Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

psycholog Rafał Marcin Olszak

Administrator
  • Zawartość

    1189
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    117

Posty napisane przez psycholog Rafał Marcin Olszak

  1. Cytat

    Witam. Piszę bo czuję jakbym była nikim. Nie jestem brzydka, faceci oglądają się za mną. Nie wydaje mi się też żebym była jakoś nieogarnięta, głupia. Mam licencjat. Może kontynuowałabym edukację gdyby nie ciąża. No właśnie. Jestem samotną matką trzyletniego brzdąca. Kocham go nad życie. Wykańcza mnie walka o alimenty z ojcem dziecka. Poza tym czuję się taka samotna. Mężczyźni liczą tylko na seks, nie chcą związku z dzieciatą albo udają że chcą aż zaliczą i potem wychodzi na jaw o co im faktycznie chodziło. Potrzebuję mężczyzny ale ze wszystkim a nie tylko rozporkiem. Czy już zawsze będę sama? Wykańczam się psychicznie, nie mogę już tego wszystkiego znieść. Ciągle płacze, ludzie się ode mnie odsuwają bo nie mają już siły słychać moich żalów. Co jaj mam robić. Mam 27 lat a czuje się jakbym miała już cale życie za sobą i nic nie miało mnie spotkać………

    Mówi Pani, że choć uważa się za atrakcyjną, ma powodzenie, oraz jest inteligentna, wykształcona, bywają chwile, że czuje się nikim. Sama Pani widzi, że to trudne odczucie nie może być trafne i naprawdę może się nasuwać z powodu trudności emocjonalnych, które Pani przeżywa. Niewykluczone, że faktycznie jest to depresja, ale diagnozę może postawić tylko specjalista uwzględniając szerokie spektrum różnych czynników. Warto zorientować się w tym temacie, by na wypadek stwierdzenia depresji jak najszybciej rozpocząć leczenie, póki ta dolegliwość nie pozbawiła Pani większości sił. Na tym etapie proponuję wykonać sobie test depresji Becka, by oszacować skalę dolegliwości depresyjnych: 

     

    Mówi Pani o miłości do dziecka, ale i o przerwanej edukacji z powodu ciąży. Proszę zauważyć, że do edukacji można powrócić, gdy zdoła Pani uporządkować swoje sprawy; edukacja nie umknęła bezpowrotnie, wciąż nic straconego. Pisze Pani także o trudnościach w kwestii uzyskiwania alimentów od ojca. Sugeruje to, że Pani kontakt z ojcem dziecka jest trudny – być może warto zdobyć się na rozmowę bez agresji, albo kontakt z jego rodzicami, by oni przemówili synowi do rozsądku. W przypadku notorycznych problemów z alimentami warto zaczerpnąć porady prawnika, by dowiedzieć się, jakie ruchy można wykonać.

    Opisuje Pani, że niektórzy znajomi odsuwają się, i ocenia Pani, że to z powodu ciągłego żalenia się. Być może to faktycznie jest przyczyną, ale może są też inne względy? Może warto uczciwie porozmawiać z tymi osobami, na których Pani szczególnie zależy, by wyjaśnić sobie szczerze, w czym tkwi problem. Przeżywa Pani trudny okres i nie ma w tym nic dziwnego, że potrzebuje innego traktowania, więcej wsparcia niż wcześniej. Osoby szczerze zaangażowane w znajomość z Panią powinny to zrozumieć, ale też dobrze, by Pani rozumiała iż niektórym osobom może być ciężko w takiej sytuacji, bo np. nie wiedzą jak się zachować, co mogą zrobić, powiedzieć, jakiego postępowania Pani potrzebuje. Warto szczerze porozmawiać, czego oczekiwałaby Pani od tych osób, by one wiedziały, jak mogą Panią wesprzeć, i jednocześnie miały też możliwość asertywnie przekazać, co mogą zaoferować, a czego wolałyby nie robić lub nie są w stanie. Zrozumienie zawsze należy się obu stronom.

    Opowiada Pani o niesatysfakcjonujących kontaktach z mężczyznami, które w ostatnim czasie są źródłem Pani rozczarowań. Warto zastanowić się nad kryteriami wyboru potencjalnych kandydatów. Może z jakiegoś powodu raz za razem wybiera Pani osoby, które nie są odpowiednie do relacji, jakiej obecnie Pani potrzebuje. Nasuwa się też pytanie, czego oczekuje Pani od partnerów i czy te oczekiwania nie są albo zbyt wcześnie deklarowane albo zbyt daleko idące.  Nie napisała Pani na ten temat wprawdzie nic więcej, ale z doświadczenia wiem, że spora część samotnych mam pragnie mężczyzny, który od razu pokocha je i ich dziecko. Miłość do cudzego dziecka nie jest dla mężczyzny sprawą równie oczywistą jak zaangażowanie w romantyczny związek z kobietą. Potrzeba na to czasu i pewnych predyspozycji. Z pewnością nie każdy mężczyzna podoła tej kwestii. Ważne by partner akceptował taką sytuację, był przyjaźnie i pozytywnie nastawiony do dziecka na tyle na ile na danym etapie znajomości jest to możliwe. Nie da się tego procesu przyśpieszyć, o czym warto pamiętać formułując swoje oczekiwania odnośnie kontaktu Pani partnera z Pani dzieckiem.

    Przyznaje Pani, że już nie może tego wszystkiego znieść. To uczucie przytłoczenia na pewno jest ciągłym źródłem stresu, a ten negatywnie wpływ na Pani funkcjonowanie, co pogarsza sprawę. Trzeba postarać się wyjść z tego błędnego koła. Pomocny w tym może się okazać kontakt z psychologiem / psychoterapeutą. Z uwagi na skargi związane z depresją taki kontakt jest tym bardziej wskazany i zalecany.

