Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Honrado

Użytkownik
  • Zawartość

    243
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    22

Wszystko napisane przez Honrado

  1. Hej. Facet ewidentnie potrzebuje pomocy z załatwieniem swoich problemów emocjonalnych. Ale do tego potrzebne są jego chęci, a skoro chęci brak... chyba nic się nie da zrobić. Każdy musi ratować siebie sam, inni za nas nic nie zrobią. On nie chce się zmierzyć ze swoimi słabościami, dla niego widocznie taki stan jest normalny, ale Ty nie musisz tego znosić, zawsze możesz odejść dla własnego spokoju. W ogóle jak często pojawiają się te przykre wybuchy?
  2. Nie jest to profesjonalna diagnoza, ale można chyba powiedzieć, że mamy do czynienia z małym zespołem stresu pourazowego. Nie myślałaś może o psychoterapii? Tam mogłabyś wszystko dokładnie przepracować i rozbudzić swoją seksualność. Mogłabyś zaufać psychoterapeucie?
  3. Cześć Dawidzie. Oczywiście, że warto być dobrym. Ten świat już dawno by legł w gruzach, gdyby nie dobrzy ludzie. Ale pomagać też trzeba umieć. Jak już miałeś okazję się boleśnie przekonać, nie wszystkim i nie zawsze jest warto pomagać, bo można zostać zwyczajnie wykorzystanym. Pomagać trzeba z głową. Bardzo ważne jest też z jakiego powodu chcesz pomagać. Jeśli pomagasz, bo chcesz tym sobie "kupić" miłość i wdzięczność innych ludzi - to jest złe. Jeśli pomagasz z wewnętrznego przymusu, bo nie chcesz czuć się źle, że komuś nie pomogłeś - to też jest złe. Jak to było w reklamie jakiejś czekolady "czujesz się dobrze - czynisz dobrze". Pomaganie powinno być darem serca, bezinteresownym dzieleniem się dobrocią, którą w sobie mamy. A jeśli z pomagania robi się jakiś interes, nie jest to pomaganiem, jest interesem, Przede wszystkim należy patrzeć na siebie, bez wątpienia, bo jeśli zadbasz o siebie, będziesz miał zasoby, by dzielić się z innymi. Z tym kotem postąpiłeś bardzo dobrze moim zdaniem. Też jestem wrażliwy na szkodę zwierząt. Widziałeś maluszka w potrzebie, pomogłeś tak jak mogłeś i tyle. Jeśli źle się czujesz, że go oddałeś, zawsze możesz go odszukać i jednak zabrać do domu.
  4. Znęcanie się przez kilka lat nad małą dziewczynką i inne przeżywane przez nią dramaty w domowym zaciszu, które bardzo łagodnie określiłaś "nie było wesoło" musiały mocno odcisnąć się na psychice. Do 25 roku życia działały różne mechanizmy obronne, odwracające Twoją uwagę od tamtych wydarzeń, ale później zaczęły odpuszczać i teraz widzimy co się z Tobą dzieje. Ale nie martw się, wszystko jest do naprawienia. Niestety nie będzie to łatwe i przyjemne, i nie da się tego zrobić na forum, ale można skutecznie zneutralizować Twoją wewnętrzną burzę i przywrócić blask słońca w procesie psychoterapii. Chociaż pewnie nie masz zbyt pozytywnych odczuć na myśl o psychoterapii, co nie?😕 Niestety nie widzę innej możliwości załatwienia tej sprawy. Z dziurą w zębie trzeba iść do dentysty, z pokaleczoną duszą najlepiej do psychoterapeuty.
  5. Myślę, że można to nazwać "cieniem" albo po prostu nieświadomą częścią psychiki. Musi to być jakaś część Ciebie, bo cóż by innego. Nie opętały Cię żadne duchy, ani też nikt nie wszczepił Ci do głowy chipu zmieniającego emocje. To wszystko siedziało w Tobie pewnie od dawna, ale że nie było to nic pożądanego, bezpiecznego i pasującego do Twojej wrażliwej osobowości, dla bezpieczeństwa i spokoju zepchnęłaś to w odmęty świadomości. Po pewnym czasie "demony" (czyli wyparte emocje) przybrały na sile, wybiły się na powierzchnię, sparaliżowały Twoją żywotność i zaczęły się rozrastać, przyciągając Cię do pokrewnego im DarkNetowego zła, którym się karmią. To od czego uciekamy zawsze znajdzie jakąś drogę, żeby nas dopaść.
  6. Cześć Co te głosy mówiły? Co znalazłaś w darknecie? Jacy są ci "Oni"? Czujesz, że niczego w Tobie nie ma, ale zapewniam, że jest tam Twoje prawdziwe Ja, tylko się z jakiegoś powodu schowało.
