Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Antares

Użytkownik
  • Zawartość

    7
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

Antares's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Proszę się nad tym zastanowić. Czy warto dawać się okaleczać licząc, że coś się zmieni. Co do Pani winy to nie wypowiem się bo nie wiem o co chodzi i nie namawiam do dzielenia się tym publicznie. To powinna sama Pani osądzić lub jeśli zechce się tym podzielić, to pewnie jest tu jakaś opcja prywatnej wiadomości.
  2. Ok... Więc po kolei. Nie, moje zachowanie nie zmieniło się do innych. Być może dlatego, że nie miało się wobec kogo zmieniać. Sam jestem w toksycznym związku i trwam w nim by chronić moje dzieci przed narcystyczną matką. Nie miałem, nie mam i nie będę miał wsparcia jakie on odrzucił. Nie da się mnie porównać z nim, gdyż zawał serca spowodowany był między innymi przez moją żonę, która stosowała wobec mnie psychiczną przemoc. Więc ja oprócz zawału zmagałem się z niechęcią do życia w ogóle. Teraz jest inaczej, wiedząc kim jest moja żona łatwiej mi się to znosi i jestem znacznie bardziej odporny. Teraz co do miłości. Proszę się zastanowić. Napisała Pani, że "nikt mnie tak nie pokochał jak on". Proszę zwrócić na to uwagę i rozbić to na czynniki pierwsze. Pani nie wie jak on tak naprawdę Panią kochał. To uczucie nie pochodziło od niego lecz pochodziło z Pani. To było Pani wyobrażenie o jego miłości, powodowane jego zachowaniem. Nie da się przekazać własnych uczuć komuś, jedynie można je okazać i na podstawie zachowania można sobie wyobrazić to co ten człowiek do mnie czuje. Niestety nie zawsze można temu wierzyć, czego dowodem są związki z narcyzami. Początki jak z bajki by potem okazało się, że książę/ księżna są potworami. Dlatego sugeruję Pani poświęceniu się rozwojowi osobistemu. Kolejna sprawa jest taka, że Pani tak naprawdę nie potrzebuje do szczęścia nikogo. Potrzebuje Pani to szczęście u siebie obudzić a nie zrobi tego Pani oczekując, że ktoś je Pani da. Toksyczny związek w jakim była Pani wcześniej, wymagał zrobienia sobie przerwy w relacjach damsko męskich, ponieważ wcześniej należało pozbierać się do kupy. Gdyż jest Pani narażona na to, że albo wpadnie Pani we własne sidła potrzeby miłości albo zacznie Pani oceniać partnerów poprzez pryzmat wcześniejszej relacji. Nie lekceważę Pani wieku absolutnie. Dwadzieścia dwa lata to piękny wiek. Można mając tyle energii dokonać cudów. Rozważyłbym odsunięcie się od niego i zreperowanie własnej duszy. Jeśli jest on warty Pani czasu to niech on się o Panią stara. Jeśli nie, to niech pędzi konia do wsi, a Pani poszuka szczęścia w sobie. Wówczas następny związek będzie dużo lepszy bo będzie się Pani kierować innymi kryteriami w doborze partnera.
  3. Moja rada jest taka. Skup się na sobie. Zadbaj o siebie. Pomyśl o własnym rozwoju i własnym szczęściu. Odpowiedz sobie na pytanie czy ON daje Ci szczęście. I co on daje Ci w ogóle. Jeśli nie chce porozmawiać, przyjąć Twojej pomocy czy troski to widocznie nie zasługuje na Ciebie. Za to Ty zasługujesz na szczęście. Odpowiedz sobie na te pytania. Może jak skupisz się na sobie to wówczas on sobie przypomni o tym co dobre? Zadam nietaktowne pytanie, ile masz lat? Pytam bo w różnym wieku są różne drogi jakie człowiek może obrać.