  2. Cytat

    Witam, przepraszaam ze zawracam glowe ale nie radze sobie. Moze zaczne od tego ze jestem bardzo zaborcza i nerwowa osoba. Z czym zupelnie sobiie nie radze. W zwiazkach partnerskich tez idzie mi fatalnie a miaanowicie poznaje kogos niby przez jakis czas jest dobrze, spotykamy sie , zblizamy sie do siebie jest cudownie... i nagle.... bach.. caly czar pryska osoba albo ogranicza kontakt po czym go calkowicie zrywa, badz slysze "niestety nie tego szukalem", badz " mysle ze nic z tego nie bedzie". I nic nie bylo by w tym dziwnego gdyby nie fakt ze stalo sie tak az z piecioma mezczyznami pod rząd.. :( Ostatnio bylo nawet ok poznalismy sie , spotykalismy, zero seksu zobowiazan nic.. Po czasie z mojej strony pelne zaangazowanie, spotkanie i znow bach dostaje dwa tyg pozniej wiadomosc " MYSLE ZE NIC Z TEGO NIE BEDZIE< TYLKO NASZE OSTATNIE SPOTKANIE BYLO NIEPOTRZEBNE".. Czy cos ze mna jest nie tak????  Nie radze sobie z tym, chciala bym miec kogos obok.. Bo sama wychowuje 5 letnia corke, i niestety brak wsparcia...Dodatkowo dodam ze nie mam przyjaciol :( Kilka kolezanek i kolegow ale niestety sa to slabe kontakty... Prosze moze Wy mi pomozecie zrozumiec gdzie problem ?? :(

    Zaczęła Pani od określenie siebie mianem osoby zaborczej i nerwowej. Ja natomiast zacznę od tego, iż konsultacja w oparciu o tak niewielką dawkę informacji będzie miała wyłącznie charakter domysłu, wczesnej hipotezy, którą należałoby zweryfikować.

    W bliższych relacjach potrzebna jest odpowiednia atmosfera, by mogły w niezakłócony sposób stopniowo rozwijać się. Nerwowa atmosfera temu nie sprzyja. Przedwczesne naciski mogą spłoszyć kogoś, kto jeszcze nie zaangażował się w stopniu analogicznym jak Pani. Jeśli chodzi o rozwój zaufania i bliskości niemałe znaczenie odgrywa symetria – w miarę podobny rozwój emocji u obojga angażujących się partnerów. Zaufanie i intymność potrzebują nieco czasu, by rozkwitnąć.

    Ważne są zdrowe granice – każdy człowiek jest indywidualnością i nawet w związku z drugą osobą pragnie zachować pewną dozę suwerenności, prywatności, swobody, oddechu. Z opisu, który Pani przedstawia, wynika, iż problem może dotyczyć właśnie wspomnianych granic. Szybkie dążenie do „stopienia się” z partnerem może być odbierane przez mężczyzn jako próba ich „osaczenia”, przejęcia kontroli nad nimi i związkiem, narzucenia tempa. To, co kobieta może uważać, za naturalny proces pogłębiania kontaktu, przez mężczyznę może być odebrane jako „ciśnienie” bądź desperacja. Hipoteza dotycząca zakłóconych granic (zatartych lub zbyt sztywnych) może być słuszna biorąc pod uwagę, że już kilkukrotnie przechodziła Pani taki sam scenariusz. W takim wypadku należałoby zastanowić się skąd ta nerwowość w trakcie wchodzenia w relacje, skąd ta zaborczość i co za nią stoi, jak również z jakiego względu tak się dzieje, że partnerzy wycofują się jakby mieli poczucie, iż ich granice nie są respektowane bądź zostały przekroczone. Być może powodem trudności z granicami jest Pani lęk przed odrzuceniem lub poczucie niskiej wartości, z czym próbuje Pani sobie radzić poprzez próbę osaczenia partnera. Należałoby głębiej przeanalizować tą kwestię.

    Z drugiej strony opis sytuacji, w której mężczyźni wycofują się i to z niezrozumiałych dla kobiety przesłanek, wpisuje się w dość powszechny trend. Wielu mężczyzn poszukuje raczej rozrywki i przyjemności, więc gdy widzą poważne zaangażowanie partnerki porzucają związek, bo nie myślą serio o relacji z dojrzałymi perspektywami. Oczywiście nie wszyscy mężczyźni są tacy, ale bez wątpienia niegotowość do głębszych i poważniejszych związków jest nierzadko spotykana. Być może zatem należałoby się zastanowić nad kryteriami Pani doboru potencjalnych partnerów. Warto by się zastanowić, czy przypadkiem nie jest to typ „Piotrusia Pana”, wiecznie goniącego za uciechami młodości i nieskorego do angażowania się w głębsze relacje. Ten typ często jawi się jako osoba rozrywkowa, mająca urok osobisty, towarzyska i rozrywkowa, ale na wieść o czymś bardziej poważnym, wycofuje się. Warto też zasygnalizować, że niektórzy mężczyźni mimo początkowego entuzjazmu mogą po jakimś czasie przestać sobie radzić z perspektywą związku z kobietą mającą potomstwo z innym mężczyzną. To delikatny temat i omówienie go odpowiednio z potencjalnym partnerem jest trudne, ale bardzo ważne.

    Jak Pani widzi, sprawa bynajmniej nie jest prosta i wymagałaby dokładniejszej analizy. W związku z tym zapraszam na konsultację.

