Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Honrado

Użytkownik
  • Zawartość

    233
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    22

Wszystko napisane przez Honrado

  1. Dyspraksja jest nazywana syndromem niezgrabnego dziecka, a jej istotą jest zaburzenie funkcjonowania mózgu. Gdybyś to miał, od dziecka byłoby wiadomo, że coś z Tobą nie tak. Moim zdaniem absolutnie to Ciebie nie dotyczy. Twoje objawy to problemy z koncentracją, uczeniem się, zapamiętywaniem, relaksacją, co wskazywałoby na "zwykłe" problemy psychologiczne, stres, może nerwicę, które da się wyleczyć w przeciwieństwie do tej dys..praksji. A problem z obliczaniem odległości przy parkowaniu powinno się załatwić po prostu przez trening i nabranie pewności siebie.
  2. Kwota znacząca ale nie przerażająca. Masz wszystko pod kontrolą, żadnych problemów z tym nie ma, spokojnie spłacasz, luz. Skoro Ty się tym nie przejmujesz, dlaczego dziewczyna miałaby to robić. Nic to w jej i waszym życiu nie zmieni. Myślę, że najwyżej poczuje się trochę zmieszana, zdziwiona i tyle. Przecież nic złego nie zrobiłeś, nie oszukałeś jej, nie zdradziłeś, po prostu zachowałeś dla siebie taki tam mały szczegół, który jest dla Ciebie niewygodny. Wybierz dogodny moment, gdy będzie zrelaksowana, w dobrym humorze i powiedz wprost jak sprawa wygląda, na przykład coś w stylu "Słońce, słuchaj, jest jedna sprawa o której muszę Ci powiedzieć i która mnie dręczy, a nie mówiłem Ci o niej, bo było mi głupio. Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz. Spłacam kredyt, który wziąłem na życie po wyprowadzce od rodziców." Awantury z tego powodu Ci nie zrobi, a Ty na pewno poczujesz ulgę.
  3. Hejo! Na długo masz ten kredyt? Skoro do tej pory utrzymałeś to w tajemnicy, dlaczego miałbyś to zmieniać? skąd w Tobie przekonanie, że musisz jej o tym powiedzieć? Zasady moralne Cię gryzą, bo rzekomo w związku trzeba być w 100% szczerym itp.? A może prędzej czy później siłą rzeczy dowie się o tym kredycie, i wolałbyś to załatwić teraz, trochę delikatniej? Gdybyś musiał powiedzieć o kredycie - czego się obawiasz w związku z tym? Co masz do stracenia?
  4. Nie zawsze jest to możliwe. Wiele osób żyje tak w swojej iluzji i nie ma zamiaru się z niej przebudzić, chcą tylko poukładać w niej pewne klocki, żeby było chociaż mniej więcej tak, jak to sobie obmyśliły. Tak jakby były zanurzone po uszy w szambie i nie chciały wyjść, a jedynie prosiły, żeby nie robić fal. W takiej sytuacji zostaje tylko poczekać, aż się tym szambem zachłysną i nie będą mogły znieść więcej. Wtedy może się obudzą. A jeśli ktoś już wie, że zbłądził i chce naprawić swoje życie, praca z psychoterapeutą czy jakimś innym przewodnikiem życiowym powinna wystarczyć.
  5. Hej, leków psychiatrycznych są tysiące i normalną rzeczą jest eksperymentowanie z dobraniem odpowiednich dla konkretnej osoby. Mamie obecne leki ewidentnie nie służą i należy coś w nich zmienić. Inny lekarz psychiatra nie jest konieczny, wystarczy powiedzieć co się dzieje z mamą lekarzowi, który przepisał te leki. Myślę, że poprawa po zaktualizowaniu leków lub ich dawek będzie gwarantowana, także nie martw się, na razie sytuacja może wyglądać dramatycznie, ale na pewno się znacząco poprawi.
