Jump to content

Przemoc, wyzwiska, poniżanie w przerwach dobry mąż i ojciec


Recommended Posts

Nie wiem jak zacząć to bardzo długa historia...

Mam 30 lat. Jestem z moim mężem od 11 lat, mamy synka 1,5r. Poznaliśmy się w bardzo młodym wieku. Zawsze marzyłam o wielkiej miłości o osobie która będzie mnie wspierać która będę mogła się opiekować i ona mną. I przyszła niespodziewanie , bardzo się zakochałam. Wpadłam po uszy. Mój mąż zawsze był wybuchowy , na jakiekolwiek problemy reagował gniewem i krzykiem przy czym zawsze mówiąc że to ja , moje zachowanie i słowa to sprawiają. Kiedyś nawet chciałam go zostawić , ale tak mnie prosił i odpuściłam. Gdy wpadał w gniew przestawalam się odzywać myśląc że może to pomoże, ale było jeszcze gorzej . Uznał że mam wszystko gdzieś. Raczej nie spotykał się z moimi znajomymi. Jeśli gdzieś wychodziliśmy to do jego znajomych , później już raczej tylko osobno. Nie odpowiadało mu moje towarzystwo ( przeważnie ludzie ze szkoły później z pracy). Zachorowałam na depresję i stany lękowe. Przez miesiąc żyłam z lękami nikomu nic nie mówiąc bo bałam się że wezmą mnie za wariatkę. Nie jadłam nie spałam , paliłam fajki. Kiedy pewnego dnia w pracy zjadłam bułkę i z nerwów ja zwymiotowałam , zwolniłam się poszłam do domu i o wszystkim powiedziałam mamie. Tylko ona pomogla mi w tym wszystkim , podjęłam leczenie które trwało ponad rok. W tym czasie mój mąż robił generalny remont w swoim domu. Pomagałam jak umiałam w zależności w jakim stanie byłam akurat. Po jakimś czasie od mojego wyzdrowienia podczas kłótni mąż powiedział ,e jestem psychicznie chora i powinnam spowrotem się leczyć. Bardzo mnie to zabolało. Nie wspomnę o wyzwiskach typu kurwa ,szmata. Nie jest osobą która chętnie przeprasza. Natomiast nie gniewam się długo i staram wybaczyć. Kiedyś moja mama usłyszała jak na mnie krzyczy. Kazała mi się zastanowić czy powinnam z nim być. Ja bardzo zakochana zawsze miałam dla niego jakieś wytłumaczenie. Po 7 latach oświadczył mi się. Byłam bardzo zaskoczona ale zgodziłam się. Mój mąż jest kierowcą . Na początku małżeństwa wyjeżdżał bardzo często na około miesiąc wracał na tydzień lub dwa. Zarabiał dobrze. Po powrocie zawsze było szaleństwo a to na zakupach a to jakieś jedzenie poza domem. Ja zaczynałam pracę jako kosmetyczka , nie zarabiałam tak dobrze. Mąż płacił rachunki ja utrzymywałam siebie , nie prosiłam o pieniądze , jakoś na swoje potrzeby, jedzenie , paliwo wystarczało. Po jakimś czasie zaczęły się wypominki , remontu który przeprowadził sam, że nie dałam pieniędzy, że nie pomagałam . Później zaczął mówić że ja nic nie wiem o pracy , że za granicą trzeba pracować , że nie dała bym sobie tam rady , że to są ciężko zarobione pieniądze. Jakoś to zniosłam. Mąż zawsze był otyły, ja raczej szczupła. Zdecydował się na operację żołądka. Powiedziałam że będzie jak chce , że ja zawsze będę po jego stronie. Wszystko zrobił w tajemnicy przed wszystkimi. Zakazał mówić nawet swoim rodzicom którzy akurat wtedy pojechali do Rzymu. Ja miałam źle przeczucia i powiedziałam w tajemnicy mojej mamie. Po operacji wyszły komplikacje. Był w ciężkim stanie. Musiałam zadzwonić do rodziców do Rzymu. To było straszne. Na szczęście wszystko skończyło się DobrZe. Bardzo schudł . Ale też nie radził sobie z tym wszystkim. Z drugiej strony był z siebie dumny. W pracy szef mnie oszukał . Podjęłam decyzję o wyjeździe za granicę. Chciałam pokazać mężowi że dam radę , żeby był dumny. Pojechałam do jego kuzyna z siostrą(tylko on zgodził się na pomóc). Znalazłam szybko pracę. Mąż jeździł na tirach ja pracowałam za granicą. Zaczął się złościć o to że siedzimy i robimy grilla , że pojechałam do pracy , że mi tam za dobrze.  Mieszkaliśmy w domu, wolałam z nim rozmawiać jak byłam na mieście lub w domu nikogo nie było. Cenie sobie prywatność. Krępuje się jak ktoś słucha jak z nim rozmawiam. Stwierdził że mam tam lepsze towarzystwo i nie chce z nim gadać. Obraził się tak że 2 tygodnie nie odbierał telefonów. Dzwoniłam codziennie po kilka razy. W jego urodziny też nie odebrał. Później przez kilka miesięcy wmawiał mi że mam go gdzieś i życzeń mu nie złożyłam . Napisałam SMS po południu. Miał pretensje że nie rano. Nie odpowiadała mu lokalizacja w jakiej mieszkaliśmy , tam nie było dużo pracy dla niego, to też moja wina mogłam pomyslec gdzie jechać. Przyjechał do mnie , po kilku