Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Agnieszka4303

Użytkownik
  • Zawartość

    5
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Agnieszka4303

  1. Cały czas o nim myślę. W tej chwili jest dla.mnie najważniejszy . On i jego dobro. Chociaż ciągle bije się z myślami. Czasem myślę co jeszcze musi się stać żebym była pewna....
  2. Twoja historia jest bardzo podobna do mojej. Też jestem nieudacznikiem, mój mąż mówi , że wszyscy się ze mnie śmieją bo jestem roztrzepana bo czasem o czym zapomnę, że on by chciał żonę na której może polegać , która wspiera .Oprócz tego regularnie mam spie.... jestem kut... i szm... A ja? Ja opiekuje się dzieckiem , pracuję ( obecnie w domu) sprzątam, gotuję, założyłam ogródek żeby mały miał domowe warzywa, dziecko jest alergikiem dbam o leki o odpowiednie produkty do jedzenia, robię zakupy, staram się ogarnąć jakaś dodatkową kasę na chalupnictwie, nie wspomnę o szczepieniach itp. A on. Obecnie obrażony ( nie jestem pewna o co konkretnie, chyba za to , że mimo zakazu od niego zrobiłam dziecku frytki) powiedział że już nie jestem jego żoną i mam go o nic nie prosić, nie interesuje go czy dziecko ma co jeść , czy mam pieniądze żeby mu kupić, nie wspomnę o ubraniach , pieluchach itp. Traktuje mnie jak powietrze mimo , że codziennie zapraszam go na obiad. Szkoda mi tylko naszego dziecka strasznie mnie to boli. A ja . Nie mam już siły. Tylko moje dziecko trzyma mnie przy życiu. Niedługo nasz rocznica ślubu. 5. Jeśli skończy się to tak samo chce odejść. Nie mam już siły
  3. Poczekaj. Są w szoku. Są wychowani według innych wartosci - dawniej było inaczej. Kiedyś ludzie o innej orientacji raczej się ukrywali , nie było to tak rozpowszechnione jak teraz ,aczkolwiek tacy ludzie istnieli od zawsze. Aktualnie różne rzeczy mówią o osobach homoseksualnych , tak naprawdę Twoi rodzice nie wiedzą co myśleć. Jestem matką i chociaż moje dziecko jest malutkie to wiem , że nie ważne czy przyprowadzi do domu chłopaka czy dziewczynę i tak bardzo go będę kochać i trzymać kciuki za to żeby było szczęśliwe. Poznałam kilka gejów w swoim życiu i pokochałam ich od razu . To wspaniali ludzie. Może Twoi rodzice powinni oswoić się z tematem , poznać Twojego chłopaka i wtedy zobaczą , że to nic złego , że jesteś szczęśliwy. Myślę ,że Cię kochają , tylko nie wiedzą co mają zrobić z wiedzą , którą im przekazales. Rozmawiaj z nimi , pokaż , że to co powiedziałeś nie jest Twoim wybrykiem , fanaberią. Pokaż , że jesteś w pełni odpowiedzialnym facetem i wiesz co mówisz. Daj im czas kochają Cię i na pewno zaakceptują
  4. Nie wiem jak zacząć to bardzo długa historia... Mam 30 lat. Jestem z moim mężem od 11 lat, mamy synka 1,5r. Poznaliśmy się w bardzo młodym wieku. Zawsze marzyłam o wielkiej miłości o osobie która będzie mnie wspierać która będę mogła się opiekować i ona mną. I przyszła niespodziewanie , bardzo się zakochałam. Wpadłam po uszy. Mój mąż zawsze był wybuchowy , na jakiekolwiek problemy reagował gniewem i krzykiem przy czym zawsze mówiąc że to ja , moje zachowanie i słowa to sprawiają. Kiedyś nawet chciałam go zostawić , ale tak mnie prosił i odpuściłam. Gdy wpadał w gniew przestawalam się odzywać myśląc że może to pomoże, ale było jeszcze gorzej . Uznał że mam wszystko gdzieś. Raczej nie spotykał się z moimi znajomymi. Jeśli gdzieś wychodziliśmy to do jego znajomych , później już raczej tylko osobno. Nie odpowiadało mu moje towarzystwo ( przeważnie ludzie ze szkoły później z pracy). Zachorowałam na depresję i stany lękowe. Przez miesiąc żyłam z lękami nikomu nic nie mówiąc bo bałam się że wezmą mnie za wariatkę. Nie jadłam nie spałam , paliłam fajki. Kiedy pewnego dnia w pracy zjadłam bułkę i z nerwów ja zwymiotowałam , zwolniłam się poszłam do