Jump to content

Może ktoś wie, o co mi chodzi?


Recommended Posts

Dzień dobry a w  sumie dobry wieczór :)

Czy powie mi ktoś, o co tu chodzi? 

Jestem Krzysiek, mam 28 lat i jestem strasznie zdezorientowany swoją osobą. Całe moje dotychczasowe, 28 letnie życie w moim odczuciu jest pasmem niepowodzeń, złych decyzji, problemów, które sam sobie funduje i to świadomie, ale zacząłem sobie z tego zdawać sprawę, a właściwie coś zaczęło kiełkować w mojej głowie jakieś 6 miesiecy temu, że kurde Krzysiu musisz stawić sobie czoła bo dobrze wiesz, że sam kierujesz źle swoim życiem i toniesz, robi się bardzo nie dobrze a właściwie cały czas nie jest. Kulminacja nadeszła u mnie jakieś dwa dni temu. Jestem czy byłem gościem, który był/jest cwaniakiem, zawsze na wszystko ma odpowiedź, manipuluje ludźmi, idzie do celu po trupach, nie zważając czy to rodzina czy obca osoba,  a celem jest zawsze jakaś uciecha głównie marihuana od 2013r pale codziennie, od czasu jak wyszła pandemia zaczalem sobie jeszcze do jointa kupować setkę i piwo i też codziennie, nie byłem pijany, że nie wiedziałem co robię, miałem po prostu fazke i humorek,  ostatnie 4 miesiące doszły do tego jeszcze twarde narkotyki - wszystko robię codziennie od czasu gdy napisałem daty i jestem świadomy tego że mam problem, że odplywam, proszę sobie nie myśleć, że siedzę w domu, nie pracuje, kradnę i ćpam i pije od rana do nocy. Codziennie chodzę do pracy, myje się, wizualnie jestem normalnym 28 letnim gościem, na pozór uśmiechnięty i bez problemów z kobietą, dwójka synów. Dzieci również zadbane, grzeczne, kobieta również pierwsza klasa. Gdybym jeszcze z tego dążenia do celu po trupach miał pieniądze, albo kupił coś synowi, cokolwiek to może i by nie naszła mnie taka refleksja i dalej bym zyl w swoim wyimaginowanym świecie gdzie wszyscy są źli, wszyscy chcą dla mnie źle ale ja z tego oprócz długów i problemów nie mam nic, jak ktoś wyciągał do mnie rękę to za każdym razem miałem wrażenie, ze chce mnie w jakiś sposób poniżyć, upokorzyć, pokazać, że jestem gorszy. Mam 6 letniego syna swojego z krwi kosci i serca i drugiego synka 11 letniego z serca, czyli syn mojej partnerki, którego również traktuje jak syna. Mój syn jest z 7 letniego związku, który zakończył się jakieś 5 lat temu, jak młody miał około 2 lat. Poznałem 4 lata temu kobiete, z która aktualnie jeszcze (ale już ledwo) jestem, jest cudowną kobieta, kochana, wyrozumiała, wzięła mnie takiego jakim byłem, praktycznie nagiego, z jedną torba ubran, z tymi wadami, długami, przy niej i dzięki niej stanąłem na nogi, czułem, że ktoś mnie mocno pokochał i bezwarunkowo, czułem, ze mnie nie ocenia i rozumie albo chce zrozumieć a ja to wykorzystałem. Zupełnie świadomie, z pełną premedytacją to wykorzystałem na swoją korzysc. Teraz w moich oczach, sam przed sobą jestem katem, człowiekiem, który nie zasługuje nawet na śmierć, powinienem się męczyć do końca, żebym zapamiętał. Wracając do tematu, była kochana, pomocna, uczynna, wyrozumiała, tolerancyjna, co nie chciałem to mi ogarniała. Chciałem żeby mi pozyczyla od swojego taty 5tys na motocykl - pyk, dwa dni później mam kasę, chciałem żeby wzięła dla mnie 5tys pożyczki - pyk, telefon w rękę, Vivus i Krzysiu ma co chciał, w łóżku też świetnie, nigdy lepiej nie miałem, po prostu magia, wtedy naprawdę patrzyłem na tą kobietę jak na kobietę, która nie ma wad w ogóle, wiedziałem co przeszla w życiu, jak ja traktowali partnerzy, miała połamaną szczękę przez nich, cała poobijana, przypalanie fajkami, alkohol, narkotyki była traktowana gorzej niż szmata, zdradzana, ja to wszystko wiedziałem od niej a i tak ja wykorzystałem z pełną premedytacją tylko wtedy jakoś wypieralem chyba z siebie to, że ja ranie i wykorzystuje celowo chociaż teraz wiem, że to było celowo, nie rozumiem siebie. Czerpałem jakąś wewnętrzna satysfakcję jak za mna biegała, płaszczyla się, przepraszała, było mi lepiej w środku jak udowodniłem jej, że coś jest jej wina a ona cały czas była dla mnie, cały czas mi pomagała, miałem co chcialem, płakała a ja czułem się wtedy lepiej, bylem perfidny i pewny siebie, że mam ją wokol palca, wiedziałem to. Wykorzystywałem ja jak najgorszy bydlak, osobę, która dała mi serce na dłoni z dnia na dzień ja po prostu zgniotlem. Byłem świadomy, wiedziałem ale jakoś sobie zawsze tłumaczyłem swoje zachowanie głupotami, które były tak naciągnięte, żebym mógł uspokoić swoją głowę. Tą kobietą mimo tego wszystkiego była ze mną, czułem ta miłość, zawsze stała po mojej stronie a ja z niej zrobiłem swój worek treningowy. Nigdy jej nie uderzyłem tylko i az przemoc werbalna, dlaczego ja czerpałem z tego jakąś satysfakcję? 3 lata byłem gnojem, 3 lata czułem, że mam koło siebie osobę, która skoczy w ogień za mną, która dla mnie potrafiła odmówić coś synowi potraktowałem w taki sposób? Zrozumiałem to pół roku temu, podczas pierwszej poważnej rozmowy w której otworzyłem oczy i zaczęło to wszystko we mnie kiełkować. Dlaczego ja TeraZ tak w pełni uświadomiłem sobie jakim jestem człowiekiem? Dlaczego byłem tak pyszny, zadumany w sobie i żyjący w tym moim idealnym świecie dla mnie, że każdy kto mi coś daje to chce mnie zjechać? Dlaczego tak bardzo kocham moich synów, chce dla nich jak najlepiej a myślę o sobie? Dlaczego zamiast pieniądze, z jakiegoś dodatkowego zarobku przeznaczyć na młodych ja wydaje na siebie i od mojej partnerki wymagam i obwiniam, że czegoś nie mają podczas gdyby nie Ona to nie byłoby nic w lodówce bo ja bym tylko palił, pił ćpał, fakt, że kobieta pali ze mną codziennie od 2,5 roku no i twarde tez w sumie tak jak ja, ona może nie codziennie twarde ale 5/7 dni, chociaż ostatnie 3 dni nie brała twardych, to też nie jest tak, że wszystko szło na dragi ale 4/5 na pewno, w domu zawsze jest jedzenie, pełna lodówka, nie chodzimy głodni, nie brakuje jedzenia, faktem jest, że w domu był i jest narkotyk a w szufladzie brak majtek i skarpetek, o czymś bardzo złym to świadczy. Dzieci mają wszystko, nie żyjemy w biedzie ale ja wolę odmówić sobie kupna bielizny żeby kupić "humor i zapomnienie". Dlaczego miałem w swoim mniemaniu zawsze rację, każdy zły? Dlaczego zawsze siebie tłumaczyłem? Dlaczego ja wiedząc, że moja kobieta jest taka cudowna i kochana dla mnie, że wreszcie mam cudo przy sobie ja to tak perfidnie wykorzystywałem i się nad nią znęcałem? Dlaczego czerpałem z tego korzyść? Nie rozumiem siebie, kocham strasznie moje dzieci i kobietę na zabój, dziećmi mam super relacje, a wolę narkotyki niz ich przyjemności? Wracając do 3 lat katorgi mojej kobiety, to nie było codziennie, to było w jakiś odstępach niedługich czasowych takie mocne moje akcje a codziennie prawie jakąś szpilka wbita, jakąś spina, musiałem codziennie pokazać, że to ja jestem góra, ciągle wiedząc, że to ja jestem tym złym a i tak zwlaalem winę na nią, wprawialem w poczucie winy, dlaczego? Dlaczego ja jestem taka świnia? Dlaczego myślałem, że mam honor, zasady, szanuje kobiety a tak się zachowywalem? O co tutaj chodzi? Teraz od ponad pół roku, od tej rozmowy poważnej