  6. Pewnie, Jason, nie ma nawet takiej potrzeby, żeby podawać komuś swoje dane. Nie ma różnicy czy się jest Romanem Bździńskim czy Łukaszem Pipścińskim. Listów albo paczek nikt chyba nie będzie wysyłał. Z czasem, po lepszym poznaniu, można w naturalny sposób bardziej się ujawnić, jeśli pojawi się taka potrzeba. Numer telefonu pewnie byłby przydatny. Rozmowa głosowa jest o wiele bardziej efektywna od pisania. A ostrożnym to lepiej być zawsze i wszędzie, nie tylko na forum czy ogólnie w internecie, bo na przykład małżonek albo inny partner też może wystrychnąć na dudka
  7. Dla postronnych obserwatorów, takich jak my na forum, związek autora - DeVine'a jest ewidentnie toksyczny, patologiczny i nie do zaakceptowania, ale my to my, a on to on. Nie wiemy w jakich warunkach się wychował, jakie wzorce relacji zakodowały się w jego głowie, jakie ma potrzeby, pragnienia, jakie lęki, w jaki sposób ocenia samego siebie, jakie ma poglądy, i wielu innych rzeczy wpływający na jego zachowanie też nie wiemy. On sam zresztą nie jest wszystkiego świadomy. Pogrążony jest we śnie, który pewnie zapowiadał się dobrze, ale coraz wyraźniej przemienia się w koszmar. Stara się jak może o szczęśliwe życie (tego z pewnością nikt mu nie odmówi), ale efektów brak. To trochę tak, jakby był kierowcą wyścigowym wykręcającym bardzo dobry czas, ale jadącym w niewłaściwą stronę, bo ma nie tę mapę co trzeba. Kojarzy mi się to trochę z taką dosyć powszechnie znaną sytuacją, gdzie kobieta tkwi w związku z agresywnym alkoholikiem, i nie słucha rad wszystkich dookoła, żeby się stamtąd bezzwłocznie ewakuować dla własnego dobra. Postępuje całkowicie nieracjonalnie, jakby kierowały nią siły wyższe, w myślach tłumacząc to sobie stwierdzeniami typu "tak naprawdę on mnie kocha, tylko ma teraz gorszy czas", "on się zmieni, muszę tylko mu w tym pomóc", "to przeze mnie jest taki, muszę się poprawić", "nie zasługuję na nikogo lepszego, wolę być z nim niż sama". Dzieje się tak, ponieważ nieświadome życie wewnętrzne, posługujące się językiem emocji, ma moc większą niż świadome rozumowanie. Podzielę się dwoma cytatami Zygmunta Freuda, które akurat mam "pod ręką": "Kategoryczne reguły logiki nie obowiązują w nieświadomości; jest ona królestwem alogiczności" "Nie dobieramy się przypadkowo, spotykamy tylko tych, którzy już istnieją w naszej podświadomości"
  8. Witam, ja proponuje udać się z synem do poradni psychologiczno-pedagogicznej
  9. Wszyscy mamy różne charaktery, temperamenty i energie libido, a także oddziałują na nas niezliczone sytuacje życia codziennego, wywierając indywidualny wpływ. Czyli kieruje nami masa bardziej lub mniej znanych czynników. Jeśli chciałabyś wiedzieć, dlaczego facet obecnie zamiast być seksualnym drapieżnym tygrysem, jest przyjaznym kotem dachowym, nie będziemy mogli tego ustalić bez niego. Może coś się zadziało w jego organizmie i spadł mu testosteron. Może ma na głowie jakieś problemy z pracy, o których nie mówi, ale które skutecznie odwracają jego uwagę. Może faktycznie chodzi o wspólne mieszkanie i trochę mu się zmieniło zapatrywanie na baraszkowanie ze "współlokatorką". Nie wiem jak to zrobić, żeby mu się chciało, gdy akurat mu się nie chce. Postaraj się może trochę odpuścić i tak tego nie przeżywać. Wywierając na niego presję niczego nie zdziałasz, a jest szansa, że tylko pogorszysz tym sytuację. Kto wie, może zaraz Twój luby wejdzie na to forum i założy temat "Moja partnerka wymaga ode mnie seksu, pomocy" Najważniejsze, że się kochacie i to sobie okazujecie. Miliony par pozazdrościłoby wam takiego związku. Seks nie jest najważniejszy. Chyba w razie czego dasz radę przeżyć jakiś czas bez takiej jego ilości, jakiej byś chciała, prawda? Skoro facet twierdzi, że przygasło i trzeba rozniecić, ustalcie jak to zrobić.
