Skocz do zawartości

życiowe porażki


channel

Polecane posty

Jestem młodą kobietą i dosyć niedawno straciłam coś na co pracowałam 2 lata. Nie chodzi o związek ani relacje a bardziej coś związanego z moją karierą. Kiedy to się stało czułam dosłownie jakbym wszystko straciła. W tamten dzień nie mogłam opanować płaczu, nie mogłam spać ani nic robić tak na prawdę. Niby to tylko 2 lata, a przede mną jest całe życie jednak bardzo byłam przywiązana do tamtego projektu. Czuję, że jestem beznadziejna i całą odpowiedzialność za tą porażkę biorę na siebie. Wiele rzeczy się przez to u mnie pozmieniało na skutek tego.

Mam wrażenie że już nigdy nie będzie tak samo. Teraz nie czuję się spełniona, nie robię tego co lubię w 100%. Inni uważali że jestem w tym dobra, podziwiali mnie a tak na prawdę nie ma czego podziwiać. Dodatkowo, aktualnie walczę z uzależnieniem i kilka ważnych osób z mojego otoczenia o tym wie ale zupełnie mi w tym nie pomaga, a wręcz przeszkadza. Sprawiają, że czuję się jeszcze gorzej ze sobą i że czuje sie winna za to wszystko co sie dzieje. Trudno mi jest utrzymywać zdrowy tryb życia przez to co sie dzieje, a jak się tego nie robi to "psują" się kolejne rzeczy w życiu - zdrowie, samopoczucie, produktywność, praca. Niby byłam od tamtego razu kilka razy pobiegać ale cały czas z tyłu głowy mam tamtą porażkę. Jeśli chodzi o uzależnienie  (marihuanę) to aktualnie nie palę już około 10 dzień więc jestem dumna z tego. Jest to po części spowodowane tym, że nie chce sobie dokładać kolejnej rzeczy która sprawia że czuje się winna oraz tym, że w takim trudnym okresie palenie mogłoby mi zaszkodzić (czasem po paleniu zdarzały mi się takie lęki lub napady płaczu). 

Z jednej strony sądziłam, ze po niechcianym zakończeniu się tego projektu będę mieć więcej czasu dla siebie, będę mogła realizować inne cele ale teraz widzę że nie mam na to siły. Całe moje życie polega na zapełnieniu jakiejś dziwnej pustki i co chwile muszę znajdować sobie nowe rzeczy do robienia. Aktualnie mam 3 źródła dochodu, ale postanowiłam że z 1 z nich zrezygnuje bo już nie wyrabiam czasowo ani fizycznie. Tamten projekt był dla mnie priorytetem a dołożyłam sobie kolejny i prawda jest taka że się nie udał bo miałam za dużo na głowie i nie starczało mi czasu żeby to wszystko robić DOBRZE a nie na odwal się.

Sama nie wiem po co to wszystko tutaj pisze ani nie wiem czego oczekuję. Wiem, ze dobrze jest rozmawiać z psychologiem. Byłam kilka razy na konsultacjach, również po tym zdarzeniu ale jakoś nie czuję aby mi to pomogło, nie dowiedziałam się nic nowego, a wygadać zawszę mogę się bliskiej osobie. Teoretycznie wiem jak sobie pomóc, ale chyba problem polega na tym, że mam dwa oblicza/dwie strony. Jedna to ta, która wie co zrobić żeby było dobrze, myśli racjonalnie, je zdrowe posiłki, nie pali, uprawia sport, wykonuje solidną pracę i jest dobra dla innych a druga ma to wszystko gdzieś i nie zależy jej na niczym.

Dziękuję wszystkim, którzy to przeczytali i życzę Wam spokojnego i radosnego życia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie kontynuować ten wątek i napisać mały update odnośnie tego, co się dzieje. W sumie i tak nikogo to nie obchodzi a przynajmniej mogę wylać myśli.

Brakuje mi generalnie rozmowy, albo bardziej pisania bo na rozmowę twarzą w twarz o moich uczuciach nie jestem gotowa. Brakuje mi też zrozumienia w bliskich mi osobach. Mam teraz bardzo ciężki okres i nie chcę słuchać krytyki, nie służy mi ona aktualnie. Moje zadowolenie z siebie i poczucie własnej wartości jest zerowe teraz, pomimo tego że wiem co i ile robię i ktoś kto nie zna sytuacji mógłby z perspektywy pomyśleć że się spełniam. 

Problemem jest chyba to że się porównuje do innych, lepszych ode mnie i w międzyczasie młodszych. Ale nawet jak zmienie pogląd z myślenia o innych na myślenie o sobie to i tak te myśli są ukierunkowane jednakowo beznadziejnie. O ile jeszcze w ciągu dnia udaje mi się w spokoju i neutralnym humorze realizować cele, to jak już jestem w łóżku w nocy nagle wszystko się we mnie kumuluje. Nie mogę w ogóle spać więc załatwiłam sobie leki.

