Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Honrado

Użytkownik
  • Zawartość

    233
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    22

Wszystko napisane przez Honrado

  1. Mhm, czujesz jakby to nie był do końca poważny związek albo z poważnymi planami na przyszłość. Chciałabyś mocno ograniczyć te weekendowe wyjazdy, żeby spędzać większość czasu razem, to by zmieniło Twoje spojrzenie i Cię usatysfakcjonowało? Skoro partner wstydzi się swoich regularnych wizyt u mamy, dlaczego wciąż tam jeździ? Pewnie rozmawiałaś z nim o tym problemie, co on na to? I skąd to poczucie, że nie możesz w 100% na niego liczyć?
  2. Przykra sprawa. Współczuję straty partnera, straty wizji przyszłości, w której był najważniejszym elementem, i straty możliwości porozmawiania z nim i wyjaśnienia kilku spraw. Możemy się jednak domyślać, że ukrywał swój nałóg ze wstydu i z lęku przed tym jak byś zareagowała i jak wpłynęłoby to na związek. Coś z nim było nie tak, zdrowi ludzie nie wstrzykują sobie narkotyków. Nie wiedziałaś o tym, co go gnębi i on sam pewnie też nie chciał o tym myśleć, dlatego "leczył się" kokainą. Tak podejrzewam. Inteligencja, spełnienie zawodowe i kochająca kobieta przy boku nie wystarczyły do tego, by zneutralizować jego intymne, wewnętrzne problemy. Powtarzał, że żyje dzięki Tobie. Słowa te na pewno trafiały głęboko do Twojego serca, ale jednocześnie obarczały Cię odpowiedzialnością za jego życie. Skoro żył dzięki Tobie, a teraz nie żyje, czyja to wina? Na pewno nie Twoja. Każdy jest odpowiedzialny za własne życie. Z rzeczywistością nie wygrasz, możesz się jedynie z nią pogodzić. On już nic nie czuje, nie ma żadnych problemów, to prawda, dlaczego więc Ty masz cierpieć? To brzmi jak oklepany frazes, ale jak myślisz, czy chciałby, żebyś się ciągle zadręczała z powodu tej tragedii, czy może wolałby, żebyś żyła dalej szczęśliwa? Jest czas na smutek i łzy, może 6 miesięcy to dla Ciebie za krótko i potrzebujesz jeszcze chwili, ale przyjdzie też czas na akceptację, poskładanie się w całość i ruszenie do przodu. Jedno mamy życie i nie warto go marnować na zmartwienia.
  3. Cześć. Macie cudowną, pełną miłości relację. Weekendowe wyjazdy do domu nie powinny być problemem. Przecież oboje się na to zgadzacie, sama też jeździsz do siebie. Nie widzę powodu dla którego miałoby to niszczyć wasz związek. Ale Ty chyba jakiś powód widzisz. Podejrzewasz, że jesteś w związku z maminsynkiem?
  4. Mało to się chłopów ostatnio zabija? Serio chciałbyś dołączyć do tej grupy? Zastanawiałeś jak poczuliby się Twoi rodzice? Całe życie przed Tobą. Masz dopiero 24 lata. Możesz jeszcze poznać całą masę kobiet, z których wybierzesz sobie kochającą przyszłą żonę, która będzie chciała z Tobą spędzić resztę życia i wychować dzieci. Możesz założyć inne biznesy, masz już jakieś doświadczenie. Wystarczy, że jeden biznes wypali i będziesz ustawiony finansowo. Straciłeś przez raka jakąś część ciała, ale jak widać można bez niej żyć. Wciąż możesz robić wszystkie wspaniałe rzeczy, które oferuje życie. Przede wszystkim możesz kochać i być kochany. Wszystko zależy od tego co masz w głowie. Na razie nie jest tam kolorowo, ale zapewniam Cię, to minie,, jeśli znajdziesz siłę, by o siebie zawalczyć. Na początek zachęcam do odwiedzenia psychiatry. Powinien przepisać Ci na jakiś czas leki poprawiające nastrój i skierować na psychoterapię. Na forum niestety nie da się leczyć depresji.
