Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Bartmok

Użytkownik
  • Zawartość

    12
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

Bartmok's Achievements

Forumowicz

Forumowicz (2/14)

  • Jest tu ponad tydzień
  • 10 Wpisów Rare
  • Reacting Well Rare
  • Pierwszy Wpis
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Ogólnie co do zasady osoby chorobliwie zazdrosne mają coś na sumieniu przez co myślą że ludzie dookoła nich będą robili to samo. Sam napisałeś że ona pisze z facetami i wysyła im zdjęcia. Nie wiem w jakim jesteście układzie ale skoro tobie to nie pasuje to domyślam się że nie zgodziłeś się na żadne romanse. Tak jak mih napisał jak mówisz że wychodzisz to wyjdź, wróć po północy (ale w żadnym wypadku pijany), nie tłumacz się, połóż się spać i tyle. Chorobliwa zazdrość jest wyniszczająca, mam koleżankę w pracy która wszystkim facetom z pracy mówi żeby nie mówili jej cześć na mieście bo jej facet jest aż tak zazdrosny. Widzę ją niemal codziennie i zazwyczaj jest kłębkiem nerwów. To do niczego nie prowadzi. Pytanie też czy żona wychodzi gdzieś bez ciebie? Czy może też cały wolny czas spędza w domu?
  2. No właśnie bo opinie opiniami, zadowolenie ok ale co po tym jak nie pomaga rozwiązać problemu lub chociaż ukierunkować myślenia.
  3. Wczoraj miała miejsce kolejna poważna rozmowa. Oczywiście każdy mój argument jest dla żony śmieszny, a jej argumenty są ważne. Nie mam już siły na takie rozmowy bo rozwalają mnie psychicznie od środka. Czuję się mniej ważny przez to. Decyzja zapadła że trzeba gdzieś z tym iść z tym że totalnie nie wiem kogo wybrać.
  4. Joanna R Powiem szczerze że po pierwszym dziecku odłożyłem temat szczerze mówiąc żonie że nie jestem gotowy, powiedziałem że zastanowimy się jak będzie miała 30tkę, ale po tym jak ta 30tka nadeszła widziałem że nie jest lepiej, a wręcz jeszcze gorzej. Dla mnie złotym środkiem była by adopcja np takiego 2 letniego dziecka żeby ominąć cały proces ciąży, hormonów i te najtrudniejsze momenty wieku niemowlęcego. Ale żona twierdzi że nie będzie umiała pokochać i zawsze będzie myślała że to dziecko może być od alkoholiczki, narkomanki czy coś podobnego.
  5. Dokładnie mih też jestem tego zdania. Że dziecko jak to się mówi nie wystarczy "zrobić" i jakoś to będzie ale jeszcze wychować, przekazać świat wartości, pokazać jak wygląda miłość między rodzicami. A mam wrażenie (chyba nawet jestem prawie pewien) że drugie dziecko nie wpłynie pozytywnie na nasz związek, zwłaszcza na mnie gdzie będę wiecznie wkurzony, niewyspany, zawalony obowiązkami i nie będę w stanie pokazać tej miłości. Do tej pory jakoś się udaje bo staramy się nie kryć z przytulaniem czy pocałunkami, mówimy o uczuciach. Ale tak jest może od 4 lat gdzie faktycznie wróciło w miarę wszystko do normy po pierwszym dziecku.
  6. Każda odpowiedź jest bardzo cenna, szczerze mówiąc wahałem się około rok czy w ogóle komuś mówić o swoich problemach. Zawsze starałem się być twardy, mieć na wszystko odpowiedź ale właśnie jakieś 2 tygodnie temu coś we mnie pękło, kiedy to żona powiedziała mi w twarz że jej koleżanka jest w ciąży z drugim dzieckiem a ona (moja żona) musi się dla mnie poświęcać, że to ona musi rezygnować z dużej rodziny bo ja jestem samolubny i nie chcę dać jej drugiego dziecka. Że to dla mnie związaliśmy się kredytem na auto bo koniecznie chciałem zmienić (z tym że to ona wpadła na pomysł aby wziąć auto z salonu). Kilka rozmów z kumplem i koleżanką dało mi do zrozumienia że nie poradzę sobie z tym sam, chociaż terapii czy wizyty u psychologa boję się bardzo. Uznałem że na początku dobrze będzie napisać na forum, wybrałem Waszą społeczność i nie żałuję.
