Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

orgelman

Użytkownik
  • Zawartość

    23
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez orgelman

  1. Zgadzam się w 100% z Felą. Poza tym, depresja, nerwice i zaburzenie odżywiania znikąd się u Ciebie nie wzięły - to zasługa Twojej toksycznej matki - uwolnij to czym prędzej na terapii, wyprowadź się i idź do przodu. Dasz radę! Powodzenia
  2. To bardzo dobrze, że masz świadomość tego, co napisałeś w ostatnim zdaniu i musisz na tę kwestię baczyć, bo ciężko jest wyhaczyć "kontrolera", gdyż jest on równocześnie znakomitym manipulatorem. O ile możesz z Ewą dojść do logicznego porozumienia, o tyle jesteś/będziesz szczęśliwy. Co do Twojego i jej umysłu, to nie ma tu reguły - artysta tak samo może mieć analityczny i ścisły umysł. Ja jestem artystą i jestem bardzo autorefleksyjną osobą, dużo analizuję i konsoliduję różne fakty, myśli itd. Zastanawia mnie jeszcze, jak to się stało, że Ty wiedziałeś o wpisie Ewy na tym forum, powiedziała Ci o tym?
  3. Michał44, to zmienia postać rzeczy. Bardzo dobrze, że Twoimi atutami są szczerość, otwartość i komunikacja oraz to, że masz swoje granice - nie daj ich przekroczyć ani okroić w żaden sposób. Jak widać - kij ma dwa końce. Kontrolowanie, to najbardziej chamskie posunięcie w związku, którego ja osobiście doświadczyłem. Pytanie i refleksja do Ciebie - na ile jesteś szczęśliwy z Ewą, która Cię kontroluje?
  4. Dokładnie tak, jak Neolska napisała: jest to chory układ. Wydaje mi się, że Twój chłopak przejawia nazbyt dużą pewność siebie w tym chorym układzie. Co więcej - poprzez dalszą chęć obcowania w tej sytuacji i pisania z tamtą Jegomościną smsów nie traktuje Ciebie poważnie i z szacunkiem. Tobie wydaje się, że widzisz krzywo, bo ta cała sytuacja jest pokrzywiona, a więc patrzysz na to prosto Twój chłopak nie akceptuje Twoich obaw o Wasz związek, co oznacza, że nie liczy się z Tobą. Myślę, że z Tobą wszystko OK, więc nie zastanawiaj się, tylko odejdź od tego faceta. To na prawdę niezdrowe. Jeśli teraz nie czujesz się dobrze w takim układzie, to za jakiś czas niespostrzeżenie możesz czuć się fatalnie.
  5. Witaj, Przemku. Byłeś z tym problemem u specjalisty (psycholog, psychiatra)? Zażywasz jakieś "lecznicze" środki zaradcze (mam tu na myśli leki)?
  6. Slavko86 dał Ci wspaniałą radę, a ja jedynie spotęguję to w ten sposób: zerwij z nim czym prędzej, bo inaczej wylądujesz ze sobą w emocjonalnym rynsztoku. Po swoich dotychczasowych przejściach mówię każdemu podczas takich rozmów: jeżeli partner/partnerka kłamie, potem płacze, obiecując, że się zmieni, to DALEJ KŁAMIE! A Ty w tej sytuacji jesteś tak zmanipulowana, że chcesz go naprawić, a ja Ci mówię - nie dasz rady go naprawić. Po każdej próbie naprawy, będziesz rozczarowana tym, że znowu zrobił Cię w bambuko, ale mimo tego nadal będziesz chciała go naprawić i uleczyć jego uzależnienie, ale to tylko pogłębi Twój problem. I tak będzie cały czas. Uciekaj od niego jak najszybciej, bo tak jak napisał przedmówca: z takim przeciwnikiem nie wygrasz - to głębokie słowa, bo teraz Tobie na nim zależy, ale on tak Cię zmanipuluje, że w końcu go znienawidzisz i stanie się Twoim przeciwnikiem, od którego niełatwo będzie odejść/zakończyć relację. Swoją drogą, to jesteś mądrą i inteligentną kobietą (podziwiam Twój wpis), więc zrozum jedno - dewianta nie uleczysz, a jedynie zranisz siebie. Wszystko, co napisałem, jest oparte o moje doświadczenia. Głowa do góry i ujeżdżaj konia, który lubi jeść trawę z pastwiska, a nie klacz, która je siano spryskane round-up'em
