Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

nostromo

Użytkownik
  • Zawartość

    65
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Wszystko napisane przez nostromo

  1. Opowiadanie napisane całkiem ciekawie. Z tym stresem przed-imprezowym mam podobne doświadczenia. Za każdym razem to się kończyło podobnie jak u Ciebie. Za dużo %, za szybko i bez sensu. Teraz już się nauczyłem, żeby robić odwrotnie, czyli połowa % jakie normalnie spożywam i rzadziej kolejki. Jak na razie bez wpadek. Z tego co opisałaś wygląda, że chłopaki nie takie rzeczy widzieli i pewnie robili, bo nabrali pokory, i raczej to co się tam działo zostawia między wami. Nie ma co wracać do tego tematu. Jest też jeszcze jedna dobra zasada, żeby z nowymi nie rozmawiać o swoich poprzednich. Niby człowiek to jakoś przełknie, ale później będziesz postrzegana przez pryzmat tych opowieści. A opowieści dobre nie są, więc wiesz, raczej poczynisz tym niezłe szkody dla siebie. Kolejne wyzwanie, powstrzymać się przed gadaniem wszystkiego, zwłaszcza po alko. Da się nad tym panować. Kota kupić warto. Mówią, że pomaga w poprawie nastroju. Chociaż ja to bym polecił psa.
  2. Jeden ze sprytniejszych sposobów żeby się rozstać ale być w dobrych relacjach to wyjechać za pracą.
  3. Dwa szybkie pytania. 1 Jaki masz plan na przebranżowienie się? 2 Skoro jesteś mobilny, dlaczego skreśliłeś swój pierwotnie wyuczony zawód? Aż tak źle jest w tej branży?
  4. @Kolezanka. A nie możesz tak po prostu zaakceptować, że tak się stało jak się stało, że przeszłość została już napisana i jest niezmienna? Decyzje zostały podjęte, każda strona zrobiła to po swojemu wg. swoich przekonań. Wracanie do tego raczej nie ma sensu. Życie przeszłością to jest pułapka i wrota to bycia nieszczęśliwym człowiekiem. Pewnie jakiś psycholog by to lepiej opisał, ale te powroty wróżą kłopoty Tak sobie pomyślałem, że to byłby dramat tak patrzeć na żonę, która błądzi myślami za tym jedynym prawdziwym. Pierwsze co bym sobie wtedy pomyślał, to "ale wtopiłem, jestem jakąś dalszą opcją ...", a następnie zacząłby się długi proces odsuwania. Ale pamiętaj, to tylko w moim przypadku, nie wiem jak takie coś przyjmują inni.
  5. @Anonim1995 Czy przeczytałeś już książkę poniżej? https://ebookpoint.pl/ksiazki/psychologia-milosci-intymnosc-namietnosc-zobowiazanie-bogdan-wojciszke,e_16ha.htm Psychologia miłości - Bogdan Wojciszke
  6. @Kolezanka. Skoro już masz męża i żyje się przyzwoicie to ja w takiej sytuacji bym nie kombinował z projekcjami "co by było gdyby" i ciągłym myśleniu o poprzednich związkach. Sprawy przeszłe zakończyć, sprawy przyszłe planować, żyć tu i teraz, cieszyć się życiem. Chyba, że planujesz romans na boku
  7. Hah, typowy problem "czy na pewno zamknąłem drzwi wyjściowe?". Kolega miał tak, że po wyjściu z samochodu zamykał go, następnie obchód dwa razy dokoła, a późnij i tak jeszcze wracał sprawdzić "czy na pewno". Wydaje mi się że to jest problem ze skupieniem uwagi na tu i teraz. Za każdym razem jak myślę o czymś innym i wykonuje jakieś czynności, to później te czynności są wykonane ale niezarejestrowane. Problem może rozwiązać tzw. mindfulness. Poczytaj, przetestuj i daj znać, czy się cos poprawiło.
  8. @Paweł Niedźwiecki Jak wygląda Twój rozkład dnia? Masz w ogóle czas na siebie? Zauważyłem, że jeśli się przegina z godzinami pracy do tego przepracowanie bez rozwijania się w pracy i ... pojawia się problem.
