Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

kacperek1337

Użytkownik
  • Zawartość

    4
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

kacperek1337's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Pierwszy Wpis
  • Jest tu ponad tydzień
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Witam.. pytanie takie jak w tytule : czego mogę się spodziewać po osobie z unikającym stylem przywiązania po zerwaniu kontaktu? Aktualnie jestem świeżo po zerwaniu ale czuje że moja była partnerka nie chce do końca zrywać naszego kontaktu. Wychodzi z propozycją żebym dał jej trochę czasu i przestrzeni a w tym samym czasie chwilę później sama szuka ze mną kontaktu. Chciałbym chyba całkiem zerwać kontakt ale boję się że wtedy jej uczucia do mnie wrócą. Czego mogę spodziewać się po ewentualnym zakończeniu kontaktu?
  2. 1. Ja 22, ona 20 - to wszystko ciągnie sie już od 7 miesięcy. 2. Też uważam że nią zmanipulował. Co do drugiej części wypowiedzi to ona po prostu patrzy na niego przez pryzmat tego jaki kiedyś dla niej był. 3. Nie szantażował jej 4. Nie mogę bo poza screenami z fake kont (zresztą te konta już nie istnieją) jest słowo przeciw słowu. Zatarł ślady a robił to anonimowo
  3. Moja już była dziewczyna zanim mnie poznała miała przyjaciela któremu postanowiła dać szansę blisko półtora roku temu (chłopak był w niej potwornie zakochany od długiego czasu). Nie wypaliło i ostatecznie po miesiącu go zostawiła no ale mieli zachować "przyjacielskie" nastawienie. Od momentu zerwania dość mocno zmieniło sie jego podejście do niej... minęło pół roku i wtedy ją poznałem, szybko wpadliśmy sobie w oko i zaczęliśmy się spotykać. Gdy jej przyjaciel się o tym dowiedział to zrobił się strasznie zazdrosny o nią i zaczął wylewać swoje żale do niej w stylu "czemu nam nie wypaliło" "obiecałaś że między nami nic sie nie zmieni" itp. itd. Kazałem jej zerwać z nim kontakt bo dziwnie sie czułem z jego wyrzutami i tym że wprawiał ją w poczucie winy bo się w kimś zakochała (we mnie XD). Po dwóch tygodniach od momentu jak napisała mu o końcu ich relacji zacząłem dostawać różne wiadomości od anonimowych kont o treści np. "mam nadzieje że zdechniesz", "nie jesteś jej warty", "jesteś śmieciem" itp. Nie mogliśmy stwierdzić w 100% czy to on mimo sporych podejrzeń (moja partnerka nie wierzyła w jego winę). Koniec końców sporo sie o niego kłóciliśmy i rozeszliśmy się po czym ona odzyskała z nim kontakt mimo że wyszło na jaw że to on za tym stoi.. a jego stalking mimo wszystko się nie kończy.. mam wrażenie że teraz dopiero zaczyna działać na większą skalę. Czy to jakieś zaburzenie osobowości? Chciałbym wiedzieć co kieruje takim człowiekiem.
  4. Na samym początku zaznaczę, jestem osobą dość bardzo zazdrosną, ale ciągle nad tym pracuję i na początku relacji dałem naprawdę spory kredyt zaufania. (Ja 22 lata, Ania 20) Na początku poprzedniego roku poznałem dziewczynę (Nazwijmy ją Ania) i w bardzo krótkim czasie bardzo się do siebie przywiązaliśmy i naprawdę było czuć ogromną chemię między nami Potrafiliśmy rozmawiać ze sobą po 8-10 godzin dziennie lub po prostu spędzać ze sobą każdą wolna chwile Wszystko szlo w dobrym kierunku, bo wprost mówiliśmy sobie o wszystkim, czego potrzebujemy od drugiej osoby i doszliśmy do wspólnego wniosku ze jesteśmy w stanie sobie to dać. Pierwsze spotkanie było magiczne, bo chemia między nami jeszcze bardziej wzrosła, kolejne spotkania były jeszcze cudowniejsze i na każdym dowiadywałem się coraz więcej o jej znajomych i nie tylko. Okazało się że ma najlepszego przyjaciela (załóżmy, że ma na imię Marcin) i nie byłoby z tym problemu, gdyby nie fakt ze wiedziała że ten od blisko 3 lat żywi do niej naprawdę wielkie uczucia. Byłem tym zmieszany, ale starałem się dać temu