Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

soldier9999

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

soldier9999's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Pierwszy Wpis
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Szkoda życia na ciągle obwiniane się. Jeżeli Cię nie szanuje przez tyle czasu i nic się nie zmienia to się niestety nie zmieni. Zastrasza Cię i wmawia, że nikogo nie znajdziesz. Ja wierzę, że uda Ci się kogoś znaleźć i zacząć nowe życie. Trzeba podjąć ciężka decyzję. Na początku może być i na pewno będzie ciężko, ale z czasem zobaczysz że to była dobra decyzja. Nie jesteś jego własnością i jego służącą. Na żadne terapię na pewno się nie zgodzi. Dlatego może będzie to bezpośrednie co powiem, ale szkoda marnować sobie życia. Znam wiele przykładów, gdzie były podobne sytuacje i również bali się rozwodu. Za każdym razem kończyło się tak samo. Wierzę że Ci się uda i odbudujesz swoje i córki życie.
  2. Witam, Piszę, ponieważ sam nie wiem jak odbierać obecną sytuację. Jesteśmy z żoną 4 lata po ślubie. Teoretycznie nie jest źle. Jakoś się wszystko układa, tylko niestety często dochodzi do sytuacji, że kłócimy się. Żona jako dziecko przeszła dużo ponieważ straciła siostrę, dodatkowo matka miała i aktualnie również czasami zdarza się, że ma problemy z alkoholem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że często kłótnie wychodzą z błahych tematów. Jestem osobą raczej skrytą w sobie i nie okazuje emocji i problemów jakie mam. Wolę to trzymać w sobie. Jednak co raz częściej mam myśli czy to wszystko ma sens (małżeństwo). Do zbliżeń dochodzi bardzo rzadko. Jeżeli mam ja na coś ochotę to często jest tak, że wystarczy, że zbliżę się to od razu tekst typu "dziś nic więcej nie chcę", (pomimo, że jestem facetem to takie sytuacje bolą) ale jak przychodzą dni kilka przed okresem to wtedy buzują u niej hormony i to ona naciska, ale szczerze mówiąc ja nie mam ochoty, ponieważ w innych sytuacjach czuję się odrzucony. Wspominałem kilka razy o dziecku to cały czas mówi że jeszcze nie, może za rok, może za dwa. Mam już 31 lat, żona 29. Dla mnie jest to odpowiedni czas. Tym bardziej że oboje mamy stabilne prace. Zapewne sporo jest w tym wszystkim mojej winy, ponieważ pomimo że jestem raczej skryty w okazywaniu uczuć to mam "wadę" że lubię żartować. Zdarza się, że załapie jakiś temat i sobie żartuję. Ona wie o tym, ale mimo wszytko z tego też wychodzą kłótnie. Próbuję z tym walczyć i nie żartować. Kolejny temat... Odnoszę cały czas wrażenie, że ciągłe się mnie czepia. Musi byc zawsze na jej. Nawet w głupich sprawach, gdzie pokazuje argumenty, że nie ma racji. To zawsze i tak szuka wymówek które są po prostu głupie na to, żeby zostało na jej. Praktycznie zawsze to ja ustępuje. Mocno denerwują mnie sytuację, gdzie nie może np. zrozumieć że mam specyficzny charakter pracy (jestem żołnierzem) i moja praca to nie praca a służba. Wiele razy czepia się mnie, że nie mogę zaplanować czegoś do przodu ponieważ różne sytuacje mogą się wydarzyć. Takich sytuacji i przykładów mogę wymieniac wiele jednak nie chodzi o to. Mam jednak co raz częściej myśli czy to wszystko ma sens? Jeżeli mam być szczery to jestem tym zmęczony. Wracając z pracy czekam tylko o co tym razem będzie kłótnia. Siedząc czasami dochodzę do wniosku że ja nie chcę takiego życia. Najzwyczajniej mnie to męczy. Macie jakieś pomysły jak to rozwiązać? Może jakaś terapia? Może w tym wszystkim to moja wina? Rozwód to raczej sprawa minimalna, ale ciągle niedogadywanie się w końcu kiedyś coś "złamie" i może być za późno na naprawienie konsekwencji. Napisałem trochę chaotycznie. Ciężko mi to jednak ubrać chronologicznie w słowa. Mógłbym zapewne napisać jeszcze 4x tyle. Jestem jednak tym wszystkim zmęczony. Przychodzą takie dni jak dziś, że dużo się myśli o tej sytuacji i kilkanaście scenariuszów jak to rozwiązać. Dziękuję za odpowiedź i pomoc. Pozdrawiam
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.