Problemy w relacji "przyjacielskiej"

[Gość]

Dzień dobry,

 

jestem 26 letnią kobietą po studiach, obecnie szukam pracy, jestem w połowie na utrzymaniu rodziców. Kiedyś przechodziłam depresję, ale według mnie sobie z tym poradziłam. Biorę małe dawki antydepresantow zlecone przez psychiatrę. Psycholog kiedyś stwierdził u mnie zaburzenie borderline.

 

Mam zdrowe i przyjacielskie relacje z rodzicami, jednak mam jedną toksyczną "przyjaciółkę", która ma wiele problemów ze sobą i czuję się obarczona jej problemami psychicznymi. Wiele razy pisała mi, że chce się zabić, czuję się w tym jakby to też były moje problemy, traktowała mnie jak "gąbkę". Ostatnio jednak poluzowalam z nią relację. Czuję, że ona się do mnie na tyle przywiązała, że nie mogłam zerwać tej znajomości, chociaż czuje, że jest toksyczna. Ona mieszka z rodzicami, jest jedynaczką jak ja, jednak ma źle relacje z rodzicami, stąd uważa, że ja jestem jej najbliższa osoba. Obecnie pracuje i ma stałą dobrą pensję. 

 

Prowadzilysmy 'razem' jakiś rok temu "działalność charytatywną" polegająca na zamówieniu grupowym dość kosztownych przedmiotów (100-150 zł za przedmiot dla jednej osoby) z innego kraju dla innych osób pod jakby jednym szyldem. Bez żadnej umowy, coś na zasadzie hobby. Ona zajmowała się tym głównie, prowadząc wszelkie transakcje, zbieranie pieniędzy, kontakt z ludźmi, zamawianie tych przedmiotów. Ja odbierałam te rzeczy, pakowałam w paczki i wysyłałam do ludzi, żadnego wglądu w finanse. Jedno zamówienie grupowe zostało zlozone na 2,5 tysiąca(?) zł, nawet nie wiem. Okazało się, że były z nim problemy, zostało zgubione w innym kraju i stracone, a zostało opłacone przez ludzi. Koleżanka sama miała się zajmować formalnościami i kontaktem z tymi ludźmi realizującymi zamówienie, tak sama ustaliła. Jednak podobno się nie powiodło, powiedziała, że nie ma siły na wojowanie z nimi, postanowiła sama zwrócić ludziom pieniądze, a ja miałam się nie wtrącać, nawet nie otrzymałam informacji ile to wszystko kosztowało. Koleżanka spłaciła kilka osób, teraz nagle się okazało (po kilku miesiącach) że jednej osoby nie spłaciła. Otrzymałam od niej długą wiadomość, że została z tym sama, a ja mam na to wszystko "wylane" i że chce pieniędzy na spłatę tego. Ja nie zamierzam tego spłacać, bo nawet nie wiem ile, nie zarzadzalam tym, nie zbierałam pieniędzy i kazała mi się w to nie wtrącać. Napisałam jej, że nie może żądać ode mnie pieniędzy, kiedy ja nawet nie miałam dostępu i wiedzy o transakcji, a ona uważa, że istnieje odpowiedzialność grupowa, bo miałyśmy "jakąś grupke na fb i ona to zamawiała pod wspólnym szyldem". Kazała mi się nie produkować dalej, ja nie czuję się zobowiązana by płacić za coś do czego nie miałam nawet dostępu i wiedzy o tych transakcjach. Czuję się jednak winna. Czy powinnam jej płacić? Czy powinnam czuć się winna? Czuję jednak trochę też ulgę, że to być może skończy naszą znajomość, gdyż nie kazała mi się już "silić na wywody, a jak będę coś chciała to mam napisać sms kiedyś".

Proszę o poradę.