Witam. Mam 43 lata w małżeństwie od 21 lat. Z mężem mamy dwie córki, jedna już dorosła, a druga 12 letnia.
Mąż ma 46 lat jest bardzo się zmienił po śmierci ojca w 2019. Zamknął się w sobie i tak jakby coś w nim umarło.
Naszym związek nigdy nie był idealne, wielkich upadków też nie było. Raczej normalny związek.Pojawiały się czasem problemy w łóżku,bo ja zawsze byłam spokojna w tych sprawach. Mąż zaś miał inne oczekiwania.Potrzebował więcej adrenaliny niż ja.
W 2020 roku przez przypadek cyber zdrada męża wyszła na jaw. Trwała kilka miesięcy z jedną osobą.
Po długich rozmowach postanowiliśmy zawalczyć o nasz związek. Zmieniłam podejście do seksu. Starałam się być bardziej nieprzewidywalna dla męża. Było dobrze nam obojgu.
Od roku zmagam się z chorobami i jestem mniej aktywna we wszystkim. Mam problemy z emocjami, jestem wybuchowa i podejrzliwa.
Niestety u mnie w głowie ciągle siedzi ta zdrada. Ostatnio łapę go na kłamstwach, albo na tym, że mi nie mówi o spotkaniu z koleżanką. Jak mu powiem, że dowiedziałam się o jego spotkaniu to twierdz, że nie mówił bo nie chcę mieć awantur.Teraz jesteśmy już prawie na etapie rozstania się.
Pytał go o terapię dla par, ale on twierdzi, że jak nie pomożemy sobie sami to nikt nam nie pomoże.
Nie potrafię mu zaufać. Boje się, że mnie zdradzi.
Nie mam siły już walczyć, jestem zmęczona...