  7. Jesteś niedowartościowana i dlatego trzymasz się gościa, który w ten sposób się zachowuje - to taki mój wniosek. Ja też miałem kiepskie (bardzo delikatnie mówiąc) dzieciństwo i byłem sam dla siebie zerem, byłem agresywny wobec siebie i wiele innych, dlatego trafiłem na kobietę, która teraz depcze mnie w ziemię; po prostu pastwi się nade mną emocjonalnie. Poszedłem na psychoterapię (trwała 2,5 roku), którą polecam każdemu. Jeżeli więc nie chcesz być podeptana i wbita w ziemię przez Twojego partnera, to lepiej rozejdź się z nim czym prędzej i idź do przodu: idź na psychoterapię (nie musisz nikomu tego obwieszczać, nawet rodzicom, rodzeństwu itd.), nabierz pewności siebie, a przyciągniesz do siebie gościa, który wtedy właśnie będzie Ciebie wart. Bo ja osobiście odczuwam, że Ty na tę chwilę na tyle nie akceptujesz samej siebie, że nawet masz dylemat co zrobić z chłopakiem, który szuka uciechy w innych dziewczynach, ba - nawet Ci to obwieszcza! No bez przesady. To tak, jakbyś dawała wylewać na siebie pomyje po jego kąpieli z tamtymi laskami! Kobieto, weź się za siebie. Wiem, że jest Ci trudno, bo nie masz wsparcia w domu, ale nie trzymaj się tego człowieka, jak "rzep psiego ogona", bo potencjalnie będzie to dla Ciebie niszczące i w pewnym momencie możesz zlecieć przez niego poniżej depresji. Ja wiem, co piszę. Osoba niedowartościowana jest dobrym podłożem dla psychopaty/psychopatki. Nie wierz w żadne jego zapewnienia, ani w to, że się zmieni - to bzdura, która jest dla Ciebie pewną zgubą. A tym bardziej - jeśli jest Tobą zmęczony, to daj mu spokój i niech sobie poszuka kolejnej naiwnej dziewczyny, a Ty zrób ze sobą porządek, a staniesz na pewnych nogach i się nie zachwiejesz - uwierz mi. W sumie, to może ktoś jeszcze wypowie się na temat Twojego problemu, bo cały czas nadaję, a kto inny może mieć jeszcze inne spojrzenie na ten temat. A co do tytułu tematu, to: tak - toksyczny. Głowa do góry!
  8. Pogrywa Tobą. Odczep się od tego gościa i poszukaj takiego, który nie będzie szukał innych kobiet po to, żebyś Ty się zmieniła. A swoją drogą - w jakim sensie on miałby Cię wspierać: Twoja tęsknota za nim, czy może to, że np. mieszkasz z rodzicami, z którymi ciężko jest mieszkać? Spekuluję, bo niewiele napisałaś.
  9. Twój synek ma 3,5 roku, a więc ja nie przejmowałbym się hierarchią jego miłości co do poszczególnych osób. Matka zawsze dla dziecka będzie matką i ta więź jest niejako oczywista dla malucha. Co chodzi o negowanie bądź nierespektowanie przez teściów sposobu wychowania synka, np. podawanie słodyczy, to na ile żona jest zgodna z Tobą w tych kwestiach? Jakby nie było, też byłbym niezadowolony z takiego stanu rzeczy. Z tego, co opisujesz, to wydaje mi się, że Twoja żona nie poświęca synkowi wystarczająco dużo czasu pod kątem interakcji słownych, poznawczych - czy faktycznie tak jest? Jeśli chodzi o tytułowanie, to ile mniej więcej jest tych przeinaczonych słów?