pierwszej jak zdałem sobie sprawę jak ja traktowałem, jak naprawdę zrobiłem rachunek sumienia i pierwszy raz  stwierdziłem, że to ja byłem tym katem a nie ona, że to ja się zachowywlem jak śmieć w stosunku do niej i wyraziłem skruchę bardzo czuje to jak się ona czuła i jest to zrozumiałe i ciesze się w sumie, że Terac ja cierpię i codziennie płacze, że czuje, że się zmieniła, że już nie jest dla mnie tylko, że mogę ją stracić, straciłem ta pewność siebie złudną. Stała się moim odbiciem i ja to rozumiem w pełni, nie wytrzymuje nerwowo, płacze, mecze się, nie wiem co robić, jak wpłynąć, przestała mi ufać ale to wszystko rozumiem, w sumie i tak w porównaniu do tego jaki ja byłem wtedy dla niej to ona jest pikuś. Tylko niech mi ktoś powie, dlaczego ja taki byłem, dlaczego tak się zachowywalem? Po co to robiłem? Przecież ta dziewczyna mi dała tyle miłości, której nigdy nie odczułem od nikogo, pokochała bezwarunkowo, no może oprócz synka a ja tak się Zachowałem? Jakim ja jestem człowiekiem? Dlaczego jestem przesiąknięty takim szlamem do szpiku? Ja wiem, że robię coś źle ale i tak to zrobię byle zdobyć to co chce. To, że jestem uzależniony to wiem, głównie od marihuany, marihuanę chce palić i lubię i z tego rezygnować bym nie chciał, piwo i twarde, konkretnie kryształ chce wyeliminować, mówię, że niemkusze tego bo nie czuję potrzeby ale zawsze kombinuje i jest to moja pierwsza myśl. Chciałbym zrozumieć siebie, dlaczego taki jestem czy byłem, o co tutaj chodzi? Od pół roku chce iść do lekarza ale ciężko zrobić mi pierwszy krok dlatego postanowiłem tutaj napisać. To co tutaj napisałem to jest opis czasu, w którym skrzywdziłem osobę, która dała mi serce na dłoni i miłość. Ogólnie urodzenia w moim życiu jest średnio. Mama była ze mną w ciąży to tata mimo, że bardzo mnie kochał, przypalal mamie papierosy na ręce, do 9 roku życia jedyne wspomnienia pozytywne jakie mam z mamą to jak szedłem zapytać do banku czy przyszła renta i zupa szczawiowa a z tatą wyjazd na rowery zebrać właśnie szczaw na zupę. Nic więcej dobrego nie pamiętam. Pamiętam za to, że tata był mocnym alkoholikiem, że miał cugi podczas których widziałem wszystko czego nie powinienem widziec. Duszenie mamy, że wisiała w powietrzu, rzucanie talerzami, popielniczkami, wyzwiska, krzyki, wybijane szyby raz mama raz tata, dobijanie się do drzwi pijanego ojca, alkohol, krew, pamiętam jak mama tatę nożem pocięła bo by ja zabił prawdopodobnie, widzę mojego ojca jak lezy przewieszony przez wanne jak nieżywy, cały we krwi właśnie po tej akcji, pamiętam jak chyba  6 letni ja podnosiłem mojego tatę w stanie agonalnym, osikanego z ziemi i Teraz jak jestem dorosły to sobie uświadomiłem, że to było dla mnie normalne wtedy, nic takiego, nie tylko ja tak ojca zbierałem. Pamiętam jak spał w jakiejś altanie na działkach bo został wyrzucony z domu bo był w cugu i znów zadymy. Pamiętam jak mama piła, chyba z bezradności. Jak byłem u kolegi po jakiejś awanturze u mnie w domu i przyszła po mnie, totalnie pijana, że spadła ze schodów i znów musiałem podnosić. 7 letnie dziecko. Jak mój tata robił awantury to ja musiałem bronić mamę, to ja również krzyczałem, wyzywałem, panikowalem, bałem się,wariowalem, uderzyłem tatę. Mojemu tacie mogę zarzucić wszystko dosłownie ale nie mogę zarzucic mu tego, ze mnie bił albo krzyczal na mnie. Nigdy od niego nie dostałem i nigdy na mnie nie nakrzyczał. Czy pijany czy trzeźwy do mnie nigdy nic.  No i jak miałem 9 lat, był 19 grudnia, awantura w domu, przyjechała po nas siostra żebyśmy święta spędzili z nią. No i tam pojechaliśmy a rano na drugi dzien obudził mnie krzyk siostry, przed oczami cały czas mam twarz mojej mamy jak ja znaleźliśmy jak nie żyje, miałem 9 lat, 4 dni przed wigilia. Rok później pojechałem do taty na długi weekend i nie miał czucia w ręce, do lekarza miał dopiero chyba właśnie po weekendzie. Poszliśmy do domu, ja na dwór, po powrocie do domu do spania i rano 10 letniego chłopaka obudzily jęki i dziwne ruchy mojego taty. Dostał wylewu prawej strony, znowu musiałem sobie radzić, biegać kombinować i co najważniejsze zrozumieć o co mu chodzi. Później wiadomo karetka szpital rehabilitacja, powoli zaczal już się ogarniać, dużo ćwiczył, zaczynał zarzucać noga, trochę ruszać reka i idąc do lekarza się wywrócił, złamał zebra i znowu karetka i szpital no i w szpitalu wykryli raka płuc i w miesiąc ten rak go wykończył.  A bo jak zmarła mama to wziela mnie moja siostra do siebie bo tata nie był w stanie mnie utrzymać bo pił. No i od tamtej pory czułem się bardzo źle, wyobcowany, czułem, że jestem niżej od dwóch synów mojej siostry, wydawało mi się, że dostaje mniej jedzenia od nich, że jestem gorzej traktowany, ze mnie oceniają, nie miałem swojego miejsca a przynajmniej wtedy tak to czułem, byłem buntowniczym dzieckiem, rozrabialem dużo, sprawiałem problemy wychowawcze i zaczęli mnie przerzucać od siostry do brata i tak ciągle, najdłużej byłem u brata 3 lata chyba a tak to po kilka miesięcy tu i tu. Słyszałem tylko ciągle, że jestem nie dobry i sobie ze mną nie radzą, często było tak, że nim mnie przerzucili to słyszałem jak się sprzeczają u kogo mam być. Wybiła moja 18 i poszedłem na swoje i w sumie od tej pory, jak poczułem pieniądze, bo miałem rentę dość wysoka po tacie 2,500zl, nie musiałem pracować bo kasa co miesiąc to nie nauczyłem się pracy i do 25 roku życia najpierw było obżarstwo a pozniej marihuana, nałogowo codziennie od 19 roku życia. Pierwszy raz zapaliłem jak miałem chyba 14 lat czy 15 lat. Jak miałem 17 lat to poznałem dziewczynę, z którą mam tego mojego super synka ale związek też się rozpadł przeze mnie. Partnerka z którą aktualnie jestem na tą chwilę nad sobą nie panuje, nad nerwami, ona w tym momencie jest prowodyrem do którego nic nie dociera, zobaczyłem swoje odbicie w niej, chyba stworzyłem w niej to zło, bo nie była taka. Kocham ją, chciałbym pokochać siebie i dowiedzieć się dlaczego jestem takim człowiekiem? Jak mam sobie poradzić? Wiem o tym wszystkim złym co robiłem, wiem jakim jestem paskudnym człowiekiem, jak bardzo skrzywdziłem, obarczalem dotarło to do mnie wreszcie, że ja byłem świadomy tego wszystkiego a i tak to robiłem. Wypieralem z głowy, że to jest źle chociaż o tym wiedziałem, wiedziałem, że krzywdzę ale jakaś przyjemność podświadomie czułem chyba. Nie wiem co mam robić, czuje, że tracę grunt pod nogami, że odpływam w narkotyki, nie wiem już co było moim wyobrażeniem czy tym co chciałem zobaczyć a jakie ktoś miał na prawdę intencje, dlaczego taki jestem skoro jestem tego świadomy? Dlaczego świadomie wolę kupić jakąś używkę sobie, chociaż wydaje mi się, że jej nie potrzebuje bo często biorę na siłę, żeby poczuć wreszcie ten stan, żeby nie myśleć i sobie wyluzować, ja wiem, że boje się stawić czoła życiu na trzeźwo chyba i potrzebuje chyba endorfin sztucznych. Przeciez ja mam dom, kobietę dzieci, kurde dobre w miarę życie, jakoś sobie radzę, dlaczego jestem taki niewdzięczny i zły z premedytacją dla kogoś kto mnie kocha? Dlaczego wiem a i tak w to brnę?