Tak teraz sobie myślę, że piszę na tym forum tak na prawdę nie wiadomo o czym. Niby że spieprzyłam jakiś dwuletni "projekt"..nawet tutaj gdzie nikt nie wie kim jestem głupio mi się przyznać bo nie potrafię się z tym pogodzić. Tak szczerze mówiąc to nie mam siły życ ani wstawać jutro

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj, co do cytatu, to chodziło mi o to, że realizując jakiś projekt, zdarza się, że popełniamy błędy i nie ma w tym nic złego, bo na błędach się człowiek uczy. Czasami te błędy prowadzą do całkowitej klapy i właśnie straty czegoś nad czym pracowaliśmy bardzo długo, ale, że nasz własny projekt jest naszym i tylko naszym, to gdy popełniamy jakiś błąd, wynika on tylko i wyłącznie z naszej niewiedzy i braku doświadczenia, ale, że na błędach się uczymy, to dwa razy tego samego błędu już nie popełnimy. Jeżeli natomiast projekt nie jest naszym konceptem, tylko udoskonalamy czyjąś wizję, to jeżeli nam coś nie wyjdzie, to nie możemy się za to winić, bo niby dlaczego, skoro do końca nie wiemy co autor miał na myśli. A myśli, z których rodzą się projekty, ewoluują podczas procesu tworzenia i jedyną istotą jaka ma na cokolwiek wpływ w procesie tworzenia/ realizownia projektu ma jego twórca.

Z Twojego wpisu nie wiemy czy stworzyłaś swój własny projekt zawodowy i popełniłaś jakiś błąd i wszystko się posypało i teraz doświadczasz porażki, obwiniasz się, wytykasz błędy itd, czy też ktoś zlecił Ci projekt na zadany temat i po prostu nie spełniłaś jego oczekiwań, nie zrealizowałaś tego tak jak ta osoba to widziała itd.

Rozważę dwie opcje:

1) pomysł nie należał do Ciebie. Nie wyszło, nie, że jesteś beznadziejna, a dla Tego, że nie potrafisz czytać w czyichś myślach :) Jeżeli ktoś coś wymyśli, da jakiś pomysł, to on widzi efekt końcowy i jedynym jego zmartwieniem jest zastosowanie wszystkich dostępnych środków, żeby osiągnąć cel. Więc skąd masz mieć obraz końcowy danego przedsięwzięcia, skoro wszystko jest zmienne i ewoluuje, myśli i wizje również. Może przez 2 lata zleceniodawca stwierdził, że pomysł nie ma sensu i go po prostu uwalił.
Mogło jeszcze tak, być, że Twoje Ja uznało, że jesteś tak bardzo zajebista, że na Twojej pracy, ktoś się dorobi kariery, a Tobie zostanie marny ochłap. Czasami tak bywa, że sabotujemy swoje działanie, bo nie jest ono zgodne z naszymi oczekiwaniami.

2) Pomysł był Twój, popełniłaś jakiś błąd i wszystko się popsuło. Skoro coś wymyśliłaś, stworzyłaś, to wystarczy dokonać korekty, dopasować do warunków itd i projekt reaktywować w zmienionej formie.

Przy pkt.1 Obstawiam, że byłaś za dobra w tym co robiłaś i albo nie chciałaś, żeby ktoś osiągnął sukces Twoim kosztem i dokonałaś sabotażu, albo nie wpasowałaś się w wizję zleceniodawcy. Nic strasznego się nie stało.

Przy pkt 2. Małe porażki, są tylko szlifowaniem umiejętności.

Kończąc mój wywód, stwierdzam, że nie warto wkładać swoje serce w cudze projekty, bo tylko na tym się straci.


Może w ramach leczenia ran, zamiast sypać na nie sól i cierpieć, warto pomyśleć nad własnym projektem?

Wierze w to, że coś wymyślisz i jeszcze będziesz się śmiała z tego co się wydarzyło w Twoim życiu, większość traum się tak kończy, że przychodzi nam do głowy nowa myśl i oddajemy się jej w całości.

Co do porażki, to mam takie powiedzenie: Cel poświęca środki.

Dzisiaj się zamartwiasz i przeżywasz stratę, a jutro z tej gorzkiej lekcji wyciągniesz wnioski i stwierdzisz, że czasem warto się potknąć i przewrócić, bo można jeszcze na tym wiele zyskać.


Pozdrawiam

  • Podoba mi się to 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...
  • 10 months later...

Napiszę kontynuację bo w sumie czemu nie. Lubię czasem wracać do moich wpisów, czy to tutaj czy to w prywatnym pamiętniku. Może będzie on dla kogoś budujący.