  10. A, zapomniałem odnośnie tego, że kocha każdego z was mniej lub bardziej: to jest często spotykane u dzieci, nie mniej jednak powinieneś się cieszyć, że do Ciebie ma największą dozę miłości Prawdopodobnie, podczas zabawy z teściami, gdyby teściowa zapytała, kogo najbardziej kocha Twój synek, to na pierwszym miejscu byłaby właśnie ona. Tym bym się aż tak nie nakręcał. Natomiast, co chodzi o podawanie słodyczy przed posiłkiem, to dla mnie osobiście jest to przegięcie. Nawet, gdyby nie były to słodkości, ale na przykład chrupki kukurydziane, to i tak ja bym się na to kategorycznie nie godził. Zje słodycze, a potem co z obiadem, czy innym posiłkiem? Je ochoczo? Słodycze to zdrowotna zguba dla malucha, a tym bardziej przed posiłkiem. Jeśli z żoną macie na ten temat takie samo zdanie, to szturmujcie do teściów ze sprzeciwem. A żonie daj do zrozumienia, że nie jest małą dziewczynką, ma swój rozum i Ciebie, jako ojca Waszych dzieci i nie może kłaść lagi na rozmowy o ważnych, czy nawet mniej ważnych tematach ze swoimi rodzicami, bo psuje to stabilność. Musisz ją uświadamiać o tym, przekonywać.
  11. Moim zdaniem jesteś czujny, ale trochę nadwrażliwy, lecz nie we wszystkich kwestiach. Jako, że Twój synek ma bardzo częsty kontakt z dziadkami, to absorbuje ich słowa, ale w żaden sposób nie powinni ignorować Twoich koncepcji dotyczących wychowania Twojego dziecka, co ewidentnie robią. Wygląda na to, że są jak wiatraki, więc może zamiast gadać do nich, jak do ściany, to poświęcaj jak najwięcej czasu synkowi i tłumacz mu, że te słowa, to są tylko takie między nim a dziadkami, a tak na prawdę to nazywa się tak, a to - tak. Żona spod skrzydeł takich rodziców, a nie innych, wyszła, więc musisz mieć świadomość tego, że też będzie machać ręką na Twoje spostrzeżenia. Ty, natomiast, nadal bądź czujny i pracuj nad potomkiem. Co do ciągnięcia za ucho i klapsa, to faktycznie - też by mi się to zbytnio nie spodobało. Ja bym powiedział, żeby sobie poszedł kosę poklepać, a nie mojego syna. Szczerze mówiąc, to irytujących masz teściów; nieprzezbytych, olewczych i pewnie trochę sarkastycznych. Jak Twoja żona zareagowała na owe pociągnięcie za ucho i klapsa? Czy Twój synek skarżył się na to, płakał? Wiesz, o ile maluch nie reaguje negatywnie na takie metody wychowawcze dziadków, to o tyle może to być pozytywną metodą. Ważne, żeby wiedział, że dziadek nie zrobił tego w formie "wet za wet". Poza tym, klapsy w tyłek, to niezbyt miłe doznanie dla kręgosłupa, bo podejrzewam, że dziadek ma rękę wielkości głowy malca, to też pod rozwagę powinna iść siła klapsa, albo "klepania".
  12. Do Pani Celinagurka: jeśli tylko chęć odzyskania 1000 złotych trzyma Cię przy tym partnerze, to idź za radą Pani Kropki. Dobrze, że wiesz z kim tańczysz, a te pieniądze są niczym w porównaniu z szacunkiem, którego od Twojego narcyza nie masz. Względnie, jeśli masz jakie kolwiek dowody na to, że mu je pożyczyłaś, to są szanse, aby je odzyskać. Do Pani Hania987: doświadczasz manipulacji, a więc przemocy psychicznej. Dlatego udaj się do prawnika i czym prędzej uwolnij się od takiego dewianta, który uważa Ciebie i dziecko za ścierkę dla jego chorej i wypaczonej osobowości. Im bardziej on wie, że to Cię przy nim trzyma, tym bardziej będzie Was tak traktował. Nie mów mu o tym, po prostu zacznij działać, bo jesteś ewidentnie współuzależniona od jego chorych rozgrywek, a tym samym karmisz u niego narcyza, co go tylko podkręca.
