Jump to content

Recommended Posts

Posted

 

 

Piszę to po raz kolejny, sam nie wiem w sumie po co. Dzisiaj znowu nastąpiła popierdolona sytuacja. Ale trzeba to zacząć. Moja „rodzina” składa się z 4 osób, matki, ojca, mnie i brata. Ja mam obecnie 20 lat, mój brat jest o rok starszy. Od dzieciaka „rodzice” porównywali mnie i brata między sobą, zaczynając od najprostszych rzeczy takich jak szkoła, kończąc na pomocy, o której rozpiszę się dalej. Nie pamiętam zbyt wiele z tego okresu, nie mam, ani dobrych, ani złych wspomnień. Do czasu. Pierwsze problemy szkolne brata, miały miejsce już w podstawówce i to w tym właśnie okresie zaczęło się to, co ma swoje konsekwencje do teraz. Rodzice zaczęli zwracać uwagę na brata tylko i wyłącznie wtedy, kiedy coś robił nie tak, jak im się to wymarzyło, a przy okazji wmawiali mu, że sobie nie poradzi, że jest taki, siaki i owaki. Ja w tym czasie byłem osobą wycofaną, nie manifestowałem zbyt głośno sowich emocji, potrzeb, radziłem sobie sam. Można powiedzieć, że szkołę zawsze ogarniałem sam i od końca etapu podstawowego nie mogłem liczyć na żadną pomoc w tym zakresie od rodziców. W tym najmłodszym okresie, tj. czas szkoły podstawowej zaczęły się pierwsze oznaki niedostosowania oczekiwań „rodziców” względem wieku ale żeby nie być gołosłownym, to rodzice oczekiwali, że dzieciaki w wieku około 11 lat, będą pomagały im w lesie robić opał i inne tego typu zajęcia (jak podawanie drewna do cięcia, czy gotowanie obiadu, czy koszenie trawy). Oczywiście większość tego typu zajęć kończyła się tym, że „jak masz tak pomagać, to lepiej idź do domu”, „idź już lepiej” i wiele innych sformułowań, które były zwyczajnie popierdolone, bo kto by się spodziewał, że dzieciak nie będzie w stanie zapieprzać w lesie, czy gotować. Oczywiście nie można zapomnieć o manipulacjach, i grze na emocjach, po których z płaczem i z przymusu robiłeś to, co kazali (ale wciąż z problemem, że robisz to źle. Źle podajesz, źle chodzisz, źle trzymasz itd.). W tym okresie, też ojciec pierwszy raz, pojechał za granicę, z przerwami na 4 lata. W tym samym czasie w moim kierunku, nastąpiły działania, które skutecznie zniszczyły moją samoocenę, ze względu na moją tuszę, pamiętam jak dziś, kiedy ojciec z matką, całkowicie na poważnie, do jeszcze nie nawet -nastoletniego dzieciaka, zaczęli pierdolić o tym, że jest gruby, że nie będzie miał kolegów, że ludzie się z niego będą śmiać itd. co też podchwycił, w pewnym okresie mój brat, i wykorzystywał do obrażania mnie na wszelkiej linii. Oczywiście o absurdzie tej sytuacji nie trzeba się głębiej rozwodzić, bo jeszcze jakby to nie oni dawali żreć temu dzieciakowi (jak dziś pamiętam, kiedy matka na obiad w domu, „zrobiła” 2-centymetrowe plastry kurwa jebanej mortadeli, pieczone w bułce tartej. O zapisaniu na jakieś zajęcia nie wspominając. I w takiej atmosferze dotarliśmy do początku gimnazjum, gdzie miały miejsce kolejne chore sytuacje. Na tym etapie mój brat, już zaczął się zadawać z nieciekawymi ludźmi, picie palenie itd. nie wiem w sumie jak skończył te gimnazjum. Ja w gimnazjum, żyłem w miarę dobrze, może dlatego, że nikt mi nie zawracał dupy. Ale teraz też dostrzegam patologie, które miały miejsce. O książki do szkoły, dbałem sam, oraz o wszystko, co z nią związane. Ale tutaj już kurwa, rozpoczyna się kolejny absurd. Jak się sam nie upomniałem o cokolwiek, to mogłeś chodzić w dziurawych butach, a matka to miała gdzieś (a ojca nawet nie komentując). Mogę powiedzieć, że stałem się cieniem i nie komunikowałem swoich potrzeb, a radziłem sobie sam. I tak właśnie trafiamy na etap, kiedy podczas wakacji pozostawiony samemu sobie poszedłem do pierwszej pracy. Uwaga, na pierdoloną budowę, gdzie nosiłem 30-sto kilogramowe kostki i układałem drogę, na tym etapie przewinęło się też gospodarstwo. Czyli gdy inni spędzali wakacje spotykając się gdzieś itd. ja zapierdalałem. I żeby nie było, zarabiałem początkowo jakieś 8zł/ h (kilkunastolatek noszący kostkę). Nie muszę mówić, że rodzice nie widzieli w tym żadnego problemu. I tak w sumie spędziłem każde wakacje w tym czasie. W gimnazjum trzymało mnie to, że trafiłem na dobrych kolegów, z którymi można było coś porobić (oczywiście tylko w szkole, bo poza nią nie było o niczym