Jump to content

Depresja poporodowa


AnnaMaja

Recommended Posts

Witam, mam 32 lat. Jestem mężatką od 8 lat. Mam 2 dzieci, syna 5 l oraz córkę 2 l. Mój problem to taki że ciągle mam dola, wszystko mnie denerwuję, nie patrze w przyszłość z optymizmem.  A to wszystko się zaczęło jak zaszłam w 2 ciąże. Wcześniej wszystko było super, czułam się szczęśliwa. Pragnęłam rodzeństwo dla syna, a gdy się udało byłam najszczęśliwsza na świecie. Wszystko zaczęło się zmieniać wraz z trwaniem ciąży , im było bliżej porodu tym gorzej. Ogólnie ciąże źle zniosłam , ciągle miałam różne dolegliwości ale nie mogłam się doczekać kiedy zobaczę córkę. Marzyłam o córeczce. Kiedy się urodziła zaczęło się najgorsze. Miałam dość ciągłego zajmowania się dziećmi i wszystko mnie denerwowało . Córka też okazała się bardzo wymagająca , ciągle płakała, nie chciała spać ani w dzień ani w nocy. Byłam wykończona psychicznie i fizycznie, ale mówiłam sobie że będzie lepiej, że na początku zawsze tak jest. Minęło 2 lata a ja nadal się źle czuję. Córka nadal nie śpi w nocy, chodzę niewyspana i ciągle zła. Czasem żałuje że się zdecydowałam na 2 dziecko. Nikt mi nie pomaga, siedzę całymi dniami z nią i mam już dosyć. Nigdzie nie wychodzę bo nie mam komu jej zostawić, a z mężem nie zostanie bo chce tylko być ze mną. Do tego mieszkamy na wiosce i nie ma gdzie wyjść z dziećmi. Jestem taka zła na wszystko, że aż zaczęłam na dzieci krzyczeć, a przecież to nie ich wina . Marze o spokoju, boje się że tak juz będzie zawsze.  Podejrzewam że to może być depresja ,ale nie mam nawet jak pójść do psychologa. Jest jeszcze taki problem, że jestem bardzo nieśmiała i nie wiem czy dałabym rade opowiedzieć o tym wszystkim komuś obcemu na żywo. Nie wiem co zrobić, wstydzę się powiedzieć bliskim co czuje. Nikt mnie nie rozumie. Mówię mężowi, że juz nie daje rady być ciągle zamknięta w domu z dziećmi, a on mnie nie rozumie i mi tłumaczy, że ja przesadzam ,że inni maja kilkoro dzieci i nie narzekają. To chyba coś jest ze mną nie tak jak inni dają sobie radę a ja nie😥

Link to comment
Share on other sites

Córka od narodzin kiepsko śpi, co chwile się wybudza i strasznie krzyczy w nocy. Ten krzyk to mi juz w uszach dzwoni ,bo kiedy zasypiam, czuje że odpływam a tu nagle taki krzyk aż cala wzdrygam. To jest chyba najgorsze doświadczenie. Z synem nie miałam takich problemów. Znajomi doradzili mi wysłać syna do przedszkola wtedy odetchnę, tylko że jak zaczęło się przedszkola to zaczęły się choroby co 2 tyg. Oczywiście córka się od razu zaraża i może dlatego tak kiepsko śpi.  Moja jedyna rozrywka to wyjazdy po lekarzach 😒 Jak Pani nie potrzebuje tych konsultacji z psychologiem to ja chętnie wezmę, ale chciałabym się konsultować   mailem.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo Ci dziękuję za odpisanie i pomoc, nawet taka wiedza, że jest ktoś kto mnie rozumie dużo daję. Nawet mi lepiej jak mogłam przelać swoje uczucia tutaj na forum. Lżej mi na sercu. Proszę skorzystać jeszcze z tych 2 sesji co zostało skoro juz jest zapłacone. Ja się zastanowię jeszcze i może cały pakiet wykupie .

Link to comment
Share on other sites

Ja ogólnie potrzebuje z kimś porozmawiać, na codzień z nikim się nie widuję. Każdy zajęty albo do pracy chodzi, a ja w domu siedzę i czuję się jak pies przywiązany do budy😔 Na początku kiedy się córka urodziła to było ze mną najgorzej. Przez 4 miesiące codziennie płakałam, nie wiedziałam co się dzieje ze mną. Córka miała wtedy straszne kolki i bez przerwy się darła. Marzyłam żeby ktoś przyszedł i wziął ją ode mnie. Po urodzeniu syna czyłam się szczęśliwa, a gdy córka się urodziłam to był jakiś koszmar. Najgorsze było to, że każdy widział w jakim jestem stanie i nikt nic z tym nie zrobił, nikt mnie nie pocieszał,a nawet usłyszałam słowa krytyki. Nikt nie chce słuchać narzekań i użalania się nad sobą. Miałam ochotę pójść i już nigdy nie wrócić.  Potem sobie przypominałam o synu, że go bardzo kocham i nie chce go zostawić. Nie wiem czemu ale ja nie czułam miłości do córki tylko obwiniałam ją za to wszystko co się ze mną dzieje. Do tej pory bardziej kocham syna niż córkę, to jest naprawdę straszne że matka tak mówi o swoim dziecku😰 Mineło 2 lata, jest lepiej troszkę z moja psychiką. Uczę się tej miłości do niej. To jest bardzo fajna dziewczynka, ładna, mądra i bystra. Zaczyna juz ładnie mówić. Jak się do mnie uśmiecha to czuje się dobrze. Niestety ten jej płacz mnie nadaj drażni ,najgorzej w nocy. Do tego wszystkiego mój mąż mnie nie wspiera, tylko ciągle mnie obwinia i krytykuje. Powtarza że nic nie jest ważniejsze od naszych dzieci. Nie ważne jak ja się czuję, że mi źle, mam się ogarnąć i wracać do dzieci.  Oddalamy się od siebie, on potrzebuje też bliskości, a ja go odrzucam bo panicznie boję się kolejnej ciąży . Nie chce więcej dzieci, czuje że jakbym zaszła w kolejną ciąże to pewnie już bym na oddziale psychiatrycznym leżała. Czasem się zastanawiam co się ze mną stało, że się zrobiłam takim złym człowiekiem, zamiast się cieszyć że mam rodzinę, dzieci, męża, swój dom i nic nam nie brakuję to ja się użalam nas sobą. Nie jestem szczęśliwa i nikt przy mnie nie będzie szczęśliwy 😔taka prawda.

