudza większe pożądanie. Co z tego wychodzi dobrze widać: pobicia, kłótnie, rozstania, a później powrót i wszystko od nowa. Im dziewczyna mądrzejsza, tym lepiej nad sobą panuje i nie pakuje się w takie historie. W waszym przypadku nie wygląda to dobrze i nie wróżę pozytywnego rozwiązania. Twoja rola sprowadza się do bycia kołem zapasowym, chwilowym, spokojnym przystankiem. Dajesz się tylko wykorzystywać i sam mieszasz sobie w głowie, bo ona wyraźnie powiedziała, że nic z tego nie będzie. Tak to wygląda z mojego oddalonego i niezależnego punktu widzenia. A moja rada to: odpuść ją sobie i poszukaj takiej, która odwzajemni twoje uczucie. Jeśli się w niej zakochałeś, to na pewno nie będzie łatwo, ale innego rozwiązania nie widzę.
  15. Istnieją kultury, w których śmierć bliskiej osoby jest okazją do świętowania, bo nie traktują śmierci jako czegoś złego, ale jako kolejny etap... istnienia? Boskiego planu? Prawidłowości natury? Umiera gąsienica - rodzi się motyl. Tak to jest, tak powinno być i nie ma czemu się sprzeciwiać. Ludzie opłakują śmierć bliskich osób nie ze względu na te osoby, ale ze względu na siebie, swoją osobistą stratę i stratę innych ludzi, którym zmarły nie będzie już mógł dać żadnej radości. Jeśli nie odczułaś śmierci dziadków jako czegoś złego, okrutnej niesprawiedliwości, to pokazałaś tylko swoją mądrość i dojrzałość. Nie wiem czy to jest często spotykane, ale według mnie powinno być.
  16. Cześć, Natalio. Cały problem jest właśnie w tym, że nie potrafisz siebie zrozumieć, nie wiesz jakie skrywasz w sobie emocje i nie wiesz co je wywołało. Najlepszą metodą na dotarcie do nich, jest poproszenie o pomoc drugiej osoby, przed którą mogłabyś się otworzyć, która by cię zrozumiała, i która pokazałaby ci, że możesz czuć się bezpiecznie, bo jesteś w pełni wartościową osobą, potrafiącą kochać i zasługującą na miłość.
  17. Siemanko. Dorzucę jeszcze dwa słowa od siebie. Bardzo dobrze wiem o jaki ból jąder chodzi. Jesteś młody i twój organizm jest w pełnej gotowości do wykonywania swojego głównego (z biologicznego punktu widzenia) zadania, czyli rozmnażania. W momencie zbliżenia do dziewczyny pojawia się napięcie i cała aparatura dostaje wyraźny impuls do pracy, którą spodziewa się zaraz wykonać. Jeśli napięcie nie zostanie rozładowane, kumuluje się w jądrach i wywołuje ból, jak to już wiesz z doświadczenia. Dla własnego zdrowia i komfortu rozładowałeś to napięcie "na własną rękę" i nie powinieneś mieć z tego powodu wyrzutów sumienia, bo w tamtej chwili alternatywą było utrzymywanie się w stanie ciągłego bólu. Kto normalny zadaje sobie ból? Zrobiłeś bardzo dobrze, bo się od niego uwolniłeś i mogłeś skupić się na przyjemnych chwilach spędzanych z dziewczyną. Czy powinieneś jej o tym powiedzieć? Nie widzę takiej potrzeby, było - minęło. Na pewno by cię za to nie potępiła, pewnie by zrozumiała, ale być może poczułaby się lekko zniesmaczona. Ale następnym razem, gdy sytuacja się powtórzy, proponuję szczerze powiedzieć o co chodzi. Powiedz, że tak bardzo cię podnieca, że aż bolą cię jaja z tego napięcia i wskaż jej jak możecie wspólnie rozwiązać ten problem Jeśli twoje ciało reaguje w ten sposób, to u niej na pewno jest podobnie i zapewne też chciałaby rozładować swoje napięcie.
  18. Droga koleżanko, już robisz coś, żeby żyć normalnie - wyciągasz swoje demony na światło dzienne i szukasz pomocy. Przeżyłaś traumę, której nie da się wyleczyć na forum. Musisz zacząć chodzić na psychoterapię. Wszystko da się naprawić.
