Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Zibi900

Użytkownik
  • Zawartość

    81
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Wszystko napisane przez Zibi900

  1. Mam podobny problem. Tzn. Mąż też mnie oszukiwał przez lata. Pisał na różnych kontach, spotykał się, tyle, że ze znalezionych treści wynikało, że "jest miłym gościem", a nie napalonym i do seksu nie doszło. Pewności nie mam, jednak na tyle mnie to "rozpieprzyło emocjonalnie", do tego ogólnie moja słaba samoocena.. że to ja go zaczęłam zdradzać. Odsunęłam go od siebie. Samoocena skoczyła na wyżyny, czułam, że mogę wszystko, taką euforię czułam chyba pierwszy raz w życiu.. Ale zatęskniłam za czymś wartościowym. I zaczęłam myśleć, analizować.. Urwałam kontakty, skupiłam tylko na nim. Uczucie odżyło, postanowiliśmy zacząć wszystko od nowa. Jednak ja wszystko psuję, bo ciągle wywlekam wszystko i nie umiem uwierzyć, że on jest w porządku. Sama nie mam poczucia bezpieczeństwa i nie wiem co z tym zrobić, ciągle się awanturuję i nie umiem poradzić sobie sama ze sobą. Patrząc po sobie, gdzie też myślałam momentami jak Ty.. Zrób jak ja. Załóż konto randkowe albo poderwij kogoś w realu. Nie musisz odrazu zdradzać. Samoocena podskoczy, poczujesz się lepiej. Męża zabierz na terapię - bardziej prawdopodobne, że może się przyłoży żeby kasy nie tracić. Możesz też napisać do mnie na priv jeśli chcesz wsparcia
  2. Jak przeprosić porządnie męża i zacząć żyć normalnie? Jakiś czas temu po wielu przeprawach postanowiliśmy wspólnie naprawić nasz związek. Wkońcu zacząć się starać i dbać o relację. Chodzę do terapeuty, bo mam problemy z samooceną, dzieciństwem itd. Masa rzeczy do przepracowania. Ostatnio byłam z siebie zadowolona, bo zaczynało mi się udawać blokować źle i natrętne myśli typu "I tak mu się nie podobam i pewnie mnie zdradzi". Mam na tym punkcie obsesję i staram się z tego wyjść (nie daje mi powodów, żebym miała tak myśleć). Jestem przed okresem. Wybuchłam na niego, bo coś sobie uroiłam, zarządziły emocje i zepsułam cały weekend, atmosfera tragiczna. Zauważyłam, że co miesiąc przed okresem jestem bardzo wrażliwa i muszę się pilnować, żeby nie wybuchnąć albo się nie rozkleić. Jest jakaś szansa złagodzić ten nastrój jakimiś lekami? Myślę, że to nienormalne. Nie jestem wtedy sobą. Jak ze mnie zejdzie to jest mi wstyd i wszystko jest popsute..
  3. Jak przeprosić porządnie męża i zacząć żyć normalnie? Jakiś czas temu po wielu przeprawach postanowiliśmy wspólnie naprawić nasz związek. Wkońcu zacząć się starać i dbać o relację. Chodzę do terapeuty, bo mam problemy z samooceną, dzieciństwem itd. Masa rzeczy do przepracowania. Ostatnio byłam z siebie zadowolona, bo zaczynało mi się udawać blokować źle i natrętne myśli typu "I tak mu się nie podobam i pewnie mnie zdradzi". Mam na tym punkcie obsesję i staram się z tego wyjść (nie daje mi powodów, żebym miała tak myśleć). Jestem przed okresem. Wybuchłam na niego, bo coś sobie uroiłam, zarządziły emocje i zepsułam cały weekend, atmosfera tragiczna. Zauważyłam, że co miesiąc przed okresem jestem bardzo wrażliwa i muszę się pilnować, żeby nie wybuchnąć albo się nie rozkleić. Jest jakaś szansa złagodzić ten nastrój jakimiś lekami? Myślę, że to nienormalne. Nie jestem wtedy sobą. Jak ze mnie zejdzie to jest mi wstyd i wszystko jest popsute..
