Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Łukasz23

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Łukasz23's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Pierwszy Wpis
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Tłumaczyć tłumaczę, ale on mówi że babcia tak powiedziała i to jest "badubadu". Najbardziej martwi mnie to, że w rozmowach z innymi dziećmi zaczął używać tych słów. Teściowa potwierdziła, że lekkie klepnięcie było. Mimo wszystko mi się to nie spodobało. Synek po pociągnięciu za ucho miał łzy w oczach i się poskarżył. Po "klepnięciu" też się poskarżył i mówił że mu było smutno. Wiadomo, że dzieci czasami mijają się z prawdą więc zawsze wolę zweryfikować to co mówi i wysłuchać obu stron. Żona trochę ode mnie posłuchała i też spytała o co chodziło. Ale spokojniej to przyjęła, ja się trochę zdenerwowałem i musiałem się pilnować, żeby za dużo nie powiedzieć Co do tego kogo kocha to wszystkim mówi że tatusia najmocniej, ale nie chodziło mi o to, że jestem pierwszy, tylko o to, że babcia wyżej w hierarchii jest od mamy. Mimo, że dobrze go traktuje i codziennie słyszy od nas że go kochamy i on nam to mówi. Ogólnie najbardziej mi przeszkadza negowanie moich decyzji i tworzenie tych wymyślonych słów i tytułów. Ok w zabawie można, ale zabawa się kończy, a tytułowanie trwa nadal. Pozdrawiam
  2. Witam. Proszę o poradę. Razem z żoną mieszkamy w domu jej rodziców. Dom składa się z dwóch mieszkań, są osobne wejścia, oddzielne media, itd. Jesteśmy 6 lat po ślubie, mamy dwójkę dzieci. Chodzi o 3,5-letniego synka. Od urodzenia ma dobry kontakt z moimi teściami, na co wpływ ma wspólne podwórko i codzienne widzenie się z dziadkami. Niestety uważam, że zostały przekroczone pewne granice. Synek mimo młodego wieku ma bogaty zasób słów od małego (np. synek używa słów takich jak asekuracja, samosiejka), ale podczas zabaw z babcią gdy miał roczek zaczęli tworzyć nowe słowa, których niestety używają do tej pory. Np. droga obok naszego domu to "badubadu", figurka ślimaka w ogrodzie to "tapaj". Początkowo myślałem, że to nic takiego, w końcu jest mały, ale jak usłyszałem, że używa tych słów do kolegów to pomyślałem, że czas z tym skończyć, że trzeba rozdzielić świat rzeczywisty od świata zabaw. Niestety mimo kilku rozmów, teściowie dalej używają wymyślonych słów. Kiedyś podczas układania drewna w piwnicy z dziadkiem zaczął pytać o Egipt, bo słyszał, że ktoś z rodziny wyjechał do Egiptu. Później powiedział mi, że dziadek mówi na niego mumia, a na siebie Faraon. Niestety tak mu się spodobało, że codziennie woła na dziadka "Faraon". Postanowiłem z teściami porozmawiać, gdy ponownie usłyszałem jak synek opowiadał starszemu koledze, że był na spacerze z "Faraonem". Chłopiec delikatnie go wyśmiał, a nie chcę narażać dziecka na wyśmiewanie w przyszłości. Stąd zacząłem interweniować u żony i jej rodziców, prosząc, żeby nie używali takich określeń. Żona uważa, że przesadzam, dziadek jak usłyszy "Faraon" to albo reaguje jakby tak się naprawdę nazywał, albo poprawia go na "Dziadek Faraon". Czasami sprzeczamy się z żoną, ponieważ uważam, że mimo że jej rodzice nam pomagają opiekując się czasami dziećmi to za bardzo ingerują w nasze wychowanie. Synek powiedział, że mnie kocha najbardziej, później babcię a później mamę. Tłumaczyłem mu, że rodziców trzeba kochać tak samo, nie można kochać jednego rodzica bardziej, a drugiego mniej. Do tego jak coś mu nie pasuje (np. nie pozwalamy mu jeść słodyczy przed posiłkiem) to mówi, że powie wszystko babci i ona mnie skrzyczy. Wytłumaczyłem mu, że dorośli nie mogą na siebie krzyczeć, a dzieci muszą się słuchać rodziców. Tak naprawdę to tylko ja nie ulegam teściowej, żona zawsze się jej podporządkowuje i z trudem przychodzi jej rozmowa z rodzicami na jakiś problematyczny temat. Np ostatnio dziadek pociągnął mojego synka za ucho, bo ten oblał go wodą. Kilka dni później dał klapsa, bo ten skoczył na niego jak siedział w fotelu. Kiedy spytałem synka dlaczego tak zrobił to powiedział, że chciał się pożegnać z dziadkiem. Ponownie interweniowałem u teściów, że nie życzę sobie klapsów to w odpowiedzi usłyszałem, że to nie był klaps tylko klepnięcie, bo skoczył mu na brzuch. Powiedziałem, żeby przyprowadzili go do nas a nie "klepali". Czy faktycznie przesadzam?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.