  3. Cytat

    Witam, od dłuższego czasu ( jakieś 3 miesięce ) zmagam się z problememem bezsennością tzn nie mogę zasnąć. To naprawdę męczące i negatywnie odbija się na moim funkcjonowaniu bo potem chodzę nieprzytomna albo odsypiam w dzień w czasie gdy powinnam coś robić. Dochodzi do tego że zaczynam się martwić na samą myśl o położeniu się do łóżka że znowu będę leżeć i wpatrywać sie w sufit myśląc o tych wszystkich rzeczach które mnie doprowadzają do chandry. Proszę o poradę co mogę zrobić żeby poradzić sobie z bezsennością.

    Szanowna Pani,

    wyróżnia się trzy podstawowe rodzaje bezsenności. Jednym z nich jest bezsenność w fazie początkowej snu. Uznaje się, że normalnie potrzebuje się do 30 minut, by zasnąć. Jeśli czas ten drastycznie się wydłuża, staje się to frustrujące na tyle, że oddajemy się różnorakim czynnościom, które niekiedy jeszcze bardziej utrudniają zaśnięcie. Częstym powodem kłopotu z zaśnięciem jest „chodzenie do łóżka z problemami”, które polega na niedomknięciu dnia i zamartwianiu się po położeniu się spać. „Przeżuwanie” trudności i rozterek, dylematów lub problemów rozbudza, co oczywiście utrudnia zaśnięcie. Jednym z możliwych rozwiązań, które należy doprecyzować pod własnym kątem, jest na godzinę lub dwie godziny przed położeniem się sporządzenie listy spraw do przemyślenia lub załatwienia w dniu następnym. Można też sporządzić listę zdarzeń z minionego dnia, by były na papierze, a więc nie trzeba było ich rozpamiętywać. Dla własnego komfortu warto ustalić priorytety odnośnie zadań do wykonania. Łatwiej wyciszyć umysł leżąc w łóżku, gdy wszystko zostało już zorganizowane, zaplanowane i nie wymaga dalszego opracowywania.

    Odrębną kwestią, związaną z unikaniem bezsenności, jest proces przygotowania do dobrze przespanej nocy. Warto kłaść się o stałych porach, by nastawić tak zegar biologiczny i regularnie zasypiać oraz budzić się nawet bez budzika. W przypadku epizodów bezsenności warto unikać dłuższych drzemek w dzień, by przywyknąć do spania tylko nocą. Dobrze jest dobitnie skojarzyć sobie leżenie w łóżku ze snem – nie czytać w nim i nie oglądać telewizji, ale kłaść się do niego tylko z intencją pójścia spać, co stanie się swoistym nawykiem, rytuałem. Należy unikać intensywnej stymulacji na godzinę lub dwie godziny przed snem (w tym czasie nie oglądać filmów akcji, nie czytać pobudzających lektur, nie uprawiać ćwiczeń fizycznych itp.). Ponadto warto unikać ciężkich potraw na kolację, pikantnych przypraw, napojów z kofeiną lub dużą ilością cukru, ponieważ to wszystko może utrudniać zaśnięcie.

    Praca nad bezsennością może być jednym z tematów psychoterapii indywidualnej zwłaszcza w przypadku pacjentów, u których stabilny sen stanowi wręcz priorytetowy warunek równowagi psychicznej (np. u osób chorych na zaburzenie afektywne dwubiegunowe).

  4. Cytat

    Witam, piesze, ponieważ moj przjaciel ma ,a raczej wydaje mi sie ze ma zespół BORDERLINE  ... Czytalem jak objawia sie ta choroba i wiekszosc napisanych stanow sie zgadza... Nie za bardzo wiem jak moge, Mu pomóc, boje sie ze sam dobrowolnie nie uda sie do lekarza (psychologa) poniewaz sie obawia-odrzucenia... Bardzo chcialbym Mu pomóc, ale nie wiem od czego zaczac ...  Ma 25 lat i jest mężczyzną 

    Szanowny Panie,

    warto przeprowadzić z przyjacielem szczerą rozmowę o swoich obawach i wyrazić troskę o jego dobro, ale bez nadmiernego nacisku, zbyt dużej presji. W sytuacji gdyby motywacją do podjęcia tematu było natomiast rażąco niewłaściwe zachowanie danej osoby w stosunku do nas, należy wyraźnie nakreślić granicę, że dalsza znajomość jest możliwa tylko wówczas, gdy będzie szanował nasze normy i skonsultuje się ze specjalistą, zacznie pracę nad sobą.

    Do rozmowy warto się przygotować – na przykład wydrukować teksty bądź cytaty lub zrobić ksero wybranych fragmentów książki, opisujących istotę problemu i jego cechy, które rozpoznaje się w zachowaniu przyjaciela. Nie należy samemu wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Warto pamiętać, że diagnozę może postawić wyłącznie specjalista zajmujący się zdrowiem psychicznym (psycholog, psychoterapeuta, psychiatra). Oznacza to, że, w zasadzie, rozmowa z takim specjalistą równie dobrze może rozwiać wszelkie obawy i wykazać, że w istocie dana osoba nie ma określonej trudności. Dzięki temu nieco łatwiej przekonać kogoś, by zainteresował się tematem, bo to może pozwolić wykluczyć istnienie danego problemu, co przecież byłoby dobrą wiadomością. Gdyby natomiast diagnoza była trafna, mimo iż pesymistyczna, byłby to krok naprzód, gdyż umożliwiłby odpowiednie postępowanie adekwatne do sytuacji.