Co mi sprawia przyjemność? Wyjście gdzieś bez dzieci ...ale to nie możliwe jak na razie.

Link to comment
Share on other sites

Rozmawiałam z mężem wiele razy, że potrzebuje wyjść nawet na głupie zakupy bo w domu się duszę. On zawsze coś wymyśli,że mi plany zmieni i kończy się na tym,że albo on jedzie na zakupy sam albo my wszyscy razem . To jest bardzo rzadkie wyjście, że wszyscy razem. Przez te 2 lata byłam może 5 razy sama na zakupach i to musiałam się bardzo spieszyć. Mąż bardzo mało czasu spędza z dziećmi, bo pracuje długo,a po pracy jest masa obowiązków do zrobienia kolo domu. Jeszcze do tego wszystkiego w weekendy jeździ do szkoły, bo robi taki kurs potrzebny do jego pracy. Córka nie jest do niego przyzwyczajona. Jego nigdy nie ma, a jak jest i ma czas wolny to bierze syna i bawią się razem,a ja z córką zostaje. Zapisałam już córkę do przedszkola jak tylko skończy 2.5 latka. Bardzo się boję jak to będzie. Ona jest do mnie bardzo przyzwyczajona. Zawsze jak widzi kogoś obcego to biegnie do mnie z płaczem.

Link to comment
Share on other sites

Kiedy syn się urodził to mąż oszalał z radości, zajmował się nim kiedy tylko mógł. To były inne czasy bo mąż miał wtedy inną prace, szybciej wracał do domu. Ja wtedy tak nie świrowałam w domu, bo to był dopiero początek macierzyństwa. Każdy był synem zauroczony i ja wtedy miałam więcej luzu bo też teściowa pomagała. Synek też był bardzo grzeczny. Braliśmy go wszędzie, do rodziny i na zakupy.  Przy córce nikt nie chciał zostać bo ona się wiecznie darła. Nigdzie z nią nie jeździliśmy bo to był początek tej durnej pandemii. Teraz mąż zajmuje się córką np. jak ja idę się kąpać. Wtedy ładnie się bawią, ona lubi tatusia, cieszy się że wraca z pracy itd. Ta zabawa na krótką metę jest ok, gorzej jest jak ona się zorientuje, że mama długo nie wraca wtedy mnie szuka i woła. Natomiast w nocy jak się budzi to tylko do mnie pójdzie. Jak widzi męża to się strasznie wydziera i nie pozwala siebie dotknąć. 

Link to comment
Share on other sites

Córka idzie we wrześniu do przedszkola, zapisałam ją ze względu na to, że do tego samego przedszkola chodzi jej brat więc mam nadzieję że będzie jej raźniej z braciszkiem. W domu razem lubią się bawić.

Mąż lubi majsterkować więc czasem zamyka się w garażu i coś tam naprawia. Spotyka się też z sąsiadami na pogawędki, wypiją po piwku i wraca do domu wesoły. On jest raczej zadowolony z życia, zawsze uśmiechnięty i pogodny. Nie boi się ciężkiej pracy. Nie potrafi usiedzieć na miejscu. W pracy tez ma kolegów więc codziennie ma jednak ten kontakt z ludźmi . Nocki przesypia bo to ja wstaje do dziecka wiec nie jest z nim tak źle.

Link to comment
Share on other sites

Oby dotrwać do września. Mam dużo planów jak wykorzystać ten czas bez dzieci. Dużo do nadrobienia też mam. Oby się udało. 

Dziękuję Ci za rozmowę i słowa otuchy. Bardzo mi to pomogło. Potrzebowałam się komuś wyżalić i wyrzucić to z siebie .Nie spodziewałam się, że ktoś odpiszę. Jaki ten świat jest, że obca osoba potrafi pomóc, a najbliżsi mają to gdzieś. Życzę wszystkiego dobrego. Oby Tobie też wszystko się ułożyło i było tylko już lepiej. Pozdrawiam.