 

Może być to trochę pomieszane, jakiś wątek zaczęty inny nie skończony ale proszę o wyrozumiałość, jestem w ciężkiej świadomej sytuacji psychicznej, chciałbym więcej przekazać ale nie jestem w stanie wszystkiego opisac, niech mi ktoś pomoże..

 

 

Link to comment
Share on other sites

Jestem osobą uzależnioną, jakiś czas w terapii. Przesyłam Ci dużo zrozumienia i wsparcia. Z używkami jest tak, że dopóki je bierzesz nie jesteś sobą, radzę Ci pójść na leczenie. Sama abstynencja nie jest trzeźwością, chodzi tu o mechanizmy które się wytwarzają. Poczytaj o tym wszystkim trochę, a najlepiej odwiedź jakąś dobrą psychoterapeutkę, lub terapeutę od uzależnień. Powodzenia

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

  • PODCASTY.jpg

  • Blog Entries

    • 0 comments
      Generalnie są tacy ludzie (kobiety i mężczyźni) z którymi można podzielić się problemem, bo mają coś w rodzaju odruchu niesienia pomocy, taką tendencję do zaangażowania się w rozwiązywanie sprawy, są zorientowani na pracę zespołową i bycie fair w relacji, pomaganie odbierają jako rodzaj inwestycji we wspólny komfort. Można to wstępnie rozpoznać po tym, że te osoby niejako wyczuwają okazję do niesienia pomocy, wsparcia, udzielania się po to, by ktoś rozwijał się, tak jakby cudze dobro było dobrem wspólnym. Z takimi osobami raczej warto podzielić się tym, jakie mamy wyzwanie, oczywiście biorąc odpowiedzialność za rozwiązania zamiast oczekiwać, że ktoś wszystko załatwi za nas i nie zamierzamy niczego przy okazji chociażby nauczyć się. Dzielenie powinno przebiegać stopniowo, na raty, aby obserwować rozwój wydarzeń, więc miałbym z tyłu głowy takie powiedzonka jak nie wszystko i nie na raz, co za dużo to niezdrowo, gdzie się człowiek śpieszy tam się diabeł cieszy. Otwieramy się dając kredyt zaufania, a potem ewentualnie większy, a nie od razu zaporowo wysoki. Trzeba się jednak liczyć też z tym, że są ludzie postrzegający cudze problemy jako zbędny kłopot, ciężar, rodzaj bagażu, wielkiej fatygi, praca dodatkowa. Nawet samo słuchanie o czyichś problemach odbierają jako przykry obowiązek. Nie wyczuwają okazji do pomagania, nie widzą szans ani na własny ani na wspólny rozwój dzięki zespołowemu rozwiązywaniu problemów. Nie chcą wzrastać razem, raczej chcą być na wysokim poziomie nawet jeśli takie podejście nie jest fair. Niektórzy skłonni są używać cudzych problemów na niekorzyść innych, bo wszystko co usłyszą, potem lubią wykorzystać przeciwko komuś. Mając do czynienia z tak zorientowanymi osobami, lepiej zachowywać w jak największej części lub w całości swoje problemy dla siebie. Czasami zdecydowanie lepiej skorzystać z profesjonalnej pomocy niż ryzykować przykrości po wyjawieniu swoich kłopotliwych wyzwań osobom niewłaściwym. 
      Warto przeczytać:

    • 0 comments
      Dziennikarz Robert Jałocha miał złożyć o podejrzeniu popełnienia przestępstwa składania fałszywych zeznań przez dyrektor HR w TVN. Zgodnie z Kodeksem karnym § 1. Kto, składając zeznanie mające służyć za dowód w postępowaniu sądowym lub w innym postępowaniu prowadzonym na podstawie ustawy, zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Dziennikarz przytacza też słowa Bartosza Pilitowskiego z fundacji Court Watch monitorującej polski wymiar sprawiedliwości: "(...) sala rozpraw powinna być otwarta dla wszystkich", odnosząc się do kwestii jawności procesów sądowych. 
      Na Facebooku Robert Jałocha pisze: "W czerwcu 2023 r. akta mojej sprawy zostały wysłane do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Wniosek do Sądu o ich udostępnienie złożyła sama prokuratura. Dziś zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa wysłałem ja. Dotyczy składania fałszywych zeznań przez dyrektor HR w TVN. Mam nadzieję, że zamknięte drzwi sali sądowej już nigdy nie będą ochroną dla ludzi świadomie łamiących prawo."
      Przypomnijmy, że historia dotyczy wygranej przez dziennikarz batalii sądowej przeciwko TVN. Miejmy nadzieję, że prawda zwycięży.
       

      Źródło: https://www.facebook.com/100002346189538/videos/1005127317594474/
      Dlaczego jawność procesów sądowych ma głęboki sens?
      Jawność procesu sądowego odnosi się do zasady otwartości i transparentności postępowania sądowego, która ma na celu zapewnienie sprawiedliwości, ochrony praw obywateli oraz umożliwienie społeczeństwu monitorowania i oceny działań sądów. Jawność procesu sądowego ma kluczowe znaczenie w demokratycznym systemie prawnym i stanowi jedną z fundamentalnych zasad wymiaru sprawiedliwości. 
      Publiczność na salach rozpraw umożliwia społeczeństwu obserwowanie procesu sądowego i ocenę, czy jest on prowadzony sprawiedliwie.
      Jawność procesu sądowego obejmuje również dostęp do dokumentów sądowych i informacji związanych z postępowaniem. To umożliwia stronom i mediom śledzenie postępowania oraz ocenę, czy sąd działa zgodnie z prawem.
      Jawność procesu sądowego ma na celu zapewnienie, że obie strony w sporze mają równe szanse i dostęp do tych samych informacji i dowodów. 
      Gdy proces jest jawny i transparentny, wyroki są mniej podatne na kwestionowanie ich legalności.
      Jawność procesu sądowego umożliwia mediom śledzenie i relacjonowanie spraw sądowych, co jest istotne dla informowania społeczeństwa i utrzymania nadzoru nad działaniami sądów.
      Istnieją sytuacje, w których konieczne jest zastosowanie ograniczeń dla ochrony określonych interesów, takich jak prywatność czy bezpieczeństwo narodowe. Są to jednak okoliczności szczególne. Jawność procesu sądowego jest kluczowym elementem demokratycznego systemu prawnego i pomaga zapewnić sprawiedliwość, równość i uczciwość w sądach.
    • 0 comments
      Robert Jałocha, były reporter Faktów, walczył w sądzie z TVN i wygrał. Przejmujące są jego słowa o kulisach pracy, a to może być dopiero początek. Dziennikarz przygotowuje książkę Obraz niedoskonały. Czy znajdą się w niej kolejne argumenty na rzecz tego, że prawo prasowe wymaga głębokiej reformy i niezbędna jest większa troska o prawdę w mediach? Czas pokaże. Póki co, warto zapoznać się z tym, co dziennikarz przekazał na Facebooku.
       

       
    • 0 comments
      Czego możemy dowiedzieć się z książki, w której autorki posługują się zwrotem „osoba z macicą” zamiast używać słowa „kobieta”? Chyba mało kto będzie zaskoczony, gdy napiszę, że relacjonowanie (przez autorki, zdeklarowane feministki) losu głęboko nieszczęśliwych mężczyzn stało się pretekstem do promowania ideologii feministycznej. To na pewno zbieg okoliczności, że publikacja ukazała się przed nadciągającymi wyborami, a piszą o niej liczne tuby propagandowe feminizmu. Te mniej popularne, jak również te słynące w całym kraju z zarzucania partiom politycznym nienawiści do kobiet.

      W moim odczuciu, pochylanie się w tej publikacji nad losem mężczyzn nie jest ukłonem w ich stronę, lecz czołobitnym kłanianiem się feminizmowi i jego kuriozalnej demagogii. Wpisuje się w kluczowe elementy propagandy, która koncentruje się nierzadko na pokazywaniu mężczyzny w krańcowo złym świetle. Oczywiście wszystkiemu winien w pierwszej kolejności jest rzekomy opresyjny patriarchat, a domniemanym wybawieniem jest jego obalenie i tym samym bezgraniczne oddanie feminizmowi, matriachat. Wykorzystywanie czyjegoś nieszczęścia do propagowania ideologii wzbudza we mnie negatywne odczucia. Podobnie jak fakt, że roztrząsanie historii skrajnie cierpiących mężczyzn, mówiących o najmroczniejszych myślach, opatrywane jest beznamiętnymi komentarzami.

      Ironiczny koniec publikacji ukazuje stosunek autorek do jej bohaterów. „(…) zamykamy książkę i wracamy do randek z chadami (...) Karuzela czeka, a ściana niedaleka.” Ani przez chwilę nie wyczułem jakiejkolwiek empatii w stosunku do opisywanych ludzi i grup. Mam wrażenie, że książka stanowi raczej rodzaj rewanżu, odwetu wobec licznych społeczności mężczyzn, którzy ośmielali się krytykować feminizm. Wywody autorek dotyczą między innymi Wykopu, forum Bracia Samcy, facebookowych męskich grup. Podczas lektury zastanawiałem się, czy bohaterowie tej książki nie czują się wykorzystani, aż natknąłem się na fragment, który stanowił odpowiedź. Autorka cytuje jednego z mężczyzn; pisał o niej, że „wmanipulowała go w książkę i wykorzystała dla własnej korzyści.”
      Publikacja wpisuje się w obecny trend w profeministycznych mediach, czyli „mężczyzna najgorszy”. Nie wystarczyły feministkom twierdzenia, że męskość jest toksyczna, przemoc ma płeć, siła jest kobietą, a opresyjny patriarchat odpowiada za całe zło tego świata. Musiały jeszcze wydobyć na światło dzienne najgłębsze pokłady problematycznych doświadczeń z życia najnieszczęśliwszych mężczyzn, by pokazać, jak źle się dzieje, gdy nie panuje matriarchat, władzy nie dzierżą femnistki. Jest to zarazem sprytne odwracanie uwagi od przewinień feministek, chociażby tego, na co idą pieniądze z publicznych budżetów płynące do licznych fundacji feministycznych. Takich na przykład jak posądzana o mobbing Fundacja Centrum Praw Kobiet, która choćby w sprawozdaniu merytorycznym z roku 2019, chwali się tym, że zorganizowała spotkanie warsztatowo-edukacyjne o nazwie „ChemSex – jak się bawić?” (dla niewtajemniczonych: chemseks to seks po narkotykach).
      Podsumowując, polecam książkę „Przegryw. Mężczyźni w pułapce gniewu i samotności”. Każdy powinien osobiście przekonać się o tym, do czego posunąć mogą się feministki, by postawić na swoim. Trzeba to przeczytać, aby poczuć specyficzny, bo metaliczny i bezlitosny, smak tego, jak feministki opisują zbolałych mężczyzn będących na granicy wyczerpania i u progu tragedii. Autorkom natomiast rekomenduję, by następnym razem przyjrzały się własnym szeregom. Napisały w podziękowaniach „Dziękujemy też rodzicom za wszelkie wsparcie, dzięki któremu możemy teraz pić sojowe latte i pisać o incelach.” To dopiero będzie latte-feminizm.* „Musisz być zmianą, którą chcesz zobaczyć na świecie” (Mohandas Karamchand Gandhi).



       
       
      * „Latte-feminizm to tzw. feminizm białych kobiet z klasy średniej, posiadających wolny zawód, mających czas i pieniądze na drogą, dobrą latte w kawiarni, od czego wzięła się nazwa.” (źrodło) 
    • 0 comments
      Ideologia feministyczna, która - jak utrzymują jej sympatycy - dąży do równości płci i walki z dyskryminacją kobiet, często jest krytykowana z różnych powodów. Jednym z głównych zarzutów wobec tej ideologii jest to, że skupia się ona wyłącznie na walce o prawa kobiet i pomija prawa mężczyzn. W ten sposób, ideologia ta prowadzi do podziałów i antagonizmów między płciami, co może uniemożliwiać osiągnięcie rzeczywistej równości. Trudno o symetrię, gdy faworyzuje się jednych kosztem innych i propaguje się mizoandrię (pogardę do mężczyzn).

      Krytyka feminizmu
      Niektórzy krytycy uważają, że ideologia feministyczna może stanowić zagrożenie dla demokracji, ponieważ zdarza się, iż feministki postulują ograniczenie praw wyborczych mężczyznom, skłonne są zarzucać całym partiom politycznym nienawiść do kobiet, jak również głoszą skrajnie negatywne hasła takie jak te zacytowane tutaj. Fanatyzm ideologiczny bywa niebezpieczny. Trudno to nazwać walką o prawdziwe równouprawnienie. 

      Zauważa się też, iż feminizm, jako ideologia, chętnie sięga po takie instrumenty inżynierii społecznej jak kultura anulowania stosowana pod pretekstem troski o "nowoczesną wrażliwość". Pod pozorem ochrony uciśnionych ucisza w debacie publicznej oponentów politycznych obnażających mankamenty i mroczne, wręcz przerażające aspekty tej linii programowej - przy tym feminizm kładzie ogromny nacisk na tych kwestii ukrywanie, pudrowanie, tuszowanie. 
      "W dorocznej ankiecie „Teatru” o tym, co najlepsze, ale również co najgorsze, w rubryce „Rozczarowanie sezonu” wpisałem feminizm, bowiem „z walki o kobiety stał się walką z mężczyznami”. Postawiłem tezę, że w obecnej swojej fali (najprawdopodobniej czwartej) feminizm to jawny seksizm, dyskryminacja mężczyzn ze względu na płeć (...)" - pisał Maciej Stroiński na łamach Teatr.