  7. Co do tego czy żona chce mieć dziecko bo inne mają czy to instynkt to moim zdaniem w grę wchodzi i jedna i druga opcja. Żona tylko widzi jak ono będzie takie malutkie, jak będzie można ciuszki kupować, nowy wózek sobie sprawić itp. itd. A instynkt to pewnie objawia się w momencie gdzie zdaje sobie sprawę że skończy w tym roku 33 lata i ma jedno dziecko a inne mają już odchowaną trójkę np. Ona zawsze powtarzała że chce mieć więcej dzieci, ja też chciałem, ogólnie lubię dzieci, wiadomo wkurzają nieraz jak nikt inny ale ogólnie jest spoko tylko że nie chcę znowu zostać z tym wszystkim sam bo jak by nie patrzeć też mam swoje hobby, swoje jakieś marzenia o których wiem że z małym dzieckiem na kolejne 6 lat mogę zapomnieć. A wtedy to ja już będę po 40tce i tak naprawdę 2/3 życia za sobą.
  8. Widzę że nie da się edytować postów albo poprostu pisząc z telefonu nie ma takiej opcji. Ale do rzeczy. Ogólnie co do uświadamiania otoczenenia to mój ojciec i teściu w ogóle nie podejmują tego tematu. Teściu wręcz widzi że to wszystko nadal tkwi na mojej głowie i głośno mówi coś w stylu "po co im drugie dziecko jak jednego nie potrafią ogarnąć". Takie teksty też nie są dobre ale no cóż lepsze takie niż "no kiedy w końcu będzie drugie?". Ostatnio też chyba głównie przeze mnie młoda zaczęła bardziej z wszystkim chodzić do żony zamiast do mnie. A dlaczego twierdzę że przeze mnie? Ano dlatego że nieraz zdarzyło mi się nakrzyczeć na nią, jestem dużo bardziej konsekwentny w podtrzymywaniu różnych decyzji (dla mnie nie znaczy nie). No a że młoda ma już prawie 7 lat to ogarnia że lepiej jest u kogoś kto na więcej pozwala. I tak wiem że nikt nie podejmie za mnie tej decyzji. Wizyta u psychologa czy np terapia małżeńska, brzmi moim zdaniem świetnie z nazwy - może przynieść korzyści ale też może przynieść przykre skutki. Miałem znajomych którzy po terapii się rozwiedli, bo doszło do nich że nic już się nie da zrobić. I nie twierdzę że to zła rada (psycholog, terapia) ale pewnie wyjdzie teraz że jestem staroświecki bo uważam że problemy powinno załatwiać się w swoim gronie. Z tym że nieraz nie da się dogadać tak jak u nas i wtedy chyba trzeba wyjść z problemami do ludzi. Zdziwiony jestem też faktem że obie (AnnaMaja i Joanna R) jesteście po mojej stronie myślałem że zostanę zbesztany za to że nie chcę dać żonie drugiego dziecka. Bardzo wiele to dla mnie znaczy.
  9. AnnaMaja Akurat co do bycia jedynakiem oboje z żoną mamy "doświadczenie", nie mamy rodzeństwa. I tutaj też objawia się hipokryzja mojej matki i teściowej. Inna sprawa że tak szczerze mówiąc nie mamy też zbyt wielu przyjaciół. Ja mam jednego kumpla z którym mogę pogadać o wszystkim + koleżanka z pracy która ma ten sam problem ale to ona nie chce dziecka (a mąż chce) i to tyle. A żona ma kilka koleżanek ale żadnej prawdziwej przyjaciółki. Nasze dziecko na ten moment jest bardzo kontaktowe lubi inne dzieci szybko dostosowuje się do nowego otoczenia ale jak jej jakieś dziecko już na początku nie przypadnie do gustu to choćby skały sra... to nie będzie się bawić z tym dzieckiem. A co do rozmowy z kimś to tak, starałem się wygadać kumplowi i koleżance ale tak szczerze żadnej rady nie otrzymałem, bardziej coś w stylu szczerej rozmowy z żoną.
