Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

turkuć_podjadek

Użytkownik
  • Zawartość

    280
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    35

Wszystko napisane przez turkuć_podjadek

  1. Czyli teraz ona jest "tą złą". Ty wyszedłeś z bagna, a ona się do niego pcha i rozbryzguje błoto wkoło, a do tego wmawia, że to Twoja wina. Każdy jest odpowiedzialny za swoje życie; Ty o swoje zadbałeś, ale nie możesz tego wymagać od niej. Jeśli drażni cię jej obecny "sposób na życie", jeśli nie możesz pogodzić się z tym, że jest teraz inną kobietą od tej, którą znałeś, jeśli ból i złość jest nie do wytrzymania, to warto poważnie zastanowić się nad rozstaniem. Chodzi o to, że chcieć, to sobie możesz, bo jak ona nie będzie chciała, to nic nie zrobisz.
  2. Siemasz. Potrafią te dziewuchy namieszać w życiu, co? Ile masz lat, coś koło 20-25? (ja mam 32 jakby coś). Nie wiem w co gra ta dziewczyna, ale dobrze wiem, i ty też wiesz, że to jest nieczysta gra, niewarta świeczki. Takimi zachowaniami, jak np. przybieganie jak piesek, pokazałeś, że jesteś zakochany i uległy. Oddałeś jej swoje jajka. Dziewczyny raczej nie wiedzą jak i nie chcą posługiwać si jajami, dlatego trochę się nimi pobawią i wyrzucają - a to boli. Musisz znaleźć swoje jaja i zacząć wykorzystywać ich potencjał! Musisz być mężczyzną. Będzie to wymagało dużej ilości głębokich przemyśleń Ale gdy już zaczniesz być w pełni prawdziwym sobą, a nie głównie tą smutną, przestraszoną, niepewną i agresywną stroną, to zdobędziesz sobie dużo lepszą dziewczynę, i będziesz się dziwił jak w ogóle mogłeś być z tamtą byłą. Albo, jeśli nadal z jakiegoś powodu będziesz chciał, to sobie wrócisz do byłej, ale na nowych warunkach. Chociaż wątpię, żebyś miał ochotę po tym jak dobrze przemyślisz sobie tę całą sytuację w nowy sposób. Ja napiszę którymi konkretnie obszarami powinieneś się zająć, bo Cię nie znam, a pisać po kolei o wszystkim nie będę, bo mi się nie chce. Ty znasz siebie całkiem dobrze, to postaraj się wyluzować i wczuj się w swoje emocje, w swoje ciało, nie walcz z niczym, tylko sobie czuj. Jakieś rozwiązania powinno to przynieść. Poza tym na te tematy można znaleźć sporo wartościowych informacji w internecie. Masz jakiegoś przyjaciela, dobrego kumpla, z którym mógłbyś pogadać o tym co Cię trapi (jeśli jeszcze tego nie robiłeś)??
  3. To smutne, że będąc w tak ciężkim stanie jesteś sama ze sobą i nawet matka nie chce pomóc, bo zrzuca odpowiedzialność na jakiegoś Boga, który musi być tak samo bezduszny jak ona Już samo wychowanie przez taką matkę musi być trudne, a na pewno dziwne. Do tego ta sytuacja sprzed roku, która, jak mówisz, zniszczyła Cię. Jeśli się po niej nie odbudowałaś, to zapewne nadal czujesz się "zniszczona". Twój umysł jest tak przeciążony, że ucieka z ciała, a żeby do ciała wrócić, poczuć pewną ulgę, poczuć swoje ciało - musisz się ciąć. Samookaleczasz się przecinając skórę, jak domniemam, tak? Są ludzie, których obchodzi zdrowie innych ludzi, i z kimś takim powinnaś poważnie porozmawiać. Poczujesz się bezpiecznie, zostaniesz zrozumiana, przez drugą osobę, nawiążesz wspierającą więź. To będzie dobry początek do zabrania się za cały niepotrzebny i toksyczny syf, który masz w głowie. Za 2 miesiące będziesz pełnoletnia - sama pójdź do psychologa. Jak nie masz kasy, to możesz pójść za darmo do poradni zdrowia psychicznego i tam rozmawiać z psychologiem. Albo spróbuj pogadać z tym kolegą wyżej, chociaż raczej wątpię, że skorzystasz z propozycji, bo to trochę głupio tak zwierzać się nie wiadomo komu z internetu (dlatego sam też tego Tobie nie proponuję), ale może Adrian akurat jest dobrym człowiekiem z dużym sercem
