Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Honrado

Użytkownik
  • Zawartość

    243
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    22

Posty napisane przez Honrado

  1. Taaa... "mówiłem już, że cię kocham, jak coś się zmieni to dam znać" - u nas facetów to raczej normalne, że niechętnie okazujemy nasze uczucia werbalnie, tym bardziej po etapie wstępnej fascynacji. No ale z zachowania, odnoszenia się i ogólnego traktowania widać czy ktoś nas kocha, czy nie.

    Czy on przykleił się z wygody i korzyści materialnych, czy kieruje nim głębokie uczucie? Myślę, że na pewno jest dla niego ważna wygoda i cięcie kosztów życia, bo każdy jest egoistą i dba o swój interes, ale z drugiej strony muszą też być w nim jakieś uczucia, bo bez nich nie nawiązalibyście kontaktu bratnich dusz.

    Sama wpadłaś we własne sidła i sama z nich wyjdziesz. Nie jesteś przecież życiową ofermą, doskonale potrafisz o siebie zadbać.

  2. Ściana to brak możliwości a tutaj możliwości są, tylko się jeszcze ze sobą gryzą i nie do końca wiadomo która przeważy na tej huśtawce.

    "Problem z akceptacją tego, że on jest młodszy". Sądzisz, że powinnaś akceptować dużo młodszego partnera? Gdyby na przykład ze mną chciałaby się związać jakaś 30 lat starsza kobieta, nie powiedziałbym, że mam problem z akceptacją jej wieku, tylko że po prostu nie akceptuje takiej sytuacji, takie mam preferencje i już. Żaden problem. Problemem mogłoby być asertywne rozwiązanie sprawy, gdybym załóżmy bał się, że ją skrzywdzę, że nie znajdę sobie innej czy coś takiego.

    Jakie są Twoje najważniejsze wartości, czym się kierujesz w życiu i w doborze partnera, co się dla Ciebie najbardziej liczy w związku? Czy w tym związku masz właśnie to na czym Ci zależy? Odpowiadając sobie na te pytania przybliżysz się trochę do rozstrzygnięcia wewnętrznego sporu. Być może będą potrzebne następne pytania, żeby zapalić światło w czarnej dupie i z niej wyjść.

  3. Związek z dużo młodszym facetem trwa rok, Po 6 miesiącach zaczął flirtować z innymi dziewczynami. Zachowuje się niedojrzale i winę za to zrzuca na jakieś osoby z przeszłości. Czujesz się przez niego wykorzystywana. Rozmowy nic nie dają, bo nawet nie liczy się z Twoimi uczuciami, uznając że to z Tobą jest coś nie tak. Masz już tego dosyć i chcesz odpocząć.

    Nikt nie powinien mówić co masz robić. Jesteś dorosła i sama najlepiej wiesz co jest dla Ciebie dobre.

  4. Nic nie zostało ustalone raz na zawsze. Świadomość jak coś działa pozwala to kontrolować. Nie naprawisz programu, jeśli nie wiesz jak on funkcjonuje. Z tym że sama wiedza nie wystarczy, bo wiedza to są tylko informacje. Potrzebne jest rozumienie, czucie, czyli świadomość. Gdyby ktoś opisał Ci cały schemat powstawania Twojego problemu, że np. "wtedy zrobiłeś to czy tamto, co sprawiło, że mama zareagowała w ten sposób i pomyślała tamto, przez co poczułeś się tak i tak, ale użyłeś mechanizmu obronnego wyparcia tej emocji, bo to zagrażało relacji z tatą, co z kolei później przyczyniło się do tego i tamtego i wykształciłeś coś jeszcze innego i dlatego jesteś taki i taki..." nic by to nie dało. Nałogowi palacze albo alkoholicy, którzy chcą pozbyć się nałogu dobrze wiedzą, że ich uzależnienie jest szkodliwe, wiedzą jak się uzależnili i wiedzą jak przestać się truć, ale jednak mają problem z rzuceniem nałogu, bo brakuje im świadomości, a nie wiedzy.

