Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Saigiera

Użytkownik
  • Zawartość

    4
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Saigiera's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • 7 dni z rzędu Rare
  • Pierwszy Wpis
  • Jest tu ponad tydzień
  • Jest tu ponad miesiąc
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Co zrobić z uczuciem, że chcę przestać istnieć. Nie żyć, nie chcę się zabić, a przestać istnieć. Nie chcę wstać, ani spać. Zazwyczaj tak się czuję w nocy, przed snem. Wolę zamiast spać patrzeć się w ścianę czy sufit i chcę płakać, bo jestem już tak zmęczona, że chcę spać z rozsądku. Błagam siebie by zasnąć, ale większa część mnie woli patrzeć w ścianę. Jakbym chciała się z nią stopić.
  2. Widzę w tobie siebie sprzed kilku lat. U mnie pomogła wyprowadzka i odbieranie telefonów tylko wtedy kiedy miałam na to ochotę. Ale polecam iść od razu kiedy wyjedziesz (innej opcji niż wyjazd nie widzę) iść do psychologa. Sama nie poszłam i teraz trafiła mi się wspólokatorka, która sprawia, że sytuacja jest jak w domu. To znaczy, że jest całkowita kontrola i wszystko tak jak ona chce, jeśli coś jest nie tak to krzyczy i złośliwie wymusza na mnie swoją wolę. I może gdybym poszła do psychologa zaraz po wyjściu z domu rodzinnego, teraz bym nie czuła się znowu tak samo. Mam nadzieję, że dajesz sobie radę. Napisałeś dobrze maturę i planujesz wyjechać. Otoczyć się nowymi ludźmi i po czasie otworzyć. Nie wiem jak ci poradzić, bo samej do końca mi nie wyszło. Jedyne przed czym mogę cię przestrzec to lepiej mieszkać z obcymi niż z przyjaciółmi. Lepiej rozdzielać środowiska. Powodzenia i daj znać jak się trzymasz
  3. Hej, mam dziwne samopoczucie. Leżę patrząc się w sufit przez godziny i jestem tego świadoma. Ale zawsze po jakimś czasie przestaje i idę coś robić. Cokolwiek. Bo wiem, że ludzie będą pytać, a o wiele bardziej męczące niż robienie czegoś jest odpowiadanie na pytania. Wiem, że potrzebuję pomocy, ale napisanie na forum to szczyt moich możliwości by ją zdobyć. Bo ludzie będą pytać dlaczego chodzisz do psychologa itd. Też nie chcę dzwonić, w sumie nie chcę rozmawiać. Mam wrażenie, że pomoże tylko ciągle przytulanie mnie, ale nikt nie będzie marnował swojego życia by mnie przytulać. Wracając, nie chcę robić rzeczy, nie mam na to siły, ale wiem, że muszę i jestem w stanie się zmusić. Może dlatego, że mam ciężką sytuację mieszkaniową, która niedługo się skończy i na to czekam, ponieważ utożsamiam tę sytuację z moim samopoczuciem. Czasem jak zostaję sama to mam ochotę coś sobie zrobić. Fantazjuję o tym i te wymysły pomagają, ale też krzywdzą. Sprawiają, że odczuwam ulgę, ale też muszę się bardziej wysilić by się skontrolować. Ciężko jest kiedy np jestem sama i wiem, że wystarczyłoby otworzyć okno i skoczyć. Przecież nikt by mnie nie powstrzymał, to zajęłoby parę sekund, wszystko by się skończyło. Lub wziąć nóż i wbić sobie w szyję. W takich momentach pragnę by ktoś mnie przytulał i w ten sposób powstrzymał, ale zawsze ciągle jestem wtedy sama i mam szczęście, że mam silną wolę. Bo zostało mi niewiele do wytrzymania tu gdzie jestem, ale z każdym dniem jest coraz gorzej. Czy mogę skoczyć?
  4. Hej, jestem tu nowa i jestem młodą studentką. Wiem, że nie powinno się tu opisywać życia, ale to ono jest moim problemem poniekąd. Jako szóstkowa uczennica podstawówki, byłam zmuszana do bycia perfekcyjną do tego stopnia, że nabawiłam się kaszlu psychogennego i od tamtej pory od czasu do czasu łykam tabletki, które raczej nic nie dają, ale po wielu latach mózg uznaje je za uspokajające. Po tym rodzice odpuścili mi, ale chyba w tym domu zawsze ktoś musi być męczony, więc zaczęły się rozmowy o rozwodzie. Od wtedy jeśli się kłócili to matka przychodziła do mnie płakać i po radę, a jak się zgadzali to wszystko było moją winą. Raz było lepiej, raz gorzej, ale u mnie zaczęły pojawiać się no niebezpieczne myśli. Wiecie, hormony i jeszcze trzeba dom ogarnąć, a pogadać można z psem, bo moi rodzice nie zgodzili się na psychologa, bo wstyd czy nie wynosimy problemów z domu poza niego, nigdy nie złapałam poprawnego powodu. Więc na liceum się wyniosłam i była to wspaniała decyzja. Po drodze mój dziadek zachorował na zespół ottela i dalej wesoło nie było, a później moja babcia, która mnie wychowała straciła rozum. Teraz na studia wyniosłam się jeszcze dalej. Pierwszy rok był świetny, dużo przyjaciół, chłopak i ogólna sielanka. Teraz mieszkam z dziewczyną, która odmawia leczenia psychiatrycznego, choć jest od dawna zdiagnozowana oraz męczy mnie. I tu dochodzimy do sedna aktualago problemu, jak przeczytaliście przeszłam przez gorsze niż manipulująca wspólokatorka, ale chyba to czego potrzebuję to usłyszeć, że dam radę. Straciłam też ostatnio sporo wiary w siebie i, jak kiedyś podejmowałam raczej pewnie decyzje, tak teraz nie wiem czy cokolwiek zrobię wyjdzie choć znośnie. Plus znalazłam u siebie odczucie, że nie chce mi się nawet zrobić kroku jak stoję. Czy ktoś może mi powiedzieć nie, że trzeba być silnym, a że dam radę? Proszę
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.