  4. Nie wiem czy szczera rozmowa by mu w czymś pomogła. Jeśli on nie chce sobie pomóc to mu Ty nie pomożesz. Miej jednak na uwadze fakt, że w tym wszystkim Ty też zbierasz ciosy i Twoja struktura emocjonalna nie jest niezniszczalna. W takiej sytuacji potrzebne jest wsparcie także Tobie. Zacznij od siebie byś ewentualnie mogła pomóc jemu. W tym wszystkim stajesz się niejako źródłem wyładowania jego frustracji. Nie wiem czy to ma sens, bo jemu nie pomoże a w Ciebie to uderza. Trudna sytuacja bo w grę wchodzą emocje. Może jeśli się nieco wycofasz i przestaniesz zwracać uwagę na jego stan zdrowia to otrzeźwieje? Ja mam to szczęście, że podniosłem się sam, choć emocjonalne skutki przeszły mi dopiero po kilku latach.
  5. Powiem po sobie. W wieku 37 lat dostałem zawału serca. Wylądowałem w szpitalu. Po wyjściu otrzymałem garść tabletek i uwiązałem się z nimi do końca życia. Podniosłem się po tym ale... Przez długi czas widziałem wszystko, od przedmiotów po ludzi jako coś co przemija, obumiera i w dłuższej perspektywie nie ma racji bytu. Podniosłem się z tego. Ale sądzę, że Twój partner potrzebuje specjalisty, który przywróci go do życia. Nic nie jest straconego.
  6. Napisałem, o sytuacji z siateczkami i jedzeniem. Zapomniałem dodać bo to ważne, że wróciliśmy niedawno do tematu. Ona po dziwnej przemianie odpowiedziała mi, że "miał rację, bo jeśli jedzenie dostanie się do matrycy to jego maszyna się zatnie". Co jest techniczną bzdurą i ona o tym wie. Nagła zmiana o 180 stopni.
  7. Witam serdecznie. Zwracam się tu o poradę gdyż nie wiem co dzieje się z bliską mi osobą. Podejrzewam, że może mieć to związek z przemocą domową. Dziewczynę znam od ponad dziesięciu lat. Pracujemy ze sobą, wzajemnie sobie pomagamy, nasze dzieci przyjaźnią się ze sobą. Około pięciu lat temu wyszła za mąż. Wszystko układało się jak należy, aż zaszła z nim w ciążę. Ona ma trudny charakter i faktycznie potrafi człowieka wkurzyć ale to co się stało jest dla mnie nie do zaakceptowania, jako że ja przemoc traktuję jedynie jako środek obrony koniecznej. Otóż dziewczyna była w ciąży, pokłócili się a on popchnął ją i zamknął w pokoju na klucz. Była jeszcze inna taka sytuacja kiedy ją uderzył. Nie było to mocne uderzenie, ale jednak. Dwa lata później zaszła w drugą ciążę i przyszła na świat dziewczynka. Mojej koleżance się mocno przytyło. Wpadła w kompleksy bo i nadwaga była spora. Zaczął jej dogryzać i publicznie upokarzać przy znajomych. Przykłady: Szli ulicą, mijali jakąś otyłą kobietę na skuterku dla niepełnosprawnych a ten w żartach mawiał jej "twoja koleżanka idzie". W kuchni nachodził ją i z kąśliwą uwagą "znowu jesz?" lub "jesz tyle to się nie dziw, że jesteś taka gruba". Przy znajomych komentował jej nadwagę, krytykował pomyłki językowe (zwłaszcza jak trafiały się jej pomyłki w języku obcym). Doszło do tego, że dziewczyna przestała się w obcym języku przy nim odzywać. Przy znajomych w jej obecności komentował wygląd innych kobiet "patrz jaka zaj... d... idzie" lub mówił znajomym, że od dawna "nie miał żony" w takim sensie, że nie było seksu między nimi. Ona kiedyś mi powiedziała, że seks z nim sprawia jej ból. Dziewczyna