    Zobacz sobie tę scenę z Jasiem Fasolą. Tu jest w zabawny sposób pokazane jak by to było, gdyby sama informacja była wystarczająca. https://www.youtube.com/watch?v=FmbmNp1RDCE

    Gratuluję wykonania projektu. Udało się z tym, uda się z następnymi. Chcę tylko zwrócić Twoją uwagę na to "znając życie po miesiącu lub dwóch to może nie wystarczyć". Czy przypadkiem sam na siebie nie kręcisz bata, spodziewając się nadejścia twórczego doła. Może tu zadziałać samospełniająca się przepowiednia. Lepiej jest nastawiać się optymistycznie, widzieć swoją przyszłość w nowy, zdrowy sposób, a nie ten dobrze znany, stary i problematyczny.

    • Jestem za to wdzięczny 1
  5. Skomplikowana i zagadkowa sprawa z tym wypalaniem. Na pewno do rozwiązania, tyle że nie na forum internetowym. Masz jeszcze jakieś pomysły na rozwiązanie tego problemu? Rozważasz może podjęcie kolejnej psychoterapii albo sprawdzenie tego ośrodka, do którego skierowała Cię psychoterapeutka czy w tym temacie wypaliłeś się do cna?

    Póki co teraz wszystko jest ok i ciągle masz chęci do pracy?

  6. O! To może być dobry punkt zaczepienia i chyba warto byłoby się pochylić nad lękiem wobec ojca w dzieciństwie, a szerzej nad wszystkimi relacjami w waszej trójce. Zajmowałeś się tymi tematami na psychoterapii? Problem z którym tutaj przyszedłeś wywodzi się z lat młodzieńczych, więc tam, w przeszłości znajdziesz elementy potrzebne do poskładania się dzisiaj do kupy. W końcu dzieci nie wyrastają na dorosłych w sterylnej próżni, ale głównie w środowisku rodzinnym, z którego czerpią wzorce myślenia, zachowania, odczuwania i relacji interpersonalnych (relacja z samym sobą naturalnie też tworzy się w tym "kociołku"). Z biegiem lat te czynniki mogą się zmieniać, ale w dojrzałej osobowości najbardziej aktywne są te, które oddziaływały na człowieka w newralgicznym okresie dorastania. Tak więc obecne relacje z ojcem raczej nie będą tak istotne w zrozumieniu problemu jak te dawne, bardziej burzliwe. 

    Nienawidziłeś ojca głównie dlatego, że matka widziała w nim źródło wszystkich problemów. Można więc powiedzieć, że mama "nauczyła Cię" tej nienawiści do taty, że przejąłeś ją od niej, pomimo braku własnych powodów do jej odczuwania? Czy poza tym głównym powodem miałeś też inne swoje racjonalne powody? Jesteś w stanie powiedzieć czego się bałeś odnośnie powrotów ojca do domu?

  7. Zachęcam do porozmawiania o tym z psychoterapeutą. Myślę, że stosunkowo krótka psychoterapia pomogłaby uporać się z dręczącymi myślami i uczuciami.

    Córka 18-letnia przedawkowała narkotyki. To musi być bardzo dla Pani obciążające. Wyobrażam sobie, że może się Pani czuć winna jej śmierci, dlatego nie może się Pani z tym pogodzić. Pewnie dręczą Panią myśli, że może była złą matką, że coś robiła nie tak, że za mało się córką interesowała itp. Chyba każdy rodzic miałby wyrzuty sumienia w takiej sytuacji. Ale to nie jest dobre, należy się od tego uwolnić. Na psychoterapii będzie Pani mogła przepracować i zneutralizować wszelkie negatywne stany, popatrzeć na całą sytuację z innej perspektywy. Życzę wytrwałości, będzie dobrze.