Pisałam ten wpis w październiku tamtego roku, później było jeszcze gorzej pod względem psychicznym. To był prawdopodobnie stan depresyjny ale przestałam chodzić do psycholożki jak zaczynała rozmowy o depresji.  Pamiętam, że czułam się wtedy tak, jakbym przegrała w życie. Teoretycznie, mogłabym ten "projekt" zacząć nawet w wieku 60 lat od nowa ale ciążyła wtedy na mnie taka presja związana z osiągnięciem jak najwięcej sukcesów jak najszybciej. Miałam w tamtych miesiącach myśli "s" ale z nowym rokiem stwierdziłam, że muszę spróbować zmienić moją codzienność. Zaczęłam chodzić na siłownie, przestałam palić, przeprowadziłam się, czytałam dużo książek, starałam się odpoczywać mentalnie. Najpierw dostrzegłam, że danego dnia w styczniu nie miałam ochoty nie żyć, później takie dni były coraz częściej i tak jest do teraz. Staram się czerpać radość z codziennych rzeczy jak siłownia, dobre jedzenie, wartościowa rozmowa z drugim człowiekiem. Nie mówię, że jestem jakoś hiperradosna ale po prostu jest dobrze i stabilnie. Nie sądziłam, że dojdę do tego momentu i że naprawdę będę tak myśleć.

  • Podoba mi się to 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • SKOCZ DO: 
    Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>

  • PODCASTY.jpg

  • Wpisy blogu

    • 0 komentarzy
      Ludzie chętniej próbują z kimś nowopoznanym, niż sprawdzają nowe sposoby budowania relacji, bo łatwiej jest wymienić partnera, niż skorygować własne postępowanie i przepracować coś w sobie. Jeśli chodzi o małżeństwa, w Polsce coraz częściej okazuje się, że do dwóch razy sztuka. 
       
       
    • 0 komentarzy
      Plotka. Złośliwcy powiadają, że bywa to rodzaj przemocy pośredniej – dokuczania komuś okrężną drogą. Trochę straszne, bo – powołując się na dokument „Dylemat społeczny” – fake news roznosi się w sieci sześć razy szybciej niż fakt. Najwyraźniej rzeczywiście plotki są jak chwasty w ogrodzie; nawet jeśli zrywamy je, nowe rosną prędko. Czasami bywają to chwasty wyjątkowo toksyczne, bo używa ich się chociażby do mobbingu, gnębienia kogoś w miejscu pracy lub w związku z wykonywanym przez niego zajęciem. Na szczęście nie wszystkie plotki są takie złe. Na przykład ktoś kiedyś rozpowiedział, że podobno odziedziczyłem hotel. Kto by pomyślał, jak nagle i drastycznie może wzrosnąć atrakcyjność człowieka... 😆 Tak czy inaczej, uważajmy z tym plotkowaniem i pamiętajmy: plotka niewiele mówi o danej osobie – znacznie więcej o człowieku, który w nią wierzy. Miłego dnia.
    • 0 komentarzy
      Kolejny podcast z cyklu psychologia relacji bez cenzury: 10 zjawisk, które psują związki. Psychologia miłości w kontekście czynników, które mogą zakłócić lub nawet przyczynić się do zakończenia relacji. 
       
       
       
    • 0 komentarzy
      Kiedy ostatnio dane ci było doświadczyć głębokiego relaksu, któremu towarzyszy stan błogości, poczucia harmonii wewnętrznej i kojącego spokoju? Mam nadzieję, że miewasz takie odczucia nierzadko. Jeśli jest jednak inaczej, rozważmy, co można zrobić, aby sytuację poprawić. Wersja audio poniżej, a wersja tekstowa tutaj.
       
       
    • 0 komentarzy
      Nadciąga weekend i być może niektórzy poświęcą chwilę albo dwie na jakiś serial. Nie mam na to za dużo czasu, więc wolę za często do tego typu produkcji nie zasiadać, bo niekiedy ciężko oderwać się. Wstrzemięźliwość we wszystkim – nawet we wstrzemięźliwości, więc robię wyjątki. Jako psycholog cenię barwne postacie, interesujące relacje i tym samy interakcje między bohaterami. Dramaturgia, wątki psychologiczne i niecodzienny obyczajowy kontekst też mają znaczenie. Jeśli zatem ktoś podziela sympatię do takich klimatów, może sięgnąć po „Po złej stronie torów”. Fabuła wciąga, ale jest to zarazem studium głęboko dysfunkcyjnej rodziny, która próbuje sobie radzić w obliczu splotu fatalnych okoliczności. A charaktery poszczególnych postaci zdecydowanie tego nie ułatwiają. Pierwszy sezon jest fenomenalny, natomiast pomimo słabszej jakości sezonu trzeciego, nawet tam dochodzi do takich scen, które wstrząsają nami na tyle mocno, że aż przydałyby się pasy bezpieczeństwa. Mocne. Podobało mi się. A Wy co polecacie?


  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy we wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • 05e7f642-357a-49b3-b1df-737b9aa7b7a1.jpg

  • SKOCZ DO:

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

  •  
  • Podcasty i filmy o psychologii

  • Książki o rozwoju osobistym i psychologii

    83eaf72d-ea6e-4a48-ab5f-9aefa9423f3d.jpg

×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.