  5. Hej. Im bardziej boisz się wymiotowania, tym bardziej się do niego zbliżasz. Wyluzuj, nie masz żadnego wirusa. To coś, co jakby stało w garde, to prawdopodobnie Twoje nieuświadamiane napięcia mięśni krtani czy jakichś tam innych w gardle. Pewnie nie tylko w gardle, coś czuję że jesteś cała spięta. Rozluźnij wszystkie mięśnie jakie możesz. Jeśli ten lęk przeszkadza w normalnym życiu, dobrze byłoby udać się na terapię, żeby dowiedzieć się o co kaman i zrobić z tym porządek.
  6. Nie, zdawanie raportów koledze nie wystarczy. Pomoże trochę w uporządkowaniu umysłu i skupieniu się na chwili obecnej. Super że czujesz się przez to lepiej. Jednak proces zdrowienia będzie wymagał głębokiego zrozumienia Twojego Ja. Boisz się. Nie jest to strach, bo nie dotyczy konkretnej rzeczy. Boisz się abstrakcyjnej przyszłości, więc jest to lęk. Lęk jest powiązany z nieakceptowalnym stanami emocjonalnymi, które są wypychane ze świadomości. Gdy czasami uda im się przebić mechanizmy obronne i wyjrzeć na powierzchnię, pojawia się lęk. Jak wygląda Twoja relacja z ojcem. Jaki on jest?
  7. Hej. Pewnie zrobiłabyś co w Twojej mocy, by pomóc chłopakowi, jednak możliwości masz bardzo ograniczone. Najważniejszą kwestią jest zachęcanie osoby w depresji do podjęcia leczenia. Twój chłopak już zdecydował, że będzie się leczył, więc pozostaje tylko delikatne wspieranie go z wyczuciem i wyrozumiałością. Na siłę mu nie pomożesz. Jeżeli mówi, że nie chce, abyś się angażowała, najlepiej chyba będzie to uszanować. Dawaj mu znać, że jesteś, pytaj czy czegoś potrzebuje, czy jakoś możesz mu pomóc, czy chce porozmawiać, to wystarczy, nie narzucaj się. Wyobraź sobie, że jesteś chora, masz gorączkę i chce Ci się wymiotować, chciałabyś, żeby ktoś np. wyciągał Cię na spacer? No nie, chciałabyś leżeć w spokoju. On też jest chory, tylko inaczej, i pewnie też chce mieć spokój. W końcu wyzdrowieje, mam nadzieję, i wszystko wróci do normy.
  8. Protesty podczas nauki wiązania butów brały się z Twojej nieporadności, poddawałeś się i złościłeś na siebie czy skąd to się brało? Ja tam bym Ci kupował buty na rzepy i nara. Będziesz chciał się nauczyć wiązać sznurówki - proszę bardzo, pomogę. Po co to się stresować. Wizje o tym, że będziesz coś robił dobrze... Przecież wiele rzeczy robisz dobrze. Gdybyś wszystko robił źle, pewnie już byś nie żył albo przebywał w jakimś zakładzie opiekuńczym. Na przykład dobrze programujesz, dobrze się wysławiasz na forum i na pewno mnóstwo innych rzeczy robisz dobrze albo bardzo dobrze. Rozumiem, że rysując chciałeś tworzyć coś z rozmachem, żeby było widać włożony w to wysiłek i zaangażowanie. Było tak, że Twoja mama zawsze lepiej posprząta, lepiej obierze ziemniaki, pewnie wszystko zrobi lepiej, a Ty wychodziłeś na taką ciamajdę, że jak coś spieprzysz to już koniec? Czy mama przypadkiem nie wygląda Ci na osobę znerwicowaną, nadmiernie wszystko kontrolującą, czyli z cechami osobowości obsesyjno-kompulsywnej? Wydajesz się przejmować niepotrzebnymi sprawami, co może w znacznym stopniu pochłaniać Twoją uwagę i zdolność koncentracji. Takie coś właśnie mogłeś "odziedziczyć" po mamie.
