Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

wololo_priest

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

wololo_priest's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Cześć. Jestem Konrad, mam 25 lat. Mieszkam w dużym mieście wojewódzkim. Rok temu poślubiłem swoją obecną (pierwszą oczywiście) żonę. Wcześniej znaliśmy się jakieś 6 lat. Przez te lata, narastał w naszej relacji problem który kiedyś ignorowałem, a dzisiaj doprowadza mnie do szaleństwa. Czuję, że moja żona jest osobą mściwą, wredną i bez empatii. Regularnie robi mi awantury, nawet o rzeczy na które nie mam wpływu lub o takie, które zawsze były oczywiste (jak to, że jeżdżę do pracy samochodem). Cały czas odczuwam od niej brak szacunku, czuję się poniżany, wypominane jest mi wszystko, muszę znosić jej wieczne humory i niezadowolenia. W czasie rozmów na temat problemów, daje mi odczuć że zrobi wszystko żeby mnie zniszczyć, ze moje uczucia nie są ważne. Potrafimy kłócić się bez końca. W czasie kłótni atakuje mnie i wyśmiewa. Często w awanturach robi wszystko, żeby mnie wyśmiać nawet jak to nie ma nic wspólnego z tematem, jak to, że mam nadwagę, że daję jej jedynie minimalny standard życia (zarabiam 3 razy tyle co ona a jej zarobki są powyżej średniej krajowej), że wszyscy którzy ze mną utrzymują kontakt są dla mnie interesowni i nieszczerzy, Mówi mi, że nawet jej odpowiada to, że sypiam czasem w drugi pokoju, czy żebym sobie szukał innej kobiety. Te awantury doprowadzają mnie do rozpaczy, leżę na podłodze i wyję z bólu, a ją to tylko nakręca. Nie potrafię wytrzymać tego, że ktoś kogo kocham i kto przysięgał mi miłość tak bardzo mnie nie szanuje. Często żona robi mi awantury w dni, które są dla mnie ważne, jak skończenie studiów, jakaś wygrana czy sukces w pracy. W rozmowach cały czas mi przerywa i nie da dojść do słowa, czuję się niewysłuchany, niepotrzebny lub potrzebny tylko wtedy gdy trzeba jej pieniędzy. Gdy jej o tym mówię, to naśmiewa się ze mnie, mówiąc, że musiałbym najpierw te pieniądze mieć - no nie mogę.... jestem grubo powyżej ludzi w moim wieku, czy naszych znajomych. Mam żelazną zasadę, że nasze problemy rozwiązujemy poza rodziną czy znajomymi przez co nie mam nawet z kim porozmawiać o tym, że jest mi tak ciężko. Nie mam u kogo przenocować, do kogo wyjść. Gdy chcę wyjść do naszych wspólnych znajomych zawsze znajduje jakąś wymówkę - brak czasu, pieniędzy... Kilka sytuacji z naszego życia Zaproponowałem jej, żeby zapisała na kartce na lodówce rzeczy, które chce, żebym zrobił lub jej pomógł, jak to, żebym wyprasował we wtorek pranie czy ja pojechał po zakupy w piątek (do tej pory robiła to ona, więc chciałem, żeby to dla mnie usystematyzowała). Wyśmiała mnie, przy każdej możliwej okazji mi to wypomina i naśmiewa się, że nie mam mózgu. Wysprząta we wtorek mieszkanie (podstawowe sprzątanie, ubrania, naczynia, nic szczególnego), następnie zostawi wieczorem bałagan. Rano wychodzimy o podobnej porze, z pracy wraca zawsze szybciej niż ja i czeka na mnie z awanturą, dlaczego jest to nieposprzątane. Rozmowa o tym, że przecież byłem w pracy, że wczoraj było wysprzątane i to ona zostawiła za sobą bałagan nic nie daje, podważa każdy argument, nawet w irracjonalny sposób, mówiąc, że mogłem wstać o 5 rano, żeby za nią posprzątać, czy że to jest moje urojenie, że ona zostawiła na środku pokoju swoje ubrania. Rozpłacze się do mnie z awanturą, że nie ma się w co ubrać jutro (no bez przesady, w szafie są ubrania, ale nie mówię jej tego), ale nie pojedzie do sklepu bo jest już po 19 - galerię mamy 5 minut od domu. Żona zaczęła studia rok wcześniej niż ja, przez kilka miesięcy mieszkaliśmy kilkaset kilometrów od siebie. Zadzwoniła do mnie w piątek wieczorem dlaczego jeszcze nie jestem u niej, zrobiła awantura, chciała mnie rzucić, zwyzywała... Ja wybłagałem samochód od rodziców i w nocy do niej pojechałem, żeby uspokoić sytuację. Kiedy mówię jej o tym, że jej słowa mnie ranią, że odczuwam, że mnie nie szanuje i zrównuje z ziemią słyszę, że to tylko moje zdanie bo ona mówi dobrze i chyba jej nie zabronię mówić co czuje czy uważa. Sytuacje jak ta bywały już wcześniej, nawet gdy jeszcze każde z nas mieszkało ze swoimi rodzicami. Cały czas oczekuje, że wszyscy będą jej schodzić z drogi, domyślać czego ona chce lub rezygnować z własnych potrzeb czy wolności dla niej. Martwi mnie to, coraz częściej spędzam wieczory sam, przy komputerze, śpiąc w innym pokoju. Wiem, że mnie nie zdradza, ale nie potrafię dojść z nią do żadnego porozumienia. Jestem konserwatywny i wierzący, nie potrafię po prostu się wyprowadzić i rozwieźć.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.