Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Matryx

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

Matryx's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Jest tu ponad miesiąc
  • Jest tu ponad tydzień
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Pół roku temu moja żona wyprowadziła się ode mnie do naszej kawalerki, zostawiając mnie z synem . Przyczyną odejścia jak twierdziła to nuda w związku, monotonia, brak zainteresowania i stres z tego powodu. Tak bywa czasami po 25 latach małżeństwa, powiedziała, że przestała mnie kochać. Ale przed wyprowadzką żona szukała porady i wsparcia u mojego kolegi z pracy, którego zna już 16 lat. Trwało to parę miesięcy. Na pewno nic nie zaszło między nimi, ale żona zakochała się w nim, było to jednostronne uczucie. Ciężko to wszystko przeżywałem. Po wyprowadzce z domu po około miesiącu widać było, że już raczej nie darzy go tak wielkim uczuciem jak wtedy, zresztą nawet sama to ostatnio przyznała, że nie kochała mnie wtedy, gdy odchodziła a teraz dużo się zmieniło. Zaczęliśmy się spotykać praktyczni co weekend, nie nosiła już naszyjnika z jego inicjałami (bo taki miała). Nasz związek pomimo tych problemów jakby odżył na nowo, zaczęliśmy chodzić do restauracji na kolacje, do kina, do teatru, czego nie było przez ostatnie klika lat. Nawet seks nabrał innych wartości a bywało, że kiedyś przez pól roku nie było jego wcale. Mimo tego mam problem, gdyż mam wrażenie, że żonie jakby podoba się ten stan, życie osobno, spotykanie się na kolację przy winie ale potem od razu do siebie do domu. Mam też wrażenie, że żona jest trochę wycofana tzn. podczas seksu zabrania całowania w usta, kiedy się witamy lub żegnamy nawet mnie nie obejmie, tylko ja to robię. tylko ja się do niej przytulam, obejmuję jak jesteśmy razem, całuję itp. Najwidoczniej też chce tego, bo nie zabrania, ale od siebie nic nie daje. Dlatego mam pytanie co powinienem zrobić, jak się zachowywać w stosunku do mojej żony, aby zechciała wrócić i znów była jak kiedyś? Może zaburzyłem tzw. "równowagę zaangażowania", może powinienem się wycofać? A może miłość do tego kolegi nie do końca wygasła i dlatego nie chce do mnie jeszcze wrócić? Proszę o radę.
  2. Jestem ojcem, mam 52 lata. Mieszkam obecnie z synem.Jakiś czas temu moja żona wyprowadziła się z domu bo nasz związek przeżywał rutynę, brak zainteresowania i kryzys z tego powodu. Z tego co mówiła mi żona, to przestała czuć do mnie cokolwiek, ani złości ani miłości, po porostu obojętność i z tego powodu musiała się wyprowadzić. Przez pierwsze dni po rozstaniu nie wiedziałem co mam robić, więc z rozpaczy codziennie do niej jeździłem pod każdym pretekstem, zaniedbałem trochę dom itp.. Potem dowiedziałem się, że należy odpuścić sobie kontakt z żoną, czyli dać sobie trochę czasu na odpoczynek. I to poskutkowało, żona sama zaczęła się do mnie odzywać, zagadywać co słychać itp. To zerwanie kontaktu jednak nie trwało zbyt długo, gdyż mamy za dużo wspólnych spraw i musieliśmy się widywać klika razy w tygodniu. Ale czas zrobił swoje i teraz bez problemu żona daje się już zapraszać na kolację przy winie, do kina, weekendy praktycznie spędzamy razem, planujemy też razem urlop. Nie odmawia też seksu, wręcz ma na niego ochotę. Jest zupełnie inaczej niż przed rozstaniem, nasz związek nabrał nowych wartości.Problem jest jednak w tym, co wyszło po ostatniej rozmowie, mimo iż od wyprowadzki minęły już ponad 3 miesiące, nadal nic się w niej nie zmieniło w uczuciach do mnie. Mówi, że jest tym zażenowana, relacje między nami uległy znacznej poprawnie, ale jej uczucia nadal nie. Mówi, że płacze czasami wieczorami u siebie w domu z tego powodu, bo najgorsze są wieczory.Kiedy w naszym związku nie działo się najlepiej, ja niestety tego aż tak nie zauważałem i nie odczuwałem co było moim błędem, żona to mocno przeżywała wpadając w coraz to głębszą depresję. Trwało to mnie więcej pół roku. Wtedy dużo rozmawiała o swoich problemach ze swoimi znajomymi a nie ze mną, koleżanką i kolegą, którzy są od zawsze singlami. Czy obracanie się w środowisku singli może spowodować chęć odcięcia się od rodziny i życia tak jak oni? Nie wiem zatem co zrobić, aby odbudować znów uczucia żony do mnie. Czy to jest wogle możliwe, skoro przestała mnie kochać jakiś czas temu. Czy mieszkanie oddzielnie i widywanie się 2, 3 razy w tygodniu jest w stanie zmienić te uczucia? Czy może trzeba byłoby znów zamieszkać razem, wtedy codzienne kontakty, spowodowałyby zmianę sytuacji oczywiście pod warunkiem utrzymania dobrych relacji między nami i niedopuszczenia do rutyny?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.