      Kolejnym krytykowanym aspektem ideologii feministycznej jest skłonność do tworzenia stereotypów związanych z rolami płciowymi, co może prowadzić do marginalizacji mężczyzn i ograniczać ich możliwości rozwoju w sferze społecznej, zawodowej czy rodzinnej. Skrajnym tego przykładem jest nazywanie mężczyzny ucieleśnieniem opresyjnego patriarchatu. Taka generalizacja i uproszczenie płciowych ról i dyspozycji może przyczynić się do nierówności w traktowaniu płci i ograniczać potencjał jednostek.
      Zarzuca się też feminizmowi, że promuje wypaczony wizerunek mężczyzny w mediach, zwłaszcza internetowych, ukazując go jako przemocowca, agresora lub kogoś niedojrzałego, nieporadnego, bądź o horyzontach ograniczonych do szerokości rozporka. Takie postępowanie stoi w opozycji do deklaracji na temat poszanowania różnorodności, które to slogany okazują się być bez pokrycia. Podobnie zresztą jak te na temat prawa mężczyzn do wyrażania uczuć - kiedy panowie to robią, ale nie przystają one do wizji świata promowanej przez feminizm, bywają wyszydzani, wpędzani w poczucie winy, zawstydzani lub zarzuca się im "toksyczną męskość", złą wolę.
      Feminizm a marginalizacja mężczyzn czyli kobietocentryzm
      Sygnalizuje się również, że feminizm forsuje koncepcję, która w manifestach określana jest jako ginocentryzm czy też kobietocentryzm czyli faworyzowanie kobiet kosztem mężczyzn, co wręcz przybiera postać tak zwanego feminizmu odwetowego (zemsty za setki lat rzekomej opresji). Sama nazwa "feminizm" jest nośnikiem informacji na temat tego, kto jest darzony szczególnymi względami, a kogo marginalizuje się.
      Feminizm: krytyka i ocena zagrożeń jakie niesie
      Jednym z krytykowanych aspektów ideologii feministycznej jest podejście do kwestii biologicznych i genetycznych różnic między płciami. Wiele feministek odrzuca ideę, że różnice w zachowaniu czy zdolnościach między płciami mogą mieć podłoże biologiczne, a przypisuje je wyłącznie czynnikom społecznym i kulturowym. Jednakże, badania naukowe sugerują, że różnice między płciami mogą mieć podłoże biologiczne, a ignorowanie lub niewystarczające uwzględnianie tego faktu może prowadzić do nieracjonalnych i nieskutecznych strategii troski o równość płci.

      Jednym z kolejnych krytykowanych aspektów ideologii feministycznej jest kwestia feminizacji edukacji i rynku pracy. Często postulowane jest, aby kobiety były preferowane w procesie rekrutacji, przy czym ich płeć ma być traktowana jako atut w porównaniu z mężczyznami. Niekiedy dochodzi do sytuacji, w których kobiety są traktowane w sposób faworyzowany i pomijane są lepsze kandydatury mężczyzn, bo kryterium doboru staje się płeć, a przestaje być kompetencja, co prowadzi do nierówności i dyskryminacji płciowej.
      Feminizm czasami stara się też unieważnić wypracowywane od zarania dziejów, sprawdzone i działające wzorce promowane chociażby przez religię. Cóż jednak złego w zasadzie "nie rób bliźniemu, co tobie niemiłe"? 

      Zwraca się także uwagę, że feministki wybiórczo walczą o parytety - czyniąc to w obszarach szczególnie atrakcyjnych, pomijając przy tym pozostałe obszary. Taka selektywność w podejściu do praw może prowadzić do nierówności i dyskryminacji. Trudno mówić o prawdziwej równowadze, gdy ma ona dotyczyć tylko tego obszaru funkcjonowania społeczeństwa, który jest najbardziej atrakcyjny. Przemilcza się nadreprezentację mężczyzn w zawodach szczególnie ryzykownych czy niewdzięcznych. Staje się ona problemem tylko wtedy, gdy dotyczy stanowisk i zawodów prestiżowych.
      Często krytykowana jest skłonność feministek do podejmowania walki o przewagę w sferze polityki, sztuki i mediów. Postulowane jest, aby kobiety były preferowane w procesie awansu i dostępności do stanowisk na wysokim szczeblu, bez względu na ich kompetencje i umiejętności. Takie podejście prowadzi do ignorowania meritum i kwalifikacji.
      Kolejnym krytykowanym aspektem ideologii feministycznej jest podejście do kwestii rodziny i rodzicielstwa. Często feministki krytykują tradycyjne role płciowe w rodzinie i podkreślają znaczenie niezależności kobiet. Tymczasem są przecież kobiety, które preferują tradycyjny podział ról w rodzinie. Jednocześnie feministki nierzadko bagatelizują lub wręcz negują ważną rolę ojca w życiu dziecka i deprecjonują tradycyjne modele rodziny, co może prowadzić do dysfunkcji w życiu prywatnym i społecznym. "Sądy odarły nas z prawnej ochrony poprzez rozwody bez orzekania o winie" stwierdziła feministka Mary Pride, wskazując tym samym, że winę za rozpad małżeństwa należy bezwzględnie przypisywać mężczyznom.
      W artykule "Ofiary ideologii wyzwolenia kobiet" portal rp.pl przytacza wypowiedzi niektórych feministek "...kobiety w Stanach rysują też macierzyństwo w czarnych barwach. Według Shulamith Firestone ciąża jest „czasową deformacją ciała jednostki w imię dobra gatunku”. Według jednej z bohaterek „Inventing Motherhood”, Ann Dally, „wychowanie dziecka oznacza spędzanie całego dnia, każdego dnia, w towarzystwie rozbisurmanionego, upośledzonego psychicznie osobnika”. Według Betty Friedan kobiety opisywane w książce „The Feminine Mistique” mają „smutny, chory romans ze swoimi własnymi dziećmi”."


      Innym mocno krytykowanym aspektem jest podejście do seksualności i relacji międzypłciowych. Często feministki skupiają się na walce z przemocą seksualną i dyskryminacją w sferze seksualnej, co jest oczywiście pozytywnym krokiem. Jednocześnie jednak, feministki promują radykalne ideologie seksualne, włączając w to negowanie różnic biologicznych między płciami czy promowanie twierdzeń, że kobiety są ofiarami patriarchatu we wszystkich sferach życia, również w sferze seksualnej. Zwraca się też uwagę na to, że forsowane są rozwiązania prawne, które zwiększają prawdopodobieństwo tego, iż mężczyzna zostanie bezkarnie oskarżony o przemoc, pomówiony i straci przez to dobre imię, posadę, środki do życia. 
      Feminizm w teorii walczy z seksizmem. Problem polega na tym, że sam go stosuje, nazywając mężczyzn ucieleśnieniem patriarchatu, operując takimi sloganami jak "siła jest kobietą" (co uchybia mężczyznom również przecież zdolnym do posiadania siły), używając etykiet takich jak "toksyczna męskość" bądź "przemoc ma płeć".
      Analiza i krytyka feminizmu a tzw. wojna płci
      Wreszcie, istotną krytyką ideologii feministycznej jest brak uwzględnienia różnic indywidualnych między ludźmi. Często feministki traktują płeć jako główny lub wręcz jedyny czynnik decydujący o doświadczeniu jednostki, pomijając inne ważne czynniki takie jak kultura, religia czy pochodzenie społeczne. Takie podejście może prowadzić do upraszczania złożonych problemów i braku uwzględnienia różnic między jednostkami. Może to też skutkować dyskryminacją ze względu na płeć - gorszym traktowaniem mężczyzn i faworyzowaniem kobiet.
      Inną ważną krytyką ideologii feministycznej jest jej skłonność do demonizowania mężczyzn i kultury męskiej jako całości, co może prowadzić do napięć i konfliktów między płciami. Często feministki krytykują "toksyczną męskość" i kulturę przemocy, jednakże toksyczne zachowania nie są związane z męskością jako taką, ale z negatywnymi wzorcami zachowań i kulturą przemocową, która występuje w różnych społecznościach i w różnych kontekstach - nie tylko wśród mężczyzn. 