  9. @Kolezanka. Z tym zgłaszaniem to nie jest zły pomysł. Gość powinien być w rejestrze ludzi "podejrzanych". W razie problemów biorą go na pierwszy ogień i przesłuchują. Generalnie jestem przekonany, że jest gdzieś specjalistyczna pomoc w tych sprawach. Byle omijać policjantów "śmieszków", a jest takich sporo. Temat stalkowania, prześladowania itp. warto ogarnąć i go wreszcie zakończyć. Jak wróci to go zgasisz w zarodku. Niestety na atakach paniki się nie znam, ale wiem że lepiej mieć jakiś punkt "przywracania systemu" i jak się coś zaczyna złego dziać z człowiekiem to szybki reset i powrót do stanu opanowania. Taka wiedza pewnie jest dostępna w szkołach mundurowych. Warto poszperać i się nauczyć czegoś nowego. Na filmach to się trzaskali płaskimi po policzkach. Ładnie Was ten gość zaszachował, że nawet walka z nim się nie rozpoczęła. Jakiś ponadprzeciętny manipulator?
  10. Utrata poczucia bezpieczeństwa to zawala nam cały świat. Trzeba podjąć odpowiednie kroki zanim będzie za późno. Jest taki skuteczny sposób - otaczać się silniejszymi dla ochrony. Już w podstawówce można zaobserwować jak niektórzy instynktownie to robią. A najlepsza metoda walki ze strachem to konfrontacja. Tylko taka po naszym porządnym przygotowaniu, jak do walki bokserskiej. Najgorzej jak człowiek nikomu nie powie i sam się mierz z takimi problemami. Tego nie polecam. Już chyba lepiej zgłosić sprawę na policję lub na uczelni w tamtym przypadku. Zakładam się o dobrego burgera, że gość by zmiękł. Dziwię się troch, że nie skorzystałaś z pomocy kolegów. A właśnie, próbowałaś sztuk walki albo sportów walki? Można nieźle "zmutować" i stwardnieć. To polecam.
  11. Jeśli nie będziesz musiała tam pracować to na automacie z zaledwie śladową ilością języka można się prześliznąć wile lat. Jednak jeśli to fajny kraj i nie mają świra na punkcie odpowiedniego wychowania dzieciaków to myślę, że warto pouczyć się nowych umiejętności. Nauka języka za granicą szybko idzie. Jakie pojawiły się tam problemy, że trzeba było wrócić?
  12. Nic dziwnego, że masz problem z mechaniką. Bo jak się narobi tyłów to później tylko ucieczka daje ulgę Poza tym pewnie sporo czasu poświęcasz na inne działania np. korki. Więc może być problem z siłami na inne rzeczy z przepracowania. Mechanika jest świetna, daj jej szansę, poznaj tę branżę i wtedy zdecyduj. Jednak ja bym studia radził dokończyć. Później zrobisz jak uważasz. Mało tego, potestuj teraz techniki zarządzania czasem, uczenia się itp. to później zaprocentuje w pracy. Zeland też mówił o technice koncentracji, że gdy zaczynasz błądzić myślami (pojawiają się jakieś "wstążki" myślowe) to trzeba takie myśli ucinać i skupić się na celu. Jakoś tak
  13. Też się często zastanawiam dlaczego ludzie wiedząc o czyjejś tragedii potrafią perfidnie, z premedytacją uderzać w czułe punkty. W takich momentach dostają ode mnie spojrzenie "spod byka" i kończy się głupie gadanie. Jednak zagadki dlaczego to robią nie rozwiązałem. Może lubią się znęcać nad słabszymi, w potrzebie, w ciężkie sytuacji? Jeśli tak jest (jak w świecie zwierząt) to nie ma wyjścia, tylko silna osobowość i gruba skóra, czasami dobra riposta nam uratują życie. Jeśli znajdziesz chwilę możesz opisać swój plan powrotu do pełni sił tj. do stanu kiedy będziesz się uśmiechać i cieszyć dniem. Opisując go zaczniesz działać.
