Osobiście skorzystałem z 2 metod. Pierwsza to wyobrażam sobie, że jestem szoferem z najwyższej półki i wożę swojego klienta bardzo dostojnie. Ma być zadowolony, zrelaksowany i cieszyć się jazdą.
Druga metoda to wyrobienie pamięci mięśniowej. Wsiadasz do auta i ćwiczysz na sucho kręcenie kierownicą, naciskanie pedałów, zmianę biegów. Aż do perfekcji, jak sztuki walki. Jak tylko to możliwe korzystasz z możliwości jazdy samochodem po placach, przed domem itp. najlepiej jak najdalej od dróg publicznych, żeby zminimalizować ryzyko złapania.
Po takim wyćwiczeniu noga nie powinna drgnąć nawet jak stracisz rozum ze stresu. Odruchy dobrze wyrobione powinny też działać z automatu. Najlepiej jeśli wykrzeszesz w siebie odrobinę złości/determinacji wtedy myślenie lepiej idzie i jedziesz jak maszyna. Natomiast poddawanie się stresowi to droga w przepaść, wszystkie ruchy są ultra zachowawcze, opóźnione i niepewne, mózg zblokowany na poziomie "robaka". Za niepewne ruch tez można oblać.
Pamiętam jak na studiach zdolni ludzi odpadali bo dali się zawładnąć mocnemu stresowi; cała ich praca szła na śmieci. Dlatego jak tylko wyczuję, że stres zaczyna się pojawiać to się dyscyplinuję "nerwem" i jakoś idzie.
Poza tym polecam oglądać jazdy i wizualizować:
Kanał o nauce jazdy