Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

utrapiona

Użytkownik
  • Zawartość

    10
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez utrapiona

  1. Dzięki Ci za te słowa. Wiem, że to dobry tok myślenia. Zmiana nie będzie łatwa, to nie jest coś co można zmienić z dnia na dzień. Będę dążyć do tego, żeby się uwolnić. Jestem zapętlona nawet w swoim myśleniu. Łapię się często na myśleniu o sobie, że jednak jestem słaba, że się poddaje za łatwo. Obwiniam siebie, że "wyolbrzymiam" problem, bo inni mają gorzej itp. Jednak tak z drugiej strony, patrzę na siebie z boku i myślę, że przecieź nie mogę żyć tylko problemami i ciągle się zamartwiać, mam obawy że narobię sobie problemów ze zdrowiem. Stres jest strasznie podstępny. Nie mogę spokojnie spać, czuję że nawet w nocy nie potrafię się zregenerować.
  2. Jeśli nie kochasz już swojego męża i jesteś z nim tylko dla dzieci to szkoda życia. Za parę lub parenaście lat będziesz załować że nie dałaś szansy sobie na stworzenie z związku z tym nowym mężczyzną. Obudzisz się któregoś dnia i przyznasz przed sobą, że przegrałaś życie. Wiem, że masz pewnie dużo za i przeciw, ale przemyśl to. Ja dziś żaluję pewnych decyzji, że postąpiłam tak nie inaczej. Temat który opisujesz nie jest bliski. Jednak niemal codziennie zastanawiam się, czemu nie dałam sobie szansy sprawdzenia czy czuję jeszcze jakiś płomień do innej osoby
  3. Dzięki za komentarz. Masz rację, mój mąż nie uczy się na błędach. W tym momencie żadnego kredytu na nowy biznes nie biorę. Otwiera sobie go za swoje pieniądze. Ja i tak nadal tkwię w interesie, który otworzył rok temu. Chciałabym znaleźć nową pracę i stać się niezależną, jednak do momentu pilnowania tego interesu nie mogę tego zrobić. Siedzę tu całe dnie, z sobotami łącznie. Poza tym mam w domu małe dziecko. Musze więc to przeczekać jeszcze. Jedno wiem na pewno, że chciałabym usamodzielnić się finansowo. Z tego co teraz robię nie mam żadnych korzyści finansowych.
  4. Zastanów się. czy nigdy wcześniej mąż nie zachowywał się wobec Ciebie w sposób agresywny? Jakieś gesty, słowa mające znamiona przemocy? Uważam, że jeżeli uderzył Cię już 2 razy to będzie to powielał. Może to się stawać coraz częstsze i mocniejsze...
  5. Mih Dzięki za komentarz. Jeśli masz firmę wiesz, co to znaczy. Na ten moment, wiem że wyjście jest jedno. Nie da się dalej tak tego ciągnąc, wiec sytuacji nie zmienię. Chodzi też o to, że wiszą nad głową problemy cały czas i to że zamknę zmieni tylko tyle ze nie będą się generować dalsze. Czuję się po prostu trochę pokonana. Wsadziłam w to serce, czas pieniadze. Poświęciłam dużo. Inaczej jest zupełnie jak pracuje się u kogoś na etacie. Nie podoba ci się, odchodzisz zamykasz za sobą drzwi i masz nowy etap. Tu jest troszkę inaczej. Wiem, że muszę cos z tym zrobić bo cierpię na tym ja jak i moja rodzina. Katuję się tym każdego dnia, jednocześnie nie myśląc o niczym innym.
  6. Zacznę od tego, że jak poznałam obencego męża wszystko było super. Zauroczenie, zakochanie itp bla bla historia każdej miłości zaczyna się tak samo. Dośc szybko wyprowadziliśmy się ab y zamieszkać razem. Mąż dostał mieszkanie slużbowe, miał państwową pracę wszystko się fajnie układało. Do czasu. Później wymyslił sobie, że on nie chce się zajmować czymś co uznał za bezsennsowne i cce rozwijać swój interes. Marzeniem był sklep zooologiczny i szeroko pojęty temat swłasnie zoologi. Zaczęly się kredyty na intereses, zapożyczki. Do dziś niesplacone, wiszą na moje nazwisko bo ja miałam wtedy zdolność kredytową on nie. Oczywiście z interesu nici, a zadłużenie zostało. Teraz jest kolejny interes, który już tonie a ja w nim A niby miało być inczej tym razem. Wcześniej byłam tylko finansowo wplątana, teraz siedzę i pilnuje mu interesu mimo że już nie ma co ratować. kolejny biznes nie wypalil. Kosztuje mnie bardzo dużo nerwów i zdrowia. Nie śpię po nocach, przejmuje sięnieopłaconymi fakturami itp. A nie ma skad dołożyć. Bylo wiele sytuacji że mąż mnie okłamał, kręcił mataczyl