ie chcę pisać, jak jest u mnie, bo pewnie pod pewnymi względami podobnie, pod pozostałymi inaczej. Jestem z tzw. "dobrej rodziny", ale niespecjalnie wyrażającej uczucia. Tworzyłam związki, kilka długoletnich, ale co z tego, skoro albo mówiłam zbyt wiele o uczuciach, albo wcale. Teraz, po kolejnym zawodzie, powiedziałam, koniec z tym. Już zawsze będę sama. Więc właśnie, podbijam pytanie poprzednika, jak się uniewrażliwić? Zawsze najczęściej przeżywałam rozstania, czułam, jakby rozpadał się cały mój świat, jak śmieć, jeszcze te stereotypy, że "bez faceta nic nie znaczysz"... ehhh