  10. Cieszę się, że choć trochę pomogłem. Bardzo zdrowo jest się komuś wyżalić, od razu lżej się robi. Szkoda, że mamy takie czasy, gdzie szczerze o swoich przeżyciach rozmawia się tylko z psychologiem albo ewentualnie z kolegą po pijaku. No i w internecie tak jak tutaj można napisać, ale z tym różnie wychodzi, nie jest tak łatwo się dogadać. Już chyba rozumiem skąd ten incydent z kradzieżą. Zwolnienie mamy z pracy, kłótnie, stres. Z tego zrobiło się ciśnienie, złość, wkurzenie na wszystko, poczucie niesprawiedliwości, coś w tym stylu. Mogła wtedy pokierować Tobą narracja w stylu: "Skoro życie nie jest w porządku, to dlaczego ja mam być w porządku, biorę pepsi i w dupie to mam". Tak sobie wyobrażam jak mniej więcej mogłeś się czuć. Dobrze, że wszystko rozeszło się po kościach i ten trudny okres też już przeszedłeś. Pozdrawiam
  11. Witam serdecznie na forum, Na początek dobrze byłoby porozmawiać z narzeczonym co Ci leży na sercu. On powinien być jedną z najważniejszych zaufanych osób do rozmowy, tym bardziej w sprawie, która bezpośrednio go dotyczy. Nie chcesz żyć w związku na odległość, rozumiem, masz prawo czuć się opuszczona przy takim rozwoju sytuacji. Nie po to wchodzi się w związek, żeby żyć przez większość czasu samotnie. Nie każda kobieta może być żoną żołnierza. Najpierw sprawdź ogólnie jakie jest jego stanowisko, próbujcie się dogadać. Jak to nie wypali będziemy myśleć dalej. Tylko nie zostawiaj tej sprawy w rękach losu albo całkowicie w rękach faceta, sama kieruj swoim życiem tak, żeby było Ci dobrze.
  12. Siemasz, za te napady niekontrolowanej agresji zapewne jest odpowiedzialna złość, którą tłumisz w sobie od wielu lat. Przeważnie chodzi o złość na rodzica, może na obu rodziców albo na jakąś inną ważną postać. Za młodu otwarte wyrażanie złości czy wręcz gniewu na opiekuna niesie za sobą poważne konsekwencje. Przede wszystkim można dostać pasem po dupie czy kablem po plecach - boli, ale da się to znieść. Gorsze są kary emocjonalne i psychiczne. Na przykład zwyzywanie przez rodzica i bycie przez niego odrzuconym jest na pewno traumatycznym przeżyciem, i dlatego, dla własnego dobra dzieci duszą w sobie złość, zamiast skierować ją tam, gdzie powinna trafić. Później w trakcie życia skutkuje to pojawianiem się dziwnych, nieadekwatnych reakcji. Inne emocje tak samo można w sobie przechowywać, robi się z nich bardzo nieprzyjemna mieszanka. Smutek i lęk też nie są Ci obce z tego co piszesz. To są Twoje, jak to mówią - demony, którymi trzeba się zająć, jeden po drugim. Psychoterapia powinna pomóc, bo właśnie do takich rzeczy została stworzona. Chciałbyś pozbyć się tych blokujących myśli, że będą Cię wytykać palcami, i pójść na psychoterapię? Mogę z Tobą trochę o tym porozmawiać jeśli chcesz. Napisz tylko prywatną wiadomość i się zgadamy.
  13. Może to być psychosomatyczny objaw nerwicy. Wyleczyć się możesz psychoterapią. A w razie ataku doraźnie powinno pomóc głębokie, spokojne oddychanie, skupianie się na oddechu i proste techniki relaksacji ciała, np. wyobraź sobie, że jesteś misiem haribo, zostawionym na desce rozdzielczej samochodu w upalny dzień. Robisz się cała sflaczała, miękniesz i się rozpływasz, wtapiasz się w podłoże (w sumie nie wiem czy tak się dzieje z żelkami, nie sprawdzałem, ale przypuszczam, że tak by się zachował). Każdy mięsień od najmniejszego palca u nogi po czubek głowy ma być rozluźniony. Możesz też użyć umysłu do małej sztuczki: wyobraź sobie jakieś przyjemne miejsce i sobie tam trochę poprzebywaj. Wczuj się w klimat plaża, gór, łąki ogródka babci na wakacjach 2010, co tam lubisz. Daj znać czy coś pomogło.