tygodniach przenieśliśmy się tam gdzie on znalazł pracę. Dla mnie nie było zbyt dużego wyboru ale ja się dostosowałam i znalazłam pracę w zawodzie chociaż trochę dalej. Kazała mi przelewać sobie pieniądze na konto , że niby odkładamy. Ja jakoś broniłam się przed tym. Bardzo chciał kontrolować moje wydatki i zarobki. Nie lubię kontroli zawsze o to była walka. Mieszkaliśmy z jego kolega z pracy, który wiecznie przesiadywał w salonie. Zawsze czułam jego wzrok jak szłam do kuchni czy łazienki. Czułam się bardzo skrępowana, czułam się okropnie. Potrafiłam nie wychodzić z pokoju przez cały dzień. Mówiłam o tym mojemu mężowi   kazał mi to olać. Po pewnym czasie do naszych kłótni dochodziły przepychanki. Przestałam się czuć bezpiecznie. Przytyłam. Kiedyś mąż mi powiedział żebym spojrzała na siebie że wyglądam jak kloc. Strasznie mnie to dotknęło. Po terapii lekami na depresję szybko przytylam. I zaszłam w ciążę. Pokazywalam mu testy , nie wierzył. Wpadłam w straszna depresję. Nie mogłam jeść , nie wstawałam , łózka, bałam się, że zostałam sama , że nikt mi nie pomoże. Krzyczał że nic nie robię , nie sprzątam nie gotuję. Zawsze gdy chciał się na mnie wydrzeć zabierał mnie gdzieś samochodem to na zakupy to się przejechać. To zawsze kończyło się kłótnią. Raz mnie zwyzywał i zostawił w samochodzie na autostradzie. Skamieniałam ze strachu.  Na szczęście nie mógł wytrzymać i kupil mi bilet do Polski. Bylam bardzo szczęśliwa. Po powrocie jego matka miała dystans do mnie bo z jego rodzicami mieszkaliśmy. Bardzo to przeżywałam . Jakoś się unormowało. Każda rozmowa przez telefon kończyła się wyrzutami , że go zostaiwlam do tego wyzwiska od najgorszych. W ciąży bardzo to przeżywałam. Przyjechal na kilka dni . Klutniee wyzwiska , szarpanie przeplatały się z dobrymi spokojnymi chwilami. Kilka dni w górach. Z tego pamiętam jak rzucił we mnie obrączką, jak przeplakalam pół nocy , jak szedł ze mną i krzyczał :Ty skurwielu. Tak ,do mnie. No i dobre jedzenie. Pojechal. Wrócił jak urodziłam.po powrocie ze szpitala zostawałam sama ieczorami wychodził na całe noce, kilka razy zwróciłam uwagę , przeszło, ale za to wypominki że przeze mnie stracił znajomych. Bardzo się starał , jak nieodpowiednio dziękowałam była awantura, że jestem niewdzięczna. Nie dałam rady karmić piersią, próbowałam , nie wyszło. Doszło do tego , że jestem zła matką ,że nic temu dziecku nie zapewnie. Awantury o nic tak naprawdę, 2 razy wybił dziure w drzwiach. Powiedział że się zmieni. Na krótko. Skopał mnie jak nie chciałam podnieść jego rzeczy. Rzucał we mnie przedmiotami w ataku gniewu. Raz przewrócił mnie na ziemię przeciągną po pokoju i skopał., Nie pamiętam nawet czy dziecko to widziało. Później jakoś zaczęliśmy się dogadywać. Byłam szczęśliwa , że może los się odmieni i będziemy żyć jak rodzina. Dostawałam wysoki macierzynski. Kazał mi przelewać sobie na konto żeby on dysponował kasą. Ja zawsze miałam bardziej rozrzutną rękę. Nie zgodziłam się. Robiłam zakupy tak żeby nikomu nic nie brakowało. Dziecku głównie ja wszystko kupowalam, w domu też zawsze wszystko było. Zaczęłam sobie dorabiać. Zaczęły się wojny o pieniądze ze mam oddawać. Stanęło na tym że ja robię zakupy dziecku i do domu a on odkłada na wspólne konto którego był jedynym właścicielem. Wojny o pieniądze się nie skończyły. Nie radziłam sobie. Zaczęłam chodzić do psychologa. Trochę pomogło. Po ciąży nie mogę schudnąć. Zaczęły się wyzwiska że jestm gruba. Że wyglądam jak smutna zaniedbana baba. Że wyglądam jak facet. Bardzo mnie to dotknęło. Mimo to nie mogę się zmotywować do ćwiczeń. Zaczęły się znów awantury. W końcu mąż zaprowadził mnie do notariusza i podpisałam intercyzę. Jakoś dam sobie radę. Dla mnie to bardziej jakaś forma odcięcia się ode mnie. Coraz częściej rozmawiamy o rozwodzie. Już jakoś znosiła. Wyzwiska. Jednak ostatnio wyzwał mnie bez przyczyny uderzyłam go w twarz , nie wytrzymalam. Wstał kopną mnie i uderzył w twarz. Nie wiem już co mam robić. Staram się normalnie żyć. Wiem , że go nie kocham . Ale mamy dziecko , ono bardzo kocha tatę. Nie chcę mu tego odbierać. A sama czuje się jak totalne dno. W domu jak pasożyt. Przed rodzicami opowiada że pieniądze od niego ciągnę. To wszystko straszne. Staram się nie przejmowac i cała się poświęcam dziecku. Ale już chyba przestaje to wytrzymywać . Źle mi z tym wszystkim . Nie wiem już co robić....