      Część feministek działa zgodnie z wartościami i metodami, które wyznają, jednakże pewne praktyki również zdeklarowanych feministek, nie są zgodne z koncepcją równości i sprawiedliwości płciowej. Przykładem mogą być próby cenzurowania i zakazywania treści lub działań w imię walki z dyskryminacją i przemocą. Chociaż celem jest ochrona jednostek przed szkodliwymi i negatywnymi treściami, takie praktyki mogą prowadzić do ograniczania wolności słowa i wolności artystycznej. Co więcej, zakazywanie pewnych treści lub działań może prowadzić do utworzenia tabu, i wpłynąć na ich popularność, przyciągać większą uwagę na zasadzie analogicznej do tego, jak kusi zakazany owoc.
      Zwraca się też uwagę, że na celowniku feminizmu jest Kościół mimo, że wśród wierzących są także kobiety. 


      Kolejnym przykładem może być stosowanie podwójnych standardów wobec krytyki seksualnej. Często feministki krytykują mężczyzn za seksualizowanie kobiet, jednakże jednocześnie same wykorzystują swoją seksualność jako narzędzie do osiągnięcia różnorakich celów. W takim przypadku można mówić o podwójnych standardach, gdzie jedna grupa ludzi jest krytykowana za coś, co jest akceptowalne dla innej grupy. Innym przykładem jest pochwalanie faworyzującego podejścia poprzez przyznawanie kobietom większej liczby punktów umożliwiających dostęp do edukacji przy jednoczesnym krytykowaniu tego w przypadku mężczyzn, gdy następuje z analogicznych powodów. 
      Następną istotną kwestią jest to, że skupianie się tylko na problematyce kobiecej umniejsza cierpienie osób płci męskiej. Mężczyźni także mają problemy, które bywają marginalizowane, co przeczy idei równości płci. 

      Nie bez znaczenia pozostaje również nagminne ukazywanie mężczyzn w złym świetle, tak, jakby tylko oni przejawiali określone zachowania, podczas gdy kobiety również dopuszczają się ich. Stwarza to nieprawdziwy, nierzetelny obraz sytuacji i przyczynia się do lekceważenia spraw mężczyzn. Bywa rażącym wręcz zakłamywaniem rzeczywistości.
      Coraz częściej pojawiają się też głosy, że to mężczyźni bywają dyskryminowani. Na przykład zwraca się uwagę na to, że większość kampanii prozdrowotnych jest dla kobiet, mężczyźni mają późniejszy wiek emerytalny. A dzieje się to wszystko mimo faktu, że mężczyźni popełniają samobójstwa osiem razy częściej niż kobiety, a ponadto statystyczny mężczyzna żyje o około 7 lat krócej niż statystyczna kobieta. Na domiar złego, coraz trudniej o tym swobodnie rozmawiać. „Życie akademickie, tradycyjnie pod władzą lewicy kulturowej, stało się jednym pasmem lęku o kolejne oskarżenia pociągające za sobą śmierć cywilną – do kogo przylgnie łatka rasisty-klasisty-seksisty, ten tonie i nikt mu koła ratunkowego nie rzuci, by samemu nie wypaść za burtę” (A. Bielik-Robson, Bronię normalsów, „Gazeta Wyborcza” z 3 sierpnia 2019).
       

      Niektóre media czerpią gigantyczne zyski ze snucia feministycznej narracji, bo w trakcie mogą wyświetlać reklamy kobiecych produktów na swoich stronach internetowych i nie tylko, wszakże kobiety podejmują najwięcej decyzji zakupowych. Feminizm stał się kopalnią złota dla niektórych mediów i firm, gotowych przyjąć każdą narrację, która niczym kilof, pozwala dostać się do kolejnej warstwy cennego kruszcu – oczywiście pod pozorem walki o parytety oraz równouprawnienie. Natomiast przez polityków feminizm bywa używany do pozyskiwania oddanych wyborców. Odrębną kwestią jest osłabianie narodu poprzez orientowanie kobiet w opozycji do mężczyzn, ale to już bardziej złożony temat związany z zapaścią demograficzną.  
      Feminizm a narcyzm:
      Musisz wiedzieć: wojna idei czyli krytyka feminizmu w kontekście strategii działania
      Czasami niektórym feministkom zarzuca się też to, że wykorzystują ludzkie cierpienie, problemy społeczne do celów biznesowych - nie tyle walczą o równouprawnienie, co kreują się na influencerki, celebrytki, by promować swoje szkolenia, usługi i produkty, gadżety, koszulki i tym podobne. To jeszcze nie wszystko. Fundacje feministyczne, których jest mnóstwo, otrzymują kolosalne pieniądze z budżetów publicznych.
      "Razem z prawdziwym „wybuchem” popularności partii VOX i ich niepoprawnych politycznie projektów programowych wyszły na jaw szokujące dane, że tzw. „chiringuitos” czyli ponad 2.270 stowarzyszeń feministycznych działających w samych tylko 8 małych prowincjach jednego regionu w powiązaniu z rządzącą PSOE ssą miliardy dotacji z funduszy państwowych i unijnych. Jakim cudem zaledwie 768 gmin regionu Andaluzji może pomieścić aż 2.270 stowarzyszeń typu „Federacja Postępowych Kobiet”, „Federacja Kobiet Rozwiedzionych”? Biznes skupiający tysiące ludzi, którzy zajmują się indoktrynowaniem, szkoleniami antyprzemocowymi i warsztatami feministycznymi jest branżą, która tylko z definicji miała być przeznaczona do ochrony i pomocy ofiarom przemocy." źródło 
      Jak to jest z polskimi fundacjami? Interesujące też, czy niektóre z nich mają powiązania z mediami wciąż zajmującymi się rzekomym piekłem kobiet i naglącą potrzebą obalenia patriarchatu.
      Zerknijmy na pierwszą z brzegu fundację: Centrum Praw Kobiet
      Oto kilka zrzutów ekranu z jej sprawozdań merytorycznych (a konkretnie odnośnie działalności w 2019 roku). Podkreślam na czerwono fragmenty, które rzuciły mi się w oczy.
       



      Czy to jest na pewno dobry pomysł, aby fundacja, którą - jak wszystkie instytucje tego typu - nadzoruje Ministerstwo, prowadziła zajęcia warsztatowo-edukacyjne typu "ChemSex - jak się bawić?" (chemsex to uprawianie seksu po narkotykach) albo "...odczarowujemy dziewictwo", ewentualnie "trzecia płeć", bądź prowadzone przez Aborcyjny Dream Team? Czy dobrym pomysłem jest też wspieranie z budżetu publicznego tak działających organizacji? I czy w ogóle ludzie czytali manifesty feministyczne, założenia tej ideologii, więc zdają sobie sprawę z tego, co postulowały i postulują feministki? Czy znają poglądy twórczyń tej myśli ideowej? Niech każdy odpowie sobie sam. A co dzieje się za kulisami funkcjonowania fundacji?
      Feminizm a mobbing, łamanie praw pracowniczych, dyskryminacja
      Co dzieje się, gdy kobiety występują przeciwko kobietom? Zachodzą zjawiska szczególne, o charakterze, który może zadziwić niejednego obserwatora.