  14. Jak dzieciom się żyje w waszym domu? Podczas wybuchów agresji żony reagują płaczem, więc już wiemy, że super słodko nie jest. A jak się zachowują, są wesolutkie i energiczne, jak to dzieci, czy czasami widać, że coś jest nie tak? Kochają mamusię? Ciągnie je do mamusi, mamusia dobra? W dalszej walce o wyleczenie żony nie widzę sensu. Chyba że jesteś Don Kichotem i masz ochotę na walkę z wiatrakami, albo lubisz kopać się z koniem. Zostaje troska o dobro swoje i dzieci. Pomyśl sobie czego one się uczą w tym środowisku, co w siebie wchłaniają i jak na tym wyrosną.
  15. Znalazłem ten pierwszy temat: "Jestem kobietą.Mam49 lat. Przed kilkoma dniami byłam na pogrzebie osiemnastolatka. Od tej pory ciągle chce mi się płakać. Jak pomyślę,jaki ten chłopiec był samotny,niechciany i niekochany to łzy ciurkiem lecą.To chłopiec dla mnie obcy,był że szkoły mojego dziecka. Raz, może dwa razy go widziałam,ale słyszałam o nim dużo. Chłopiec ten był inteligentny i nawet żartował,ale od pandemii podobno się zmienił.Z relacji rówieśników wynika, że zaczął brać używki typu Benzo. Matka tego chłopca nie żyła,a ojciec był za granicą na zarobku.Opiekowali się nim jakaś ciocia z wujkiem, którzy nie za bardzo chyba się nim interesowali, bo nawet szkoła miała z nimi słaby kontakt. Zmarł prawdopodobnie z przedawkowania. Nikt nie powiadomił szkoły,dzieciaki same się dowiedziały na swoich forach.Na pogrzebie nie było opiekuna i później wciąż szkoła nie mogła złapać z nim kontaktu. To takie smutne, że nikt nie interesował się tym młodym życiem. A ja nigdy wcześniej nie reagowałam tak emocjonalnie na takie zdarzenia. Nie wiem dlaczego tak się dzieje.Nawet spotkania z innymi ludźmi są dla mnie uciążliwe. Ostatni raz tak emocje mi grały jak byłam w ciąży.Teraz jestem w okresie menopauzy, może ta nadwrażliwość wynika z hormonów? Chociaż gdzieś w środku czuję, że to nie dlatego. Zawsze było mi szkoda zaniedbanych w różny sposób dzieci i zwierząt.Tych, którzy nie potrafią się sami obronić. Jak sobie z tym poradzić?" Prostej odpowiedzi na to nie ma. Sama nie wiesz dlaczego tak reagujesz, więc skąd ktoś nieznajomy z internetu mógłby to wiedzieć. Może wiele godzin przegadanych z psychologiem dałoby jakieś wyjaśnienie. Ja mam na razie tylko jedno małe podejrzenie. To co spotkało tamtego chłopaka bez wątpienia jest tragedią. Smutek jest w pełni uzasadniony. Tylko dlaczego jest on dla Ciebie tak silny, aż obezwładniający? To by można było uznać za normalne, gdyby chodziło o Twojego syna albo kogoś bliskiego, a mówisz o kimś obcym. Dlatego sądzę, że coś innego może Cię z nim łączyć. Był w Twoim życiu ktoś zaniedbany emocjonalnie tak samo jak ten chłopak? Może w dzieciństwie Twoi opiekunowie nie wywiązywali się ze swoich obowiązków i dlatego masz powody do identyfikowania się z chłopakiem? Czujesz jego samotność i bezradność, a może po części są to też Twoje własne, osobiste uczucia?
  16. Witam, ja bym powiedział, że to na pewno jest schizofrenia i słusznie się martwisz. Możliwe jest, że choroba rozwinie się do takiego stopnia, że znajomy kogoś zamorduje, rodzica, sąsiada, przypadkową osobę, nie wiadomo. Znam takie przypadki. Istnieje przepis zezwalający na przymusowy pobyt w szpitalu psychiatrycznym osoby stwarzającej zagrożenie sobie lub innym. Trzeba wezwać do tego znajomego lekarza. Może od razu zauważy jego zaburzenia psychotyczne i przewiozą go do szpitala na konsultację psychiatryczną i może pobyt na dłużej. Gdyby była potrzeba, ekipa karetki może też wezwać do pomocy policję. Tylko że to pewnie musiałyby być bardzo wyraźne objawy, a jeśli znajomy na pierwszy rzut oka normalnie funkcjonuje, raczej go nie zabiorą. Najlepiej by było skontaktować się z kimś z jego najbliższej rodziny.
