Mój problem jest taki.. Jesteśmy z mężem razem 15 lat. Byliśmy sobie pierwszymi partnerami. Więc przez te wszystkie lata uczyliśmy się jak z kimś być, popełnialiśmy wszystkie możliwe błędy. Dogadujemy się w sprawach codziennych, ale... Tu nie ma zaufania, bliskości, uczucia... Oszukał mnie wiele razy, przez co wogóle mu nie wierzę, nie traktuję poważnie... Miewam stany depresyjne. Nie tego chciałam. Wiem też, że moje wyidealizowane życie i miłość są niemożliwe, a ja wyznaję zasadę wszystko albo nic. Zdradzałam go. Wtedy byłam najszczęśliwsza. Dbałam o siebie, miałam dobry humor, tyyyle pomysłów. Poprostu byłam szczęśliwa. I "chciana". Tak jakby to była nagroda, że ktoś mnie chce, ktoś pożąda... Że jestem kimś i coś warta. Od paru miesięcy jestem w porządku. Bo mieliśmy naprawiać nasze małżeństwo. Nie sypiamy ze sobą, tzn. mąż chce, ale... Tu jest właśnie problem... Mam jakąś awersję, nie chcę jego zbliżeń. Przez lata czułam się przez niego odrzucona i niekochana... W środku chce się niby tego uczucia, ale nie mogę się przemóc. Poza tym seks z nim a z kochankiem to zupełnie inne światy. Z tamtym byłam w pełni otwarta, czułam się kobieca i boginią seksu. Z mężem jest bez polotu, takie bez ognia, takie sobie. Że szkoda mi energii na te byle coś. Więc wolę się odganiać żeby dał mi spokój. Wiem, że tak długo nie da rady. Jestem załamana tym stanem, bo nie wiem co ja mam robić. Czuję się tak strasznie samotna. Nie mam nikogo z kim mogłabym porozmawiać. Nie ufam nikomu, za wiele rozczarowań. Czy mam się zmuszać dla męża w imię dobra małżeństwa? Jak będę go ciągle odrzucać to nie wpłynie dobrze, a wręcz odsunie nas od siebie. Czasem się nienawidzę za to, że nie mogłam żyć normalnie jak inni. Że nie zasłużyłam na to. Jestem z rozbitej rodziny. Ojciec matkę zostawił, zdradzał ją. Nie pasowali do siebie życiowo. Ja zostałam z ojcem. A raczej babcią... Potem on miał inną rodzinę. I tak zawsze komuś nie pasowała moja obecność. Byłam niechciana, zawadzałam. Teraz mam dziecko, choć nigdy nie chciałam mieć dzieci i staram się robić co mogę, ale widzę, że najlepiej umiem się nim zajmować jak jestem sama. Nie umiem spedzac czasu "rodzinnie". Nie miałam tego w dzieciństwie i sprawia mi to trudność. Poza tym mam zakodowane, że pokazując przy mężczyznie swoje "macierzyństwo" przestaję być w jego oczach atrakcyjna i zasłużę na bycie zdradzoną..