mowy). W gimnazjum ojciec też wyjechał do Niemiec, a tak właściwie to więcej czasu siedział w domu na urlopie, „bo nie było pracy”. W okresie gimnazjum trafił też do szpitala, bo zwyczajnie nie mógł się wysrać (ale po co iść do lekarza), w końcu matka go namówiła, poszedł i przy badaniu lekarz, rozerwał mu narośl na jelitach i konieczna była operacja. Ale co to ma z czymkolwiek wspólnego? Otóż jak byliśmy u niego w szpitalu to próbowali dla mnie i dla brata wciskać tak pojebane wizje, że to przez nas, że w sumie przez to, że źle się zachowujemy… Kurwa oczywiście, wcale nie dlatego, że ojciec wpierdala co popadnie, jest gruby, nie robi żadnych badań, ani nie ma żadnej aktywności poza „pracą”. Po tym okresie najgorszym co zrobiłem, to dałem się zmanipulować pierdoleniu matki. Chciałem iść gdzieś dalej do szkoły, żeby wyrwać się z tego pierdolonego zadupia i móc sobie po szkole pójść na siłownie, czy znaleźć normalniejszą pracę. Ale nie, matka zaczęła swoje typowe pierdolenie, o którym jeszcze potem napiszę. „Gdzie tam będziesz szedł?”, „Ty nas tak samych zostawisz?” i inne tego typu pojebane hasła. No i im uległem. Po gimnazjum trafiłem do chujowej szkoły, gdzie ludzie byli tragiczni, szkoła była zajebiście słaba, a do tego jeszcze dochodzi pandemia. Już w pierwszej klasie pojawiały się oznaki, że ta szkoła to kompletne dno, jak np. nierealizowanie programu, a doszło do tego jeszcze zdalne. Jeszcze przed pójściem do technikum kupiłem sobie laptopa (bo, przecież jak stary komputer, który ma ponad 10 lat może się zepsuć, niepojęte), nikt mnie nie spytał, czy do niego dołożyć, czy cokolwiek. Na zdalnym nie działo się kompletnie nic, więc poszedłem do pracy (w pierwszej klasie było tak, że miałem jeden przedmiot na zdalnym) więc znowu przepracowałem jakieś 3 / 4 miesiące. I podobnie wyglądało to do roku w, którym jestem teraz. Co warto wspomnieć w technikum nie dostawałem kompletnie nic od rodziców. Na święta 50zł, na urodziny tak samo, albo „kup sobie ciuchy tak do stówy”. Pieniądze żeby sobie gdzieś pojechać, coś kupić, zrobić… nie, ty śmiesz chcieć pieniądze od nad?. O wszystko musiałem się kurwa prosić, koszulki do szkoły, buty na WF. W gimnazjum też moi „rodzice’’ zdecydowali, że oni to już mi telefonu nie kupią… oczywiście. I tak telefony kupowałem sam (w życiu miałem 4 i zmieniałem jak bateria przestawała wytrzymywać dzień ale oczywiście jak to może się telefon zepsuć, niepojęte). Opłacałem je także sam. W okresie zdalnego nauczania wpadli również na genialny pomysł, żeby zlikwidować w domu kurwa internet, bo po co informatykowi na zdalnym nauczaniu internet? Od tego czasu wciąż udostępniam go sobie z telefonu. W trzeciej klasie technikum miałem 18, no i matka postanowiła spełnić swój według niej życiowy obowiązek i łaskawie „dała” całe 2000 na prawo jazdy. Ile było przy tym pierdolenia, to ciężko nawet opisać, czyli coś daje ale oczekuje, że w zamian będę ją kurwa po kostkach całować. Sam dzień 18- urodzin wyglądał tak, że wstałem rano, „rodzice” siedzieli przy stole, matka wcisnęła ojcowi 50zł w rękę i powiedziała, żeby złożył życzenia. Czyli dostałem uścisk dłoni i „wszystkiego najlepszego” wypowiedziane na takim wyjebaniu, że szok. Poszedłem do pokoju i kurwa płakałem, w dzień własnych, kurwa urodzin (i nie chodzi o kwestie materialne ale o kurwa jebane zainteresowanie). 2000, które dostałem wpłaciłem na kurs… ale gdzie jeszcze egzaminy, badania itd. ? Ano nigdzie, sam wydałem jakieś 1000zł z własnej kieszeni. Po zdaniu, rodzice zaczęli wciskać mi kit żebym sobie kupił samochód. Po co ? I za co, to nie wiem do dnia dzisiejszego. W technikum, mój brat został dwukrotnie wyrzucony ze szkoły, ćpał, chlał. A reakcja rodziców, polegała na pierdoleniu, po co pomyśleć nad przyczyną, skoro można pierdolić to samo codziennie i tak jest do teraz ale o tym potem. W międzyczasie brat miał już kuratora. Rodzice cały czas mu wmawiali, że jest jakiś i sobie nie poradzi. Ja tymczasem sam kurwa ogarniałem siebie. Wakacje- praca, szkoła i nic kurwa więcej. No bo i za co? Raz kupiłem sobie karnet na siłownię, matka wiedziała ale spytała, czy mi dać na niego? Oczywiście, że nie. Tutaj chcę też napisać o „pomocy” jaką interpretują ci ludzie. Ojciec to typ osoby, która nie robi czegoś po to, żeby to było zrobione, ale żeby miał zajęcie. I tak przez kilka lat w łazience nie było kafelek do końca ułożonych (już są tak okropne, że się nadają do zerwania), dom jest w 1/3 niepomalowany. I ktoś spyta co, to ma wspólnego z pomocą, ano to, że dla tych ludzi nie liczy się, że coś zrobisz ale, że robisz. Czyli po co wciąć przewód i podlać warzywa, kiedy można targać pierdolone wiadra z wodą. Z pomocą jest też inny wymiar, oni oczekują, że gdy nic od nich fizycznie nie dostaje, poza tym co mi muszą dawać (a i tu są problemy), to będę kurwa im gotował, sprzątał, nwm drewno ciął i trawę kosił. Oprócz tego ci ludzie są kurwa popierdoleni, matka musi mieć trawę skoszoną na 2cm, bo inaczej dostaje pierdolca, sprząta po kilka razy w tygodniu, nie dlatego, że jest brudno, ale dlatego, że trzeba coś kurwa robić. I może nie być kurzu, brudnej podłogi ale matka musi odkurzyć 3 /4 razy w tygodniu dom, (bo co ludzie powiedzą – nic, bo nikt do nas nie przychodzi). Ojciec, od kiedy pamiętam wszystko robi jak kurwa najciężej, albo nie potrafiąc czegoś i tak to robi, po czym coś się psuje. Jego koronnym zadaniem jest robienie opału, nie znam innego człowiek, który tak mocno się na tym spuszcza. I to jest chore, bo sam musi iść do lasu, zrobić opał, sam musi go przywieść (po co płacić komuś kto mógłby to ładowaczem zrobić w dwa dni, jak można samemu ręcznie ładować i wozić kurwa miesiąc?), potem sam tnie ten opał. I w czym jest problem? W tym, że on robi go więcej i częściej od ludzi, którzy w wiosce handlują drewnem. Poza tym kompletnie, nie myśli. Zamiast dać dla kilku panów spod sklepu na piwo i niech tną, nie on musi sam. Dziwi go, że jak brał kurwa dzieci do lasu, podawania drewna, że już nie chcemy mu w tym pomagać. Pomoc według niego ma iść tylko w jednym kierunku, do niego/nich. Oni to nic nie muszą „a co ja mam si płacić?” Dla nich pomocą nie jest, wspomaganie ich w czymś jak przyniesienie drewna, rozpalenie w piecu, zawiezienie gdzieś, dla nich pomoc, to zapierdalanie za nich. Ale zawsze jak coś się zrobiło, to zamiast zamknąć ryj i podziękować, to było „to może jeszcze to zrobisz?”, a na drugi dzień „dlaczego nie robisz x”. A co ja teraz kurwa mam cały czas to robić? No ludzie? W takiej atmosferze zbliżamy się od roku obecnego. Od dwóch lat brat nic nie robi, nie pracuje siedzi w domu, codziennie jest dosłownie darcie pizdy i nic kurwa więcej, ja już nawet nie mam ochoty patrzeć na tych ludzi, nie odzywam się do nich, no bo i po co? Z ojcem nie rozmawiam, bo on wszystko wie lepiej, jakby kurwa był co najmniej profesorem. Odzywa się jakimiś hasłami albo czymś jak komendy do psa. Nie jest tak, że porozmawia na dany temat, opowie coś, nie. On stosuje taktykę pierdolenia o wszystkim i o niczym. Czyli pierdolnie jakieś hasło bez zastanowienia, potem przeleci przez 50 innych tematów żeby tylko się o coś w końcu przyjebać. I tylko rzuca jakieś swoje fanaberie typu „do wojska idź”, siedzi przed telewizorem, widzi reklamę samochodu „kup mi taki”. Z nim nie można na poważnie porozmawiać o czymkolwiek, bo zwyczajnie pierdoli głupoty (i nie mówię tu, że każdy ma być alfą i omegą i wykładać o filozofii) ale z nim nie da się o pogodzie nawet porozmawiać. Z matką jest trochę lepiej ale ile można słuchać tego samego? Jak telefon od matki polega na zasadach „co robisz?” - nic, „brat w domu?”- nie, dobra to nara. A jak wracałeś ze szkoły, to codziennie „co tam w szkole?”, oczywiście odpowiadałem, że nic, bo jakbym powiedział, że było chujowo, to by było „nie przesadzaj” „inni mają gorzej”. Itd. Ojciec to już inny kurwa wymiar, chłop potrafi w pracy w nocy napisać na fb „co robisz?”, kurwa śpię. Albo pisze i pyta tylko o brata. W tym roku jakoś w styczniu, matka postanowiła, że „da” samochód ojca, bo on kupił nowy. Oczywiście tylko do szkoły. Ale jak to paliwo może kosztować więcej od jebanego biletu miesięcznego? O nie też musiałem się prosić. „My jeździmy i tyle nie kosztuje”, no kurwa inny samochód, inne paliwo. I tak dokładałem od siebie. Do matury uczyłem się sam, bo nikt się kurwa nie interesował, czy potrzebuję np. korepetycji, jakiegoś repetytorium, czy czegokolwiek innego. Ale jakoś sobie poradziłem (jak zawsze). Matura, trzeba