Link to comment
Share on other sites

AnnaMaja trochę jakbym czytała o sobie. Myślę, że potrzebujesz odskoczni i więcej luzu. Mój mąż też ma problem ze zrozumieniem, że macierzyński to nie "siedzenie w domu". Pomyśl sobie co faktycznie jest ważne? Mnie ta monotonia też dobija..ale czas z dziećmi można naprawdę wspaniale spędzać czas, nawiązać z nimi więź. Wcale nie musimy siedzieć tylko w domu i w kółko sprzątać, chyba mamy wgrane takie wzorce.. ale czy na tym polega życie. Ja zdecydowanie lepiej czuje się jak trochę odpocznę, posłucham muzyki.. dawno nie robiłam nic dla siebie, jeśli Ty też musisz to zmienić.. . Córeczka też teraz była chora, znowu.. była dwa dni w przedszkolu, zaraża brata. Wiem, że to koszmar. Wiem, ze to ciężkie i wiem, że potrzebujesz zmian. Skup się na sobie... To pierwsza podstawowa rzecz. Na tym czego chcesz sama od siebie, jaką chcesz być, jaką chcesz być mama i osoba :) bądź dla siebie. Miej ten czas dla Was. Może możesz chodzić z dziećmi na jakieś zajęcia? Twoja córeczka jest już duża, mogłaby chodzić na jakieś tańce, basen, cokolwiek? Wiem jak to jest, gdy mieszkasz kawał drogi od miasta, w miejscu gdzie nic nie ma i jak przez 80% czasu jesteś tylko z dziećmi. Jak będziesz chciała pogadać, to dawaj znać. Pozdrawiam i trzymam kciuki.. 

 

Link to comment
Share on other sites

Emem cieszę się, że są tu ludzie którzy mnie rozumieją chociaż troszkę. Pisząc swój problem bałam się że zaraz będę skrytykowana i wyleje się fala hejtu, bo co ze mnie za matka która nie potrafi kochać dziecka 100% i ciągle narzeka. To nie jest  do przyjęcia w naszej kulturze. Jednak zaryzykowałam i napisałam.  Ja bardzo bym chciała czuć się spełniona w tej roli lecz coś mi się porobiło w głowie i dlatego szukałam jakiejś pomocy. Wydaje mi się, że mam depresję bo za długo trwa ten mój stan. Nigdy w życiu nie było mi aż tak ciężko i nie mogę wyjść z tego dołku, chociaż widzę po sobie że jest troszkę lepiej, może to dlatego, że dzieci są już starsze. Jeśli chodzi o dzieci to codziennie szukam jakiegoś sposobu na ciekawe spędzenie dnia . Raczej nigdzie nie wychodzimy bo do miasta za daleko, w okolicy nic nie ma. Ja to też się trochę zapuściłam przez to wszystko. Przestało mi zależeć na wyglądzie bo po co jak i tak mnie nikt nie widzi. To jest strasznie przykre 😒Oby przetrwać do wiosny, bo wtedy możemy dłużej spędzać czas na podwórku i więcej ludzi wychodzi, wtedy można porozmawiać. 

Link to comment
Share on other sites

MaryJane87 wiem, miałam Ci odpisać. Dziękuję.

Miałam napisać, że jest spoko, ale nie jest. Dzieci znów są chore, synek wymiotuje. Mam nadzieję, że jakoś dam radę i że młody dobrze zniesie to choróbsko. Muszę podjąć decyzje co do przedszkola, bo niestety dzieci wciąż są chore.. Z drugiej strony córeczka potrzebuje towarzystwa dzieci, a nie tylko mnie. Jest prywatne, więc płacimy nie mało, córeczka nie chodzi. Życie ;)

AnnaMaja nie. Wiem, że są ludzie, którzy wszystko hejtuja, są tacy, którzy myślą, że świetnie sobie radzili i o co chodzi, patrzą na wszystko jedynie przez pryzmat samych siebie i swoich doświadczeń. Pomijają, że mogli mieć dużo pomocy partnera, mógł być bardziej empatyczny (mój mąż nie ma zachowań wspierających, no nie ma.. a to ciężkie, gdy jest to najbliższą dla Ciebie osoba), może były rozumiejące mamy babcie, może podejście bardziej lajtowe.. ale ja mam lajtowe podejście, rzecz w tym, że jeśli ja nie zrobię nikt nie zrobi, to się powoli zmienia mój mąż się uczy. Gdy pierwsze dziecko przyszło na świat nie robił dosłownie nic. I wszyscy uważali, że tak ma być. Musiałam strasznie z nim walczyc, żeby nauczył się dawać dzieciom leki, zaprowadzać do lekarza, przeczytać książkę, wykapac, czy polozyc spać. Są efekty. 

Dzieci też nie są takie same: jedne mają więcej energii, łagodniejsze temperamenty itd.. Nie wszystkim jest tak samo dane. 

To co ja robie: kiedy jest źle staram się znaleźć chwilę ciszy i pomyśleć co jest najważniejsze. Mnie trochę wkurza, że tyle robię, a i tak tego nie widać i nikt tego nie docenia ;), więc muszę przestać się na tym skupiać. Bycie tu i teraz jest ważne, Ty i Twój spokój, to jak postrzegają Cie dzieci, jak chcesz żeby Cie postrzegały. U mnie to sinusoida, raz udaje mi się to wprowadzić w życie, a raz nie.. Raz mam ochotę zamordować męża za ciuchy porozrzucane po całym mieszkaniu itd, a raz mam to gdzieś.. 

Rozmawiaj z mężem, powiedz, że tego potrzebujesz, córka też musi nauczyć się być z innymi. Niech tata się stara :), niech widzi go jako bohatera. Moje dzieci też u wieszają mi się do nogi, jak mam wyjść na 2h, ale wiem, że nic im nie będzie. 

