Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

channel

Użytkownik
  • Zawartość

    9
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

channel wygrał w ostatnim dniu 18 Grudzień 2022

channel ma najbardziej lubianą zawartość!

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

channel's Achievements

Zaawansowany forumowicz

Zaawansowany forumowicz (3/14)

  • Jest tu ponad rok Rare
  • Pierwszy Wpis
  • Jest tu ponad miesiąc
  • Twórca Konwersacji
  • Jest tu ponad tydzień

Recent Badges

3

Reputacja

  1. Nie wiem czy to normalne i jak z tym już żyć. Otóż całe życie mam takie odczucie, że jestem czegoś winna światu. Już tłumaczę. Chodzi o to, że za dużo mam jak na to ile pracy w to włożyłam. I nie, nie mam "bogatych rodziców", rodzice wręcz chcą mi często coś dać (hajs, działkę) a ja tego nie chce bo muszę na wszystko zapracować sama. Kwestia w tym, że żyje sobie w cywilizowanym kraju, mam dostęp do edukacji, służby zdrowia, wyjeżdżam sobie na wakacje, prędzej czy później uzbieram na tą kawalerkę ale uzbieram. Nie to co ludzie w słabo rozwiniętych krajach, nie to co sieroty, dzieci i dorośli z niepełnosprawnościami. Ciężko mi się zasypia myśląc o tym jaki jest ten świat. Od zawsze czuje że chce coś z tym zrobić. Zwykła praca (choć teoretycznie to moja wymarzona) mnie nie zadowala, mogłabym nawet pracować dużo poniżej moich kwalifikacji ale wiedząc, że robię coś dobrego dla świata, pomagam. Brałam udziały w różnych wolontariatach ale dalej to nie to. Czuje że po coś to życie mam i nie chce go poświęcac/marnować na standardowe życie typu praca+mąż+dzieci choć rozumiem, że dla kogoś innego jest to spełnienie marzen i ogólnie satysfakcjonujące życie. Wiedząc, że tyle ludzi potrzebuje pomocy, tyle dzieci opieki - nie chce dokładać światu kolejnych. Sama nie potrzebuje wiele - jedzenie, podstawowe produkty do higieny i łóżko i mogłabym pomagać za to. Może to kwestia tego, że jako noworodek dużo chorowałam i ledwo przeżyłam? I gdzieś to w podświadomości jest... Może to kwestia niskiej samooceny którą podświadomie potrzebuje podbić bo przecież będąc taką siostra Teresa czy Martyna Wojciechowska każdy ma do ciebie szacunek i każdy cię lubi. Mam 22 lata.
  2. Napiszę kontynuację bo w sumie czemu nie. Lubię czasem wracać do moich wpisów, czy to tutaj czy to w prywatnym pamiętniku. Może będzie on dla kogoś budujący. Pisałam ten wpis w październiku tamtego roku, później było jeszcze gorzej pod względem psychicznym. To był prawdopodobnie stan depresyjny ale przestałam chodzić do psycholożki jak zaczynała rozmowy o depresji. Pamiętam, że czułam się wtedy tak, jakbym przegrała w życie. Teoretycznie, mogłabym ten "projekt" zacząć nawet w wieku 60 lat od nowa ale ciążyła wtedy na mnie taka presja związana z osiągnięciem jak najwięcej sukcesów jak najszybciej. Miałam w tamtych miesiącach myśli "s" ale z nowym rokiem stwierdziłam, że muszę spróbować zmienić moją codzienność. Zaczęłam chodzić na siłownie, przestałam palić, przeprowadziłam się, czytałam dużo książek, starałam się odpoczywać mentalnie. Najpierw dostrzegłam, że danego dnia w styczniu nie miałam ochoty nie żyć, później takie dni były coraz częściej i tak jest do teraz. Staram się czerpać radość z codziennych rzeczy jak siłownia, dobre jedzenie, wartościowa rozmowa z drugim człowiekiem. Nie mówię, że jestem jakoś hiperradosna ale po prostu jest dobrze i stabilnie. Nie sądziłam, że dojdę do tego momentu i że naprawdę będę tak myśleć.