    Niestety osoby zmagające się z trudnościami natury psychologicznej odznaczają się bardzo silnym mechanizmem zaprzeczenia. Bardzo trudno jest przyjąć do wiadomości, że ma się tego rodzaju problem, nie dopuszcza się tego do wiadomości tak długo i tak usilnie, jak to tylko możliwe. W przypadku gdy mechanizm zaprzeczenia działa w sposób niezwykle silny, może być wyjątkowo trudno zachęcić kogoś do czynnego zainteresowania problemem. Po uporczywym negowaniu istnienia trudności przychodzi złość, później pojawiają się swego rodzaju pertraktacje, smutek i dopiero później rzeczywista akceptacja oraz gotowość do leczenia. Mając na względzie wieloetapowość procesu nabywania gotowości do leczenia, który w dodatku jest nieciągły, warto uzbroić się w cierpliwość i nie łudzić się nierealistycznymi oczekiwaniami, że dana osoba od razu będzie autentycznie chętna do pracy nad sobą.

  5. @Baska3838

    Wspomina Pani o negatywnych emocjach, które wynikają z nieusatysfakcjonowania częstotliwością zbliżeń z małżonkiem.
    Przyczyn tego stanu rzeczy może być wiele i nie da się ich ustalić bez rozmowy z Pani mężem. Może Pani rozważyć konsultację w ramach terapii dla par – w trakcie spotkania ten temat zostanie poruszony i zgłębiony. Dopiero wówczas okaże się, czy popracować nad tym można by w ramach właśnie terapii małżeńskiej czy bardziej adekwatna byłaby wizyta u lekarza bądź seksuologa. 

    Być może w jakiś sposób przydatna okaże się również lektura poniższego artykułu:

     

  6. @magda93
    Ponieważ wspomina Pani o chęci popełnienia samobójstwa i ryzyku takiej tragedii, pomoc przez forum nie jest adekwatna. Proszę niezwłocznie skontaktować się z lekarzem psychiatrą. Potrzebując pilnie pomocy, ratunku albo wsparcia może Pani użyć odpowiedniego numeru alarmowego lub telefonu zaufania. Numery telefonów: http://www.ocalsiebie.pl/szybka-pomoc/ Jeśli znajduje się Pani na terenie Europy, w razie silnych myśli samobójczych może Pani zadzwonić pod Europejski Numer Alarmowy 112 i otrzyma Pani niezbędną pomoc.

  7. @Piotrek

    Wprawdzie nie jest wykluczone, że uzyska Pan od kogoś odpowiedź, ale aby to uprawdopodobnić zachęcam jednak do wykorzystania instrukcji darmowej porady. Ja na tak postawione pytanie nie zdecydowałbym się odpowiadać. Sam Pan mówi, że pisze chaotycznie. Jednolita ściana tekstu i całkowita swoboda w poruszanych wątkach nie ułatwiają sprawy. Moim skromnym zdaniem byłoby bardziej fair wobec osoby, od której oczekuje Pan wsparcia, by przedstawił Pan ten wywód w bardziej przemyślany sposób, uporządkował swoją wypowiedź i postawił mniej ogólne pytanie, bardziej precyzyjne i konkretne. Być może uporządkowanie tego, co chce Pan przekazać i o co chce Pan zapytać, przyniosłoby pożytek również Panu? Ogarnięcie tego chaosu może okazać się przydatne nie tylko w kontekście uzyskania porady na tym forum, ale w ogóle. 

  8. @leniuch98

    Relacjonuje Pan swoje trudności związane z brakiem motywacji do działania oraz z odwlekaniem pewnych spraw na ostatnią chwilę. Chociaż używa Pan terminu prokrastynacja to jednak używa go Pan razem z pejoratywnym określeniem lenistwo. 

    Nie znam Pana. Wiem jednak, że faktycznie każdemu może zdarzyć się trochę lenistwa. Wiadomo mi również, że bycie leniwym potrafi być zaletą. Na przykład ludzie leniwi szukają optymalnych rozwiązań, dzięki którym będą mogli w jak najkrótszym czasie rozwiązywać pewne sprawy. To nie jest jednoznacznie negatywna cecha – wszystko zależy od tego, jak się ją wykorzysta.

    Jeśli zaś chodzi o prokrastynację, czyli tzw. patologiczne odwlekanie, to problem, u którego podłoża mogą leżeć różne przyczyny. Rozpoznanie ich byłoby możliwe podczas rozmowy diagnostycznej z psychoterapeutą. Czasami to tylko wierzchołek góry lodowej – za tym problemem kryją się inne kwestie do przepracowania podczas terapii. Proszę nie lekceważyć tego przeciwnika i zmierzyć się ze swoimi „demonami” podczas psychoterapii, bo to może pomóc. Prokratystancja to nie jest po prostu jakaś odmiana lenistwa, to niestety coś więcej.

    Szerzej o prokrastynacji swego czasu pisałem tutaj:

     

  9. @Rocksett

    Relacjonuje Pani, że ma trudne doświadczenia z dzieciństwa. Mówi Pani o negatywnym stosunku do samego siebie oraz o bardzo silnych samokrytycznych myślach i przeżywaniu napadów lęku. Opisuje Pani także, że stosuje przemoc wobec samej siebie. Wspomina też o trudnościach w relacjach z mężczyznami jak również o kilku innych kwestiach. 

    Po lekturze Pani przejmującego wpisu jestem poruszony i jednocześnie pod wrażeniem, że znosi Pani to wszystko tak dzielnie. Rozumiem jednak, że ma Pani prawo czuć się u kresu sił, bo to naprawdę sporo jak na tak młodą osobę. 