      Jak donoszą media, zarząd Centrum Praw Kobiet posądza się o mobbing. "Stara gwardia działaczek feministycznych "tolerowała, albo wręcz umacniała te patologie"" (źródło). "Centrum Praw Kobiet to pierwsza działająca w Polsce fundacja feministyczna. Pracowniczki i wolontariuszki organizacji oskarżają o mobbing szefową i założycielkę fundacji Urszulę Nowakowską." (źródło)

      Prezes fundacji, w swoim oświadczeniu stwierdziła: „Warto się zastanowić, dlaczego już w listopadzie w Poznaniu powstało stowarzyszenie, którego nazwa brzmi w skrócie jak moja Fundacja i dlaczego jego działaczki już wystąpiły do władz o przejęcie naszego lokalu?! Dlaczego niektóre działaczki z niektórych oddziałów nawiązują kontakt z naszymi darczyńcami i wysyłają do nich skargi, próbując podważyć wiarygodność Fundacji”. (źródło) Tam gdzie wielkie pieniądze, tam zdarzają się intrygi - czy tak właśnie było w tym wypadku? Oby zostało to ustalone.
      Feministki chciały nam pokazywać, że dyskryminacja jest zła. No to nam pokazały!

      Feminizm bywa postrzegany wręcz jak przemysł, swoista kopalnia złota
      Istnieją media, które mocno sympatyzują z ideologią feministyczną i często popularyzują różne jej postulaty, robią nagonki medialne na oponentów tej linii ideowej lub przy pomocy skandalizacji próbują ich zdyskredytować, przy okazji licząc wyświetlenia, emitując niezliczone reklamy, promując własne fundacje i usługi oraz produkty.
      Są jednak także dobre wiadomości. W 2017 roku "ogłoszono listę organizacji, które otrzymają dotację w ramach Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. To środki przeznaczone na wsparcie prawne, psychologiczne i socjalne dla ofiar przestępstw. Na liście już po raz kolejny nie ma fundacji Centrum Praw Kobiet." (źródło) Oczywiście nie każdemu przypadło to do gustu, ale minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro podtrzymał ministerialne stanowisko. Wytłumaczył, że "podejmowane przez fundację działania nie tylko nie są kompleksowe, ale wręcz dyskryminujące - odmawiają bowiem wsparcia wszystkim innym ofiarom przemocy." (źródło)
      Pozostaje mieć nadzieję, że także inni politycy będą bacznie przyglądać się temu, co czynią organizacje feministyczne, i rozsądnie rozstrzygać, czy tą ideologię należy wspierać ze środków publicznych. Filozof Elisabeth Badinter w książce „Fałszywa ścieżka" mocno krytykuje współczesny feminizm za to, że traktuje mężczyzn i kobiety jak dwa wrogie gatunki. Barbie może o tym nie wie, ale my jesteśmy świadomi, że mężczyzna też człowiek. Oby ostatnie wydarzenia okazały się początkiem końca ideologii feministycznej, a zarazem mediów i podmiotów, które ją propagują.

      Feministki postulują ograniczenie praw wyborczych mężczyznom oraz głoszą, że pragną matriarchatu. Oby nie był to matriarchat jak w Fundacji Centrum Praw Kobiet, bo aż same feministki skarżą się.
      Feminizmowi zarzuca się również to, że niejako wypowiada się w imieniu wszystkich kobiet, chociaż przecież nie każda kobieta jest feministką. To przejaw dyskryminacji niefeministek. 
      Demagogia feministyczna - propaganda i indoktrynacja
      Warto również zauważyć na czym polega feministyczna demagogia czyli manipulacyjna komunikacja bazująca na emocjach. Jej kwintesencją jest używanie argumentów pozamerytorycznych i oczernianie. Gdy ktoś nie zgadza się z feministkami, bywa przez nie nazywany mizoginem. Gdy protestuje przeciwko temu, co robią, zarzuca mu się nienawiść do kobiet. Gdy nie godzi się z retoryką feministek, twierdzą, że szkaluje kobiety lub jest do nich uprzedzony, albo nazywa się go incelem. I kiedyś to działało – ludzie bali się takich metod, więc dokonywali autocenzury, rezygnowali z niefeministycznych wypowiedzi w przestrzeni publicznej. Wiele osób rozumie, że to projekcja, czyli przypisywanie własnych niechcianych impulsów innym ludziom – najwięcej o nienawiści mówią ci, którzy sami mają z nią duży problem.
      W "Cancel culture jako autorytarna dystopia" tłumaczy się, że jedną z cech osobowości autorytarnej jest "projektowanie własnej agresji na obiekty prześladowań".  Faceci nie tworzą „mężczynizmu”, bo nie są nienawistnikami, lecz miłują związki z płcią przeciwną i robią, co mogą, aby takie relacje budować zamiast nawoływać do obalania struktur matriarchatu, choć takie przecież niewątpliwie istnieją, chociażby w mediach.
      Feminizm a manipulacja wielka, propaganda oraz indoktrynacja:
      Feminizmowi bywa zarzucane stosowanie demagogii czego przykładem może być używanie pojęcia "patriarchat". Jednym z argumentów kwestionujących pojęcie patriarchatu jest fakt, że pojęcie to może prowadzić do uproszczeń i uogólnień. Nie wszystkie męskie systemy są opresyjne i nie wszystkie kobiece struktury są strukturami pod opresją (niektóre wręcz same postulują ucisk). Mężczyźni wybudowali miasta, strzegą porządku publicznego, dokładają się więcej do ubezpieczeń społecznych, a mimo to, ich struktury nazywa się opresyjnym wobec kobiet patriarchatem, co zdumiewa.
      Pojęcie patriarchatu jest również krytykowane za swoją abstrakcyjność i trudność w zastosowaniu w badaniach naukowych. Niektórzy krytycy twierdzą, że koncepcja ta jest zbyt ogólna i nie uwzględnia różnych czynników społecznych i kulturowych, które wpływają na relacje między płciami.
      Krytyczna ocena feminizmu a polityka
      Krytycy pojęcia patriarchatu zwracają uwagę na fakt, że istnieją założenia w teorii feministycznej, które mogą prowadzić do przeoczenia pewnych zjawisk lub przyczynić się do ich uproszczenia. Przykładowo, wskazują, że teoria feministyczna często koncentruje się na analizie relacji między kobietami i mężczyznami, ale nie zawsze uwzględnia rasy, kultury, orientacje seksualne i inne czynniki biologiczne oraz społeczne, które też mogą niebagatelnie wpływać na kształtowanie się relacji płciowych oraz funkcjonowanie społeczeństwa.
      Podkreśla się, że pojęcie "patriarchat" można w niektórych wypadkach zaliczyć do językowych instrumentów służących do demagogii. Demagogia to manipulowanie emocjami i przekonaniami publicznymi w celu zdobycia i utrzymania władzy lub poparcia. Demagogia może być stosowana przez polityków, liderów religijnych lub innych przywódców, którzy wykorzystują retorykę i argumenty nacechowane emocjonalnie, aby zyskać poparcie opinii publicznej lub wpłynąć na jej zachowanie.

      Środowiska feministyczne używają słowa "patriarchat" jak obelgi, przypisują temu słowu jednoznacznie negatywne znaczenie, nadają mu skrajnie przykry wydźwięk, i jednocześnie pojęcie "matriarchat" starają się skojarzyć z pozytywnymi emocjami oraz zjawiskami, wywołującymi pozytywne reakcje. Usiłują na przykład zrównać ideę walki o równouprawnienie z ideą obalania patriarchatu, choć mężczyźni również bywają dyskryminowani. 
      Demagogia jest szkodliwa, ponieważ może prowadzić do podziałów społecznych, wzrostu nienawiści i braku zaufania do instytucji demokratycznych. Demagogowie często manipulują ludźmi, aby ci uważali ich za najlepszych liderów, którzy wiedzą najlepiej, co jest dobre dla społeczeństwa i co powinni robić ludzie. W efekcie, demagogia może osłabić demokrację i szkodzić społeczeństwu jako całości.
       