  10. AnnaMaja dziękuję za odpowiedź. Oczywiście rozmowy poważne były nie raz i nie dwa. Ja przedstawiam swoje argumenty tak jak tu na forum a ona swoje typu bo chce mieć, bo zawsze chciałam mieć trójkę dzieci, bo co jak nas zabraknie to młoda zostanie sama. Nie chciałem też żeby zabrzmiało to tak że nic kompletnie nie robiła przy dziecku bo zajmowała się oczywiście nie mogę powiedzieć że nie, ale mam wrażenie że to ja robiłem najwięcej, właśnie nocne wstawanie, przyjeżdżałem z popołudniówki to nakarmiłem młodą bo przecież i tak nie śpię - nic z tego że później trzeba było godzinę ją nosić żeby się jej odbiło, robiła się północ a rano trzeba bylo wstać, ugotować obiad, uszykować się do pracy i zajmować dzieckiem. Może teraz się żalę ale z perspektywy czasu widzę jaki to był ogrom pracy. Joanna R także dziękuję za odpowiedź. Niestety pies ani kot nie wchodzi w grę, nie mieszkamy sami a teściowie nie tolerują zwierząt, sam też mam alergię na sierść psów i kotów. Poza tym tak jak mówisz że dziecku trzeba pokazać świat wartości i nauczyć funkcjonować to jeszcze mam obawy że może zdarzyć się że będzie chore, chociażby z zespołem Downa i ja wiem że nie będę umiał sobie wybaczyć że powołałem do życia chore dziecko któremu będzie dużo ciężej w życiu. Żona mówi że w takim razie jest aborcja bo badania wcześnie to wykryją, ale z tym też bym sobie nie poradził chyba. Poza tym wszystkim mam wrażenie że rozmowy o dziecku wywołują u mnie jakieś stany lękowe czy coś bo ja od razu po rozpoczęciu takiej rozmowy mam wrażenie że grunt usuwa mi się spod stóp, jest mi duszno, ręce robią mi się lodowate itp.
  11. Dzień dobry, Chciałbym opowiedzieć o swoim problemie. Ale od początku ja mam 35 lat, żona 32 a nasza córka ma 7 lat. Od 6 lat żona naciska na to żeby mieć drugie dziecko. Ja natomiast bronię się rękami i nogami przed tym ponieważ po urodzeniu córki, żona bardzo szybko wróciła do pracy na pół etatu bo jak to powiedziała dusi się w domu i musi do ludzi. To na mnie spadł ciężar zajmowania się dzieckiem, do tego praca na pełen etat (na 3 zmiany) to ja wstawałem za każdym razem w nocy kiedy mała płakała, mijanie się w drzwiach przekazując sobie dziecko i tak przez rok po narodzinach aż żona wróciła do pracy na pełen etat. Wtedy poszukaliśmy niani dla dziecka i trochę sytuacja się ustabilizowała. Ale wtedy żona przestała interesować się tym co dzieje się w domu bo akurat zmieniła pracę i musiała pokazać się z jak najlepszej strony. To że ja zmieniłem pracę w międzyczasie to już mało istotne. I ten brak zainteresowania żony został do dzisiaj, mało co robi w domu, tylko jakieś prasowanie, czy włączenie pralki. Obiad to zrobi raz w miesiącu lub rzadziej. Dużo częściej ja robię obiad poprostu dla świętego spokoju żeby teściowie nie gadali że nic w domu nie robimy. A żona przegląda tylko Facebooka i to jej całe zajęcie w wolnym czasie. Aktualnie sprawa wygląda tak że żona coraz bardziej naciska na posiadanie drugiego dziecka a ja się poprostu boję że to będzie wyglądało tak jak ostatnio. Że znowu zostanę ze wszystkim sam. Sprawa jest ogólnie na ostrzu noża ponieważ ostatnio znajoma żony oznajmiła jej że jest w drugiej ciąży i zaczął się wtedy płacz, obojętność bo ona też chcę mieć drugie dziecko. Oliwy do ognia dolewa jeszcze moja matka która ciągle dopytuje kiedy drugie dziecko i namawia żonę do zaaranżowania wpadki. Nie pomaga też teściowa która wypomina na mała mogła by mieć rodzeństwo bo jak nas zabraknie to zostanie sama. Ja jak tylko słyszę rozmowy o ciąży to stawiam mur wokół siebie, bronię się przed tym, reaguję nerwowo i nie umiem nad tym zapanować. Prosze doradźcie coś bo już nie wiem co mam robić. Pozdrawiam serdecznie wszystkich.
  12. Dzień dobry, Mam na imię Robert, mam 35 lat. Od 6 lat zmagam się z problemem który tworzy moja żona. Szerzej o problemie chciałbym napisać w dedykowanym miejscu forum. Pozdrawiam
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.