Skocz do zawartości

Nie wiem co zrobić z tym związkiem


misia13

Polecane posty

Witam. Mam 22lata i od 3 lat jestem w związku. Mój chłopak ma 29lat. Na początku naszej znajomości był moim ideałem: troskliwy, czuły, kochający, wiedziałam, że mu zależy na mnie i że jestem dla Niego naprawdę ważna. Problemy w relacji zaczęły się kiedy u chłopaka pojawiły się problemy ze zdrowiem: pokrzywka, opuchnięte i przekrwione oczy, kołatanie serca i wiele innych objawów. Te objawy trwają nieustannie od końca 2018 roku, a lekarze nie są wstanie mu pomóc, mimo to że szuka pomocy u różnych lekarzy ... Rok 2019 był jeszcze do wytrzymania, chociaż nasza relacja juz była chłodniejsza, chłopak zaczął unikać bliskości (tłumaczył się pokrzywką), mniej czasu spędzaliśmy ze znajomymi ( nie miał ochoty nigdzie wychodzić) ale mimo wszystko czułam, że mnie kocha i nic w tej sprawie sie nie zmieniło. 

Problemy i moja niepewność zaczęła się tak naprawdę w tym roku. Mój chłopak nadal się źle czuje, nadal ma problemy ze zdrowiem, powtarza mi, że ma już tego dość. Wiem, że sobie z tym nie radzi, bo to widzę a On mi to powtarza, zamknął się w sobie. Nasz związek przez to zszedł na dalsze tory. Nie ma między nami już bliskości fizycznej (on nie chce) - nawet mnie nie przytuli, nie pocałuje, spotykamy się dużo rzadziej, a jak dojdzie do spotkania to praktycznie nie rozmawiamy ze sobą tylko w ciszy oglądamy film.   On nie chce ze mnie pisać (mówi, że potrzebuje spokoju i chce się wyciszyć), nasz kontakt jest poniżej minimum  gdzie wcześniej pisaliśmy cały czas i dużo rozmawialiśmy, wiedziałam wszystko co się u Niego dzieje, a teraz nie wiem nic. Ja jestem osoba, która potrzebuję czułości i okazywania miłości, utwierdzania, że faktycznie jestem kochana ( to przez poprzedni związek gdzie byłam pomiatana i nieszanowana ), a teraz On nie pisze tak często słów "Kocham Cię", a jak napisze to ciężko mi w nie uwierzyć, nie pisze, że jestem dla Niego ważna, nie jest już tak czuły jaki był na początku związku, a mi tego bardzo brakuje, często piszę w niemiły sposób, albo po prostu przestanie się odzywać.  Wielokrotnie poruszałam ten problem, tłumacząc Mu, że sie strasznie zmienił, że nie wiem czy jeszcze mu zależy, ale za każdym razem próba rozmowy kończy się kłótnia i złością z Jego strony, że Go nie rozumiem, że nie potrafie uszanować jego prośby (potrzeby spokoju, ciszy i czasu), że zamiast wsparcia ode mnie czuję tylko ciągłe pretensje, żale, niezadowolenie (faktycznie są jakieś pretensje, po prostu tęsknię za jego czułością). Jeszcze z początkiem września pisał mi, że wie iż problem jest w nim i, że mi to wszystko wynagrodzi jak dojdzie sam ze sobą do porozumienia.