  13. TAKI ZWIĄZEK NIE MA NAJMNIEJSZEGO SENSU! Wszystko napisałeś bardzo ładnie i składnie, a ja w 100 procentach Cię rozumiem, bo przechodziłem to samo, tyle, że u mnie w tym wszystkim jest 7-letnia córka i cierpię kilka razy bardziej. UCIEKAJ od tej baby! Nie ma nic gorszego, niż brak szacunku, zrozumienia i empatii! W związku z taką babą chodzi się, niczym po polu minowym i nigdy nie wiesz, kiedy coś walnie. To, że Twoja żona miała takie przejścia w dzieciństwie, to tylko utwierdza mnie w tym, że Cię zniszczy. Ba, ona już to robi, a im bardziej będziesz chciał ją naprawić, uleczyć, tym bardziej będziesz doświadczał tego, o czym tak ładnie napisałeś. Twojej żony NIE NAPRAWISZ. Już teraz Twoje życie wygląda, jak katastrofa kolejowa, która jeszcze się nie wydarzyła i aż strach pomyśleć, co będzie, gdy pojawi wam się dziecko. Ona ma spory lęk przed porzuceniem i stertę kompleksów, dlatego stosuje wobec Ciebie takie akty przemocy psychicznej, aby sprawdzić na ile może sobie jeszcze pozwolić, żeby za chwilę okazać Ci trochę fałszywej empatii, abyś zapomniał, jak niszcząco potraktowała Cię ostatnio. Tak będzie w kółko, a intensywność takich epizodów można porównać do kuli śnieżnej, która toczy się coraz szybciej z górki nabierając przy tym coraz większych rozmiarów. Nie masz szans powstrzymać tego efektu, a każda próba zrozumienia i uleczenia Twojej żony kastruje Twoją osobowość i wycina resztki Twojej godności. Twoje litowanie się nad nią przez wzgląd na jej trudne dzieciństwo, to Twoja pewna zguba i tragiczna przyszłość z nią. Słowem - tkwiąc z tak zaburzoną emocjonalnie żoną, sam niszczysz siebie na własne żądanie. Dlatego nie bądź naiwny, nie próbuj tego naprawić i nie funduj swojemu dziecku toksycznej matki. "Za mundurem panny sznurem" - nie szukaj na siłę, ale jeśli już coś znajdziesz, to bądź ostrożny. Czołem, żołnierzu.
  14. Szybko, czyli jak? Po jakim czasie znajomości - 2 dni, miesiąc? Nie napisałeś, ile Twoja ukochana ma lat oraz ile trwa wasz związek. Niektórzy rodzice bywają zaborczy wobec swoich córek, bowiem nie chcą, aby w młodym wieku miały potomstwo. Wrzuć na luz. Aby zobaczyć na ile złoto jest prawdziwe, próbuje się je w ogniu. Jeśli więc jej tak samo będzie zależało na tej miłości jak Tobie, to niechybnie nastąpi "happy end" twojej rozterki.
  15. Idź na psychoterapię, a dowiesz się niemal sam od siebie, co powoduje u Ciebie takie więzy z przeszłością. Opisałeś nam wierzchnią warstwę Twojej rozterki, pod którą leży mnóstwo innych warstw, które należałoby odkryć.
  16. Zrozum to jednoznacznie - Twoja partnerka niszczy Ci życie i będzie to robiła w dalszym ciągu jeszcze skuteczniej. Wiem, co piszę. To takie klasyczne, ale bardzo bolesne dla Ciebie, zagrywki Twojej partnerki, która stosuje manipulację. Dosadniej mówiąc - robi Ci pranie mózgu, aby wyssać z Ciebie ostatnie soki życia, wykorzystać do cna. A jak będziesz już wrakiem człowieka, to kopnie Cię w tyłek i dopiero wtedy zorientujesz się, że zostałeś przez nią zjedzony, przerzuty, strawiony i wysrany. Więc uciekaj od niej, póki możesz, bo z czasem będzie tylko coraz trudniej to zrobić. Powodzenia.