  9. Gdybyś czuł, że to co robisz nie ma sensu, chyba byś tego nie robił, bo po co. Rysowaniem byłeś zafascynowany, to już jest wystarczający sens. Zmuszanie się do robienia projektu i połączone z tym wątpliwości wyglądają na niedostatek pewności i wiary w siebie. Nie porównujesz się z innymi, ale może porównujesz się z idealną wersją siebie? Może rodzice mieli wobec Ciebie wygórowane wymagania i to do ich wizji starałeś się dostosować? Najwięcej problemów dorosłych ludzi wynika z jakichś nieprawidłowości w wychowaniu przez rodziców, a nie jest łatwo je sobie uświadomić, bo mamy tylko jednych rodziców i nie mamy porównania z jakimś wzorcowym rodzicielstwem (które zresztą i tak nie istnieje). Nie pasuje mi coś w tym, że często płakałeś podczas nauki jakichś nowych rzeczy i rodzice "byli zmuszeni" Cię wyręczać. Normalnym jest, że dzieci popełniają wiele błędów i potrzebują czasu na naukę, ale jeśli odczuwają przy tym frustrację, czują się nieudolni czy coś podobnego, co wywołuje płacz, to to już nie jest w porządku. A jeśli po czymś takim rodzice wyręczają dziecko zamiast je dopingować, nie dają mu czasu na uporanie się z wyzwaniem na jego własny sposób, tym bardziej utwierdzają je w przekonaniu, że coś z nim jest nie tak i nie da sobie rady samo. Może w pewnym sensie teraz też czekasz, aż rodzice Cię wyręczą w Twoich przedsięwzięciach. Może nieświadomie mścisz się na nich, szkodząc sobie samemu, jakbyś chciał powiedzieć "zobaczcie co ze mnie zrobiliście". Może Twoje ręce zaciskające się na gardle są nieświadomym, wypartym impulsem skierowanym na gardło któregoś z rodziców? Takie pokrętne mechanizmy nie są niczym nadzwyczajnym w psychice człowieka, aczkolwiek teraz jedynie bawię się w zgadywanie, bo mam tylko strzępki informacji. Całkiem możliwe, że plotę bzdury. A nawet jeśli ta albo inna interpretacja okazałaby się prawidłowa, i tak nie miałaby na Ciebie większego wpływu leczniczego, bo żeby to "weszło", musiałoby odbywać się w angażującym procesie terapeutycznym a nie takim gawędzeniu na forum.
  10. Witam, psychologiem nie jestem, ale się wypowiem Osobę diagnozuje się na podstawie jej obecnego stanu. Czyli ta osoba powinna mieć wpisane jej aktualne schorzenie + aktualną niepełnosprawność intelektualną w stopniu głębokim, będącą następstwem urazu czaszkowo-mózgowego 20 lat temu. Pozdrawiam
  11. Przychodzisz z problemem do psychoterapeutki i słyszysz, ze nie masz problemu. Ciężko po czymś takim utrzymać nadzieję na skuteczność psychoterapii. Niech zgadnę, każda z terapeutek, tak samo jak Twój kolega, są terapeutami poznawczo-behawioralnymi? Kolega raczej na pewno, bo zadaje te pytania pomocnicze, próbuje wpłynąć na zmianę myślenia, i zachęca do zmiany zachowania. Osobiście nie jestem zwolennikiem terapii poznawczo-behawioralnej; uważam ją za powierzchowną, nietrwałą w skutkach i przydatną jedynie w mało skomplikowanych przypadkach. No ale z pewnych względów wyszło tak, że jest obecnie najbardziej popularna. Masz jakieś doświadczenia z innymi nurtami psychoterapii? Mnie najbardziej "kręci" psychoterapia psychodynamiczna, ewentualnie psychoanalityczna, które koncentrują się na głębokich, nieświadomych uczuciach. Jakie pamiętasz najwcześniejsze przypadki tego wypalenia, zniechęcenia i autosabotażu?
  12. Siema. Przyczyn może być wiele. Pełno teraz różnego syfu w powietrzu i w jedzeniu, który na pewno na różne sposoby ujemnie wpływa na zdrowie. Może to mieć podłoże psychiczne. Chyba dopuszczasz taką możliwość, skoro napisałeś na tym forum. Ja tu nie będę przeprowadzał wywiadu i szukał przyczyn w podświadomości. Polecę tylko, żebyś się tym na razie nie przejmował i zaakceptował na jakiś czas nowy stan rzeczy. Nie masz ochoty na seks i masturbację - nie rób tego. Nie jest to niezbędne do życia. Z suplementów zarzuć sobie cynk. Zauważyłem, że u mnie pikolinian cynku działa na libido. Może cytrynian i glukonian cynku działają tak samo, ale ja akurat mam pikolinian i czuję różnicę. Do tego zdrowo się odżywiaj. Mniej cukrów, więcej białek i tłuszczy. I ruszaj się, ćwicz, uprawiaj jakiś sport.
