Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Syl

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Syl wygrał w ostatnim dniu 24 Lipiec 2022

Syl ma najbardziej lubianą zawartość!

Syl's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Jest tu ponad miesiąc
  • Pierwszy Wpis
  • Reacting Well Rare
  • Jest tu ponad tydzień
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

1

Reputacja

  1. Honrado, Słowa rzeczywiście bardzo celne i prawdziwe, smutne też. Rzeczywiście nie zmienię rzeczywistości, pomimo, że ta chwilowa decyzja zadecydowała o reszcie życia i braku męża. Cholernie to boli, że mógłby dalej tu być. Staram się pocieszyć, że jego nawyki nie wydawały się ulec zmianie w najbliższej przyszłości. Że to i tak mogło się stać kiedy indziej, a może ktoś by pomógł w innych oklicznościach? Kto wie. Teraz to mogę sobie gdybać. Wiem, że chciał dalej żyć, ale ryzyko jakie podejmował było wielkie. Za każdym razem po zażycie serce może stanąć. Nie myślał o tym? Nie myślał co ze mną będzie? Jak życie mi stanie? Tak właśnie jest. Ciężko jest z tym się pogodzić, ale dalej budzę się każdego dnia, czasami nawet trudno otworzyć oczy. Dzięki za słowa wsparcia.
  2. To stało się 6 miesięcy temu, a mam wrażenie, że ten dramat już przeżywam latami. Strasznie mi go brakuje, i naszego życia, które mieliśmy razem przeżyć. Był i jest moim najlepszym przyjacielem, i osobą, na której najbardziej mi zależało. A czuję się strasznie zdradzona i oszukana. To było w styczniu, kiedy wracałam za 2 dni do niego zza granicy, rozmawialiśmy tego dnia przez telefon, brzmiał normalnie. Funkcjonował normalnie i był zajęty rozmowami z ludźmi z pracy. Po kilku godzinach nie mogłam nawiązać z nim kontaktu telefonicznego i poprosiłam sąsiada, aby poszedł do nas do domu. Znalazł go już zimnego i leżącego na podłodze, prawdopodobnie osunął się z krzesła. Miał upływ krwi z głowy(ust czy nosa), do tej pory nie rozumiem dlaczego. A do tego wszystkiego miał przy sobie kokainę i igły. To jakiś koszmar. I milion pytań nasuwa się, dlaczego mnie oszukiwał, i dlaczego używał za moimi plecami. Nie miałam pojęcia, świetnie to ukrywał. A my właśnie przechodziliśmy in vitro W zeszłym roku po raz pierwszy dowiedziałam się, że mąż ma jakieś "ciągoty" do kokainy. Zwalał to na ogromny problem, który spotkał go w pracy. Po osiągnięciu dna, sam zapisał się na 6-miesięczną terapię. Po jej ukończeniu był jak nowonarodzony z nową energią do życia i poglądem na świat. Wierzyłam, że wreszcie zaczniemy żyć. Dwa dni przed jego śmiercią złożyliśmy ofertę na nowy dom. Nie doczekał tego Wiem, że chciał żyć, chciał tych wszystkich zmian, powtarzał, że żyje dzięki mnie. A tego jednego dnia nie mogłam mu pomóc. Co gorsze, po przejrzeniu jego telefonu, dowiedziałam się, że były osoby w nowej pracy, z którymi czasami używał. To było przez ostatnie 2 miesiące. Czyli zakończył terapię, poszedł do nowej pracy, i znowu się wciągnął. A ja, jak zawsze jestem podejrzliwa, dałam się oszukać. Nie rozumiem czemu sięgnął po kokainę. W takim momencie, kiedy obiecywał, że nic głupiego nie zrobi. Miał nagraną nową pracę, nowe miejsce zamieszkania, nasze przyszłe dziecko, był niesamowicie inteligentny, spełniony zawodowo. Nie rozumiem tego. Strasznie mi go brakuje. Był najlepszą częścią mojego życia. Nie potrafię się odnaleźć w tym smutnym świecie bez niego. Za bardzo nic nie ma dla mnie sensu. Mam straszne wyrzuty sumienia, że nikogo z nim nie było, aby mu pomóc. Myślę, że przeżyłby. A tak leżał sam jak palec i umierał. Dlaczego tak się stało? Dlaczego nie dostał szansy na przeżycie? Dlaczego nie stało się to wśród ludzi? Człowiek pełen radości, poczucia humoru, który jednoczył ludzi. On już nic nie czuje, a ja cierpię każdego dnia, kiedy ponownie otwieram oczy. Będę wdzięczna za słowa wsparcia.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.