  8. Hello, udana relacja terapeutyczna jest BARDZO ważnym (jeśli nie najważniejszym) czynnikiem odpowiedzialnym za powodzenie psychoterapii. Brak dobrego kontaktu z terapeutą, empatycznego zestrojenia i zaufania drastycznie obniża szanse na odniesienie korzyści z leczenia. Półtora roku to wystarczająco długi czas na zweryfikowanie czy praca z danym terapeutą ma sens, czy tylko marnuje się czas i pieniądze. Na Twoim miejscu natychmiast zacząłbym szukać nowego psychoterapeuty. A jeśli masz możliwość wystawienia w internecie opinii o tej psychoterapeutce, fajnie by było, gdybyś podzieliła się swoimi wrażeniami z pracy z nią, przestrzegając tym samym jej potencjalnych klientów. Nie tak powinna wyglądać psychoterapia. Pozdrawiam

  9. Mhm, czujesz jakby to nie był do końca poważny związek albo z poważnymi planami na przyszłość. Chciałabyś mocno ograniczyć te weekendowe wyjazdy, żeby spędzać większość czasu razem, to by zmieniło Twoje spojrzenie i Cię usatysfakcjonowało? 

    Skoro partner wstydzi się swoich regularnych wizyt u mamy, dlaczego wciąż tam jeździ? Pewnie rozmawiałaś z nim o tym problemie, co on na to? I skąd to poczucie, że nie możesz w 100% na niego liczyć?

  10. Przykra sprawa. Współczuję straty partnera, straty wizji przyszłości, w której był najważniejszym elementem, i straty możliwości porozmawiania z nim i wyjaśnienia kilku spraw. Możemy się jednak domyślać, że ukrywał swój nałóg ze wstydu i z lęku przed tym jak byś zareagowała i jak wpłynęłoby to na związek. Coś z nim było nie tak, zdrowi ludzie nie wstrzykują sobie narkotyków. Nie wiedziałaś o tym, co go gnębi i on sam pewnie też nie chciał o tym myśleć, dlatego "leczył się" kokainą. Tak podejrzewam. Inteligencja, spełnienie zawodowe i kochająca kobieta przy boku nie wystarczyły do tego, by zneutralizować jego intymne, wewnętrzne problemy.

    Powtarzał, że żyje dzięki Tobie. Słowa te na pewno trafiały głęboko do Twojego serca, ale jednocześnie obarczały Cię odpowiedzialnością za jego życie. Skoro żył dzięki Tobie, a teraz nie żyje, czyja to wina? Na pewno nie Twoja. Każdy jest odpowiedzialny za własne życie.

    Z rzeczywistością nie wygrasz, możesz się jedynie z nią pogodzić. On już nic nie czuje, nie ma żadnych problemów, to prawda, dlaczego więc Ty masz cierpieć? To brzmi jak oklepany frazes, ale jak myślisz, czy chciałby, żebyś się ciągle zadręczała z powodu tej tragedii, czy może wolałby, żebyś żyła dalej szczęśliwa?

    Jest czas na smutek i łzy, może 6 miesięcy to dla Ciebie za krótko i potrzebujesz jeszcze chwili, ale przyjdzie też czas na akceptację, poskładanie się w całość i ruszenie do przodu. Jedno mamy życie i nie warto go marnować na zmartwienia.

     

    • Podoba mi się to 1
  11. Cześć. Macie cudowną, pełną miłości relację. Weekendowe wyjazdy do domu nie powinny być problemem. Przecież oboje się na to zgadzacie, sama też jeździsz do siebie. Nie widzę powodu dla którego miałoby to niszczyć wasz związek. Ale Ty chyba jakiś powód widzisz. Podejrzewasz, że jesteś w związku z maminsynkiem?

  12. Mało to się chłopów ostatnio zabija? Serio chciałbyś dołączyć do tej grupy? Zastanawiałeś jak poczuliby się Twoi rodzice? Całe życie przed Tobą. Masz dopiero 24 lata. Możesz jeszcze poznać całą masę kobiet, z których wybierzesz sobie kochającą przyszłą żonę, która będzie chciała z Tobą spędzić resztę życia i wychować dzieci. Możesz założyć inne biznesy, masz już jakieś doświadczenie. Wystarczy, że jeden biznes wypali i będziesz ustawiony finansowo. Straciłeś przez raka jakąś część ciała, ale jak widać można bez niej żyć. Wciąż możesz robić wszystkie wspaniałe rzeczy, które oferuje życie. Przede wszystkim możesz kochać i być kochany. Wszystko zależy od tego co masz w głowie. Na razie nie jest tam kolorowo, ale zapewniam Cię, to minie,, jeśli znajdziesz siłę, by o siebie zawalczyć. Na początek zachęcam do odwiedzenia psychiatry. Powinien przepisać Ci na jakiś czas leki poprawiające nastrój i skierować na psychoterapię. Na forum niestety nie da się leczyć depresji.