  4. W filmie "Faceci w czerni" mieli fajne urządzenie do kasowania pamięci i wmawiania na jej miejsce czegoś innego. Nazywało się to Deneuralizator. Poza fantazją filmową nie ma sposobu na celowe i stałe kasowanie pamięci. Ewentualnie elektrowstrząsy mogłyby wywołać taki efekt, ale wtedy pozbyłabyś się może wszystkich wspomnień sprzed kilku tygodni albo miesięcy. Poza tym już sama nazwa działa odpychająco (i chyba słusznie). Na szczęście obejdzie się bez usuwania pamięci, bo wspomnienia nie są po to, żeby je zapominać, ale po to, żeby po całości ich doświadczyć; przeżyć je, zrozumieć, zintegrować ze swoją osobowością, jak jest taka trzeba, to też w jakiś sposób je wyrazić. Póki co, ta sytuacja "siadła na żołądku" i nie może się "strawić". Dlatego wywołuje nieprzyjemne, konfliktowe myśli, i być może też napięcie w którejś części ciała, albo i całym. Musisz na spokojnie, w bezpiecznych warunkach, dokładnie sprawdzić co czujesz w związku z tą sytuacją, gdzie to czujesz, dlaczego czujesz się akurat tak? Jakie wynikły z tego konsekwencje? Pomyśl jak teraz byś się zachowała w takiej sytuacji. Jeśli sama będziesz miała problem ze zrozumieniem swoich uczuć, to może trzeba będzie porozmawiać o tym z kimś zaufanym. Przy okazji na pewno znajdą się też inne, dawniejsze sytuacje do obgadania. Z mojego punktu widzenia nie wydarzyło się nic strasznego. Dowiedziałaś się jakich to można spotkać napalonych i zdecydowanych chłopaków w internecie, jak również to, że powinnaś popracować nad skutecznym wyrażaniem swojego zdania i potrzeb. Pozdrawiam
  5. Potrzeby seksualne są czymś zupełnie normalnym i naturalnym, tak samo jak jedzenie czy spanie. Z ewolucyjnego punktu widzenia żyjemy po to, żeby się rozmnażać, a nasze organizmy szczególnie nas do tego "popychają" w młodym wieku. Wyrzuty sumienia wynikają z przekonań i sądów na ten temat, które masz "zainstalowane" w głowie. Mogą to być np. hasła z kościoła, że seks pozamałżeński to grzech, albo wyniesione z domu czy ogólnie naszej kultury przekonania o tym, że seks uprawia się tylko z miłości i trzeba być w związku co najmniej 3 miesiące, bo w przeciwnym razie jest się puszczalską. Kiedyś, ponad sto lat temu, za najgorszą ladacznice uważano kobietę, która chodziła z odsłoniętymi kolanami, a dzisiaj to wydaje się śmieszne, bo ludzie myślą inaczej Tak samo Twoje zaspokojenie potrzeby może być przez jedną osobę ocenione jako grzeszne i haniebne, a przez inną jako coś zwykłego i jak najbardziej dobrego. Nie bądź dla siebie surowa, bo nie zrobiłaś nic złego; nie oddałaś się przecież po pijaku na dyskotece w toalecie przypadkowemu kolesiowi, ale zrobiłaś to w kontrolowanych warunkach, z kimś, kogo w jakimś tam stopniu znasz i się wzajemnie rozumiecie. Jak dla mnie to możesz nawet być usatysfakcjonowana tym, że wsłuchałaś się w potrzeby swojego organizmu i asertywnie je zaspokoiłaś
  6. Skoro mogłabyś pojechać do rodziców, to znaczy, że chyba nie są odstraszającymi potworami i nie będą potępiać swojego dziecka za zwykły, ludzki błąd, który popełniło. Myślisz, że oni nigdy nie dokonywali złych wyborów? Musieli, bo życie nie jest idealne i każdy się czasem zgubi. Jeśli nie pobłądzili w życiu za bardzo, są względnie szczęśliwi, to nie sądzę żeby mieli problem z okazaniem wyrozumiałości. Co do ucieczki od związku, to ja bym starał się popracować nad asertywnością i pewnością siebie, żebym mógł szczerze powiedzieć "Nie kocham cię, nie jest mi z tobą dobrze i nie chcę cię oszukiwać, także ten... Fajnie było poznać! Trzymaj się, buźka, pa", a później się tego trzymać.
  7. Koleżanki były przyczyną powstania tych myśli, że wszyscy są przeciwko, i to doprowadziło do próby samobójczej? Wcześniej, w maju albo pół roku temu było wszystko ok? żadnych poważnych zmartwień i ogólnie dobre samopoczucie? Jak się tak dobrze zastanowić, to w ciągu życia nabywamy mnóstwa stresów pourazowych. Jak za dzieciaka podpaliłem zimnym ogniem poduszkę w pokoju, to doznałem lekkiego stresu, i w przyszłości zapalała mi się w głowie mała lampka ostrzegawcza, gdy zimne ognie i poduszki były zbyt blisko siebie. Stres związany z moim małym wyskokiem piromańskim nie był zbyt silny, ale zostawił w umyśle swój ślad, który przejawiał się jako zwiększona uważność i świadomość w podobnych sytuacjach. Ale co się może stać, gdy stres będzie potężny i nieustępliwy? Na taką okoliczność nasze mózgi posiadają mechanizm dysocjacji, czyli takiego "wyjścia z siebie". Jak w głowie dzieją się tragiczne rzeczy, to umysł wychodzi z głowy i idzie sobie gdzieś na spacer. Wszystko da się poukładać, stres da się okiełznać i pożegnać, ale trochę potu trzeba będzie przy tej robocie wylać, samo się nie zrobi. Jakieś tabletki na pewno pomogą, jeśli teraz jest nie do wytrzymania, ale popracować nad tym indywidualnym problemem z drugą osobą i tak trzeba będzie.