  3. Wiem co czujesz. Mam wrażenie, że twoja postawa jest spowodowana tym, ze nie do końca wierzysz w siebie. Postaw siebie na pierwszym miejscu. Uwierz mi, że są wokół ciebie osoby, które chętnie z tobą porozmawiają czy spędzą czas. Sama cieszyłabym się jakby jakiś znajomy czy znajoma zaproponowała mi wspólne wyjście czy nawet głupią rozmowe przez telefon. Wszyscy bardzo potrzebujemy kontaktu z drugim człowiekiem w tych czasach. Podbijam również odpowiedz kolegi o pisaniu pamiętnika/prywatnego bloga. Polecam pisać codziennie. Już nawet nie chodzi o wylewanie swoich negatywnych emocji do niego ale nawet o opisywanie różnych przeżyć, zdarzeń, przebiegu dnia. Dzięki takimi dziennikowi stajemy się bardziej skupieni na tym co jest tu i teraz i doceniamy każdy dzień, rozpracowujemy go i analizujemy.
  4. Pozwolę sobie kontynuować ten wątek i napisać mały update odnośnie tego, co się dzieje. W sumie i tak nikogo to nie obchodzi a przynajmniej mogę wylać myśli. Brakuje mi generalnie rozmowy, albo bardziej pisania bo na rozmowę twarzą w twarz o moich uczuciach nie jestem gotowa. Brakuje mi też zrozumienia w bliskich mi osobach. Mam teraz bardzo ciężki okres i nie chcę słuchać krytyki, nie służy mi ona aktualnie. Moje zadowolenie z siebie i poczucie własnej wartości jest zerowe teraz, pomimo tego że wiem co i ile robię i ktoś kto nie zna sytuacji mógłby z perspektywy pomyśleć że się spełniam. Problemem jest chyba to że się porównuje do innych, lepszych ode mnie i w międzyczasie młodszych. Ale nawet jak zmienie pogląd z myślenia o innych na myślenie o sobie to i tak te myśli są ukierunkowane jednakowo beznadziejnie. O ile jeszcze w ciągu dnia udaje mi się w spokoju i neutralnym humorze realizować cele, to jak już jestem w łóżku w nocy nagle wszystko się we mnie kumuluje. Nie mogę w ogóle spać więc załatwiłam sobie leki. Tak teraz sobie myślę, że piszę na tym forum tak na prawdę nie wiadomo o czym. Niby że spieprzyłam jakiś dwuletni "projekt"..nawet tutaj gdzie nikt nie wie kim jestem głupio mi się przyznać bo nie potrafię się z tym pogodzić. Tak szczerze mówiąc to nie mam siły życ ani wstawać jutro
  5. Nie rozumiem tego przysłowia, proszę o wyjaśnienie
  6. Dobrze, że zdajesz sobie sprawę z tego jak jest i że widzisz to jak cie traktuje. To znaczy że jeszcze nie zmanipulował tobą do tego stopnia. Skoro już to wszystko wiesz to znaczy że możesz wszystko zmienić. Serio, wszystko. I nie bój się tych zmian. Trzymam za Ciebie kciuki
  7. Jestem młodą kobietą i dosyć niedawno straciłam coś na co pracowałam 2 lata. Nie chodzi o związek ani relacje a bardziej coś związanego z moją karierą. Kiedy to się stało czułam dosłownie jakbym wszystko straciła. W tamten dzień nie mogłam opanować płaczu, nie mogłam spać ani nic robić tak na prawdę. Niby to tylko 2 lata, a przede mną jest całe życie jednak bardzo byłam przywiązana do tamtego projektu. Czuję, że jestem beznadziejna i całą odpowiedzialność za tą porażkę biorę na siebie. Wiele rzeczy się przez to u mnie pozmieniało na skutek tego. Mam wrażenie że już nigdy nie będzie tak samo. Teraz nie czuję się spełniona, nie robię tego co lubię w 100%. Inni uważali że jestem w tym dobra, podziwiali mnie a tak na prawdę nie ma czego podziwiać. Dodatkowo, aktualnie walczę z uzależnieniem i kilka ważnych osób z mojego otoczenia o