    Niektóre problemy, o których Pani pisze, mogą wynikać z niskiego poczucia własnej wartości, a inne z zaburzeń lękowych i nastroju. Oczywiście na podstawie opisu na forum, bez rozmowy z daną osobą psycholog nie może diagnozować, ale diagnoza jest wskazana, by potem ustalić, jak rozwiązywać te problemy psychologiczne. Ze względu na charakter opisywanych objawów uważam, że warto by skorzystała Pani stacjonarnie z kontaktu z psychoterapeutą jak również z lekarzem psychiatrą. Może Pani to zrobić prywatnie lub korzystając z usług służby zdrowia (lekarz psychiatra w razie potrzeby, a podejrzewam, że tak uzna, da skierowanie na psychoterapię). Psycholog online w tym wypadku w mojej ocenie nie jest wskazany, bo psychoterapia przez Internet byłaby tu nieodpowiednia.

    Nie wiem na ile jest Pani samodzielna, ale skoro tak źle znosi Pani kontakt z mamą być może warto rozważyć zamieszkanie osobno. Podczas terapii dowiedziałaby się Pani też jak stosować asertywność w relacji z matką i wypracowałaby sposób na zmianę swojego stosunku do niej, by kontakt nie obfitował w takie cierpienie. 

  10. Nie mam pewności, czy jest tak w istocie, ponieważ nie było mnie przy tym i nie znam szczegółów sytuacji oraz konkretnych zachowań Pani pracodawcy. Hipotetycznie ma Pani jednak do czynienia ze zjawiskiem o nazwie bullying. Jest to:

    Cytat

    "tyranizowanie, znęcanie się; powtarzalne zachowania o charakterze agresywnym jednego lub grupy sprawców wobec ofiary”

    Zdarza się w szkole, pracy.

    Czasami, gdy zjawisko występuje w łagodnej, nieczęstej postaci, wystarczająca jest większa doza asertywności w kontakcie z daną osobą. Innym razem niezbędne jest uruchomienie procedur prawnych, kontakt z wyżej postawionymi w hierarchii przełożonymi lub zmiana środowiska, tzn. w tym wypadku miejsca pracy. Zwłaszcza długotrwałe narażenie na ten problem może powodować nadmierny stres i jego przykre następstwa, a także może negatywnie odbić się na Pani poczuciu własnej wartości. 

    Niezłym źródłem informacji o tym, co robić, może być ten artykuł w serwisie praca.org.uk (link prowadzi poza stronę ocalsiebie.pl) http://praca.org.uk/dreczenie-w-pracy 

  11. @zła_przeszłość

    Trudno jest się ustosunkować do tak szczątkowych informacji, ale spróbuję. Jeśli w związku źle się dzieje, początkowo wywołuje to silne emocje mobilizujące do starań o poprawę sytuacji. Jednak po przekroczeniu pewnej granicy nastaje obojętność. Pozorny spokój, który nierzadko poprzedza rozstanie. W tym stanie człowiekowi przestaje zależeć, odcina się, dystansuje. To znak, że naprawdę jest niedobrze w danej relacji. Być może nie jest jeszcze za późno na psychoterapię dla par w celu poprawy jakości związku, by mogła Pani znowu coś poczuć. Prawdopodobnie to już tzw. ostatni dzwonek.

  12. @Aaa123

    Diagnoza psychologiczna wymaga rozmowy z daną osobą. Nie otrzyma Pani zatem diagnozy na podstawie lektury wypowiedzi na forum. To, co mogę zrobić, to odnieść się do Pani niektórych pytań.

    Pyta Pani, czy to normalne, że w takim wieku doświadcza Pani takich trudności, które opisuje. Pewne rzeczy, o jakich Pani pisze, przytrafiają się ludziom w Pani wieku, a nawet starszym, ale raczej nie w takim natężeniu, z taką częstotliwością, w tak szerokim spektrum sytuacji i nie utrudniają w takim stopniu funkcjonowania, nie powodują aż tyle cierpienia, bólu emocjonalnego. 

    Pyta Pani również, czy te trudności samoczynnie znikną. Nie jest wykluczone, że z czasem jakieś rzeczy zelżą lub całkiem przestaną stanowić problem. Wiadomo jednak, iż pewne problemy psychologiczne, o ile nie są odpowiednio leczone, mają tendencję do utrwalania się oraz pogłębiania. Już teraz w Pani relacji widać mechanizmy, które do tego mogą prowadzić. 

    Rozumiem, że trudno jest przyjąć perspektywę, iż zmaga się z problemem psychologicznym lub nawet chorobą psychiczną, ale sądzę, że lepiej będzie sprawdzić taką hipotezę aniżeli udawać, że to tylko trudności towarzyszące wchodzeniu w dorosłość. Z tego względu sugeruję potraktować sprawę poważnie, nie zwlekać bez sensu i po prostu zmierzyć się z tym tematem. Warto poznać opinie dwóch specjalistów – lekarza psychiatry oraz psychologa, psychoterapeuty (zwłaszcza poznawczo-behawioralnego). 

  13. @ZuzaLila

    Jedno jest pewne. Mamy Pani nie zmieni. Tylko ona sama mogłaby pracować nad modyfikacją swoich zachowań, własnego sposobu myślenia, gdyby uznała to za zasadne i warte zachodu. Nie otrzyma Pani zatem tutaj żadnych porad na temat tego, co zrobić, by mama zaczęła funkcjonować inaczej i stała się inną osobą. Niech Pani w końcu przyjmie do wiadomości, że mama jest taka, jaka jest. Uznając wreszcie ten fakt, może Pani pójść dalej i rozważyć rozwiązania zamiast stale koncentrować się na problemie. 

    To, co jest w Pani zasięgu, to między innymi rozwój asertywności, by lepiej sobie radzić w interakcjach z mamą. Podejrzewam również, że w perspektywie czasu mogłaby Pani uwolnić się od środowiska, które tak źle na Panią wpływa. Jest Pani dorosłą osobą, więc ma Pani pole manewru. Nie wiem, jak w tej chwili Pani się czuje, ale prędzej czy później tak czy inaczej zapewne zechce Pani podjąć pracę i dzięki zyskaniu samodzielności zniknie część problemów. Mając własne pieniądze będzie Pani mogła funkcjonować inaczej i nie będzie zdana na łaskę bądź kaprysy mamy. 