 

 

 

Link to comment
Share on other sites

Emem przeczytałam twóje wpisy tu na forum i myśle, że ta sprawa z twoim mężem to nie jest bardzo niepokojąca. To nie jest normalne jego zachowanie. Normalny człowiek tak się nie zachowuje. To tak jakby miał zaburzenie osobowości  albo jakąś choroba dwubiegunowa. Może to są początki jakiegoś schorzenia psychicznego lub schizofremia. Musiał by pójść do psychiatry, ale pewnie się na to nie zgodzi. Obawiam,  się że ta jego przypadłość będzie się pogłębiać i kiedyś podniesie na Ciebie rękę . Rozmawiałaś z nim o tym dziwnym zachowaniu , że ciebie to boli? Może on się nie zastanawia co robi tylko to robi i tyle. Pije alkohol? Może on po kryjomu bierze jakieś dopalacze, to trzeba jakoś odkryć. Ja z mężem też mam ciężkie chwile, jak się kłócimy to on potrafi mówić fo mnie że jestem "jednieta", " zamknij ryj" itp. To bardzo boli😒 ale potem dociera do niego co powiedział i przeprasza, obiecuje poprawę. Często myślałam,a może lepiej będzie odejść od niego. Tylko nie mam gdzie iść. Tutaj dzieci mają wszystko co im trzeba. Dla dzieci jest idealnym tatusiem i one go uwielbiają. Ja dla dzieci znoszę te kłótnie , niestety.  Jakby mnie uderzył to od razu bym odeszła byle gdzie . Czasem w myślach liczę jego dobre cechy . Na szczęście on jak ma czas to mi pomaga. Potrafi obiad zrobić jak trzeba, wyprać, wyprasować, pranie wywiesić, posprzątać. Potrafi to wszystko tylko, że ciężko z tym czasem. On mnie nie rozumie, że ja się dusze w domu ciągle zamknięta. Jak bym mu powiedziała o depresji to albo by mnie wyśmiał albo kazał iść do rodzinnego po jakieś tabletki.  Boli mnie też to, że mnie ciągle obwinia jak coś się dzieciom dzieje. Zawsze to ja winna bo ja niedopilnowałam czy coś. Czasem się nie da dopilnować takiego wszędzi biegającego dwulatka. To normalne, że się przewróci, a on zaraz się wydziera " jak ty pilnujesz". Nie widzi jak dbam o dzieci, że są czyste, nakarmione, zabawione.  

Druga sprawa te choroby...to jest koszmar. Mój syn chodzi juz rok do przedszkola. Wygląda to tak: tydzień chodzi 2 tyg chory i tak cały rok masakra. Teraz to siedzi miesiąc w domu bo 2 tyg chory do tego ferie i tak se siedzimy. W styczniu przyniósł grypę żołądkową, zwykła grypę i chyba covida. To była masakra, bo cała rodzina zachorowała. Ja miałam cały dom obrzygany. Ledwo żyłami a musiałam się dziećmi zając. Cały czas czekam, aż syn się uodporni . Nie wypisuje go z przedszkola bo za rok zerówka i jak teraz nie pójdzie to w szkole będzie chorował. Z synem nie ma takiego problemu bo on weźmie syropek, sam się wysmarka i jest ok. Z córka to jest dopiero jazda. Codziennie ciągnę katar aspiratorem do odkurzacza , ona się tak wydziera, że szok. Ten katar się jej w ogóle nie kończy. Lekarze przepisali w końcu leki na alergie ale to i tak nic nie pomaga. Jedynym lekarstwem jest uodpornienie. Także mam na codzień gile, smarki i kaszel. Pół apteki w domu. Czasem juz się gubię jakie leki komu dać. 

Link to comment
Share on other sites

MaryJane87 zawsze możesz opisać problemy z jakimi musisz żyć, zrobi Ci się lżej. Może akurat ja albo Emem coś ci podpowiemy abyś mogła z innej strony przyjrzeć się problemowi.  Z tego co się orientuję to chyba chodzi o kontrolowanie twojego gniewu tak ? Nie musisz opisywać problem jak nie chcesz. Pomagasz tu ludziom, może pora już aby ktoś Tobie pomógł. Ja nie jestem psychologiem ale może akurat zwykła rozmowa coś da. 

Link to comment
Share on other sites

AnnaMaja jak pisze MaryJane87 moj mąż nie jest potworem, np. gdyby powiedział do mnie "zamknij ryja" to chyba dostałby w twarz.. MaryJane bardzo dobrze trafila: wyniósł złe wzorce. Jego tata ma toksyczne zachowania, często poniża mamę bez większej przyczyny, ona zachowuje się często jakby była "niezaradna małą dziewczynka", myślę, że to kwestia tkwienia w tym tak długo+jej osobowości. Mój próbuje traktować mnie jak jego ojciec matkę, tylko, że napotyka na opór. Stąd awantury. Kiedyś stawałam w obronie mamy meza, gdy obydwoje z ojcem na niej " siadali", krytykowali i traktowali po prostu okropnie. Wtedy usłyszałam od niej "ale o co ci chodzi" i przestałam jej bronić..

Najlepiejby było żebyśmy obydwoje poszli na terapię :D, bo obydwoje nie najlepiej radzimy sobie z silnymi emocjami, nerwami i stresem. Nie pozwalam mu na to żeby mówił tak do mnie, ogólnie, więcej wymagam, trzeba.. 

I Ty też powinnaś, dbaj o siebie, masz prawo wyjść, da sobie radę. Nie chcę zrozumieć, że jest Ci ciężko. To zadbaj o siebie, tak, aby nie było Ci aż tak ciężko. Ja też czasem łapie straszne doły, więc wiem, że łatwo pisać, gdy jest dobrze. 

