Bardzo dziękuję za odpowiedź. Moja mama mieszka sama w dużym domu ze mną. Jest po raku i ma jiespeawną jedbą rękę (wycięte węzły chłonne). Pomagam jej w związku z tym. Wyprowadzka to ostatnia rzecz o jakiej myślę. Nie wyobrażam sobie by mama musiała sana dźwigać ciężary itd. A znam ją już na tyle, że jak się ją na 5 min zostawi to ona najchętniej zrobiłaby wszystko na raz sama. A tak się nie da. Potem leży wykończona. Jak ja o nią nie zadbam to ona tego nie zrobi. Staram się też trochę innym pomagać jak jest sposobność i czas ale to wciąż za mało. Czy można być pod wrażeniem tego że po prostu żyję? W sumie wszystko w moim życiu to nie moje osiągnięcia a mamy. Przyciskała mnie żebym skończyła szkołę itd. To jej zasługa. Finansowo na razie jest kiepsko. Ale planuję pięniądzę które zarobię w jakiejś małej części wydać na psychologa czy psychoatrę. Na razie spróbuję jakoś wytrzymać. Albo pujdę na nfz. Nie wiem. A tak spytam. Lepiej iść do psychologa czy od razu do psychiatry? Bo powiem szczerze mam dosyć nie miłe doświadczenie z psychologiem. Byłam u jednego raz na wizycie to śmiał się cały czas i ogólnie nie dawał mi do kończyć bo twierdził, że chcę szybko wszystko na raz powiedzieć. Powiedział mi, że to tylko mała nerwica. Nie sądzę bym przy małej nerwicy chciała się zabić. Jest też inna mniejsza kwestia. Prosiłabym o rozsądną opinię. Kiedyś moja mama potrzebowała fachowców i wśród nich był facet który zaczepił moją mamę. Powiedział, że wie jak wiele przeżywa itd. Okazało się, że jest jasnowidzem, bioebergoterapeutą noo coś takiego. Powiedział bardzo wyraźne szczegóły z naszego życia no które nikt obcy nie mógł znać. Zaprosiła więc go mama kilka razy do domu by pomógł mo jak trochę chorowałam. Miałam kontuzje mogi itd. I na prawdę mi pomagał. Lepiej się czułam. No i jie dawno postanowiłam się odezwać do niego incognito. Już wcześniej jak był dawał pewne sygnały. Mówił, że po takich seansach wszystkie kobiety mają potem fantazje erotyczne ze mną itd i że to normalne. A potem zasugerował, że zwłaszcza ja będę mieć taki problem. Noo i tak faktycznie było. Co było dla mnie dziwne bo noo facetode mnie starszy 20 lat. Spotkaliśmy się no i on chciał mi pomóc. Tłumaczył mi jakmamzmienić myślenie itd. Mówił o duszy i o świadomości. Dusza to moje nietykalne ja a świadomość to wysypisko śmieci czyli wszystkie doświadczenia ludzi, infornacje itd.ciejawa bardzo teoria. Na początku wszystko wydawało mi się ok. Do momentu w którym nie powiedział mi że muszę wyrzucić z siebie emocje sexualne. Tłumaczył, że czasami dotknięcie jego ręki może nawet mnie zaspokoić. Tylko że muszę to gdzieś wyrzucić. Potem, że przez sex niby będzie lepiej że spróbuje moją ebergię sexualną wtedy nakierować na inne rzeczy żebym całą energię którą wykorzystuję na sex używała np. Do znalezienia pracy itd. Niby wszystko pięknie. Zdecydowałam się na sex. Ale teraz zamiast czuć się lepiej to czuję się gorzej. Kiedy pomyślę o nim to mamjakiś odrzut i wstręt.czuję się dziwnie a zarazem gdzieś tam lgnie mnie do tego człowieka. Nie wiem czy dobrze zrobiłam i czy powinnam spotykać się jeszcze z tym człowiekiem. Trochę mam gdzieś z tyłu głowy słowa manipulacja i wykorzystanie. Ale może za bardzo dramatyzuję. Nie wiem co nam myśleć tym bardziej, że przy nim na prawdę czułamsię bardzo spokojna i nawet zaczynałam gdzieś tam wierzyć w siebie. Tylko czy to rzeczywiście tak jest czy to kompletne oszustwo?