postanowiła się odchudzić i przeszła na zdrowe żywienie oraz ćwiczenia. Kiedy na spotkaniu towarzyskim założyła się o to ze znajomą ten stwierdził "jak ona ma schudnąć skoro codziennie czipsy wp..dala". Dziewczyna wróciła do pracy na nocne zmiany. On pracuje na dziennych w tej samej fabryce. Ona by dorobić bierze ze sobą część pracy do domu. Przygotowuje siateczki do filtrów. On jest inżynierem i wprowadza ustawienia do maszyn produkujących filtry. Ma o sobie bardzo wysokie mniemanie do tego stopnia, że uważa, że fabryka bez niego upadłaby. Jest faktycznie najzdolniejszym z całej czwórki inżynierów. Nie przeszkadza to mu jednak wtrącać się do innych departamentów i pouczać np ludzi w departamencie jakości mimo, że to nie on ponosi odpowiedzialność za jakość. Informuję o tym nie bez przyczyny. Dalej... Dziewczyna Pracuje od 18 do 3 w nocy, od poniedziałku przez 4 noce z rzędu, wraca do domu, śpi i o 7 rano wstaje by przygotować dzieci do przedszkola. On w domu nie robi nic "bo pracuje i jest zmęczony po pracy". Za to ciągle wymusza na niej sprzątanie, krytykuje i awanturuje się. W weekend np woła z pokoju "głodny jestem!" co oznacza, że ona ma mu zrobić, i przynieść coś do jedzenia. Kiedy raz była zajęta dziećmi i innymi obowiązkami domowymi, on zawołał o jedzenie, siadł do stołu, ona powiedziała mu, że obiad jest gotowy, na co on odpowiedział "nie widzę". Bo trzeba było mu podać go na talerzu na stół. Groził jej, że skoro nie ma czasu na sprzątanie, on porozmawia sobie z menagerem by nie dostawała dodatkowej pracy do domu bo nie ma czasu na sprzątanie. Kiedyś układała siatki (to też inny niż jego departament) i podjadała kanapki pracując, on powiedział jej "zabierz to jedzenie od siateczek!". Kiedy nie zareagowała krzyknął "co ja ci powiedziałem!". Raz po imprezie wrócił pijany do domu z rozpiętymi spodniami. Awanturował się. Ona zadzwoniła do mnie. Była przerażona. Nigdy jej takiej nie widziałem, bo jest opanowaną osobą. Chciała bym tylko był przy słuchawce. By miała poczucie, że nie jest z dziećmi sama. On pijany zamiast wejść do toalety nasikał jej w przedpokoju do torebki. Następnego dnia, kiedy wypomniała mu po raz kolejny jego agresywne zachowanie po pijaku, on wzruszył ramionami "przecież pijany byłem". Gość pali codziennie marihuanę i sam mi powiedział, że bez "jointa i browara on nie potrafi zasnąć". I tu już się pojawia rysa, bo ona mi powiedziała, że przestał pić i palić trawę a potem, że tylko okazjonalnie to robi. I nagle sytuacja się zmienia. Dziecko idzie do szkoły, co sprawia, że sypia jeszcze krócej. Zauważyłem pewne zmiany w jej zachowaniu. Maja kłopoty finansowe. Ona pracuje już tylko 3 noce, sypia poniżej 4 godzin i bierze dużo więcej pracy do domu. Zaczyna go bronić. On zrobi jakąś zwyczajną rzecz, typu odrobi zadanie z dzieckiem, ona opowiada o tym jakby miała dzień dziecka. Kiedyś dyskutowaliśmy o przemocy (próbowałem delikatnie zahaczyć o temat) i ona opowiedziała mi historię dziewczyny z jednej z grup na Facebook, która była bita i dostała specjalny numer alarmowy, gdzie przyjeżdża policja nieoznakowanym samochodem i zgarnia oprawcę. "Zapisałam sobie ten