domu i o wszystkim powiedziałam mamie. Tylko ona pomogla mi w tym wszystkim , podjęłam leczenie które trwało ponad rok. W tym czasie mój mąż robił generalny remont w swoim domu. Pomagałam jak umiałam w zależności w jakim stanie byłam akurat. Po jakimś czasie od mojego wyzdrowienia podczas kłótni mąż powiedział ,e jestem psychicznie chora i powinnam spowrotem się leczyć. Bardzo mnie to zabolało. Nie wspomnę o wyzwiskach typu kurwa ,szmata. Nie jest osobą która chętnie przeprasza. Natomiast nie gniewam się długo i staram wybaczyć. Kiedyś moja mama usłyszała jak na mnie krzyczy. Kazała mi się zastanowić czy powinnam z nim być. Ja bardzo zakochana zawsze miałam dla niego jakieś wytłumaczenie. Po 7 latach oświadczył mi się. Byłam bardzo zaskoczona ale zgodziłam się. Mój mąż jest kierowcą . Na początku małżeństwa wyjeżdżał bardzo często na około miesiąc wracał na tydzień lub dwa. Zarabiał dobrze. Po powrocie zawsze było szaleństwo a to na zakupach a to jakieś jedzenie poza domem. Ja zaczynałam pracę jako kosmetyczka , nie zarabiałam tak dobrze. Mąż płacił rachunki ja utrzymywałam siebie , nie prosiłam o pieniądze , jakoś na swoje potrzeby, jedzenie , paliwo wystarczało. Po jakimś czasie zaczęły się wypominki , remontu który przeprowadził sam, że nie dałam pieniędzy, że nie pomagałam . Później zaczął mówić że ja nic nie wiem o pracy , że za granicą trzeba pracować , że nie dała bym sobie tam rady , że to są ciężko zarobione pieniądze. Jakoś to zniosłam. Mąż zawsze był otyły, ja raczej szczupła. Zdecydował się na operację żołądka. Powiedziałam że będzie jak chce , że ja zawsze będę po jego stronie. Wszystko zrobił w tajemnicy przed wszystkimi. Zakazał mówić nawet swoim rodzicom którzy akurat wtedy pojechali do Rzymu. Ja miałam źle przeczucia i powiedziałam w tajemnicy mojej mamie. Po operacji wyszły komplikacje. Był w ciężkim stanie. Musiałam zadzwonić do rodziców do Rzymu. To było straszne. Na szczęście wszystko skończyło się DobrZe. Bardzo schudł . Ale też nie radził sobie z tym wszystkim. Z drugiej strony był z siebie dumny. W pracy szef mnie oszukał . Podjęłam decyzję o wyjeździe za granicę. Chciałam pokazać mężowi że dam radę , żeby był dumny. Pojechałam do jego kuzyna z siostrą(tylko on zgodził się na pomóc). Znalazłam szybko pracę. Mąż jeździł na tirach ja pracowałam za granicą. Zaczął się złościć o to że siedzimy i robimy grilla , że pojechałam do pracy , że mi tam za dobrze. Mieszkaliśmy w domu, wolałam z nim rozmawiać jak byłam na mieście lub w domu nikogo nie było. Cenie sobie prywatność. Krępuje się jak ktoś słucha jak z nim rozmawiam. Stwierdził że mam tam lepsze towarzystwo i nie chce z nim gadać. Obraził się tak że 2 tygodnie nie odbierał telefonów. Dzwoniłam codziennie po kilka razy. W jego urodziny też nie odebrał. Później przez kilka miesięcy wmawiał mi że mam go gdzieś i życzeń mu nie złożyłam . Napisałam SMS po południu. Miał pretensje że nie rano. Nie odpowiadała mu lokalizacja w jakiej mieszkaliśmy , tam nie było dużo pracy dla niego, to też moja wina mogłam pomyslec gdzie jechać. Przyjechał do mnie , po kilku tygodniach przenieśliśmy się tam gdzie on znalazł pracę. Dla mnie nie było zbyt dużego wyboru ale ja się dostosowałam i znalazłam pracę w zawodzie chociaż trochę dalej. Kazała mi przelewać sobie pieniądze na konto , że niby odkładamy. Ja jakoś broniłam się przed tym. Bardzo chciał kontrolować moje wydatki i zarobki. Nie lubię kontroli zawsze o to była walka. Mieszkaliśmy z jego kolega z pracy, który wiecznie przesiadywał w salonie. Zawsze czułam jego wzrok jak szłam do kuchni czy łazienki. Czułam się bardzo skrępowana, czułam się okropnie. Potrafiłam nie wychodzić z pokoju przez cały dzień. Mówiłam o tym mojemu mężowi kazał mi to olać. Po pewnym