kupić jakieś rzeczy, przecież kurwa nie pójdę w dresach. Matka nasłuchała się swoich tępych koleżanek, że po co masz kupować? Ale ją ścisnąłem i dała trochę kasy, która starczyła na koszulę, używane buty, marynarkę i spodnie. O czym warto napisać to, to że przez technikum połowę ubrań miałem z gimnazjum, a drugą kupiłem używaną z vinted. Przechodzimy sytuacji obecnej. Zdałem maturę, dobra co robić. Przez szkołę matka pierdoliła, że mam iść na studia (ja się zastawiałem ciekawe za co) ale ok. Jestem po maturze, miałem jechać na miesiąc do pracy za granicę, ale kto mi załatwi dokumenty na studia, kto odbierze świadectwo maturalne, nie mogę jechać. Potem miałem jechać nad morze do pracy, taka sama sytuacja. Matka, w ogóle nie wiem sobie ubzdurała, że ja nie idę na studia i sobie siedzę w domu nic nie robiąc. W mieście nie ma pracy, bo jest to pierdolone zadupie. Ale to nie jest ważne. Złożyłem dokumenty na studia, dzienne i zaoczne. Szukam cały czas pracy w okolice ale nie ma (a nie zamierzam kolejny rok z rzędu pracować bez umowy, za kilkanaście złotych, bo ani nie zarobię, ani nic z tego więcej nie będzie). Ale oczywiście matka codziennie pierdoli, że siedzisz nic nie robisz, „dlaczego ty pracy nie szukasz?”. No właśnie kurwa szukam, ale ona ignoruje, że mieszkamy na wypizdowiu, gdzie nie ma pracy, ani ludzi. Raz, gdy mi zaczęła swoja codzienną tyradę o tym samym, powiedziałem jej kilka słów prawdy, że wszystko kurwa muszę sam ogarniać i nic o nich nie dostaję. Powiedziała, że da na studia i mogę się zapisywać ale… po otrzymaniu informacji, że się dostałem i złożeniu dokumentów (kurwa mamy sierpień, od 2,5 miesiąca szukam pracy, nie wiem co robić, czy mam iść na studia, czy co?) ojciec kurwa wyskakuje z tekstem „dlaczego ty nie idziesz do pracy?” „za co ty się będziesz utrzymywał?” „dla mnie to możesz nie iść na te studia”, „ja ci nie dam”. Ty kurwa psie pierdolony, śmieciu. Najpierw matka pierdoli, że da, a teraz ojciec takimi tekstami wyskakuje, jak ja już się dostałem na studia dzienne? Pytałem się kurwa, czy mam iść na zaoczne, nic kurwa nie mówili. Ojciec już jak zdałem maturę mnie kurwa wkurwił, bo zamiast jak każdy inny normalny człowiek kurwa pogratulować itd. to wyskoczył z tekstem „liczą się umiejętności, nie papier”. No to fajnie, bo on nie ma żadnej z powyższych. Matka raptownie zmienia zdanie, już nie, że da ale „ile może tyle pomoże”, czyli kurwa co? Nie wiem co mam robić, bo jak według niej „tyle ile może” to 200zł, to niech lepiej się nie odzywa. Nasłucha się swoich koleżanek z pracy, które same nie mają dzieci albo są kurwa na emeryturze, że „ale można studiować i pracować”, no tak, ale skąd mam wiedzieć jak będzie z planem zajęć itd.? Zamiast spędzać wakacje znowu kurwa siedzę i się kurwa martwię, bo nie wiem co robić. Codziennie to samo pierdolenie. Jeszcze ojciec wyskoczył z tekstem „dla mnie to możesz nie iść”. I tym kurwa tekstem ten człowiek stracił u mnie resztkę szacunku jaką miał. Od jebanego gimnazjum ciągle robią pod górkę, a ten kurwa frajer (bo inaczej nie można tego nazwać) ma swoje zawistne jazdy. Idę na studia, a on z tekstami, żebym szedł do wojska. Autentycznie nie mam do niego już żadnych kurwa uczuć, stał się dla mnie nikim wraz z tą sytuacją. Ale ktoś powie, że może nie mają pieniędzy… nie. Do żadnego stypendium się nie kwalifikuję, a ojciec który przecież jak on to mówił wyjeżdżał za chlebem, do dnia dzisiejszego trzyma pieniądze na koncie, te jak był pierwszy raz za granicą, jak i te jak był kolejny raz. Pracują razem z matką w jednej firmie, mają jakieś 7500zł przychodu i niskie wydatki, bo mieszkamy na wsi we własnym domu, gdzie do opłacenia oprócz kosztów życia są rachunki. Matka i tak z tej wypłaty odkłada ciągle pieniądze. I to nie jest tak, że nie mają, oni zwyczajnie nie chcą dawać na nic pieniędzy. Matka oczekuje, że na studiach dziennych będę zapierdalał, że kurwa gdy od 7 lat nie mam jebanych wakacji, mam wyjechać za granicę, czy chuj wie gdzie. Nie wiem, czy skończę studia ale będzie to ostateczny test matki (ojciec już na nic nie zasługuje). Nie wiem, co będzie, jak na razie nie mam ubrań na studia, żadnych rzeczy ani przedmiotów.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

