Jump to content
  • psycholog-online-skype-16.jpg.jpg

Czy to depresja?


anulka06

Recommended Posts

Jestem licealistką i mam 18 lat. Od roku zmagam się z bardzo złym samopoczuciem. Aczkolwiek ten "słaby czas" nie trwa ciągle. Zdarzają się dni, w których jestem  bardzo optymistyczna i wesoła. 

Wydaje mi się, że zatraciłam siebie w ostatnich latach. Odkąd pamiętam byłam "większa niż inne". Byłam z tego powodu wyśmiewana w gimnazjum, porównywana do świni itp. Dodatkowo w szkole, do której chodziłam, pracował mój tata. Przez całe 3 lata gimnazjum musiałam znosić przykre docinki kierowane w jego stronę, przezywanie i wyśmiewanie. Jednak na brak przyjaciółek nie mogłam się skarżyć, bo miałam ich wiele. Zawsze mnie wspierały i wiedziałam, że mogę na nie liczyć. Te 3 lata bardzo dużo mnie kosztowały. To właśnie w czasie gimnazjum znienawidziłam swojego ojca. Osiągnęło to taki poziom, że nawet nie umiałam przebywać w jego towarzystwie. 

W ostatniej klasie gimnazjum zabrałam się za odchudzanie. Na początku było to ograniczenie słodyczy, cukru i zaczęłam ćwiczyć. Kilogramy leciały i podobało mi się to. Jednakże z biegiem czasu wpadłam w jakąś paranoję. Próbowałam wymiotować, głodzić się, a moja waga stała w miejscu. Miałam ogromny problem z samoakceptacją. Nie mogłam na siebie patrzeć w lustrze, bo w odbiciu widziałam otyłą, brzydką osobę. Płakałam całymi nocami, przypominając sobie czasy gimnazjum. Rzecz w tym, że słowa wypowiedziane w tamtym okresie dotarły do mnie dopiero, gdy skończyłam tę szkołę. Nie miałam nawet sił wychodzić do ludzi. 

Rok temu moja mama poroniła. Było to wielkim ciosem w serce dla mojej rodziny. Odbiło się to również na mnie. Czułam pustkę w sercu, ponieważ mimo tego, że mama nie urodziła dziecka, czułam się już do niego przywiązana i już zaczęłam je kochać. 

Pod koniec maja tego roku pojechałam do Lwowa z moją klasą.  Moje załamanie osiągnęło apogeum. Płakałam przy wszystkich 3 razy, gdyż wszystko zaczęło mnie przerastać. Wyolbrzymiałam wiele rzeczy, wmawiałam sobie niektóre sprawy i nie umiałam wytrzymać sama ze sobą. Po wycieczce obudziłam się jakby nowo narodzona. Czułam, że cały smutek zostawiłam na Ukrainie i w końcu umiałam spojrzeć na siebie normalnie. Czułam ulgę i lekkość, w końcu mogłam się uśmiechać naturalnie, rozmawiać z ludźmi. 

Znalazłam chłopaka, odnowiłam relacje ze starymi znajomymi, zaczęły się imprezki.  Nawiązując do chłopaka... wiem, że jestem kochana. Problem w tym, że nie umiem mu tej miłości odwzajemnić. I wiem, że jeśli by odszedł, pewnie by mnie to nie przejęło zbytnio. Od 3 tygodni znowu wróciła mi ta obojętność. Wydarzyło się coś, czego nigdy bym się nie spodziewała. 

Mianowicie poszłam na ognisko. Wiadomo, na ognisku alkohol, papierosy itp. Tym razem byłam jedną z najbardziej trzeźwych osób. Podszedł do mnie chłopak, którego nienawidziłam, przez którego to wszystko się zaczęło- on zaczął mnie poniżać. Tamtego wieczoru się pogodziliśmy i zaczął mi mówić, że się we mnie zakochał. Wiedziałam, że przemawia przez niego wódka, więc nie wierzyłam w te słowa. Siedzieliśmy 10 metrów od ogniska, rozmawialiśmy i zaczął mnie całować najpierw po policzku, później chciał w usta. Przypominam, że mam chłopaka. Surowo odmówiłam i zaczęłam  inny temat. Dołączył do nas mój przyjaciel. Również był pijany. Była noc i gwiazdy były tak  pięknie widoczne, że nie mogłam się oprzeć i musiałam się położyć. Nagle poczułam, że mój przyjaciel mnie pocałował w usta. Odepchnęłam go i odwróciłam się od niego. I... zaczął się do mnie dobierać.  Obrócił mnie do siebie siłą i  wszedł na mnie, zaczął dawać swoją rękę na moją kobiecość i rozpinać pasek do spodni. Byłam w szoku, nie umiałam nic zrobić. Po jakimś czasie w końcu odzyskałam zdrowy rozsądek i go odepchnęłam i odeszłam. Czułam, jak gdyby ktoś wydarł ze mnie życie. Byłam przerażona. Mało tego... dopuściłam się zdrady - całowałam się z tym chłopakiem, którego nienawidziłam. Przez to wszystko nie umiałam zdrowo myśleć. Żałowałam tego strasznie. Powiedziałam mamie o zajściu i  co usłyszałam? Że sama jestem sobie winna tego, że się do mnie dobierał mój "przyjaciel". Bardzo przykro mi się zrobiło, nie miałam w nikim wsparcia. Nikt nie rozumiał tego, czego go nie odepchnęłam, czemu nie dałam mu z liścia. Może nie na miejscu jest tu porównywać z osobami zgwałconymi, ale one wiedzą, że ciężko jest się bronić przed czymś takim. 

Od tamtego wieczoru  chodzę obojętna. Prawie zerwałam z chłopakiem - wybaczył zdradę. Przyjaciółki się ode mnie odwróciły. Czuję się jak zwykła szmata, mam jakieś obsesje, lęki. Boję się dosłownie wszystkiego, będąc równocześnie obojętnym. Nie radzę sobie z tym już. Proszę o wsparcie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.



  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy na wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • ksiazka.jpg

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

×
×
  • Create New...

Important Information

Używając strony akceptuje się Terms of Use, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.