Po przemyśleniu tematu muszę też dodać, że dość szybko tracę motywację do pracy. Moje zajęcia zarobkowe wydają mi się głupie i nudne, a tym samym ja sama sobie wydaję się głupia skoro nawet z takimi sobie nie radzę. Moim ogromnym kompleksem jest brak studiów, to obniża poprzeczkę. Mam skończone tylko studium dwuletnie, ale mam wrażenie, że to niczego nie zmienia, często w różnych spisach mogę określić swoje wykształcenie jako średnie, bo nie pasuje do żadnej opcji, którą można zaznaczyć, tak, jakbym po maturze nic już nie zrobiła...
Nie mogę narazie nadrobić zaległości w nauce, bo popołudniami muszę dorabiać, żeby spłacić kredyt. I co z tym zrobić?
Póki co moje życie przebiega na paraliżującym strachu, że nie zarobię na wszystko i wydarzy się coś strasznego. O normalnym życiu w zasadzie już zapomniałam