Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

zulek85

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

zulek85's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Jest tu ponad tydzień
  • Pierwszy Wpis
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Z mojej perspektywy zacytuję wg mnie dosyć trafną odpowiedź: "może warto na początek nazwać sprawy właściwymi słowami - Ty jesteś, najprościej rzecz ujmując, ofiarą silnej przemocy psychicznej ze strony rodziców. I funkcjonujesz jak ofiara takiej przemocy, po prostu. Nie jest tak, że nie masz emocji. Masz, ale emocje strach/wściekłość solidnie dominują nie dopuszczając całej reszty. Zarówno strach/lęk jak i wściekłość to emocje "przetrwania", nie da się cieszyć jak się człowiek boi czy złości czyli jest w sytuacji zagrożenia. Do radości i tym podobnych potrzebne jest poczucie bezpieczeństwa, którego Ty nie masz. Drugie, którego nie masz to poczucie własnej sprawczości. Z poczuciem własnej wartości zapewne też jest problem. To tak ogólnie. Niespecjalnie wesoło, ale taki pakiet ma sporo ofiar przemocy, z tym daje się coś zrobić czyli zmiana jest możliwa, skala jest duża i nie ma szybkiej ścieżki dającej spektakularne sukcesy w krótkim czasie. Nie widzisz w swoim życiu takich możliwości, jak w filmach motywacyjnych - rozsądnie, to tak nie działa. Podzielam pogląd. Pobudka w życiu, które ktoś za ciebie ustawił i na dodatek wcale to ustawienie nie jest fajne to przypomina sen koszmarny. Jedną z najtrudniejszych rzeczy dla ofiar przemocy jest pogodzenie się z tym, że "ktoś mi zrobił z życia stajnię Augiasza, a ja to, ...mać, mam posprzątać i na dodatek absolutnie nikt za mnie tego nie zrobi". No jesteś w tej sytuacji, a jako że sama byłam kiedyś w takowej - współczuję rzetelnie, bo wiem, jak to jest. Jak dla mnie priorytetem u Ciebie jest zniwelowanie stanu strachu/lęku. Przy czym realistycznie to raczej nie widzę możliwości, byś samodzielnie dał radę. Skala chyba za duża i zbyt to jest uogólnione, a korzenie ma głęboko w przeszłości. W tle majaczy jakaś sensowna psychoterapia jako opcja dająca większe szanse na zmianę. Twoja wściekłość to złość z bezradności czyli źródełkiem podstawowym jest strach/lęk. Odchudzanie to nie jest pomysł "na teraz", tak moim zdaniem. To trudne zadanie, duże wyzwanie i efekty są odsunięte w czasie. Przy otyłości proces jest skomplikowany i biorąc pod uwagę stan Twój "na teraz" moim zdaniem byłoby to za duże obciążenie dla Twojej psychiki, na dodatek zaś w tle czai się frustracja...brak sukcesu by Ci dowalił dodatkowo, a i tak masz dużo."
  2. Mam 39 lat, żonę i trójkę dzieci. Całe moje życie od wczesnego dzieciństwa było prowadzone i ustawiane przez rodziców. Finał jest taki, że mam wykształcenie, którego sam nie wybrałem i nie pracuję w zawodzie, żonę wybraną przez ojca tzn. zahaczona na portalu randkowym a ja to dalej ciągnąłem i mam żonę (która jest całkowicie ode mnie różna – charakter, upodobania, poczucie humoru, zainteresowania, poglądy na życie, współżycie itd.) i trójkę dzieci – wiem, że to brzmi abstrakcyjnie ale tak jest. Można by jeszcze dużo pisać, o mieszkaniu w podzielonym domu z moją matką, niedogadywaniu się żony z moją matką, chęcią rządzenia przez matkę i trzymaniem przez nią większości pieniędzy mimo, że jest duża rodzinna firma, a ojca już nie ma, po prostu błędne koło i sytuacja bez wyjścia. Ja sam nie mam własnej osobowości, nie wiem kim jestem, do czego dążę, mam problemy z przeżywaniem i wyrażaniem emocji, nie mam odwagi na rozwód, bo jest jeszcze kwestia dzieci, no dużo by pisać, jak będzie potrzeba powiem szczegóły. Jestem otyły, tak że żona i matka już mówią żebym coś zrobił. Popijam też – miałem problem alkoholowy, ale od poznania jego przyczyn na terapii już tak bardzo nie piję, ale trochę nadal. Teraz tak, chciałbym nawet schudnąć, przestać popijać, może znaleźć jakieś hobby ( chociaż żona to pies ogrodnika – tyra ogarniając dom i ma dzieci na pierwszym planie i chce żebym z nią w tym tkwił). Za każdym razem jak myślę, żeby coś z tych rzeczy zrobić, to pojawiają się myśli, że nie warto, bo skoro życie jest do d. i jest to tak błędne koło i labirynt bez wyjścia to nie ma po co. Jak zrobić, żeby nie oglądać się na nikogo i chociaż coś w tym życiu dla siebie zrobić?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.