  4. Przeczytałam Twoją odpowiedź i czuję się nieswojo. Większość powiedziałaby "Jak się kocha to się nie zdradza".. Nie zrozumie tego ten, kto w związku czuje się niespełniony mimo uczucia.. Po wielu latach.. Kiedy chemia się ulotniła. Kiedy kochasz, ale w łóżku to nie "to". Kiedy chcesz jeszcze czegoś wyjątkowego w życiu a nie tylko prozy życia.. To wszystko mnie skłania do przekonania, że chyba wszystko się kiedyś kończy. Że nie da się po latach mieć tak fajnego związku jak na początku. W szczególności kiedy pojawiają się dzieci. A czasem chce się być poprostu kobietą. Sobą. Nie wciąż matką i żoną, a poprostu kimś kto chce mieć w życiu jeszcze piękne chwile.. Póki co nie planuję zdradzać jednak.. Tęsknota jest.. Nie wiem na ile starczy sił pozostania w wierności.. Z mężem rozmowy już były. Jak zwykle pogadanki, że faktycznie MOŻNA by coś zmienić. I na tym koniec. Temat się urywa. Bo przecież praca, rutyna, tydzień za tygodniem itd. Przykre
  5. Zdradzałam męża, on też nie był ze mną fair przez lata (niby nie zdradzał, ale inne zachowania nie fair itp.) Aktualnie przechodzę terapię, gdzie próbuję przepracować dzieciństwo, zbudować samoocenę i nauczyć się znów żyć z mężem po zdradzaniu go. Tzn. Skupić się na nim, próbować odbudować związek itd. Problem w tym, że ta codzienność za którą tęskniłam (ostatni rok był bardzo męczący) zaczyna mnie nudzić, przytłaczać.. Tęsknię za spotkaniami z innym, za "tym spojrzeniem", za "tą chemią" kiedy "to" dzieje się "tu i teraz".. Kiedy starałam się dobrze wyglądać, dbać o siebie, fajnie ubierać itd. W domu non stop z dzieckiem po pracy.. Weekendy też. Mąż uważa, że wieczory są na seks.. A ja wtedy jestem już zmęczona.. A może tak naprawdę jestem znudzona i zmęczona tym, że nawet jeśli do czegoś między nami dojdzie to to nie "to".. Nie ma tego podniecenia. Nie ma tej satysfakcji, adrenaliny.. Nic już, że nie zaskakuje. Wszystko jest przewidywalne.. Nie chcę go już zdradzać. To za bardzo zepsuło mi psychikę. Po ostatnim razie kiedy zdradziłam i odcięłam się od kochanka minęło kilka miesięcy zanim mój mózg przestawił się znowu na męża i byłam w stanie znów z nim spać. I nie po to cała ta moja walka o siebie, związek żeby znów to robić. Stąd moja prośba o Waszą radę.. Jak znaleźć tą satysfakcję w domu z mężem? Mam wrażenie, że z mężem nigdy nie będzie tak świetnie jak z kochankiem, bo to jest już stare i zużyte.. Ta fascynacja już minęła i nie wróci raczej.. I nigdy nie zastąpi tej świeżości co z nowym.. Jak znaleźć tą radość w małżeństwie? Gdzie do tego non stop dzieciak, bajeczki, zabaweczki i się odechciewa.. Wręcz chce się z tego domu uciec. Być znów atrakcyjną kobietą i widzieć ten błysk w oku na mój widok.. Ehh
  6. Cały czas piszę, że chcę być z mężem. Urwałam kontakt z kochankiem. Nie chcę go już więcej. Chcę coś wartościowego z mężem. Zacząć żyć razem normalnie - inaczej jak do tej pory. Więc nie ma dylematu opcji. Oprócz moich obaw, że mąż mógłby mnie zostawić/zdradzić to męczy mnie tylko jak się do niego zbliżyć, bo cały czas mam dystans. Nie umiem jakoś..
  7. Korzystam z pomocy Specjalisty, ale czuję, że jestem w punkcie, z którego nie ruszę i nie pokonam tego. Wiecznie będę czuć się samotna, opuszczoną i nie chciana. Te ćwiczenia też uważam za żałosne.. Nikt mnie nie chciał i nie kochał, a ja mam sobie wyobrazić kogoś, że jednak jest inaczej, mimo, że w realnym życiu każdy odrzucił.. Kocha, nie kocha.. Nie uwierzę w największe starania i zapewnia, bo najmniejsza sytuacja powoduje u mnie strach, wycofanie, panikę i niepewność. Ciągłe poczucie, że zostanę sama. Czasem mam wrażenie, że wpadam w obłęd. Wszystko to ciągnie mnie na dno, zatracam się w tej pustce, cierpieniu i ciemności. Wszyscy dookoła mają względnie fajne, normalne życie, tylko mi się to nie należy. Nie zasłużyłam. Dziękuję Wam za odpowiedzi mimo wszystko. Nikt mnie nie wyciągnie z tego niestety.
