Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

yena

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

yena's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Dzień dobry, Mam na imię Aneta, prawie 25 lat. Pracuję i studiuję dziennie. Za kilka miesięcy biorę ślub. Odkąd pamiętam (około 12 roku życia) nie wierzę w siebie, często mam myśli typu "nienawidzę siebie", uważam się za beznadziejną, bezwartościową, że nie dam sobie rady z czymkolwiek. Ciągle porównuje się do innych, uważam się za brzydką, choć z drugiej strony jestem świadoma swojej atrakcyjności. Stresuje się praktycznie każdą sytuacją, przejmuje się wszystkim, nawet jeśli wiem, że niepotrzebnie, nie mogę wyrzucić z głowy tych myśli. Przez ciągły stres nabawiłam się chorób przewodu pokarmowego. Do tego dochodzi obniżony nastrój, niechęć robienia czegokolwiek, ciągłe zmęczenie, najchętniej spałabym całymi dniami. Dodatkowo wciąż jestem poirytowana, wiele rzeczy i ludzi mnie denerwuje. Ciągle kłócę się ze swoim narzeczonym. Jestem oschła w kontaktach z nim oraz z moją mamą (bez powodu) co dodatkowo sprawia, że czuję się złym, odrażającym człowiekiem, mimo że jestem dobra i miła dla innych. Nie mam ochoty na seks ani czułości co dodatkowo sprawia, że mój narzeczony denerwuje się i mimo że akceptuje moją decyzję to coraz bardziej go to męczy. W najgorszych momentach mam myśli samobójcze, niechęć do życia bo tak bardzo mam siebie dość, swojego zachowania i życia, ale wiem też, że nie miałabym odwagi tego zrobić. Jednak te myśli nie są ciągłe, bo od czasu do czasu mam jakiś przypływ energii, motywacji, który sprawia, że jakoś nadal żyję, spełniam się, choć często zmuszam się do tego by coś zrobić, aby chociażby zdać egzamin na studiach. Nie mogę zrozumieć tego, że naprawdę wiele dotychczas osiągnęłam, studiowałam dwa kierunki jednocześnie, miałam wymarzoną pracę (był to projekt, który już się skończył), mam wspaniałego narzeczonego (który toleruje moje zachowania, choć zauważam u niego coraz mniejszą cierpliwość do moich humorów) a mimo tego wszystkiego uważam się za beznadziejną osobę i za każdym razem porównuje się do innych. Nie mogę zrozumieć też tego, że jednego dnia jest beznadziejnie, nic mi się nie chce, a drugiego jest wręcz odwrotnie, wiara w siebie zaczyna wracać, myślę pozytywnie. Byłam u dwóch psychologów, u każdego dwie wizyty, ale za każdym razem nie miałam odwagi wyznać wszystkich moich problemów, a tym bardziej umówić się na kolejną wizytę. Czy mogę zrobić coś, co pomoże mi w radzeniu sobie ze sobą bez psychoterapii? Nie chcę aby relacje - zwłaszcza z moim narzeczonym - cierpiały i ja sama chcę w końcu poczuć się lepiej i być szczęśliwa, bo niestety nie pamiętam kiedy ostatni raz czułam się naprawdę szczęśliwa.
  2. Cześć, Mam na imię Aneta, 25 lat. Pracuje, studiuje. Nie radzę sobie ze sobą, z kontaktami z bliskimi, ze swoimi emocjami. Byłam jak na razie u dwóch psychologów, u każdego dwukrotnie, ale nie mogę się odważyć na kolejne spotkania, choć wiem, że tego potrzebuję.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.