Link to comment
Share on other sites

Nie jestem specjalistą bo sama żyje w toksycznym związku ale Ty masz 30 lat i możesz jeszcze ułożyć sobie życie, być szczęśliwa, śmiać się. Nie ważne czy trochę skromniej czy nie, ważne że w spokoju. Masz mamę, która na pewno poda Ci rękę. Przemyśl to. Trzymam za Ciebie kciuki! 

Link to comment
Share on other sites

Osobiście od 23 lat żyję z rodzicami, którzy nie rozmawiają ze sobą. Rozwód - nie ma mowy, bo nie to pokolenie. On kiedy pamiętam wieczne kłótnie, mama wiecznie próbowała naprawiać, ale ojciec nerwus, z zapędami alkoholika. Jednak moja mama nie miała nikogo, kto by jej pomógł, a ojciec ją dawno, dawno temu usadził w domu z dziećmi, bo kiedyś żłobków nie było. Mam do nich ogromny żal, że już dawno nie wzięli rozwodu, a ja musiałam na to patrzeć i teraz nie wiem, co jest normalne w związku a co nie.
Twój syn na pewno widzi, co on robi. Jednak nie jest jeszcze za późno - a Ty na pewno znajdziesz w sobie siłę. Masz mamę i syna - masz dla kogo walczyć.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
Dnia 15.04.2020 o 12:49, Goch napisał:

Nie jestem specjalistą bo sama żyje w toksycznym związku ale Ty masz 30 lat i możesz jeszcze ułożyć sobie życie, być szczęśliwa, śmiać się. Nie ważne czy trochę skromniej czy nie, ważne że w spokoju. Masz mamę, która na pewno poda Ci rękę. Przemyśl to. Trzymam za Ciebie kciuki! 