  13. Hej. Im bardziej boisz się wymiotowania, tym bardziej się do niego zbliżasz. Wyluzuj, nie masz żadnego wirusa. To coś, co jakby stało w garde, to prawdopodobnie Twoje nieuświadamiane napięcia mięśni krtani czy jakichś tam innych w gardle. Pewnie nie tylko w gardle, coś czuję że jesteś cała spięta. Rozluźnij wszystkie mięśnie jakie możesz.

    Jeśli ten lęk przeszkadza w normalnym życiu, dobrze byłoby udać się na terapię, żeby dowiedzieć się o co kaman i zrobić z tym porządek.

  14. Nie, zdawanie raportów koledze nie wystarczy. Pomoże trochę w uporządkowaniu umysłu i skupieniu się na chwili obecnej. Super że czujesz się przez to lepiej. Jednak proces zdrowienia będzie wymagał głębokiego zrozumienia Twojego Ja.

    Dnia 14.07.2022 o 16:47, Aleksy napisał:

    Wydaje mi się że jednak boje się wkładać wysiłku w coś z czego nie będzie pożytku.

    Boisz się. Nie jest to strach, bo nie dotyczy konkretnej rzeczy. Boisz się abstrakcyjnej przyszłości, więc jest to lęk. Lęk jest powiązany z nieakceptowalnym stanami emocjonalnymi, które są wypychane ze świadomości. Gdy czasami uda im się przebić mechanizmy obronne i wyjrzeć na powierzchnię, pojawia się lęk.

    Jak wygląda Twoja relacja z ojcem. Jaki on jest?

    • Jestem za to wdzięczny 1
  15. Hej. Pewnie zrobiłabyś co w Twojej mocy, by pomóc chłopakowi, jednak możliwości masz bardzo ograniczone. Najważniejszą kwestią jest zachęcanie osoby w depresji do podjęcia leczenia. Twój chłopak już zdecydował, że będzie się leczył, więc pozostaje tylko delikatne wspieranie go z wyczuciem i wyrozumiałością. Na siłę mu nie pomożesz. Jeżeli mówi, że nie chce, abyś się angażowała, najlepiej chyba będzie to uszanować. Dawaj mu znać, że jesteś, pytaj czy czegoś potrzebuje, czy jakoś możesz mu pomóc, czy chce porozmawiać, to wystarczy, nie narzucaj się. Wyobraź sobie, że jesteś chora, masz gorączkę i chce Ci się wymiotować, chciałabyś, żeby ktoś np. wyciągał Cię na spacer? No nie, chciałabyś leżeć w spokoju. On też jest chory, tylko inaczej, i pewnie też chce mieć spokój. W końcu wyzdrowieje, mam nadzieję, i wszystko wróci do normy.

  16. Protesty podczas nauki wiązania butów brały się z Twojej nieporadności, poddawałeś się i złościłeś na siebie czy skąd to się brało? Ja tam bym Ci kupował buty na rzepy i nara. Będziesz chciał się nauczyć wiązać sznurówki - proszę bardzo, pomogę. Po co to się stresować.

    Wizje o tym, że będziesz coś robił dobrze... Przecież wiele rzeczy robisz dobrze. Gdybyś wszystko robił źle, pewnie już byś nie żył albo przebywał w jakimś zakładzie opiekuńczym. Na przykład dobrze programujesz, dobrze się wysławiasz na forum i na pewno mnóstwo innych rzeczy robisz dobrze albo bardzo dobrze. Rozumiem, że rysując chciałeś tworzyć coś z rozmachem, żeby było widać włożony w to wysiłek i zaangażowanie.