  14. Nie oszukujmy się, Polska to kraj z ludźmi do pracy w promocyjnej cenie dla inwestorów zagranicznych. Jednak jeśli już tak bardzo chcesz dobrze zarabiać to zakończ rozterki ze studiowaniem, wybierz na podstawie własnego researchu za co dobrze płaca za granicą i naucz się to robić w Polsce. Nawet za grosze, ale żeby można było nabywać wiedzę. Po osiągnięciu pewnego poziomu, spadasz za granicę a później wracasz jako ekspert za normalne pieniądze. Ponieważ Polska to kraj w promocji to rzucają tu największą upierdliwą robotę, raczej mało twórczą. Działy R&D trzymają u siebie. Jednak nie ma co się sugerować tym wszystkim. Szukasz 1 stanowiska, o określonym profilu więc jest spora szansa że takie znajdziesz. Ale musisz wiedzieć czego szukasz. Czy studia techniczne to aż taki trud? Eee, no bez przesady. To trening mózgu żeby był w stanie wykonywać pracę trudniejsze niż przerzucanie ryb w porcie. Poza tym studia to fajny czas w życiu. Warto się nim cieszyć i korzystać z możliwości jakie daje. Masz jeszcze trochę czasu, zrób sobie eksperyment jak poprawi się jakość studiowania gdy zaczniesz pracować systematycznie i z jakimś przyszłościowym (długoterminowym) jasno określonym celem. Poszukaj na fb grup tematycznych związanych z pracą / branżą w jaką się chcesz wbić i ogarnij temat porządnie. Szkoda życia na ciągłe rozmyślanie gdzie jest lepiej, bo to nie ma końca, a praca leży niezrobiona. Podsumowując, nie ma co fantazjować, że skończenie studiów da pracę. Studia są treningiem mózgu do przyszłej pracy. Dobry trening = sprawny mózg -> znajomość branży = świadomy rozwój -> porządny fachowiec = praca dająca satysfakcję za normalne $. Potestuj różne miejsca / różne praktyki zawodowe żeby bezpiecznie zobaczyć gdzie się fajnie pracuje. Albo takie coś: https://www.e-mechanik.com.pl/omnie
  15. Co zaczynamy to kończymy. Szczególnie tak długi projekt jak studia. Na pocieszenie powiem, że robiłem podobnie, jednak skończyłem (uważam że to bardzo dobra decyzja). Studia bardzo podobne. Wszystkie te problemy przez prokrastynację, brak systematycznego podejścia do studiowania. Metoda oblężnicza, jazda na ostatnią chwilę potrafi wykończyć na dłuższy czas. A wiedza tak zdobyta jest jakby to powiedzieć dość mizerna. Poza tym na tym polega później praca, czy to się podoba czy nie ma być wykonana w skończonym czasie i w określonej jakości. A jak mib to niej jest to czym się będziesz jarał to dzięki wyćwiczonemu umysłowi w szybkim czasie się przekwalifikujesz na cos innego. Zresztą to czy coś jest fajnie zależeć będzie od tego gdzie pójdziesz do pracy. W PL po tym kierunku raczej nie będziesz zadowolony z zarobków, będzie trzeba szukać innej ścieżki niż inż. albo wyjechać za granicę. Szkoda, że nie uczestniczysz aktywnie w żadnym kole naukowy, nie śmigasz na obiekty itp. Sprowadzając studia do "papierka" deprecjonujesz naukę swoją i innych. Później tylko jest powielany stereotyp że studia wyższe to tylko "papierek" itp., odbierasz w ten sposób motywację do nauki. Mam na to uczulenie.