      Obejrzyj też:

      Krytyczna analiza pojęcia patriarchatu wskazuje, że koncentrowanie się wyłącznie na relacjach między kobietami a mężczyznami może prowadzić do uproszczeń i pominięcia innych ważnych czynników. Dlatego warto podjąć bardziej kompleksową analizę różnych form ucisku i dyskryminacji, aby zrozumieć bardziej złożone i subtelne interakcje między różnymi grupami społecznymi. Nie należy bezkrytycznie, bezrefleksyjnie przyjmować demagogicznej definicji patriarchatu używanej przez feministki w materiałach o charakterze propagandowym, aby nie doszło do zbyt daleko idącego uproszczenie obrazu rzeczywistości i podporządkowania społeczeństwa jednej ideologii, co stanowiłoby zagrożenie dla demokracji. 
      Demagogia feministyczna a nadużywanie dialektyki
      Dialektyka (nie mylić z logiką) jest często stosowana w działaniach propagandowych sympatyków ideologii feministycznej. Analizowane przez dialektykę argumenty nie są oparte na nieuniknionej relacji przyczynowo-skutkowej, ale na prawdopodobieństwie. Argumenty są w dialektyce prawdopodobne, gdy są uznawane przez wszystkich ludzi, bądź przez większość spośród nich, czyli są zgodne z opinią powszechną. Za argumenty prawdopodobne uznaje się także takie, które są głoszone przez osoby powszechnie uważane za autorytety. Nic więc dziwnego, że stosuje się bojkot, cenzurę i inne instrumenty kultury anulowania, do stłumienia głosów przeciwnych. Chodzi o to, aby najczęściej i najgłośniej wybrzmiewały głosy spójne z ideologią feministyczną, bez względu na to, czy są logiczne, czy nie.  
      Stosowanie dialektyki, szczególnie w kontekście retoryki i debaty, może wiązać się z pewnymi zagrożeniami. Oto kilka przykładów:
      Feminizm a manipulacja i demagogia
      Dialektyka może być używana jako narzędzie manipulacji i demagogii. Osoby z dobrą znajomością dialektyki mogą wykorzystywać swoje umiejętności, aby wpływać na emocje, fałszować argumenty lub prowadzić do mylnych wniosków. Takie praktyki mogą prowadzić do dezinformacji i utrudniać konstruktywną debatę.
      Uproszczenie złożonych problemów
      Dialektyka często wymaga uproszczenia i sprowadzenia argumentów do binarnych kontrastów, takich jak "dobro vs. zło". To może prowadzić do niedostatecznego uwzględniania subtelności i złożoności problemów, które rzeczywiście wymagają bardziej wnikliwego podejścia.
      Ograniczona perspektywa
      Dialektyka opiera się na konfrontacji i polemice, co może prowadzić do skupienia się na przeciwstawianiu różnych stron argumentu zamiast na poszukiwaniu wspólnego zrozumienia i rozwiązań. To może prowadzić do twardego podziału na "nasze" i "ich", do "jesteś z nami albo przeciwko nam" oraz utrudniać otwartość na nowe idee i perspektywy.
      Ignorowanie kontekstu i relacji
      Dialektyka może skupiać się na pojedynczych argumentach i rozważać je w oderwaniu od kontekstu i zależności. To może prowadzić do zaniedbywania szerzej zakrojonych kwestii, takich jak społeczne, kulturowe, biologiczne lub historyczne uwarunkowania, które są istotne dla pełnego zrozumienia danej sprawy.
      Brak konstruktywnej wymiany
      W niektórych przypadkach dialektyka może prowadzić do konfrontacji, wrogości i braku gotowości do współpracy. Rozmowa zamienia się w walkę i próbę zniszczenia rywala, pozbawienia go prawa głosu, byle tylko nie mógł przedstawiać swojego stanowiska.
      Feminizm - lektura obowiązkowa - książki: 
      Magdalena Żuraw "Idiotyzmy feminizmu",
      Bob Lewis "The Feminist Lie: It Was Never About Equality"

      Feminizm a fanatyzm, wymknięcie się spod kontroli
      Stosowanie dialektyki może czasami prowadzić do sytuacji, w których dyskusja wydaje się wymykać spod kontroli. Osoby zaangażowane w debatę mogą skupiać się na obronie swoich stanowisk lub atakowaniu przeciwnika, zamiast dążyć do konstruktywnego rozstrzygnięcia. Tego rodzaju eskalacja może spowodować bezproduktywną konfrontację.
      Feministyczne uproszczenie rzeczywistości, spłycanie problemów
      Dialektyka często upraszcza rzeczywistość, dzieląc ją na przeciwstawne strony lub pozycje. To może wieść do sztucznego podziału i nieuwzględniania różnorodności poglądów i perspektyw. Rzeczywistość jest zwykle bardziej złożona niż prosty podział na dwie przeciwstawne opcje, a dialektyka może nie uwzględniać tej złożoności. Głoszenie, że patriarchat należy obali, bo jest odpowiedzialny za całe zło i tylko za zło, jest tego najlepszym przykładem.
      Ograniczoność
      Dialektyka może być oparta na określonych założeniach, strukturach myślowych, w które wierzy się wręcz dogmatycznie, nie dopuszczając, iż mogą być mylne. To niebezpieczne, bo może przyczyniać się do fanatyzmu.
      Oczywiście dialektyka może być również używana w konstruktywny sposób, pomagając analizować i wyjaśniać złożone problemy, identyfikować sprzeczności i ułatwiać dialog. Kluczowe jest świadome stosowanie dialektyki i dążenie do konstruktywnej debaty, która uwzględnia różnorodność perspektyw, otwartość na zmianę i poszukiwanie wspólnego zrozumienia. Błędem jest natomiast stosowanie jej do bezwzględnego forsowania jednej ideologii, bo to zagraża demokracji.
      Feminizm robi to, co potępia?
      Bywa, że na światło dzienne wychodzą fakty, które budzą spore wątpliwości i skłaniają do zadania pytania, czy przypadkiem ideologia feministyczna sama nie robi tego, z czym rzekomo walczy? 

      Jak bronić się przed ideologią feministyczną, fanatycznymi wyznawcami feminizmu?
      To bardzo ważne pytanie. Każdy, kto sprzeciwia się feminizmowi, może trafić na celownik fanatycznych grup działających online, paść ofiarą jakiejś formy kultury anulowania (cancel culture) lub internetowego linczu zorganizowanego przez środowiska feministyczne. Wielu ludzi stosuje zatem autocenzurę i ze strachu nie krytykuje tej ideologii. Tym, co można zrobić, to słać odpowiednim instytucjom skargi na dyskryminację mężczyzn i przedstawianie ich w uwłaczający sposób w mediach, reklamach. Warto też zachować zdrowy sceptycyzm i oceniać przekazy medialne pod kątem natężenia ideologicznej propagandy. Przydatna może okazać się do tego poniższa skala umożliwiająca subiektywną ocenę nasilenia propagandy feministycznej.

       
      - psycholog Rafał Olszak,
      były ekspert ze
      "Ślub od pierwszego wejrzenia"
      Mój Instagram, mój YouTube.
  •  

    Psycholog online, przez Skype - rezerwacja

    bezkompromisowy, niepoprawny politycznie psycholog Rafał Olszak, były ekspert z programu "Ślub od pierwszego wejrzenia" prowadzący blog. Feminizm.



  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy we wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

×
×
  • Create New...

Important Information

Używając strony akceptuje się Terms of Use, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.