    Jeśli chodzi o wspomniane dolegliwości takie jak depresja, zaburzenia lękowe – te problemy leczy się przede wszystkim w ramach psychoterapii, której niekiedy towarzyszy farmakoterapia. Same leki nie zapobiegają nawrotom, a ich przyjmowanie oczywiście nie uczy lepszego radzenia sobie z przytłaczającymi emocjami, stresem, przerażającymi lub przygnębiającymi myślami, nie zwiększają też świadomości mechanizmów, które wywołują, podtrzymują i pogłębiają objawy. Dlatego proszę mieć na względzie zasadność psychoterapii w leczeniu tego typu problemów psychicznych.

  14. @Ewa4991

    Rozlegle opisuje Pani w sposób bardzo swobodny szereg najróżniejszych wątków. Muszę przyznać, że trudno odnieść się do takiej konstelacji rozmaitych refleksji, przemyśleń, wspomnień. Nie widzę w tekście żadnego znaku zapytania, ale wspomina Pani, że chciałaby się dowiedzieć, jak sobie pomóc. Nie wiem co konkretnie Pani dokucza, konieczna byłaby rzetelna diagnostyka. Dopiero wtedy można by określić jakie rozwiązania mogłyby okazać się pomocne. 

    Sama farmakoterapia w takich sytuacjach nie rozwiązuje problemów, o czym właściwie już Pani wie z autopsji. Warto skonsultować się z psychoterapeutą, by ustalić, w czym konkretnie rzecz i ewentualnie rozpocząć psychoterapię, jeśli okaże się to zasadne, a podejrzewam, iż tak będzie.

    Ponieważ używa Pani takich sformułowań jak

    Dnia 26.11.2017 o 20:59, Ewa4991 napisał:

    nie mam siły żyć

    Dnia 26.11.2017 o 20:59, Ewa4991 napisał:

    myśli że nie chce żyć

    ze specjalistą moim zdaniem należy skontaktować się niezwłocznie.

  15. @zła_przeszłość

    Działa zazdrość wsteczna, a poza tym dla mężczyzny jest to sprawa honoru, czyli coś bardzo ważnego. Obawiam się, że pozostaje tylko cierpliwie czekać i podejmować świadomy wysiłek, by w żaden sposób nie pogorszyć sprawy, nie dodawać nic nowego. Możecie Państwo ewentualnie rozważyć jakąś zmianę środowiska, otoczenia, jeśli to wchodzi w grę. Jest Pani tylko człowiekiem, ma prawo do posiadania bagażu różnego rodzaju doświadczeń. Partner upora się z tym albo nie. 

  16. No cóż, przebieg rozmowy z drugą osobą tylko w 50% zależy od nas. Na początku można trochę pociągnąć za język, trochę bardziej tym pokierować, poprowadzić partnerką w dyskusji jak w tańcu, ale jeśli na dłuższą metę ktoś się nie angażuje, ma do konwersacji lekceważący stosunek, pozostaje tylko to zaakceptować. Istnieją przecież inni rozmówcy. Kobiety, gdy chcą, to potrafią. Nic na siłę. Trzeba się szanować.

  17. Przede wszystkim warto sobie stopniowo podwyższać poprzeczkę. Nie od razu trzeba podchodzić do sławnych supermodelek (chociaż to też są normalne osoby z krwi i kości, z którymi gada się tak samo jak z każdym). Dzięki temu nie zawsze pojawi się pustka w głowie, nie zawsze będzie długo trwać. Wprawa w kontaktach tu się przydaje, ponieważ rozmowę prowadzi się tak samo i nie trzeba się jakoś szczególnie zastanawiać nad jej przebiegiem i każdorazowo wspinać na wyżyny błyskotliwości. Zwykła pogawędka tego przecież nie wymaga, to nie jakiś konkurs.

    14 godzin temu, odoaker napisał:

    ...zablokuje nas pustka w głowie. No i jak przełamać tę pustkę? (oczywiście wykluczamy alkohol, pełna zgoda!) 

    Odpowiedź na to pytanie zależy od przyczyny tej pustki w głowie.

    Przyjmijmy, że dana osoba doświadcza silnego stresu. Nie wdając się w szczegóły na temat funkcjonowania ludzkiego mózgu… Pewne sytuacje człowiek bardzo mocno i jednoznacznie spostrzega jako zagrażające i w rezultacie doświadcza wysokiego poziomu stresu. Skutkiem bywa pustka w głowie. Wtedy często da się zastosować następującą technikę. 

    Żeby błyskawicznie ochłonąć i przywrócić sobie zdolność racjonalnego myślenia w chwili, kiedy nas „zatyka” i mamy pustkę w głowie, można skorzystać z techniki wykorzystującej cechy mózgu oraz zmysł wzroku. Mówiąc metaforycznie ta technika pozwala na zresetowanie umysłu – tak jak resetuje się komputer ze starym Windowsem, kiedy pojawia się blue screen. Żeby tak jakby zresetować system i przez to przywołać go do porządku, spoglądamy w wybrany punkt, ale staramy się spostrzegać to, co znajduje się na obrzeżach pola widzenia. Zilustruję to przykładem. Patrzę teraz na monitor, w środek ekranu. Żeby zastosować technikę musiałbym nie spoglądając w inną stronę starać się zaobserwować, co znajduje się na lewym i prawym krańcu biurka lub nawet tak daleko jak to możliwe poza jego krańcami. W ten sposób niejako obciążam system, bo wzrok, mózg nie przywykł do tego, by działać w ten sposób, gdyż z reguły spoglądamy na to, co chcemy obserwować, po prostu kierując tam wzrok. Po krótkiej chwili następuje więc swoisty reset, bo mózg desperacko szuka zasobów, by podołać temu wyzwaniu, więc musi się odświeżyć, tak jak odświeża się stronę internetową, kiedy zamula przez jakieś źle napisane skrypty. I dzięki temu przerwany zostaje stan pustki w głowie lub przytłoczenia myślami, a zdolność racjonalnego myślenia powraca. 