MaryJane87 a co u Ciebie? Widzę, że bardzo wszystkich wspierasz ;):) mam nadzieję, że wszystko Ci się ułoży.. 

 

Pozdrawiam serdecznie dziewczyny :)

 

  • Cieszy mnie to 1
Link to comment
Share on other sites

Nie jesteś toksyczna, tylko po prostu życie cię do tego stanu doprowadziło. Może nie miałaś w domu prawidłowego wzorca. Bardzo ważne jest nasze dzieciństwo, to wtedy człowiek uczy się zachowań. To co nas rodzice nauczą to z nami zostaje do końca życia. Człowiek rodzi się dobry, to z czasem uczy się tego zła.  

Zapewne wiele przeszłaś i dlatego tak to się dzieje. Dobrze by było jakbyś miała wokół siebie przynajmniej jedna dobrą duszę aby Ci pomogła nakierunkowskać. Wydaje mi się że masz nerwicę, a dlaczego tak myśle? Bo Mój tato miał zdiagnozowaną nerwice przez psychiatrę. Widziałam co się z nim dzieje. Kochał nas bardzo ale przez różne problemy zaczął na nas krzyczeć, w nocy miał koszmary, jakieś czasem urojenia , wiele tego było. Nie mógł dać sobie z tym wszystkim rady, nikt mu nie pomógl i popadł w alkoholizm.  

Bardzo ważne jest to że chcesz się zmienić, szukasz pomocy, dostrzegasz to co źle zrobiłaś. Starasz się i to się liczy. Dla dzieci jesteś najlepszą osobą na świecie. Czasem jak jest już źle to może lepiej wyjść na powietrze wziąść kilka wdechów i wrócić, to naprawdę działa. Ja tak robię. A jak teraz wyglądają twoje relacje z partnerem? Dobrze by było żeby on wiedział co się dzieje.

Link to comment
Share on other sites

Emem bardzo dobrze, że nie dajesz się pomiatać. Jesteś bardzo silną kobietą. Ja wierze że dasz sobie w życiu radę. Ja niestety nie potrafię się postawić ale będę nad tym pracować. Dobry pomysł żebyście oboje poszli do specjalisty tylko czy mąż się zgodzi? 

Kiedyś usłyszałam takie zdanie: "Popatrz jak chłopak traktuje swoją matkę tak ciebie będzie traktował po slubie". Coś w tym jest. U mnie się sprawdziło.

Link to comment
Share on other sites

AnnaMaja niezupełnie. Kiedyś nie reagowałam, na jego zachowania, też sprawiałam wrażenie nieśmiałej, w sumie trochę bywam ;) Trochę to tak na zasadzie "miarka się przebrała", moje płacze nic nie dawały.. Zaczęłam się zachowywać jak on. Denerwować się i przede wszystkim wyrażać emocje, to zadziałało, dopiero zaczęło wpływać na jego poprawę.. Już tak nie wrzeszczał i nie swirowal. Żadne żebry o uwagę, żadne płacze itp nic nigdy mi nie dały, więc wiesz... pomyśl nad tym, możliwe, że jeśli zawalczysz o siebie to relacje Twoje i męża też się poprawia. Nie mówię, że agresja jest droga do poprawy związku :D, ale jeśli ktoś po tobie skacze, to nie można się dawać. 

Link to comment
Share on other sites

Emem u mnie było odwrotnie. Zanim pojawiły się dzieci, jak mąż zaczynał mnie obrażać to ja się nie dawałam,  mówiłam, że nie jestem szmatą abyś mnie tak traktował i trochę mu nagadałam. Od razu zaczął przepraszać, widać że się jemu głupio zrobiło. Potem opowiadał naszej koleżance, że musi na mnie uważać bo ja potrafię psychnicznie go gnebic😀 Był długi spokój. Jak się dzieci urodziły to ja już nie miałam czasu na psychiczne pogawędki bo za dużo obowiązków było i po prostu brakowało czasu. Nie mogłam się obrazić i pójść sobie gdzie chce bo dzieci. Podam przykład z ostatniego miesiąca. Maż zaczął mnie obrażać, ja się zdenerowałam i zarzuciłem tym  fochem . Za godz choroba mnie dopadła , miałam 39 stopni, za chwile dzieci zaczęły wymiotować, wirus nas złapał. No nie było czasu się kłócić i tak to jemu poszło to płazem. 

Link to comment
Share on other sites

MaryJane, tzn. co np. robisz? Owszem, też czasem zastanawiam się nad swoją empatia w stosunku do męża. Może czasem traktuje go zbyt surowo... ale nie macie tej presji, poczucia, że musicie być odpowiedzialne za wszystko, bo druga osoba nie potrafi sama?.. 

Link to comment
Share on other sites

MaryJane na dzień dzisiejszy odnalazłaś się? Rozmawiałaś z partnerem o tym? Czy dopiero otwierasz się powoli? 

Moim zdaniem kobieca psychika tak właśnie działa na zasadzie "obrażę się, a ty się domyślaj o co mi chodzi. Jak się nie domyślisz to jesteś najgorszym facetem na świecie, musimy się rozstać. " no niestety ale tak nas juz obdarzyła natura. 