W październiku zmarł Mu tata, co Go przygnębiło, nie chciał, żebym była przy  nim cały czas powtarzając mi " no właśnie w tym jest problem, że ty chcesz być przy mnie, a ja chce być z RODZINĄ, i masz pretensje ze sie nie widzimy" Otrącił mnie w każdej możliwej sferze związku. W trakcie ostatniej kłótni zapytałam Go, czy mu jeszcze zależy, a on stwierdził, że mam gdzieś jego potrzeby i dla mnie się liczy tylko to czy Mu jeszcze zależy i że w aktualnej chwili życia nie zależy mu na niczym, nie zależy mu na związku, a kłótnia się skończyła tym, że napisał mi " Z nami koniec"(pierwszy raz od początku znajomości, a już mieliśmy trochę kłótni). Przeprosiłam Go za złości ze swojej strony, a On po kilku godzinach napisał mi "Dobranoc" w przeciągu kolejnego tygodnia mieliśmy ze sobą kontakt taki jak przed kłótnia czyli minimalny. Mówi, że nie chce pisać, a cały czas jest dostępny na komunikatorze, odczyta wiadomość i nie odpiszę ( kiedyś nie było takiego czegoś, nawet jak był zły to zawsze pisał i to On starał się załagodzić sytuację, a jak się nie odzywałam godzinę to się martwił) nie chce się spotykać, nawet wyjeżdżając zagranice do pracy ( w poniedziałek) spotkaliśmy się tylko  w sobotę ( po miesiącu ), ale oczywiście był chłodny, oziębły, a w dniu wyjazdu nie przyjechał nawet na 10 min ... Kocham Go bardzo, w głębi serca jeszcze wierze, że on mnie też kocha. Ale jego odtrącenie, chłód i niechęć do mnie mnie załamuje psychicznie, ja sobie nie radzę z emocjami, cały czas płacze, mam ochotę mu wygarnąć wszystko, ale wiem że nie mogę bo będzie jeszcze gorzej, a już według mnie jest tragicznie. Pisałam mu, że musimy porozmawiać, bo przestaliśmy to robić, to usłyszałam tylko, że to nie jest odpowiedni czas na rozmowy i nie ma na to ochoty .Wiem , że jest dobrze wychowany i że potrafiłby pisać z inna, ale mam wątpliwości mimo wszystko i też sie kiedyś pokłóciliśmy o to iż jestem zazdrosna i jak wgl mogę Go podejrzewać o jakąkolwiek zdradę wiedząc, że jest w złym stanie psychicznym... Jestem bezsilna, nie wiem czy jego zmiana jest spowodowana chorobą i  śmiercią taty czy po prostu już mnie nie kocha i chce swoim zachowaniem doprowadzić do tego bym to ja zerwała. Dla mnie jest to niewiarygodne jak się zmienił On nie jest tym chłopakiem w którym się zakochałam kilka lat temu. Cała ta sytuacja odbiją się bardzo na mojej psychice i nie wiem co zrobić, jak sie zachowywać, jak postępować ? Może po prostu powinnam odpuścić, zacisnąć zęby i wierzyć, że kiedy on sie upora ze sobą to wróci mój idealny mężczyzna ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem po sobie. W wieku 37 lat dostałem zawału serca. Wylądowałem w szpitalu. Po wyjściu otrzymałem garść tabletek i uwiązałem się z nimi do końca życia. Podniosłem się po tym ale...

Przez długi czas widziałem wszystko, od przedmiotów po ludzi jako coś co przemija, obumiera i w dłuższej perspektywie nie ma racji bytu. Podniosłem się z tego. Ale sądzę, że Twój partner potrzebuje specjalisty, który przywróci go do życia. Nic nie jest straconego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On też kilka razy wylądował na szpitalu, ale lekarze tam nie stwierdzili nic niepokojącego. Miał holltera i też nic nie wyszło. On ma ciagle wrażenie że serce mu szybko, albo że nagle się zatrzymuje i znowu zaczyna bić... Cały czas sprawdza sobie tętno.

Na początku tych objawów jeden z lekarzy do których chodził powiedział mu że ma nerwicę i to wszystko jest spowodowana tym, miał przepisane tabletki, ale zamiast się po nich lepiej czuc to bylo nawrót, a pokrzywka się nasilała..

Martwię się o niego, mówię mu że musi iść do psychologa A on głupio gada że nie tak łatwo znaleźć dobrego psychologa. Fakt, ale jak nie zacznie szukać to nie znajdzie. Nie mam już siły do niego, pisze miło, staram się go nie denerwować, ale nawet jak pisze że go kocham to się złości..