  8. Wielokrotnie były te tematy poruszane, czemu to robił. Bo się nudził, bo byłam nie do wytrzymania, wiecznie z pretensjami, często wybucham i ciągle chodzę wściekła itp., więc chciał zwykłej rozmowy i uśmiechu z czyjejś strony. Jestem bardzo zaborcza, zazwyczaj musi być "po mojemu". Dużo narzekam, bo jestem sfrustrowana. Jedną krzywdę pamiętam do końca życia i wypominam przy każdej okazji. Wiem, że jestem ciężką osobą do współżycia. Miałam beznadziejne dzieciństwo, wzorce z rodziców żadne, całe życie inaczej niż rówieśnicy, generalnie wszystko pod górę. Czasem jestem tak przybita tym wszystkim, że chciałabym już nic nie czuć, zasnąć, wyłączyć się i obudzić dopiero jak stanie się cud. Czuję się osobą spisaną na straty, nic już ze mnie nie będzie. I tak, że on tyle wytrzymał.. Mur jest tak potężny, że nawet nie doskoczę.. A co dopiero żeby go zburzyć.. Przecież jeśli zawierzę i znów to wszystko okaże się bez sensu.. To już wszystko się rozleci.. Ile można, nie mam już sił. Nie chcę rozstania, dlatego zakończyłam znajomości żeby być w porządku i skupić się na mężu. Ciągle nie wiem co zrobić żeby się przełamać i uwierzyć i starać się coś zmienić. Mój strach, panika są tak potężne.. Czasem mam wrażenie, że powinnam zostać sama gdzieś w zapomnieniu, z dala od ludzi skoro nie nadaję się do niczego i nie umiem normalnie żyć.
  9. Wszystko sprawdzam i analizuję, czy znowu tego nie robi.. To mnie wyniszcza.. Spotykając się z kochankiem odwróciłam trochę od tego uwagę.. Miałam jakby mentalny bufor.. Że jak mąż mnie znów okłamie i skrzywdzi to nie będzie tak bolało, bo kochanek pocieszy.. Da wiarę w siebie, że ktoś może mnie chcieć..
  10. W przeszłości wiele mnie oszukiwał, dlatego nie potrafię zaufać.
  11. Najgorzej, że najmniejszy szczegół potrafi mnie wyprowadzić z równowagi i wszystko jest zdradą.. Nie mam go nawet na fb, ukryłam gdzie mogę aktywność, żeby nie widzieć, czy akurat jest dostępny, żeby nie zachodzić w głowę, czy akurat nie pisze z jakąś... Itd. Kompletnie nie umiem zawierzyć, bo jestem tak przesiąknięta myślą, że nie dam się sfrajerzyć, oszukać itd
  12. Tak wiem.. Jestem w trakcie pracy nad tym pojęciem. Ćwiczenia z wyobrażeniami itp. Chyba nie ma innego wyjścia jak podjąć ryzyko.. Bo nie da się tak żyć. Albo się rozstać albo zawierzyć i zaryzykować, że się uda.. Choć jest to bardzo trudne, walka z samą sobą. Boję się, że nie poradzę sobie z tym wszystkim mimo terapii..
  13. Rozmowa również była. Powiedzieliśmy sobie, co leży na sercu. O zdradzie nie powiedziałam, choć głupi by się domyślił. On uciął wszystko, chce zapomnieć i zacząć od nowa. Tylko to ja mam obsesję, że mnie oszuka i zostawi, dlatego ciężko mi uwierzyć w jego szczerość i chęć bycia ze mną i uczucie. Dlatego łatwiej odtrącać, żeby nie bolało.. Moja psychika jest pokiereszowana.
  14. Namówić dałam się na dziecko, a nie na ślub. Chciałam małżeństwa, choć byliśmy jeszcze bardzo młodzi i nie znaliśmy życia. Macie rację, wzorce z domu fatalne, praca ze specjalistą, jednak ciągle stoję w martwym punkcie, bo nie mogę pokonać wewnętrznej blokady, żeby zaangażować się, uwierzyć w dobro, uczucie i to, że ktoś chce być i nie zdradzi (wiem, paradoks).