W tym wszystkim nie zapominajmy o naszych dzieciach które na to wszystko patrzą i wszystkie emocje chłoną jak gąbka. Nie chcemy chyba żeby oni mieli w przyszłości problemy emocjonalne z naszego powodu. Ja nie chce żeby mój syn traktował źle swoja żonę bo taki wyniósł przykład z domu. Najbardziej mnie zabolała sytuacja jak kłóciłam się z mężem i zaczęłam na niego krzyczeć tak głośno, że mój biedny synek uciekł i się schował, potem mówił, że się boi. To był koszmar co my wyprawiamy.

Link to comment
Share on other sites

Kurcze nie wiedziałam, że was zostawił 😔 nie ma już szans na naprawienie relacji? 

Dzieci mają mądrą mamę która zawsze z nimi będzie. Jakoś się wam ułoży, trzymam kciuki. Nigdy nie wiemy co nas czeka, co los nam przyhotował. Nie może być zawsze źle . Po burzy zawsze wychodzi słońce i ja Wam życzę tego słoneczka.😉

Link to comment
Share on other sites

Witam. Mam nadzieje że wszystko u was dobrze. Ja zostałam zablokowana najprawdopodobniej przez psychologa z tego forum bez podania przyczyny. Jeśli to przez moją aktywność to mam nadzieje że nikomu tym nie zaszkodziłam. Ale wydaje mi się że to przez promocję innych stron czy materiałów no ale z konkurencji nie jestem.

Link to comment
Share on other sites

MaryJane u nas ok, jakoś leci. Jadę do lekarza z małą. Muszę co pół roku jeździć z nią do kardiologa bo ma wade serca. Na szczęście to nic groznego. A co u Ciebie? Dziwne, że Cie zablokowali, tylu osobą pomogłaś, a oni takie cyrki robią. Ten cały psycholog zamiast pomagać tu ludziom to jeszcze utrudniają uzyskania tu pomocy. Ja się zastanawiam jak napisać do Ciebie wiadomość prywatną, jest taka opcja? Mam właśnie takie pytanie...tylko jak tu napisze to pewnie mnie zablokują😀 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

  • PODCASTY.jpg

  • Blog Entries

    • 0 comments
      Szanowni Państwo, zwrócono mi uwagę na używanie tzw. Testu Drzewa do diagnozy dzieci (test polega na tym, że dziecko rysuje drzewo, a specjalista analizując ilustrację wyciąga różne wnioski na temat psychiki dziecka).
      Zwracam Państwa uwagę, że NIE należy wyrażać zgody na przeprowadzanie tego testu.
      Wystarczy, że wejdzie się na stronę Wikipedii na temat Testu Kocha, a uzyska się informację „Ten artykuł opisuje teorie, metody lub czynności niezgodne ze współczesną wiedzą medyczną”. Można również sięgnąć do fachowych recenzji tego narzędzia powstałego jakieś 70 lat temu. Przytoczę fragment przykładowej: „Test Drzewa nie spełnia współczesnych kryteriów wiarygodnego narzędzia diagnostycznego. Brak jest naukowych podstaw teoretycznych, jak również danych empirycznych dowodzących trafności i rzetelności narzędzia, brak też badań normalizacyjnych. Nie ma standardowego i choćby częściowo zobiektywizowanego systemu interpretacji wyników. Diagnosta jest zachęcany do praktyk sprzecznych z naukową metodologią, które zwiększają ryzyko wystąpienia myślenia konfirmacyjnego i innych błędów we wnioskowaniu diagnostycznym. Kategorie interpretacyjne są anachroniczne, oceniające, niekiedy oparte na stereotypach, natomiast – z racji braku spójnych podstaw teoretycznych – nie obejmują wiedzy psychologicznej. W świetle powyższego trzeba stwierdzić, że współcześnie TD nie jest psychologicznym narzędziem diagnostycznym, a stosowany w tej funkcji może być szkodliwy.” Szczegółowe informacje:  https://kompsych.pan.pl/images/RecenzjaTestu_Drzewa_skrócona.pdf
    • 0 comments
      Czego możemy dowiedzieć się z książki, w której autorki posługują się zwrotem „osoba z macicą” zamiast używać słowa „kobieta”? Chyba mało kto będzie zaskoczony, gdy napiszę, że relacjonowanie (przez autorki, zdeklarowane feministki) losu głęboko nieszczęśliwych mężczyzn stało się pretekstem do promowania ideologii feministycznej. To na pewno zbieg okoliczności, że publikacja ukazała się przed nadciągającymi wyborami, a piszą o niej liczne tuby propagandowe feminizmu. Te mniej popularne, jak również te słynące w całym kraju z zarzucania partiom politycznym nienawiści do kobiet.

      W moim odczuciu, pochylanie się w tej publikacji nad losem mężczyzn nie jest ukłonem w ich stronę, lecz czołobitnym kłanianiem się feminizmowi i jego kuriozalnej demagogii. Wpisuje się w kluczowe elementy propagandy, która koncentruje się nierzadko na pokazywaniu mężczyzny w krańcowo złym świetle. Oczywiście wszystkiemu winien w pierwszej kolejności jest rzekomy, opresyjny patriarchat, a domniemanym wybawieniem jest jego obalenie i tym samym bezgraniczne oddanie feminizmowi, matriachat. Wykorzystywanie czyjegoś nieszczęścia do propagowania ideologii wzbudza we mnie negatywne odczucia. Podobnie jak fakt, że roztrząsanie historii skrajnie cierpiących mężczyzn, mówiących o najmroczniejszych myślach, opatrywane jest beznamiętnymi komentarzami.