  • PODCASTY.jpg

  • Blog Entries

    • 0 comments
      Korzystanie z usług biur matrymonialnych to atrakcyjna opcja dla osób, które poszukują poważnego, stabilnego związku, zwłaszcza w czasach, gdy coraz trudniej o autentyczność i szczerość relacji. W dobie szybkich randek, powierzchownych spotkań online i ciągłego pośpiechu, profesjonalne biura matrymonialne oferują spersonalizowane podejście oraz możliwość spotkania kogoś, kto rzeczywiście odpowiada naszym potrzebom i wartościom.
      Zasadniczą korzyścią jest fakt, że osoby korzystające z biur matrymonialnych jasno komunikują swoje intencje, unikając sytuacji nieporozumień wynikających z różnicy oczekiwań. Wiele osób zgłasza się do takich miejsc właśnie dlatego, że pragną poważnej, długoterminowej relacji, często z perspektywą małżeństwa lub stworzenia wspólnego życia opartego na zaufaniu i wzajemnym szacunku. Dzięki temu klienci biur matrymonialnych unikają rozczarowań charakterystycznych dla randkowania przypadkowego czy online, gdzie zamiary potencjalnych partnerów nie zawsze są jasne.
       

      Biura matrymonialne zatrudniają ekspertów zajmujących się dobieraniem partnerów, takich jak psychologowie czy trenerzy relacji, którzy prowadzą szczegółowe rozmowy z klientami, poznają ich potrzeby, preferencje oraz charakter. Na tej podstawie przedstawiane są osoby o podobnych zainteresowaniach, wartościach i planach życiowych. Tak precyzyjna selekcja sprawia, że spotkania są wartościowe, dopasowane i mają znacznie większą szansę powodzenia.
      Istotną zaletą biur matrymonialnych jest również oszczędność czasu. Poszukiwanie partnera w sposób tradycyjny, samodzielny lub poprzez aplikacje randkowe często wiąże się z dużym nakładem energii i czasu, a także z licznymi nieudanymi spotkaniami. Profesjonalne biuro matrymonialne prowadzi dokładną selekcję potencjalnych partnerów, co pozwala uniknąć niepotrzebnych rozczarowań i umożliwia koncentrację wyłącznie na osobach, które realnie odpowiadają naszym oczekiwaniom.
      Ważnym atutem biur matrymonialnych jest zapewnienie poczucia bezpieczeństwa i poufności. W przeciwieństwie do portali internetowych, gdzie użytkownicy często ryzykują trafienie na osoby nieuczciwe lub nieodpowiedzialne, renomowane biura matrymonialne prowadzą dokładną weryfikację klientów, co daje klientom pewność, że rozmawiają z osobami godnymi zaufania. Dane osobowe i szczegóły z życia klientów są chronione, a cały proces odbywa się w sposób dyskretny i profesjonalny.
      Nie bez znaczenia jest również komfort psychiczny, jaki zapewnia współpraca z biurem matrymonialnym. Osoby korzystające z tej formy wsparcia czują się docenione, zrozumiane i otoczone opieką specjalistów, którzy oprócz doboru odpowiednich partnerów często służą także wsparciem emocjonalnym. Dla osób doświadczających trudności w relacjach, poczucia niepewności czy samotności, taka forma pomocy może być niezwykle cenna i wspierająca.
      Biura matrymonialne są szczególnie przydatne dla osób o specyficznych wymaganiach dotyczących przyszłego partnera – na przykład ze względu na wykształcenie, wiek, religię, przekonania czy styl życia. Dzięki możliwości szczegółowego określenia swoich oczekiwań klienci mają szansę spotkać osoby podobne do siebie, co przekłada się na trwałość oraz satysfakcję z tworzonych relacji.
      Warto zaznaczyć, że związki zawarte z pomocą biur matrymonialnych często charakteryzuje większa dojrzałość oraz trwałość. Osoby decydujące się na tę formę poszukiwania partnera mają jasno sprecyzowane oczekiwania, a co za tym idzie, ich związki od początku bazują na solidnych fundamentach, takich jak szczerość, zaufanie oraz wspólne cele życiowe. Dzięki temu łatwiej jest budować trwałe, szczęśliwe relacje, które opierają się nie tylko na zauroczeniu, ale także na głębokim wzajemnym zrozumieniu.
      Biura matrymonialne to doskonała opcja dla wszystkich, którzy cenią swój czas, pragną prawdziwego i trwałego związku, a jednocześnie potrzebują wsparcia profesjonalistów. Indywidualne podejście, bezpieczeństwo, dyskrecja i realna szansa spotkania odpowiedniego partnera to elementy, które sprawiają, że korzystanie z usług biura matrymonialnego może okazać się jednym z najlepszych wyborów życiowych.
      Wybierając biuro matrymonialne warto zwrócić uwagę nie tylko na zróżnicowany cennik, ale też podstawę obiecywanej dyskrecji. Jeśli zapewnia się ją tylko na słowo honoru, podjęcie współpracy może być ryzykowne. Biuro OcalSiebie zapewnia dyskrecję dzięki ustawowemu obowiązkowi tajemnicy zawodowej psychologa, który swatał pary w jednej z minionych edycji programu telewizyjnego "Ślub od pierwszego wejrzenia". Więcej informacji o naszych usługach można znaleźć na stronie: Biuro matrymonialne Szczęście w miłości.
    • 0 comments
      Uśmiech w słuchawkach – dlaczego żartobliwe piosenki potrafią dźwigać nastrój? Czy kiedykolwiek po ciężkim dniu włączyłeś lekko absurdalny hit i nagle poczułeś, że życie znów ma kolory? To nie przypadek. Muzyka działa na mózg jak emocjonalny „przełącznik”, a utwory z domieszką humoru mają szczególnie silną moc regulowania nastroju. Po pierwsze – biochemia. Radosne melodie i dowcipne teksty pobudzają układ nagrody. Badania neuroobrazowe pokazują, że w trakcie słuchania energicznej muzyki rośnie aktywność w jądrze półleżącym, gdzie uwalnia się dopamina – ten sam neuroprzekaźnik, który odpowiada za uczucie zadowolenia po zjedzeniu ulubionej czekolady. Gdy dodatkowo pojawia się żart, mózg traktuje go jak małą łamigłówkę: szybką dawkę pozytywnego zaskoczenia, która wyzwala endorfiny. To biochemiczny odpowiednik szerokiego uśmiechu.
       
       
      Po drugie – efekt kontrastu poznawczego. Kiedy słuchamy utworu, który żongluje dowcipem i melodyjnością, nasza uwaga odrywa się od ruminacji („mielących się” w głowie negatywnych myśli). Humor, zwłaszcza słowny, wymusza krótkotrwałe poznawcze „przełączenie” – trzeba zrozumieć grę słów czy absurd sytuacji. To wystarczy, by przerwać spiralę zmartwień i dać psychice oddech.
      Po trzecie – lustro społeczne. Wesołe piosenki często niosą element wspólnotowy: refren, który aż prosi się o podśpiewywanie, albo fragment, z którego śmieją się znajomi. Wspólne nucenie wzmacnia poczucie więzi, a te – jak przypomina teoria samookreślenia Deciego i Ryana – są fundamentem dobrostanu. Nawet jeśli śpiewasz solo w kuchni, sama świadomość, że inni podczas koncertu zareagowaliby podobnym śmiechem, buduje emocjonalne poczucie „razem”.
       