  13. Nie słyszałem nigdy o takim konkretnie przypadku. Wstępnie można przyjąć, że jest to bliżej nieokreślone zaburzenie psychiczne, ale żeby móc postawić jakąś diagnozę, trzeba przynajmniej przeprowadzić wywiad diagnostyczny. Czasami zrozumienie "o co chodzi" przychodzi dopiero w trakcie psychoterapii. Szanowna Pani psychiatra na jakiej podstawie przepisała Sertranorm? Chyba pomyślała sobie "a nuż się uda". Niestety żadne psychotropy nie wyleczą problemów emocjonalnych, które są chorobą duszy a nie neuroprzekaźników. Z tym właśnie chyba masz do czynienia. Nienawidzisz swojego życia, masz poczucie winy na myśl o sprawieniu sobie przyjemności, nawet Twoje ręce Cię "atakują". Ciekawe ile jeszcze negatywnych emocji ukazałoby się, gdybyś opowiedział historię swojego życia. To, co się dzieje z Tobą teraz, ma swoje źródło w przeszłości, w relacjach z ważnymi osobami. Będziesz mógł się tego pozbyć albo nad tym zapanować wtedy, gdy zwiększysz swoją samoświadomość. Bez zrozumienia co się z Tobą dzieje, ciężko będzie się zmienić. Trzeba znaleźć błędy w kodzie źródłowym.
  14. Hej. Na 99% Twoje autodestrukcyjne myśli zostały Ci zaszczepione przez rodziców w młodości. Dobrze sobie radzisz zawodowo, więc zapewne stać Cię na psychoterapię. W przeciwieństwie do forum, tam będziesz mogła przepracować i pozbyć się toksycznych schematów myślenia i odczuwania.
  15. Cześć. Dlaczego uważasz, że to Ty robisz coś nie tak? Obwiniasz siebie za to, że siostra nie okazuje Ci tyle szacunku i zainteresowania, ile byś chciał i na ile zasługujesz? Poświęcałeś się dla niej, w zamian nie doświadczając wdzięczności. Rozumiem, że to boli. Ale ten ból wychodzi od Ciebie, bo to Ty masz niespełnione oczekiwania. Zmień te oczekiwania. Pozwól siostrze być taką, jaką chce być i zachowywać się tak, jak chce się zachowywać. Nie uzależniaj swojego samopoczucia od tego, czy siostra traktuje Cię jak kochanego brata, czy jak kolegę. Nie jest Ci to potrzebne do szczęścia. Ważne, żebyś Ty był w porządku i czuł się dobrze ze sobą. Nie bierz na siebie odpowiedzialności za poczynania innych osób, nawet jeśli to Twoja siostra. Jeśli okażesz szacunek samemu sobie, siostra to na pewno zauważy i prawdopodobnie zmieni swoje nastawienie do Ciebie.
  16. Hej. Facet ewidentnie potrzebuje pomocy z załatwieniem swoich problemów emocjonalnych. Ale do tego potrzebne są jego chęci, a skoro chęci brak... chyba nic się nie da zrobić. Każdy musi ratować siebie sam, inni za nas nic nie zrobią. On nie chce się zmierzyć ze swoimi słabościami, dla niego widocznie taki stan jest normalny, ale Ty nie musisz tego znosić, zawsze możesz odejść dla własnego spokoju. W ogóle jak często pojawiają się te przykre wybuchy?
  17. Nie jest to profesjonalna diagnoza, ale można chyba powiedzieć, że mamy do czynienia z małym zespołem stresu pourazowego. Nie myślałaś może o psychoterapii? Tam mogłabyś wszystko dokładnie przepracować i rozbudzić swoją seksualność. Mogłabyś zaufać psychoterapeucie?