      Ironiczny koniec publikacji ukazuje stosunek autorek do jej bohaterów. „(…) zamykamy książkę i wracamy do randek z chadami (...) Karuzela czeka, a ściana niedaleka.” Ani przez chwilę nie wyczułem jakiejkolwiek empatii w stosunku do opisywanych ludzi i grup. Mam wrażenie, że książka stanowi raczej rodzaj rewanżu, odwetu wobec licznych społeczności mężczyzn, którzy ośmielali się krytykować feminizm. Wywody autorek dotyczą między innymi Wykopu, forum Bracia Samcy, facebookowych męskich grup. Podczas lektury zastanawiałem się, czy bohaterowie tej książki nie czują się wykorzystani, aż natknąłem się na fragment, który stanowił odpowiedź. Autorka cytuje jednego z mężczyzn; pisał o niej, że „wmanipulowała go w książkę i wykorzystała dla własnej korzyści.”
      Publikacja wpisuje się w obecny trend w profeministycznych mediach, czyli „mężczyzna najgorszy”. Nie wystarczyły feministkom twierdzenia, że męskość jest toksyczna, przemoc ma płeć, siła jest kobietą, a opresyjny patriarchat odpowiada za całe zło tego świata. Musiały jeszcze wydobyć na światło dzienne najgłębsze pokłady problematycznych doświadczeń z życia najnieszczęśliwszych mężczyzn, by pokazać, jak źle się dzieje, gdy nie panuje matriarchat, władzy nie dzierżą femnistki. Jest to zarazem sprytne odwracanie uwagi od przewinień feministek, chociażby tego, na co idą pieniądze z publicznych budżetów płynące do licznych fundacji feministycznych. Takich na przykład jak posądzana o mobbing Fundacja Centrum Praw Kobiet, która choćby w sprawozdaniu merytorycznym z roku 2019, chwali się tym, że zorganizowała spotkanie warsztatowo-edukacyjne o nazwie „ChemSex – jak się bawić?” (dla niewtajemniczonych: chemseks to seks po narkotykach).
      Podsumowując, polecam książkę „Przegryw. Mężczyźni w pułapce gniewu i samotności”. Każdy powinien osobiście przekonać się o tym, do czego posunąć mogą się feministki, by postawić na swoim. Trzeba to przeczytać, aby poczuć specyficzny, bo metaliczny i bezlitosny, smak tego, jak feministki opisują zbolałych mężczyzn będących na granicy wyczerpania i u progu tragedii. Autorkom natomiast rekomenduję, by następnym razem przyjrzały się własnym szeregom. Napisały w podziękowaniach „Dziękujemy też rodzicom za wszelkie wsparcie, dzięki któremu możemy teraz pić sojowe latte i pisać o incelach.” To dopiero będzie latte-feminizm.* „Musisz być zmianą, którą chcesz zobaczyć na świecie” (Mohandas Karamchand Gandhi).


       
      * „Latte-feminizm to tzw. feminizm białych kobiet z klasy średniej, posiadających wolny zawód, mających czas i pieniądze na drogą, dobrą latte w kawiarni, od czego wzięła się nazwa.” (źrodło) 

       
    • 0 comments
      Masz dość toksycznych aplikacji randkowych i dziwacznych randek? Jesteś singielką lub singlem, a zarazem osobą dorosłą, gotową na relację? Masz odwagę aby wykonać testy psychologiczne, które pozwolą cię lepiej poznać? Spróbuj swoich sił w nieodpłatnym eksperymencie randkowym prowadzonym przeze mnie. Jestem psychologiem, który ustali Twój profil psychologiczny i postara się znaleźć dla Ciebie właściwego człowieka do pary. Więcej informacji można znaleźć w poniższym materiale na YouTube: 
       