  15. Mąż wie, że spotykałam się z innym, ale nie wie "po co". Powiedział, że zaczynamy od nowa i zapominamy o wszystkim. Problem w tym, że ja nie wiem co robić, jak robić.. Miotam się i frustruję, chociaż chcę wkońcu po wielu latach żyć z nim normalnie.. Jestem w porządku. Nie oszukuję i nie zdradzam od kilku miesięcy. Ale odpycham go i zniechęcam do siebie.. Trochę jak nienormalna jakaś.. Tylko w środku zagubiona.. Samotna.. Napisałam też, że nie chciałam nigdy mieć dzieci. A nie, że nie nadaje się do małżeństwa. Moim celem życia od zawsze było kochać i być z kimś razem.
  16. Zawsze chciałam z kimś być. Co do założenia rodziny.. To dałam się namówić, choć nigdy nie chciałam. Nie nadaje się do tego, nie odnajduję w tym. To mega poświęcenie i wyrzeczenie, związek bardzo cierpi. Potem nie ma się co dziwić, że tyle zdrad dookoła. Bardzo chciałabym poznać receptę na szczęśliwy związek heh póki co pozostaje tkwić i próbować coś zmienić.. Bez przekonania i wielkich nadziei.. Ale cóż..
  17. Ponoć są osoby, które potrafiły się na nowo zakochać w tej samej osobie ehh.. Odświeżyć małżeństwo po latach hmm.. Czy to możliwe, że każde małżeństwo wkońcu wygasa? Jaki wtedy tego sens..
  18. Specjalista dla par odpada. Mąż uważa, że oprócz mojego zachowania i tego, żebym chciała częściej to mu to odpowiada. Nie rozumie też o co mi chodzi i co mi nie pasuje. Jesteśmy z sobą "naście" lat. Jeśli sama się z tym nie uporam to nic nie ruszy niestety. Wiem, że muszę mu zawierzyć i się na niego otworzyć.. Choć to takie trudne.. Bardzo dziękuję Wam za wsparcie, takie pisanie dużo mi daje
  19. I nie żałuję zdrady. Uważam to za najpiękniejsze chwile, które spotkały mnie od dawna. Poczułam chwile szczęścia w moim żałosnym, nieszczęśliwym życiu. Warto było wtedy żyć.. Nigdy tego nie zapomnę. Mąż mnie wielokrotnie oszukiwał, latami. Niby nie zdradził, ale dla mnie to tak jak by to zrobił. Nie jest mi go żal. Znamy się, mamy plany i wspólne życie, więc będzie to trwać. Nie wiem jak przestawić się na niego, żeby chcieć jego dotyku i bliskości jakiejkolwiek
  20. To we mnie jest problem. Mąż chce i nie rozumie czemu mi coś nie pasuje ciągle. A przecież mu nie powiem "Bo nie jesteś Nim, bo nie ekscytujesz mnie jak on". Bo fajnie było urwać się w ciągu dnia z pracy żeby spotkać się u Niego.. Ubrać się fajnie i czuć kobietą.. Nie było wtedy tych wszystkich zmartwień, problemów, dzieci irytujących od samego rana po wieczór, mieszkania, które męczy od samego wejścia, bo nie chce się tam być. Nie rajcuje mnie szybki seks o 23, gdzie jestem już zmęczona, mam zmyty makijaż itd. Nie umiem sobie z tym poradzić. W efekcie pożegnałam kochanka, a męża odrzucam swoim zachowaniem. Podświadomie prowokuję sytuacje, żeby go do siebie zniechęcać.. I tak jestem poprostu sama..