Strasznie Ci dziękuję za dobre słowa. 

Link to comment
Share on other sites

Dnia 15.04.2020 o 19:43, xela.9722 napisał:

Osobiście od 23 lat żyję z rodzicami, którzy nie rozmawiają ze sobą. Rozwód - nie ma mowy, bo nie to pokolenie. On kiedy pamiętam wieczne kłótnie, mama wiecznie próbowała naprawiać, ale ojciec nerwus, z zapędami alkoholika. Jednak moja mama nie miała nikogo, kto by jej pomógł, a ojciec ją dawno, dawno temu usadził w domu z dziećmi, bo kiedyś żłobków nie było. Mam do nich ogromny żal, że już dawno nie wzięli rozwodu, a ja musiałam na to patrzeć i teraz nie wiem, co jest normalne w związku a co nie.
Twój syn na pewno widzi, co on robi. Jednak nie jest jeszcze za późno - a Ty na pewno znajdziesz w sobie siłę. Masz mamę i syna - masz dla kogo walczyć.

Cały czas o nim myślę. W tej chwili jest dla.mnie najważniejszy . On i jego dobro. Chociaż ciągle bije się z myślami. Czasem myślę co jeszcze musi się stać żebym była pewna....

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

  • PODCASTY.jpg

  • Blog Entries

    • 0 comments
      Szanowni Państwo, zwrócono mi uwagę na używanie tzw. Testu Drzewa do diagnozy dzieci (test polega na tym, że dziecko rysuje drzewo, a specjalista analizując ilustrację wyciąga różne wnioski na temat psychiki dziecka).
      Zwracam Państwa uwagę, że NIE należy wyrażać zgody na przeprowadzanie tego testu.
      Wystarczy, że wejdzie się na stronę Wikipedii na temat Testu Kocha, a uzyska się informację „Ten artykuł opisuje teorie, metody lub czynności niezgodne ze współczesną wiedzą medyczną”. Można również sięgnąć do fachowych recenzji tego narzędzia powstałego jakieś 70 lat temu. Przytoczę fragment przykładowej: „Test Drzewa nie spełnia współczesnych kryteriów wiarygodnego narzędzia diagnostycznego. Brak jest naukowych podstaw teoretycznych, jak również danych empirycznych dowodzących trafności i rzetelności narzędzia, brak też badań normalizacyjnych. Nie ma standardowego i choćby częściowo zobiektywizowanego systemu interpretacji wyników. Diagnosta jest zachęcany do praktyk sprzecznych z naukową metodologią, które zwiększają ryzyko wystąpienia myślenia konfirmacyjnego i innych błędów we wnioskowaniu diagnostycznym. Kategorie interpretacyjne są anachroniczne, oceniające, niekiedy oparte na stereotypach, natomiast – z racji braku spójnych podstaw teoretycznych – nie obejmują wiedzy psychologicznej. W świetle powyższego trzeba stwierdzić, że współcześnie TD nie jest psychologicznym narzędziem diagnostycznym, a stosowany w tej funkcji może być szkodliwy.” Szczegółowe informacje:  https://kompsych.pan.pl/images/RecenzjaTestu_Drzewa_skrócona.pdf
    • 0 comments
      Czego możemy dowiedzieć się z książki, w której autorki posługują się zwrotem „osoba z macicą” zamiast używać słowa „kobieta”? Chyba mało kto będzie zaskoczony, gdy napiszę, że relacjonowanie (przez autorki, zdeklarowane feministki) losu głęboko nieszczęśliwych mężczyzn stało się pretekstem do promowania ideologii feministycznej. To na pewno zbieg okoliczności, że publikacja ukazała się przed nadciągającymi wyborami, a piszą o niej liczne tuby propagandowe feminizmu. Te mniej popularne, jak również te słynące w całym kraju z zarzucania partiom politycznym nienawiści do kobiet.