  17. Hejka, ja uważam, że najlepiej by było, gdyby każdy dał ile uważa za stosowne i według swoich możliwości. Jak ktoś jest milionerem, może dać 5 tys. a jak się jest "biednym studenciakiem" to i 100zł ujdzie. Zróbcie tak, żeby nikt nie miał poczucia krzywdy i nie dawał tych pieniędzy jakby to miała być jakaś kara. Koperty i tak nie podpisujecie, a brat z żoną nie będą robili listy ile kto dał, żeby później wiedzieć na kogo się obrazić a do kogo bardziej uśmiechać. Wesela nie robi się dla pieniędzy, tak mi się wydaje.
  18. Zgadza się, to forum nie ma większego sensu. Z założenia miało się tutaj uzyskać darmową poradę od któregoś psychologa związanego z projektem "OcalSiebie". Na początku coś takiego tutaj się działo, ale chyba zdali sobie sprawę, że do niczego to nie prowadzi, bo i tak prawie każdemu trzeba pisać "proszę skonsultować się z psychiatrą/psychologiem celem zdiagnozowania i zaplanowania odpowiedniej terapii". Leczenie na forum porównałbym do seksu przez internet. Da się coś takiego zrobić? Niby niektórzy ludzie w to się bawią, ale ile to ma wspólnego z seksem? Niewiele, w seksie chodzi o coś innego. Tutaj można sobie popisać, wyżalić się, otrzymać słowa wsparcia, otuchy, jakieś opinie, pomysły, można sprawdzić, czy inni mają podobne problemy, ale to wszystko ma charakter rozmowy z kolegą. Co nieco może to czasem pomóc, ale fachowa pomoc przy poważnych problemach odbywa się gdzie indziej. Gdybyś miał np. złamaną rękę albo zapalenie wyrostka robaczkowego, szukałbyś pomocy na jakimś forum czy poszedł do lekarza?
  19. Wiem, że dla osób z zaburzeniem obsesyjno-kompulsywnym myśl o psychoterapii nie brzmi zachęcająco. Mogą czuć się tam przytłoczone. W końcu przeznaczają dużo energii na utrzymywanie wszystkiego pod kontrolą, a na terapii wychodzą rzeczy wprowadzające zamieszanie, z którymi dopiero trzeba się po trochę oswajać. Jednak zaburzenia osobowości nie są błahostką jak plama na koszuli, żeby można było sobie z tym radzić jakimiś domowymi sposobami. To trochę grubsza sprawa. A jeśli znajdzie się tu ktoś z takim problemem, to raczej po to, żeby szukać pomocy, a nie udzielać wskazówek. Tyle ode mnie. Powodzenia.
  20. Ja OCD nie mam, ale jeden sposób na to znam - psychoterapię. Nic lepszego nie znajdziesz.
  21. Wydarzyły się obrzydliwe rzeczy, zatem obrzydliwe uczucia są całkiem na miejscu. Do kogo czujesz wstręt? Do tego człowieka przez to co zrobił, czy do siebie za chronienie go? Jak byś się poczuła, gdybyś wywaliła siostrze kawę na ławę, byłaby ulga? A może wyrzuty sumienia? "Nie wolno oczerniać rodzica w oczach dziecka" jest tylko jakimś sloganem, regułką przez kogoś wymyśloną, nie przejmuj się tym za bardzo. W pierwszej kolejności zwróć uwagę na to, co mówi Twoje wnętrze. Do głowy łatwo nam napchać różnych głupot, a flaczki są takie chyba bardziej odporne, bardziej... "nasze", naturalne, dzikie i mądre. Z nimi trzeba się dogadać.