  18. Cześć Dawidzie. Oczywiście, że warto być dobrym. Ten świat już dawno by legł w gruzach, gdyby nie dobrzy ludzie. Ale pomagać też trzeba umieć. Jak już miałeś okazję się boleśnie przekonać, nie wszystkim i nie zawsze jest warto pomagać, bo można zostać zwyczajnie wykorzystanym. Pomagać trzeba z głową. Bardzo ważne jest też z jakiego powodu chcesz pomagać. Jeśli pomagasz, bo chcesz tym sobie "kupić" miłość i wdzięczność innych ludzi - to jest złe. Jeśli pomagasz z wewnętrznego przymusu, bo nie chcesz czuć się źle, że komuś nie pomogłeś - to też jest złe. Jak to było w reklamie jakiejś czekolady "czujesz się dobrze - czynisz dobrze". Pomaganie powinno być darem serca, bezinteresownym dzieleniem się dobrocią, którą w sobie mamy. A jeśli z pomagania robi się jakiś interes, nie jest to pomaganiem, jest interesem, Przede wszystkim należy patrzeć na siebie, bez wątpienia, bo jeśli zadbasz o siebie, będziesz miał zasoby, by dzielić się z innymi. Z tym kotem postąpiłeś bardzo dobrze moim zdaniem. Też jestem wrażliwy na szkodę zwierząt. Widziałeś maluszka w potrzebie, pomogłeś tak jak mogłeś i tyle. Jeśli źle się czujesz, że go oddałeś, zawsze możesz go odszukać i jednak zabrać do domu.
  19. Znęcanie się przez kilka lat nad małą dziewczynką i inne przeżywane przez nią dramaty w domowym zaciszu, które bardzo łagodnie określiłaś "nie było wesoło" musiały mocno odcisnąć się na psychice. Do 25 roku życia działały różne mechanizmy obronne, odwracające Twoją uwagę od tamtych wydarzeń, ale później zaczęły odpuszczać i teraz widzimy co się z Tobą dzieje. Ale nie martw się, wszystko jest do naprawienia. Niestety nie będzie to łatwe i przyjemne, i nie da się tego zrobić na forum, ale można skutecznie zneutralizować Twoją wewnętrzną burzę i przywrócić blask słońca w procesie psychoterapii. Chociaż pewnie nie masz zbyt pozytywnych odczuć na myśl o psychoterapii, co nie?😕 Niestety nie widzę innej możliwości załatwienia tej sprawy. Z dziurą w zębie trzeba iść do dentysty, z pokaleczoną duszą najlepiej do psychoterapeuty.
  20. Myślę, że można to nazwać "cieniem" albo po prostu nieświadomą częścią psychiki. Musi to być jakaś część Ciebie, bo cóż by innego. Nie opętały Cię żadne duchy, ani też nikt nie wszczepił Ci do głowy chipu zmieniającego emocje. To wszystko siedziało w Tobie pewnie od dawna, ale że nie było to nic pożądanego, bezpiecznego i pasującego do Twojej wrażliwej osobowości, dla bezpieczeństwa i spokoju zepchnęłaś to w odmęty świadomości. Po pewnym czasie "demony" (czyli wyparte emocje) przybrały na sile, wybiły się na powierzchnię, sparaliżowały Twoją żywotność i zaczęły się rozrastać, przyciągając Cię do pokrewnego im DarkNetowego zła, którym się karmią. To od czego uciekamy zawsze znajdzie jakąś drogę, żeby nas dopaść.
  21. Cześć Co te głosy mówiły? Co znalazłaś w darknecie? Jacy są ci "Oni"? Czujesz, że niczego w Tobie nie ma, ale zapewniam, że jest tam Twoje prawdziwe Ja, tylko się z jakiegoś powodu schowało.