Kocham Go, ale to w jaki sposób mnie traktuje zniechęca mnie do wszystkiego, stał się nie miły, wszystko mu przeszkadza dosłownie wszystko. A ja tylko płacze z bezsilności. Nie wiem czy jemu wgl jeszcze zależy 

 
 
 
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy szczera rozmowa by mu w czymś pomogła. Jeśli on nie chce sobie pomóc to mu Ty nie pomożesz. Miej jednak na uwadze fakt, że w tym wszystkim Ty też zbierasz ciosy i Twoja struktura emocjonalna nie jest niezniszczalna. W takiej sytuacji potrzebne jest wsparcie także Tobie. Zacznij od siebie byś ewentualnie mogła pomóc jemu. W tym wszystkim stajesz się niejako źródłem wyładowania jego frustracji. Nie wiem czy to ma sens, bo jemu nie pomoże a w Ciebie to uderza. Trudna sytuacja bo w grę wchodzą emocje. Może jeśli się nieco wycofasz i przestaniesz zwracać uwagę na jego stan zdrowia to otrzeźwieje? Ja mam to szczęście, że podniosłem się sam, choć emocjonalne skutki przeszły mi dopiero po kilku latach. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdaję sobie sprawe z tego, że to on musi chcieć tej pomocy, a ja Go w żaden sposób nie zmuszę do tego. W momencie kiedy staram się pisać normalnie ( tak jak wtedy gdy było dobrze) to też go to denerwuję. W ciągu dnia to on codziennie rano pierwszy piszę "dzień dobry", kiedy jest w pracy to fakt się nie odzywa ( a przedtem pisał chociaż 2 wiadomości na przerwie teraz nic), ale ja też nic nie pisze i to On pierwszy się odzywa kiedy wraca po pracy na mieszkanie i to on pierwszy pisze "dobranoc" ... Chyba jakby mu nie zależało to nie robiłby tego ? czy ja się próbuje na siłę pocieszać ? 

 

Nie ukrywam, że moja psychika jest już na granicy wytrzymałości, cholernie rani mnie jego zachowanie :( 

We wrześniu jeszcze widział swoje błedy i wiedział, że się nie zachowuję tak jak powinien. pisał mi wtedy, że nie radzi sobie sam ze sobą i przez to nie jest wstanie być dla kogokolwiek innego 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja rada jest taka. Skup się na sobie. Zadbaj o siebie. Pomyśl o własnym rozwoju i własnym szczęściu. Odpowiedz sobie na pytanie czy ON daje Ci szczęście. I co on daje Ci w ogóle. Jeśli nie chce porozmawiać, przyjąć Twojej pomocy czy troski to widocznie nie zasługuje na Ciebie. Za to Ty zasługujesz na szczęście. Odpowiedz sobie na te pytania. Może jak skupisz się na sobie to wówczas on sobie przypomni o tym co dobre? Zadam nietaktowne pytanie, ile masz lat? Pytam bo w różnym wieku są różne drogi jakie człowiek może obrać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No teraz nie czuje się szczęśliwa, ale jak Go poznałam to nie wierzyłam w to, że ktoś bedzie wstanie mnie tak bardzo pokochać jak On to zrobił. Prawda jest taka, że dzięki niemu wróciła mi radość życia, to on mnie posklejał i pokazał jak powinna wyglądać miłość i to On pokazał mi czym jest szczęście. Wcześniej byłam w toksycznym związku, gdzie chłopak zrujnował mnie doszczętnie ..

On naprawdę był moim ideałem i cięzko mi uwierzyć, że teraz zachowuje się jak burak ... 

Przepraszam, że zapytam jak Pan miał problemy ze zdrowiem to też tak bardzo się zmieniło Pańskie zachowanie ? Jest możliwe, że to jak moj chłopak się zachowuje jest spowodowane tymi objawami i tym, że sobie z tym nie radzi ? 

 

co do mojego wieku, to mam 22lata, tak jak napisałam i wiem, że niby całe życie przede mną ale chciałabym spędzić je z Nim ...

