Witam,
Mam problem z moim aktualnym partnerem, a mianowicie ma on ogromny problem z zaufaniem. Jestesmy ze soba 1,5 roku, potrafi wyrzucic mi sytuacje z przed roku gdzie kolega z pracy "spojrzal na mnie tak jakby cos na laczylo", sprawdzal moj telefon, ogolnie na kazdym kroku zarzuca mi zdrade, mimo ze ja jestem w 100% wobec niego uczciwa i nigdy nie dalam mu powodow do zazdrosci. Jego mama zdradzala tate, jego dwie byle dziewczyny go zdradzily, wiec w jego przekonaniu kobiety zawsze zdradzaja. Oboje mamy 27 lat i nie ukrywam ze jestem na etapie w ktorym chcialabym miec stabilny zwiazek, z perspektywa na to zeby kiedys kupic mieszkanie, zalozyc rodzine. Natomiast on na tym etapie nie jest nawet w stanie ze mna zamieszkac, bo tak bardzo mi nie ufa. Juz wielokrotnie probowalam go namowic na wizyte u psychologa, natomiast on twierdzi ze nikt nie jest w stanie mu pomoc "bo on juz jest zepsuty". Nie wiem ile czasu bede jeszcze w stanie na niego czekac, czasami mnie tez nachodza mysli typu ze nie zasluzylam sobie na takie traktowanie.
Prosze o rady, czy mam dalej czekac, namawiac na wizyte u psychologa, czy juz odpuscic, bo juz kilka miesiecy waham sie miedzy zostac / zerwac i nie jestem w stanie podjac ostatecznej decyzji.