  22. Czyli co, problemem jest konflikt między oczekiwaniami partnerki dotyczącymi tego pacyfikowania a Twoimi możliwościami czy prawami do angażowania się w sprawy wychowywania czyjegoś syna. Wiadomo, że to rodzice powinni się nim interesować, ale skoro ojciec ma go w dupie a matka cierpi na depresję, to nic dziwnego, że z emocjonalnie porzuconego dziecka wyrasta diabeł. Rozumiem, że masz ochotę załatwić sprawę siłą, sam bym pewnie miał, ale przemoc nie rozwiąże sprawy, a tylko ją pogorszy w ostatecznym rozrachunku. Na pewno nie powinieneś nic robić. Widząc wylewające się z niego zło trzeba reagować. Nie może niszczyć przedmiotów w domu i znęcać się psychicznie nad matką. Reakcja jednak nie powinna być podszyta złością i nienawiścią. Wszystko możliwie jak najbardziej spokojnie, ale też zdecydowanie. Pamiętaj, że w głębi duszy to jest dobre dziecko, które spotkało w życiu tyle złych rzeczy, że sam stał się do pewnego stopnia zły. To nie jego wina. Nie wściekaj się na niego. Chociaż może to być trudne, staraj się okazać mu miłość i zrozumienie. Jeśli chcesz żyć z jego matką, dobrze będzie jeśli w pewnym stopniu zastąpisz mu ojca, którego de facto nie ma. Masz możliwość przyznania mu jakiejś "nagrody" za dobre zachowanie albo pozbawienie go jakiegoś przywileju w ramach kary? Czasami dobrze się sprawdzają takie formy "tresury". A gdyby wpadł w szał i zagrażał otoczeniu, pomyślałbym nad zastosowaniem jakiegoś chwytu obezwładniającego do czasu aż się uspokoi. Czy taka odpowiedź jest dla Ciebie pomocna?
  23. Witam. Zaburzenia chłopaka wyglądają na dosyć poważne. Być może należałoby umieścić go w szpitalu psychiatrycznym. W internecie wszystko jest opisane "co i jak".
  24. Sama dobrze wiesz, że ten problem jest tylko wytworem Twojego umysłu i chyba masz na to wystarczająco dobre wytłumaczenie. Dalsze racjonalne rozpracowywanie sprawy chyba na niewiele się zda. Skoro wyobraźnia "atakuje Cię" takimi absurdalnymi scenariuszami to dalsze przekonywanie, że nikt się nie włamał raczej nie pomoże, bo wyobraźnia jest nieograniczona i znajdzie sobie jakieś inne dziwne scenariusze, Źródłem problemu są jakieś Twoje głęboko skrywane lęki z przeszłości, a te paranoje są ich urzeczywistnieniem w zastępczej, zakamuflowanej formie. Boisz się czegoś, czego nie jesteś świadoma, a psychika dla porządku wytwarza sobie jakieś dziwne ale konkretne akcje, tak żebyś wiedziała czego się boisz, chociaż nie jest to prawdziwą przyczyną. Czasami nieświadoma część umysł po prostu woli mieć jakiś bezsensowny powód do lęku niż nie mieć żadnego. Rozwiązaniem problemu będzie dotarcie do prawdziwego źródła lęku bądź też innych nieprzyjemnych emocji, doświadczenie ich, zrozumienie, wyrażenie, odreagowanie. W psychoterapii mówi się na to "przepracowanie". Nie zajmujesz się tym na swojej psychoterapii? Możesz trochę ulżyć sobie w tych trudnych momentach "wychodząc ze swojej głowy", skupiając się na wykonywaniu normalnych codziennych czynności. Poczytaj książkę jeśli lubisz, obejrzyj ciekawy film, posprzątaj w pokoju, spotkaj się z chłopakiem, porozmawiaj z przyjaciółmi, pojeździj rowerem, pójdź na spacer do lasu albo gdzieś na łono natury (kontakt z przyrodą działa bardzo uspokajająco), porób jakieś ćwiczenia, upiecz ciasto albo coś ugotuj, pomedytuj. Po prostu nawiąż kontakt z rzeczywistością, z przedmiotami, z innymi ludźmi i ze swoim ciałem. Myśli niech sobie gdzieś tam krążą po głowie jeśli chcą, nie zwracaj na nie uwagi. Myśli nie są rzeczywistością.
  25. Hej Głównym motywem Twojej obecnej największej schizy jest gwałt, tak? Samo zagmatwanie się we własnej wyobraźni musi być uciążliwe, a tu dodatkowo mamy problem z tym "brudem". Miałaś wcześniej inne paranoje? Jakie masz podejście do seksu, co o nim myślisz? Chcesz mieć pewność, że nie zostałaś zgwałcona? Zapytaj ginekologa czy jesteś dziewicą.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.