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok... Więc po kolei. Nie, moje zachowanie nie zmieniło się do innych. Być może dlatego, że nie miało się wobec kogo zmieniać. Sam jestem w toksycznym związku i trwam w nim by chronić moje dzieci przed narcystyczną matką. Nie miałem, nie mam i nie będę miał wsparcia jakie on odrzucił. Nie da się mnie porównać z nim, gdyż zawał serca spowodowany był między innymi przez moją żonę, która stosowała wobec mnie psychiczną przemoc. Więc ja oprócz zawału zmagałem się z niechęcią do życia w ogóle. Teraz jest inaczej, wiedząc kim jest moja żona łatwiej mi się to znosi i jestem znacznie bardziej odporny. 

Teraz co do miłości. Proszę się zastanowić. Napisała Pani, że "nikt mnie tak nie pokochał jak on". Proszę zwrócić na to uwagę i rozbić to na czynniki pierwsze. Pani nie wie jak on tak naprawdę Panią kochał. To uczucie nie pochodziło od niego lecz pochodziło z Pani. To było Pani wyobrażenie o jego miłości, powodowane jego zachowaniem. Nie da się przekazać własnych uczuć komuś, jedynie można je okazać i na podstawie zachowania można sobie wyobrazić to co ten człowiek do mnie czuje. Niestety nie zawsze można temu wierzyć, czego dowodem są związki z narcyzami. Początki jak z bajki by potem okazało się, że książę/ księżna są potworami.

Dlatego sugeruję Pani poświęceniu się rozwojowi osobistemu. Kolejna sprawa jest taka, że Pani tak naprawdę nie potrzebuje do szczęścia nikogo. Potrzebuje Pani to szczęście u siebie obudzić a nie zrobi tego Pani oczekując, że ktoś je Pani da. 

Toksyczny związek w jakim była Pani wcześniej, wymagał zrobienia sobie przerwy w relacjach damsko męskich, ponieważ wcześniej należało pozbierać się do kupy. Gdyż jest Pani narażona na to, że albo wpadnie Pani we własne sidła potrzeby miłości albo zacznie Pani oceniać partnerów poprzez pryzmat wcześniejszej relacji. Nie lekceważę Pani wieku absolutnie. Dwadzieścia dwa lata to piękny wiek. Można mając tyle energii dokonać cudów. 

Rozważyłbym odsunięcie się od niego i zreperowanie własnej duszy. Jeśli jest on warty Pani czasu to niech on się o Panią stara. Jeśli nie, to niech pędzi konia do wsi, a Pani poszuka szczęścia w sobie. Wówczas następny związek będzie dużo lepszy bo będzie się Pani kierować innymi kryteriami w doborze partnera. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiarygodne, ale dokładnie to samo mi mówi chłopak "Pani to szczęście u siebie obudzić a nie zrobi tego Pani oczekując, że ktoś je Pani da. ".. 

Co do miłości, to ja z początkiem znajomości nie pokazywałam, że mi zależy i nie chciałam się w to angażować, bo sie po ludzku bałam, a on mimo to cały czas się starał aby zdobyć moje serce i sprawić bym Go pokochała, no i czasem tak się stało. 

Zdaję sobie sprawę z tego, że też w jakimś stopniu jestem winna tej sytuacji, że tez nie zawsze postępuje tak jak powinnam, ale racja ja nie mogę zrobić już nic więcej, a żeby związek istniał i aby był szczęśliwy muszą tego chcieć obie osoby. Ja sobie czały czas tłumaczę jego zachowanie chorobą ..

Mimo wszystko w głębi serca wierze ze to tylko przejściowe i niedługo wszystko wróci do normalności ... Tylko aby wtedy już nie było za późno

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę się nad tym zastanowić. Czy warto dawać się okaleczać licząc, że coś się zmieni. Co do Pani winy to nie wypowiem się bo nie wiem o co chodzi i nie namawiam do dzielenia się tym publicznie. To powinna sama Pani osądzić lub jeśli zechce się tym podzielić, to pewnie jest tu jakaś opcja prywatnej wiadomości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy we wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

  • Podcasty i filmy o psychologii

×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.