       
      Jak wykorzystać tę wiedzę w praktyce? Spróbuj stworzyć „playlistę poprawiaczy nastroju”. Wybierz 10–12 piosenek, które spełniają trzy kryteria: rytm powyżej 100 BPM, tekst zawierający humor (nawet delikatny pastisz) i osobiste skojarzenie z miłym wspomnieniem. Puść ją rano przed pracą albo w przerwie między zadaniami. Już po kilkunastu minutach zauważysz wzrost energii i spadek napięcia mięśniowego.
      Pamiętaj jednak, że muzyka to nie lek na wszystko. Jeśli spadek nastroju utrzymuje się tygodniami, warto porozmawiać ze specjalistą. Ale na co dzień – odpal ulubiony, lekko absurdalny numer i pozwól, by żartobliwe wersy wykonały na Twoim mózgu małą, radosną reanimację.
    • 0 comments
      Niektórzy dziennikarze podają fałszywe informacje o eksperymencie z udziałem ludzi, z którego relację pokazano w "Ślub od pierwszego wejrzenia". Publikują nieprawdziwe informacje o mojej pracy jako psychologa. Przedstawia się fałszywą wizję eksperymentu - okłamuje się uczestników i opinię publiczną. 
      Zauważyłem, że część dziennikarzy lubi słowa "skandal" oraz "afera". Proszę bardzo. 
      To niewyobrażalny skandal i autentyczna afera z powodu dziennikarskich kłamstw
      Ludziom zawierającym związki małżeńskie z nieznajomymi, w ciemno, mówi się że psycholodzy analizują tysiące zgłoszeń chociaż wybiera się ich z ograniczonej puli chętnych, spośród około 50 ludzi.  
      Jako jeden z psychologów pracujący przy tym przedsięwzięciu, apeluję do dziennikarzy, aby wyłącznie w sposób precyzyjny i zgodny z prawdą opisywali eksperyment społeczny, z którego relację można oglądać w "Ślub od pierwszego wejrzenia", gdyż Uczestnicy mogą doświadczać stresu czując się zdezorientowani, gdy widzą różniące się przekazy na ten temat. Tym ludziom należą się co najmniej sprostowania i przeprosiny od podmiotów, które podawały nieprawdziwe informacje.
      Jestem autorem skarg do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Rady Reklamy, Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta, jak również pism do różnych redakcji. Niestety, dziennikarze zbywają mnie milczeniem. Nie chcą publikować sprostowań, przeprosin i podawać do wiadomości prawdziwych informacji m.in. o mojej pracy jako psychologa prowadzącego eksperyment. 
      Psycholog protestujący przeciwko kłamstwom zastąpiony fotomontażem w relacji z eksperymentu
      Relacja z eksperymentu pokazywana pod nazwą "Ślub od pierwszego wejrzenia" zawiera fotomontaż. Niektóre media określają go hasłem "fotel widmo". Ludzie nie widzą na ekranie całego składu eksperckiego prowadzącego eksperyment. Mogłoby to oburzyć dziennikarzy, ale zamiast tego, cytują urywki zdań, słowa całkowicie wyrwane z kontekstu wbrew prawu cytatu, czego najlepszym przykładem jest pominięcie tego, co krytykowałem mówiąc o ideologii feministycznej (sprawdź tutaj, do czego odnosiłem się). Feministyczne media nie widziały nic złego w tym, że ekspertka mówiła, iż jedna z uczestniczek "obsikuje teren" (jak czynią to zwierzęta), ale miały mi za złe wyrwane z kontekstu słowa sprzed około 6 lat. Zastępuje się eksperta, który prowadził eksperyment, fotomontażem, a media zamiast stanąć w obronie pluralizmu opinii i wartości demokratycznych, podają fałszywe informacje o tym całym przedsięwzięciu, zbywają milczeniem protestującego psychologa, omijają niewygodne fakty i nie zadają krytycznie ważnych pytań.
      Zrzuty ekranu z mediów ukazujące sprzeczne informacje 




      Czy w Polsce obowiązuje prawo prasowe oraz istnieje rzetelne dziennikarstwo?
      Zwracam uwagę, że:
      Przepis art. 6 ust. 1 pr. pras. mówi, że prasa jest zobowiązana do prawdziwego przedstawiania omawianych zjawisk, co zostało rozwinięte w art. 12 pr. pras. 
        Zgodnie z art. 12 pr. pras. dziennikarz jest obowiązany zachować szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych, zwłaszcza sprawdzić zgodność z prawdą uzyskanych wiadomości lub podać ich źródło.
        W świetle art. 10 ust. 2 pr. pras. jest również stosowanie się do zasad współżycia społecznego. Zgodnie ze stanowiskiem doktryny są to pozaprawne normy postępowania, których treść wyznacza akceptowany obyczaj.
        Karta Etyczna Mediów czyli polski dokument zawierający podstawowe reguły dotyczące etyki dziennikarskiej zawiera m.in. zasady prawdy, obiektywizmu, uczciwości, szacunku i tolerancji.
        Bywa nierzadko, że dziennikarze podają tylko źródło zdobytej informacji, czując się zwolnionymi od obowiązku potwierdzenia ich autentyczności (E. Ferenc-Szydełko, Prawo prasowe Komentarz, Warszawa 2008, s. 107.), ale "...taka konstrukcja publikacji nie zwalnia dziennikarza z dołożenia szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu i wykorzystywaniu materiału prasowego(…)" (Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 13 grudnia 2012r., VI ACa 675/12) Czy w Polsce obowiązuje prawo autorskie?
      Czyimi zdjęciami opatrywane są artykuły na mój temat? Są to fotografie mojego autorstwa, które dziennikarze po prostu skopiowali z moich mediów społecznościowych i bez jakiegokolwiek kontaktu ze mną używali w swoich materiałach.
      Liczba uczestników w "Ślub od pierwszego wejrzenia"
      Należy rzetelnie przedstawiać informacje na tematy takie jak liczba zgłoszeń, liczba uczestników, liczba przeanalizowanych zgłoszeń w "Ślub od pierwszego wejrzenia", ponieważ ludzie mają prawo do precyzyjnych informacji, zwłaszcza, że ten eksperyment społeczny polega na zawieraniu "w ciemno" związków małżeńskich. 
      Ponadto, wobec istniejących w mediach sprzecznych doniesień o przebiegu eksperymentu, zwracam uwagę, że jest on przedstawiony w Regulaminie Naboru:

      Dziennikarze, czy czytaliście kiedykolwiek ten regulamin? Czy widzieliście, ile czasu trwa nabór i mieliście to na uwadze, gdy publikowaliście słowa o tysiącach analiz? Czy dziennikarstwo ma polegać na "kopiuj-wklej"?

