Przyczyny tego stanu rzeczy zależą od osoby, ale istnieje też lista dość powszechnych błędów i czynników, które utrudniają znalezienie dziewczynie, kobiecie partnera na stałe.
Najbardziej prozaicznym problemem jest statystyka. Na przykład w Warszawie w przedziale wiekowym 25-34 na 100 mężczyzn przypada 113 kobiet, natomiast w przedziale 35-39 na 100 facetów przypada 111 pań (źródło). Te statystyki są jeszcze bardziej pesymistyczne biorąc pod uwagę, że tylko co 3, 4 mężczyzna w ogóle deklaruje potrzebę związku małżeńskiego. Być może częściowo wpływ na to ma obecnie obowiązujący system prawny, który raczej zniechęca mężczyzn do zawierania małżeństw, ponieważ chroni głównie interesy kobiet, ale to odrębny temat.
Problemem innego rodzaju jest specyficzne podejście do kandydatów. Nie dla każdego to całkiem jasne, ale rozpoczynając chodzenie na randki warto odpowiedzieć sobie na pytanie czy robi się to żeby się dowartościować, dla lansu czy aby znaleźć partnera z krwi i kości. Jeśli próbuje się to połączyć efekty są opłakane: kobieta jest odbierana jak roszczeniowa selekcjonerka, która szuka księcia z bajki i traktuje facetów z góry, niczym petentów, a randki jak zło konieczne. Nie kokietuje, nie angażuje się we flirt lub chociażby rozmowę w podobnym zakresie jak mężczyzna, a zamiast tego prowadzi bezwzględną selekcję. W ten sposób od razu traci w oczach sensownych facetów, którzy nie zamierzają brać udziału w tego typu castingu. Flirt to zabawa dwuosobowa. Nie wystarczy łaskawie dać komuś „serduszko” na Tinderze.
Znalezienie partnera na stałe utrudnia również tropienie go na siłę. Wartościowi kandydaci zwykle reagują alergicznie na desperatki. Co gorsza desperacja przyciąga kobieciarzy, którzy zamierzają delikwentkę wykorzystać i porzucić. Tak czy inaczej scenariusz jest dość pesymistyczny. Nierzadko zdarza się, że dziewczyna kończy jako samotna matka, co jeszcze bardziej komplikuje jej sytuację.
Sprawę utrudnia też słuchanie niektórych „złotych rad” koleżanek i prasy kobiecej. „Udawaj niedostępną” – to jedna z takich sugestii. Manipulacja nie jest tym, co sprawia, że mężczyźni patrzą na kobietę przychylnym okiem. Jeśli kobieta próbuje manipulować mężczyznami to prędzej czy później gorzko tego pożałuje, bo w końcu trafi na cwańszego od niej, który da jej ostro popalić. Szczerzy, uczciwi faceci natomiast od razu sobie odpuszczą kontakt z kimś, kto stosuje gierki. Granie niedostępnej sprawia, że od kobiety odbijają się ci wszyscy z dobrymi intencjami, a zostają tylko najwytrwalsi podrywacze, najbardziej wyćwiczeni w tym fachu. A tacy faceci oczywiście posiedli te umiejętności w trakcie licznych podbojów, bo nie szukali partnerki na stałe.
Błędem często popełnianym przez kobiety (być może z powodu sporego rozgoryczenia swoją sytuacją) jest nadmiernie krytyczny stosunek do płci przeciwnej. Aroganckie odzywki, narzekanie, nieustająca krytyka i powtarzanie jak mantrę słów „trwa kryzys męskości” bynajmniej nie sprawiają, że kobieta przyciąga do siebie wartościowych kandydatów. Jeśli ktoś ma uraz, szufladkuje innych, ma za sobą pasmo nieudanych relacji to… Prawdopodobnie sam ma jakiś problem. Zdrowi ludzie tworzą zdrowe związki i zdrowo, pokojowo je kończą, jeśli zachodzi taka potrzeba; zaburzone osoby tworzą poplątane znajomości z burzliwym finałem. Ludzie pozbawieni takiego balastu omijają szerokim łukiem osoby z urazem. Jeśli kobieta nie lubi mężczyzn to oni to wyczuwają. I albo dają jej za to popalić albo trzymają się od niej z daleka – zależy na kogo trafi.
Wartościowych kandydatów odrzuca, gdy kobieta przypisuje relacji i partnerowi nadmiernie duże znaczenie. Niektóre dziewczyny podchodzą do związku jak do czegoś, co ma odmienić ich los, w końcu zapewnić im szczęście i spełnienie, zagwarantować rozrywkę. To niezdrowe podejście powoduje ogromną presję, która wywołuje niepotrzebny stres. Mężczyzna rozglądający się za kobietą na stałe poszukuje kandydatki, która ma swoje pasje, zainteresowania, cieszy się swoim życiem i umie spędzać fajnie czas sama lub w gronie znajomych. Nie szuka kogoś zaborczego, kto będzie od niego oczekiwał ciągłego zabawiania, organizowania mu czasu, poświęcania nieprzerwanie uwagi. Taki związek byłby bardzo wypalający dla osoby, która miałaby sprostać tym wszystkim oczekiwaniom i spełniać potrzeby, które w normalnej sytuacji byłyby częściowo zaspokajane w inny sposób.
Mężczyźni skłonni są wiązać się z kobietami, które mają pozytywne usposobienie. Nie wiążą się natomiast z dziewczynami, które ciągle narzekają, marudzą, są wiecznie niezadowolone, zrzędzą lub, o zgrozo, robią wykłady na temat tego, co to znaczy być prawdziwym mężczyzną (obiektywnie nie mają przecież o tym bladego pojęcia, bo po prostu przyszły na świat jako kobiety).
Nie są poszukiwane kobiety, które stale rywalizują z facetami i przenoszą to też na różne płaszczyzny związku. Bycie parą może okazjonalnie, w ograniczonym zakresie zawierać pewne elementy konkurencji, ale ostatecznie chodzi o to, żeby się wzajemnie wspierać, a nie ciągle udowadniać, kto jest górą.
Kobiety nierzadko zaniedbują kwestie związane z karierą zawodową albo wprost przeciwnie, popadają w pracoholizm. Tak czy inaczej nie jest dobrze. Kiedy kobieta nie ma perspektyw zawodowych, mężczyzna od razu widzi oczami wyobraźni, że będzie musiał ją utrzymywać. W dobie równouprawnienia nie jest to zbyt pokrzepiająca perspektywa. Współcześnie mężczyzna raczej szuka kogoś, z kim razem będzie się rozwijać, a nie kogo będzie musiał ciągle prowadzić za rączkę lub ciągnąć do góry własnym kosztem. A jeżeli kobieta nadmiernie poświęca się pracy, istnieje uzasadnione ryzyko, że będzie zaniedbywać związek.
Mężczyźni, którzy szukają partnerki do stałego związku, zwracają uwagę na: wygląd (zwłaszcza rysy twarzy plus walor ciała do którego dany facet ma jakąś słabość) oraz cechy takie jak wrażliwość i empatia, opiekuńczość i zaradność życiowa, optymizm oraz lojalność i to, czy kobieta jest godna zaufania, odpowiedzialna.
Recommended Comments
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.