    Było tak, że Twoja mama zawsze lepiej posprząta, lepiej obierze ziemniaki, pewnie wszystko zrobi lepiej, a Ty wychodziłeś na taką ciamajdę, że jak coś spieprzysz to już koniec? Czy mama przypadkiem nie wygląda Ci na osobę znerwicowaną, nadmiernie wszystko kontrolującą, czyli z cechami osobowości obsesyjno-kompulsywnej? Wydajesz się przejmować niepotrzebnymi sprawami, co może w znacznym stopniu pochłaniać Twoją uwagę i zdolność koncentracji. Takie coś właśnie mogłeś "odziedziczyć" po mamie.

    • Jestem za to wdzięczny 1
  17. Gdybyś czuł, że to co robisz nie ma sensu, chyba byś tego nie robił, bo po co. Rysowaniem byłeś zafascynowany, to już jest wystarczający sens. Zmuszanie się do robienia projektu i połączone z tym wątpliwości wyglądają na niedostatek pewności i wiary w siebie. Nie porównujesz się z innymi, ale może porównujesz się z idealną wersją siebie? Może rodzice mieli wobec Ciebie wygórowane wymagania i to do ich wizji starałeś się dostosować? Najwięcej problemów dorosłych ludzi wynika z jakichś nieprawidłowości w wychowaniu przez rodziców, a nie jest łatwo je sobie uświadomić, bo mamy tylko jednych rodziców i nie mamy porównania z jakimś wzorcowym rodzicielstwem (które zresztą i tak nie istnieje). Nie pasuje mi coś w tym, że często płakałeś podczas nauki jakichś nowych rzeczy i rodzice "byli zmuszeni" Cię wyręczać. Normalnym jest, że dzieci popełniają wiele błędów i potrzebują czasu na naukę, ale jeśli odczuwają przy tym frustrację, czują się nieudolni czy coś podobnego, co wywołuje płacz, to to już nie jest w porządku. A jeśli po czymś takim rodzice wyręczają dziecko zamiast je dopingować, nie dają mu czasu na uporanie się z wyzwaniem na jego własny sposób, tym bardziej utwierdzają je w przekonaniu, że coś z nim jest nie tak i nie da sobie rady samo. Może w pewnym sensie teraz też czekasz, aż rodzice Cię wyręczą w Twoich przedsięwzięciach. Może nieświadomie mścisz się na nich, szkodząc sobie samemu, jakbyś chciał powiedzieć "zobaczcie co ze mnie zrobiliście". Może Twoje ręce zaciskające się na gardle są nieświadomym, wypartym impulsem skierowanym na gardło któregoś z rodziców? Takie pokrętne mechanizmy nie są niczym nadzwyczajnym w psychice człowieka, aczkolwiek teraz jedynie bawię się w zgadywanie, bo mam tylko strzępki informacji. Całkiem możliwe, że plotę bzdury. A nawet jeśli ta albo inna interpretacja okazałaby się prawidłowa, i tak nie miałaby na Ciebie większego wpływu leczniczego, bo żeby to "weszło", musiałoby odbywać się w angażującym procesie terapeutycznym a nie takim gawędzeniu na forum.

    • Jestem za to wdzięczny 1
  18. Przychodzisz z problemem do psychoterapeutki i słyszysz, ze nie masz problemu. Ciężko po czymś takim utrzymać nadzieję na skuteczność psychoterapii. Niech zgadnę, każda z terapeutek, tak samo jak Twój kolega, są terapeutami poznawczo-behawioralnymi? Kolega raczej na pewno, bo zadaje te pytania pomocnicze, próbuje wpłynąć na zmianę myślenia, i zachęca do zmiany zachowania. Osobiście nie jestem zwolennikiem terapii poznawczo-behawioralnej; uważam ją za powierzchowną, nietrwałą w skutkach i przydatną jedynie w mało skomplikowanych przypadkach. No ale z pewnych względów wyszło tak, że jest obecnie najbardziej popularna. Masz jakieś doświadczenia z innymi nurtami psychoterapii? Mnie najbardziej "kręci" psychoterapia psychodynamiczna, ewentualnie psychoanalityczna, które koncentrują się na głębokich, nieświadomych uczuciach.