      Co mają powiedzieć ludzie, którzy zgłaszając się sugerowali się tymi informacjami o przebiegu eksperymentu?
      Oczywiście opublikuję rzetelny raport z tego co dzieje się naprawdę w ramach tego przedsięwzięcia, nastąpi to jednak dopiero, gdy będzie możliwe. Jeśli ktoś z uczestników czuje się oszukany, powinien zgłosić się na Policję i wskazać mnie jako świadka. Posiadam obszerne archiwum w formie wideo i zrzutów ekranu z tego, co prezentowały media. Jestem też byłym ekspertem prowadzącym ten eksperyment.
      Psycholog Rafał Olszak a TVN


      Pozwolę sobie także przy okazji zadać pytanie...
      Feminizm, feministki, feministyczne portale, gdzie teraz jesteście?
      Czy jesteście gotowe także zawalczyć o prawdę dla kobiet biorących w nim udział? A może ideologia feministyczna nie uwzględnia możliwości poparcia psychologa, który domaga się prawdy dla kobiet, uczestniczek eksperymentu, oraz dla opinii publicznej? Nagle Was przestał obchodzić los kobiet? Dziennikarze, prawdy! Mężczyznom oczywiście ona też należy się.
      Dla przypomnienia. Eksperyment społeczny to metoda badawcza wykorzystywana w naukach społecznych i psychologii, której celem jest zrozumienie i analiza zachowań ludzkich w kontrolowanych warunkach. W eksperymencie społecznym badacze manipulują określonymi zmiennymi lub warunkami, aby obserwować, jak ludzie reagują i zachowują się w różnych sytuacjach. Eksperymenty społeczne pomagają zgłębić mechanizmy, które wpływają na decyzje, interakcje międzyludzkie oraz dynamikę społeczną.
      Ważne aspekty eksperymentów społecznych to kontrolowanie warunków eksperymentalnych, aby móc wyciągać wnioski na temat przyczynowości (czyli określać, które zmienne wpływają na zachowanie), oraz zapewnienie etycznego traktowania uczestników, czyli unikanie potencjalnych szkód emocjonalnych lub psychologicznych.
       
       
       
       
       
       
       
       
       
      słowa kluczowe, tagi: wycięty psycholog, wycięty ekspert, ślub od pierwszego wejrzenia, śopw, skandal, afera, media, liczne wersje zdarzeń, sprzeczne wersje, program telewizyjny, eksperyment telewizyjny, eksperyment społeczny, pusty fotel, feminizm, psycholog Rafał Olszak, zagadki dziennikarskie, uczestnicy, skład ekspertów
       
    • 0 comments
      Tekst napisany po polsku, znajduje się poniżej.
      “Smoke of my dreams – Joker’s Anthem” is a composition whose power lies in the dramatic voice of a mature soul singer blessed with a full, almost operatic range. From the very first seconds the artist assaults the listener with a tone that slides from velvety baritone to tearing, theatrical scream, giving the analysis of My Dreams’ Smoke lyrics the emotional punch of a live opera scene. Percussion, acting as the sole dominant instrument, beats like Gotham’s unsettling heartbeat; its minimalist, steady pulse leaves room for a crazed vocal line that explodes beyond the usual soul-ballad form.
       