      W moim odczuciu, pochylanie się w tej publikacji nad losem mężczyzn nie jest ukłonem w ich stronę, lecz czołobitnym kłanianiem się feminizmowi i jego kuriozalnej demagogii. Wpisuje się w kluczowe elementy propagandy, która koncentruje się nierzadko na pokazywaniu mężczyzny w krańcowo złym świetle. Oczywiście wszystkiemu winien w pierwszej kolejności jest rzekomy, opresyjny patriarchat, a domniemanym wybawieniem jest jego obalenie i tym samym bezgraniczne oddanie feminizmowi, matriachat. Wykorzystywanie czyjegoś nieszczęścia do propagowania ideologii wzbudza we mnie negatywne odczucia. Podobnie jak fakt, że roztrząsanie historii skrajnie cierpiących mężczyzn, mówiących o najmroczniejszych myślach, opatrywane jest beznamiętnymi komentarzami.

      Ironiczny koniec publikacji ukazuje stosunek autorek do jej bohaterów. „(…) zamykamy książkę i wracamy do randek z chadami (...) Karuzela czeka, a ściana niedaleka.” Ani przez chwilę nie wyczułem jakiejkolwiek empatii w stosunku do opisywanych ludzi i grup. Mam wrażenie, że książka stanowi raczej rodzaj rewanżu, odwetu wobec licznych społeczności mężczyzn, którzy ośmielali się krytykować feminizm. Wywody autorek dotyczą między innymi Wykopu, forum Bracia Samcy, facebookowych męskich grup. Podczas lektury zastanawiałem się, czy bohaterowie tej książki nie czują się wykorzystani, aż natknąłem się na fragment, który stanowił odpowiedź. Autorka cytuje jednego z mężczyzn; pisał o niej, że „wmanipulowała go w książkę i wykorzystała dla własnej korzyści.”
      Publikacja wpisuje się w obecny trend w profeministycznych mediach, czyli „mężczyzna najgorszy”. Nie wystarczyły feministkom twierdzenia, że męskość jest toksyczna, przemoc ma płeć, siła jest kobietą, a opresyjny patriarchat odpowiada za całe zło tego świata. Musiały jeszcze wydobyć na światło dzienne najgłębsze pokłady problematycznych doświadczeń z życia najnieszczęśliwszych mężczyzn, by pokazać, jak źle się dzieje, gdy nie panuje matriarchat, władzy nie dzierżą femnistki. Jest to zarazem sprytne odwracanie uwagi od przewinień feministek, chociażby tego, na co idą pieniądze z publicznych budżetów płynące do licznych fundacji feministycznych. Takich na przykład jak posądzana o mobbing Fundacja Centrum Praw Kobiet, która choćby w sprawozdaniu merytorycznym z roku 2019, chwali się tym, że zorganizowała spotkanie warsztatowo-edukacyjne o nazwie „ChemSex – jak się bawić?” (dla niewtajemniczonych: chemseks to seks po narkotykach).
      Podsumowując, polecam książkę „Przegryw. Mężczyźni w pułapce gniewu i samotności”. Każdy powinien osobiście przekonać się o tym, do czego posunąć mogą się feministki, by postawić na swoim. Trzeba to przeczytać, aby poczuć specyficzny, bo metaliczny i bezlitosny, smak tego, jak feministki opisują zbolałych mężczyzn będących na granicy wyczerpania i u progu tragedii. Autorkom natomiast rekomenduję, by następnym razem przyjrzały się własnym szeregom. Napisały w podziękowaniach „Dziękujemy też rodzicom za wszelkie wsparcie, dzięki któremu możemy teraz pić sojowe latte i pisać o incelach.” To dopiero będzie latte-feminizm.* „Musisz być zmianą, którą chcesz zobaczyć na świecie” (Mohandas Karamchand Gandhi).