    Podsumowując, spoglądamy na dowolny obiekt w otoczeniu i, nie odklejając od niego wzroku, badamy otoczenie na obrzeżach pola widzenia starając się dostrzec jak najwięcej szczegółów. To rozwiązuje problem blue screena i system wraca do normy. Technika bazująca na spostrzeganiu peryferyjnym wykorzystuje fakt, że mamy ograniczone zasoby uwagowe, i jeśli mocno obciążymy system, on – metaforycznie mówiąc – od nowa staje na nogi. Pozwala to opanować lawinę myśli, pustkę w głowie i szybko przywrócić sobie zdolność racjonalnego myślenia. Ze zrozumiałych względów dobrze by były, gdyby tym obiektem, na którym zawieszamy wzrok, nie był głęboki dekolt koleżanki. ;)

    Opisaną technikę można też użyć, kiedy człowiek czai się przed podejściem do kobiety, bo wtedy zlękniony umysł wielu facetów produkuje całą lawinę irracjonalnych, przerażających wizji na temat własnej niesprawności towarzyskiej, nieatrakcyjności oraz myśli związanych z odrzuceniem. W takim wypadku ma to sens, gdy potem od razu podejmie się działanie i podejdzie do kobiety. Inaczej szkoda zachodu. Przedstawiona metoda bywa też używana podczas stresujących sytuacji przez menadżerów w pracy, więc w ogóle warto mieć ją na względzie w różnych kontekstach.

    A jeśli chodzi o to, by przestać tak mocno interpretować sytuację kontaktu z kobietą jako jednoznacznie zagrażającą, warto trenować tego typu kontakty, zadawać się z dziewczynami, postarać się z większą sympatią, otwartością, akceptacją, ciekawością podchodzić do nich i ludzi w ogóle. Pogawędki, pogawędki i jeszcze raz pogawędki. Bez ciśnienia na zdobywanie numeru telefonu. Przecież nie każda uznawana za ładną kobieta wyda się interesująca i kompatybilna osobowościowo! Ponadto warto pracować nad poczuciem własnej wartości, co można robić posiłkując się wsparciem psychoterapii indywidualnej. W ramach tego procesu między innymi przepracowuje się zwykle całą masę niepotrzebnych, szkodliwych przekonań, które są kulą u nogi.

  18. @odoaker

    Oswajanie się z dyskomfortem trenujemy w sytuacjach, w których on się w ogóle pojawia. Jeśli pojawia się tylko przy uznawanych za ładne dziewczynach, właśnie z takimi gawędzimy. Chodzi o to, żeby przestać odczuwać tak silny dyskomfort i w końcu zacząć odnajdywać przyjemność w interakcjach z kobietami. 

    Z drugiej strony zachęcałbym jednak do kontaktów tak po prostu z kobietami bez względu na to, jak ocenia się ich wygląd. Im więcej kontaktów z ludźmi tym większa w tym wprawa. Przy okazji da się poznać fajne osoby, które można polubić i w efekcie spojrzeć bardziej przychylnym okiem na ich wygląd. 

  19. @odoaker

    O ile mi wiadomo pogawędka może być przyjemna, zabawna, interesująca. Osobiście nie porównywałbym tego do sytuacji szpiega, który ma zmuszać się do kontaktów z wrogiem w trakcie zimnej wojny. Lepiej podejść do tego z ciekawością (na zasadzie - zobaczymy co z tego wyniknie), a nie z tak negatywnym nastawieniem i będąc do kobiet tak mocno uprzedzonym. A picie na odwagę jest w kontekście oswajania się z sytuacją niekorzystne, bo nie pozwala normalnie, na trzeźwo oswoić się z dyskomfortem, o którym mówiłem. Jeśli jednak ktoś uprze się i będzie traktować kobiety jak wroga, to po co w ogóle miałby się z nimi zadawać?

  20. @Justyna

    Opisuje Pani swoje problemy małżeńskie koncentrujące się wokół problemów, związanych z występowaniem kłótni, krzyków, ubliżania. Mówi Pani także o chęci ratowania związku. Na końcu pyta Pani, jak zachęcić partnera do kontaktu z psychoterapeutą. 

    Od razu muszę lojalnie zaznaczyć, że nie da się nikogo zmusić do realnej pracy nad sobą. Faceci często tak mają, że nie dają sobie prawa do korzystania ze wsparcia. Są wychowywani na Terminatora – mają być całkowicie samowystarczalni i twardzi. Dowcip polega na tym, że nawet Arnold Schwarzenegger korzystał swego czasu z psychoterapii. Swoich terapeutów lub psychologów mają też obowiązkowo wybitni sportowcy. Skoro już próbowała Pani prośbą i groźbą, to może Pani spróbować dowcipnie sprzedać ten pomysł mężowi jako nowe doświadczenie, swoistą ciekawostkę na zasadzie, idź, zobacz jak to będzie, może ten gość czymś cię zaskoczy. Nawet Tony Soprano z kultowego serialu „Rodzina Soprano” miał swoją terapeutkę. Może Pani też puścić mężowi jakiś odcinek pierwszego sezonu serialu „Hannibal”. Tam psychoterapeuta jest także… Kanibalem. W sumie, ja też ponoć na zdjęciu profilowym wyglądam złowrogo. Kto wie, co chowam w szafie…

    Podsumowując tą specyficzną nieco wypowiedź, proponuję by podeszła Pani do tego z poczuciem humoru, bez zadęcia, bo na siłę z mężczyzną może być ciężko – niejeden w takiej sytuacji spina się i staje okoniem. Jeśli to nie przejdzie, to pozostaje mieć nadzieję, że jednak partner sam przejrzy w pewnym momencie na oczy. 