  7. Czyli co, problemem jest konflikt między oczekiwaniami partnerki dotyczącymi tego pacyfikowania a Twoimi możliwościami czy prawami do angażowania się w sprawy wychowywania czyjegoś syna. Wiadomo, że to rodzice powinni się nim interesować, ale skoro ojciec ma go w dupie a matka cierpi na depresję, to nic dziwnego, że z emocjonalnie porzuconego dziecka wyrasta diabeł. Rozumiem, że masz ochotę załatwić sprawę siłą, sam bym pewnie miał, ale przemoc nie rozwiąże sprawy, a tylko ją pogorszy w ostatecznym rozrachunku. Na pewno nie powinieneś nic robić. Widząc wylewające się z niego zło trzeba reagować. Nie może niszczyć przedmiotów w domu i znęcać się psychicznie nad matką. Reakcja jednak nie powinna być podszyta złością i nienawiścią. Wszystko możliwie jak najbardziej spokojnie, ale też zdecydowanie. Pamiętaj, że w głębi duszy to jest dobre dziecko, które spotkało w życiu tyle złych rzeczy, że sam stał się do pewnego stopnia zły. To nie jego wina. Nie wściekaj się na niego. Chociaż może to być trudne, staraj się okazać mu miłość i zrozumienie. Jeśli chcesz żyć z jego matką, dobrze będzie jeśli w pewnym stopniu zastąpisz mu ojca, którego de facto nie ma. Masz możliwość przyznania mu jakiejś "nagrody" za dobre zachowanie albo pozbawienie go jakiegoś przywileju w ramach kary? Czasami dobrze się sprawdzają takie formy "tresury". A gdyby wpadł w szał i zagrażał otoczeniu, pomyślałbym nad zastosowaniem jakiegoś chwytu obezwładniającego do czasu aż się uspokoi. Czy taka odpowiedź jest dla Ciebie pomocna?
  8. Witam. Zaburzenia chłopaka wyglądają na dosyć poważne. Być może należałoby umieścić go w szpitalu psychiatrycznym. W internecie wszystko jest opisane "co i jak".
  9. Sama dobrze wiesz, że ten problem jest tylko wytworem Twojego umysłu i chyba masz na to wystarczająco dobre wytłumaczenie. Dalsze racjonalne rozpracowywanie sprawy chyba na niewiele się zda. Skoro wyobraźnia "atakuje Cię" takimi absurdalnymi scenariuszami to dalsze przekonywanie, że nikt się nie włamał raczej nie pomoże, bo wyobraźnia jest nieograniczona i znajdzie sobie jakieś inne dziwne scenariusze, Źródłem problemu są jakieś Twoje głęboko skrywane lęki z przeszłości, a te paranoje są ich urzeczywistnieniem w zastępczej, zakamuflowanej formie. Boisz się czegoś, czego nie jesteś świadoma, a psychika dla porządku wytwarza sobie jakieś dziwne ale konkretne akcje, tak żebyś wiedziała czego się boisz, chociaż nie jest to prawdziwą przyczyną. Czasami nieświadoma część umysł po prostu woli mieć jakiś bezsensowny powód do lęku niż nie mieć żadnego. Rozwiązaniem problemu będzie dotarcie do prawdziwego źródła lęku bądź też innych nieprzyjemnych emocji, doświadczenie ich, zrozumienie, wyrażenie, odreagowanie. W psychoterapii mówi się na to "przepracowanie". Nie zajmujesz się tym na swojej psychoterapii? Możesz trochę ulżyć sobie w tych trudnych momentach "wychodząc ze swojej głowy", skupiając się na wykonywaniu normalnych codziennych czynności. Poczytaj książkę jeśli lubisz, obejrzyj ciekawy film, posprzątaj w pokoju, spotkaj się z chłopakiem, porozmawiaj z przyjaciółmi, pojeździj rowerem, pójdź na spacer do lasu albo gdzieś na łono natury (kontakt z przyrodą działa bardzo uspokajająco), porób jakieś ćwiczenia, upiecz ciasto albo coś ugotuj, pomedytuj. Po prostu nawiąż kontakt z rzeczywistością, z przedmiotami, z innymi ludźmi i ze swoim ciałem. Myśli niech sobie gdzieś tam krążą po głowie jeśli chcą, nie zwracaj na nie uwagi. Myśli nie są rzeczywistością.
