Witam,
opiszę całą sytuację po to aby uzyskać opinię osoby z zewnątrz. Poznałam w marcu mężczyznę, jesteśmy ze sobą do tego czasu. Początki były ciężkie...co ja mówię, dalej jest ciężko. Jest starszy o ponad 20 lat. Na początku okłamał mnie 2 razy z wiekiem (pewnie dlatego, że gdybym od początku wiedziała ile lat nas dzieli to nie brnęłabym w to dalej). Pochodzimy z dwóch różnych światów, on z świata ,,premium'' (tak to nazwę po swojemu). Była to ciężka bariera do zniszczenia, jednak on zapewniał, że właśnie taką dziewczynę nie ze swojego świata chciał poznać (nie zepsutą). Zdarzały się od początku docinki ,,tragiczne masz włosy'' ,,te paznokcie'' itp... chowałam to do kieszeni, żyłam złudzeniem, że jak nam wyjdzie to przeprowadzając się do niego to się zmieni (i poniekąd tak się stało w tym przypadku). W lato zaczęły doskwierać mi dolegliwości brzucha, non stop mnie pobolewał. To w emocjach potrafił mi powiedzieć ,,jesteś kaleką, jak babcia, dziewczyna w twoim wieku nie powinna mieć żadnych problemów''. Docinał mi, że zachowuje się jak kokietka do każdego mężczyzny, bo z nimi rozmawiam, śmieje się, jestem miła, życzę miłego dnia (do kobiet również tak robię, ale tego nie widzi). Dodam, że pracowałam z ludźmi, do tego odwiedzało nas wielu przedstawicieli handlowych (uważam, że rozmowa była normalna), nie było żadnych flirtów. Dzieliło nas ponad 300 km, wieczorami miał problem gdy nie odebrałam telefonu, gdy jechałam do sklepu, bo on ,,nie wie gdzie jestem i co robię, mogę sobie mówić jedno a robić drugie''. Nie mogłam zrobić drzemki po południu, bo będę ,,latać po nocach a nie spać''. Wszystko zlewałam bokiem z myślą, że gdy zamieszkamy wspólnie problem ten zniknie. Chodź teraz patrząc, może były to sygnały aby zakończyć tą znajomość. Mieszkamy ze sobą ponad 3 msc. i niewiele się zmieniło. Gdy napisał do mnie znajomy, miałam awanturę, że powinnam wszystkich poblokować, zerwać kontakt bo rozpoczęłam nowe życie. Później awantura za wiadomość sprzed 5 msc. jak napisałam koledze aby do mnie nie pisał, ponieważ mam kogoś (to awantura, że wpier*dalam się z rodzinę, że on ma dziecko i żonę) (dla jasności znaliśmy się od liceum, nigdy nic pomiędzy nami nie było, był dla mnie kiedyś jak brat i czasem pisaliśmy co słychać. Awantury, że non stop chodzę z telefonem, że telefon ma leżeć na dole jak chodzę do łazienki bez kodu pin. I aby uniknąć kolejnych awantur, zrobiłam tak jak chciał. Gdy poprosiłam go aby podał mi swój pin do telefonu, kategorycznie zaprzeczył i twierdzi, że nie pamięta. Więc skoro on nie podał mi swojego, ja również zmieniłam. I tu kolejna awantura, bo do niego koleżanki nie pisały więc nie było powodu a do mnie non stop ktoś. Od początku wiedział, że mam psa i z nią chce się przeprowadzić. Mieszkała z nami może z 2-3 tyg., non stop awantura, że pies to pies tamto, że mało wychodzi, że on by ją uśpił, że nigdzie nie można jechać bo pies przeszkadza i go ogranicza. Zawiozłam zatem psa do Taty, mam ją prawie 10 lat, nie ukrywam że pękło mi serce i okropnie za nią tęsknie. On nie rozumie, że można mieć uczucia do zwierzęcia ,,to jak się zachowujesz to powinnaś przepracować z psychologiem bo to nie jest normalne''. Gdy poszłam zrobić paznokcie na kolor granatowy, zobaczył je i mówi ale tragiczne, boże tragedia jak u starej baby. Rozumiem, że przyzwyczajony był to insta gwiazdek, które były perfekcyjne. Cóż, mnie nie stać na takie poprawki jak one mają i z resztą nie chce tak wyglądać, mamy różny styl ubioru i wszystkiego. Dziś przegiął, gdy jechalismy do pracy zadzwonił do mnie telefon, dzwięki były na pół włączone (było słychać), lecz on twierdzi, że za słabo. On nie słyszy jak przychodzą wiadomości, że non stop z kimś pisze, że nie sprawdza mi telefonu bo wie że cały czas piszę z kolegami (nie mam nic na sumieniu, z nikim nie piszę). Okropnie się wydzierał przez całą drogę, przez głupotę. Gdy powiedziałam, że nie wydzieraj się na mnie, aż sama podniosłam głos. To usłyszałam: to nie jest koncert życzeń. Poleciała mi łza, powiedział, że mam przestać z tymi sztucznymi łzami bo one na niego nie działają i tak nie rozmawiamy cały dzień. Mówi, że jestem strasznie wrażliwa na krytykę, być może, gdy kobieta słyszałby przez tyle czasu, że non stop coś jest źle, a czasem tylko dobrze to być może podobnie by reagowała. Niestety, ja reaguję płaczem, chodź nigdy tak się nie tłukłam z mężczyzną i nie usłyszałam tyle przykrych rzeczy i nie byłam tak wrażliwa na tym punkcie. Do tego musisz chodzić na siłownię bo z ud musisz zejść, bo trzeba mieć fajny tyłek i szczupłe nogi. Mam 173 cm wzrostu i ważę ok. 60 kg, jestem szczupła a nie koścista. Uważa w takich sytuacjach, że mam problemy emocjonalne i psychiczne. Nie miałam żadnych problemów do póki go nie poznałam (dalej uważam, że nie mam), byłam optymistką jak na strzelca przystało. Wydaje mi się, że on mi to odbiera. Dochodzę również do wniosku, że on jest toksyczny. On zawsze mówi, że wszystko jest moją winą jak się kłócimy, nie widzi swojej winy. Proszę o opinię do powyższego. Gdyby coś było niejasne chętnie rozwinę swoją wypowiedź.