  8. Widać, że jesteś poczciwym chłopakiem z dobrym sercem, chyba zbyt dobrym i naiwnym. Twoja dziewczyna najprawdopodobniej Cię zdradza od dawna i razem z tym swoim "przyjacielem" robią z Ciebie głupka. Dziewczyny nie są aniołkami, nawet jeśli na takie wyglądają. Lubią się wyszaleć i "przeżyć przygodę", szczególnie w tak młodym wieku. Ja na Twoim miejscu ratowałbym swoją godność i kopnąłbym ją w dupę. A na przyszłość wyciągnął z tego dobrą lekcję.
  9. Mnie do głowy przychodzi taka odpowiedź: Twoja mama nie miała kochających rodziców, dlatego nie wiedziała czym ta miłość jest i nie mogła się nią dzielić z dziećmi. Skoro nie otrzymałaś odpowiedniej dawki miłości od swojej rodzicielki, to mogłaś uznać, że nie zasługujesz na miłość, jesteś beznadziejna i nieistotna, Doprowadzałaś do zakończenia związków, bo czułaś że to nie dla Ciebie, że to i tak źle się skończy. Poza tym po kilku latach związku emocje opadają i łatwo można ulec pokusie skorzystania z innego źródła, które na nowo ma wypełnić pustkę w sercu - tak jak robiła to mama, która dodatkowo zalewała pustkę alkoholem.
  10. Tak, terapia może Tobie jeszcze pomóc. Jeśli ktoś od dziecka bierze udział w przykrych wydarzeniach i doświadcza przykrych emocji, to w oparciu o nie buduje swoje poglądy na życie, na siebie i na innych ludzi. Wiele tych poglądów, przekonań, wierzeń jest szkodliwym ciężarem, którego trzeba się pozbyć, a żeby to zrobić, najpierw trzeba ten ciężar "obadać, a później go dźwignąć. Widać, że Tobie bardzo on ciąży. Leki zmienią chemię w mózgu i problemy będą mniej odczuwalne, ale same z siebie nie znikną. Nie obejdzie się raczej bez wizyty u psychoterapeuty, bo na grono bliskich przyjaciół chętnych do pomocy chyba nie masz co liczyć?
  11. Możesz się nauczyć wybaczać i odpuszczać. Żeby się czegoś nauczyć, trzeba zmienić punkt widzenia, trzeba pewne rzeczy zrozumieć, a do tego będzie potrzebne doświadczenie innej osoby, trochę głębokich przemyśleń i treningu. Najlepiej będzie porządnie obgadać ten temat z kimś ogarniętym. Czytanie książek, artykułów czy oglądanie filmików o rozwoju osobistym, związkach i ogólnie psychologii też nie zaszkodzi.
  12. Obawiam się, że tak kobieta może mieć dosyć poważne zaburzenia. Jeśli nie zechce pójść na terapię, to nic się nie zmieni, chyba że na gorsze. Dla własnego dobra polecam zastanowić się nad rozstaniem.
  13. Problem jest tylko rano, gdy trzeba się ubrać, czy jak np. trzeba zmienić bluzkę, bo się zapaćkała, to też robi awanturę? Poza tymi momentami jest wszystko ok, w innych sytuacjach się tak strasznie nie buntuje, nie szantażuje? Zastanawiam się czy córka po prostu nie znosi wychodzić do żłobka, a to jest jej metoda, żeby tego unikać, ale to raczej odpada, bo dlaczego miałaby mieć taki problem z ubieraniem się w wieku około 2 lat? Tak bardzo jest Pani niepewna siebie, przestraszona i uległa w stosunku do dziecka, że w tak młodym wieku przejęło już nad Panią kontrolę? Jakiś sens tego zachowania córki jest, czemuś to służy, ale na razie nie wiem o co chodzi, za mało danych.
  14. Czyli to jest jeden z podstawowych problemów egzystencjalnych - lęk przed śmiercią? Bolesna, nie dająca spokoju świadomość, że życie nieubłaganie przemija i nasze miejsce zajmują kolejne pokolenia?
  15. Ja bym obstawiał, że głównym problemem jest jakiś głębiej skrywany, nieuświadomiony lęk, który powstał w młodzieńczych latach w domu rodzinnym, a ta cała sytuacja z wirusem jest tylko swego rodzaju zapalnikiem wyzwalającym stare lęki. Może coś w tym być czy się mylę?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.