  10. Hej Głównym motywem Twojej obecnej największej schizy jest gwałt, tak? Samo zagmatwanie się we własnej wyobraźni musi być uciążliwe, a tu dodatkowo mamy problem z tym "brudem". Miałaś wcześniej inne paranoje? Jakie masz podejście do seksu, co o nim myślisz? Chcesz mieć pewność, że nie zostałaś zgwałcona? Zapytaj ginekologa czy jesteś dziewicą.
  11. Siemasz. Koło zapasowe, dokładnie tak pomyślałem w trakcie czytania. Widać, że Cię nie szanuje i nie przejmuje się Tobą, jeśli akurat nie jesteś potrzebny. Jej zależy na znalezieniu jak najlepszego partnera, czyli najlepiej bogatego, żeby zapewniał dobrobyt jej i dziecku, przystojnego, żeby mogła się nim pochwalić, mądrego i zaradnego, żeby rozwiązywał jej problemy, ale jednocześnie na tyle głupiego, żeby dał jej się owinąć wokół palca. Dlatego dba o siebie i spotyka się z facetami - szuka jelenia z jak największymi zasobami, które będzie mogła wysysać. Ciebie przez te 3-4 miesiące sprawdziła, ale widocznie uznała, że nie spełniasz jej wymagań. Odstawiła Cię w kąt jak starą zabawkę i zabrała się za szukanie kogoś bardziej jej odpowiadającego. Może trochę poszaleje, zrobi sobie jeszcze jedno dziecko z jakimś badboyem, trochę się podniszczy a na koniec zechce wrócić do Ciebie. Ale mam nadzieję, że szybko przejrzysz na oczy, zapomnisz o niej i znajdziesz sobie jakąś fajną, uczciwą dziewczynę bez dzieci, która będzie Cię szanować.
  12. Skoro dziewczyna jest Twoim całym światem, po co oglądasz pornosy i anonse? Dziewczyna nie zaspokaja Twoich potrzeb? Gdyby to ona oglądała pornosy, wyobrażając sobie jak jest rżnięta przez głównego bohatera, czułbyś się chociaż troszkę zdradzony czy ani trochę?
  13. Masz teraz spokój, nikt do Ciebie nie rzuca wulgaryzmów, nikt nie wmawia niesłusznej winy, nie manipuluje Tobą i nie robi z Ciebie głupka, nie musisz się za nikogo wstydzić i znosić różnych dziwactw. No to dobra była ta decyzja czy nie? Chciałbyś wrócić do tego co było? Bardziej zastanawia mnie dlaczego wcześniej nie podjąłeś tej decyzji.
  14. Martwisz się o to, jak dziewczyna zareaguje na Twoją "charakterystykę", chociaż żadnej dziewczyny jeszcze nie ma i nie możemy odgadnąć jak to będzie wyglądać. Są dziewczyny ekstrawertyczne, żywiołowe, którym Twoje cechy mogą nie odpowiadać - wtedy zwyczajnie się nie dogadacie. A może zadziała powiedzonko, że przeciwieństwa się przyciągają, ona doceni Twój spokój i powściągliwość, i będzie się chciała tego od Ciebie nauczyć, a Ty będziesz się uczył od niej otwartości i wychodzenia do ludzi. Może znajdziesz dziewczynę podobną do Ciebie, która będzie preferowała taki spokojny styl życia. Nigdy nie wiadomo. Nie dowiesz się, póki tych dziewczyn nie będziesz poznawał. Nie uda się z pierwszą - trudno, powiesz "miło było poznać, trzymaj się, papa" i tyle, nic złego się nie stanie, poznasz następną.
  15. A co byłoby dla Ciebie lepsze: pozostanie w małżeństwie z zazdrośnikiem, którego kochasz i świadomie wybrałaś, pomimo jego wad, czy rozpad rodziny dla znajomego z pracy i chęci postawienia na swoim?
  16. Jak podejść - chyba normalnie, bo jak inaczej? Ustal czego oczekujesz od związku, jakie cechy powinna mieć dziewczyna i szukaj. Czego się boisz na myśl o podejmowaniu działań w tym kierunku?
  17. Hej, nieciekawie to wygląda: zazdrość, bezpodstawne kłótnie, kontrola, brak zaufania, zakazy, dyktowanie gdzie możesz pracować, szantaż, groźby - tu wszystko jest nie tak. Jeszcze brakuje, żeby Cię zamknął w klatce w piwnicy. W związku powinny być dwie równoprawne osoby, a nie jedna w pełni kontrolująca drugą. Wyobrażasz sobie, żebyś to Ty mu mówiła gdzie może pracować, kiedy może wychodzić z domu i z kim się spotykać? No trochę to chore, co nie? Zacząć powinno się od tego, żeby chłopak zauważył i przyznał się do problemu z zazdrością.