      To nie jest biuro matrymonialne, ani portal randkowy. To niezależny eksperyment randkowy czyli projekt, który nie ma żadnego związku z jakimikolwiek aplikacjami randkowymi lub towarzyskimi. Udział jest nieodpłatny. O tym, jak odbywa się nabór do eksperymentu i jak uzyskać formularz zgłoszeniowy, dowiedzieć można się z powyższego materiału. 
      TAKE MY HEART - EKSPERYMENT RANDKOWY
      Jak to działa? Zgłaszasz się pisząc na e-mail podany w powyższym filmie i otrzymujesz dalsze instrukcje, między innymi testy i formularze do wypełnienia. Kiedy odeślesz pakiet potrzebnych materiałów, zostaną przeanalizowane pod kątem psychologicznym z nadzieją na możliwość znalezienia dla Ciebie potencjalnie odpowiedniej osoby. Z wybranymi uczestnikami psycholog przeprowadzi dodatkowo rozmowę telefoniczną. Zgłoszenia do pierwszej edycji można nadsyłać do końca sierpnia 2023 roku. Wszystkie informacje, przesyłane w ramach eksperymentu, objęte są tajemnicą zawodową psychologa a w ramach podsumowania przedstawione zostaną tylko ogólne statystyki (np. odnośnie liczby zgłoszeń czy najczęstszych oczekiwań).
      EKSPERYMENT ZOSTAŁ ZAKOŃCZONY
    • 0 comments
      Tak zwany syndrom DDA to zespół różnych problemów, które nierzadko współwystępują u osób, które wywodzą się z domu z problemem alkoholowym, z rodziny dysfunkcyjnej. Jest to pojemna kategoria wielu zróżnicowanych trudności i nie stanowi w ścisłym rozumieniu tego słowa zaburzenia psychicznego, nie jest jednostką chorobową.
      Tzw. syndrom DDA i czym się objawia
      Faktem jest jednak, że w stopniu częstym, Dorosłe Dzieci Alkoholików (DDA) doświadczają problemów utrudniających normalne funkcjonowanie. Jednym z nich bywa zaburzenie znane jako zespół stresu pourazowego (PTSD) związany z traumatycznymi przeżyciami z młodości i wczesnej dorosłości, zwłaszcza mającymi miejsce w domu rodzinnym. 
      Zespół stresu pourazowego PTSD - objawy, leczenie
      PTSD (zespół stresu pourazowego) to zaburzenie, które może wystąpić po przeżyciu traumatycznego wydarzenia lub serii wydarzeń, skrajnie trudnego doświadczenia rozciągniętego w czasie. Może to obejmować:
      sytuacje takie jak wojna, gwałt i molestowanie, katastrofy naturalne, przemoc domowa, chroniczne narażenie na złe traktowanie, długotrwała deprywacja najważniejszych potrzeb (poczucie bezpieczeństwa, miłość rodzicielska, zdrowie), inne doświadczenia traumatyczne. Objawy PTSD mogą obejmować nawracające koszmary (nawet wybudzające w nocy), natrętne wspomnienia traumatycznych wydarzeń, wybuchy gniewu z byle powodu, wycofanie społeczne oraz izolacja, zaburzenia snu (niemożność normalnego zaśnięcia, budzenie się przedwcześnie), nadmierną pobudliwość i impulsywność oraz inne kłopotliwe reakcje emocjonalne i fizyczne (roztrzęsienie, uderzenia zimna lub gorąc, łzy stające w oczach w sytuacjach kojarzących się z traumą), duże ryzyko szkodliwego łagodzenia przykrych emocji poprzez sięganie po alkohol i inne substancje, wysokie prawdopodobieństwo występowania niskiego poczucia własnej wartości, a także wchodzenia w toksyczne związki.
      DDA a PTSD
      W przeciwieństwie do DDA, PTSD jest uznawane za oficjalne zaburzenie psychiczne i jest klasyfikowane w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób (ICD) i Kryteriach Zaburzeń Psychicznych (DSM). Osoby cierpiące na PTSD zwykle potrzebują profesjonalnej pomocy psychologicznej bądź psychiatrycznej w celu zarządzania swoimi objawami i przystosowania się do życia po traumatycznym doświadczeniu.
      Podsumowując, warto by DDA doznając życiowych trudności skorzystały z konsultacji psychologicznej. Diagnoza pozwoliłaby ustalić, czy i w jakiej części wynikają one z takich bądź innych następstw wychowywania się w rodzinie z problemem alkoholowym. Elementem diagnostyki jest także przyjrzenie się temu, czy osoba zmaga się z PTSD. Jeśli tak, wskazana byłaby psychoterapia, a niekiedy kontakt z lekarzem psychiatrą. 
      - psycholog Rafał Marcin Olszak

       
    • 0 comments
      Generalnie są tacy ludzie (kobiety i mężczyźni) z którymi można podzielić się problemem, bo mają coś w rodzaju odruchu niesienia pomocy, taką tendencję do zaangażowania się w rozwiązywanie sprawy, są zorientowani na pracę zespołową i bycie fair w relacji, pomaganie odbierają jako rodzaj inwestycji we wspólny komfort. Można to wstępnie rozpoznać po tym, że te osoby niejako wyczuwają okazję do niesienia pomocy, wsparcia, udzielania się po to, by ktoś rozwijał się, tak jakby cudze dobro było dobrem wspólnym. Z takimi osobami raczej warto podzielić się tym, jakie mamy wyzwanie, oczywiście biorąc odpowiedzialność za rozwiązania zamiast oczekiwać, że ktoś wszystko załatwi za nas i nie zamierzamy niczego przy okazji chociażby nauczyć się. Dzielenie powinno przebiegać stopniowo, na raty, aby obserwować rozwój wydarzeń, więc miałbym z tyłu głowy takie powiedzonka jak nie wszystko i nie na raz, co za dużo to niezdrowo, gdzie się człowiek śpieszy tam się diabeł cieszy. Otwieramy się dając kredyt zaufania, a potem ewentualnie większy, a nie od razu zaporowo wysoki. Trzeba się jednak liczyć też z tym, że są ludzie postrzegający cudze problemy jako zbędny kłopot, ciężar, rodzaj bagażu, wielkiej fatygi, praca dodatkowa. Nawet samo słuchanie o czyichś problemach odbierają jako przykry obowiązek. Nie wyczuwają okazji do pomagania, nie widzą szans ani na własny ani na wspólny rozwój dzięki zespołowemu rozwiązywaniu problemów. Nie chcą wzrastać razem, raczej chcą być na wysokim poziomie nawet jeśli takie podejście nie jest fair. Niektórzy skłonni są używać cudzych problemów na niekorzyść innych, bo wszystko co usłyszą, potem lubią wykorzystać przeciwko komuś. Mając do czynienia z tak zorientowanymi osobami, lepiej zachowywać w jak największej części lub w całości swoje problemy dla siebie. Czasami zdecydowanie lepiej skorzystać z profesjonalnej pomocy niż ryzykować przykrości po wyjawieniu swoich kłopotliwych wyzwań osobom niewłaściwym.   
       
       


  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy we wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

  • PODCASTY.jpg

     

     

×
×
  • Create New...

Important Information

Używając strony akceptuje się Terms of Use, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.