  21. Hej, miło Cię znów "czytać" jak zdążyłeś wyczytać.. Z Tamtym koniec, definitywnie. To ja ucięłam kontakt. Poblokowałam każdy możliwy.. Zresztą pod koniec znajomości wycofywałam się już z niej.. I cieszę się, że to zrobiłam, bo wiele mnie to kosztowało nerwów i emocji. Czuję ulgę, ale jednocześnie to, że jestem nieszczęśliwa.. Bo mąż nie jest Nim. Nie mam z nim już żadnej satysfakcji.. Martwi mnie to bardzo, bo chciałabym, wkońcu jesteśmy razem, a ja "nawróciłam się" po to.. Sama do siebie mam pretensje, że nie potrafię z nim już.. Ciężki temat. Ciągle czuję się samotna przez to, dezorientację i taki pat, bo nie wiem co mam zrobić
  22. Jeszcze raz dziękuję za tak mądre podpowiedzi. Muszę patrzeć rozsądnie. Nikt dla samego seksu związku nie kończy. Są sprawy wspólne, ciężko byłoby to wszystko zakończyć.. Marzę o tym by choć jeszcze raz zaznać tego uczucia.. Szczęścia i radości.. To takie piękne.. Jestem romantyczką, w dodatku sentymentalną.. Serce mi się kraje, że mam tak puste i nieszczęśliwe życie, mimo, że mam męża itd. Może zdarzy się kiedyś jakiś cud i jakoś się to pozytywnie poukłada.. Na dzień dzisiejszy muszę się przyzwyczaić do życia w nudzie, rutynie, z rozsądku.. Żyć jak z lokatorem, który nie spełnia mnie w żaden sposób.. To bardzo smutne. Nie wiem jak żyją inni w związkach po długim czasie.. Ale to chyba niemożliwe, żeby na własne życzenie tkwili w takiej zwyczajności, która czyni ich zadowolonymi i wmawiali sobie, że to normalne, że tak jest ok, że tak jest dobrze.. Czasem myślę, że nie pasuję do tego świata.. Nie rozumiem tego wszystkiego..
  23. Muszę rozważyć ten pomysł i być może faktycznie spróbować, umówić się na wizytę. Dziwię się mężowi.. Każdy normalny zjarzyłby, że posypało się w łóżku właśnie odkąd poznałam tamtego. Czasem zastanawiam się czy jest on aż tak głupi, czy poprostu nie dopuszcza do siebie myśli, że byłabym do tego zdolna. W każdym bądź razie.. Normalny facet miałby już dawno dość i żądał zmiany natychmiast.. Nie wiem, nie umiem się przestawić na męża. Nie ma tego czegoś.. Nie na ognia.. Na samą myśl zbliżenia z nim moje ciało i umysł się wycofuje.. Mam jakąś blokadę, barierę.. Może jakoś się to jeszcze ułoży.. Albo znowu pęknę w przyszłości.. Nie wiem. W każdym bądź razie bardzo dziękuję za te odpowiedzi, trochę podniosły mnie na duchu.
  24. A najgorsze jest to, że z obcym facetem w łóżku była taka swoboda i chemia, patrzenie głęboko w oczy, bliskość i drapieżność.. A z mężem? Skupia się na technice, a nie "na mnie". Nawet czuję się nieswojo spojrzeć mu w oczy.. Próbowałam z nim 2-3 razy odkąd rozstałam się z tamtym.. Wracałam myślami do Tamtego, ochota mi przeszła w trakcie, kazałam mężowi "skończyć" bez żadnej satysfakcji.. I zostałam z tą frustracją, że tęsknię do tamtych chwil kuedy byłam z Tamtym.. Ale to było tylko łóżko i nic więcej z tego by nie było. A z mężem.. Boże to tak bardzo frustruje.. Codziennie robię tak, żeby do niczego nie doszło, w sumie to może tylko wieczorem, a wtedy jestem zmęczona albo siedzę dłużej żeby zasnął. Są 3 rozwiązania, a każde jest źle.. Rozejść się i być sama, być z mężem i być niespełniona lub zdradzać męża i być "niczyja" bo ani zaangażowania z kochankiem ani z mężem, rozdarcie duszy i tęsknota za spokojem.. Nie umiem sobie z tym poradzić. Być może jestem głupia, ale nie potrafię poprostu i to tak bardzo boli..
  25. Mam podobnie.. Z tym, że zachowuję się podobnie do niej.. Nie zrozumiesz tego.. Nie masz pojęcia co dzieje się w jej głowie, jak bardzo musi być przygnębiona, jaki konflikt wewnątrz siebie toczy.. Nie wiem co Ci poradzić.. Jedynie rozmawiać, rozmawiać, wspierać, być spokojny.. A przede wszystkim namówić ją na terapię jeśli jeszcze z niej nie korzysta. To samo nie przejdzie, a będzie tylko gorzej..
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.