czasie do naszych kłótni dochodziły przepychanki. Przestałam się czuć bezpiecznie. Przytyłam. Kiedyś mąż mi powiedział żebym spojrzała na siebie że wyglądam jak kloc. Strasznie mnie to dotknęło. Po terapii lekami na depresję szybko przytylam. I zaszłam w ciążę. Pokazywalam mu testy , nie wierzył. Wpadłam w straszna depresję. Nie mogłam jeść , nie wstawałam , łózka, bałam się, że zostałam sama , że nikt mi nie pomoże. Krzyczał że nic nie robię , nie sprzątam nie gotuję. Zawsze gdy chciał się na mnie wydrzeć zabierał mnie gdzieś samochodem to na zakupy to się przejechać. To zawsze kończyło się kłótnią. Raz mnie zwyzywał i zostawił w samochodzie na autostradzie. Skamieniałam ze strachu. Na szczęście nie mógł wytrzymać i kupil mi bilet do Polski. Bylam bardzo szczęśliwa. Po powrocie jego matka miała dystans do mnie bo z jego rodzicami mieszkaliśmy. Bardzo to przeżywałam . Jakoś się unormowało. Każda rozmowa przez telefon kończyła się wyrzutami , że go zostaiwlam do tego wyzwiska od najgorszych. W ciąży bardzo to przeżywałam. Przyjechal na kilka dni . Klutniee wyzwiska , szarpanie przeplatały się z dobrymi spokojnymi chwilami. Kilka dni w górach. Z tego pamiętam jak rzucił we mnie obrączką, jak przeplakalam pół nocy , jak szedł ze mną i krzyczał :Ty skurwielu. Tak ,do mnie. No i dobre jedzenie. Pojechal. Wrócił jak urodziłam.po powrocie ze szpitala zostawałam sama ieczorami wychodził na całe noce, kilka razy zwróciłam uwagę , przeszło, ale za to wypominki że przeze mnie stracił znajomych. Bardzo się starał , jak nieodpowiednio dziękowałam była awantura, że jestem niewdzięczna. Nie dałam rady karmić piersią, próbowałam , nie wyszło. Doszło do tego , że jestem zła matką ,że nic temu dziecku nie zapewnie. Awantury o nic tak naprawdę, 2 razy wybił dziure w drzwiach. Powiedział że się zmieni. Na krótko. Skopał mnie jak nie chciałam podnieść jego rzeczy. Rzucał we mnie przedmiotami w ataku gniewu. Raz przewrócił mnie na ziemię przeciągną po pokoju i skopał., Nie pamiętam nawet czy dziecko to widziało. Później jakoś zaczęliśmy się dogadywać. Byłam szczęśliwa , że może los się odmieni i będziemy żyć jak rodzina. Dostawałam wysoki macierzynski. Kazał mi przelewać sobie na konto żeby on dysponował kasą. Ja zawsze miałam bardziej rozrzutną rękę. Nie zgodziłam się. Robiłam zakupy tak żeby nikomu nic nie brakowało. Dziecku głównie ja wszystko kupowalam, w domu też zawsze wszystko było. Zaczęłam sobie dorabiać. Zaczęły się wojny o pieniądze ze mam oddawać. Stanęło na tym że ja robię zakupy dziecku i do domu a on odkłada na wspólne konto którego był jedynym właścicielem. Wojny o pieniądze się nie skończyły. Nie radziłam sobie. Zaczęłam chodzić do psychologa. Trochę pomogło. Po ciąży nie mogę schudnąć. Zaczęły się wyzwiska że jestm gruba. Że wyglądam jak smutna zaniedbana baba. Że wyglądam jak facet. Bardzo mnie to dotknęło. Mimo to nie mogę się zmotywować do ćwiczeń. Zaczęły się znów awantury. W końcu mąż zaprowadził mnie do notariusza i podpisałam intercyzę. Jakoś dam sobie radę. Dla mnie to bardziej jakaś forma odcięcia się ode mnie. Coraz częściej rozmawiamy o rozwodzie. Już jakoś znosiła. Wyzwiska. Jednak ostatnio wyzwał mnie bez przyczyny uderzyłam go w twarz , nie wytrzymalam. Wstał kopną mnie i uderzył w twarz. Nie wiem już co mam robić. Staram się normalnie żyć. Wiem , że go nie kocham . Ale mamy dziecko , ono bardzo kocha tatę. Nie chcę mu tego odbierać. A sama czuje się jak totalne dno. W domu jak pasożyt. Przed rodzicami opowiada że pieniądze od niego ciągnę. To wszystko straszne. Staram się nie przejmowac i cała się poświęcam dziecku. Ale już chyba przestaje to wytrzymywać . Źle mi z tym wszystkim . Nie wiem już co robić....
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.