  17. Cóż, prawie 2-letnia córka w kinie? Niechby i tak było, ale nasuwa mi się pytanie: w jakim wieku jest córka Twojego partnera z poprzedniego związku? Jeśli faworyzuje swoją pierwszą córkę, to już daje mi wiele do myślenia zarówno na Twój, jak i jego temat. Ogólnie za mało napisałaś na temat Twojej rozterki i przebiegu Twojego związku z partnerem, więc próba pomocy, czy sensownej wypowiedzi, to jak wróżenie z fusów.
  18. Twój partner poniża Cię i to ostro, a Ty jesteś tego świadoma - to jest już dobry znak. Odejście od niego - jeszcze lepszy znak. Mama traktuje Cię, jak popychadło (i traktowała, jak się domyślam) - to prawdopodobnie jest przyczyną związania się z takim partnerem. Nie wiem, na ile możesz z nim pogadać odnośnie Twoich uczuć i tego, co Cię boli, ale tak czy inaczej - zbieraj dyskretnie materiały dowodowe (nagrania audio) jego niszczących zachowań, idź do prawnika, a on powie Ci co możesz z tym zrobić. Bo jak mogę się jedynie domyślić - prawdopodobnie jesteś finansowo zależna od niego. Zrobił Ci dzieci, to niech je alimentuje, abyś mogła żyć z dala od niego i jego niszczących zagrywek. To tak w skrócie, bo mało szczegółów waszej relacji przedstawiłaś. Jak już uwolnisz się od niego, to idź na psychoterapię przepracować dzieciństwo, abyś nabrała pewności siebie i nie trafiała więcej na takich ludzi, jak Twój partner. Powodzenia.
  19. Jeśli Ci na niej tak bardzo zależy, to dlaczego dopuszczasz się zdrady? Czy jest dla Ciebie mniej atrakcyjna, niż Twoje kochanki? Tak czy siak - zacznij od siebie. Nikt nie poda Ci gotowej recepty, choć oczywistym wydaje się fakt, że małżeństwo oparte na zdradach będzie mocno rozchuśtane. Idź na psychoterapię, a dowiesz się wiele o samym sobie, jak również o tym, dlaczego związałeś się z taką żoną. Tylko pamiętaj - psychoterapia, to nie konsultacja lekarska odnośnie przeziębienia, ale dość długi proces (1-3 lat najczęściej), ale za to odkrywasz przed sobą prawdziwego siebie oraz nowe, lepsze życie.
  20. Popieram wypowiedź Feli, choć drugie zdanie z Jej wypowiedzi zrobiło na mojej twarzy delikatny uśmiech - ujęła to w sposób nad wyraz subtelny. A ja powiem Ci dosadniej, choć nie jestem specjalistą, ale życie mnie doświadczyło i robi to nadal - Twój chłopak, to człowiek z mocno zaburzoną osobowością. Albo ma borderline, albo narcyza, ale bardziej stawiam na to pierwsze. UCIEKAJ od niego i zostaw wszystkie te miłe chwile, którymi Cię jeszcze do siebie wabi. On takimi chorymi zagrywkami testuje Twoje zdrowe granice, jednocześnie je niszcząc, aby zobaczyć na ile bardziej będzie mógł posunąć się dalej! A pamiętaj - im dalej w las, tym ciemniej i trudniej będzie Ci wrócić do normalności i bycia sobą. I tak jak napisała Fela - on Cię zniszczy. Ja wiem, co piszę, bo z taką zaburzoną i toksyczną żoną żyłem pod jednym dachem 10 lat, a przed ślubem znaliśmy się 7 lat. Teraz cierpię kilka razy bardziej, bo mamy 7-letnią córkę, którą wierciła i wierci mi dziurę w głowie, a szczególnie po wyprowadzce z domu 3 tygodnie temu. Nie patrz na jego chwilowe akty miłosierdzia, na jego przejawy normalności i na chwile, w których było/jest wam dobrze, bo to niesamowicie złudne, a w konsekwencji tragiczne. Sama widzisz, że to chore, jak się zachowuje, więc UCIEKAJ! A jeśli mimo tego jest Ci już ciężko od niego odejść, to udaj się na psychoterapię, albo choćby do psychologa, żeby Ci trochę myślenie utorował. Powodzenia i wspaniałego życia Ci życzę.
