Moim problemem jest wielokrotne sprawdzanie różnych rzeczy, np: czy zamknęłam drzwi, okna, kiedy wychodzę z domu, czy mam w torebce dokumenty, telefon itd. Do tego przez kilka chwil patrzę na daną rzecz, tak jakby jej stan miał się w jakiś niewytłumaczalny sposób zmienić, np: z zamkniętego na otwarte, z pustego na pełne itd.
Przeszkadza mi to bardzo i zabiera dużo czasu
Najgorsze jest to, że nie mogę przestać. Teraz pisząc ten post rozumiem jak bardzo absurdalne jest to stwierdzenie. Teoretycznie wiem, że mogę, że jeżeli nie sprawdzę czegoś po raz "nty" to nie wydarzy się nic złego. Ale mimo to, ciągle to robię. Czasami udaje mi się czegoś nie sprawdzić, ale wtedy automatycznie przenosi się to sprawdzanie na jakąś inną rzecz.
Zaczęło się od pracy, kiedy kończyłam zmianę sprawdzałam czy wyłączyłam grzejnik i czy zabrałam rzeczy z prywatnej szuflady. Mam bardzo stresującą pracę, do tego niemiłą/uciążliwą współpracownicę, której głównym zajęciem jest usuwanie z tego stanowiska osób, z wykształceniem wyższym od jej (ja jestem jej stałym celem). Obecnie jest stres na poziomie apogeum. Dziś około 6 razy sprawdziłam, czy wylogowałam się z firmowego konta (porażka).
Wiem, że ratunek dla mnie w uproszczonym łańcuchu zdarzeń powinien zawierać słowa: pomoc - psycholog - terapia. Tylko, że ja nie mówię prawie nic w gabinecie (/online poddaję się jeszcze szybciej), wybieram milczenie, bo ja się po prostu boję. Ogólnie mam przykre doświadczenia i już nie umiem zaufać, uwierzyć.
Jak mogę sobie pomóc?
Mam 30 lat, problem - w formie bardzo uciążliwej od ok. 3 miesięcy.