Witam. Bardzo proszę o pomoc. Mój problem dotyczy ogromnych wyrzutów sumienia, które zaburzają normalne funkcjonowanie i odbierają chęć do życia. Jestem dwudziestoletnią kobietą. Mój problem pojawił się rok temu, z mojej winy. Zdradziłam swojego ukochanego, całując się z innym mężczyzną. Nie byłam jeszcze wówczas fizycznie blisko ze swoim partnerem, bo byliśmy wtedy dopiero po dwóch spotkaniach ze sobą w rzeczywistości. Nasza znajomość dwa lata opierała się wyłącznie na pisaniu przez internet. Ja bardzo chciałam spotkać się wcześniej, jednak mój partner nie z powodu jakichś wewnętrznych obaw. Pomimo tego, że była to wówczas znajomość wyłącznie internetowa, byliśmy emocjonalnie i psychicznie bardzo związani oraz wyznawaliśmy sobie szczerze miłość. Po pierwszych dwóch spotkaniach z nim w rzeczywistości, byłam z przyjaciółkami na imprezie i tam też całowałam się po zażyciu alkoholu z nieznajomym. Mam świadomość, że alkohol nie jest żadnym wytłumaczeniem. Teraz jestem ze swoim partnerem już rok w normalnym związku. Dodam, że mieszkam z nim na odległość i obecnie nie widzę go już miesiąc, z powodu epidemii. Normalnie spotykamy się raz na 2/3 tygodnie. Około tydzień temu pojawiły się we mnie ogromne wyrzuty sumienia, z którymi nie potrafię sobie poradzić. Czuję w klatce piersiowej ucisk, ciągle przyspieszone bicie serca i nie mam na nic ochoty. Nie chce mi się jeść, nie mogę spać, a jak słyszę głos ukochanego podczas rozmowy telefonicznej, to łzy same cisną mi się do oczu. Bardzo chciałabym powiedzieć ukochanemu o tym, co zrobiłam, ale on jakiś czas temu wyraźnie powiedział mi, że nie wybaczyłby mi jakiejkolwiek zdrady. Jest bardzo konsekwentny i bardzo trzyma się swoich zasad oraz idei. Nie wiem, czy istnieje jakiś inny sposób, aby uwolnić się od tego ciężaru, który w sobie noszę. Najbardziej ciąży mi na sercu ta myśl, że dzieli mnie z nim od rozstania tylko to, żeby się dowiedział, co zrobiłam. Kocham go szczerze i wiem, że oboje nie widzimy świata poza sobą. Nie wiem, co robić. Staram się o tym nie myśleć, aby czuć się jak wcześniej, bo przecież przez rok o tym nie myślałam, ale to na nic. Nie wiem, dlaczego nagle wróciło do mnie to wspomnienie i nie pozwala normalnie funkcjonować. Chciałabym porady, jak sobie poukładać to wszystko w głowie, bez powiedzenia mu o wszystkim, bo wiadomo jakie byłyby tego konsekwencje.