       
      This musical review highlights the growing crescendo: three choruses – the first merely provocative, the second spine-chilling, the third utterly unhinged – turn the track into a full-throttle roller-coaster. In the third refrain the singer unleashes virtuosic glissandi, throat-ripping growls and surprise falsettos, forging one of the boldest fusions of soul and absurdist theatre on record. The lyric, packed with images of a fallen angel, melting dream-smoke and relentless fever, anchors itself in the dark tradition of the Joker character, which is why phrases like Joker anthem analysis appear naturally: the song probes the edge between comedy and tragedy, between a dream of redemption and the certainty of downfall. The meaning of the song’s words connects individual failure with the universal motif of a mask adopted to hide a crumbling self; little wonder that fans of the “Joker” movie search for it under keywords Joker in music interpretation or hymn Joker song meaning.
      The music video amplifies the message through two distinct incarnations of the iconic villain. Before the second chorus ends, we watch a thirty-year-old Joker; with every scene his grin widens and his makeup smears, signaling deepening obsession. As the second refrain’s last notes fade, a violent cut introduces an older Joker – aged, cracked-skinned, his gaze mixing pure grotesque with triumphant madness. This spectacular visual perfectly echoes the melody line: the camera jitters to the drum hits, strobing light mimics rising smoke, and Joker video analysis becomes an organic extension of the track itself. All five plus minutes of sound thus form not just a song but a full-blown audiovisual experience deserving top search results for phrases like operatic-range soul vocal, crazy artistic Joker performance.
      -----------
      „Mych marzeń dym – hymn Jokera” to kompozycja, której siła tkwi w dramatycznym wokalu dojrzałego soulowego śpiewaka obdarzonego pełną, wręcz operową skalą. Już od pierwszych sekund artysta atakuje słuchacza głosem rozpiętym między aksamitnym barytonem a rozdzierającym, teatralnym krzykiem, dzięki czemu interpretacja tekstu piosenki Mych marzeń dym nabiera intensywności porównywalnej z występem scenicznym w operze. Perkusja, jako jedyny zasadniczy instrument, pulsuje niczym niepokojące tło miasta Gotham; jej minimalistyczny, miarowy rytm zostawia całą przestrzeń dla szaleńczej frazy wokalnej, która w kolejnych wersach rozsadza schemat klasycznej ballady soul. Ta recenzja muzyczna podkreśla przede wszystkim narastające crescendo: trzy refreny – za pierwszym razem tylko prowokujące, za drugim przyprawiające o dreszcze, za trzecim całkowicie rozszalałe – sprawiają, że całość staje się ostrą jazdą bez trzymanki. W trzecim refrenie piosenkarz pozwala sobie na wirtuozerskie glissanda, gardłowe growle i zaskakujące falsety, czyniąc z utworu jedno z najbardziej wyrazistych połączeń soul i teatru absurdu. Sam tekst – nasycony obrazami upadłego anioła, rozpływającego się dymu marzeń i niekończącej się gorączki – wpisuje się w mroczną tradycję postaci Jokera, stąd fraza analiza hymnu Jokera pojawia się tu nieprzypadkowo: piosenka bada granice między komizmem a tragedią, między snem o odkupieniu a świadomością nieuchronnego upadku. Znaczenie słów utworu łączy osobistą klęskę z uniwersalnym motywem maski, którą bohater przybiera, by ukryć rozpadającą się tożsamość; nic dziwnego, że fani filmu „Joker” wyszukują to nagranie, wpisując frazy interpretacja Jokera w muzyce czy znaczenie słów utworu hymn Jokera.
      Teledysk wzmacnia przekaz dzięki dwóm odmiennym wcieleniom kultowego antagonisty. Przed końcem drugiego refrenu widzimy trzydziestoletniego Jokera; w każdej kolejnej scenie jego uśmiech staje się szerszy, a makijaż coraz bardziej rozmazany, co podkreśla pogłębiającą się obsesję. Gdy drugi refren wybrzmiewa ostatnimi nutami, następuje gwałtowny montaż i na ekranie pojawia się Joker dojrzały – postarzały, z popękaną cerą i spojrzeniem, w którym miesza się czysta groteska i triumf szaleństwa. Ta spektakularna wizualizacja znakomicie ilustruje linię melodyczną: kamera drży w rytm perkusyjnych uderzeń, migotliwe światło przypomina unoszący się dym, a interpretacja teledysku Joker analiza staje się naturalnym przedłużeniem samego utworu. Całe pięć minut i kilka sekund brzmienia to więc nie tylko piosenka, lecz pełnoprawne widowisko audiowizualne, które zasługuje, by znaleźć się w wynikach wyszukiwania pod hasłami soulowy wokal o operowej skali, szaleńczy performance z filmu Joker.
    • 0 comments
      Wiara religijna od wieków pełni dla człowieka rolę kompasu egzystencjalnego, a współczesna psychologia coraz wyraźniej pokazuje, że jej znaczenie nie ogranicza się jedynie do sfery duchowej. Badania nad rezyliencją, czyli zdolnością radzenia sobie z przeciwnościami, wskazują, że osoby deklarujące stabilną religijność częściej utrzymują optymistyczne nastawienie, łatwiej odnajdują sens w cierpieniu i szybciej wracają do równowagi po kryzysach życiowych. W nurcie psychologii pozytywnej Frankl uznał już w połowie XX wieku, że poszukiwanie sensu jest podstawową motywacją człowieka; religia dostarcza gotowych narracji, które podtrzymują to poczucie i wzmacniają psychiczną wytrzymałość.
      Kluczowy mechanizm ochronny leży w poczuciu sprawczości rozumianym w duchowym wymiarze. Modlitwa, medytacja czy uczestnictwo w liturgii umożliwiają symboliczne oddanie kontroli siłom wyższym, co w sytuacjach obiektycznie bezsilnych redukuje napięcie i chroni przed uczuciem przytłoczenia. Neuroobrazowanie pokazuje, że praktyki kontemplacyjne charakterystyczne dla wielu tradycji religijnych uspokajają układ limbiczny i uruchamiają korę przedczołową odpowiedzialną za refleksję i regulację emocji, podobnie jak świeckie techniki mindfulness. Różnica polega na tym, że doświadczenia religijne są osadzone w bogatszym kontekście mitów, rytuałów i społeczności, co jeszcze bardziej utrwala ich efekt.
       
       
      Nie można pominąć wymiaru relacyjnego. Wspólnota parafialna, grupa modlitewna czy rytuały świąteczne budują poczucie przynależności, a zgodnie z teorią przywiązania bezpieczeństwo więzi sprzyja rozwojowi zdrowych strategii regulacji afektu. Kontakt z innymi wierzącymi działa jak amortyzator samotności, a wspólne przeżywanie liturgii wzmacnia tzw. emocje moralne – wdzięczność, współczucie, pokorę – które korelują z dobrostanem psychicznym. Ponadto praktykowanie altruizmu zalecanego przez większość religii często przekłada się na realne działania prospołeczne, a pomaganie innym obniża poziom kortyzolu i sprzyja wzrostowi poczucia własnej wartości.
      Aspekt nadziei pojawia się zwłaszcza przy konfrontacji z nieuchronnością śmierci. Badania nad lękiem tanatycznym wskazują, że silna wiara w życie wieczne lub reinkarnację zmniejsza strach przed końcem istnienia i obniża skłonność do depresyjnych ruminacji. Wizja transcendencji pozwala interpretować trudne doświadczenia jako część większego planu, co sprzyja akceptacji i ułatwia pracę żałoby.
      Nie można jednak zapominać o możliwych cieniach – fundamentalizm, poczucie winy czy lęk przed potępieniem mogą stać się źródłem cierpienia psychicznego. Korzystny wpływ widoczny jest przede wszystkim wtedy, gdy religijność ma charakter dojrzały, otwarty i zintegrowany z innymi sferami osobowości, a zamiast wymuszonego posłuszeństwa dominuje wewnętrzna motywacja oraz autentyczna relacja z tym, co wierzący nazywa Bogiem.
      Podsumowując, wiara religijna działa jak wielowarstwowa sieć bezpieczeństwa: dostarcza mapy sensu, oferuje skuteczne strategie radzenia sobie ze stresem, zapewnia wsparcie społeczne i kultywuje emocje sprzyjające dobrostanowi. W praktyce oznacza to, że osoby wierzące mają do dyspozycji bogaty zestaw narzędzi psychologicznych, które – jeśli używane elastycznie i bez fanatyzmu – mogą znacząco poprawić jakość życia psychicznego.
  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy we wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

  • Podcasty i filmy o psychologii

×
×
  • Create New...

Important Information

Używając strony akceptuje się Terms of Use, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.