Skocz do zawartości


  • Forum psychologiczne

    • Pawel, zostaw ją bo zniszczysz sobie reszte życia. Zniszczysz tez zycie waszym ewentualnym dzieciakom a to tez zle wplynie na kazdego komu Twoj los nie jest obojętny (np. rodzina). Na prawde jest tego warta? Tego kwiata to pół świata, coś se znajdziesz zdrowego na umyśle.
    • Cześć, jeżeli facet pół życia najpierw kogoś słuchał i potulnie wykonywał polecenia by następnie było odwrotnie (tj. służba) to on nie wie co to partnerstwo, kompromis czy symetria w relacji.  Albo wygrywa ale musi byc czujny albo przegrywa i spada na dół gdzie będzie pośmiewiskiem. Te natręctwa to wyłącznie preteksty na potrzeby dominacji nad rodziną. Wszyscy muszą go słuchać i robić mu dobrze na odpowiednim poziomie  wtedy jest ok. Tylko to sie nigdy nie kończy dobrze. Czas na zmianę...siebie.
    • Witam, jestem tu nowa, wreszcie chyba odważyłam się poszukać pomocy dla siebie. Od 12 lat jestem mężatką, a związek tworzymy od 16. Szmat czasu. Mój mąż od prawie 3lat jest emerytem- służył jako policjant przez prawie 20lat. Obecnie ma 46 lat i na brak zajęcia nie narzeka-to człowiek wielu pasji i super. Jako osoba pracująca w policji zmagał się z presją,nadmiarem obowiązków, do tego kierował zespołem ludzi. Jednym słowem- stres i wszelkie jego konsekwencje. Lekarz psychiatra to raczej bardziej do tego by zdobyć „kwity” do lepszej emerytury. Ale przyjmował też leki nasenne do czasu gdy występowały objawy uzależnienia. Antydepresanty przyjmował „okazjonalnie” twierdząc że jedna tabletka pomaga. Od ok 4lat problemy z nerwicą narastały. Objawia się to głównie reakcją na bodźce zewnętrzne. Przez jego obsesje zmienialiśmy już kilka miejsc zamieszkania. W pierwszym (wielka płyta gdzie mieszkaliśmy 15lat) nagle zaczęło przeszkadzać- rozmowy przy butelce sąsiada z dołu (nigdy nie było imprezy), chichoty do późnych godzin matki i córki z góry. Sprzedaliśmy, poszliśmy w nowe budownictwo. W tym już po niespełna 2mies zaczęło przeszkadzać-tupanie sąsiadów,bieganie dziecka, suwanie krzesłami,sporadyczne rozmowy na balkonie. Po roku sprzedaliśmy, wróciliśmy do starego budownictwa „no w starym to nic nie słychać”. Zaledwie po miesiącu zaczęło mu przeszkadzać- słyszalne rozmowy sąsiada z boku, głośna muzyka sąsiada z dołu, głośny telewizor i rozmowy przez tel starszej pani z góry, szczekające psy. Po roku sprzedaliśmy i stwierdziliśmy że czas na dom. Oczywiście wszystkie nieakceptowane zachowania sąsiadów kierowane były na policję jako zawiadomienie, anonimowe zgłoszenie. Nigdy nie szło się dogadać polubownie. Zawsze to inni musieli się dostosować do „warunków” mego męża który uważał że ich zachowania „nie są normalne”. Oficjalne pisma zawsze ja pisałam- w jego mniemaniu jako forma „wsparcia” go w problemie lub „bo koledzy będą się ze mnie śmiać”. Raz zdarzyła się sytuacja że musiałam „natychmiast” wrócić z pracy i zadzwonić na policję bo akurat inny sąsiad włączył głośno muzykę. Kupiliśmy, jak się wydawało, wymarzony dom. Mając wcześniejsze doświadczenia szukaliśmy domu na wsi, bez sąsiedztwa, że sporą działką. Taki się znalazł. Jak się okazuje po 2mies w opinii męża „najgorszy możliwy wybór” (a wyboru raczej nie było bo ograniczały nas kwestie finansowe). Na początku był „dramat” bo za dużo deszczu padało, który robił jedne wielkie bajoro-bagno na działce. Po ogarnięciu tego problemu pojawiły się nowe „dramaty” bo trawa nie rośnie, bo zielsko rośnie, bo deszcz nie pada, bo obok (ok 10m) jest droga-dość często użytkowana przez samochody, bo działka duża, bo dużo pracy na działce. Za kazdym nowym miejscem zamieszkania , gdy pojawiały się nowe problemy, nagle umniejszał problemy poprzednie (jakby zapominając o nich). Nie wiem jak mam z nim rozmawiać, jak go wspierać skoro twierdzi że ani nie rozumiem jego choroby ani nie staram się go wspierać. Fakt, znając już jego obsesje na punkcie hałasu, ludzi w każdym innym wyborze (mieszkania, domu) który on wskazuje punktuje sytuacje której też będą go denerwować. On uważa że ja usprawiedliwiam te przeszkadzające rzeczy bo wg mnie to jest normalne. No wybaczcie uważam ze jest normalne np: dom przy domu gdzie mieszkają ludzie, spotykają się ze znajomymi, imprezują, grillują do późnych  godzin. On uważa natomiast że wszyscy inni powinni siedzieć cicho w domu, imprezować w klubach, nie mieć najlepiej rodzin i znajomych. To podchodzi już pod granicę absurdu. Jak rozmawiać by nie bagatelizować problemów, pokazać że go wspieram?? Usłyszałam niedawno od niego że jestem samolubna, nieempatyczna, że myślę tylko o sobie. Ale to co mam zrobić?? Usiąść obok niego, poklepać po plecach i mówić „biedny ty”?!! No nie wiem. I tak jestem na tyle samolubna że za każdym razem decyduje się na zmianę miejsca zamieszkania tylko dlatego że coś jemu nie odpowiada. 
  •  

  • Szkolenia dla firm

    Gabinet Ocal Siebie oferuje szkolenia dla firm poświęcone higienie psychicznej pracowników. Oferta przygotowywana jest indywidualnie w zależności od liczby uczestników, zakresu szkolenia oraz budżetu. Nasz zespół proponuje szeroki wachlarz rozwiązań. Skontaktuj się z nami poprzez e-mail, aby otrzymać więcej informacji.

  • Blogi

×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.