    Jakie pamiętasz najwcześniejsze przypadki tego wypalenia, zniechęcenia i autosabotażu?

    • Jestem za to wdzięczny 1
  19. Siema. Przyczyn może być wiele. Pełno teraz różnego syfu w powietrzu i w jedzeniu, który na pewno na różne sposoby ujemnie wpływa na zdrowie. Może to mieć podłoże psychiczne. Chyba dopuszczasz taką możliwość, skoro napisałeś na tym forum. Ja tu nie będę przeprowadzał wywiadu i szukał przyczyn w podświadomości. Polecę tylko, żebyś się tym na razie nie przejmował i zaakceptował na jakiś czas nowy stan rzeczy. Nie masz ochoty na seks i masturbację - nie rób tego. Nie jest to niezbędne do życia. Z suplementów zarzuć sobie cynk. Zauważyłem, że u mnie pikolinian cynku działa na libido. Może cytrynian i glukonian cynku działają tak samo, ale ja akurat mam pikolinian i czuję różnicę. Do tego zdrowo się odżywiaj. Mniej cukrów, więcej białek i tłuszczy. I ruszaj się, ćwicz, uprawiaj jakiś sport.

  20. Nie słyszałem nigdy o takim konkretnie przypadku. Wstępnie można przyjąć, że jest to bliżej nieokreślone zaburzenie psychiczne, ale żeby móc postawić jakąś diagnozę, trzeba przynajmniej przeprowadzić wywiad diagnostyczny. Czasami zrozumienie "o co chodzi" przychodzi dopiero w trakcie psychoterapii. Szanowna Pani psychiatra na jakiej podstawie przepisała Sertranorm? Chyba pomyślała sobie "a nuż się uda". Niestety żadne psychotropy nie wyleczą problemów emocjonalnych, które są chorobą duszy a nie neuroprzekaźników. Z tym właśnie chyba masz do czynienia. Nienawidzisz swojego życia, masz poczucie winy na myśl o sprawieniu sobie przyjemności, nawet Twoje ręce Cię "atakują". Ciekawe ile jeszcze negatywnych emocji ukazałoby się, gdybyś opowiedział historię swojego życia. To, co się dzieje z Tobą teraz, ma swoje źródło w przeszłości, w relacjach z ważnymi osobami. Będziesz mógł się tego pozbyć albo nad tym zapanować wtedy, gdy zwiększysz swoją samoświadomość. Bez zrozumienia co się z Tobą dzieje, ciężko będzie się zmienić. Trzeba znaleźć błędy w kodzie źródłowym.

    • Jestem za to wdzięczny 1
  21. Hej. Na 99% Twoje autodestrukcyjne myśli zostały Ci zaszczepione przez rodziców w młodości. Dobrze sobie radzisz zawodowo, więc zapewne stać Cię na psychoterapię. W przeciwieństwie do forum, tam będziesz mogła przepracować i pozbyć się toksycznych schematów myślenia i odczuwania.

  22. Cześć. Dlaczego uważasz, że to Ty robisz coś nie tak? Obwiniasz siebie za to, że siostra nie okazuje Ci tyle szacunku i zainteresowania, ile byś chciał i na ile zasługujesz? Poświęcałeś się dla niej, w zamian nie doświadczając wdzięczności. Rozumiem, że to boli. Ale ten ból wychodzi od Ciebie, bo to Ty masz niespełnione oczekiwania. Zmień te oczekiwania. Pozwól siostrze być taką, jaką chce być i zachowywać się tak, jak chce się zachowywać. Nie uzależniaj swojego samopoczucia od tego, czy siostra traktuje Cię jak kochanego brata, czy jak kolegę. Nie jest Ci to potrzebne do szczęścia. Ważne, żebyś Ty był w porządku i czuł się dobrze ze sobą. Nie bierz na siebie odpowiedzialności za poczynania innych osób, nawet jeśli to Twoja siostra. Jeśli okażesz szacunek samemu sobie, siostra to na pewno zauważy i prawdopodobnie zmieni swoje nastawienie do Ciebie.

×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.