  21. @pharmazeutin.vonberuf

    Rozlegle opisuje Pani swoje perypetie związane z przerwaną na pewien czas relacją uczuciową. Sporo miejsca poświęca Pani także rozterkom, związanym z zawodem, edukacją, miejscem pobytu. Na końcu stawia Pani kilka pytań. Są one bardzo ogólne, więc ogólnych proszę też spodziewać się odpowiedzi.

    Związki są w stanie przetrwać pomimo różnych niedoskonałości. Bez namiętności też, jeśli dwoje ludzi tak zdecyduje i na to się pisze. Przynajmniej do czasu, aż któreś z jakiegoś powodu nie zmieni zdania na ten temat. Być może warto postarać się ustalić, jakie są przyczyny braku pożądania do partnera. Może da się coś z tym zrobić. Na ten temat można porozmawiać na przykład z seksuologiem. 

    Co do pozostałych kwestii, wydaje się Pani rozdarta. Naturalnie takiemu stanowi towarzyszą z reguły mieszane uczucia. Mogłyby one ustąpić, gdyby wsłuchała się Pani w swoje potrzeby i ostatecznie zdecydowała, gdzie chce żyć i co chce robić.

    Proszę nie być dla siebie nadmiernie samokrytycznym. Jest Pani stosunkowo młodą osobą, a w tym wieku ludzie często dopiero na poważnie ustalają swoje priorytety życiowe. 

  22. @myszka

    Dorosłe Dziecko Alkoholika to tylko określenie osoby, której przynajmniej jeden rodzic lub ważny opiekun cierpiał na chorobę alkoholową. Nie jest to choroba. Ponadto warto pamiętać, że oczywiście człowiek jest kimś znacznie więcej niż DDA i bodaj zawsze ma w sobie więcej zdrowych cech, niż wynikające z tzw. syndromu DDA.

    Żeby przestać myśleć o swojej przeszłości w kategoriach piętna warto podjąć psychoterapię pod tym kątem, by pewne rzeczy przepracować, zmienić swoją narrację o własnym życiu.

    Do okresu dzieciństwa wprawdzie nie da się cofnąć, bo nie dysponujemy wehikułem czasu, ale swój zapoczątkowany w dzieciństwie sposób rozumienia pewnych spraw można zmienić z korzyścią dla swojego bieżącego funkcjonowania i, w ostatecznym rozrachunku, dla nastroju. Po to, by żyć bez tego, co Pani opisuje jako balast czy kula u nogi. Trudne doświadczenia mogą być bowiem rozumiane zgoła inaczej, a niefajne rzeczy wyniesione z domu, choć przyklejają się do człowieka, nie muszą być jednak zawsze niesione na rękach jako najważniejsze, jedyne z dostępnych opcji funkcjonowania. Do terapii warto podejść w takim wypadku jak do rozwoju. Wszyscy bez wyjątku zaczynają w jakim punkcie, a potem idą naprzód. DDA też tak mogą.

  23. @krzychu

    Relacjonuje Pan, że ma problem z powstrzymaniem się od stosowania agresji. Wspomina Pan o trudnościach w komunikacji z żoną, prowokacjach z jej strony. Mówi Pan też o zastosowaniu przemocy fizycznej. Wskazuje Pan też, iż ostatnio stara się rzadziej sięgać po alkohol.

    Warto na wstępie powiedzieć, że jeśli chodzi o stosowanie przemocy (fizycznej, słownej, emocjonalnej, ekonomicznej) wywołuje ona duży stres nie tylko u ofiary, ale również u agresora jak również świadków tego zdarzenia – na przykład dzieci, innych krewnych. Nadmierny, powtarzający się stres może powodować różne negatywne następstwa, na przykład zdrowotne. Praca nad wyeliminowaniem przemocowych zachowań ma więc głęboki sens. Cieszy zatem fakt, że rozgląda się Pan za wsparciem w tym zakresie. 

    Jeśli chodzi o radzenie sobie z nadmierną, problematyczną złością, nierzadko pomocna bywa psychoterapia indywidualna pod kątem tak zwanego zarządzania gniewem. Często przy okazji człowiek uczy się lepiej radzić sobie ze stresem w ogóle. Czasami terapia okazuje się jednak niewystarczająca i potrzebny bywa udział w specjalnych warsztatach ukierunkowanych na ograniczanie przemocy. Zdarza się, że w pewnych przypadkach terapeuta może nie podjąć się psychoterapii, jeśli w jego ocenie problem wymaga innych niż psychoterapeutyczne form pomocy.

    Nie wiem jak to dokładnie rozgrywa się w Państwa relacji, ale czasami przemoc fizyczna bywa wierzchołkiem góry lodowej. Poprzedza ją cała spirala wzajemnej przemocy emocjonalnej oraz słownej. Jedno drugiemu nie odpuszcza i wzajemnie ludzie „nakręcają się” do granic możliwości, zwłaszcza gdy w grę wchodzą prowokacje. Wobec tego czasami jest to nie tylko indywidualny, ale także wspólny problem, który dodatkowo warto przepracowywać razem, jako para, a nie tylko w pojedynkę. 

×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.