szanse i spróbować jakoś zaakceptować ten fakt do czasu aż zacząłem zauważać że on robił jej sceny zazdrości o to że ona się ze mną spotyka, tak samo zauważałem ze np. Jak się spotykaliśmy i wysyłała jakieś zdjęcie ze mną na snapchacie do znajomych to akurat jego zawsze pomijała. Jak się okazało nie chciała sprawić mu przykrości tym ze kogoś ma i nie powiem ten fakt mnie zirytował i dałem jej wybór albo ja, albo ten przyjaciel, bo nie miałem zamiaru bawić się w jakiś "trójkąt" miłosny. "Zrezygnowała" z niego na rzecz mnie i wszystko było okej do czasu aż dowiedziałem sie że tak naprawdę jedyne co sie wydarzyło to fakt że wcale nie urwala z nim kontaktu a zaczela go przede mna ukrywac. W tym momencie zawiodłem się na niej poważnie i chciałem to zakończyć, ale poprosiła mnie o jeszcze jedną szansę wiec stwierdziłem że okej. Napisała mu wiadomość gdzie dała mu do zrozumienia że to koniec ich znajomości i niby to zaakceptował i życzył jej szczęścia. Kilka dni po tym zacząłem dostawać z fałszywych kont na Facebooku, snapchacie i Instagramie wiadomości typu "mam nadzieje, że zdechniesz", "nie wiem co ona w tobie widzi", "jesteś śmieciem, odpierdol się od niej", "nie zasługujesz na nią" itp. itd. Moja ówczesna partnerka doszła do wniosku, że to nie może być Marcin i probowaliśmy wspólnie ustalić kto mógłby za to odpowiadać. Mijały miesiące a w międzyczasie moja luba czasami pisała z nim za moimi plecami mimo dość poważnych podejrzeń, że to on stoi za tym wszystkim co mnie spotykało co po prostu bardzo mnie bolało i robiłem czasami o to dramy. Mimo wszystko nasza miłość była naprawdę wielka i pokazywaliśmy sobie to na co dzień co trzymało nas w ryzach (+/-). Starałem sie olewać to co pisał Marcin z tych fałszywych kont i wierzyć, że to nie on dla naszego wspólnego dobra, bo w sumie nie było 100% pewności, że to on, ale nie potrafiłem. A apogeum nerwów dosięgło mnie w momencie jak ten zaczal pisac z tych falszywych kont podszywając sie pod kogoś innego do Ani i próbować ją podrywać, wysyłał jej nieprzyzwoite zdjęcia po czym pisał do mnie jakieś prywatne rzeczy z życia Ani o których wiedziało dosłownie kilka osób włącznie z nim. Zawęziliśmy więc grono podejrzanych do kilku osób, ale nadal tłumaczyła go tym, że nie ma 100% pewności czy to on. Starałem się nią zrozumieć, bo jednak znała go pół życia i był dla niej kiedyś ważny - ale mimo wszystko te ciągłe usprawiedliwianie Marcina niszczyło mnie od środka. Pod koniec zeszłego roku sytuacja między mną a Anią była dość mocno napięta głównie przez Marcina i to co robił. Miałem zły dzień i przyczepiłem się niepotrzebnie do niej o to, że prawdopodobnie usuwała wiadomości pisząc z takim typem który wysyłał jej w przeszłości naprawdę dwuznaczne wiadomosci i składał dziwne propozycje jak np. to żeby zamiast pieniędzy oddawała mu w naturze lub wysyłała nagie bądź półnagie fotki (działo się to także w trakcie naszego związku, ale w pewnym momencie kazała mu przestać - po wielu moich prośbach oczywiście). Zerwała ze mną, ukróciła kontakt praktycznie do 0 a jak już go mieliśmy to swoim pisaniem mocno dawała mi do zrozumienia że nie jestem na ten moment mile widziany w jej życiu ale z drugiej strony mówiła że potrzebuje czasu żeby ułożyć sobie wszystko w głowie i da mi znać co robimy. Nie potrafiłem odpuścić starań o to, żeby nią przekonać do tego, żeby dała mi szansę i byłem zrozpaczony. Bardzo zależało mi na tym, żeby ją odzyskać, ale w międzyczasie ona odzyskała kontakt z Marcinem (mimo że z tego, co mówiła do końca mu już nie ufała) i odnosiłem wrażenie, że zapomniała o wszystkim, co on nam robił. Dzień po zerwaniu Marcin napisał do mnie po raz kolejny z fałszywego konta, że cieszy się, że nareszcie ze mną zerwała i że mogłem odpuścić sobie