       
      * „Latte-feminizm to tzw. feminizm białych kobiet z klasy średniej, posiadających wolny zawód, mających czas i pieniądze na drogą, dobrą latte w kawiarni, od czego wzięła się nazwa.” (źrodło) 

       
    • 0 comments
      Masz dość toksycznych aplikacji randkowych i dziwacznych randek? Jesteś singielką lub singlem, a zarazem osobą dorosłą, gotową na relację? Masz odwagę aby wykonać testy psychologiczne, które pozwolą cię lepiej poznać? Spróbuj swoich sił w nieodpłatnym eksperymencie randkowym prowadzonym przeze mnie. Jestem psychologiem, który ustali Twój profil psychologiczny i postara się znaleźć dla Ciebie właściwego człowieka do pary. Więcej informacji można znaleźć w poniższym materiale na YouTube: 
       

      To nie jest biuro matrymonialne, ani portal randkowy. To niezależny eksperyment randkowy czyli projekt, który nie ma żadnego związku z jakimikolwiek aplikacjami randkowymi lub towarzyskimi. Udział jest nieodpłatny. O tym, jak odbywa się nabór do eksperymentu i jak uzyskać formularz zgłoszeniowy, dowiedzieć można się z powyższego materiału. 
      TAKE MY HEART - EKSPERYMENT RANDKOWY
      Jak to działa? Zgłaszasz się pisząc na e-mail podany w powyższym filmie i otrzymujesz dalsze instrukcje, między innymi testy i formularze do wypełnienia. Kiedy odeślesz pakiet potrzebnych materiałów, zostaną przeanalizowane pod kątem psychologicznym z nadzieją na możliwość znalezienia dla Ciebie potencjalnie odpowiedniej osoby. Z wybranymi uczestnikami psycholog przeprowadzi dodatkowo rozmowę telefoniczną. Zgłoszenia do pierwszej edycji można nadsyłać do końca sierpnia 2023 roku. Wszystkie informacje, przesyłane w ramach eksperymentu, objęte są tajemnicą zawodową psychologa a w ramach podsumowania przedstawione zostaną tylko ogólne statystyki (np. odnośnie liczby zgłoszeń czy najczęstszych oczekiwań).
      EKSPERYMENT ZOSTAŁ ZAKOŃCZONY
    • 0 comments
      Tak zwany syndrom DDA to zespół różnych problemów, które nierzadko współwystępują u osób, które wywodzą się z domu z problemem alkoholowym, z rodziny dysfunkcyjnej. Jest to pojemna kategoria wielu zróżnicowanych trudności i nie stanowi w ścisłym rozumieniu tego słowa zaburzenia psychicznego, nie jest jednostką chorobową.
      Tzw. syndrom DDA i czym się objawia
      Faktem jest jednak, że w stopniu częstym, Dorosłe Dzieci Alkoholików (DDA) doświadczają problemów utrudniających normalne funkcjonowanie. Jednym z nich bywa zaburzenie znane jako zespół stresu pourazowego (PTSD) związany z traumatycznymi przeżyciami z młodości i wczesnej dorosłości, zwłaszcza mającymi miejsce w domu rodzinnym. 
      Zespół stresu pourazowego PTSD - objawy, leczenie
      PTSD (zespół stresu pourazowego) to zaburzenie, które może wystąpić po przeżyciu traumatycznego wydarzenia lub serii wydarzeń, skrajnie trudnego doświadczenia rozciągniętego w czasie. Może to obejmować:
      sytuacje takie jak wojna, gwałt i molestowanie, katastrofy naturalne, przemoc domowa, chroniczne narażenie na złe traktowanie, długotrwała deprywacja najważniejszych potrzeb (poczucie bezpieczeństwa, miłość rodzicielska, zdrowie), inne doświadczenia traumatyczne. Objawy PTSD mogą obejmować nawracające koszmary (nawet wybudzające w nocy), natrętne wspomnienia traumatycznych wydarzeń, wybuchy gniewu z byle powodu, wycofanie społeczne oraz izolacja, zaburzenia snu (niemożność normalnego zaśnięcia, budzenie się przedwcześnie), nadmierną pobudliwość i impulsywność oraz inne kłopotliwe reakcje emocjonalne i fizyczne (roztrzęsienie, uderzenia zimna lub gorąc, łzy stające w oczach w sytuacjach kojarzących się z traumą), duże ryzyko szkodliwego łagodzenia przykrych emocji poprzez sięganie po alkohol i inne substancje, wysokie prawdopodobieństwo występowania niskiego poczucia własnej wartości, a także wchodzenia w toksyczne związki.
      DDA a PTSD
      W przeciwieństwie do DDA, PTSD jest uznawane za oficjalne zaburzenie psychiczne i jest klasyfikowane w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób (ICD) i Kryteriach Zaburzeń Psychicznych (DSM). Osoby cierpiące na PTSD zwykle potrzebują profesjonalnej pomocy psychologicznej bądź psychiatrycznej w celu zarządzania swoimi objawami i przystosowania się do życia po traumatycznym doświadczeniu.
      Podsumowując, warto by DDA doznając życiowych trudności skorzystały z konsultacji psychologicznej. Diagnoza pozwoliłaby ustalić, czy i w jakiej części wynikają one z takich bądź innych następstw wychowywania się w rodzinie z problemem alkoholowym. Elementem diagnostyki jest także przyjrzenie się temu, czy osoba zmaga się z PTSD. Jeśli tak, wskazana byłaby psychoterapia, a niekiedy kontakt z lekarzem psychiatrą. 
      - psycholog Rafał Marcin Olszak