  22. Cześć, czy potrzebujesz psychoterapii lub leków? No raczej! Bez pomocy, bez działań nakierowanych na wyzdrowienie samo z siebie nic się nie zmieni. Psychoterapia moim zdaniem jest niezbędna. Jeśli pójdziesz najpierw do psychiatry, pewnie będzie chciał przepisać antydepresanty, bo tym się głównie psychiatra zajmuje. Czy jednak psychotropy są potrzebne nie wiem. Opisujesz takie no... dosyć poważne objawy, więc tabletki zwiększające ilość hormonów szczęścia w mózgu na pewno dobrze by zrobił na dobry początek wychodzenia z dołka. Pamiętaj tylko, że te tabletki to tymczasowe chemiczne wspomaganie a nie żadne lekarstwo. Lekarstwem jest nawiązanie bezpiecznej, intymnej relacji z osobą, która pomoże Ci przepracować skrywane od dawna dręczące emocje, o istnieniu których być może nie zdajesz sobie nawet sprawy. Gwarantuję, że nie jesteś w beznadziejnej sytuacji i przy dostatecznym nakładzie sił dasz radę z tego wyjść.
  23. Ogólnie humor jest bardzo dobrym sposobem na radzenie sobie z niewygodnymi sprawami. Jeśli potrafisz obrócić to w żart, czemu nie, warto spróbować. Tylko z jakimi osobami miałbyś okazje z tego pożartować? Przecież chyba z nikim nie poruszasz tego tematu? Samemu sobie chciałbyś to wytłumaczyć jako żart? No dobrze, można i tak, ale lepiej byłoby zrozumieć prawdziwy motyw tego zachowania i uczciwie to sobie wytłumaczyć. Ja nie wiem co Cię podkusiło do tej drobnej kradzieży, możesz mi o tym opowiedzieć? Po co? Dlaczego? Zrozumiesz swoje zachowanie to będzie Ci lżej. Czujesz, że ludzie się z Ciebie nabijają. Masz na to jakieś dowody czy tylko przeczucie? Bardzo możliwe, że to są tylko Twoje wyrzuty sumienia, poczucie winy i wstyd, które Cię gryzą i wywołują lekką paranoję. Popatrz tylko... czy któryś z Twoich kolegów zrobił kiedyś coś głupiego, ośmieszył się, zachował w sposób jaki nie powinien? No na pewno, każdy ma coś takiego na koncie. A czy Ty, gdy spotykasz któregoś z tych kolegów, od razu przypominasz sobie jak to się kiedyś powiedzmy zgnoił i patrzysz na niego przez taki pryzmat, czy raczej widzisz go świeżym okiem, tak po prostu jaki jest obecnie? Nasze przewinienia najbardziej bolą nas samych, inni ludzie szybko mają to w dupie, bo każdy myśli głównie o sobie, i tylko wydaje się nam, że inni poświęcają nam dużo uwagi, a to nieprawda. I jeszcze to stwierdzenie z tematu - "jestem złodziejem". Chłopie! Jak pójdziesz sobie na boisko i rzucisz piłką do koszta, będziesz mógł powiedzieć, że jesteś koszykarzem? Rzuciłeś piłkę do kosza, chwilę pograłeś i tyle. Tak samo jak raz czy dwa skubniesz jakąś pierdółkę ze sklepu, nie stajesz się automatycznie złodziejem do końca życia. W tych dwóch chwilach zachowałeś się jak złodziejaszek, nic poza tym. Nikomu żadnej krzywdy nie zrobiłeś. Jeśli przez 99,9% czasu jesteś spoko gościem, to tak Cię będą widzieć ludzie. Puszka pepsi z żabki raczej nie ma na to wpływu.
  24. Wszystko to jest nienormalne. Zdrowy człowiek nie przechodzi nic z tych rzeczy. Chyba że bierzesz pod uwagę, że cały dzisiejszy świat jest chory i większość ludzi ma problemy psychologiczne, które powinno leczyć, to wtedy tak, można uznać, że to są w miarę normalne rzeczy. Luvse, zdecydowanie coś jest na rzeczy, nie wyolbrzymiasz, nie powinno dziać się z Tobą nic takiego o czym piszesz. Potwierdzi to pierwszy lepszy psycholog, psychoterapeuta, psychiatra albo ktokolwiek, kto ma pojęcie o zdrowiu psychicznym.
  25. Możesz wyciągnąć wniosek, żeby więcej nie kraść. Ludzie prawdopodobnie już o tym zapomnieli albo zapomną niebawem. Nie jesteś celebrytą, żeby rozgadywać dookoła taką drobnostkę, jak kradzież napoju za 2zl. To nie takie straszne jak Ci się wydaje. Głupie, niepotrzebne, nieodpowiednie, ale nie masz czym się przejmować, dobrze jest. Ale już nie odwalaj takich akcji
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.