  21. Jeśli czegoś się obawiasz, to to właśnie przyciągasz do swojego życia. Jeśli nawet zajdziesz w nieplanowaną ciążę i przez te 9 miesięcy będziesz tego właśnie się obawiać, to prawdopodobnie tak będzie. Wszystko jest w Twojej głowie. Co dziś zasiejesz, "jutro" żąć będziesz. Nauka nauką, medycyna medycyną, a Ty masz w głowie wspomnienia z dzieciństwa o mamie, która cierpiała na tę chorobę i temat potomstwa automatycznie jest u Ciebie wstrzymany (niepotrzebny). Chyba, że borykasz się z przejawami schizofrenii, to jest to jakiś argument, ale i to jest do przeskoczenia, choćby na psychoterapii. Po prostu - blokuje Cię przeszłość. Nie nadawaj swojemu szczęściu miary z przeszłości. Wyobraź sobie cel w głowie, poczuj go, a wszystko dostosuje się tak, że będzie on osiągnięty. I pamiętaj - nie wątp w ten cel.
  22. zlywybor - jak żyjesz teraz? podjąłeś jakieś kroki? Ja jestem w identycznej sytuacji. Znam żonę 17 lat, a 10 lat temu wzięliśmy ślub. Mam 7 - letnią córkę, którą od Jej pojawienia się na świecie wierci mi dziurę w głowie. Manipuluje mną poprzez córkę, miesza Ją w swoje chore gierki, nie miałem ani nie mam możliwości porozumienia się z nią w sposób logiczny, o czym pisali pozostali użytkownicy. Dramat. W końcu wyprowadziłem się, córka przechodzi pranie mózgu, a żona utrudnia mi z Nią kontakt, tudzież zabranie pozostałych swoich rzeczy (w większości osobistych i takiech, których nigdy nie używała). Co u Ciebie teraz, jak w ogóle żyje reszta, która to czyta? Napiszcie coś, dajcie otuchy. Skończyłem 2 lata temu psychoterapię (psychoanaliza), bo już nie wiedziałem, czy ze mną jest coś nie tak, czy to ona jest faktycznie stuknięta? Oczywiście potrafiła zadzwonić do mojego terapeuty i powiedzieć, że ma wrażenie, że jestem przez niego buntowany... Obdzwoniła szereg znajomych i mojej rodziny, opowiadając same bzdury i kłamstwa, a ich telefony zwrotne do mnie przeważnie zaczynały się w stylu: "Co się u was dzieje? Ona była tak przerażona, jakbyś gonił ją z siekierą? Ty faktycznie nie dokładasz się do rachunków?...itd." 3 lata temu założyłem jej niebieską kartę, bo myślałem, że trochę się opamięta, ale nic bardziej mylnego. 3 tygodnie temu to ona założyła mi niebieską kartę. Nie piję, jedyne co, to palę (tytoń). Jestem człowiekiem empatycznym, wrażliwym. Jestem złotą rączką wykorzystaną do cna! OBUDŹCIE SIĘ WSZYSCY, co doświadczacie tego samego co ja lub autor tematu. Różnica jest taka, że ja żony od dawna nie kocham, bo po prostu się nie da. Chyba na tyle jeszcze zostało we mnie godności i poszanowania samego siebie i dlatego poszedłem na psychoterapię - coś wspaniałego! Leję codziennie łzy z tęsknoty za córką, a mieszkam 25 kilometrów od niej. Dajcie, proszę, znać jak u Was. Poradźcie coś, jakie kroki prawne podjęliście. Trzymajcie się!
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.