na początku, gdy zaczął wypisywać. Nagle zrobił coś mega głupiego co go sprzedało nawet w oczach Ani i dzięki temu ona wiedziała, że to na 100% Marcin. Wysłał zdjęcie Ani które tylko on kiedykolwiek od niej dostał Ania poczuła sie strasznie zmieszana, ja poczułem swojego rodzaju ulgę i miałem nadzieje, że między nami się ułoży i damy sobie szansę. Na początku dawała mi do zrozumienia, że nie chce na razie, że potrzebuje czasu i w sumie to sama nie wie do konca czego chce i chciała ode mnie spokoju. Było mi z tym ciężko, ale mimo wszystko starałem się jakoś ogarnąć i dać jej przestrzeń o, która mnie poprosiła, ale Ania sama zaczęła się do mnie odzywać, wysyłać jakieś filmiki i dawać do zrozumienia, że w sumie to jej mnie brakuje. Zaczęliśmy trochę rozmawiać, ustalić co wspólnie zrobimy z nami itp. Tydzień temu doszliśmy do wniosku, że zaczniemy małymi krokami spróbować wrócić do tego jak między nami było. Na początku troszkę więcej normalnie pisać z zachowaniem jakiejś życzliwości i zaangażowania z obu stron, rozmawialiśmy śmiejąc sie przez blisko godzinę z jakichś głupot czy graliśmy w jakieś gry jak to mieliśmy w zwyczaju wieczorami i wydawało mi się, że idzie to w dobrym kierunku. Pytałem jej kilkukrotnie czy nie pojawił sie nikt inny w jej życiu kim byłaby zainteresowana i mówiła, że nie ale nie dawało mi to trochę spokoju i w końcu napisała, że jedzie ze znajomymi "paczką" na piwo i stwierdziłem, że okej, po czym wyłączyła lokalizacje i zniknęła ze świata internetu na 3 godziny. Poczułem się dziwnie i kilka dni później zapytałem, czy na pewno nie ma nikogo kim by była zainteresowana i powiedziała, że tak i że to z nim się spotkała o blisko północy (a miała być na piwie ze znajomymi), że poznała kogoś tydzień po naszym zerwaniu i że wydaje się mega w porządku i chce go lepiej poznać co zabolało mnie niemiłosiernie bo mówiąc w ten sposob dala mi do zrozumienia że jest nim "ZAINTERESOWANA" w tym sensie, że jej się podoba. Wynikła z tego kłótnia, bo poczułem się oszukiwany przez ten cały czas i czułem, że nie docenia moich starań i tego, jak bardzo chcę ją odzyskać a ona za specjalnie nie protestowała. Zablokowała mnie wszędzie i nie chciała kontaktu, ale mimo wszystko nie dawało mi to spokoju (wiem to mój błąd i nie powinienem próbować więcej) i zadzwoniłem do niej z numeru taty. Pogadaliśmy chwilkę i stwierdziliśmy że obgadamy wszystko jeszcze raz. Powiedziała mi, że jest nim zainteresowana jako nowym potencjalnym znajomym i nic więcej. Doszliśmy do wniosku ze jesteśmy dla siebie nadal ważni i chcemy spróbować szczerze to naprawić i trochę tak to wygląda, że faktycznie oboje chcemy. Ale teraz jest kilka problemów: 1. Chce ją odzyskać, ale moje zaufanie naprawdę jest małe 2. Ona prawdopodobnie nie mówiąc mi prawdy (bo mówiła, że jej kontakt z Marcinem nie wygląda wcale tak dobrze) utrzymuje serdeczne relacje z typem, który wyrządził i mi i jej dużo bólu i krzywdy. 3. Dziwny jest ten jej nowy znajomy i do końca nie wiem co o tym myśleć, bo ciężko mi uwierzyć, że on chce się tylko kolegować. Rozmawiałem trochę z Panią psycholog i doszła do wniosku, że Ania prawdopodobnie sama nie wie czego chce i że może lepiej by było jakbym na troche sie od niej odciął i poczekał na jej reakcje. Powiedziała mi również że to nie jest tak, że Ania już nic do mnie nie czuje, bo gdyby tak było to nie szukałaby ze mną kontaktu i nie chciałaby tego naprawić. Nie mówie że moja zazdrość nie miała wpływu na naszą relację bo miała, ale czuje, że też w większości przypadków była uzasadniona. Z jednej strony naprawdę czuje że jej zależy i że ona nie chce mnie stracić ale z drugiej strony momentami czuję jakby stawiała pewną ścianę miedzy nami.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.