  16. Mogę Ci powiedzieć jak wygląda proces powrotu do normalności samemu po takiej tragedii. podziękuj synowi za to że z Toba był. Ciesz się z czasem, który razem spędziliście załóżmy że niebo istnieje. Pozwól mu odejść do Aniołów. Pomyśl, że teraz on widzi "z góry" co robisz, jest Twoim sprzymierzeńcem i może Ci pomagać. Żyj przyzwoicie, dzielnie i z pogodą ducha. Tak żeby był z Ciebie dumny pochowaj go w miarę blisko miejsca, w którym mieszkasz teraz jeśli możesz odwiedzaj jego grób dzień w dzień, ile razy dasz radę. To pomaga się pożegnać i daje ogromną ulgę w cierpieniu. Z każdym rokiem jest co raz lepiej. Po trzech latach będziesz już spokojnym człowiekiem wybierz pomnik i zaplanuj jak go kupić zakończ rozmyślania o zrobieniu czegoś lepiej. Wszystko co potrafiłaś zrobić w tamtym czasie z wiedzą i możliwościami jakie miałaś zostało zrobione. Dręczenie siebie zabija, dosłownie. Daj znać jak sobie radzisz.
  17. @Anonim1995 Tak, są szczęśliwe związki. Nawet znam takie. Jednak po tym co ostatnio opisałeś to mój entuzjazm mocno opadł. Oceniając z zewnątrz to mało roztropnie postąpiła Twoja żona. Miałą Cię "na widelcu", mogła zmienić kilka rzeczy i pewnie by dała radę skutecznie Cię przy sobie trzymać. Jednak wybrała chyba najgorszą formę - szantaż. Po czymś takim to może być tylko jedna decyzja, ta którą wcielasz w życie. W sumie to ułatwiła Ci życie i pomogła odpowiedzieć na pytanie które zadałeś w tytule wątku, w pewnym sensie możesz być jej wdzięczny. Teraz jeszcze wyprostować sprawy z drugą kobietą, ale to już temat na nowy wątek.
  18. @Kolezanka. Niestety po stronie wobec, której były wysunięte roszczenia. Wziąłem to na klatę, nie ma co się rozczulać. Jednak nie ukrywam, że trochę mnie już to przyprawia o mdłości jak bardzo dużą rolę ludzie przykładają do pieniędzy, jakby były jedyną wartością człowieka.
  19. @Marcin12345 @Anonim1995 Jeśli chodzi o te cytaty to znam sprawę sądową (wygraną), która w większości była oparta o cytowanie co kto powiedział. Dzięki temu pokrzywdzony wyjaśnił szybko o co chodzi, jaki był przebieg konfliktu i decyzja sądu była szybka. Więc warto jednak dokumentować co się dzieje. A po tych cytatach to widać, że macie konflikt interesów tj. jawne dość bezczelne okazywanie, że jedna że stron będzie mocno stratna, bo druga wykorzysta swoje prawa a nawet uniemożliwi osobie pokrzywdzonej wyjście z tej sytuacji. Przyznaję, że po przeczytaniu tych cytatów instytucja małżeństwa jawi się jako patologiczny stan prawny, narzędzie szantażu i życiowa pułapka. Podsumowując, zacytuje klasyka "no tak średnio bym powiedział".