tym wie ale zupełnie mi w tym nie pomaga, a wręcz przeszkadza. Sprawiają, że czuję się jeszcze gorzej ze sobą i że czuje sie winna za to wszystko co sie dzieje. Trudno mi jest utrzymywać zdrowy tryb życia przez to co sie dzieje, a jak się tego nie robi to "psują" się kolejne rzeczy w życiu - zdrowie, samopoczucie, produktywność, praca. Niby byłam od tamtego razu kilka razy pobiegać ale cały czas z tyłu głowy mam tamtą porażkę. Jeśli chodzi o uzależnienie (marihuanę) to aktualnie nie palę już około 10 dzień więc jestem dumna z tego. Jest to po części spowodowane tym, że nie chce sobie dokładać kolejnej rzeczy która sprawia że czuje się winna oraz tym, że w takim trudnym okresie palenie mogłoby mi zaszkodzić (czasem po paleniu zdarzały mi się takie lęki lub napady płaczu). Z jednej strony sądziłam, ze po niechcianym zakończeniu się tego projektu będę mieć więcej czasu dla siebie, będę mogła realizować inne cele ale teraz widzę że nie mam na to siły. Całe moje życie polega na zapełnieniu jakiejś dziwnej pustki i co chwile muszę znajdować sobie nowe rzeczy do robienia. Aktualnie mam 3 źródła dochodu, ale postanowiłam że z 1 z nich zrezygnuje bo już nie wyrabiam czasowo ani fizycznie. Tamten projekt był dla mnie priorytetem a dołożyłam sobie kolejny i prawda jest taka że się nie udał bo miałam za dużo na głowie i nie starczało mi czasu żeby to wszystko robić DOBRZE a nie na odwal się. Sama nie wiem po co to wszystko tutaj pisze ani nie wiem czego oczekuję. Wiem, ze dobrze jest rozmawiać z psychologiem. Byłam kilka razy na konsultacjach, również po tym zdarzeniu ale jakoś nie czuję aby mi to pomogło, nie dowiedziałam się nic nowego, a wygadać zawszę mogę się bliskiej osobie. Teoretycznie wiem jak sobie pomóc, ale chyba problem polega na tym, że mam dwa oblicza/dwie strony. Jedna to ta, która wie co zrobić żeby było dobrze, myśli racjonalnie, je zdrowe posiłki, nie pali, uprawia sport, wykonuje solidną pracę i jest dobra dla innych a druga ma to wszystko gdzieś i nie zależy jej na niczym. Dziękuję wszystkim, którzy to przeczytali i życzę Wam spokojnego i radosnego życia.
  8. Nie wiem czy ci to pomoże, ale jeśli jesteś studentką to na stronie uczelni będziesz miała informację o tym i kontakt do psychologów z którymi można się umówić na darmowe konsultacje. Jeśli chodzi o Lublin to polecam Panią Magdalenę Leleń
  9. Cześć. Czuję, że moje życie jest bezcelowe, nie odczuwam dużej przyjemności z niego i jakby się głębiej zastanowić to nie widzę sensu w życiu. Jednak skoro już żyję, poświęcono na mnie tyle energii, czasu i pieniędzy żebym była tym kim teraz jestem to warto byłoby to wykorzystać. Doszłam do momentu, w którym uważam że moje własne życie nie jest zbyt ważne, to tylko jedno z 7 mld żyć. Dla wielu ludzi na świecie sensem życia jest zostawienie czegoś po sobie, przekazanie wartości swojemu dziecku. Ja myślę, że istnieją już ludzie którzy potrzebują uwagi, oni już SĄ a stworzenie nowego człowieka to dodatkowa praca dlatego najpierw trzeba się zająć tymi co i tak już żyją. Wiadomo, mam tam jakieś swoje hobby, prace, studia i muszę żeby utrzymać dobry standard życia i zdrowie. Poza tymi aktywnościami mam sporo czasu który chciałabym wykorzystać. Byłam już w różnych wolontariatach ale teraz szukam czegoś online Czy macie jakieś pomysły jak mogę pomagać ludziom w formie online?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.