       
    • 0 comments
      Generalnie są tacy ludzie (kobiety i mężczyźni) z którymi można podzielić się problemem, bo mają coś w rodzaju odruchu niesienia pomocy, taką tendencję do zaangażowania się w rozwiązywanie sprawy, są zorientowani na pracę zespołową i bycie fair w relacji, pomaganie odbierają jako rodzaj inwestycji we wspólny komfort. Można to wstępnie rozpoznać po tym, że te osoby niejako wyczuwają okazję do niesienia pomocy, wsparcia, udzielania się po to, by ktoś rozwijał się, tak jakby cudze dobro było dobrem wspólnym. Z takimi osobami raczej warto podzielić się tym, jakie mamy wyzwanie, oczywiście biorąc odpowiedzialność za rozwiązania zamiast oczekiwać, że ktoś wszystko załatwi za nas i nie zamierzamy niczego przy okazji chociażby nauczyć się. Dzielenie powinno przebiegać stopniowo, na raty, aby obserwować rozwój wydarzeń, więc miałbym z tyłu głowy takie powiedzonka jak nie wszystko i nie na raz, co za dużo to niezdrowo, gdzie się człowiek śpieszy tam się diabeł cieszy. Otwieramy się dając kredyt zaufania, a potem ewentualnie większy, a nie od razu zaporowo wysoki. Trzeba się jednak liczyć też z tym, że są ludzie postrzegający cudze problemy jako zbędny kłopot, ciężar, rodzaj bagażu, wielkiej fatygi, praca dodatkowa. Nawet samo słuchanie o czyichś problemach odbierają jako przykry obowiązek. Nie wyczuwają okazji do pomagania, nie widzą szans ani na własny ani na wspólny rozwój dzięki zespołowemu rozwiązywaniu problemów. Nie chcą wzrastać razem, raczej chcą być na wysokim poziomie nawet jeśli takie podejście nie jest fair. Niektórzy skłonni są używać cudzych problemów na niekorzyść innych, bo wszystko co usłyszą, potem lubią wykorzystać przeciwko komuś. Mając do czynienia z tak zorientowanymi osobami, lepiej zachowywać w jak największej części lub w całości swoje problemy dla siebie. Czasami zdecydowanie lepiej skorzystać z profesjonalnej pomocy niż ryzykować przykrości po wyjawieniu swoich kłopotliwych wyzwań osobom niewłaściwym.   
       
       


  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy we wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

  • PODCASTY.jpg

     

     

×
×
  • Create New...

Important Information

Używając strony akceptuje się Terms of Use, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.