  20. @Marcin12345 Nie bez powodu używam słowa misja, bo wydaje się bardzo adekwatne. Chodzi o to, że na podstawie wieloletnich obserwacji doszedłem do wniosku, że niektóre osobniki mają plan jak za pomocą innej osoby osiągnąć własne cele. Przykładowym celem jest dziecko + pewne zasoby finansowe. Po osiągnięciu celu są w stanie "olać" partnera lub się go pozbyć i korzystać ze swojego dobrostanu. Znam przypadek, że kobiecie udało się uzyskać mieszkanie, dziecko i niezłe alimenty, a teraz walczy o zakaz widywania się ojca z dzieckiem. Po narodzinach dziecka pokazała swoje prawdziwe oblicze. Takich przykładów pewnie można by mnożyć. Być może przesadzam, bo idąc tą drogą człowiek zakłada prawdopodobną złą wolę drugiej osoby. A na tym to chyba się związku nie zbuduje? 😕
  21. Coś jest na rzeczy, bo już w tytule masz pułapkę zastawioną "Boję się po brak pracy". Pracowałem w takim zawodzie gdzie liczy się każda kropeczka, a do tych co nie robią błędów to nie należę, Mogę Ci poradzić, żebyś ostro pracowała nad skupieniem, bo to jego brak jest odpowiedzialny za błędy. Nie oddawaj nigdy swojej pracy bez sprawdzania. Może masz tez już problemy z ostrym widzeniem, wtedy albo większa czcionka albo korekta wzroku. Jeśli już popadłaś w tarapaty z powodu pomyłek, to nawet musisz robić potrójne sprawdzenie. Raczej nie ma innego wyjścia jak ostro popracować nad kondycją umysłu, zwłaszcza nad długotrwałym utrzymaniem koncentracji i szybkim czytaniem w celu wyłapywania błędów. Moim zdaniem dostałaś właśnie żółtą kartkę w pracy, ale sytuacja jest do uratowania. Dużo łatwiej jest się w tym czasie podszkolić z tych technik poprawy kondycji umysłu niż zmienić pracę. Wyjdzie Ci to na dobre, bo pierwsze czego trzeba się pozbyć to strachu przed błędami. Strach pcha do rozpraszania i popełniania kolejnych błędów; błędne koło nieszczęścia. Jeśli podejmiesz wysiłek poprawy kondycji umysłu (trening / jedzenie / sen), daj znać czy przełożyło się to na efektywność pracy. A już z wytrenowanym umysłem i z małymi sukcesami w pracy będzie znacznie łatwiej się podszkolić w nowym, i zmienić pracę. Bo chyba 8 lat w jednym miejscu to za dużo, jeśli nie masz poczucia bycia "seniorem" w branży, niestety.
  22. Hah, kiedyś coś takiego doświadczyłem "rozum każe jej mnie zostawić a ona mimo to nie potrafi bo serce mówi co innego". W wielkim skrócie chodziło o niespełnienie oczekiwań, albo raczej roszczeń finansowych. Bo znajomi mają to i tamto, a tu się nie zapowiada. Teraz mam uczulenie jak ktoś mi z czymś takim wyskakuje. Też mnie ciekawi o co tu poszło
  23. @Anonim1995 W tym trwaniu mimo przeszkód i problemów jest jeden wielki plus. Pewność, że druga osoba jest z nami we wspólnej inwestycji "rodzina" i daje nam przeżycie oraz zmniejsza do minimum dramat podziału majątku. Jeśli wspólnota majątkowa jest taka, że jedna osoba nie może wykupić drugiej to moim zdaniem zaczyna się niesamowity problem przetrwania (utraty wniesionego majątku), wtedy człowiek jest skłonny iść na wiele ustępstw, które są możliwe jeśli małżeństwo trwa. Natomiast sytuacja, że dosłownie cokolwiek może wywołać burzę, spakowanie się współ-małżonek i rozwód jest bardzo stresująca/niepewna. Raczej skłania do zachowania dużego dystansu w związku i ciągłe myślenie bardziej o sobie niż o "my", i robieniu backupu. Podział majątku to chyba nie jest wasz problem, z tego co zrozumiałem jesteście dość niezależni finansowo. Więc ten trop jest raczej chybiony.
  24. Jeśli nie da się z tym nic zrobić to przekuj to na cos pożytecznego - np. załóż bloga jak https://jakoszczedzacpieniadze.pl/ Jestem przekonany, że ten co ma tego bloga robił dokładnie to co Ty. Rób to co lubisz i zarabiaj na tym, a może nawet pomóż ludziom dojść do takiego stanu finansów, pójdziesz za to do nieba
  25. Ostatnio YT polecił mi taki filmik: Może kanał "kontrowersyjny" ale moim zdaniem człowiek dobrze mówi. Od tego ciągłego zastanawiania się co powiedzieć, co sobie ktoś pomyśli itp. można dostać małpiego rozumu. Tak to jest jak się chce "za bardzo". Moje doświadczenie życiowe mi to potwierdza, za każdym razem jak traciłem dystans/luz wpadałem na taki poziom przejmowania się że pomimo świetnego przygotowania wypadałem nędznie. Beznadziejny stan ale warto zrozumieć ten mechanizm i w niego nie wpadać.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.