  18. Zmierzenie się ze swoimi bolesnymi, od dawna skrywanymi emocjami i mówienie o nich obcej osobie na pewno nie jest łatwe i przyjemne. Ale czy wyobrażasz sobie życie z tymi lękami, pustką i smutkiem? Przecież to straszne męczarnie. Poświęciłaś trochę czasu na znalezienie dobrego psychologa? To bardzo ważne, żeby trafić do odpowiedniej osoby, z którą złapiemy dobry kontakt. Niestety często można się naciąć na kogoś, kto sam ma ze sobą problemy, a jednak próbuje pomagać innym i wciska jakieś krzywe "mądrości", po których odechciewa się chodzenia po psychologach. W ogóle jest spora różnica między psychologiem a psychoterapeutą. Psycholog to tylko ktoś po studiach psychologicznych, do kogo można iść na konsultację i po jakieś porady. Psychoterapeuta przeszkolony jest w terapii, czyli leczeniu różnych zaburzeń. Do niego chodzi się regularnie, przynajmniej raz w tygodniu, i grzebie się w poszukiwaniu źródeł problemów, szuka się skutecznych, skrojonych na miarę konkretnej osoby rozwiązań. Tak czy inaczej pierwsze wizyty są zawsze zapoznawcze. Opowiada się o sobie i tym wszystkim co nas dręczy. Raczej nie dowiesz się niczego przełomowego na początku. Boisz się, że psycholog czy psychoterapeuta potraktuje Cię zgodnie z tym jak się czujesz, że w jakiś sposób Cię odrzuci, bo masz wrażenie, że jesteś beznadziejna, bezużyteczna i znienawidzona? To tylko część Twojej choroby i jest nieprawdą, ale póki te myśli zatruwają Twoją głowę trzeba będzie chyba zacisnąć zęby i się przemóc siłą woli. Na pewno warto próbować i ciężko pracować, bo spokój duszy jest w życiu najważniejszy.
  19. Powstało tysiące książek i filmów o miłości. W sztuce to jest motyw wszechobecny, Filozofowie od wieków zajmują się tym tematem. Religia chrześcijańska opiera się na miłości. Jezus poświęcił całe życie na nauczanie miłości. Chyba da się o niej co nieco powiedzieć. Ty mówisz, że masz jakąś małą obsesję na punkcie dziewczyny z przeszłości, tak? Czy co to Cię wzięło?
  20. Hej, jak leczysz się z nerwicy i stanów lękowych?
  21. Witam, polecam wszystkie kontakty z nią zredukować do niezbędnego minimum.
  22. Co czujesz, gdy chłopak nie che Cię przytulić i patrzy z obrzydzeniem?
  23. Hej, jakie to wydarzenia przeszkadzały Ci w nauce? Jaką czujesz presję społeczną? Na poczucie zagubienia może pomóc odnalezienie jakiegoś celu w życiu, albo nawet kilku, większych i mniejszych. Jakimi wartościami kierujesz się w życiu, co jest dla Ciebie ważne?
  24. Cześć, rzeczywiście wygląda to dosyć poważnie. Niewątpliwie kwalifikujesz się na psychoterapię. Myślałaś może o tym?
  25. Hej, znam fajny cytat Emila Ciorana "Gdyby nie idea samobójstwa, dawno już bym się zabił." Rozumiem, że myślenie o samobójstwie przynosi ulgę. Dobrze jest wiedzieć, że zawsze mamy wyjście awaryjne. Sam też już dawno temu obmyślałem, jak by to zrobić "w razie czego". Jednak póki co nie mam zamiaru tego robić, bo po co? Mamy do wykorzystania na tej ziemi ograniczoną liczbę dni, dlaczego by więc ich nie wykorzystać? Paradoksalnie myśl o samobójstwie może przywrócić do życia. Wyobraź sobie, że już umarłaś, w ten czy inny sposób, leżysz w trumnie, ludzie płaczą. wspominają Cię. Później zjadają Cie robaki, zostają kości... I co? Nic. Wszystkie problemy i zmartwienia się skończą, nic nie będzie bolało, nic nie będzie przeszkadzało. Skoro wiemy, że wszystko się skończy, dlaczego mamy się tym przejmować za życia? Jaki jest w tym sens? Pragniesz przytulenia. Chcesz, aby ktoś zaakceptował Cię taką jaka jesteś, by powiedział, że wszystko będzie dobrze, by po prostu był z Tobą i dla Ciebie. Przytulić Cię nie dam rady, ale chyba dałbym radę potowarzyszyć Ci duchowo podczas rozmowy. Na pewno nie masz ochoty na rozmowę z kimś przyjaźnie nastawionym?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.