  19. Te emocje do przepracowania, to zatajona złość na matkę za to, że wyrwała kawał twojego życia, i zaszczepione przez nią poczucie winy, które ma za zadanie przy niej cię zatrzymać. Są to nieczyste i szkodliwe zagrywki, ale ona myśli wyłącznie o sobie, o swojej chorobie, swoich problemach; jest nimi owładnięta, nie może trzeźwo spojrzeć na świat i na bliskie jej osoby. Bardzo pocieszające w tym wszystkim jest to, że zdołałaś się od niej wyrwać i znalazłaś dobrego męża, który potrafi racjonalnie ocenić sytuację. Bądź ostrożna, nie daj się zbałamucić przez matkę, bo jeśli ulegniesz i będziesz się nią opiekować wbrew sobie, to jej zgryzota przejdzie na ciebie, a cykl będzie mógł się powtórzyć, pociągając za sobą ofiary w postaci twoich dzieci, męża i innych bliskich osób. Na szczęście nie uważam, żeby była na to duża szansa w tym przypadku. Dbanie o siebie, swoje potrzeby, emocje, dobre samopoczucie i życie na swój własny sposób nie jest egoizmem. Egoizmem jest wymaganie od innych, aby robili to, co nam się wydaje za słuszne. Jedyną prawdziwą egoistką w tym sporze jest matka. Oczywiście nie należy jej za to potępiać, bo sama nie wie co czyni, jest jakby zahipnotyzowana. Zamiast być prawdziwą sobą, jest jakimś przykrym, smutnym potworkiem wydzierającym pazurami coś, co przynosi mu ulgę. Najlepiej trzymać się od potworka z daleka, ale pamiętać, że gdzieś tam też jest uwięziona i przestraszona kochająca mama. Masz pełne prawo dbać o swój spokój, zdrowie, szczęście i wolność. (oczywiście jeśli nie narusza to wolności innych,np. tak jak waszą wolność narusza mama)
  20. Jeśli ostatnio jakaś czarownica nie rzuciła na Ciebie zaklęcia, to nie mogłaś nagle utracić swoich wdzięków. Wygląda na to, że jakiś problem ma Twój partner, Ty nie wiesz o co chodzi (bo skąd?) i irracjonalnie obwiniasz siebie, bo Twój umysł woli chyba mieć takie wytłumaczenie niż żadne. Nie sądzę, żebyś miała jakiś problem ze sobą, po prostu jesteś skołowana.
  21. Cóż mogę napisać. Takie to już są te związki, że często się rozpadają. Ludzie z czasem lepiej się poznają, odkrywają jakieś rzeczy u partnera, które im się nie podobają, przyzwyczajają się do siebie, a później przychodzi znudzenie i satysfakcja z bycia razem znika bez śladu. Jedyne pocieszenie, jakie mogę Ci zaoferować, jest takie, że Twój smutek z czasem minie, bo zawsze mija. Powinnaś zająć się czymś, co odciągnie Cię od myśli na jego temat; najlepiej byłoby gdybyś przeznaczyła swoją uwagę na siebie, na rozwój, na swoje pasje. Dobrze by się sprawdziło czytanie książek i jakieś ćwiczenia fizyczne, żeby zadbać też o ciało. Zdrowe, zadbane i ładne ciało przyda się do przyciągnięcia nowego, oby lepszego partnera Możesz swój ból po stracie wykorzystać jako motywację do rozwoju, na zasadzie "ja mu pokaże z jakiej fajnej dziewczyny zrezygnował"
  22. Co to znaczy "nie jest nic na moje"? Jego traktuje inaczej niż Ciebie, bo to jest inny człowiek, który inaczej myśli, inaczej wygląda i inaczej się zachowuje. Dlaczego Ty inaczej traktujesz tę swoją koleżankę i inaczej Panią kasjerkę w markecie? Dlaczego kasjerkom nie dajesz kwiatów na dzień kobiet?
  23. Hej. Wiedziałaś, że nie jest on materiałem na chłopaka, a teraz co, zapomniałaś o tym? Ludzie tak łatwo się nie zmieniają. Nie da się być z kimś niezdolnym do uczuć i nie łudź, że te emocje w nim wzbudzisz. No, być może na chwilę, ale gdy one zgasną, zostaniesz z jeszcze większą goryczą. Teraz widzisz, że się stara, że mu zależy, ale to głównie dlatego, że nie może Cię mieć. Zakazany owoc wydaje się być wyjątkowo słodki.
  24. Twoje zachowanie jest jak najbardziej zrozumiałe, ale zachowanie Piotrka i jego brata też można zrozumieć. Wychowywali się bez ojca, który na pewnym etapie życia powinien przekazać swoim synom pewne wartości, postawy i umiejętności potrzebne do skutecznego radzenia sobie w życiu. Nie dał im przykładu jak powinno się załatwiać sprawy, nie wpoił im, że powinni mieć swój honor i zasady. Zamiast wyrosnąć na mężczyzn - tatynsynków, wyrośli na maminsynków. Mamusia troszczyła się, o wszystko dbała, może nawet kontrolowała, i zdusiła ich samorozwój: zaradność i odpowiedzialność. Błędem było nie spisanie umowy darowizny ze szwagrem zaraz po ślubie. Jedynym rozwiązaniem jest chyba pogodzenie się z tym, że połowę ziemi trzeba oddać bratu, i wykombinowanie tego tak, żeby on wziął część wyłącznie rolną, aby minimalizować straty. Twoje pokłady energii, przeznaczone na załatwianie wszystkich spraw formalnych, też po części trzeba spisać na straty. Zaangażowałaś się, ale tylko z własnej woli, nikt gwarancji współpracy nie dawał, a często wyraźnie jej odmawiał. Źle oceniłaś sytuację. Trudno. Zdarza się.
  25. A znasz taką piosenkę "nie wierz nigdy kobiecie"? One potrafią jedno mówić, drugie myśleć, trzecie czuć a czwarte robić. Nic dziwnego, że możesz być trochę zmieszany. Nie wiem jak udałoby Ci się zerwać z nią całkowicie kontakt, skoro pracujecie razem, ale chyba warto dać sobie z nią spokój i rozejrzeć się za inną.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.