numer bo nigdy nic nie wiadomo". Jej mąż kiedyś poszedł do pracy na noc, ona miała wolne i jak zawsze wracaliśmy z dziećmi ze szkoły spacerem tak wtedy widać było po mowie ciała, że ledwie powstrzymuje się od biegu "bo obiad...". Kłamie na jego temat. Oto przykład: On zapił w niedzielę i dzwoni w poniedziałek, że nie przyjdzie do pracy. Jego kierownik opowiedział pracownikom, że on nie przyjdzie do pracy bo ma kaca. A oto jej historia: "zadzwonił, że nie przyjdzie do pracy i specjalnie powiedział, że zapił w niedzielę. Choć wcale nie pił. Bo ja widziałam, że był zmęczony bo spał cały następny dzień". Jednocześnie tego samego dnia wysłała prośbę do menadżera by pozwolił jej pracować dodatkową noc bo potrzebują pieniędzy. On dalej pali i pije piwo. Dziwne to wszystko. Ona go broni jak Częstochowy. On wszedł w konflikt z moim departamentem jakości. Dostała do domu pracę ze względu na lock down i miała sprawdzić pudła z kilkoma tysiącami produktów. Poinformowałem ją jak należy to sprawdzać, że zajmie jej jedno pudło około 3 godzin, bo nie ma doświadczenia i żeby się nie sugerowała tym, że wyspecjalizowani pracownicy sprawdzają to w 1,5 godziny. Ona do mnie zadzwoniła i mówi, że ciekawe kto to da radę sprawdzić w trzy godziny skoro NAWET jej mąż nie jest w stanie w 3 godziny tego zrobić. Pomógł jej sprawdzać w zamian za to, że ona posprząta łazienkę, co spotkało się z jej niesamowitym uznaniem (normalnie gwiazdka). Pokłóciliśmy się o to, bo powiedziałem jej, że on ma lekceważący stosunek do jakości i kiepsko mu to zawsze szło, oraz że jakość to nie jego kompetencje. Ostatnio zanim wyszedł z pracy poszedł do kierownika nocnej zmiany i inżyniera na równoważnym stanowisku i niczym ich przełożony zaczął im wytykać błędy i ich łajać. Kierownik z nocnej zmiany powiedział mu, że on też popełnia błędy i nie jest doskonały, tylko że oni na nocnej zmiany korygują jego błędy i nie robią zdjęć po czym nie biegną ze skargą do menadżera. Wyszedł mocno wzburzony i w domu przedstawił jej historię w kompletnie inny sposób. Ona zadzwoniła do mnie z żalem jak został potraktowany i kiedy ja jako świadek tej sytuacji przedstawiłem jej prawdziwy rozwój wydarzeń, zaatakowała mnie w sposób bardzo agresywny, kompletnie nieadekwatny do sytuacji i każdy mój argument odwracała kota ogonem. Coś się stało dziwnego. Przyjaźnimy się od wielu lat, pomagamy sobie w każdej sytuacji i nagle nasza przyjaźń zamiera. Coś dziwnego widzę w jej zachowaniu. Podałem jedynie kilka przykładów wydarzeń, których było znacznie więcej. Widzę jak dziewczyna oddala się od nas (mnie i mojej żony) i zamyka się w sobie. Nie akceptuje najmniejszej krytyki jego zachowania i sama przestała go krytykować. Tylko go chwali. I to chwali przesadnie. Zwykłe sprawy a przedstawia je jako coś wyjątkowego. Nie wiem czy jest to tzw "miesiąc miodowy" czy obdarł ją już całkiem z godności. Coś się tam dzieje i nie potrafię tego zrozumieć. Czy ma ktoś może jakąś sugestię? Bardzo proszę o poradę. Bardzo zależy mi na tym, żeby była bezpieczna. Zasługuje na to, zwłaszcza, że w pewnym sensie zawdzięczam jej życie.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.