itp. Jestem u kresu sił. czuje się wypalona. Nie potrafię cieszyć się niczym. Wstaje i wiem że będzie zły dzień i co jeszcze się stanie. Po drodze w tym wszystkim były różne akcje, sami wiecie jak to jest w życiu. Teraz jakby tego było mało mąż wymyslił że zajmie się kolejnym nowym interesem. Nie ma m już totalnie sily na to. W obecenj sytuacji, kiedy mąż ten interes zamknie i otworzy sobie nowy nie chce brać w tym udziału. Postanwoiłam znaleźć sobie pracę dla siebie i być w końcu niezależną, jak kiedyś. Wiem że to nieskładne, ciężko opisać w kilku zdaniach kilka dobrych lat, ale napisałam to co wydaje mi się logiczne. Wiecie co, macie tak że żałujecie że dana osoba pojawila się w waszym zyciu? że żle wybraliście? że zycie mogłoby mieć inny tor gdyby nie ta osoba? Miałam możliwość w trakcie bycia z obecnym mężem, spotkać się z dawną miłością, i dziś żaluje że chociaż nie poszlam na to spotkanie i nie dowiedziałam się czy to aby obecny mąż miał być tym jedynym....
  7. Mam to samo, tyle że jestem już w takim stresie trwającym dłuższy czas. Mam problemy w firmie i na ten moment utkwiłam w spirali z której nie mogę się wyplątać. czuję się jak w sytuacji bez wyjścia. Jakbym była gdzieś na środku oceanu i nie miała dokąd uciec. Cały czas jestem spięta, nie chce mi się rano wstać z łóżka. Kazdy dzień wygląda tak samo i myslę tylko co złego mnie dziś spotka. Bo na dobre rzeczy od dawna już nie liczę. Może to nie to samo co Ty przeżywasz ale stres potrafi nami zawładnąc i niszczyć nam życie, wiem to.
  8. Czy ktoś z czytajacych jest w podobnej sytuacji lub coś podobnego przeżył?
  9. Może lepsza taka samotność niż samotność w związku. Współczuję. Ale myślę, że życie jeszcze ułoży się dla Ciebie pomyślnie i znajdziesz kogoś z kim będziesz mogła czuć się szczęśliwa
  10. Piszę to, ponieważ chyba muszę się wyżalić, wylać wszystko co we mnie siedzi już dłuższy czas. Nie chcę nikogo z bliskich zarzucać swoim problemem. Prowadzę rok czasu firmę. Niestety w erze ogromnej inflacji jaka nas doświadcza firma zaczyna tonąc. Nie mogę przez to spać, ciągle o tym myślę, co będzie jutro co złego mnie spotka w tym tygodniu, komu bedę się musiała znowu tłumaczyć. Boję się każdego dnia. Boję się stawiać już czoła problemom w których tonę. Próbowałam ratować firmę już różnymi sposobami. Dokładaliśmy do interesu już kilka miesięcy, niestety oszczędności się skończyly a ja już nie mam pomysłu. Ostatnio łapię się na tym, że nawet gdy mam wolne 1 dzień w tyg jest to niedziela to ja myślę już o tym co będzie w poniedziałek, że nie będę mieć na opłacenie faktur a co za tym idzie na towar. Gdy budzę się w nocy, czuję lęk ogarnia mnie bezsenność, w głowie kłębią się myśli jak temu podołać co zrobię w danej sytuacji itp. Mam takie poczucie, że nic dobrego w moim życiu mnie już nie czeka. Na nic nie czekam, nic nie sprawia mi radości. Nie mam też czasu żeby zrobić coś dla siebie, ponieważ jestem w pracy każddego dnia do poźna. Jak przychodzi niedziela, muszę zrobić coś w domu, posprzątać, spędzić czas z dzieckiem. Wiadomo, że taka niedziela mi bardzo szybko ucieka. Nie radzę sobie już z tym, myslałam że to przejściowy kłopot, jednak to trwa już z jakieś pół roku. Czuję że to wyssało ze mnie całą energię radość życia. Często mam takie uczucie, że ściska mnie od środka, siedzę cała spięta, jak na szpilkach. Nie mam żadnej chęci ani uciechy ze swojego życia. Jestem totalnie nieszczęsliwa. Wiem, że ktoś kto będzie to czytał, zada sobie pytanie, czemu po prostu nie zamknę interesu. Nie jest to takie proste, nie da się tak tego zrobić z dnia na dzień. Wszędzie zobowiązania, umowy wszelkiego rodzaju. Jeszcze dodam, że ta sytuacja rzutuje na problemy małżeńskie. Jest wspólne obwinianie się. Od początku nie chciałam tego prowadzić, mąż się uparł, bardzo chciał. i tak tkwię w tym bagnie już rok. Nie potrafię się wygrzebać. Czuję że tracę lata życia, które powinnam spędzać inaczej, korzystać z niego jak się tyylko da....
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.