Zawsze marzyłam o założeniu rodziny, ale jakoś przez lata nie wiodło mi się w relacjach z mężczyznami. W pierwszym długoletnim związku słyszałam dużo romantycznych słów i częstych wyznań i zapewnień o uczuciach. Ostatecznie zdradził mnie i upokorzył. Bardzo trudno było mi odbudować poczucie własnej wartości i zaufanie do mężczyzn. Aż w końcu stało się. Zakochałam się i poczułam bezpiecznie, zaufałam.
Mój obecny partner jest wspaniałym człowiekiem o czystych intencjach. Żyjemy w związku od trzech lat. Na początku zapewniał mnie, że jak już podejmuje decyzje to działa szybko. Tylko, że on nie podejmuje decyzji. Nie idziemy do przodu. Mamy już swoje lata, a ja bardzo chcę założyć rodzinę. Jestem jednak daleka od desperacji i naciskania na niego. Mam przekonanie (może błędne), że to mężczyzna powinien wyjść w propozycjami wspólnego zamieszkania czy ślubu pierwszy. A on nigdy mi nie powiedział, że mnie kocha nawet nie mówi, że za mną tęskni. Nic. Zachowuje się wobec mnie tak jakby tak było, ale ja bardzo potrzebuję to usłyszeć. A on nie umie rozmawiać o uczuciach, nie wiem co w nim siedzi. Nie wiem co jest powodem takiego zachowania. Może wzorzec jaki ma w rodzinie, może poprzedni związek, o którym nie chce ze mną rozmawiać. Zależy mi na nim, ale dłużej tak nie wytrzymam. Myślę o rozstaniu, ale wiem, że będę bardzo cierpieć. Z drugiej strony boję się, że utknę na lata w relacji, która nie doprowadzi mnie do szczęścia.
Co powinnam zrobić? Jak z nim rozmawiać żeby się przede mną otworzył? Czy ktoś z Was był w podobnej sytuacji?